Dziś jest:
Piątek, 29 marca 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

Komentarze: 0
Wyświetleń: 8490x | Ocen: 14

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5


Śr, 2 mar 2016 11:21   
Autor: FN, źródło: FN   

POJAWIENIE SIĘ ZWIERZĄT JAKO ZNAK OD OPATRZNOŚCI

Współczesny świat nie wierzy w żadne „niezwykłe wydarzenia”. Jeśli w mieszkaniu pojawia się nagle ptak, który wchodzi do pokoju, to jest to „tylko i wyłącznie rzadko spotykane zachowanie ptaka” i nic więcej. Motyl wylądował na ręku? Ot, niezwykły zbieg okoliczności i tyle. Wielkie mi mecyje, głąby dorabiają wielką filozofię do zwykłych, banalnych, choć może i rzadko spotykanych wydarzeń…

Tego typu poglądy spotyka się powszechnie i mogą być one symbolem naszych czasów „granitu i żelaza”. Są jednak rejony świata, gdzie postrzega się te sprawy zupełnie inaczej. W Tybecie nawet małe dzieci uczy się, że świat wokół nas komunikuje się nie tylko poprzez to, że „mama i tata mówi słowa”, ale czasami nieprzypadkowo pojawia się tęcza na niebie jako znak, a także czasami możemy zobaczyć zwierzę, którego pojawienie się jest „znakiem dla osoby, który to zwierzę widzi”. Od czego znakiem? Od czegoś większego, czego mały umysł ludzkiej istoty nie jest w stanie ogarnąć i nawet tego próbować nie powinien. Dla ludzi używających smartfonów i klikających „like” pod wpisami na facebook`u tego typu filozofia jest co najwyżej objawem wybujałej fantazji.

Załoga okrętu Nautilus ma jednak bardzo osobiste doświadczenia związane z takim sposobem komunikacji „wszechświata z człowiekiem”, jakim jest niezwykłe pojawienie się zwierząt. Kiedyś to opiszemy… jaki wniosek jest z tego, co sami przeżyliśmy? Otóż traktujemy owe historie „zwierzęta jako znaki od wyższej świadomości” ze śmiertelną powagą.

Dostaliśmy właśnie na naszą pocztę niezwykle ciekawy opis takiej historii z ptakiem, który wszedł do pokoju przez balkon – sytuacja dość rzadko spotykana we współczesnych blokach mieszkalnych.

 

From: [dane do wiad. FN]

Sent: Monday, February 29, 2016 4:07 PM

To: Fundacja Nautilus

Subject: Witam, niezwykłe zwierzęta.

 

Witam.

Piszę do państwa […] sprawa dotyczy gołębia, który był jako posłańcem, przynajmniej ja to tak odczytuję.

Każdy od nas kiedyś odejdzie, taka jest natura życia. Jeżeli człowiek się z tym pogodzi i zaakceptuje to wtedy patrzy na życie inaczej. Zdarzyło się, że dwa lata temu byłem świadkiem odejścia mojej babci. Miała problemy z sercem. Gdy zaalarmowany przybyłem do jej domu wraz z mamą i siostrą ciocia prowadziła masaż serca. Bezskutecznie. Babcia przewróciła się na schodach przed domem. Przyjechała karetka pogotowia, po kilkunastu minuta reanimacji lekarz wystawił akt zgonu. I tutaj dochodzimy do sedna historii. Po powrocie do domu musiałem skorzystać z komputera stacjonarnego znajdującego się na piętrze.

Był środek lata więc drzwi balkonowe były otwarte. Gdy wszedłem do pokoju zauważyłem gołębia, był na jego środku. Ja się przyglądam na niego on na mnie. Pomyślałem sobie, że babcia jest już po drugiej stronie i to jest jakoby meldunek od niej. Przyjąłem to do wiadomości i zdążyłem jeszcze zrobić gołębiowi dwa zdjęcia zanim odfrunął. Nie przypominam sobie, aby wcześniej jakiś gołąb błądził po tym pokoju. Niektórzy pomyślą, że to czysty przypadek, ja to jednak traktuję jako potwierdzenie życia po śmierci.

Pozdrawiam

Dane osobiste do wiadomości FN

 

Poniżej zdjęcia, które były dołączone do e-maila.

 

 

 

 

Absolutnie zgadzamy się z autorem e-maila – nie ma czegoś takiego jak „niezwykły zbieg okoliczności”, zwłaszcza w takim przypadku. Wyjątkowym rozdziałem historii ze „znakami od zwierząt” są motyle, które lądują na dłoniach ludzi. Dzieje się to bynajmniej nie na jakiś łąkach, ale przeważnie…w domu. I piszemy to zupełnie serio, gdyż takich historii mamy sporo. Oto jeden z przykładów z naszego archiwum, który już kiedyś prezentowaliśmy, ale jest wart tego, aby… przypominać go od czasu do czasu.

-----Original Message-----

 From: [dane do wiad. FN]

 Sent: Thursday, October 11, 2012 11:08 PM

To: FN

Subject: kontakt zmarłych we snie

 

 Witam;

jestem poruszona tematem kontaktu zmarłych poprzez sen. Pewnie gdyby mnie samej nie dotyczyła ta kwestia nie brałabym jej pod uwagę, ale jestem przekonana, że "życie" mojego zmarłego męża "tam" jest inne i lepsze od tego tu na ziemi i wiem, że to życie tam istnieje i jest znacznie prostsze.

 

W 2009 roku dzień przed 34 urodzinami mojego męża mąż umarł we śnie. Przebywał wówczas w Holandii. Wieść o jego śmierci przekazała ambasada. Nie pamiętam wówczas swoich myśli ale wiem, że nie umiałam pogodzić się z myślą o jego śmierci. Miałam wówczas 32 lata. Zostałam sama z

córką. Nie mieszkałam z mężem od 2 lat- byliśmy w oficjalnej separacji ale utrzymywaliśmy normalne, sporadyczne kontakty. Powodem naszej separacji był narastający problem alkoholowy męża i skłonności do zawierania przygodnych znajomości z innymi kobietami.

 

Po pochówku męża przyśnił mi się sen, którego nigdy nie zapomnę: Szłam z córką uliczkami o pięknej architekturze jak weneckie uliczki i w jednej z witryn sklepu zauważyłam witrynę wielką, ogromną  oszkloną z pięknymi drzwiami również szklonymi. Były otwarte. Na środku holu stał sam mój zmarły mąż. Patrzył na mnie i ze spokojnym uśmiechem czekał aż do niego podejdę. Weszłam, zauważyłam po boku dwóch strażników - wysokich ubranych na czarno rosłych mężczyzn o potężnej budowie. Nie dostrzegłam ich twarzy.

Jakby nie dostrzegłam głów. Moje pytanie jakie zadałam mężowi brzmiało:

- Co Ty tu robisz?

on odparł do mnie

- nic. czekam.

- Na co czekasz? Choć do domu. Nie wiesz gdzie jest Sandrusia? - rozejrzałam się i nie dostrzegłam dziecka. Hol był ogromny, ale błogi spokój na twarzy zmarłego męża uświadomił mi, żebym się o nią nie martwiła.

- Ja nie mogę już stąd wrócić do domu. Ja tu czekam. - odparł mój mąż.

Podszedł do mnie i przytulił mnie tak jak zawsze mnie przytulał. We śnie czułam jego ciało, dotyk i bliskość. Przytulając mnie powtórzył: Ja nie mogę stąd wrócić do domu, ale wiesz z czego jestem szczęśliwy - ja nie muszę już pić. Popatrzył mi w oczy a ja zapytałam czemu nie może wrócić z nami do domu.

Ucieszyłam się jednoczesnie że nie ma już potrzeby picia alkoholu.

- Ja tu czekam, choć pokażę Ci gdzie teraz jestem. - odparł i trzymając mnie za rękę jak zawsze zeszliśmy razem wąskim korytarzem lekko oświetlonym jakby promieniami słońca, jasnego blasku światła.

Schodziliśmy po schodach w dół. Korytarz był ciepły i przyjazny. Nie bałam się pomimo szarych ścian z kamienia i bluszczu. Stanęliśmy razem przy drzwiach lekko uchylonych z których wymykały się tylko promienie światła, jednak nie zaglądałam tam. Przed tymi drzwiami mąż powiedział mi:

- Już teraz wiem jaką jesteś kobietą. Wiem jaką kobietę miałem. Nie umiałem Cię docenić. Po tych słowach przytulił mnie i powiedział słowa, które ściskają za gardło:

- Nie umiałem się Wami zaopiekować tam na ziemi - ale będę się Wami opiekować stąd. Sandrusia (nasza córka) jest bezpieczna.  - mówił. Nie martw się o nią. Ja ją pilnuję. Nie mogę z Wami wrócić  już nigdy do domu, bo ja tu czekam - dodał.

Ja w końcu nie wytrzymałam i dopytałam:

 - Powiedz mi w końcu na co Ty czekasz?

Mąż popatrzył mi w oczy i powiedział:

- Edytko, nie mogę iść dalej bo czekam na Twoje przebaczenie. Obudziłam się jakby natychmiast po tych jego słowach i zapłakana patrząc tępo w sufit pokoju powiedziałam już na jawie do tego sufitu

W zasadzie:

 - Rafałku wybaczam Ci wszystko- idź tam gdzie potrzebujesz iść dalej i proszę opiekuj się nami. Dwa tygodnie po tym śnie 6 listopada przy oknie balkonu w dzień pojawił się motyl Paź królowej. Piękny, kolorowy motyl i to tak zupełnie na początku zimy. Uznałam to za błąd natury i otwierając okno ze zdziwienia motyl zatoczył okrąg i sam wleciał do naszego mieszkania, po czym usiadł na dłoni mojego dziecka i rozłożył skrzydełka. Wiedziałam, ze nie jest to normalny motyl. Motyle nie wlatują w listopadzie do mieszkań i nie siadają ludziom na dłoni.

Potem motyl zwiedził nasze mieszkanie i usiadł na krześle. Ciągle rozkładał skrzydełka jak siadał - jakby chciał coś nam powiedzieć. Pomimo otwierania drzwi wyjściowych od mieszkania on siedział sobie na ścianie a wieczorem pofrunął do sypialni i spał na firance. Żył 3 dni.

Potem nigdy tego motyla nie znalazłyśmy z córką. Na dowód niezwykłych możliwości motyla jak siadanie na dłoni - uwieczniłyśmy go na zdjęciach.

Wiem, że nie tylko istnieje tam życie, ale również nie istnieje tam znaczenie czasoprzestrzeni. Nie ma bólu, potrzeb, pychy i tych ludzkich odczuć. Wiele zjawisk tam - nie da się opisać w słowach. Mąż

jest tam szczęśliwy chyba bardziej niż tu na ziemi. To wiem na pewno. Pozdrawiam serdecznie

[dane do wiad. FN]

 

Poniżej zdjęcia motyla na dłoni małej dziewczynki.

Komentarze: 0
Wyświetleń: 8490x | Ocen: 14

Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5


Śr, 2 mar 2016 11:21   
Autor: FN, źródło: FN   



* Komentarze są chwilowo wyłączone.

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Artykułem interesują się

Poniżej lista Załogantów, których zainteresował ten artykuł. Możesz kliknąć na nazwę Załoganta, aby się z nim skontaktować.

Brak zainteresowanych Załogantów.

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

WYWIAD Z IGOREM WITKOWSKIM

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.