Erich von Daniken od dawna twierdzi w swoich książkach, że przed tysiącami lat doszło do sztucznej ingerencji w ludzki kod DNA. Ślady owej ingerencji znajdują się w setkach starożytnych przekazów czy wierzeń. Wydają się potwierdzać tę tezę najnowsze badania naukowców z Uniwersytetu w Waszyngtonie. Analizowali oni DNA czaszki neandertalczyka, która była znaleziona w Nigerii. Okazało się, że ma ona wprowadzony „fragment obcego DNA”, który w żaden sposób nie pasuje do łańcucha typowych ludzi tamtego okresu.

Naukowcy postawili tezę, że „coś lub ktoś” eksperymentował na ludzki materiale genetycznym i tworzył tzw. „gatunki siostrzane”. Wspomniany fragment DNA nie przypomina bowiem ani DNA Neandertalczyków, ani tym bardziej ludzi.

Oczywiście w tekstach opublikowanych przez zespół naukowy nie ma mowy o „ingerencji obcych”, ale na pewno te ustalenia bardzo ucieszą Ericha von Danikena. Ekipa FN będzie zresztą już za kilka tygodni w jego słynnym szwajcarskim „Mistery Park”.

Przy okazji wspomnijmy o jeszcze jednej sprawie.

Życie na Ziemi ma pochodzić z kosmosu – przekonuje prof. Chandra Wickramasinghe. Nie chodzi jednak o teorie związaną z pozaziemskimi cywilizacjami, ale raczej z kometami.

- Wszyscy ludzie mieszkający na Ziemi są obcymi, którzy przybyli na naszą planetę z przestrzeni kosmicznej – przekonuje prof. Chandra Wickramasinghe brytyjski naukowiec wykładający matematykę stosowaną i astronomię na uniwersytecie Cardiff w Walii - informuje "Daily Telegraph". Zdaniem naukowca, przeprowadzone przez niego badania zdecydowanie poparły pogląd, iż życie ludzkie swoimi korzeniami sięga poza Ziemią.

Astrobiolog twierdzi, że pierwsze "nasiona życia" zostały zdeponowane na naszej planecie prawie cztery miliardy lat temu. Przekonuje także, że mikroby z kosmosu trafiły na Ziemię dzięki kometom. Mikroby następnie zostały "pomnożone i zasiane" w postaci ludzkiego życia. Tezy naukowca zostały opublikowane w Journal International Cambridge University of Astrobiology - donosi "Daily Telegraph".

- Tak, wszyscy jesteśmy kosmitami, dzielimy swoje kosmiczne pochodzenie – mówi prof. Wickramasinghe.

Badacz uważa, że życie jest przekazywane z planety na planetę już od wielu miliardów lat. Model profesora nie wyjaśnia jednak, w jaki sposób i gdzie życie miało swój początek.

Sprawa jest oczywiście ciekawa, gdyż teoria o „pozaziemskim pochodzeniu rasy ludzkiej” jest jedną z najbardziej przekonujących i logicznych. Prof. Chandra Wickramasinghe ma jednak na myśli wariant „asteroidowy”. Pomysł jest prosty: oto w Ziemię uderza asteroida, na której są jakieś „aminokwasy i proste związki chemiczne”, które zaczynają ewoluować i tak powstaje życie. Można jednak pójść „krok dalej”.

Kiedy w Polsce przebywał Erich vov Daniken, ten temat pojawiał się wielokrotnie. Mówił on wprost, że wszystkie wielkie religie światowe opowiadają „ten samą historię człowieka na Ziemi”, choć różnymi słowami. Według Danikena jeśli zdejmie się owe „alegorie i przenośnie”, obraz jest bardzo prosty. Kiedyś, przed tysiącami (a nie milionami!) lat na Ziemi doszło do ważnego wydarzenia. Jakaś zaawansowana technicznie cywilizacja przyłożyła rękę do tego, aby powstał „homo sapiens”. Jak oni to zrobili, co zrobili, dlaczego – te wszystkie pytania są ciekawe, ale niejako wtórne. Najważniejsze, że była ingerencja.
Daniken mówił nam tak: jak to możliwe, że patrząc na dzieje ludzkości jest etap, kiedy ludzie ganiają za dzikimi zwierzętami rzucając w nich kamieniami, a chwilę, dosłownie sekundę potem piszą piękne poematy, Iliadę czy Odyseję, powstaje teatr, demokracja i gigantyczna Kultura starożytnej Grecji czy Rzymu? To jest niemożliwe. A to jedynie jeden z wielu „etapów” powstawania naszej cywilizacji. Te wcześniejsze były może nawet jeszcze ciekawsze.