Dziś jest:
Niedziela, 10 listopada 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Kiedyś do Pabla Picassa przyszedł młody człowiek mówiąc, że on także chce być wielkim malarzem jak Picasso, też tak potrafi malować i chce kilku lekcji „od mistrza”. Picasso postawił przed nim wazon z kwiatami i poprosił, żeby namalował go najbardziej realistycznie, jak tylko potrafi – bez żadnych uproszczeń, pojedynczych linii czy abstrakcyjnych symboli znanych z obrazów Pabla Picassa. Wyjaśnił mu, że jeśli nie potrafi namalować kwiatów, to nie ma talentu i nie powinien brać się za sztukę abstrakcyjną. Podobnie jest z jasnowidzami.
Najbardziej znanym jasnowidzem w Polsce jest bez dwóch zdań Krzysztof Jackowski, ale w serwisie youtube karierę medialną robi jeszcze kilku. Sami się przedstawiają jako „jasnowidze” i smarują wizje za wizją ku uciesze tysięcy internautów, zbierają morze „lajków”, a także co chwila pojawiają się komentarze, że „Jackowski się do nich nie umywa”, bo są skuteczniejsi, bardziej im się sprawdza i w ogóle Jackowski to zero, bo lepszy o niebo jest „X” czy „Y”. Z ciekawości posłuchałem sobie tych panów jasnowidzów i od razu wiedziałem, dlaczego zbierają takie pochwały. Oni bowiem dokładnie mówią to, czego ludzie oczekują i co ich naprawdę interesuje. Nie żadni odnalezieni ludzie i potwierdzenia policji czy rodzin tych osób, ale wielkie wizje dotyczące Polski i świata – wojna za wojną, Putin, Biden, znowu Putin, gazociąg NordStream II, jeszcze raz Putin, Bliski Wschód płonie i tak dalej. Ani słowa o tym, że udało się odnaleźć jakiegoś człowieka, zaginionego psa czy kota, a tylko wielkie sprawy i wielkie wizje.
Rozmawiałem na ten temat z Jackowskim, czego ludzie od niego oczekują, za co go opluwają czy hejtują i jak bardzo ostatnio wychwalają innych jasnowidzów, którym – cytat – „bardziej się sprawdza” w sprawie pandemii czy sytuacji na świecie.
Mój przyjaciel jasnowidz z Człuchowa przez chwilę się zamyślił i milczał, a potem powiedział coś takiego:
- A czy którykolwiek z tych jasnowidzów odnalazł choć raz zaginionego pieska? Takiego kundelka, Azorka, co się zgubił i dziecko płacze… Bo ja podejrzewam, że nie odnalazł i dlatego woli w tych blogach mówić tylko o „Bidenach i Putinach”, gdyż tam ma szansę, że tak czy siak mniej więcej mu się będzie zgadzało. Tymczasem jasnowidzenie to jest właśnie znalezienie tego kundelka, który jest 50 kilometrów dalej w małej wsi u takiej starszej pani. Jasnowidzenie to jest znalezienie portfela, który ktoś zgubił i płaci 200 złotych za to, aby mu powiedzieć, że on leży na półce przykryty szarą szmatką… to jest jasnowidzenie!
Słuchając Krzysztofa Jackowskiego przypomniała mi się ta historia z Pablem Picassem, który najpierw uczniowi kazał namalować bardzo wiernie kwiaty i w ten sposób pokazać malarski warsztat (a nie malować abstrakcyjne bohomazy), bo jak tego nie potrafi, to w ogóle nie ma o czym rozmawiać. I z jasnowidzeniem jest dokładnie tak samo.
Zanim ktoś obwoła się jasnowidzem, to powinien pokazać kilka takich zwykłych historii, związanych ze zwykłym życiem zwykłych ludzi. Dopiero wtedy można traktować taką osobę za jasnowidza i słuchać jej słów o tym, co się wydarzy na Bliskim Wschodzie czy Chinach. Test „poszukiwania psa Azorka” jest bardzo bolesny dla wielu jasnowidzów, którzy nie odnaleźli nigdy ani zaginionego człowieka ani zwierzęcia, ale za to sprawdza im się jak diabli z Chinami czy Putinem…
Ja od dawna mam taką zasadę, że jeśli ktoś mnie pyta o ocenę jakiegoś jasnowidza, to proszę o przysłanie mi przykładów takich drobnych, szarych ludzkich spraw, w których okazał się skuteczny – właśnie jak choćby odnalezienie tego zaginionego Azorka. Nie ma takich spraw, za to świetnie przewidział zwycięstwo Bidena? Proszę wybaczyć, ale naprawdę nie mamy o czym gadać. Ja miałem okazję setki razy przekonać się, że Krzysztof Jackowski jest w stanie robić takie pozornie małe rzeczy jak odnajdywanie ludzi, zwierząt czy przedmiotów, stąd z zainteresowaniem słucham tego, co ma do powiedzenia w dużych rzeczach jak przyszłość Europy, Polski czy wreszcie świata. I nie ma znaczenia, że coś tam zapowiadał na kwiecień czy listopad, a co się nie sprawdziło, choć mówił inaczej. Dlaczego? Bo jasnowidzenie to właśnie przede wszystkim ten zaginiony piesek, choć jego znalezienie jest mało efektowne i nie o nim chce słuchać ezoteryczny, polski suweren. Ale to jest prawdziwy test na to, czy ktoś jest jasnowidzem, czy też nie.
Już na koniec tych krótkich rozważań o jasnowidzeniu mała uwaga o tym, co od początku roku mówi Krzysztof Jackowski. Po raz pierwszy zapowiada bowiem coś, co jest zupełnie sprzeczne z naszą intuicją i tym, co się dzieje wokół. Wszystko nam mówi, że najgorsze mamy już za sobą, a teraz będzie już tylko lepiej.
Wokół radość z pożegnania pandemii koronawirusa, ponownego otwarcia restauracji czy siłowni i absolutne przekonanie, że wszystko będzie tak jak dawniej – praca, zakupy, wakacyjne wyjazdy, mecze, koncerty. Świat się uspokoił, Izrael pogodził (chwilowo przynajmniej) z Palestyńczykami, wszyscy znowu emocjonują się tym, czym kiedyś – nowymi modelami samochodów, jakimiś sportowcami, nowymi filmami, które za chwilę w kinach czy na Netflix`ie. Tymczasem Krzysztof Jackowski mówi rzecz niebywałą i wręcz niedorzeczną w obecnej sytuacji:
- Cieszmy się tymi tygodniami normalności, bo wkrótce to się zmieni. Zacznie się już w lipcu, a naprawdę rozkręci się w sierpniu. I wszystkich przestraszy.
Jakież to wszystko ciekawe… Naprawdę każdego dnia dziękuję Bogu za to, że mam tak niezwykłe i czasami tak zabawne życie jako „kapitan wirtualnego okrętu Nautilus” w tym czasie i miejscu, a jednocześnie mogę na własne oczy obserwować to, co się wokół dzieje w czasach dla naszej planety absolutnie przełomowych. Nie jestem jasnowidzem, medium czy osobą obdarzoną zdolnościami pozazmysłowymi, ale i tak jest dla mnie jasne, że świat za chwilę całkowicie się zmieni, musi się zmienić. Pytanie tylko: jak to się stanie? Będzie to proces łagodny, czy gwałtowny? Odpowiedzi na te pytania poznamy wkrótce – moim zdaniem to kwestia najwyżej kilku lat.
Baza FN, 7-go czerwca 2021
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie