Dziś jest:
Wtorek, 10 grudnia 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Komentarze: 0
Wyświetleń: 5968x | Ocen: 4
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 4/5
PROJEKT KONTAKT – APEL DO PILOTÓW
O tym aspekcie zjawiska UFO piszemy po raz pierwszy. I wielka szkoda, że nie było o tym wcześniej, gdyż sprawa jest fenomenalnie ważna dla naszego projektu KONTAKT. Ale po kolei.
Obiekty UFO są niewidoczne dla naszych oczu, gdyż ukrywają się za polami maskującymi. Wychwytują je jednak systemy radarowe i bardzo często dochodzi do reakcji wojska. Jakiej reakcji? Bardzo prostej – zaniepokojeni kontrolerzy przestrzeni powietrznej wysyłają myśliwce, aby sprawdziły, co za „czart” jest w powietrzu i to nieruchomy. O takich sytuacjach wiemy z Polski, choć dotarcie do świadków czy pilotów graniczy z cudem.
Lęk przed ośmieszeniem lub – co gorsza – zwolnieniem z pracy przez przełożonych za „wariactwo z UFO” jest ogromny. Dlatego badanie takich incydentów jest tak trudne.
UFO na radarze? Natychmiast wyślijcie myśliwce!
Aby wyjaśnić, na czym polega incydent typu „UFO na radarach – myśliwce w powietrzu” najlepiej poznać jedną, przykładową historię. I tak będzie najłatwiej.
Mało osób pamięta, że w 1988 roku na wyspie Portoryko doszło do jednego z najciekawszych incydentów z UFO w historii badania tego zjawiska.
Portoryko to oficjalnie Wspólnota Portoryka, Wolne Stowarzyszone Państwo Portoryko. Ale także terytorium Zjednoczonych o statusie „wspólnoty”, leżące na wyspie o tej samej nazwie i kilku mniejszych w Ameryce Środkowej, na Morzu Karaibskim. Amaury Rivera, jeden z mieszkańców tej wyspy 8 maja 1988 roku przeżył Bliskie Spotkanie Trzeciego Stopnia z istotami z UFO.
Po jego zakończeniu nie została mu z jakiegoś powodu wykasowana pamięć (najczęściej tak obce istoty robią), ale – co więcej – widział jeszcze przez chwilę pojazd obcych istot. Jego historia jest poruszająca. W naszej Bazie FN w bibliotece mamy książkę wydaną w Hiszpanii „Przypadek Amaury
Przebieg spotkania tego człowieka z obcymi istotami z UFO jest niewątpliwie fascynujący, ale nas powinien zainteresować jeden fragment jego relacji. Po zakończeniu CE III Amaury Rivera zauważył, że pojawiły się wojskowe myśliwce, które „czegoś szukały”. Prawdopodobnie piloci nie widzieli tego obiektu (UFO potrafi czynić prawdziwe cuda za pomocą zaawansowanej technologii), a widział go jedynie Amaury Rivera. Jednak ich radary rejestrowały „wiszący obiekt” i dlatego po raz pierwszy w swoim życiu Amaury Rivera widział tak nisko przelatujące wojskowe myśliwce. I to nie tylko widział, ale nawet wykonał im zdjęcia. Poniżej kilka fotografii z naszego archiwum w Bazie FN.
W książce jest dokładny opis tego, jak bardzo osobliwe były przeloty myśliwców nad miejscem, gdzie doszło do spotkania z UFO i manifestacji dysku obcych. Było to tak wyjątkowe, że o sprawie pisały nawet lokalne gazety, gdyż mieszkańcy narzekali, że tego dnia po prostu myśleli, że jest wojna – myśliwce latały prawie tuż nad ziemią, jakby „czegoś szukały”. Czego? Wiemy czego z relacji uczestnika CE III. Nikt z mieszkańców nie widział UFO i prawdopodobnie nie widzieli obiektu także piloci. Kierujący UFO obcy chcieli, aby widział ich pojazd tylko Amaury Rivera, co uzyskali dzięki technologicznej sztuczne nazwanej przez nas kiedyś „widzeniem szczelinowym”. Po prostu w czasoprzestrzeni tworzą jedynie wąską szczelinę, przez którą może obserwować obiekt UFO tylko konkretna osoba. Jak to działa wyjaśnił kiedyś szwajcarski kontaktowiec Billy Meier, gdyż podobną technologię stosują kontaktujący się z nim ludzie z Plejad.
Jeśli ktoś chce zobaczyć wypowiedź Amaury Rivery o tym incydencie, to koniecznie należy obejrzeć fragment filmu „UFO Dowody” z naszego archiwum. Fragment o incydencie z myśliwcami i UFO na wyspie Portoryko zaczyna się ok. 1'11'' filmu.
PROJEKT KONTAKT – APEL DO PILOTÓW
I tak dochodzimy do naszej ogromnej prośby związanej z projektem KONTAKT. Ci, którzy śledzą tę historię wiedzą, że jest to najbardziej nieprawdopodobny przypadek manifestacji UFO, z jakim kiedykolwiek mieliśmy okazję się zetknąć. Ale mało osób wie, że tego dnia, kiedy rodzina w małej podpoznańskiej miejscowości przeżyła „dzień wszechczasów” w 2014 roku, doszło do sytuacji dosłownie IDENTYCZNEJ jak tej w Portoryko.
Główny świadek tamtych wydarzeń p. Mariusz i jego rodzina opowiadali nam, że tuż przed zrobieniem zdjęć tego obiektu i nagraniem filmów przez dziesięciolatka stała się rzecz wręcz nieprawdopodobna – nad tą miejscowością na super niskich wysokościach przelatywały myśliwce. To nie był przelot 1, 2 czy 3 myśliwców – to było tak, jakby tego dnia wojsko postanowiło urządzić nad tą miejscowością pokazy lotnicze. – Wyglądało to tak, jakby czegoś szukali – powiedział nam podczas któreś z rozmów p. Mariusz. I tak prawdopodobnie było.
Gdzieś w pobliżu domu p. Mariusza był potężny obiekt UFO, który był widoczny na wojskowych radarach. W górę zostały poderwane samoloty, aby sprawdzić, co „do diaska” wisi nad tą miejscowością. Oczywiście oni tego nie widzieli gołym okiem, ale było to widoczne na radarach. I tu nasza ogromna prośba do wszystkich ludzi, którzy są związani z lotnictwem wojskowych lub mają znajomych, którzy pracowali lub pracują w wojskach lotniczych i kontroli powietrznej.
APEL FN
Drodzy czytelnicy! Spróbujcie ustalić, czy ktoś pamięta incydent z 2014 roku, kiedy na radarach pojawił się obiekt pod Poznaniem, a na miejsce zostały posłane myśliwce. To zdarzenie było tak unikalne, tak wyjątkowe, tak niecodzienne, że na pewno osoby uczestniczące w tym incydencie o tym dobrze pamiętają. Specjalnie nie podajemy dokładnej daty, tylko rok, czyli 2014. Jesteśmy praktycznie pewni, że tego typu zdarzenie w 2014 było tylko jedno i bez problemu piloci czy osoby obsługujące radary sobie o tym przypomną. Zapytajcie ich o to. Jeśli ktoś będzie miał jakiekolwiek informacje, prosimy o kontakt:
e-mail: nautilus@nautilus.org.pl
Adres:
Fundacja Nautilus
Skr. 221, 00-950 Warszawa
W związku z naszym apelem i prośbą 21 stycznia 2023 została nagrana rozmowa z p. Mariuszem, czyli najważniejszą osobą (oprócz jego syna Mateusza) incydentu związanego z Projektem KONTAKT. Do Mateusza (obecnie poważnego 18-latka) jeszcze obiecujemy wrócić. Poniżej film okazującego dziesięciolatka w 2014 roku, czyli syna p. Mariusza. Nagrany został w szkole podczas imprezy świątecznej (na drugim planie, ma kapelusz z piórkiem) ;-)
Na koniec krótka rozmowa na pokładzie okrętu Nautilus, która została przeprowadzona 26 stycznia 2023 roku w Bazie FN.
Wielu ludzi prosi o informacje w sprawie Projektu Kontakt. Planujesz livestream?
Tak, oczywiście. I to od ponad roku... niech mi to dobry bóg wybaczy.
Ludzie czekają. Może jednak warto zrobić go jak najszybciej?
I dlatego poprosiłem o tę rozmowę. Zacznijmy od tego, że ja od roku mam dość trudną sytuację zawodową, która w sposób wręcz niewyobrażalny wpłynęła na moją aktywność na pokładzie okrętu. Stąd te wszystkie opóźnienia, ale nie mówmy o tym. Będzie livestream o tej historii, bo ja myślę o niej dosłownie codziennie. I to od lat. W głowę zachodzę, jak to się stało, że cały świat ludzi zajmujących się UFO dniami i nocami się do mnie nie dobija w tej sprawie, a zajmują się jakimiś nudnymi jak flaki z olejem kolejnymi przelotami NOL-i, zdjęciami UFO czy innymi tego typu… wiesz, o czym mówię.
Wiem. Ale Robert, nie oszukujmy się… ta historia jest… no…
… poza skalą, chciałaś powiedzieć? Oczywiście. To też jest duży problem, może największy. No bo jak w to uwierzyć? W małej mieścinie najpierw ojciec rodziny podchodzi do okna, wykonuje zdjęcia pustego podwórka, a po kilku miesiącach przeglądając kartę z aparatu zauważa, że tam jest na niebie jakiś obiekt. Zgłasza się do nas i mija rok. Potem przypadkiem zauważa, że na karcie są też jakieś dwa filmy, które nagrał jego syn tego samego dnia. Dziesięcioletnie dziecko, które nigdy nie brało do ręki aparat fotograficzny ojca, bo był niepisany zakaz, gdyż bawienie się aparatem ojca było powiedzmy zabronione. Na filmach dziwnie oddycha, wypowiada niezwykłe słowa „o… i pokazujemy…”, a potem okazuje się, że niczego nie pamięta. Zero. Potem odkrywamy, że w tle działa telewizor, który nadaje program z 2013 roku o UFO i to o incydencie z Rendllesham, którym ja zajmuję się w stopniu absolutnym i tak dalej i tak dalej… Potem ten znak na niebie nad Warszawą, który jest taki sam jak znak pod obiektem… nie, ja nawet nie chcę o tym wszystkim opowiadać, bo musiałbym chyba mówić całą dobę. Ta historia jest jak ocean szeroka. Ludzie tylko śledzący nasz serwis widzą ledwie jej mały wycinek, 2-3 procent. Ale najważniejsza sprawa, to te samoloty. O tym mówmy dzisiaj.
Masz apel do czytelników?
Mam. Ja postaram się napisać jakiś tekst na strony, gdzie to może ładniej sformułuję, ale generalnie sprawa jest prosta: pomóżcie nam dotrzeć do ludzi związanych z armią, którzy tego dnia wysłali samoloty pod Poznań, bo na radarach zobaczyli UFO. Miało to miejsce w 2014. I wystarczy. Muszą, po prostu muszą o tym incydencie pamiętać.
Jak opisuje to pan Mariusz?
Ta moja rozmowa z nim nagrana 21 stycznia 2023 dobrze pokazuje, że te „pokazy lotnicze” przed jego domem to było istny kosmos. O tym potem rozmawiali między sobą sąsiedzi, bo czegoś takiego nikt nie widział na oczy. Jestem pewien, że te przeloty były spowodowane tym, że oni widzieli na radarach duży obiekt UFO. Ten mały dron, który przejął kontrolę nad dziesięciolatkiem i transmitował do telewizora ten program wyleciał z innego, dużego obiektu, który był w pobliżu. Taką wersję wydarzeń przekazał mi wiele lat jeden z jasnowidzów patrząc jedynie na zdjęcia z projektu KONTAKT. Jestem przekonany, że ma rację.
Odezwie się ktoś?
Zobaczymy. Minęło w końcu prawie 9 lat od tamtych wydarzeń. Może jakiś oficer przeszedł na emeryturę i teraz zdecyduje się opowiedzieć o tym, jak wysłali te myśliwce do UFO? Przy odrobinie szczęścia… ale nie zapeszajmy. Jest apel i poczekamy na odzew.
Naprawdę minęło 9 lat?
Tak. Trudno uwierzyć, prawda? Jak rozmawiałem w ostatnią sobotę z panem Mariuszem, to pomyślałem sobie tak: rany boskie, jaka to jest wiarygodna historia… to się w głowie nie mieści! Nie ma takiej możliwości, aby oszust chciał z tobą o swoim oszustwie rozmawiać dzień po nim. Po roku nie chce ciebie znać, a po 5 odwraca ze wstydem głowę. Wiem, bo ten mechanizm znam z Polski i podobnie to wygląda na całym świecie. A ta rodzina to dosłownie jak wzorzec metra z Sevres – każda rozmowa, każde spotkanie z nimi na przestrzeni tych ostatnich 9 lat aż krzyczy, że jest to prawda.
Co najbardziej podoba ci się w tej historii?
Wszystko, ale… może najbardziej zachwyciło mnie to, że tego obiektu nikt nie był w stanie wykonać. To mnie przerosło. Myślałem, że każdy spodek, każdą kulę, każde UFO można bez problemu jakoś uklecić z plasteliny, modeliny, gipsu, starych naczyń kuchennych lub nowych, czyli masz zdjęcie, zakasujesz rękawy, zamawiasz na allegro to czy tamto, ustawiasz kamerę i mówisz: - A teraz państwo pokażę, jak ten dziesięciolatek to zrobił! Mam tutaj zakupione na allegro koralili, modelinkę, formuję korpus, dolepiam i jest! Ile mi to zajęło? Trzy minuty! – tak to miało wyglądać w ich mniemaniu.
A jak w rzeczywistości wyglądało wykonywanie identycznego modelu, co miało być rzekomo "banalnie proste" i co dziesięciolatek zrobił po powrocie ze szkoły do domu?
Trudno mi nawet o tym mówić, bo jak widzisz się śmieję… Pozamawiali na allegro koraliki, wzięli dosłownie wszystko, co się działo, zaczęli klecić paluchami „to całe UFO, co to dziesięciolatek zrobił w trymiga” i… nagle zdziwienie. Zaczęła wychodzić tak parszywa katastrofa, że szybko dali sobie z tym spokój i zamilkli. A ja miałem naprawdę tyle z tego radości, bo sam to przerobiłem na sobie. Tego obiektu zrobić się nie da.
Po prostu jest to niemożliwe?
Tak, po prostu jest to niemożliwe. Możesz miesiącami paluchami ugniatać modelinę i dolepiać koraliki, a zawsze wychodzi ci… wybacz, ale tutaj przychodzi mi do głowy słowo powszechnie uważane za obelżywe. Ach, co to jest za historia z tą próbą wykonania modelu, który dziesięciolatek z tej wsi machnął od niechcenia w pięć minut… Gdyby ktoś to wszystko nagrał, jak tabuny próbowały zrobić model tego obiektu i wychodziło im to parszywe dziadostwo, to powstałby najlepszy sit-com świata! /śmiech/
Co uważasz za najciekawsze w tym obiekcie?
Ze zdjęcia p. Mariusza?
Tak.
No to zdecydowanie tę miniaturową wypustkę, która jest na jego krawędzi i którą zauważyliśmy dopiero po zastosowaniu specjalistycznego oprogramowania do analizy zdjęć. To jest mistrzostwo świata, bo tak miniaturowego elementu nie zrobi się nawet przy pomocy narzędzi zegarmistrzowskich… A pamiętaj, że pom drugiej stronie obiektu jest wgłębienie tej samej wielkości! To jest jak znak wodny prawdziwości, nie do zrobienia przez nikogo na Ziemi chyba, a nie przez jakiś zaciekłych i czerwonych z wściekłości demaskatorów. A potem się okazało, że ten korpus obiektu jest półprzezroczysty, co jeszcze bardziej skomplikowało sprawę… nie, skończmy o tym mówić, bo ja na ten temat mógłbym opowiadać godzinami, a jak wiesz czasu mamy niewiele.
Czy uda się nam przekonać świat, że ta historia to najciekawsza historia związana z kontaktem z UFO wszechczasów, jak to powiedziałeś na zebraniu w Bazie FN?
Oczywiście. Trzeba tylko poczekać.
Poczekać?
Tak. Ten obiekt z kryształami na końcach o tak fenomenalnym kształcie gdzieś się pojawi na świecie. Zostanie sfotografowany, może sfilmowany. I wtedy wkroczymy do gry z naszymi materiałami. Teraz? Nie widzę na to szans. Ostatnio dostałem materiał z UFO, na którym obiekt wykonuje niezwykłe ewolucje. Nagranie jest z samolotu, a ja…
Możemy pokazać to nagranie?
Oczywiście. Nawet w tym wywiadzie, mam link, więc możemy wstawić film z twittera.
I co z tym nagraniem?
Pomyślałem sobie, że faktycznie obiekty UFO tak dokładnie się zachowują, ale sprawdzenie, czy jest to fałszywka czy prawdziwe nagranie jest niemożliwe. No bo jak? Tymczasem w sprawie projektu KONTAKT ta historia już dawno wyszła z domu, gdzie mieszka rodzina pana Mariusza, ale wręcz wlała się w moje życie. O tym, że jest prawdziwa nie muszę się przekonywać próbując tygodniami bezskutecznie lepić z modeliny i koralików model UFO, którego się ulepić nie da… Mieliśmy okazję doświadczyć jej prawdziwości na własnej skórze. A to zupełnie inna liga, zupełnie inna półka historii z UFO.
Co powiesz wszystkim naszym czytelnikom?
Po pierwsze dziękuję, że jesteście z nami. Wybaczcie, że ostatni rok.. nawet o tym nie mówmy. I koniecznie trzymajcie kciuki za mnie i za FN, bo naprawdę mamy ufologiczną historię wszechczasów. Ona jest w uśpieniu, ale się przebudzi. Trzeba tylko chwilkę cierpliwie poczekać.
BAZA FN, 26 stycznia 2023 roku
Poniżej rozmowa z p. Mariuszem zarejestrowana 21 stycznia 2023.
Więcej o projekcie KONTAKT po kliknięciu na link poniżej:
https://www.nautilus.org.pl/informacje,39,projekt-kontakt.html
I jeszcze kilka zdjęć z naszej Bazy FN. Pięknie dziękujemy za książki wydane jeszcze przed 1939 rokiem, które dostaliśmy od naszego czytelnika. Wzbogacą naszą bibliotekę.
W Bazie FN został zawieszony anioł, który otrzymaliśmy po naszym wykładzie w Kaliszu Pomorskim.
I na koniec kot „Soro”. To niebywałe, ale to niezwykłe zwierzę już czekało na nas na terenie Bazy FN. Jakby wiedział, że za chwilę będzie ekipa FN i rozmowa o czymś bardzo ważnym. Trochę w tej pozie przypomina strażnika egipskiej świątyni.
Komentarze: 0
Wyświetleń: 5968x | Ocen: 4
Oceń: 2/5
Średnia ocena: 4/5
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Artykułem interesują się
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie