Dziś jest:
Czwartek, 25 kwietnia 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

Komentarze: 0
Wyświetleń: 20815x | Ocen: 6

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5


Śr, 1 wrz 2010 11:06   
Autor: FN, źródło: FN   

Seanse spirytystyczne są niczym drzwi, przez które może wejść każdy.

Wywoływanie duchów przed wojną było jedną z ulubionych form spędzania wolnego czasu. Nie było internetu, nie było telewizji, a ludzie spotykali się wieczorami w domach i szukali różnych rozrywek. Jedną z nich była bardzo prosta „zabawa”. Okrągły stół, położone na blacie ręce, pośrodku zwykły spodek. Po pewnym czasie spodek – ku bezgranicznemu zdziwieniu ludzi sceptycznie nastawionych do tego typu zjawisk – samoczynnie zaczynał przemieszczać się po blacie. Jeśli na stole były na przykład namalowane litery, to łatwo dało się odczytać wyrazy, czy nawet zdania, które w ten sposób były przez „kogoś” układane. Tego typu doświadczenie jest może i znakomitą lekcją pokory dla tych wszystkich mądrali, którzy „nie uwierzą, jak nie zobaczą”, ale niestety wiąże się to z ogromnym ryzykiem.  

Oto otwiera się drzwi, przez które może wejść każdy. Dobry czy zły. A najczęściej ten drugi. Konsekwencje? O nich za chwilę. Jedna z naszych stałych czytelniczek wspomniała sprawę słynnego seansu spirytystycznego, który odbył się w sprawie

 Droga Załogo Nautilusa,

Przesyłam Wam swój artykuł,który zamieściłam na eioba.pl. Myślę, że Tylko Wy jesteście tak odważni, że moglibyście spróbować zrealizować ten pomysł, o ile nie wydaje się Wam zbyt szalony.

Serdecznie wszystkich pozdrawiam

Anna Modrzejewska-załogantka.

 

 

Seans spirytystyczny, który wstrząsnął światem 

 

W miesięczniku Nieznany Świat z sierpnia 2010 roku http://www.nieznanyswiat.pl/ , został wydrukowany artyukuł Szymona  Kazimierskiego pod tytułem "Katastrofa sterowca R -101 i seans spirytystyczny,który wstrząsnął światem". Jest to artykuł o katastrofie sterowca R-101 zbudowanego przez Royal Airskip Works w Cardington, UK i o tym,jak na seansie spirytystycznym pojawiły się duchy  kapitana sterowca i załogi witając się z żywymi i prowadząc z nimi rzeczową rozmowę. Medium, która pośredniczyła  między duchami zmarłych pilotów a żywymi uczestnikami seansu, była Eileen Garett, kobieta o nieposzlakowanej opinii.

Ponieważ artykuł porusza poboczne wątki,acz bardzo ważne dla meritum sprawy, polecam przeczytanie go w miesięczniku Nieznany  Świat  http://www.nieznanyswiat.pl/. Wyniki seansu podano do wiadomości publicznej. Oczywiście starano się wyśmiać sprawę, okreslając ją jako bzdurę, ale się nie udało.

Medium, mówiąca głosem kapitana Irwina, podawała wiele szczegółów technicznych o których  nie miała najmniejszego pojęcia. Martwi lotnicy, na podstawie pokazywanych im przez żywe osoby planów sterowca, określali miejsca,które były wadliwie wykonane. Rządowa Komisja powołana do wyjaśnienia przyczyn katastrofy potwierdziła fakty podane przez duchy pilotów.

Kiedy przeczytałam ten artykuł, natychmiast, jak błyskawica pojawiła się myśl: "A czemu by nie spróbować tego sposobu?" A potem przestraszyłam się tych wszystkich kpin, uśmieszków i drwin, które mnie niechybnie czekały i odłożyłam pomysł na półkę pod nazwą "Niewykonalne". Ale myśl natrętnie wracała i nie dawała mi spokoju..

Jest tyle problemów z wyjaśnieniem katastrofy smoleńskiej, niejasności, oskarżeń bez dowodów i całej masy hipotez niemożliwych do sprawdzenia. Więc może by spróbować zorganizować taki seans? Może historia się powtórzy?

Na pewno będzie dużo czytelników, którzy określą to co piszę, jako "bełkot zabobonnej Baby". Ale mam też nadzieję, że Ci, którzy zgodnie z mottem Nieznanego Świata, myślą  i czują więcej niż inni, potraktują moją propozycję poważnie. Kiedy piszę te słowa, słyszę w telewizji komunikat, że w śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej pojawil się zastój i blokady trudne do wytłumaczenia.

Może więc los sam tworzy sytuację, w której, przy odrobinie dobrej woli, można by moze dostać wytłumaczenie wprost ze źródła. Dlaczego więc nie spróbować i nie zorganizować takiego seansu? 

                                                                       Anna Modrzejewska
                                                                                 Pruszków

 

 

Latające talerzyki i przywoływanie duchów... Tyle razy pisaliśmy o tym, jak bardzo niebezpieczne są tego typu eksperymenty. Oczywiście, mamy ogromne doświadczenie i znamy bardzo dobre medium, tylko pamiętamy również historie związaną z jedną z podwarszawskich miejscowości. Tam 11-letni chłopiec zainspirowany opowieściami własnej babci razem z kolegami z podwórka postanowił „przywołać ducha”. Wzięli stolik, talerzyk, świece. Przez godzinę nic się nie działo, talerzyk nawet nie drgnął. Nagle jednak usłyszeli kroki na pustym poddaszu. Kiedy weszli na górę z latarką, nikogo nie było. Koledzy opuścili dom zawiedzeni, ale od czasu tej nieszczęsnej zabawy sprawy nabrały tempa. Chłopiec zaczął być w nocy atakowany przez niewidzialną siłę w wyjątkowo nikczemny sposób. Rodzice byli zrozpaczeni. Gdzie z tym pójść? Do lekarza? Wysłuchają pogadanek o przywidzeniach chłopca i jego psychicznych dolegliwościach. Tymczasem oni sami byli świadkami czegoś, co było niewidzialne i atakowało ich dziecko, w tym potrafiło go podnosić do góry, dzięki czemu widzieli na własne oczy klasyczną lewitację. Potem stało się najgorsze. Chłopiec, kiedyś urocze i grzeczne dziecko, zerwał wszystkie krzyże w domu i męskim, charkliwym głosem oświadczył, że teraz „to on tu będzie rządził, a jeśli się komuś nie podoba, to zabije małego”. Było to pełne największych i najobrzydliwszych przekleństw, jakich tych mały chłopiec nawet nie był w stanie nigdzie usłyszeć. Rodzice, ludzie wykształceni i światli, musieli zaakceptować to, że w ich synu jest coś lub ktoś, który doprowadzi wcześniej czy później do samobójstwa ich syna. Zdarzało się bowiem, że chłopiec w napadzie szału chwytał za nóż i groził, że wbije go sobie w serce. Jego głos, jego oczy, jego charczenie było tak przejmujące i tak nieludzkie, że nawet nasz znajomy ksiądz, wytrawny egzorcysta, uznał za coś absolutnie wyjątkowego, a ten facet widział już naprawdę sporo. Historia zakończyła się szczęśliwie. Po odbyciu egzorcystów chłopiec odzyskał pełnię świadomości, demon opuścił go na zawsze. W momencie opuszczenia ciała chłopca pękły w proch wszystkie szyby w oknach tego budynku. Do dziś boi się sam zostawać w domu i nie ogląda żadnych filmów, na których jest choćby wspomniane o duchach. Mieliśmy okazję obserwować dramat tej rodziny, jej bezradność, wykpiwanie jej przez lekarzy, u których początkowo szukali pomocy.

Trzeba przyznać, że oparcie znaleźli u księdza, którego doświadczenie okazały się w tym wypadku bezcenne. Po tego typu historiach wiemy, że organizowanie wszelkich seansów spirytystycznych jest igraniem z ogniem. Otwiera się bowiem drzwi do domu, przez które może wejść każdy. A niestety przeważnie otwarte drzwi przekraczają nikczemnicy. We wszystkich światach, także niewidzialnych.

Komentarze: 0
Wyświetleń: 20815x | Ocen: 6

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5


Śr, 1 wrz 2010 11:06   
Autor: FN, źródło: FN   



* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Artykułem interesują się

Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

WYWIAD Z IGOREM WITKOWSKIM

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.