Dziś jest:
Wtorek, 10 grudnia 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

1 2 3 4

kliknij na pytaniu, aby rozwinąć odpowiedź

Pyt. 1) Co z waszymi projektami, a zwłaszcza z Jackowskim?

Odp.: Tak, to prawda - już czas uruchomić te projekty. Z p. Krzysztofem Jackowskim jesteśmy w ciągłym kontakcie, wiemy o wszystkim co się z nim dzieje, ale najwyższy czas, aby to wszystko miało także przełożenie w tym, co będzie na stronach www. Zgłosiło się do nas wiele osób chcących aktywnie się włączyć w ten i inne projekty. Musimy coś tym osobom zaproponować, musimy to wszystko zorganizować. Nawet nie wiecie, ile sił i energii to kosztuje. Obecnie, kiedy Robert Bernatowicz kończy pisać książkę, ruszyła audycja w Radiu, szykujemy się do wyjazdu do USA - jest po prostu ciężko. Ale nie ma tu dla nas żadnego usprawiedliwienia i zrobimy wszystko, aby rozszerzyć swój zakres działań poza tę "niszę ufologiczną", gdyż w ten sposób możemy stracić wszystko, co budowaliśmy tyle lat. Teraz szykujemy wielką sprawę związaną z Kodem Biblii, a będzie to naprawdę coć naprawdę dużego. No i ten niesamowity Jackowski - należy się wszystkim internautom, aby dowiedzieć się coś więcej o tym niesamowitym człowieku. A projekt związany z reinkarnacją? I tak dalej, i tak dalej... Potrzebujemy czegoś, ale aż boimy się powiedzieć czego, żeby nie zarzucono nam znowu, że "chodzi o komercję"... A niestety jesteśmy na etapie, kiedy już czas zacząć działać na dużą skalę.

(zwiń odpowiedź)

Pyt. 2) Zauważyłem, że nie odpowiadacie na złośliwe ataki, które przeprowadzają na Was niektórzy ludzie w internecie pisząc na stronach www lub wysyłając maile. Na przykład: dlaczego nie reagowaliście, kiedy na pewnych oficjalnych stronach ktoś zamieszczał teksty szkalujące Fundację? (w zasadzie tam były tylko takie teksty, co było niesłychane, bo nie było żadnej reakcji administratora stron!). Dlaczego nie było Waszej oficjalnej odpowiedzi?! Moglibyście podać przecież sprawę do sądu, a wy tylko milczycie - zero reakcji. Dlaczego?

Odp.: To tylko pozornie przykra dla nas sprawa (o czym za chwilę), a jej wymiar jest symboliczny i prawdę mówiąc nie demonizowalibyśmy tego zjawiska. Takie są konsekwencje demokracji poglądów i wolności słowa - każdy może wypowiadać swoje poglądy nawet wtedy, kiedy są zupełnie bzdurne. Faktycznie miała miejsce sytuacja, kiedy na tych czy innych stronach jeden człowiek lżył anonimowo na Fundację i prezesa NAUTILUSa (wręcz na granicy obłędu), pewnie
nie będąc do końca świadomym konsekwencji prawnych wypowiadanych publicznie oskarżeń i tego, że jego wszystkie dane są w pełni znane. Znamienne, że tacy ludzie nigdy nie zadają takich pytań nam bezpośrednio, tylko "chojrakują" anonimowo ukryci za jakimś dziecinnym "nickiem". Powiedzmy sobie szczerze - to nie ma żadnego znaczenia, a nawet jest z naszego punktu widzenia niezwykle korzystne. W sumie powinniśmy się cieszyć, gdyż takie zainteresowanie naszą działalnością świadczy o naszej sile medialnej i popularności - to dobrze, ze Fundacja budzi emocje, kontrowersje, komuś się chce o nas pisać, zadaje sobie wiele trudu pisząc jakieś listy w sprawie działań Fundacji itp. - to naprawdę wielka sprawa i nie ukrywamy, że daje nam ogromną satysfakcję. Znamy takich Panów, którzy daliby wszystko, żeby ich osoby choć w minimalnym stopniu wzbudzały jakiekolwiek emocje, a - niestety - pies z kulawą nogą nie interesuje się tym, co napiszą lub powiedzą... Obojętność jest najgorszą rzeczą, jaka może spotkać osobę lub instytucję działającą medialnie.

Takie sytuacje jak ta, o którą Pan pyta, świadczą o tym, że jesteśmy potęgą, a - warto pamiętać słowa Napoleona - "atakować można tylko wielkich - małymi nie interesuje się nikt".
Wracając do Pana pytania: dlaczego oficjalnie nie odpowiadamy na takie czy inne tego typu paszkwile? Wyjaśniając to odpowiemy anegdotą:

W krakowskiej PWST był scenograf Stopka. Kiedy pytano go, dlaczego nie reaguje na zachowanie tego czy innego chama zawsze odpowiadał: "Czy ktoś kiedyś widział, żeby piorun uderzał w sracz?"


(zwiń odpowiedź)

Pyt. 3) Dlaczego na stronach www nie było nic o konferencji prasowej Nancy Talbott? Przecież to jest Wasz prawdziwy sukces, a wy o tym fakcie milczycie.

Odp.: To wynika z naszego zwykłego zaniedbania i braku czasu. Na stronach zamieściliśmy jedynie krótką informację. Po otrzymaniu tego pytania spróbujemy cały zapis konferencji prasowej zamieścić na naszych stronach. Faktycznie, przyznajemy, że należało to zrobić dużo wcześniej, a uniknęlibyśmy wielu niepotrzebnych nieporozumień.

(zwiń odpowiedź)

Pyt. 4) Dlaczego tak rzadko ukazują się informacje na stronach Nautilusa?

Odp.: Tak, przyznajemy się, że od czasu wakacji musieliśmy trochę zaniedbać strony, gdyż proza życia zmusiła nas do skoncentrowania się na pracy zawodowej. Teraz jednak z powrotem zamierzamy tak zorganizować nasz zespół redakcyjny, aby teksty ukazywały się jak najczęściej, gdyż akurat materiałów mamy więcej i więcej... Wiemy, że nasi internauci zasługują na coś więcej, ale zwróćcie uwagę, że udało nam się właśnie uruchomić własny program radiowy, choć nie jest to żadne usprawiedliwienie. Obiecujemy poprawę!

(zwiń odpowiedź)

Pyt. 5) Czy byliście w Wylatowie w 2000 roku? Co tam się wtedy działo?

Odp.: To dobre pytanie, a to dlatego, że wszyscy zapominają, co się działo w 2000 i w 2001 roku. Wtedy to badacze pracowali według schematu: "Przyjechać - spisać relację - wyjechać". Dopiero Fundacja NAUTILUS przełamała ten schemat i zaproponowała aktywne włączenie się w badanie poprzez organizację własnej bazy obserwacyjnej, który to pomysł był później tak koślawo powielany przez innych. Warto także przypomnieć, że kiedy w 2000 i w 2001 roku Robert Bernatowicz przyjeżdżał do Wylatowa, to miejsce było przez innych bagatelizowane i wręcz marginalizowane... Dopiero operacja Wylatowo 2002 pokazała Polsce, z jakim fenomenem mamy do czynienia. Wreszcie najważniejsze - to Robert Bernatowicz już latem 2001 roku publicznie oświadczył, że zinterpretował wylatowskie piktogramy i odczytał w ten sposób przekaz, że twórcy kręgów powrócą w 2002 roku! Wiele osób wydaje się o tym zapominać, z jak dużym ryzykiem była związana taka wiadomość i jak dużym sukcesem było to, że okazała się prawdziwa! Mało kto wie, ze wielu dzisiejszych "ekspertów od Wylatowa" po raz pierwszy tę miejscowość zobaczyło na własne oczy w 2002 roku, kiedy ten fenomen trwał już od wielu lat. Ale na wszystko przyjdzie właściwy czas i myślimy, że publikacja książki pokaże dokładnie przebieg tego, co się tam działo przez wszystkie cztery lata. Pozwoli sobie także każdemu wyrobić własny pogląd na wiele spraw związanych z Wylatowem i kulisach wydarzeń, które tam miały miejsce.

(zwiń odpowiedź)

Pyt. 6) Czy współpracujecie z naukowcami?

Odp.: Tak. Większość z nich dotarła do nas w tym roku i jest to też wielki sukces naszej operacji Wylatowo 2003. Decydującym elementem był przyjazd Nancy Talbott z BLT, do której zgłosiło się już kilku polskich naukowców zainteresowanych poruszanymi przez nią zagadnieniami związanymi z kręgami zbożowymi. Przykładem może być choćby dr Maciej Szanser, który stał się jednym z nas i który zajął się badaniem gleby z terenu piktogramów, na czym nam bardzo zależało. Inni, jak profesor Jan Stankowski z Instytutu Fizyki Molekularnej, szczerze zainteresowali się tym zjawiskiem i są gotowi "rozmawiać w tej sprawie". Nie wszyscy zgadzają się, aby ujawniać ich nazwiska, gdyż obawiają się reakcji swojego środowiska, choć ten lęk zdecydowanie ulega zmniejszeniu. Na pewno kilku z nich poznacie przy okazji naszego projektu "Kod Biblii", gdyż tu będziemy mieli do czynienia z czystą matematyką. Jeśli chodzi o ujawnianie nazwisk, to z tym samym problemem boryka się Erich von Däniken. Mówił on nam wyraźnie, że ludzie po prostu "się boją", gdyż te zjawiska cały czas są postrzegane jako niepoważne. W każdym razie coś w tej materii drgnęło i już wkrótce zaczniecie mieć okazję poznawać takie osoby przy okazji prowadzonych przez nas projektów.

(zwiń odpowiedź)

Pyt. 7) Czy to prawda, że ludzie Nautilusa nie wpuszczali innych badaczy na pola?

Odp.: Jest pewna granica absurdu, której nie powinniśmy przekraczać. Argument, że my kogoś nie wpuszczaliśmy na pola jest równie poważny jak ten, że to my wygniataliśmy piktogramy. Jest to kompletna nieprawda, nie mówiąc o tym, że tzw. "inni badacze" nigdy by sobie nie pozwolili na to, żeby ich nie wpuścić! Zresztą kto miałby to robić? Po co? Nie ma co przedłużać tego bełkotu. Szkoda tylko, że w te bzdury uwierzył wydawca miesięcznika poświęconego sprawom UFO i powtórzył te kompletne brednie, mimo że nigdy nie był w Wylatowie i na oczy nie widział tego, co tam się działo. Faktem jest, że jako jedyni posiadaliśmy taśmy i ogradzaliśmy pole z piktogramem, ale była to jedynie przysługa zrobiona właścicielom pola, którzy dzięki temu mogli zapanować nad tłumem, no i pobierać opłaty za wejście. My już jednak z tym nie mieliśmy nic wspólnego i na ogrodzeniu pola nasza rola się kończyła. Inna sprawa, że kilku badaczy miało do nas prawdziwe pretensje o to, że... właściwie nie zabezpieczyliśmy piktogramów i pozwoliliśmy na wejście na niego przypadkowych ludzi! Ich zdaniem miało to pozwolić na przeprowadzenie badań na "kręgu zupełnie nietkniętym stopą ludzką", co nawet miało jakieś uzasadnienie. Raz tylko sytuacja wymagała, aby na pole nie wchodził nikt (poza badaczami, którzy akurat wchodzili na pole do woli), a było to przez kilka pierwszych godzin po powstaniu pierwszego piktogramu na polu państwa Zarywskich, kiedy to właścicielka pola zagroziła, że jeżeli tego "Fundacja NAUTILUS nie zrobi, to ona każe skosić pole". Była to jednak sytuacja wyjątkowa, choć i tu - jak wspomnieliśmy - nie dotyczyła ona tzw. badaczy, gdyż akurat dla nich nie było żadnych granic ani norm, ale tu akurat ich rozumiemy.

(zwiń odpowiedź)

Pyt. 8) Czy prowadziliście badania gleby?

Odp.: Od razu powiedzmy wyraźnie: badania gleby to nie wzięcie do próbówki trochę ziemi z kręgu, lecz skomplikowana procedura, która narzuca bardzo ostre kryteria postępowania. Nie jest to więc zajęcie dla amatorów pasjonatów, do tego potrzebne są duże pieniądze, laboratoria i właściwi ludzie, których udało nam się szczęśliwie znaleźć. W tym roku w naszych szeregach znalazł się dr Maciej Szanser z Instytutu Ekologii PAN, który zdecydował się wykonać badania gleby z wylatowskich piktogramów w ramach prowadzonych przez siebie badań. Dr Szanser jest osobą, która faktycznie może przeprowadzić badania pozwalające wnieść nowe światło do rozwikłania tajemnicy zbożowych piktogramów. Pobrane w Wylatowie próbki gleby są już w jego laboratorium, choć najważniejsza część jego programu badań przewidziana jest na przyszły rok. Pierwsze efekty pracy dr Szansera są już widoczne na naszych stronach.

(zwiń odpowiedź)

Pyt. 9) Czy to prawda, że Nancy Talbott nie przeprowadziła badań w Wylatowie, a jej cały pobyt był mistyfikacją? Słyszałam, że nie wzięła ze sobą do USA próbek polskiego siana z tych pól. Czy to jest prawda? Czy wyjechała oburzona, bo też coś takiego słyszałam? O tym mówi taki jeden badacz UFO z Wrocławia i trochę się dziwiłam, bo przecież przyjazd Talbott był przecież wielkim wydarzeniem dla wszystkich polskich badaczy tych zjawisk. Jak wyjaśnicie taką reakcje?

Odp.: Przykład tego pytania pokazuje, jak bardzo ważna była wizyta prezes BLT w Polsce i jak boleśnie odczuli jej pobyt wszyscy zawistni ludzie, których cała "inicjatywa badawcza" w roku 2003 ograniczyła się tylko i wyłącznie do przyjechania do Wylatowa i pokręceniu się z kamerą po okolicy. Oni nie mogą znieść, że Fundacja NAUTILUS zorganizowała pierwszy przyjazd zagranicznych gości do Polski na miejsce, gdzie powstają kręgi, nie mogą pogodzić się z tym, że nam naprawdę udało się założyć monitoring pól (oni jak zwykle kręcili się tylko z kamerami i lornetkami!), że my zorganizowaliśmy dwie konferencje prasowe, wystawę zdjęć, że praktycznie w nieosiągalny dla nich sposób funkcjonowaliśmy w mediach, itp.

Faktycznie najbardziej dotkliwie zabolał ich przyjazd Nancy Talbott, więc długo szukali czegoś, co sprawiłoby, że cały jej pobyt można byłoby podważyć. Prawdą jest, że gdzieś w tekście o kręgach miesięcznik "Nieznany Świat" zamieścił informację o tym, że Nancy Talbott będzie badała próbki z Wylatowa w USA, ale sprawa ta wyniknęła ze zwykłego nieporozumienia (o czym ten miesięcznik napisze już wkrótce). Kilka osób chwyciło się jednak tego jak ostatniej deski ratunku, która pozwoliłaby podważyć ewidentny sukces Fundacji NAUTILUS związany z pobytem jednego z największych światowych ekspertów kręgów zbożowych. W sumie trudno im się dziwić, ale łatwo jest krytykować kogoś za coś, kiedy samemu nie zrobiło się nic.

Przy okazji przyjazdu Nancy Talbott poznaliśmy jedną wielką tajemnicę wielu polskich badaczy, którzy później najgłośniej krzyczeli w sprawie zakwestionowania autorytetu Nancy Talbott. Jaka to tajemnica? Otóż badacze Ci... w tragiczny sposób posługują się językiem angielskim! Nancy Talbott była szczerze zdziwiona, że na przykład jedna nastolatka z Gdańska, tytułująca się ufologiem, z uporem maniaka przypinająca sobie do ubrania plakietkę z angielskimi napisami - ni w ząb nie mówiła w języku Szekspira! Tacy ludzie jak ona potem najbardziej autorytatywnie i krytycznie wypowiadały się w sprawie pobytu naszego gościa, co było już zupełnym kuriozum. Być może to właśnie przepastna bariera językowa sprawiła, że wiele osób nie zrozumiało tego, co mówiła prezes BLT... To ich w pewien sposób usprawiedliwia.

Skoro mówimy o Nancy Talbott - warto wyjaśnić kilka spraw. Kiedy w marcu zapraszaliśmy ją do Polski w ogóle nie było mowy o tym, że Nancy przeprowadzi badania piktogramów, gdyż nawet nie wiedzieliśmy, czy w tym roku takie piktogramy w ogóle powstaną. Prezes BLT miała przede wszystkim zapoznać się ze zgromadzonym przez nas materiałem dotyczącym Wylatowa, który obejmował ostatnie trzy lata. Kiedy okazało się, ze piktogramy jednak
powstały, Nancy Talbott zgodziła się przedstawić swoje ustalenia na specjalnej konferencji prasowej. Prezes BLT mówiła wyraźnie, że można określić prawdziwość piktogramu z 90% prawdopodobieństwem na podstawie zmian, które widać gołym okiem po wzięciu do ręki ździebeł zboża i analizie tzw. kolanek.

W Wylatowie Nancy wykonała ogromną pracę analizując setki kłosów i sporządziła nawet specjalne tablice poglądowe, które zaprezentowała na konferencji prasowej kończącej operację Wylatowo 2003. Na tej konferencji powiedziała też wyraźnie, że prawdziwość każdego piktogramu ocenia z prawdopodobieństwem 90%. Aby wykluczyć pozostałe 10% należy przeprowadzić badania kosztujące kilkadziesiąt tysięcy dolarów, trwające wiele miesięcy i oparte na 500 próbkach gleby i zboża wziętych z kręgu i terenu poza kręgiem. Nikt nigdy nie przewidywał takich badań podczas pierwszego pobytu naszych gości w Wylatowie i Nancy mówiła o tym tyle razy, że... wypada tylko ubolewać nad faktem, że znajomość języków obcych w naszym narodzie jest tak słaba. Na konferencji prasowej prezes BLT wspominała o badaniach próbek gleby z okolic Wylatowa, ale dotyczą one przedmiotu, o którym pisaliśmy na naszych stronach www. Takie próbki wysłaliśmy do niej już na wiosnę i to ten fakt spowodował pewne nieporozumienie, ale prawdę mówiąc nie ma to żadnego znaczenia. Ważne jest to, że Nancy i Dan Lobb perfekcyjnie wskazali piktogram "Bałwanek" jako ten, który został wykonany przez człowieka. Oparli się o analizę ździebeł zboża, a dokładniej mówiąc ich kolanek wydłużonych na skutek działania promieniowania mikrofalowego. Do tego niepotrzebna jest ani wielka aparatura badawcza, ani potężne laboratoria, ale jedynie kilka godzin pracy na kręgu, no i trzeba się na tym znać! Kolanka są w sposób charakterystyczny wydłużone nawet wtedy, kiedy po kręgu zbożowym przejdą tysiące ludzi! (o tym też mówiła Nancy Talbott). Taką analizę można przeprowadzić nawet w wiele tygodni po powstaniu kręgu i mówiąc prosto - to działa i to jak działa! Prawdą jest także, że nasi zagraniczni goście mówili cały czas o pewności 90%, gdyż właśnie taka postawa cechuje zawodowe podejście do jakichkolwiek badań lub ekspertyz.

Kończąc sprawę Nancy Talbott i Dan'a Lobba... Ich przyjazd był faktycznie wydarzeniem i nie dziwimy się, że wzbudził tyle zawiści u osób, których pobyt w Wylatowie był jedynie "oryginalnymi wakacjami z latarką i kamerą". Co im pozostaje? Rozpaczliwie chwytają się argumentu, że "Nancy Talbott nie wzięła próbek zboża" i że oni zdemaskują... Prawda jest taka, że obiecaną analizę kręgów Nancy i Dan przeprowadzili z wielkim sukcesem, a sprawa "Bałwanka" pokazała, jak skutecznie to zrobili. Ich pokoje w Hotelu w Kwieciszewie były pełne ździebeł zebranych na piktogramach, a najlepsze przykłady próbek zostały zademonstrowane na specjalnych planszach zrobionych własnoręcznie przez Nancy. Powtarzamy - prawdziwość piktogramów i fałszywość "Bałwanka" została w ten sposób wykazana z 90% prawdopodobieństwem, o czym informowaliśmy już wiele razy, ale zawsze możemy to powtórzyć raz jeszcze. Wszystko, co przed przyjazdem obiecała prezes BLT zostało spełnione w 100%, zaś jej wiarygodność, wiedza i profesjonalizm może być niedościgłym wzorem dla tych wszystkich, dla których nawet język angielski stanowi nieprzeniknioną zagadkę.

Oceniamy, że przyjazd Nancy Talbott (obok zaproszenia Ericha von Dänikena) był jednym z naszych największych tegorocznych sukcesów i nigdy nie mogliśmy przypuszczać, że doprowadzi do tak bliskiej współpracy Fundacji NAUTILUS i BLT Research.

Na koniec możemy powiedzieć, że Nancy Talbott wyjechała zachwycona Polską i ludźmi, których spotkała. Jedno wiemy na pewno: w tym roku zyskaliśmy prawdziwych przyjaciół w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, a to jest największy sukces i to nie tylko w wymiarze badań kręgów zbożowych.


(zwiń odpowiedź)

Pyt. 10) Od zaprzyjaźnionych badaczy słyszałem, że zarobiliście majątek na Wylatowie i że tak naprawdę po to żeście zrobili to całe zamieszanie z kręgami. Czy to prawda?

Odp.: Kłamstwo kłamstwem pogania. Nie tylko, że nie zarobiliśmy nawet złotówki na Wylatowie, to jeszcze zadłużyliśmy się po uszy zaciągając kredyty na kartach kredytowych. Ktoś, kto opowiada takie bzdury, nigdy nie był w Wylatowie i nie widział naszej operacji. Prawda jest brutalna i zawsze mówiliśmy ją wprost każdemu, kto zdecydował się przystąpić do nas - to jest zajęcie tylko dla pasjonatów. Jeśli ktoś chce na tym zarobić, to nie ma dla niego miejsca w naszej grupie. Zdarzały się takie osoby, ale były one szybko usuwane albo same się wycofywały widząc, że badanie kręgów zbożowych to najgorszy interes na świecie - można do niego tylko i wyłącznie dopłacać.

(zwiń odpowiedź)

Pyt. 11) Czy to prawda, że kamera filmowa w ogóle nie była przez Was używana? Słyszałem, że nie mieliście do niej taśmy. Czy to prawda?

Odp.: To bardzo miłe, że ktoś zainteresował się naszą kamerą Krasnogorsk i jej taśmą filmową. W ub. roku w naszej bazie przez cały czas była identyczna kamera filmowa wypożyczona ze studia filmowego Kobart wyposażona jak najbardziej w taśmę, ale prawdę mówiąc nie spełniła swojej roli, gdyż była trochę... za ciężka. Nikt nie chciał z nią chodzić, w sposób naturalny wyparły ją zwykłe cyfrowe lub analogowe kamery ręczne. Stało się to tym bardziej oczywiste, kiedy wbrew naszym obawom dziwne zjawiska nad Wylatowem dawały się nagrywać bez problemu na zwykłe kamery magnetyczne.

W tym roku także zaopatrzyliśmy się w podobny typ kamery Krasnogorsk i to tylko z tego powodu, że darzyliśmy ją wielkim sentymentem jeszcze z ub. roku, ale praktycznie leżała ona zapomniana w przyczepie campingowej służącej za punkt obserwacyjny. Przez osoby przebywające w przyczepie była dla zabawy ciągle otwierana i nakręcana (była na sprężynę); leżała niestety na widoku. Prawdziwy problem pojawiał się tylko wtedy, kiedy przychodzili dziennikarze. Po wejściu do przyczepy natychmiast zwracali uwagę na tę starą kamerę i wręcz błagali, aby można było wykonać fotografię tego przedpotopowego sprzętu. Było to dla nas krępujące, gdyż chcieliśmy, aby postrzegano nas przez pryzmat monitoringu i nowoczesnych kamer, a ten nieszczęsny Krasnogorsk-3 wyglądał tak staroświecko, że aż wstyd. Dziennikarze prosili nas jednak, aby pokazując wyposażenie przyczepy demonstrować także ten okazały sprzęt, gdyż nic tak dziwacznie nie wygląda, jak stara rosyjska 16-tka... I tak nasza kamera pojawiła się na kilku fotografiach w prasie i prawdę mówiąc nie widzieliśmy w tym niczego złego. To prawda, że kiedy założyliśmy monitoring z tzw. UPS-em znaczenie tej kamery spadło do zera, ale nadal darzyliśmy ją wielki sentymentem. To miło, że akurat nasz ukochany Krasnogorsk-3 wzbudził w kimś zainteresowanie, bo wydawało nam się, że jej staromodny wygląd ją zupełnie zdyskwalifikował. Już po roku 2002 wiedzieliśmy, że kamery na taśmę filmową odeszły do lamusa i ich znaczenie w takiej operacji jak Wylatowo 2003 jest żadne, gdyż przegrywają z nowocześniejszym sprzętem.


(zwiń odpowiedź)

Pyt. 12) Wasza Fundacja jest bardzo tajemnicza, kim jesteście? Ilu Was jest? Kto redaguje strony?

Odp.: Fundację NAUTILUS założyły cztery osoby, czyli Joanna Karwat, Małgorzata Corvalan, Jarosław Żamojda i Robert Bernatowicz, a miało to miejsce we wrześniu 2001 roku. Od tego czasu wokół Fundacji skupiło się kilkadziesiąt osób, w tym najaktywniejsza grupa działa w Warszawie i jest to około 20-tu osób. Po dwóch latach udało nam się stworzyć bardzo zgrany zespół, w którym każdy znalazł miejsce dla siebie. Ponieważ posługujemy się internetem - Polska zmniejszyła się gwałtownie! I tak na przykład naszym ważnym miastem jest Szczecin, gdzie jest człowiek odpowiedzialny za kształt graficzny naszych stron (pozdrawiamy Ciebie, drogi Lessu!). Potem Kraków, Poznań, Gdańsk... jest tych "bardzo ważnych osób" coraz więcej! Od samego początku dbaliśmy o to, aby nie popełnić błędu innych i nie zatonąć w strukturach, członkach, zarządach, itp. Miała to być grupa ludzi powiązana ideą, a nie "legitymacjami i składkami". A Fundacja jako prawnie zarejestrowany podmiot? Ona jest tylko wtedy potrzebna, kiedy musimy występować oficjalnie, zgłaszać się do instytucji, itp. Ten pomysł sprawdził się znakomicie i będziemy się go trzymać.

Inna sprawa to "Załogi NAUTILUSa". To jest prawdziwa armia ludzi! I w tej sprawie odbywamy obecnie szereg spotkań, na których zdecydujemy o kierunku rozwoju "tego fenomenalnego ruchu". Na pewno nie zostawimy naszych załogantów, jesteśmy w końcu właśnie dla nich. Jesteśmy im coś winni i dotrzymamy słowa!



(zwiń odpowiedź)

Pyt. 13) Dlaczego nic nie piszecie o tym, że był pożar w Wylatowie i że Wy żeście go zrobili?

Odp.: Już o tym wspominaliśmy - pożar był, ale został zaprószony prawdopodobnie przez przypadek i to kilka tygodni po tym, jak opuściliśmy Wylatowo. Z relacji wiemy, że spaliły się pola, na których powstały piktogramy (czyli pola państwa Zarywskich). Nieprawdą natomiast jest to, że ktoś z NAUTILUSa został złapany na gorącym uczynku i siedzi w areszcie za podpalenie pola (o czym przeczytaliśmy w jednym z maili). Umówmy się, że kompletnych głupot nie będziemy wyjaśniać, bo szkoda naszego czasu.

(zwiń odpowiedź)

Pyt. 14) Jak to było z pierwszym piktogramem w Wylatowie, czy to prawda, że doszło do konfliktu z właścicielami pola?

Odp.: Wszystkie tegoroczne piktogramy powstały na polu państwa Zarywskich. Paradoks polegał na tym, że byli to akurat ci mieszkańcy Wylatowa, którzy od lat byli najbardziej niechętni zjawisku kręgów zbożowych. Tuż po powstaniu pierwszego kręgu w nocy z 26 na 27 czerwca 2003 pani Zarywska zrobiła awanturę Robertowi Bernatowiczowi, że... on nie pilnuje jej pól! Zagroziła, że jeśli NAUTILUS nie otoczy barierkami całego pola i nie zabroni wchodzić na jego teren obcym ludziom, to ona skosi pole. Atmosfera była napięta. Z pomocą przyszedł naczelnik Mogilna Rafał Luksteadt, który w zdecydowany sposób wytłumaczył właścicielce pola, że albo skorzysta z oferty zaproponowanej przez niego "pobierania opłaty od wejścia na pole", albo niech kosi pole, a nikt jej w tym nie będzie przeszkadzał. W końcu udało się znaleźć kompromis, zaś Robert Bernatowicz zgodził się, że pierwszego dnia on i jego ludzie przypilnują, aby do momentu otoczenia barierkami samego piktogramu nie zniszczono zboża. Potem przyjechał podnośnik hydrauliczny, a opłatami za "podniesienie koszem w górę" właściciel podnośnika dzielił się z właścicielami pola. Konflikt pojawił się znowu, kiedy na polu powstał kolejny piktogram. O co chodziło? W obu przypadkach o to samo. Znamienne, że właściciele pola natychmiast żądali interwencji Fundacji NAUTILUS! Na pytanie, dlaczego akurat NAUTILUS, padała odpowiedź "bo to wy jesteście najbardziej znani i przez Was to wszystko!". Potem było jeszcze ciekawiej, ale o tym wszystkim już w książce "Kontakt - Historia Prawdziwa"!

(zwiń odpowiedź)

Pyt. 15) Słyszałem, że wizyta Krzysztofa Jackowskiego w Wylatowie miała niecodzienny przebieg i tak naprawdę uprzedzał on Was przed działalnością jakiegoś złośliwego człowieka. Czy możecie to potwierdzić?

Odp.: Potwierdzamy to, ale prawdę mówiąc czynimy to niechętnie. W tej sprawie powinien się najlepiej wypowiedzieć Robert Bernatowicz (gdyż to właśnie jemu najwięcej mówił Jackowski w cztery oczy), ale on odmówił. O ile nam wiadomo Jackowski tuz po przyjeździe do Wylatowa spotkał się ze wszystkimi członkami Bazy NAUTILUSa, aby - jak twierdził wcześniej - opowiedzieć o jasnowidzeniu. Tymczasem od samego początku zaczął ich przekonywać, że najlepiej... z Wylatowa wyjechać i dać sobie z tym wszystkim spokój! Według jasnowidza rozgłos, jaki zyskała Fundacja NAUTILUS w całej Polsce, przysporzył jej wielu wrogów i ludzi wyjątkowo zawistnych i zakompleksionych, którzy nie są w stanie znieść popularności NAUTILUSa, a zwłaszcza medialnych uzdolnień niektórych z nas. Krzysztof Jackowski uprzedzał, że jeden Pan (określił go bardzo dokładnie!) czuje się zapomniany przez media, pominięty w przekazach telewizyjnych, niedoceniony do bólu przez dziennikarzy (nikt go nie znał poza garstką innych badaczy, wszyscy zgłaszali się o wypowiedź do Roberta Bernatowicza), a sprawa kręgów jest dla niego życiową pasją i on sobie z tym sam nie poradzi. "Ten człowiek będzie próbował Ciebie zniszczyć, Robert, ale mu się to nie uda" - mówił zdziwionemu prezesowi NAUTILUSa jasnowidz. Był to prawdziwy wstrząs dla wszystkich ludzi zgromadzonych w Bazie NAUTILUSa, tego się nie da opowiedzieć. Po wygłoszeniu tego apelu Jackowski zostawił zszokowanych ludzi, wsiadł do samochodu i natychmiast wyjechał z Bazy NAUTILUSa. Wbrew radom Jackowskiego NAUTILUS doprowadził operację Wylatowo do końca, a przepowiednia jasnowidza nie sprawdziła się.

(zwiń odpowiedź)

STRONA
1 2 3 4
Nowsze Nowsze
Strona 1 / 4

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.