Dziś jest:
Sobota, 27 kwietnia 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

XXI Piętro
HISTORIE PRZESŁANE PRZEZ ZAŁOGANTÓW
Wyślij swoją historię - kliknij, aby rozwinąć formularz


Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl

Twoje imię i nazwisko lub pseudonim

Twój email lub telefon

Treść wiadomości

Zabezpieczenie przeciw-botowe

Ilość UFO na obrazie




Na balkon przyleciał kolorowy motyl...
Nie, 28 kwi 2019 23:23 komentarze: brak czytany: 2451x

[...] Witam. Chciałabym podzielić się swoim przeżyciem związanym tematyką kontaktu z duchami.Mój mąż zmarł 6 lat temu. Zmarł nagle, wyszedł z domu i już nigdy do niego nie wrócił. Był zdrowy, nie chorował. Zmarł na rozległy zawał serca. Był to wielki szok dla mnie, dzieci i wszystkich którzy go znali. W dniu śmierci miał tylko 58 lat. Nie pamiętam co się działo w ciągu tygodnia przed pogrzebem, nie.......

czytaj dalej


[...] Witam. Chciałabym podzielić się swoim przeżyciem związanym tematyką kontaktu z duchami.Mój mąż zmarł 6 lat temu. Zmarł nagle, wyszedł z domu i już nigdy do niego nie wrócił. Był zdrowy, nie chorował. Zmarł na rozległy zawał serca. Był to wielki szok dla mnie, dzieci i wszystkich którzy go znali. W dniu śmierci miał tylko 58 lat. Nie pamiętam co się działo w ciągu tygodnia przed pogrzebem, nie wierzyłam w śmierć męża...

W dniu pogrzebu na balkon przyleciał kolorowy motyl. Latał z kwiatka na kwiatek, a potem wleciał do środka. Krążył po całym mieszkaniu. Otworzyłam okna żeby wyleciał, ale on nie miał takiego zamiaru. Na cmentarzu w trakcie pogrzebu nad wnęką, do której miała być włożona urna z prochami, też latały motyle, ale było ich zdecydowanie więcej.
Po powrocie z ceremonii do domu motyl nadal w nim był! Nie wiem dlaczego, ale poczułam, że jest to mój mąż, że mnie przeprasza za nagłe odejście… Takie wrażenie miał też mój 4 letni wnuk. Jak zobaczył motylka od razu powiedział do niego DZIADEK.

Był w moim mieszkaniu około tygodnia, a potem zniknął. Po kilku dniach znowu przyleciał, ale tym razem pod wejściowe drzwi. Tutaj muszę zaznaczyć, iż mieszkam w bloku na 8 piętrze. Jakim cudem przyleciał pod drzwi - nie wiem, kiedy otworzyłam wleciał do mieszkania i czuł się bardzo dobrze w tam. Ja również, ponieważ przez cały czas czułam obecność męża. To był taki dziwny kontakt bez słów. Na przykład, jeżeli szukałam jakichś dokumentów jakaś siła kierowała mnie właśnie do tego, gdzie się znajdowały. Wcześniej nie wiedziałam o nich, ponieważ sprawami urzędowymi zawsze zajmował się mąż. ”Czułam” co i w jakiej kolejności należy załatwiać i do kogo zwracać się o pomoc. Niektóre osoby znałam tylko z nazwisk, wiedziałam, że są znajomymi męża.

Motylki przylatywały i odlatywały. Najdziwniejsze było to, że jeden z "gości" przyleciał nawet w grudniu, ale na święta Bożonarodzeniowe niestety nie został. Na wiosnę znowu przylatywały i dla nas wszystkich to było takie naturalne i normalne. Kto przychodził, witał się, tak jakby On był z nami. W pierwszą rocznice śmierci ,kiedy ksiądz wyczytał nazwisko męża podczas mszy, motyl wleciał do kościoła i „ usiadł” w pustej ławce przed nami. Po jakimś czasie odleciał. Przez pierwsze trzy-cztery lata jego obecność towarzyszyła nam często i nie tylko w domu, wszędzie gdzie były rodzinne spotkania. Potem coraz rzadziej… Kiedy chodzimy na cmentarz, w pochmurne dni, niebo się rozświetla. Odbieramy to tak, jakby Jurek cieszył się z tego, że go odwiedzamy. Z racji wieku, mój wnuk nie rozumiał co to jest śmierć. Do dzisiaj, kiedy przychodzi na cmentarz opowiada dziadkowi o swoich postępach, o kolegach, zabawkach itp. Jak był malutki, to śpiewał piosenki. Dziecko nie odebrało śmierci jako coś ostatecznego. Dziadek po prostu zmieniła miejsce zamieszkania... Bardzo nam wszystkim tego brakuje, a szczególnie mnie i mojemu wnukowi. Mimo to wiem i czuję, że widzi nas z góry i się nami opiekuje.

[dane do wiad. FN - opis dostaliśmy 3 lipca 2020]



zwiń tekst



TEN SPODEK UKAZAŁ SIĘ I ZNIKNĄŁ… WSZYSTKO TRWAŁO NAJWYŻEJ 1-2 SEKUNDY!
Śr, 17 kwi 2019 17:28 komentarze: brak czytany: 814x

[...] Szanowna redakcjo Fundacji Nautilus, Chcę opisać wydarzenie, którego świadkami byłem ja i moja żona i niestety nie posiadamy zdjęć, aby to udowodnić. Oboje widzieliśmy UFO w kształcie latającego spodka, choć wszystko odbyło się w bardzo nietypowych okolicznościach i trwało około sekundy, może dwóch sekund, ale nie więcej. 21 czerwca 2020 postanowiliśmy pojechać na naszą działkę pod Łodzią, aby.......

czytaj dalej


[...] Szanowna redakcjo Fundacji Nautilus, Chcę opisać wydarzenie, którego świadkami byłem ja i moja żona i niestety nie posiadamy zdjęć, aby to udowodnić. Oboje widzieliśmy UFO w kształcie latającego spodka, choć wszystko odbyło się w bardzo nietypowych okolicznościach i trwało około sekundy, może dwóch sekund, ale nie więcej. 21 czerwca 2020 postanowiliśmy pojechać na naszą działkę pod Łodzią, aby zrobić porządki po zimie, bo wcześniej ciągle nie było na to czasu. Było ok. 19.10-19.15 wieczorem, kiedy ja postanowiłem wyjąć z samochodu dywaniki i je wytrzepać, a moja żona w tym czasie stała kilka metrów ode mnie i rozmawiała z naszą córką przez telefon.

Nagle spojrzałem w lewo i nad domkiem na działce sąsiada zobaczyłem pojazd w kształcie latającego spodka, który unosił się na tym domem na wysokości ok. 5 metrów. Zdążyłem tylko krzyknąć „zobacz!” do mojej żony, która spojrzała się w tym kierunku i także zobaczyła ten pojazd. Choć trudno w to uwierzyć, ale UFO znikło ułamek sekundy później, dosłownie wyparowało. To przypominało scenę z filmu, gdzie ktoś nagle usunął jakiś obiekt z ekspozycji zdjęcia poprzez wycięcie go z klatki filmu. Obiekt nie odleciał, a po prostu zniknął.

Nie było szans, aby go sfotografować, choć żona trzymała w ręku komórkę i tuż po tym zrobiła zdjęcia tego miejsca gdzie pojawił się obiekt, ale nic już na nich nie było. Przesyłam Wam te zdjęcia, ale proszę, abyście ich nie publikowali. Moją relację jak chcecie możecie zamieścić. Zaklinam się, że zdarzenie miało miejsce naprawdę. Relacja moja pokrywa się w 100 procentach z opisem mojej żony. UFO miało kształt dysku z wyraźną kopułką na górze, barwa szara, taka matowa. Żadnych świateł, elementów itp. Średnicę oceniam na ok. 8 metrów, może minimalnie więcej czyli 10, ale raczej 8. Zmierzyliśmy domek sąsiada i w ten sposób oszacowaliśmy średnicę obiektu. Śledzę Wasz serwis od 15 lat i zawsze marzyłem, żeby UFO zobaczyć. Nie przypuszczałem jednak, że te obiekty potrafią pokazać się na sekundę i zniknąć.
Moje dane tylko do Waszej wiadomości
[…]

/e-mail dostaliśmy 23 czerwca 2020/


/zdjęcie z Archiwum FN - obiekt sfotografowany w USA w 2018 roku/


From: [...]
Sent: Monday, June 22, 2020 9:00 AM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Subskrybent Youtube.

Witam [...].
Śledzę i oglądam co tylko w necie się pojawia na tematy mniej lub bardziej niewyjaśnione; UFO, obce planety itd. Wielu ludzi widziało obiekty niezidentyfikowane ale nie mówi o tym z wielu powodów, niepoważne traktowanie wśród znajomych lub niepewność co to ogóle było... może się tylko zdawało. Sam nie wiem co widzieliśmy wracając do domu jesienią ( pazdziernik) 2018 ... żoną zauważyła w okolicy poznania.. spławie - Szczepankowo na wysokości ok 300... 400 m nad ziemią stabilnie unosił się źródło światła, nienaturalnie jasne, żona( zmarła 10 lutego br.)była sceptycznie i raczej traktowała wcześniej moje zainteresowanie UFO ...do tamtego czasu, po tym incydencie każdorazowo obserwowała bacznie przestrzeń wokół siebie czy czasem nie zauważy czegoś... co odchodzi od norm fizycznych. Wieczorami chodziliśmy na spacer z psem i obserwowaliśmy niebo w poszukiwaniu czegoś, światełka poruszające się po niebie.

W jednym z odcinków na Youtube napomniał ktoś o incydencie nad poznaniem, wtedy powiedziałem żonie że jednak raczej to było UFO to co zauważyła. To było przełomowe w jej niestety krótkim życiu. Trzeba być naiwnym, lub po prostu głupim żeby nie powiedzieć tępym żeby uwierzyć w bajki że jesteśmy w tak ogromnej przestrzeni sami.

Osobiście interesuje się kosmosem ..troszkę. teleskop Kepplera wykrywa kolejne egzoplanety ale jest to łyżeczek tego co faktycznie tam gdzieś jest. Odkrywamy planety na podstawie widma światła A raczej Ciebie jaki powstaje na tle źródła światła jakim może być gwiazda, pulsar, supernowa, karzeł czy inne źródło światła. Odkrywamy przeszłość bo to widzimy po upływie czasu jak minął od kąd to światło zostało wyemitowane i dotarło do nas.. setki, tysiące lat śświetlnych temu... te planety, cywilizacje które mogły powstać na tamtych egzoplanetach mogły się rozwinąć do njewyobrażalnego stopnia. Mogą zginąć czasoprzestrzeń, poruszać się w czasie itd. Wracając do Kepplera... to może być nieodkrytych planet znacznie więcej ponieważ trajektoria lotu takiej planety wokół źródła światła może nigdy nie przebiegać lub co kilkadziesiąt naszych lat co spowoduje że ją przegraliśmy lub nie zauważymy nigdy. Wielcy teoretycy raczej sobie zdają z tego sprawę bo nie takie mózgi nad tym pracują. Czekam na kolejne odcinki z pokładu Nautilusa.
Pozdrawiam z okolic poznania.
[dane do wiad. FN]



zwiń tekst



Zaskakujący efekt szkolenia przeprowadzonego przez jasmowidza Krzysztofa Jackowskiego
Czw, 11 kwi 2019 15:14 komentarze: brak czytany: 541x

[...] Dzień dobry,jakiś czas temu na swoim video blogu Pan Krzysztof Jackowski mówił o tym jak rozwijać w sobie zdolności jasnowidzenia [ z rok temu był filmik: Metoda jak pobudzić w sobie....] Jednym z ćwiczeń było pobudzanie własnego czoła poprzez improwizację gry palcami na czole [ jak na pianinie], bez dotykania skóry. Po obejrzeniu filmiku robiłam te ćwiczenia przez kilka dni, w rożnych momentach.......

czytaj dalej


[...] Dzień dobry,

jakiś czas temu na swoim video blogu Pan Krzysztof Jackowski mówił o tym jak rozwijać w sobie zdolności jasnowidzenia [ z rok temu był filmik: Metoda jak pobudzić w sobie....] Jednym z ćwiczeń było pobudzanie własnego czoła poprzez improwizację gry palcami na czole [ jak na pianinie], bez dotykania skóry. Po obejrzeniu filmiku robiłam te ćwiczenia przez kilka dni, w rożnych momentach, jak tam miałam czas.. Nic się nie wydarzyło w trakcie tych dni. Po jakimś czasie [ nie pamiętam dokładnie, ale co najmniej po tygodniu] mialam dwa takie poczucia: a nadmienię, że nie mam zdolności jasnowidczych.
 
Oto te sytuacje [opisuję ze szczegółami bo one są istotne]:
 
1) Jestem umówiona do stomatologa. Mam zamiar jechać samochodem, który stoi kilkanaście metrów od domu, przy garażu. Kiedy wychodzę z domu, zamykam drzwi na dwa zamki, górny i dolny [ nie chciałam zamka centralnego i do dzis nie potrafię zrozumieć dlaczego:)]. Oba mają bardzo podobne wizualnie klucze, a ja ich nie mam oznaczonych i często sie mylę. Stąd zamykanie drzwi trochę trwa. Jesli nie muszę, nie mam bardzo istotnego powodu to nie wracam do domu bo mnie zwyczajnie denerwuje otwieranie i zamykanie tych drzwi. Tego dnia zamknęłam drzwi na te dwa zamki i szlam do auta i w drodze do samochodu mam taką myśl w glowie " Muszę sie wrócic i wziac gotówkę bo terminal platniczy u dentysty będzie zepsuty." Oczywiście nie chcialo mi sie wracać i zaczęłam racjonalnie siebie przekonywać w myslach: "Wez przestań, jakie jest prawdopodobieństwo, ze terminal bedzie zepsuty? Kiedy w ogóle ostatnio Ci sie to zdarzyło?" Mysli o gotówce byly jednak tak silne, ze wyłączyłam silnik i wróciłam do domu po pieniądze.
Kiedy byłam u dentysty i czekałam w poczekalni, z gabinetu wyszedl pacjent, podszedl do recepcji. Recepcja byla blisko, wszytko slyszalam.
Pani pyta: gotówką czy kartą?
Ten pacjent [taki młody chłopak to był] mówi: Kartą.
Pani: Dobrze. i zaczęła cos tam wstukiwać na terminalu.
Pomyślałam sobie wtedy: " Widzisz? Działa. I po co sie wracałaś ?"
To wstukiwanie kwoty w terminal trochę trwało i po dłuższej ciszy slyszę, ze Pani z recepcji mówi:
" Nie wiem, co sie dzieje, nie działa, a przed chwilą działał. Próbuję juz trzeci raz.... Tu za rogiem jest bankomat jakby Pan był uprzejmy podejsc?" [ ten chlopak z tego co zrozumiałam nie mial gotówki przy sobie]. Potem jak ja miałam płacić po wizycie, terminal nadal nie działał, chyba byl problem z siecią.
 
2) i druga sytuacja. Moja córka dostała na urodziny różdżkę - taką piękną, świecącą. Byla zachwycona i to był jej najbardziej ulubiony prezent. Kilka dni po tych urodzinach, schodziłam po schodach z piętra i pomyślałam tak: "Muszę jej zabrać różdżkę bo ją zaraz złamie" i z takim zamiarem weszłam do salonu. Patrzę, a córka siedzi sobie głeboko w fotelu, w prawej ręce ma różdżkę, lewą trzymała polożony na kolanach tablet. Stwierdziłam, ze jak ogląda bajkę to raczej sie szybko nie ruszy i potem jej tą różdżkę położę w bezpieczne miejsce, jesli będzie taka potrzeba. Weszłam do kuchni, nie minęło 15 sekund i słyszę płacz - właściwie to był ryk, bo ciężko to płaczem nazwać. Wracam i widzę zapłakaną córkę ze złamaną różdżką. Okazało sie, że jak schodziła z tego fotela to sie potknęła i upadła na różdżkę, która przy okazji zaczepiła o blat ławy.
 
Wiem, ze te sytuacje to takie drobiazgi, ale i tak mnie zaskoczyły. W obu przypadkach miałam poczucie ze to sa moje mysli [ a nie ze np. z zewnatrz przychodzą], ale były one takie nagłe, jakby wyrwane z kontekstu, bo głowe miałam zajęta wtedy czymś innym, nie pamietam czym......Niepokojące to było, jakby ta przyszlosc juz byla i na mnie czekala az do niej dotrę. Jakis wplyw i wybór mialalm dopiero gdy te mysli sie pojawiły [ wziąc kasę czy nie? wziąć różdżkę?] Wiec bez takich poczuc to jestem jakby we snie?? Odgrywam role?

Namówcie Pana Jackowskiego na kursy jasnowidzenia. I moze znacie jakiegos psychologa, neurologa pracującego na uczeslni, który byc moze ziantersowałby sie fenomenem Pana Krzysztofa? Zbadał mu funkcjonowanie mózgu w stanie spoczynku, w trakcie wizji? moze jakis rezonans? Moznaby ocenic, budowę poszczególnych obszarów.. itd. Szkoda, ze taki fenomen nie jest badany od strony medycznej.

P.S. Dziękuję Fundacjo, ze jesteście. Robicie świetną robotę.

Pozdrawiam serdecznie,
[ imie do wiadomosci redakcji]/wiadomość dostaliśmy 14 czerwca 2020/




zwiń tekst



Niezwykła historia z ptakiem i snem o... 5G!
Śr, 3 kwi 2019 14:05 komentarze: brak czytany: 3416x

Dzień Dobry.Właśnie tak. To co doświadczyłem przez ostatnie 24h to dla mnie totalny kosmos.Zrobię za chwilę mały wstęp aby nakreślić Wam cały obraz po to aby otrzymać od Was pomoc, bo chciałbym poznać odpowiedź na kilka pytań, które napiszę pod koniec.Zatem... Mam 36 lat i mieszkam w małym mieście odkąd się urodziłem. W domu "kostce".Piszę o tym, bo wróble i ptaki towarzyszą mi od dziecka ale to, .......

czytaj dalej


Dzień Dobry.

Właśnie tak. To co doświadczyłem przez ostatnie 24h to dla mnie totalny kosmos.
Zrobię za chwilę mały wstęp aby nakreślić Wam cały obraz po to aby otrzymać od Was pomoc, bo chciałbym poznać odpowiedź na kilka pytań, które napiszę pod koniec.

Zatem... Mam 36 lat i mieszkam w małym mieście odkąd się urodziłem. W domu "kostce".
Piszę o tym, bo wróble i ptaki towarzyszą mi od dziecka ale to, co zaraz opiszę spotkało mnie pierwszy raz.

Wczoraj gdy rozpocząłem pracę (pracuje z domu), poczułem jakby ktoś mi się przyglądał.
Instynktownie rzuciłem okiem na balkon i dostrzegłem ptaszka. Nazwę go wróbelkiem. Raz po raz przylatywał. W końcu spostrzegłem, że to trochę takie nienaturalne, że jakiś wróbel przylatuje co chwila i patrzy na mnie. W końcu włączyłem telefon i zacząłem nagrywać film, trwa to ponad 7 minut (filmy dołączę do wiadomości, w pierwszym z nich powiedziałem "Co mi chcesz powiedzieć ptaszku?"), wróbel za pierwszym razem odleciał dopiero gdy moja zmęczona ręka, trzymająca telefon szukała miejsca oparcia na doniczce.Sytuacja się powtarzała. Wróbel przylatywał ćwierkał, skrzeczał, popiskiwał, odlatywał i przylatywał i tak cały dzień.

Kosmos przyszedł dziś. Dodam, że z racji pracy z domu należę do nocnych marków i budzę się około godziny 9-10. Dziś jednak obudziłem się około 5:27 a raczej coś mnie obudziło. Mamy na balkonie wywieszoną flagę, więc zanim się przebudziłem pomyślałem, że to wiatr nią telepie. Obudziło mnie coś innego - szamotanie się ptaka o szybę, jakby chciał wlecieć do pokoju. Tak, to ten sam ptaszek - wróbelek co wczoraj. Od razu chwyciłem za telefon i zacząłem nagrywać. Ta mała cholera mnie obudziła, dlaczego tak wcześnie i nagle BUM. Zaraz zaraz właśnie miałem sen, podszedłem do biurka chwyciłem kartę i zacząłem pisać, o to co mi się śniło:

W tym śnie jakiś profesor (?), naukowiec (?) mówił coś o 5G, tekst z mojej kartki jest chaotyczny ale taki go Wam przekazuję, nie chcę nic interpretować, wiem, że to może bzdury i bełkot ale w tym śnie naukowiec powiedział:

"5G - faza REM jest tej samej częstotliwości co fale 5G.Fala jest bardziej płaska i można w niej upakować więcej danych.
Nie jest szkodliwa bo to naturalna fala na jakiej pracuje mózg.
Ludzki mózg włącza fazę REM pod koniec snu aby go nie wybudzićTak aby ludzki mózg nie odbierał otaczających go bodźców
faza REM wywołuje sen i mózg "zajmuje się" snem a nie otaczającymi bodźcami.
Dzięki temu ludzki organizm może dokończyć sen bez wcześniejszego wybudzania.
Na koniec znów dodał, że fale 5G działają na takiej częstotliwości,
więc nie mogą być szkodliwe, bo sam mózg działa na podobnych w fazie REM.

I nagle BUM! Jak to?
Pojawiło się mnóstwo pytań proszę o pomoc:

1.Czy ten ptak to w ogóle wróbel? Ma jakiś rudawy odcień na głowie.
2. Czy zachowanie ptaszka jest normalne, może jest na pokładzie jakiś ornitolog?
3. Nie wiem jak interpretować to zdarzenie (być może nic się nie dzieje a to tylko jakieś przypadki a ja jestem przewrażliwiony bo patrzę na świat inaczej - wysyłam Wam od czasu do czasu nawet maile).
4. Minęła już godzina od tego zdarzenia a ptak nadal jest na balkonie, macha skrzydełkami na parapecie, czasami podlatuje jak gdyby chciał przelecieć przez zamknięte okno. Mógłbym to zrozumieć ale rolety są zasłonięte, więc ptak nie widzi przezroczystego okna tylko ciemną przestrzeń.
5. Nie będę sprawdzał żadnych informacji w internecie, które tu przekazałem (ani o wróblach, ani o fazie REM ani o 5G). Osobiście nie uważam, żeby 5G było szkodliwe i mogło wpływać na prace ludzkiego mózgu, nie wierzę w tę teorię spiskową

 

/email dostaliśmy 4 czerwca 2020/





 

 Autor e-maila przysłał nam wiele filmów z tym niezwykłym ptaszkiem, który bardzo głośno dawał o sobie znać siedząc na barierce balkonu.

 

I jeszcze e-mail z poczty do FN od naszego stałego czytelnika.

 

From: [....]
Sent: Saturday, June 6, 2020 2:12 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Niezwykła historia z ptakiem .......

Witam serdecznie Fundację Nautilus !

W nawiązaniu do artykułu ,,Niezwykła historia z ptakiem i snem " chciałbym coś dodać w sprawie tych prześlicznych ptaszków odwiedzających nasze balkony, parapety, zagrody i działki.  Zawsze kiedy jestem na swojej działce zawsze uzupełniam poidełka dla ptaków jak też większe pojemniki z wodą przygotowane na ewentualne ich kąpiele. Pamiętam 2015 r. kiedy były niesamowite upały sięgające 30 stopni  a nawet i więcej. Widziałem jak te biedne ptaki szukały cienia by tam się skryć a również samej wody by się ochłodzić. Pamiętałem o nich i pamiętam by zapewnić im te skromne ale jakże dla nich ważne miejsce by czuły się jak u siebie i tak to trwa do chwili obecnej. Ale zauważyłem że od 2015 r a to tylko minęło pięć lat że większość tych ptaków jest już nieobecna na działce. Czym to jest spowodowane ? Myślę, że nie trzeba się nad tym długo zastanawiać. To człowiek doprowadził do tego że te maleństwa giną  z naszej ręki. Zatruwamy nasze wody, pola łąki. Coraz mniej widzimy na terenach wiejskich pszczół które zabijane są świadomie przez rolników którzy dokonują oprysków pól chemikaliami nie stosując się do wszelkich zaleceń. Ptaki które widziałem w minionym okresie to już prawie przeszłość. Pozostały jedynie zdjęcia na których udało się uwiecznić ich zabawy w wodzie i rozkosz jaka ich spotkała w tych małych pojemnikach z wodą - źródłem przetrwania w upalne dni.
Pamiętajmy wszyscy by te biedne ptaszyny jak też inne zwierzęta ratować i reagować na każde zło grożące im ze strony nawet naszego sąsiada.
Zawsze jak się pojawia artykuł o naszych zwierzętach, ptakach należy zawsze coś o nich napisać bo bo to mogą być ostatnie ich lata kiedy są jeszcze nad naszymi głowami.

Pozdrawiam ( Orion_1957 )









zwiń tekst



WIADOMOŚĆ OD ZMARŁEGO MĘŻA?
Czw, 28 mar 2019 11:58 komentarze: brak czytany: 3867x

Witam,Piszę z bólem w sercu, gdyż temat śmierci mojego wspaniałego męża jest świeży. Zmarł w wieku 41 lat na moich rękach w ciągu kilku sekund z powodu zatoru. Byliśmy dla siebie miłością życia i przyjaciółmi. Zostawił mnie z 3 dzieciaków. Niestety nie mogąc się otrząsnąć...wciąż krzyczałam do dnia wczorajszego że ,, zostawiłeś mnie samą,,. Jednak po zdarzeniu wczorajszym mam dowód na to że tak nie.......

czytaj dalej


Witam,
Piszę z bólem w sercu, gdyż temat śmierci mojego wspaniałego męża jest świeży. Zmarł w wieku 41 lat na moich rękach w ciągu kilku sekund z powodu zatoru. Byliśmy dla siebie miłością życia i przyjaciółmi. Zostawił mnie z 3 dzieciaków. Niestety nie mogąc się otrząsnąć...wciąż krzyczałam do dnia wczorajszego że ,, zostawiłeś mnie samą,,. Jednak po zdarzeniu wczorajszym mam dowód na to że tak nie jest.

Po 33 dniach od śmierci postanowiłam że zacznę funkcjonować normalnie małymi krokami i posprzątam. Zmywając stół mokra chusteczka przypadkowo rzuciłam ja na telefon, który był prawdopodobnie odblokowany. I zaczął pisać...w pierwszym momencie myślałam że to mokra chusteczka spowodowała iż wyświetlają się sam kropki przecinki i spacje...ale na nagraniu widać że przecinek w ogóle jest poza chusteczka. Siostrzenica obroniła tekst, który jest w kilku językach...i powiem szczerze zabił nas wszystkich emocjonalnie. Proszę o pomoc w zgłębieniu tego tekstu, gdyż jest to poza naszym zasięgiem.

Druga sprawa związana jest z tym samym dniem godzinę później....

Dobra znajoma oznajmiła że przyszedł czas by mi powiedzieć co się stało gdyż ma kontakt z jasnowidzem od jego śmierci...

W załączniku film i zdjęcia po analizie naszej.

 [...]



/e-mail i wiadomość dostaliśmy 31 maja 2020/

Witamy Panią,
Dziękujemy za opis i e-mail, a także materiały. Bardzo Pani współczujemy - takie chwilę są przejmujące.
Nigdy nie spotkaliśmy się z tego typu komunikacją, więc trudno jest to nawet jakoś ocenić... Możemy to opublikować z zachowaniem pełnej anonimowości (jeśli Pani oczywiście wyrazi zgodę) i zobaczymy, czy z czymś podobnym zetknął się ktoś z naszych czytelników.
Pozdrawiamy
FN

Ta wiadomość została wysłana przez Fundację Nautilus.
Copyright © 1999-2020 FN. Wszelkie prawa zastrzeżone.



zwiń tekst



CZY TO PODOBIEŃSTWO ŚLADÓW PO LĄDOWANIU UFO JEST PRZYPADKOWE?
Wt, 19 mar 2019 14:52 komentarze: brak czytany: 636x

[...] na kanale National Geographic był emitowany serial „UFO w Europie”. W kolejnych odcinkach pokazywane są najciekawsze obserwacje UFO, jakie miały miejsce na Starym Kontynencie. Oglądałem ten serial z dużą ciekawością. I nie ukrywam, z pewną zazdrością. W wielu krajach europejskich, w przeciwieństwie do Polski, do obserwacji UFO podchodzi się bowiem z należytą powagą. Na przykład we Francji w .......

czytaj dalej


[...] na kanale National Geographic był emitowany serial „UFO w Europie”. W kolejnych odcinkach pokazywane są najciekawsze obserwacje UFO, jakie miały miejsce na Starym Kontynencie. Oglądałem ten serial z dużą ciekawością. I nie ukrywam, z pewną zazdrością. W wielu krajach europejskich, w przeciwieństwie do Polski, do obserwacji UFO podchodzi się bowiem z należytą powagą. Na przykład we Francji w latach siedemdziesiątych XX wieku została powołana specjalna organizacja rządowa do analizowania wszystkich przypadków obserwacji niezidentyfikowanych obiektów.  Dzięki dobrze skonstruowanemu systemowi przekazywania informacji, wszelkie sygnały zgłaszane do wojska, policji, straży pożarnej, czy też innych służb niezwłocznie są przekierowywane do jednego miejsca. Praca organizacji GEIPAN (bo o niej tu mowa) nie ogranicza się przy tym jedynie do odnotowywania zjawisk. Dzięki posiadanemu budżetowi, są w stanie  także zlecać najlepszym laboratoriom przeprowadzanie niezbędnych analiz.
W odcinku 7 wspomnianego serialu NG został przedstawiony przypadek z małej francuskiej miejscowości Trans-en-Provence , który miał miejsce 8 stycznia 1981 r. To jedno z najbardziej znanych i najlepiej przebadanych zdarzeń z UFO, jakie miały miejsce na terenie Francji.
Przypadek ten zainteresował mnie szczególnie, gdyż w wielu elementach przypomina zdarzenie z terenu Polski, a dokładnie z miejscowości Ożarów II koło Opola Lubelskiego. W sierpniu 2008 roku wraz z ekipą Fundacji Nautilus byłam na miejscu zdarzenia.  Spotkaliśmy się wtedy z panią, która zaobserwowała obiekt, nagraliśmy relację oraz dokonaliśmy podstawowych pomiarów śladów, jakie pozostały na miejscu zdarzenia.
A oto podobieństwa między obydwoma przypadkami, na jakie zwróciłam uwagę:
1.    Wygląd obiektu:
a)    Trans-en-Provence:




b)    Ożarów II:


Rysunek został naszkicowany przez świadka - panią Szafran na naszą prośbę w trakcie spotkania.
    W obu przypadkach świadkowie zwrócili uwagę i narysowali charakterystyczny pierścień.
    Oprócz widocznego podobieństwa kształtu, zbieżna jest też ocena koloru obu obiektów (szary i ciemno szary – Ożarów oraz kolor ołowiu – Trans-en-Provence).  
2.    Dźwięki – w obu przypadkach były słyszalne:
a)    Trans-en-Provence: świadek wspominał o słyszalnych gwizdach
b)    Ożarów II:  szum, przytłumiony huk

3.    Pozostawione ślady:
a)    Trans-en-Provence:


Pozostawiony przez obiekt ślad przypominał okrąg o średnicy ok. 1,5 m. Na jego obwodzie widoczne były dwa wgłębienia. Widoczna na rysunku strzałka 10m oznacza miejsce pobrania próbki kontrolnej. Opierając się na informacjach z filmu NG, ślad został pozostawiony na ziemi (nie na trawie).

b)    Ożarów II:


Ślad pozostawiony w Ożarowie II również przypominał okrąg, ale tak naprawdę był elipsą. Zmierzona przez nas elipsa miała wymiary 3,8 x 3,36 m.  Była wygnieciona w trawie. Śladów zagłębień nie zauważyliśmy.

 
4.    W obu przypadkach, na miejscu lądowania odnaleziono ślady świadczące o ingerencji (oddziaływaniu) obiektu na otaczające środowisko.
a)    Trans-en-Provence:
W pobranych próbkach roślinności zauważono anomalie w postaci szybkiego starzenia się tkanek. Ani w filmie, ani w dostępnych raportach nie wspomniano o wynikach analizy próbek gleby (nie wiadomo, czy w ogóle były wykonywane). Przeprowadzone badania wykazały, że gleba w miejscu lądowania została nagrzana do temperatury ok. 600 st.C. Naukowcy sugerowali obecność promieniowania mikrofalowego.
b)    Ożarów II:
Na elipsie (dokładniej na pozostawionym przez obiekt śladzie) znaleziono liczne drobiny metalu reagującego na magnes. Po kilku dniach pobrano kolejną próbkę gleby, w której nie stwierdzono już obecności ww. metalu. Z uwagi na brak możliwości finansowych, oficjalnych badań laboratoryjnych próbek gleby oraz roślinności nie zlecono.  Część drobinek metalu przebadał zaprzyjaźniony z Fundacją fizyk, który stwierdził, że jest to hematyt, który w normalnych warunkach nie powinien występować na powierzchni gleby.  
Nie pamiętam, czy sprawdzaliśmy teren wykrywaczem promieniowania mikrofalowego. W każdym razie inne wykrywacze – licznik Geigera oraz czujnik poziomu promieniowania elektromagnetycznego nie wykazały anomalii.

Uważam, że porównanie tych dwóch zdarzeń wskazuje na ich znaczne podobieństwo (kształt obiektu, jego kolor, wydawane dźwięki, a także to, że w obu miejscach lądowania odnotowano pewne anomalie). Czy to tylko przypadek?   






Materiał wideo zrealizowany w Ożarowie przez ekipę FN.

I jeszcze poniżej coś z naszej najnowszej poczty. Dodajmy, że mamy stały kontakt z autorem tej obserwacji.

From: [...]
Sent: Saturday, May 23, 2020 5:12 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Bliskie spotkanie z UFO w Jarnołtówku (2009 rok)

Dzień dobry

Mimo upływu wielu lat nadal fascynuje mnie przypadek bliskiego spotkania z UFO w Jarnołtówku. Doszło tam do naprawdę niezwykłej manifestacji UFO. Dwóch świadków z bliska widziało jak pojazd UFO startuje i wzbija się w powietrze. W całej wsi doszło do awarii prądu w momencie startu UFO.

Ostatnio znalazłem w internecie audycję radiową poświęconą temu przypadkowi. Słuchając tej audycji można poczuć 'powiew kosmosu na plecach' ;-)

Naprawdę warto posłuchać

Poniżej link

http://radio.opole.pl/123,37,z-nieba-cos-przylecialo

Pozdrawiam



witam serdecznie.

kilka dni temu spotkałem się z kolegą w sprawach zawodowych. obydwaj zajmujemy się filmowaniem, również dronami. w pewnym momencie zauważyłem nad nami obiekt- bardzo czarny, o nieregularnych kształtach. szerokość, około 2m. Nie był to na pewno dron. przeleciał nad nami dosyć wolno na wysokości około 100m. nie wydawał dźwięku. Miało to miejsce w Białymstoku. Czy taki obiekt był może przez kogoś widziany? nie potrafię wyjaśnić dlaczego żaden z nas nie nagrał tego obiektu. pozdrawiam

[...]



zwiń tekst



Tajemniczy obiekt w Warszawie w dn.18/04/2020
Nie, 10 mar 2019 09:29 komentarze: brak czytany: 2992x

Dzień dobry moja 13 letna córka opisała zdarzenie jakie miało miejsce w Łodzi na osiedlu Dąbrowa. Wracałam późnym wieczorem ( prawdopodobnie to byłkoniec września lub października tego roku) od babci, która mieszka dwa bloki dalej i spojrzałam odruchowo w niebo - zobaczyłam, jakbu znad chmur ktoś oświetlał ziemię, coś latało bez żadnego układu typu ósemki, koła nad początek chmurami i zdawało mi się.......

czytaj dalej


Dzień dobry moja 13 letna córka opisała zdarzenie jakie miało miejsce w Łodzi na osiedlu Dąbrowa. Wracałam późnym wieczorem ( prawdopodobnie to byłkoniec września lub października tego roku) od babci, która mieszka dwa bloki dalej i spojrzałam odruchowo w niebo - zobaczyłam, jakbu znad chmur ktoś oświetlał ziemię, coś latało bez żadnego układu typu ósemki, koła nad początek chmurami i zdawało mi się, że te tajemnicze światła przeszły kawałek za mną. Przeraziło mnie to i  solidnie przyspieszając kroku wpadłam do domu i opowiedziałam z wielkim strachem o wszystkim mamie. Moja mama szybko się ubrała i poszłyśmy to sprawdzić, szłyśmy w kierunku szkoły na Gałczyńskiego w Łodzi. Mama zaczęła dokładnie obserwować, czy ruchy świateł są regularne, czy zataczają koła, ale koła latały bez żadnego układu. Nagle, gdy doszłyśmy do szkoły zatrzymałyśmy się i pomyślałyśmy, że należy zabrać z domu telefon, aby nagrać to zdarzenie. Nie zdążyłyśmy jednak, ponieważ światła ustawiły się w półokręgu ( było ich ok. 7), nagle z dwóch boków tego ustawienia wyleciały dwa światła, które zleciały na dół, zderzyły się ze sobą w ułamku sekund tak szybko, że gdy podniosłyśmy wzrok na półokrąg świateł wszystko zniknęło i światło zgasło. Wróciłyśmy do domu zaskoczone całą sytuacją. Po dziesięciu minutach musiałyśmy wyprowadzić na spacer psa ( godzina po 21). Z ciekawościa patrzyłyśmy w niebo, lecz było pozbawione wszelkiego zachmurzenia, ale po tajemniczych okręgach nie było ani śladu. Co widziałyśmy, nie wiemy do dziś.

[...]


From: [...]
Sent: Wednesday, May 13, 2020 1:24 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Tajemniczy obiekt w Warszawie w dn.18/04/2020

Szanowna Redakcjo,

Przesyłam opis zdarzenia, którego byłam świadkiem:

Załączam ilustracje dokumentujące, czyli moje fotomontaże, jak to coś wyglądało. Zdjęcia okolicy zdarzenia zrobiłam któregoś z następnych dni i nałożyłam na zdjęcia mój fotomontaż.

Czas i miejsce: 18 kwietnia 2020 r., godz. między 22-23, okres kwarantanny, miejsce wyjazdu z ulicy Trojdena w ulicę Żwirki i Wigury w Warszawie. Byłam w tym miejscu sama, nie było żadnego innego człowieka, robiłam nocny marsz kondycyjny po osiedlu. Wychodzę zza budynku mieszkalnego na Trojdena, patrzę w stronę ulicy Żwirki i Wigury i widzę:

Obiekt przemieszczał się bardzo powoli, ale płynnym ruchem wzdłuż ulicy Żwirki i Wigury w kierunku Centrum W-wy. Był to idealnie równy w kształcie czarny prostopadłościan, bo obiekt widziałam z boku jako prostokąt. Był jak równa geometryczna bryła. Obiekt nie miał żadnych ściętych ścian, żadnych opływowych kształtów tak jak mają samochody. Nie miał okien i drzwi, ani żadnych świateł i odblasków na powierzchni. To była głęboka, idealna czerń jego pokrycia. Tylko u dołu, przy obu końcach były dwa jasne małe punkty świetlne, ale nie były to fragmenty kół, bo nie było żadnych kół widać. To po prostu był czarny prostopadłościan, który przemieszczał się w jakiś sposób do przodu i miał dwa światełka u dołu. Obiekt był bardzo długi - conajmniej około dwie długości samochodu osobowego i wysokości samochodu osobowego, lub trochę niższy. Nie wydawał żadnych dźwięków, np. hałasu silnika. Przemieszczał się w idealnej ciszy. W tym czasie gdy to było, nie jechał żaden samochód, jakby było jakieś zamrożenie czasu. Było jakoś inaczej, jakby przesunięcie czy zastygnięcie w czasie. Trwała całkowita cisza. Odniosłam momentalnie wrażenie, że ten obiekt przemieszcza się tak powoli, bo skanuje otoczenie. Tak mnie zdziwiło to co zobaczyłam, wręcz przestraszyłam się, że miałam odruch automatyczny, nie wsparty logiką: chwilę szłam, chwilę patrzyłam w osłupieniu i następnie szybkim krokiem wykręciłam w tył zwrot i wróciłam z powrotem za budynek, żeby nie patrzeć. Zatem dłużej już się nie przyglądałam. Poszłam na spacer po osiedlu w inne miejsce.

Teraz to miejsce mnie przyciąga. Jestem tam prawie codziennie, będąc na spacerze. Mam w pamięci fakt, że byłam świadkiem czegoś, co trudno wytłumaczyć. Że wzdłuż jezdni przemieszczało się coś, co nie było samochodem.

...
Z poważaniem,
[...]

/poniżej dwa zdjęcia przysłane przez naszą czytelniczkę/




zwiń tekst



UFO w 1941 roku: to były światła wśród łąk...
Pon, 25 luty 2019 04:52 komentarze: brak czytany: 923x

Witam serdecznie! Od dłuższego czasu jestem wiernym czytelnikiem (a także oglądaczem i czasem słuchaczem ;-) ) Waszego serwisu, kibicuję z całego serca Wam i temu co robicie, to doprawdy wspaniałe! Chciałbym podzielić się z Wami wiedzą o pewnym wydarzeniu, którego co prawda nie byłem uczestnikiem, gdyż miało to miejsce czasie II Wojny Światowej, a lat liczę raptem 21... Historię znam od mojego dziadka.......

czytaj dalej


Witam serdecznie! Od dłuższego czasu jestem wiernym czytelnikiem (a także oglądaczem i czasem słuchaczem ;-) ) Waszego serwisu, kibicuję z całego serca Wam i temu co robicie, to doprawdy wspaniałe! Chciałbym podzielić się z Wami wiedzą o pewnym wydarzeniu, którego co prawda nie byłem uczestnikiem, gdyż miało to miejsce czasie II Wojny Światowej, a lat liczę raptem 21... Historię znam od mojego dziadka, którą z kolei przekazał mu jego ojciec, a mój pradziadek.

Było to w 1941 roku, niedaleko miasta Skalbmierz na Małopolsce... Miasteczko, podobnie jak pobliskie wsie, położone jest wśród pofałdowanego terenu, skupionego wokół starorzecza Nidzicy, lewobrzeżnego dopływu Wisły. Do lat 70-tych był to również teren dosyć podmokły, bagnisty, i niejednokrotnie obserwowano tu zjawisko "błędnych ogników". Lecz właśnie w latach 70-tych przez okoliczne łąki przekopano kanał, który starej Nidzicy odebrał sporą część wody i osuszył bagniska. W 1941 roku, była to jednak głęboka rzeka, dosyć szeroka, z wartkim prądem, z powodzeniem napędzająca pobliski młyn.

Właśnie do owego młyna, właściciel jego, a mój pradziadek, pewnego jesiennego wieczora, wracał ze swoim znajomym z pobliskiej wsi, Kolonii Sielceckiej. Młyn ten znajdował się (i znajduje nadal) przy drodze do wsi Kobylniki, oddalonej od niego o ok. 600m. Droga prowadzi w większości wzdłóż pierwotnego koryta Nidzicy. Odległość z Kolonii Sieleckiej do młyna, w linii prostej wynosi około 2 km, klucząc polnymi drogami, około 3 km. Pradziadek z towarzyszem byli mniej więcej w połowie drogi, gdy nagle na pobliskich bagnach, w odległości może kilkuset metrów, zabłysnęły dwa silne światła. Przypominały reflektory samochodowe, więc mężczyźni przestraszyli się, że to nadjeżdzają Niemcy. Schowali się zatem wśród rosnących przy drodze krzewach i obserwowali zjawisko.

Tymczasem dwa "reflektory" z wolna ruszyły, kierując się mniej więcej w ich kierunku, w stronę drogi. Nie było słychać żadnego dźwięku silnika, nic, ponadto owe światła wydawały się "płynąć" nad łąkami. Gdy zbliżyły się do rzeki, pradziadek z przyjacielem ciekawi byli w którą stronę skręcą, czy w stronę młyna, czy w stronę Skalbmierza. Swiatła jednak nie skręciły, a dosłownie "przeszły nad rzeką", udając się w stronę okolicznych kamieniołomów, znanych wśród miejscowych jako Kamionka Sielecka, sąsiadujących z pobliską wsią Sielec Biskupi.

I wtedy stała się rzecz dziwna, bo światła zaczęły sunąć ruchem wahadłowym, wysuwając się na przód to jedno to drugie. Po jakimś czasie światła zanikły na terenie Kamionki. Przestraszeni mężczyżni wyszli z ukrycia i czym prędzej pobiegli do młyna. Tam dowiedzieli się, że mniej więcej w czasie ich obserwacji, mieszkańcy zauważyli niesamowite, jasne światło, jakby ktoś na okna nakierował z zewnątrz silny reflektor.

To w sumie tyle. Mógłbym jeszcze dodać, że ludzie nad okolicą obserwowali przeloty ognistych kul, i że przed wybuchem wojny, w 1939 roku, widziano w środku nocy efekt "płonącego horyzontu", ale nie chcę być nadto tendencyjny... ;-)
Trudno mi objąć umysłem co to było? UFO? Nieznane zjawisko atmosferyczne? Eksperymentlana broń niemiecka? Wybór pozostawiam Wam :-)
 
 
Z góry dziękuję za uwagę i pozdrawiam!!!
 
[...]

p.s.

Przesyłam również kilka objaśnionych zdjęć, które powninny zwizualizować miesce wydarzenia (w tym jedno dosyć dramatyczne), a także prowizoryczną mapkę.









Witam.

Chcę zapytać Waszą organizację o pewien incydent, który przydarzył mi się
kilkanaście lat temu.

Oto opis incydentu:
Była noc, jechałem samochodem przez las, na tylnym siedzeniu i patrzyłem
przez szybę na gwiazdy. Przez kilka sekund zobaczyłem wyraźnie na niebie
pomarańczowe światło (jasne, ale nie rażące w oczy, okrągłe, rozmiar
postarałem się oddać w załączonym obrazku), a wokół niego 3 symetrycznie
rozłożone białe światełka (podobne do najjaśniejszych gwiazd).
Pomarańczowe światło stało w miejscu, białe światełka powoli oddalałby się
od pomarańczowego.

Załączam narysowany przeze mnie obrazek, księżyc umieściłem dla oddania
wielkości świateł.

Interesuje mnie, czy poza moim przypadkiem, odnotowano podobne.

Pozdrawiam,

[...]


/poniższy opis dotarł na naszą pocztę 5 maja 2020/

Chciałbym opowiedzieć swoją historię o UFO.
Byłem świadkiem wielokrotnej obserwacji.
Mieszkam we wsi [...] koło Częstochowy.
Zdarzenia miały miejsce w lutym 2016 roku.
Słyszałem przekaz telepatyczny tuż przed
obserwacjami że w mojej wsi będą kosmici.

Pewnego wieczoru leżałem w łóżku w oknach nie było firanek. Zaobserowałem chaotycznie poruszającą się gwiazdę po niebie tuż nad moim domem. Obudziłem się w nocy o godzinie 4.30
Wyjrzałem za okno swojego pokoju przy zgaszonym świetle.
Za ogrodzeniem sąsiada za drzewami choinkowymi na pustym polu dostrzegłem dziwne światła wielkości reflektorów samochodowych ułożone poziomo w równej odległości. Miało to miejsce z soboty na niedzielę. Miejsce obserwacji to teren nierówny pagorkówaty porośnięty głównie chaszczami i drzewami samosiejkami

Kilka dni później poszedłem z rodzicami do kościoła.

Po mszy wybraliśmy się na cmentarz. Jak szliśmy aleją i uliczką
zobaczyłem za ogrodzeniem cmentarza dziwne światło wielkości lampy latarki unoszące się do góry które zgasło po czym zapaliły się dwa światła czerwone tej samej wielkości. Świadkami obserwacji są rodzice. W pobliżu cmentarza znajdują się lasy i tereny zielone.

Było to w trudnodostępnym miejscu gdzie nie ma wejścia od ulicy i strony cmentarza. Kilka dni później wyszedłem na spacer do sklepu wieczorem. Idąc ulicą widziałem pomarańczową kulę światła wielkości lampy ulicznej. Myślałem ze to chiński lampion.

Niestety kula zniknęła i pojawiła się po drugiej stronie ulicy w innym miejscu na podobnej wysokości . Wracałem kilka dni później z kościoła z ojcem. Idąc ulicą zaobserowaliśmy bardzo jasną gwiazdę wielkości satelity ISS wiszącą nieruchomo w powietrzu. Stanęliśmy i zaczęliśmy się przypatrywać obiektowi. Obiekt nieoczekiwanie zaczął się oddalać od miejsca obserwacji i zniknął wyłączając oświetlenie. Byłem pewnego dnia z rodzicami w kościele parafialnym. Był wieczór ciemno.

Wychodząc z kościoła dostrzegłem dziwny obiekt przypominający drona nadlatujący od strony cmentarza oraz pobliskiego lasu oświetlony czerwonym i zielonym światłem

Świadkami są rodzice którzy obserwowali całe to zdarzenie
Obiekt przeleciał dosłownie nad naszymi głowami i kościołem.
W czasie trwania tych obserwacji bardzo źle się czułem. Miałem paraliż senny. Wydawało mi się że jestem prześladowany przez dziwną postać z innego wymiaru która mnie dusiła i dotykała. Czułem podczas snu jak podnosi mi się kołdra i pościel. Miałem koszmary senne. Między innymi koszmar lub sen o kosmitach
Chciałbym poinformować że wszystko ustąpiło po ustaniu
zdarzeń i incydentów. Wyczuwalny był również specyficzny zapach
w powietrzu. Wietrzna pogoda. Warunki pogodowe. Pochmurno. Brak słońca. Temperatura dodatnia. Zamglenia i mgły.
Dostaliśmy ciekawy telefon od babci z Jeleniej Góry.
Opowiadała że widziała dziwny pas światła poruszający
się za oknem jej mieszkania w tym samym czasie.
Nie widziałem kosmitów. Tylko światła nocne.
Chciałbym tak bardzo zachować anonimowość.
Proszę zamieścić historię na stronie lub witrynie.

[...]



zwiń tekst



Zagadkowy kamień z wyraźnym otworem
Czw, 3 sty 2019 11:22 komentarze: brak czytany: 3935x

Bardzo ciekawą historię zgłosił nam czytelnik serwisu. Znalazł kamień z otworem na leśnej drodze w okolicach miejscowości Kaczki (k. Wejherowa). Być może jest toi naturalna formacja, ale zawsze z tyłu głowy jest pytanie, czy przypadkiem nie mamy do czynienia z czymś, co mieści się w dziedzinie zjawisk niewyjaśnionych (np. UFO).W naszym dziale XXI PIĘTRO - Twoja Historia tym razem zamieszczamy e-mail.......

czytaj dalej


Bardzo ciekawą historię zgłosił nam czytelnik serwisu. Znalazł kamień z otworem na leśnej drodze w okolicach miejscowości Kaczki (k. Wejherowa). Być może jest toi naturalna formacja, ale zawsze z tyłu głowy jest pytanie, czy przypadkiem nie mamy do czynienia z czymś, co mieści się w dziedzinie zjawisk niewyjaśnionych (np. UFO).

W naszym dziale XXI PIĘTRO - Twoja Historia tym razem zamieszczamy e-mail ze zdjęciami.

From: [...]
Sent: Sunday, March 22, 2020 1:32 PM
To: Fundacja Nautilus
Subject: Re: W końcu ten dzień nadszedł. zagadka UFO z z 2016 rozwiązana

Witam Fundacjo,

W nawiązaniu do artykułu:

https://www.nautilus.org.pl/artykuly,3882,kolejny-tajemniczy-otwor-w-ziemi-znaleziony-w-polsce-w-lesie.html

chciałem zgłosić kamień z otworem na leśnej drodze sfotografowany wczoraj w okolicach miejscowości w której mieszkam, Kaczki.
Miejscowość Wejherowo, o której mowa w artykule mamy w odległości ok. 65 km. Ale tez niejednorazowo znajdujemy otwory w ziemi o średnicy ok 4-5 cm w naszym lesie. Z synkiem często ich zasypujemy na spacerze.

Otwór w tym kamieniu ma średnice ok 3-4 cm może miec już sporo lat, pamiętam go od 2012 roku jak tu zamieszkałem.
Kamień leży akurat po środku leśnej drogi, wystaje tylko wierzchówek. Kamień raczej jest duży, bo otwór mierzy może 10-12 cm głębokości cm i nie jest na wylot. Zastanawiam czy jego pochodzenie jest naturalne czy ktoś po środku lasu sobie po prostu tak wywiercił.

Znaki graniczne i geodezyjne nie stosują raczej otworów, tylko krzyżyki ale na wcześniej wbitych betonowych słupkach.
 
Nie wiem czy spotykaliście się z takim czymś? W załączniku zdjęcia.

Pozdrawiam,
[...]





Dziękujemy pięknie za zgłoszenie. Oczywiście teraz nie mamy szans tam pojechać, ale zanotowaliśmy sobie to miejsce. W ostatnich latach dostaliśmy ponad sto zgłoszeń o niezwykłych kamieniach, które znaleźli nasi czytelnicy. Ta sprawa zostanie dołączona do tego katalogu. Kiedyś pokażemy wszystkie tego typu wiadomości i zdjęcia w oddzielnej publikacji.

I jeszcze e-mail, który dostaliśmy w sprawie tego kamienia.


From: [...]
Sent: Sunday, March 29, 2020 12:02 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Zagadkowy kamień z wyraźnym otworem

Droga Fundacjo,
chciałbym się odnieść do historii kamienia z wyraźnym otworem, którą niedawno zamieściliście w sekcji XXI Piętro:
https://www.nautilus.org.pl/xxi-pietro,1091,28-marca-2020--zagadkowy-kamien-z-wyraznym-otworem.html
Być może wyjaśnienie tej zagadki przedstawia dr Franc Zalewski. Franc Zalewski jest doktorem geologii i stawia bardzo ciekawą tezę: Jego zdaniem przed tysiącami lat na ziemiach polskich budowano monumentalne budowle z kamienia, podobne do tych z Puma Punku (tak, tak tego Puma Punku w Boliwii!). Gdzie są zatem pozostałości tych budowli w Polsce? Proponuję obejrzeć wykład pana doktora:


Nie jestem geologiem ani specjalistą od obróbki kamieni, ale dla mnie argumentacja tego naukowca jest bardzo przekonująca.
Pozdrawiam
Andrzej


  

zwiń tekst



Sen o wojnie (9.09.2019)
Śr, 25 kwi 2018 02:38 komentarze: brak czytany: 4080x

Witam Kapitanat i Załogę, Być może to nie znaczące , ale moja 74 letnia mama która rzadko ma jakiekolwiek sny powiedziała mi ,że dziś 09.09.2019 miała bardzo realistyczny sen o wojnie. Do domu dobijali się żołnierze z karabinami wycelowanymi w nią.Szukali w tym śnie męszczyzn ,ale moja mama która była bardzo przestraszona w tym śnie mówiła im, że jest sama w domu i nikogo innego nie ma razem z nią.......

czytaj dalej


Witam Kapitanat i Załogę,

Być może to nie znaczące , ale moja 74 letnia mama która rzadko ma jakiekolwiek sny powiedziała mi ,że dziś 09.09.2019
miała bardzo realistyczny sen o wojnie. Do domu dobijali się żołnierze z karabinami wycelowanymi w nią.

Szukali w tym śnie męszczyzn ,ale moja mama która była bardzo przestraszona w tym śnie mówiła im, że jest sama w domu i nikogo innego nie ma razem z nią... Widziała bardzo dużo żołnierzy w zielonych mundurach na podwórku moich rodziców.

Na drodze stało wiele czołgów ,a żołnierze przeszukiwali wieś. Tak się w tym śnie wystraszyła że nie pamięta czy została przy życiu czy zginęła. Sen był tak realistyczny ,że obudziła się w nocy i do rana nie potrafiła zasnąć .

Pozdrawiam

Stały czytelnik Nautilusa





zwiń tekst



Czy to był powrót ducha ukochanego psa?
Pon, 23 kwi 2018 19:18 komentarze: brak czytany: 371x

[...] Szanowna Redakcjo,Powody napisania mojego  listu do Państwa  są dwa, po pierwsze BARDZO WAM DZIĘKUJĘ że JESTEŚCIE, bo dzięki waszej pracy ludzie tacy jak ja , chcący spoglądać troszkę szerzej  na świat  i nasze istnienie nie czują się wyobcowani  czy wręcz zdziwaczali. Po drugie chciałabym podzielić się zrobionymi  prze zemnie zdjęciami. Pierwsze zdjęcie dotyczy ujęcia  w lesie (nr 9) , na którym.......

czytaj dalej


[...] Szanowna Redakcjo,
Powody napisania mojego  listu do Państwa  są dwa, po pierwsze BARDZO WAM DZIĘKUJĘ że JESTEŚCIE, bo dzięki waszej pracy ludzie tacy jak ja , chcący spoglądać troszkę szerzej  na świat  i nasze istnienie nie czują się wyobcowani  czy wręcz zdziwaczali. Po drugie chciałabym podzielić się zrobionymi  prze zemnie zdjęciami. Pierwsze zdjęcie dotyczy ujęcia  w lesie (nr 9) , na którym coś widzę ale nie jestem pewna co …czy tylko sobie dorabiam?

Pozostałe zdjęcia są związane z odejściem mojego ukochanego owczarka ,taka terapia zaaplikowana przez siostrę , która  poradziła mi robić zdjęcia: „a jak będą orbs, to znaczy że on wciąż jest z tobą”. I były, prawie zawsze uchwycone w okolicy mojego drugiego psa, tak jakby nadal  się z nim bawił…(zdjęcie nr 6 i 7).Ale oprócz wielu orbs, szczególnie kiedy było mi wyjątkowo smutno i  mówiłam do mojego utraconego przyjaciela o swojej  tęsknocie , na zdjęciach pojawiły się „dymki, chmurki….” Np. zdjęcie 1, 2, 3 zrobione w tej samej minucie, muszę jeszcze dodać, że jak  „klikałam” zdjęcie nr 1 to miałam fizyczne uczucie jakby w tej sekundzie zmieniła się gęstość powietrza , taki swoisty ucisk. Pozostałe zdjęcia podobna geneza i choć może tak wyglądać to podczas robienia zdjęcia nr 8 śnieg prószył bardzo delikatni i nie było wiatru.,

Serdecznie pozdrawiam

[dane do wiad. FN]


/zdjęcie przysłane przez naszą czytelniczkę poniżej/










Pięknie dziękujemy za opis i przysłane zdjęcia. Absolutnie wiemy o tym, że duchy naszych "mniejszych braci" powracają do nas po swojej fizycznej śmierci - przygotowujemy o tym oddzielny tekst. Zdjęcia tzw. tajemniczej mgły są o tyle ciekawe, że z naszego doświadczenia wynika, że to zagadkowe i wykazujące inteligencję zjawisko potrafi na przykład formować ludzkie lub inne twarze. Fragment jednego ze zdjęć wskazuje, że tak mogło być także w tym przypadku (poniżej).





zwiń tekst



Moja obserwacja UFO 'z początku wieku'
Czw, 12 kwi 2018 19:49 komentarze: brak czytany: 2331x

[...] Moja historia spotkania z zjawiskiem niewyjaśnionym nie jest spektakularna ani niezwykła ale może dołożę ją do jakiejś większej całości. Zjawisko miało miejsce ok 2001 roku (+/- 1 r.) w Warszawie. Nawet po tym wydarzeniu starałem się zapamiętać dokładną datę, ale z upływem czasu straciłem ją z pamięci. Był wieczór, wszedłem do kuchni, nie zapalałem światła co często czyniłem aby spokojnie popatrzeć.......

czytaj dalej


[...] Moja historia spotkania z zjawiskiem niewyjaśnionym nie jest spektakularna ani niezwykła ale może dołożę ją do jakiejś większej całości. Zjawisko miało miejsce ok 2001 roku (+/- 1 r.) w Warszawie. Nawet po tym wydarzeniu starałem się zapamiętać dokładną datę, ale z upływem czasu straciłem ją z pamięci. Był wieczór, wszedłem do kuchni, nie zapalałem światła co często czyniłem aby spokojnie popatrzeć przez okno. 

Z wieżowca, w którym mieszkałem był doskonały widok na miasto. Patrząc się w kierunku północnym na niebie zauważyłem niezwykle jasny punkt. Nie była to żadna gwiazda ani samolot. Obiekt nie poruszał się tylko stał w miejscu. Z początku pomyślałem, że jest to jakaś raca i za chwilę będzie spektakularny wybuch. Czekałem na coś szczególnego gdyż obiekt był znacznie jaśniejszy niż dotychczas przeze mnie widziane wystrzeliwane ognie czy cokolwiek innego.  Nie spodziewałem się niczego innego, jednak punkt ani nie gasł ani nie zamienił się w pokaz ogni. 

Po jakiś  kilkunastu sekundach punkt oddalił się kierując w stronę północno-wschodnią z prędkością jakiej do tej pory nigdy nie widziałem. Specjalnie nie zdziwiłem się tym zjawiskiem gdyż z tego rejonu miasta było już sporo relacji o tajemniczych obiektach i ucieszyłem się, że ja też coś takiego zobaczyłem. Obserwacja mojego obiektu miała miejsce z okolic Wisłostrady a sam punkt mógł unosić się nad tą arterią gdzieś w okolicach granicy Mokotowa z Śródmieściem lub też bliżej centrum. To było jedyne zjawisko jakie do tej pory zaobserwowałem choć nie ukrywam, że chciałbym coś jeszcze zobaczyć bo do tej pory często myślę o tym co zobaczyłem

pozdrawiam

[dane tylko do wiadomości redakcji]




zwiń tekst



UFO NAD ZGIERZEM - niezwykła manifestacja Niezidentyfikowanego Obiektu Latającego w 1997 roku
Śr, 11 kwi 2018 04:21 komentarze: brak czytany: 3291x

Droga Fundacjo i wszyscy czytelnicy strony FN!  Do napisania mojego listu zbierałam się od bardzo dawna…Te wszystkie artykuły, które czytam na Waszej stronie „zmobilizowały” mnie w końcu do napisania. Pragnę  opowiedzieć Wam historię, która miał miejsce ponad 20 lat temu, której świadkami poza mną była znaczna część mojej rodziny. Poza tym pragnę przytoczyć tu opis moich doświadczeń, przeżyć z lat.......

czytaj dalej


Droga Fundacjo i wszyscy czytelnicy strony FN!  Do napisania mojego listu zbierałam się od bardzo dawna…
Te wszystkie artykuły, które czytam na Waszej stronie „zmobilizowały” mnie w końcu do napisania. Pragnę  opowiedzieć Wam historię, która miał miejsce ponad 20 lat temu, której świadkami poza mną była znaczna część mojej rodziny. Poza tym pragnę przytoczyć tu opis moich doświadczeń, przeżyć z lat jeszcze wcześniejszych, lat mojego dzieciństwa.
 
Pochodzę ze Zgierza, miasta sąsiadującego z Łodzią, miasta, które, jak się okazuje, nie raz było odwiedzane przez trudnych do zidentyfikowania przybyszów . Gdy byłam małą dziewczynką, może 5-6-letnią miałam dziwne „sny”, w których odwiedzały mnie postacie, teraz patrząc z perspektywy czasu nazwę je „bajkowymi”- dziwne „smoki”.

Pamiętam pewne zdarzenie, gdy po którymś z kolei moim „śnie” napisałam list do „moich przyjaciół” i przed snem położyłam go na zewnętrznym parapecie, wiedząc, że „oni” go  odczytają. Pamiętam tę sytuację jak dziś, gdy mama zapytała mnie, do kogo piszę (w bardzo wczesnym wieku opanowałam umiejętność pisania), a ja jej opowiedziałam o moich „nocnych spotkaniach z przyjaciółmi”. Wydaję mi się, że u mamy malowało się na twarzy zaskoczenie, ale chyba odebrała  to jako przejaw dziecięcej fantazji…

W każdym razie obraz tamtych wydarzeń pozostał bardzo żywo zapisany w mej pamięci. Kilka lat później, gdy byłam nastolatką, wpadła mi w ręce książka Johannesa Fiebaga „Kontakt. Uprowadzenia do UFO w Niemczech, Austrii i Szwajcarii” z biblioteki Ericha von Dänikena. W niej przeczytałam o zjawiskach takich jak bedroom visitor czy screen memories, historie ludzi, którzy doświadczyli niesamowitych przeżyć…

Natrafiłam na opis przeżyć pewnego chłopca, który też widział „w snach bajkowe postacie”, a później, podczas regresji hipnotycznych okazało się, że miały miejsce uprowadzenia do UFO. Był moment, że gdy bardzo interesowałam się tematyką UFO, chciałam i na sobie wypróbować regresję, ale pewien lęk, który zagościł we mnie, może lęk przed prawdą, sprawił, że pozostawiłam tą sprawę nie do końca wyjaśnioną.

A wracając do wydarzeń sprzed 12 lat- miało miejsce zdarzenie, które na zawsze ugruntowało we mnie świadomość tego, że nie jesteśmy sami i że odwiedzają nas pozaziemscy goście .Zdarzenie miało miejsce dokładnie dnia 7 lipca 1997 roku, w moim mieście. Jak na załączonych zdjęciach widać, zaobserwowany obiekt „latał” w okolicy kościoła, który znajduje się w centrum miasta, a którego szczyt widzę dokładnie z mojego balkonu. Dochodziłam godzina 23-cia, upalna noc wyciągnęła mnie na balkon. Jak zawsze patrzę w różne strony, tak i wtedy spojrzałam w stronę kościoła , na zachód i wtedy tuż obok kościoła zobaczyłam „ten obiekt”. Przyleciał jakby zza kościoła, ale skąd dokładnie- nie wiem. Po moim „ o Boże, co TO jest?” na balkon wbiegły moja siostra, mama i babcia i we cztery przez ok. 5 minut, nie mówiąc nic, obserwowałyśmy tor lotu tego obiektu. Obiekt przypominał „okrzemkę”(mając w pamięci lekcje biologii tak właśnie skojarzył mi się  kształt tego obiektu z tym jednokomórkowym glonem). Przez nas widziany, był takiej mniej więcej wielkości, jak go narysowałam na załączonych ilustracjach; nie jestem jednak w stanie stwierdzić, w jakiej odległości od kościoła się on znajdował i czy wydawał jakieś dźwięki, nie wiem też gdzie później odleciał, poza tym, że za kościół, tam skąd wydaje mi się przyleciał. Po prostu –przyleciał, wykonał parę manewrów i odleciał zostawiając nas zaskoczone.

Niezmiernie ubolewam, że nie miałam wówczas pod ręką aparatu fotograficznego, nie mówiąc już o kamerze, by móc zarejestrować to niesamowite zdarzenie i mieć namacalny dowód na jego prawdziwość…  Dziś owe zdarzenie mogą potwierdzić jedynie moja mama i siostra.

Aby łatwiej było przyjąć każdemu czytelnikowi moje „przeżycie”, w tym momencie mogłam tylko sfotografować widok kościoła, i dzięki „Paint’owi” dorysować ów obiekt, a dzięki ponumerowaniu kolejnych ilustracji i oczytaniu ich w niżej przedstawionym porządku, każdy będzie mógł zobaczyć tor lotu i manewry wykonywane przez obiekt :
1-2-3-2-3-2-3-2-4-5-4-5-4-5-4-2-1








( gdzie 1-obiekt pojawił się; 2 i 3 –pulsując żółto - pomarańczowym światłem, zdawał się maleć i rosnąć, co odebrałam jako oddalanie się i przybliżanie;4- następnie przeleciał z drugiej strony wieży i tam wykonywał ruchy „przechylania się” pod pewnym kątem, w tę i z powrotem -5; następnie powrócił do pozycji z ilustracji nr 2 i po chwili zniknął-odleciał -1 )
Mam nadzieję, że dobrze to wytłumaczyłam i dla nikogo nie będzie problemem odczytanie całości mego listu.
Wracając do owej chwili, pamiętam jak moja mama powiedziała- „To pewnie UFO, lubi tu przylatywać ?…” i wtedy opowiedziała mi swoją historię, jak będąc nastolatką (tj. ok. roku 1980 ) widziała w okolicy zakładów „Boruta” (nie tak daleko zresztą od kościoła ), kilka „dziwnych”, podobnych do TEGO obiektów. Owe zdarzenie zachowała w pamięci, z nikim się nim nie dzieląc, do momentu, gdy właśnie około roku 1997 , gdy w całym województwie łódzkim głośno się zrobiło o „odwiedzinach UFO”, i wówczas , będąc na jakimś spotkaniu wśród znajomych, gdy jeden z jego uczestników powiedział: „ A ja widziałem będąc młodym chłopakiem dziwne obiekty koło „Boruty”…” odżyło w Niej to wspomnienie; wtedy, po ustaleniu bliższej daty, okazało się, że moja mama i owy mężczyzna mogli widzieć te same obiekty!

Hmmm… teraz nie mam co do tego wątpliwości- nie jesteśmy sami, a coraz częściej, coraz więcej osób ma do czynienia z jakimiś obserwacjami, czy to w postaci świateł na niebie, czy poprzez niewytłumaczalne sny, może owi przybysze kontaktują się z nami. Czy będąc małą dziewczynką mogłam doświadczyć bliskiego spotkania –nie wiem i na ten czas nie chcę wiedzieć, może to jakiś strach przed nieznanym, może jeszcze nie jestem gotowa na to co pewnie za jakiś czas stanie się ogólnie wiadomym. Staram się zachować spokój i patrząc w niebo myślę sobie „Byśmy tylko nie pożałowali tej ZNAJOMOŚCI…”
 
Pozdrawiam wszystkich patrzących w niebo. Zarówno wierzących, jak i niewierzących .
Irmina
 
 
 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 
 
 
P.S.
Jeśli Załoga Nautilusa będzie w okolicy Łodzi zapraszam do odwiedzenia Zgierza. Poza tym jestem dostępna pod podanym adresem e-mailowym i chętnie udzielę odpowiedzi na ewentualne pytania. Pozdrawiam . Irmina



zwiń tekst



Cudowna Ingerencja
Nie, 8 kwi 2018 21:48 komentarze: brak czytany: 1705x

[...] Nigdy nie byłam specjalnie religijna. Nie przesiadywałam godzinami w Kościele i nie odmawiałam codziennie kilkunastu modlitw. Nie znaczy to, że nie wierzyłam. Wierzyłam i wierzę. Chociaz do Kościoła nie chodzę. Jestem zdania, że Bogu nie są potrzebne gmachy, pokryte złotem kopuły świątyń, ani hierarchie kościelne... Jemu wystarczy kościół naszego serca i prosta modlitwa. Normalna prośba płynąca.......

czytaj dalej


[...] Nigdy nie byłam specjalnie religijna. Nie przesiadywałam godzinami w Kościele i nie odmawiałam codziennie kilkunastu modlitw. Nie znaczy to, że nie wierzyłam. Wierzyłam i wierzę. Chociaz do Kościoła nie chodzę. Jestem zdania, że Bogu nie są potrzebne gmachy, pokryte złotem kopuły świątyń, ani hierarchie kościelne... Jemu wystarczy kościół naszego serca i prosta modlitwa. Normalna prośba płynąca prosto z duszy.

A wtedy zdarzają się cuda. Mniejsze i większe. Których każdy z nas może doświadczył.

Miałam swój osobisty cud. Było to krótko przed maturą, już kilka dobrych lat temu. Wiedziałam, że nie dam rady napisać wypracowania z języka polskiego. Kiepsko mi to zawsze wychodziło. Oceny dostateczne to był mój standard. W sumie głupota, ale dla mnie matura urosła do rozmiarów monstrum i emocjonalnie nie byłam w stanie z tym sobie poradzić.

Została mi modlitwa, prosiłam szczególnie Ducha Świętego o pomoc w pisaniu.

Na maturze stała się rzecz nieprawdopodobna. Nawet nie potrafię tego dobrze opisać. Potok myśli rodził się w mojej głowie. Jakby ktoś dyktował mi słowo po słowie, zdanie po zdaniu, cytowałam nie uświadomione sobie tytuły książek, autorów, daty. Oczywiście uczyłam się do matury, ale nie posiadałam tak dogłębnej wiedzy z literatury polskiej i zagranicznej. Dostałam ocenę celującą z dodatkowym wzróżnieniem. Inne egzaminy maturalne też pozdawałam gładko. A wcale nie musiało tak być. To taki mój mały cud. Ewidentna boska ingerencja.

Ale cudem też jest, gdy codziennie budzimy się i patrzymy na nasze dzieci, gdy mamy co jeść, a wiosna znowu zaskakuje nas kolorami, zapachami i dźwiekami. Szkoda, że o tym zapominamy i popadamy w marazm skupiając się na samych negatywnych wiadomościach. Zacznijmy być milsi dla siebie, dla rodziny, sąsiadów, znajomych, ludzi mijanych na ulicy, czy w markecie. Nie szczekajmy pod nosem na panią w kasie, przecież też może mieć kiepski dzień, a może myśli o swoim chorym dziecku... nie znamy historii innych ludzi. Przestańmy oceniać, zacznijmy pomagać.

Zacznijmy zauważać cuda wokół nas. I prosić Boga o pomoc dla siebie, bliskich i kraju....

 [dane do wiad. FN]




zwiń tekst



OGROMNY OBIEKT W KSZTAŁCIE TRÓJKĄTA NA NIEBIE - niezwykłe przeżycie z dzieciństwa
Pt, 6 kwi 2018 11:27 komentarze: brak czytany: 698x

[...] Cześć! Miałem okazje do Was pisać w zupełnie innych sprawach, ale ostatnio coraz częściej powraca do mnie wspomnienie z dzieciństwa, powiedziałbym nawet, że natarczywie... czemu? nie wiem.Otóż jako być może 9-10 letni chłopiec (przełom lat 70/80 ubiegłego stulecia) jak większość z nas spędzałem do późna czas na wspólnych przygodach z kolegami z podwórka. Mieszkałem na jednym z największych łódzkich.......

czytaj dalej

[...] Cześć! Miałem okazje do Was pisać w zupełnie innych sprawach, ale ostatnio coraz częściej powraca do mnie wspomnienie z dzieciństwa, powiedziałbym nawet, że natarczywie... czemu? nie wiem.
Otóż jako być może 9-10 letni chłopiec (przełom lat 70/80 ubiegłego stulecia) jak większość z nas spędzałem do późna czas na wspólnych przygodach z kolegami z podwórka. Mieszkałem na jednym z największych łódzkich osiedli - Retkinii.
Zdarzenie o którym chcę napisać właśnie się wiąże z czasem spędzanym na osiedlowym podwórku.

Było to wiosna bądź początek lata, pamietam jak wygłupialiśmy się z kolega na huśtawce. W pewnym momencie zrobiło się jakoś tak ... inaczej, pamiętam jak zadarłem głowę do góry i już dość ciemne niebo nad blokami zasłonił przesuwający się cień, musiał być ogromny bo wydawało mi się, że jego brzegów nie było widać. To coś miało kształt trójkata przynajmniej jego początek bo potem to była już ciemna masa przesłaniające niebo. Nie było niczego słychać - po prostu cisza.

Co w tym dziwnego - hmm chyba nic, wyobraźnia dziecka? przebłyski pamięci? być może jest jednak małe ale... moja mama wolała mnie do domu i nie była zadowolona bo czyniła to dłuższy czas aż do momentu kiedy mnie w końcu zauważyła ... tylko ja byłem/ powinienem być widoczny bo od okien bloku znajdowalem się z 15 metrów!

Jest jeszcze jedno - wspomnienie jest bardzo silne ale mam jakby lukę w pamięci pomiędzy tym kiedy podniosłem do góry głowę a momentem kiedy usłyszałem wołanie mamy. Przyznam się, że już wtedy byłem zdziwiony, zaskoczony jej stwierdzeniem, gdzie chodzę wieczorem bo nigdzie mnie nie było - ale ja byłem cały czas przy huśtawce...
[dane do wiad. FN]
Proszę o anonimowość
--
Sent from Gmail Mobile




zwiń tekst



STRONA
1 2 3 4 14
Nowsze Nowsze
Strona 1 / 14

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

WYWIAD Z IGOREM WITKOWSKIM

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.