Dziś jest:
Wtorek, 31 stycznia 2023
"Pamiętam że na jednym ze spacerów Einstein nagle się zatrzymał, obrócił w moją stronę i spytał czy naprawdę wierzę, że księżyc istnieje tylko wtedy, kiedy na niego patrzę"
/Abraham Pais, fizyk zajmujący się mechaniką kwantową/
Ludzie mnie pytają: A gdzie jest piekło? Z odpowiedzią na to pytanie nie mam najmniejszego problemu – ono jest schowane tuż za rogiem, w hospicjach i szpitalach, gdzie ludzie cierpią i szykują się do pożegnania z życiem doczesnym. Nigdy o tym świecie nie zapominam… choć jest to przecież tak proste, kiedy świeci słońce. Nazywam tych ludzi „podróżnikami na lotnisku w hali odlotów”. Wtedy tracą na znaczeniu domy, samochody, oszczędności życia i w ogóle wszystko, co dla każdego z nas jest tak bardzo ważne. Okazuje się, że to wszystko może nie było bez znaczenia, ale było o wiele mniej istotne, niż te osoby w ogóle podejrzewały.
Nie rozumiem ludzi, którzy przeżywają załamanie spowodowane pracą, jakimś drobiazgiem, nieistotną bzdurą, którą potrafią zamienić swoje życie w koszmar. Tacy ludzie zawsze powinni przypomnieć sobie o świecie, którego nie widać na pierwszy rzut oka, ale który przecież istnieje „tuż za rogiem”.
To ludzie przez ułomności fizyczne przywiązani do swoich mieszkań, dla których nawet spacer po parku jest niedościgłym marzeniem… Za rogiem są także straszne miejsca – hospicja i odziały szpitali, które pełnią rolę „hali odlotów na lotnisku” przed kolejnym etapem podróży. Takim ludziom często towarzyszy strach przed cierpieniem związanym z umieraniem, a także rozpłynięciem się w nicości, jeśli nie czytali serwisu FN i nie zrozumieli tej oczywistej dla mnie prawdy, że jesteśmy nieśmiertelnymi istotami z boskiego światła, które nie powinny lękać się śmierci, gdyż ona nie istnieje. Tak jak zima nie jest „końcem wszystkiego”, lecz następuje po niej wiosna, tak samo ludzkie życie nie zanika, a jedynie zmienia się i odradza ponownie.
Wiem jednak, jak bardzo ludzie cierpią. Staram się nigdy o tym nie zapominać, choćby nie wiem jak piękny i słoneczny był dzień to wiem, że gdzieś są ludzie szykujący się do „momentu przejścia”. Pamięć o nich pozwala zawsze doceniać to, czym tak hojnie obdarzył mnie stwórca wszechrzeczy, zresztą podobnie jak każdego z czytających te słowa. Nie wierzycie? Po prostu nie potraficie tego dostrzegać.
Polecam wszystkim krótki dyskurs, który wygłosił kiedyś pewien mistrz wiedzy duchowej i który zacytowaliśmy w naszym dziale „Szalupa Ratunkowa”.
Miałem ostatnio bardzo mocne przeżycie związane z osobą, której nigdy nie poznałem, a która udawała się na wspomnianą wyżej „halę odlotów na lotnisku życia”, z której uda się w kolejny etap długiej podróży. Wśród wielu wiadomości na portalu społecznościowym twitter zauważyłem także tę, która przejęła mnie grozą…
Skontaktowałem się z tą osobą poruszony jej wpisem. Napisałem, że… treść tego zachowam dla siebie, ale w każdym razie chciałem jej dodać otuchy i nadziei. Myślę, że w tych ostatnich chwilach życia dałem jej coś, czego bardzo jej brakowało. Niestety w sobotę 8 czerwca dostałem wiadomość, że ta osoba „odeszła do światła”. Mimo, że nigdy jej nie poznałem ani nie miałem nawet okazji z nią porozmawiać, to stała mi się bardzo bliska i do tej pory nie mogę się otrząsnąć z tego, że nie ma jej na tym świecie. Wiem tak dużo o życiu po śmierci, mam 100 procentową pewność i niewzruszoną wiedzę o „dalszej podróży”, a jednak nawet ja odczułem smutek i żal… wszyscy jesteśmy bowiem tylko ludźmi i nic co ludzkie – nie jest nam obce. Cierpienie związane z odejściem osoby bliskiej jest najważniejszą częścią naszego człowieczeństwa.
Bardzo chciałem pomóc tej osobie, ale już nie zdążyłem. Jej ostatnia wiadomość wysłana przez nią do mnie tuż przed tym ostatnim dniem (odeszła w sobotę, a ja dostałem wiadomość w piątek) była taka, że w nocy widziała kogoś, kto stał cały czas obok jej łóżka. Jestem pewien, że tuż przed śmiercią fizyczną otworzyło się u tej pani trzecie oko i zobaczyła kogoś z tamtego świata, który przyszedł do niej, aby pomóc jej przekroczyć „barierę światła”. Zachowam sobie tę moją prywatną korespondencję z nią w moim super-tajnym, małym archiwum „spraw najważniejszych”. Obiecałem sobie solennie, że jeśli kiedykolwiek przyjdzie mi się martwić jakimiś nieistotnymi drobiazgami związanymi z tym naszym zabawnym życiem, to przypomnę sobie o tej rozmowie i o tej pani. I będę wiedział, że są rzeczy najważniejsze, przy których cała reszta „blednie i zanika”.
I nie ma sensu zamartwiać się z tego powodu, ale przyjąć to jako dar od tego, który stworzył świat. Dlaczego dar? Bo dzięki niemu możemy docenić, że mamy tak dużo!
Baza FN, 11 czerwca 2019
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
PROJEKT KONTAKT - apel do czytelników!
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie