Dziś jest:
Piątek, 13 grudnia 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 18777x | Ocen: 1
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
POZDRAWIAMY NASZYCH PRZYJACIÓŁ W ROSWELL!
2 lipca jest Światowy Dzień UFO (ang. World UFO Day). To święto obchodzone jest corocznie 2 lipca (od 2001) upamiętniające katastrofę UFO w Roswell w 1947 roku. Pierwotnie obchodzono święto dwukrotnie: 24 czerwca, jako Światowy Dzień Organizacji UFO (ang. UFODO), w rocznicę pierwszego raportu (1947) o niezidentyfikowanych pojazdach latających (ang. UFO) oraz 2 lipca w rocznicę incydentu w Roswell tegoż samego roku. Haktan Akdogan, turecki badacz UFO, fundator i przewodniczący centrum badawczego w Stambule (ang.) Sirius UFO Space Sciences Research Center (1997), dyrektor zarządu Międzynarodowego Kongresu UFO (ang. International UFO Congres, IUFOC) w Nevadzie (USA), organizator międzynarodowych konferencji ufologicznych (1999-2001), opublikował deklarację w 2001 roku dla wszystkich organizacji i badaczy oraz wierzących w UFO na świecie, aby oficjalnym dniem wspólnych obchodów Światowego Dnia UFO był dzień 2 lipca.
Nasz kolega z pokładu Nautilusa kończy książkę o pewnej historii związanej z UFO w Polsce. Z okazji dzisiejszego dnia zgodził się na publikację jej krótkiego fragmentu:
Czy widzieliście kiedyś główną ulicę wielkiego miasta w ciepły, słoneczny dzień? Po szerokim chodniku idą dziesiątki tysięcy osób, którzy z daleka wyglądają niczym rzeka. Wystarczy wejść do tej rzeki i stanąć w miejscu – najlepiej pośrodku chodnika. Będziecie wtedy niczym kamień, który stoi na drodze wartkiego potoku. To z prawej, to z lewej ktoś Was będzie delikatnie potrącał, dotykał, albo w ostatniej chwili wymijał. Mrużąc oczy przed promieniami słońca spójrzcie prostopadle przed siebie – co za niezwykły widok! Poruszające się morze ludzkich głów.
W takich chwilach uświadamiam sobie, jak wiele ludzkich istot zamieszkuje naszą planetę. W codziennym pośpiechu zapominamy, że Ziemia to okrągła bryła materii zawieszona w pustej przestrzeni, na której żyją miliardy ludzi takich samych, jak my. W natłoku zajęć gdzieś umyka nam to niezwykłe odkrycie, że jesteśmy po prostu zaludnioną planetą w małym układzie planetarnym położonym na obrzeżach Drogi Mlecznej. Przecież to jest istny cud! Młodzi chłopcy trenujący w słońcu skoki na deskorolce, zakochani trzymający się za ręce, matki tulące do siebie dzieci, śpieszący się do pracy urzędnicy...
Ten widok zawsze zapiera mi dech w piersiach. Nie mogę się nadziwić, że fakt istnienia życia na naszej „Niebieskiej Planecie” stał się czymś banalnym, szarym, interesującym tylko nieliczne jednostki. Przestaliśmy się zastanawiać nad cudem, jakim jest życie. Przysłoniły nam to rachunki do zapłacenia, problemy rodzinne, pogoń za pieniędzmi... a przecież ta przelewająca się masa ludzi po słonecznym deptaku to wielka zagadka. Czy zastanawiałeś się kiedyś nad tym, drogi Czytelniku? A myślałeś kiedyś, żeby polecieć w kosmos? Nie? Polecam, choć sam jeszcze nie miałem okazji. W 1998 roku odwiedziłem rosyjskie „Gwiezdne Miasteczko” pod Moskwą, gdzie trenują kosmonauci przed lotami w przestrzeń kosmiczną. Wspaniali faceci, wielkie umysły, niesamowicie wykształceni – prawdziwa elita. A jednak wszystkim zaczynało brakować słów, kiedy mówili o tym, jak Ziemia wygląda z kosmosu. Każdy z nich przeżywał to niczym spotkanie z absolutem, jak dotknięcie czegoś, co obezwładnia swoją magią. Bo Ziemia z kosmosu jest piękna, otoczona cudowną błękitną mgiełką, niczym najcudowniejsza z pereł na gwiezdnym szlaku. I rosyjscy kosmonauci rozklejali się, ściszali głos, jakby to, co mówią, było zbyt ważne, żeby mówić to wszystkim i na głos.
W wielkim skupieniu opowiadali, ze dopiero tam – w nieogarniętej umysłem pustce przestrzeni kosmicznej - zrozumieli, że wszyscy ludzie są braćmi. Granice, państwa, spory i wojny – to tylko złudzenie, strata czasu, błąd wynikający z niewiedzy. Potem mówili jeszcze bardziej dziwne rzeczy. A choćby to, że poczuli niezwykłą miłość do naszej planety i zrozumieli, że jest ona naszą matką, o którą powinniśmy dbać, bo dzięki niej żyjemy. Wyobrażacie sobie takie słowa z ust rosyjskiego majora lotnika, twardego niczym skała? Naprawdę, słuchając tego byłem zdumiony. W pewnym momencie jeden z nich powiedział, że dopiero w przestrzeni kosmicznej pojął tę najważniejszą z prawd, że gdzieś jeszcze, na innych planetach, musi być życie.
- Kiedy przez iluminator statku kosmicznego zobaczy pan Ziemię, jak cudnie światło słońca wydobywa na jej powierzchni morza i kontynenty, na których jest tyle naszych braci i sióstr, to... wtedy pojmie Pan... dostrzeże... my nie jesteśmy sami. Nie możemy być. Rozumie Pan? Niczego Pan nie rozumie, bo Pan tego nie widział!
Odebrało mi mowę. Potem, już po powrocie do Polski, sięgnąłem do tego, co opowiadali amerykańscy astronauci. Mówili mniej więcej to samo. A więc musi być coś wyjątkowego w widoku Ziemi z kosmosu, coś mistycznego. Może tylko w ten sposób można pojąć prawdę o życiu na naszej planecie? Ja jednak pozostaję przy swoim – ulica wielkiego miasta to także coś, nad czym nie powinno się przechodzić do porządku, pomijać wzruszeniem ramion. Ot, ulica pełna ludzi, wielka mi rzecz!
Niezupełnie tak - Panie, Panowie – skoro tak mówicie, to może jeszcze nie jesteście gotowi na poznanie pełnej prawdy, bo nie dostrzegacie nawet samych pytań... Patrząc na ogromne masy ludzi przelewające się ulicami wielkiego miasta zastanawiałem się wiele razy, czy rosyjscy kosmonauci mogą mieć rację i jest jeszcze gdzieś daleko inteligentne życie, czy to może być prawda? Dobrze, załóżmy, że tak jest. Miliardy kilometrów od Ziemi jest planeta, na której jest wysoko rozwinięta cywilizacja. Istoty te przez miliony lat rozwoju technicznego doprowadziły technikę do takiej perfekcji, że potrafią docierać nawet do Układu Słonecznego. Przyjmijmy to ryzykowne założenie, że setki tysięcy relacji o dziwnych powietrznych statkach zwanych z angielska dziwaczną zbitką UFO - to absolutna prawda. Obleciał Was strach? Nie obawiajmy się ośmieszenia, tym razem zlekceważmy pobłażliwe stukanie się w głowę – spokojnie, to tylko niegroźne rozważania.
Skoro założymy, że na Ziemię przybywają obce pojazdy kierowane przez inteligentną siłę, to dlaczego w takim razie o tym się nie mówi? Dlaczego milczą o tym wieczorne dzienniki telewizyjne? Czy to możliwe, żeby „tak ważna informacja” umknęła uwadze tych dziennikarskich mądrali w krawatach prowadzących główne wydania wiadomości, czy wszystkowiedzących ekspertów brylujących w porannej prasie? Wydaje Ci się to niemożliwe czytelniku? Masz rację, ja też myślałem tak samo. W głowie mi się nie mieściło, że tak istotna wiadomość może być ukryta przed wścibskimi mediami, może być przeoczona przez naukowe gremia. Z zadumą myślałem patrząc na tłum idący ulicą, że przecież przytłaczająca większość mieszkańców „Trzeciej Planety od Słońca” nie dopuszcza nawet do siebie myśli, że my – ludzie – nie jesteśmy jedyną inteligentną formą życia, która przebywa Ziemi... W mojej głowie rodził się naturalny protest człowieka, który odrzuca to, czego nie potwierdza nauka. [...]
/więcej o książce już wkrótce!/
Zachęcamy do brania udziału w naszej sondzie o tym, co wydarzyło się w Roswell w 1947 roku.
KLIKNIJ NA LINK, ABY ZOBACZYĆ WYNIKI ECHO-SONDY FN!
POZDRAWIAMY WSZYSTKICH ZAŁOGANTÓW NA... WAKACJACH! Patrzcie uważnie od czasu do czasu w niebo... nasz adres znacie.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 18777x | Ocen: 1
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie