Dziś jest:
Czwartek, 2 lutego 2023
Badałem przypadki uprowadzeń przez UFO w takich krajach jak Zimbabwe, Arabia Saudyjska czy Nowa Gwinea. Zjawisko uprowadzeń przez UFO jest po prostu prawdziwe.
/Budd Hopkins, zajmuje się przypadkami CEIII i CEIV/
Wiele osób atakuje Krzysztofa Jackowskiego za jego wizje, które są publikowane w tabloidach. Szkoda, że nie wiedzą, jak to wygląda... wtedy zrozumieliby trudną sytuację naszego polskiego "jasnowidza numer 1".
Jak on może? Mówił, że będzie szybka zima, teraz mówi, że zima będzie później... dno! Albo te jego prognozy o meczach piłkarskich czy polityce. Kompromitacja, żenada, szorowanie po betonie... na Krzysztofa Jackowskiego wylewa się fala "hejtu". Wiele razy rozmawiałem z nim o tej sprawie i wiem, jak to wygląda "od kulis". A wygląda banalnie. Krzysztof Jackowski ma w Polsce absolutną rozpoznawalność, bije w niej na łeb wielu tzw. celebrytów. Dziennikarze dzwonią do niego z pytaniem a to o to, jak myśli, jaki to będzie grudzień, czy równie ciepły jak rok temu? Albo pytają o to, jak jego zdaniem potoczy się sytuacja polityczna w Polsce.
- Co mam robić? Rozłączać się, jak dzwoni dziennikarz? Albo pójść z nimi na wojnę i konsekwentnie odmawiać odpowiedzi na pytania? Wojna z mediami to oznacza tylko dramatyczne kłopoty. A więc odpowiadam jak umiem najlepiej, a potem czytam, że "Jackowski miał wizję, według której to czy tamto...", no ręce opadają... - tłumaczył mi Jackowski. Znam bardzo dobrze ten mechanizm "od środka" i stąd czytając o tym, jak to Jackowski "pomylił się w tym czy tamtym i to świadczy, że żaden z niego jasnowidz" po prostu się smutno uśmiecham. Ludzie naprawdę nie mają pojęcia o wielu rzeczach, w tym o tym, jak wygląda rzeczywistość tzw. popularnych mediów.
Zawsze go pocieszam zachęcając do traktowania tego z humorem i uśmiechem i poczytanie tego, co my dostajemy regularnie od 20 lat! Zdążyłem kilka razy okrążyć kulę ziemską i zjeść beczkę soli badając zjawiska niewyjaśnione, a w tym czasie z tzw. "polskim zawistnym hejtem" mam do czynienia od samego początku, kiedy tylko pojawił się Nautilus. Tłumaczyłem Jackowskiemu, że gdyby tego „hejtu” nie było, to czułbym, że akurat w Polsce nie odniosłem żadnego sukcesu w czymkolwiek.
Faktycznie na samym początku znając ofertę polskiego internetu ze zdziwieniem i niedowierzaniem czytałem, że Nautilus to "dno dna” i że dla niego „już się skończył” nawet po pierwszych trzech tygodniach od uruchomienia portalu, że taki jeden z drugim bęcwał pokraczny "już nie wejdzie" (oczywiście ten cały samozwańczy ekspert wchodził dalej i znowu to pisał, że już nie wejdzie i tak w kółko Macieju), a w ogóle to my"się na niczym nie znamy", że "jesteśmy dla niego zerami".
Mój kolega z FN zapytał kiedyś w e-mailu jednego z "ekspertów od naszej skromnej załogi", że skoro dla niego Nautilus takie dno, to... "gdzie jest w internecie polskim to wyśnione miejsce, które nie jest dnem i może być dla nas wzorem"? Jakieś upadłe i martwe blogi? Pożal się boże fora, których czytać się nie da dłużej niż minutę? A może... no właśnie - co?! Na to on wymienił martwą stronę www pewnego badacza, którego nazwał "czołówką polskiej ufologii" i żywą legendą. Mój kolega z trudem ukrywając rozbawienie odpisał grzecznie, że ów "wielki badacz" jest mu dobrze znany i od lat już niczego nie bada, a kiedyś jak nawet „badał” to… w sumie też niczego nie badał, bo tylko brał co napisali inni głównie za granicą, a w ogóle to faktycznie prowadził stronę kiedyś, ale nie miał ani żadnych ciekawych spraw ani niczego do powiedzenia, pisał bełkotliwie w sumie nie wiadomo o czym i na szczęście rzadko, więc szybko ją zamknął i tyle po tym wielkim "badaczu zostało". W odpowiedzi dostał stek wyzwisk i szybko pojął, że nieopatrznie wszedł w dyskusję prawdopodobnie z owym... autorem strony, bo styl błędów stylistycznych i składniowych miał dziwnym trafem "jakoś tak dziwnie podobny" do tego, co kiedyś pisał ów "badacz - rzekomy wzór dla ekspertów całego świata". Czytaliśmy później na głos fragmenty jego kolejnych (pełnych zabawnego i trochę bezradnego jadu) odpowiedzi i "dobrych rad dla nas" i śmialiśmy się prawie do łez... ;)
Mam nadzieję, że mój wielce znany przyjaciel z Człuchowa nabierze do tego wszystkiego co o nim piszą właściwego dystansu. Dedykuję mu pięknie powiedzenie Woltera (François-Marie Arouet Voltaire):
"Zdecydowałem się być szczęśliwy bo jest to z pożytkiem dla mojego zdrowia".
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
PROJEKT KONTAKT - apel do czytelników!
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie