Dziś jest:
Środa, 1 lutego 2023
Badałem przypadki uprowadzeń przez UFO w takich krajach jak Zimbabwe, Arabia Saudyjska czy Nowa Gwinea. Zjawisko uprowadzeń przez UFO jest po prostu prawdziwe.
/Budd Hopkins, zajmuje się przypadkami CEIII i CEIV/
Komentarze: 23
Wyświetleń: 7875x | Ocen: 12
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
EMILCIN – TO SIĘ ZDARZYŁO 44 LATA TEMU!
10 maja 1978 roku w Emilcinie doszło do najsłynniejszego Bliskiego Spotkania Trzeciego Stopnia z UFO. To dzień bardzo ważny dla okrętu Nautilus, ale także… dla całego świata. Warto przypomnieć w tej sytuacji postać nieżyjącego Zbigniewa Blani-Bolnara, dzięki któremu ta historia jest tym, czym jest – dowodem na prawdziwość jednej z najważniejszych informacji w dziejach ludzkości. Jakiej? Istnieją obce cywilizacje, które przybywają na Ziemię.
Historia o najsłynniejszym polskim Bliskim Spotkaniu Trzeciego Stopnia z UFO w Emilcinie w 1978 staje się coraz bardziej znana na świecie. W 2022 roku znowu wspominamy wydarzenie sprzed – trudno w to uwierzyć – 44 lat.
W ostatnią niedzielę okręt Nautilus „przebył oceany i morza” i na chwilę zacumował w Emilcinie obok naszego Pomnika UFO. Oto kilka zdjęć z tego dnia.
Bardzo ciekawie to wyglądało podczas transmisji za pomocą naszego monitoringu. Zdjęcia dostaliśmy od niezawodnego Ortiona57 (dziękujemy!).
Musimy dziś wspomnieć autora książki o Emilcinie, Zbigniewa Blani-Bolnara.
Nie ma wątpliwości, że gdyby nie łódzki dziennikarz Zbigniew Blania-Bolnar, to historia CEIII w Emilcinie nigdy nie trafiła by do światowej klasyki UFO. Nazwa „Emilcin” jest znana dosłownie na całym świecie, o czym mieliśmy okazję się wielokrotnie przekonać podróżując po wszystkich kontynentach i rozmawiając z pasjonatami UFO.
Ilość materiałów, dokumentów, relacji czy filmów w tej sprawie jest absolutnie bezprecedensowa. Wraz z przejęciem przez archiwum warszawskiej organizacji UFO-WIDEO stało się jasne, że bogactwem materiałów Emilcin praktycznie przebija większość podobnych wydarzeń na świecie. Niewątpliwie wielka w tym zasługa Zbigniewa Blani-Bolnara, którego postać jest często wspominana na pokładzie Nautilusa i który wielokrotnie był na tym pokładzie gościem. Ostatnio podczas spotkania FN po raz kolejny przywołaliśmy wspomnienia związane z tym wyjątkowym człowiekiem, który dla spopularyzowania zjawiska UFO w Polsce w latach 70-tych czy 80-tych zrobił zdecydowanie najwięcej.
Zbigniew Blania-Bolnar (ur. 17 października 1948, zm. 1 października 2003) był z wykształcenia socjologiem, ale szybko pracować jako dziennikarz. Od zawsze mieszkał w Łodzi. Wyspecjalizował się w pisaniu tekstów o kosmosie i poszukiwaniu obcych cywilizacji. Praktycznie do historii z Emilcina nie do końca wierzył, że Bliskie Spotkania Trzeciego Stopnia (z bezpośrednim kontaktem z obcymi) są możliwe. Po Emilcinie zmienił zdanie. 1 października 2003 roku niespodziewanie zmarł na serce. Spoczywa na Cmentarzu na Zarzewie w Łodzi.
Wywiadów z nim są dziesiątki, jeśli nie setki. O Emilcinie mówił chętnie, z ogromną swadą, bardzo dobrze wypadał przed mikrofonem radiowym, co chętnie wykorzystywali dziennikarze. Oto jeden z jego wielu wywiadów, który jest dostępny w internecie.
SZKODA, ŻE GO NIE MA... BARDZO BY SIĘ CIESZYŁ Z TEGO, JAK ZNANY JEST EMILCIN NA ŚWIECIE! – rozmowa z naszym kolegą z pokładu Nautilusa, który znał osobiście Zbigniewa Blanię-Bolnara. (2016)
Często o nim mówisz. Lubiłeś go?
Bardzo. To był bardzo barwny człowiek. Pamiętam, jak w latach audycji Nautilus Radia Zet poszukiwałem wszędzie ludzi potrafiących ciekawie mówić o UFO. Była z tym prawdziwa tragedia, ale pan Zbigniew był na tym tle wyjątkiem. Już po kilku słowach było jasne, że o tej historii wie wszystko. Dzięki jego tytanicznej pracy w dokumentowaniu historii z Emilcina wiele osób uwierzyło w UFO.
Ty też jesteś jedną z takich osób?
W pewnym sensie tak. Oczywiście ja miałem dość niezwykły incydent w mojej rodzinie, o którym czasami opowiadam na wykładach i to on był początkiem mojej pasji, ale historia z Emilcina była niczym lśniący diament. Pamiętam, że czytałem o tym z wypiekami w gazetach, które kupowała moja nieżyjąca babcia… Mam nawet do dzisiaj jakieś wycinki z gazet z 1979 roku.
Ile miałeś wtedy lat?
Dwanaście.
Kiedy poznałeś Zbigniewa Blanię-Bolnara?
Dość późno, bo w roku 1991. Miałem wtedy ogromne możliwości w zapraszaniu gości do audycji radiowej, a nawet nie tyle audycji, co robienia czegoś w rodzaju wywiadów, które potem ukazywały się na antenie. Piękne, pionierskie czasy polskiej prywatnej radiofonii. Jedną z rozmów zrobiłem wtedy z panem Blanią-Bolnarem. Zdaje się, że chyba nawet specjalnie pojechałem na ten wywiad do Łodzi, gdzie mieszkał. Wtedy wpisał mi dedykację do książki o historii z Emilcina, którą mam do dzisiaj.
Jaki to był człowiek?
Barwna postać, silna osobowość… nawet się bardzo zabawnie ubierał, nosił takie bardzo pstrokate spodnie, długie szale. W latach komuny wyróżniał się w stopniu absolutnym, ale w latach 90-tych też był oryginałem. Pamiętam, że kiedyś zaprosiłem go do audycji Nautilus Radia Zet razem z jednym z pasjonatów UFO z Warszawy. Po programie obaj panowie się mocno pokłócili, a Blania w tzw. kilku krótkich, żołnierskich słowach ocenił, gdzie ów badacz powinien udać się ze swoimi teoriami. Trzeba przyznać, że nie przebierał w słowach.
Miał rację?
W ocenie tego człowieka?
Tak…
O tak, jak najbardziej! Ale w ogóle dyskusje z tzw. ufologami nie były mówiąc oględnie jego najmocniejszą stroną.
Dlaczego?
Uważał ich w znacznej części za nawiedzeńców, którzy w sposób dramatyczny szkodzą w masowym postrzeganiu tego super-prawdziwego zjawiska. Narzekał, że wystarczy posłuchać tego czy tamtego na publicznych spotkaniach aby zrozumieć, dlaczego UFO jest uważane za domenę ludzi niepoczytalnych czy mających kłopoty natury psychicznej. Wtedy nie bardzo rozumiałem, o co mu chodzi, ale po wielu latach własnych doświadczeń zacząłem patrzeć na te sprawy inaczej. Kiedyś bardzo chciałbym to opisać w książce… jeśli dobry Bóg pozwoli, to może kiedyś to wszystko opiszę. Ale sam także miał swoje dziwactwa, których nie rozumiałem.
Na przykład?
Na przykład w ostatnich latach swojego życia uważał, że jedynym prawdziwym przypadkiem spotkania człowieka z załogą UFO jest Emilcin, a cała reszta opisywanych CEIII to oszustwa. Polemizowałem z nim, ale z nim się bardzo trudno rozmawiało.
Dlaczego?
Był uparty, a poza tym… Miał ogromną wiedzę na ten temat. Dysponując świetną pamięcią sypał jak z rękawa nazwiskami, datami, pamiętał nawet fragmenty rozmów opublikowanych przez jakieś periodyki amerykańskie poświęcone UFO, jak legendarny Flying Saucer Review. W latach 70-tych jako jeden z nielicznych w Polsce dziennikarzy mówił biegle po angielsku, co znakomicie wpływało na jego kontakty z podobnymi pasjonatami na całym świecie. Był naprawdę dobry, co budziło – jak to przeważnie w Polsce – ogromną zawiść i niechęć. Na brak wrogów nie narzekał… (śmiech)
Mówisz o sceptykach?
Gdzie tam… Tak naprawdę sceptycy, czyli ludzie nie wierzący w UFO, nie są żadnym problemem, gdyż oni w to zjawisko nie wierzą i szkoda im czasu na jakieś dyskusje czy wielkie akcje demaskowania czegokolwiek. Problemem dla Zbigniewa Blani-Bolnara byli podobni jak on pasjonaci UFO! Wiem, że trudno to zrozumieć, bo jest to sprzeczne z naszą intuicją, że niby ludzie wierzący w to samo powinni się wspierać i sobie pomagać, ale… po wielu latach sam na własnej skórze przekonałem się o tym, o czym wiele lat wcześniej mówił mi autor książki „Zdarzenie w Emilcinie”. Jego popularność w Polsce była tak duża, że wielu tzw. badaczy wzięło sobie za punkt honoru, aby cały Emilcin storpedować jako oszustwo, a przy okazji skompromitować Zbigniewa Blanię-Bolnara. To chyba było praprzyczyną jego gigantycznej niechęci wobec ludzi zajmujących się badaniem tego zjawiska… tak, chyba właśnie to wpłynęło na jego wiele późniejszych postaw.
Rozmawiałeś z nim o tym?
Wielokrotnie, a raz – co przyznaję – popłakałem się ze śmiechu… Mam nagrany wywiad ze Zbigniewem Blanią-Bolnarem z 1998, kiedy opowiadał o przeróżnych wariackich teoriach mających ośmieszyć Emilcin, które do niego docierały. Ciągle sobie obiecują, że w Bazie FN kiedyś przejrzę stare archiwa kaset audio i zamienię je w postać cyfrową, a są tego całe pudła..
Ale wracając do tych teorii. Jak można było podważyć Emilcin?
Blania-Bolnar policzył, że w sumie było około trzydziestu wersji wyjaśnienia tej historii. Od banalnych, że sobie „chłopina popił i wszystko mu się przyśniło” aż po najbardziej wariacko-idiotyczne, że była to robota ówczesnego Komitetu Centralnego PZPR, zaś obcymi byli poprzebierani w stroje obcych członkowie kolonii radzieckiej młodzieży, która miała obóz pod Warszawą. Jeden z warszawskich ufologów przysyłał do niego opracowania w których dowodził, że sam Zbigniew Blania-Bolnar został przy pomocy spec-fal wysyłanych z ośrodka pod Moskwą zahipnotyzowany i stąd mu się wydaje, że tam w Emilcinie doszło do spotkania z UFO, a tam był jedynie eksperyment rosyjskich służb. Pan Zbigniew zapytał go, gdzie on widział taką supermegacud hipnozę, że ludzie chodzą jak roboty… Tamten ufolog z rozbrajającą szczerością mu wyjaśnił, że w jednym z odcinków serialu na pograniczu S-F „Rewolwer i Melonik”. Nie było granicy idiotyzmu, której by nie przekroczono, aby tylko ośmieszyć Emilcin i potem triumfować, że „się wszystko wyjaśniło”. Podobne zjawisko, choć w nieco innej skali, obserwowaliśmy wiele lat później przy okazji prowadzenia dokumentacji o Zdanach. Tu także przeróżnej maści zawistnicy wymyślali najbardziej zidiociałe teorie tylko po to, aby ten znienawidzony przypadek ośmieszyć, a rykoszetem trafić także w nas… Blania-Bolnar przeżywał to samo zjawisko, ale było mu i tak o niebo trudniej.
Dlaczego?
W jego czasach nie było internetu. Dziś wystarczy chwila i dowolny materiał można opublikować w sieci. Po godzinie czyta go cała Polska czy świat. O czymś takim Zbigniew Blania-Bolnar mógł tylko marzyć. Pamiętam, że swoją krucjatę w sprawie obrony Emilcina prowadził pisząc listy czy artykuły do gazet. Kiedy tygodnik „Kobieta i Życie” opublikował 1 kwietnia 1979 artykuł na tzw. rozkładówce, że cały Emilcin to był „żart pracowników lokalnego PGR-u”, to praktycznie powszechnie uznano sprawę za wyjaśnioną. Tymczasem był to bardzo prostacki żart primaaprilisowy, a sprostowanie tego faktu zajęło Blani-Bolnarowi dziesięć lat. A i tak do dzisiaj ten incydent gdzieś krąży w ludzkiej świadomości, że przecież „to wszystko wyjaśnili i były to chłopy z PGR-u”. Zresztą, to jeden z wielu przykładów tego, jak bardzo trudno było w tamtych czasach przebić się z prawdą do mediów. Ale pan Zbigniew walczył bardzo dzielnie.
I tę walkę wygrał?
Absolutnie wygrał. Miło upływu prawie 40 lat od słynnego spotkania Jana Wolskiego z załogą UFO historia z Emilcina lśni niczym diament. Sam widziałem, jak w różnych miejscach świata słowo „Emilcin” jest wypowiadane na przecudaczne sposoby… (śmiech) To wszystko, ten powszechny na świecie szacunek dla tego przypadku jest w ogromnej mierze jego zasługą. Szkoda, że nie doczekał tych czasów… na pewno bardzo by się z tego cieszył, jak bardzo ta historia żyje i jak dzięki jego pracy stała się światową klasyką badań UFO. Brakuje mi go i brakuje mi jego listów, które pisał w starym stylu.
Na maszynie do pisania?
Nie, ręcznie.
Dziękuję za rozmowę.
Kiedyś nasze materiały o Emilcinie zostaną przedstawione nie tylko w sieci. Oczywiście rolę swoistego „cyfrowego archiwum” pełni nasz serwis www.emilcin.com
Ale mamy na to także inny, ciekawy pomysł… na razie zobaczmy taką właśnie informację/e-mail – jeden z setek, które otrzymujemy w sprawie Emilcina.
Witam.
Jako mały chłopiec spędzałem wakacje we wsi Budzyń z której pochodzi moja mama. Wieś jest oddalona od Emilcina jakieś 10 km. Pamiętam, że mieszkańcy wioski rozmawiali o wydarzeniach w Emilcinie. Większość z nich osobiście znała Pana Wolskiego - jak to bywa w małych miejscowościach. Jednak najciekawsze jest to, że w tych okolicach wielokrotnie dochodziło do takich dziwnych spotkań. Sam słyszałem, jak mieszkańcy wsi Budzyń opowiadali o spotkaniach w lesie, na polu podczas orki, jak nad łąkami za wsią Budzyń "latały" ogniste kule. Dla potwierdzenia podam kilka nazwisk mieszkańców wsi, niestety nie pamiętam imion – [dane do wiadomości red. FN]. Myślę, że można zaryzykować wyjazd i porozmawiać z najstarszymi mieszkańcami .... kto wie, czego Państwo się dowiecie ;-). Do wioski można się dostać wyłącznie drogami polnymi od miejscowości Chodel lub przez miejscowość Przytyki. Nie szukam rozgłosu więc nie podaje do siebie kontaktu. Życzę powodzenia, pozdrawiam.
Na koniec jeszcze nasz monitoring pomnika UFO – wreszcie wykonaliśmy dobre zdjęcia kamery i tego nieprawdopodobnie wysokiego masztu, na której jest zamocowana.
Przypominamy, że obraz z Emilcina jest cały czas transmitowany on-line.
Obserwuj z nami pomnik UFO w Emilcinie! Transmisja ON-LINE przez 24 godziny na dobę.
A teraz uwaga dla wszystkich – poniżej link do bezpośredniej obserwacji pomnika w Emilcinie.
https://player.webcamera.pl/ufoemilcin_cam_bbcd4e
Obraz on-line z tego miejsca jest także poniżej.
Komentarze: 23
Wyświetleń: 7875x | Ocen: 12
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 5/5
Czw, 1 gru 2022 15:56 | ocena: + 3
EvaMi | Załogant
Nie, 9 paź 2022 16:55 | brak oceny
nieznajoma | Załogant
Pt, 19 sie 2022 06:31 | ocena: + 2
Ordep | Załogant
Czw, 18 sie 2022 10:17 | ocena: + 1
sidhartha | Załogant
Pon, 15 sie 2022 07:46 | brak oceny
sidhartha | Załogant
Czw, 11 sie 2022 08:36 | brak oceny
sidhartha | Załogant
Nie, 31 lip 2022 07:01 | brak oceny
sidhartha | Załogant
Nie, 10 lip 2022 09:17 | ocena: + 1
sidhartha | Załogant
Wt, 24 maj 2022 17:53 | ocena: + 2
Ordep | Załogant
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
PROJEKT KONTAKT - apel do czytelników!
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie
Wt, 27 gru 2022 08:16 | brak oceny
Pierzchnia | Załogant