Dziś jest:
Sobota, 14 grudnia 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "Pytania do FN": pytania@nautilus.org.pl
czytaj dalej
[...] Szanowna Załogo Fundacji Nautilus. Zwracam się do Państwa z prośbą o odpowiedź na pewne nurtujące mnie od dłuższego czasu pytanie. Wielokrotnie w waszych publikacjach na temat UFO poruszaliście temat tak zwanych rodzinnych uprowadzeń przez Niezidentyfikowane Obiekty latające oraz monitorowania przez kosmitów całych rodzin nieraz przez wiele lat. I właśnie z tym tematem związane jest moje pytanie które żeby ująć te kwestię dokładnie muszę podzielić na części.
1.Czy według waszej wiedzy wynikającej zarówno z prowadzonej działalności jak i na podstawie danych zgromadzonych w Waszym ogromnym archiwum, miała już kiedykolwiek miejsce taka sytuacja aby obserwacji i monitorowaniu podlegała tylko jedna osoba w dodatku całkowicie pozbawiona jakiejkolwiek rodziny?
2.W dodatku czy taka obserwacja i monitorowanie mogłoby trwać nawet kilkanaście lat bez przerwy i aby nigdy przez cały ten okres nie doszło do żadnego epizodu uprowadzenia?
Chodzi mi konkretnie czy wydarzył się już taki przypadek gdy wszystkie wymienione przeze mnie okoliczności występują równocześnie. Do napisania tego listu do Was Szanowna Załogo
skłonił mnie przypadek mojego dawnego szkolnego kolegi, który w tajemnicy zwierzył mi się że wymienione okoliczności osobiście go dotyczą.
Z góry Dziękuję za każdą Państwa
odpowiedź i Pozdrawiam.
[...]
Dziękujemy pięknie za pytanie. Odpowiedź jest banalnie prosta: oczywiście, że mamy takie historie. Obcy są w stanie dokładnie obserwować życie człowieka od momentu narodzin do śmierci, ale – co naprawdę jest zdumiewające – śledzą także jego kolejne wcielenia.
Mamy przypadki, kiedy zarówno obserwowane są całe rodziny, jak i pojedynczy członkowie rodzin. Są sytuacje, kiedy np. cała rodzina jest regularnie brana przez obcych na pokład UFO, ale świadomy tego jest tylko jeden człowiek, a reszta rodziny myśli, że on fantazjuje…
Najlepiej wytłumaczyć to na przykładzie. Proszę obejrzeć film z naszego archiwum, na którym jest przedstawiona historia amerykańskiej rodziny Reed`ów. Poza wszelką wątpliwością historia wiarygodna.
czytaj dalej
Bardzo interesujące pytanie zadał jeden z naszych załogantów, a dotyczy bardzo dziwacznego wydarzenia sprzed lat. Chodzi o atak na... kaczki, ale wyglądający tak, że autor wiadomości pamięta ten obraz do dziś. Informację na ten temat wraz z odpowiednimi "tagami" umieszczamy w naszym Archiwum FN w dziale nie "chupacabra", a "atak niewidzialnych istot".
==================================
NADAWCA: Jane
e-mai: [do naszej wiadomości]
WYSŁANO: 2016-12-28 22:52:23
==================================
[XXI PIĘTRO] Przeglądając artykuł o chupakabrze skojarzyłam pewne zdarzenie sprzed lat. Nie jest to historia stricte na temat, ale plączą mi się teraz w głowie dwa wytłumaczenia tamtej historii. To były lata 80-te. Wychowywałam się na wsi, mój tato miał dużego psa, który nie był trzymany "tradycyjnie" na łancuchu. Biegał po podwórku, czasem odwiedzał inne gospodarstwa. był łagodny i nie był zagrożeniem dla ludzi i zwierząt. Wieś jest rozproszona, gospodarstwa są w oddaleniu paruset metrów od siebie. Jednemu gospodarzowi "coś" wydusiło wszystkie kaczki i -uwaga- poukładało je w rzędzie jedna obok drugiej. Nie było krwi, śladów gryzienia, tylko martwe ptaki bez śladów uszkodzenia ciała. Podejrzenia szybko padły na psa taty, ponieważ bywał on czasami u tamtych ludzi w zagrodzie. Uznali,że taki silny pies udusił kilkanaście kaczek. Sprawa trafiła do sądu i zostało zasądzone jakies kolegium, które tato opłacił. Pies musiał trafić na łańcuch.
Do dziś zachodzę w głowę, co tam się wtedy wydarzyło. Zdarzenie miało miejsce w nocy. Czy to efekt odwiedzin jakiejś rasy z kosmosu, czy jakieś ziemskie zwierzę postępuje tak z ofiarą...? Czy macie na pokładzie podobne historie? Pozdrawiam - Jane
---------------------------------
KOMENTARZ FN:
Pięknie dziękujemy za opis jakże ciekawego wydarzenia. Brak śladów walki? Brak miejsca "prawdziwej krwawej jatki", tylko równo ułożone martwe zwierzęta, jedno obok drugiego?! Absolutnie wskazuje to na działanie sił nieznanych współczesnej nauce. Czy mamy podobny zapis w Archiwum FN? Nie mamy. W tym sensie nie mamy możliwości porównania tego z czymś, co także się wydarzyło.
Chupacabra atakuje przede wszystkim kozy, choć także inne zwierzęta typu krowy czyli tzw. kopytne. Nie ma pewnie najmniejszych przeszkód, aby podobny "manewr natychmiastowej śmierci" zrobić z ptactwem, ale... chupacabra nie układa zwierząt równo! Inna siła jest w stanie to zrobić i - co więcej - lubi to robić!
Podejrzewamy tutaj o działanie czegoś, co kościół nazywa demonem, a my "złym niewidzialnym bytem". Posiadamy opisy wielu wydarzeń z terenu Polski, kiedy to właśnie taki byt bawił się z ludźmi układając obok siebie pośrodku pokoju wszystkie zabawki dziecka. Czy potrafi zabić zwierzę? Bez najmniejszego problemu.
W każdym razie możemy powiedzieć jedno - na pewno nie była to sprawka psa.
czytaj dalej
Pytania naszego czytelnika dotyczą tego, jakie naszym zdaniem są zasady tzw. karmy, czyli potężnej siły związanej z prawem "przyczyny i skutku". Działa ona niczym potężna grawitacja obracająca gwiazdami i planetami - jest najpotężniejszą siłą we wszechświecie. Tylko pozornie wydaje się, że naszym życiem rządzi "przypadek niczym przypadkowe ułożenie liści na tafli jeziora w parku".
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Friday, December 16, 2016 3:28 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Pytanie o wpływ karmy na otoczenie człowieka.
Mam złożone pytanie o reinkarnację.
Załóżmy, że jakiś człowiek był podły dla swoich bliskich. Po śmierci zreinkarnuje się i będzie musiał cierpieć by wypalić swoją karmę. Zło, które wyrządził wróci do niego i teraz to on będzie ofiarą opryskliwych uwag, braku szacunku, przemocy. I teraz pytanie:
1) Czy urodzi się między ludźmi, którzy będą dla niego źli, bo taka jest ich natura?
2) Czy może jego zła karma, wytworzona w poprzednim życiu, będzie „sterowała” ludźmi, aby go krzywdzili? Chodzi mi o to, czy ludzie nie tracą samokontroli w towarzystwie osób ze złą karmą? Czasami niektórzy wykazują w stosunku do drugiego człowieka trudne do wytłumaczenia chamstwo, podłość itp. Lub w drugą stronę: wyjątkową życzliwość. Czy jeżeli naprawdę karma steruje ludźmi, to znaczy, że pewne negatywne zachowania „oprawców” są usprawiedliwione, bo wynikają ze złej karmy ofiary? Albo że dobre uczynki względem nas się "nie liczą na czyjeś konto", bo sami sobie na nie zasłużyliśmy?
I na koniec jeszcze jedno: jak pomagać osobom z bardzo złą karmą? Zostawić ich samym sobie z cierpieniem czy pomagać? Czy modlitwa za takie osoby zmniejszy ich cierpienie?
Z góry dziękuję za odpowiedzi i zaznaczam, że w przypadku publikacji chcę zachować anonimowość (żadnych danych osobowych).
Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
Odpowiedź na pytanie nr 1
Pytanie jest trochę niezrozumiałe, gdyż fragment "będą na niego źli, bo taka jest ich natura" sugeruje, że urodzi się na przykład w rodzinie zwyrodniałych przestępców, a to... nie tak działa. Wyjaśnimy to na przykładzie. Z zebranego przez nas materiału wynika, że karma czyli jakaś zagadkowa siła wszechświata układająca ludzkie życie tak, aby mógł zrozumieć błędy z poprzedniego życia robi to o wiele sprytniej. Jeśli ktoś jest złym człowiekiem, zadaje wiele bólu innym osobom (także zwierzętom!), to w następnym wcieleniu może walczyć o ich miłość. Jak? Mamy w Archiwum FN historie człowieka, który przez całe życie w sposób niemiłosierny pastwił się nad swoją żoną zamieniając jej życie w koszmar. W kolejnym wcieleniu był dzieckiem z wyjątkowo odrażającym defektem fizycznym, zaś jego była ofiara reinkarnowała się jako jego matka. Całe życie będzie musiał walczyć o jej miłość, o jej akceptację itp. Czego taka historia nas uczy? Robienie zła innym ludziom nie tylko sprawia, że powstaje - jak to mówią hindusi - "zła karma", która przyniesie takiemu człowiekowi bardzo trudne wcielenie, ale wikła ona także w cierpienie innych ludzi, choć będą oni patrzyli na nie trochę... z innej strony.
Mamy także absolutne przykłady tego, że na przykład nacjonaliści nienawidzący jakieś innej nacji przeważnie w jednym z kolejnych wcieleń dostają "lekcję" zasmakowania bycia wcześniej tak opluwanym "żydem, cyganem, homoseksualistą" itp. Ten mechanizm działa z taką precyzją, że jeśli ktoś szuka dowodów na istnienie Boga, to śmiało może go zaliczyć w poczet takich dowodów,
Odpowiedź na pytanie nr 2
W zasadzie trochę odpowiedzieliśmy akapit wyżej na to pytanie, ale generalnie zasada jest taka: bardzo często uprzedzenie wobec innej osoby może być faktycznie "śladem" z poprzedniego życia. Naszym celem powinno być podchodzenie do tych ludzi ze zrozumieniem, a przede wszystkim wybaczeniem. Tylko dobra energia i ten niezwykły "cud wybaczenia i współczucia" potrafi zmieniać ową złą karmę w dobrą. Polecamy tutaj zastanowienie się na słowami Jezusa, który ujął to w perfekcyjny sposób.
Mt.
38. Słyszeliście, iż powiedziano: Oko za oko, ząb za ząb. 39. A Ja wam powiadam: Nie sprzeciwiajcie się złemu, a jeśli cię kto uderzy w prawy policzek nadstaw mu i drugi. 40. A temu, kto chce się z tobą procesować i zabrać ci szatę, zostaw i płaszcz. 41. A kto by cię przymuszał, żebyś szedł z nim jedną milę, idź z nim i dwie. 42. Temu, kto cię prosi, daj, a od tego, który chce od ciebie pożyczyć, nie odwracaj się.
Powyższe słowa dokładnie oddają istotę rzeczy. Są oczywiście przenośnią (jak większość tego, co mówił Jezus), ale on musiał świetnie znać prawa karmy. Powinniśmy do ludzi czyniących zło podchodzić ze współczuciem i absolutnie nie próbować się mścić, gdyż wtedy nie mamy szansy ich zmienić, a na siebie także ściągamy nieszczęście. Tu jedna uwaga - nie chodzi tutaj o to, aby likwidować więzienia, prawo karne itp. Mówimy tutaj o subtelnej grze energiami, którą możemy sprawdzić w codziennym życiu.
Nie czas i miejsce tutaj na opisy, ale proszę nam wierzyć - mamy historie z własnego doświadczenia bardzo złych ludzi, którzy trafili "w bliskie otoczenie ludzi FN" i po wielu latach... są nie do poznania. Do tego stopnia, że inni i postronni obserwatorzy mówią "to cud, jak ten człowiek się zmienił". Tymczasem nasz kolega z pokładu Nautilusa jako pierwszy w otoczeniu tego człowieka zamiast go karać, ganić i generalnie wylewać na jego głowę (słuszne w pewnym sensie) kubły pomyj zaczął codziennie przypominać mu o tym, że kiedyś obiecał mu "coś komuś wybaczyć". Uczył go prostej rzeczy - przebaczania. Uczyć tego bardzo złego człowieka? Trudne zadanie, pozornie niemożliwe. Początkowo szło opornie. Potem lżej. teraz to jest "inny człowiek". To działa jak magia.
I ostatnia zasada wobec takich ludzi:
Nie krytykujemy. Inspirujemy.
czytaj dalej
Zgodnie z naszym ostatnim zwyczajem przedstawiamy kolejne pytanie do FN i naszą odpowiedź. Temat reinkarnacji bardzo interesuje naszych czytelników, stąd także wiele pytań. Ten e-mail przyszedł na naszą pocztę kilka dni temu.
Witam całą Załogę Nautilus!
Jestem waszą czytelniczką od około 4 lat i chcę powiedzieć, że wykonujecie niesamowitą pracę. Piszę do Was pierwszy raz, bo moje życie, nie obfituje w żadne doświadczenia, które moglibyście zarchiwizować, nie znam też żadnych niewytłumaczalnych historii.
Piszę ponieważ, dzięki lekturze Waszego serwisu, zaczęłam nieco inaczej postrzegać Świat, w którym przyszło mi żyć, ludzi którzy mnie otaczają, których spotykam przypadkiem – a może wcale nie takim „przypadkiem”. Wiem, że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu, przyczyny, że decyzja którą podejmę dziś, wróci do mnie za klika lat w postaci dobra lub zła ( w zależności czy moją decyzją komuś pomogę czy kogoś skrzywdzę). To co robicie naprawdę „otwiera oczy” i ….. uczy ! Dlatego DOBRZE, ŻE JESTEŚCIE
Czytam prawie wszystkie artykuły, ale najbardziej fascynują mnie te o reinkarnacji i wizjach przyszłości – jak nadzwyczajne, ale i układające się w pewną całość są wizje ludzi, którzy posiadają taki dar. W związku z powyższym koniecznie chcę Was o coś zapytać:
Czytając teksty o reinkarnacji wydaje się, że jesteście pewni na milion procent, że ona istnieje i nie chcecie dyskutować, że jest inaczej. Że dusza musi przejść „szkołę” , nauczyć się być doskonalszą, zdobywać doświadczenie w poszczególnych wcieleniach. Zgadzam się, macie na to w swoich archiwach , wystarczającą ilość dowodów.
Jednakże wczoraj czytając artykuł w Dziale XXI piętro zamieściliście tekst zatytułowany : „ZNOWU TE TRZY DNI CIEMNOŚCI... - niepokojące orędzie Zofii Nosko, które zawiera katastroficzny scenariusz przyszłych wydarzeń na Ziemi.”
W którym Pani Zofia zapisała słowa samej Matki Bożej – autorytetu, którego nie można w żaden sposób podważyć (tu słowa z tego artykułu) "Mówicie, że trzeba raz umrzeć. Istotnie, każdy raz się rodzi i każdy raz umiera"
Więc co Wy na to? Jak to wytłumaczyć?
Pozdrawiam
Magda.
Na samym początku powtórzymy raz jeszcze – istnienie reinkarnacji jest dla nas poza sporem. Nie podejmujemy nawet dyskusji o tym, czy wędrówka dusz „jest faktem czy mitem wschodnich sekt”, bo zebrany przez 25 lat materiał dokumentacyjny nie pozostawia nawet cienia wątpliwości na ten temat.
Zupełnie inną sprawą jest temat tzw. objawień maryjnych, gdyż do tej grupy należy zaliczyć przesłania p. Zofii Nosko, które zamieściliśmy. Pisze Pani, że „Matka Boska” jest dla Pani autorytetem ostatecznym, których słów podważyć nie sposób. Pytanie jednak powinno być inne: czy aby na pewno za wszystkimi objawieniami Maryjnymi stoi owa wynoszona w Polsce pod niebiosa „Matka Jezusa”? To, że jakiś byt podaje się za „Maryję… tę Maryję!” nie świadczy w najmniejszym stopniu, że za owym bytem kryje się ów autorytet, o którym Pani wspomina. Te przekazy są bardzo często bełkotliwe, pełne nieznośnych banałów i ogólników o „potrzebie modlitwy” i „upadku”. Prawdę mówiąc oczekiwalibyśmy od takiego autorytetu czegoś więcej. Bardzo często okoliczności tzw. objawień maryjnych przypominają film Bliskie Spotkania Trzeciego Stopnia. Zawsze zastanawiamy się, czy aby na pewno Matce Jezusa potrzebny jest metaliczny obiekt, który unosi się w pobliżu takiego wydarzenia…
Sprawa reinkarnacji jest dla nas tak oczywista, że bardzo często traktujemy ją niczym papierem lakmusowy w badaniu danego materiału. Przekazujący informację byt zaciekle neguje „wędrówkę dusz”? O, to bardzo ciekawe… Dla nas to znak, że coś jest nie tak z przekazem. Albo jest zmyślony, albo jest celowo sfałszowany, albo „ów byt podający się za Jezusa, Matkę Boską, Buddę czy inną wielką postać” coś kręci.
Każda instytucja badająca zjawiska niewyjaśnione ma własną metodę na badanie materiałów napływających do niej i podejrzewamy, że postępują oni dość podobnie. Na koniec – w przekazach p. Nosko sprawa istnienia reinkarnacji jest negowana dość mgliście. Sformułowanie „jedno życie” może się odnosić do naszego obecnego życia, ale… nie ma sensu tego zbyt głęboko analizować. W każdym razie poznała Pani nasz tok myślenia. Pozdrawiamy i dziękujemy za przesłane pytanie! FN
czytaj dalej
Otóż od 10 lat jestem w związku z moim partnerem. Ostatnio zauważyłam, że bardzo często, nawet kilka razy dziennie zdarzają nam się sytuacje, w których praktycznie czytamy sobie w myślach. Nie wprost, ale na przykład są momenty, że o czymś myślę i zanim zacznę o tym mówić, robi lub mówi to mój partner. Na przykład jesteśmy w sklepie i myślę o tym, że mam ochotę na marchewki, których zazwyczaj nie jadamy i w tym momencie mój partner podchodzi do stoiska z marchewkami, bo właśnie pomyślał o tym samym. Zdarza się, że pojawia mi się w głowie jakieś słowo, zupełnie znikąd, po prostu pojawia się i kilka sekund później mój partner wypowiada jakieś zdanie dotyczące tego słowa lub zaczyna nucić piosenkę, w którym jest to słowo, ale na przykład może być użyte w innym kontekście niż ja o nim myślałam.
Oczywiście można przypuszczać, że skoro znamy się od tylu lat tak dobrze, to wystarczy, że spojrzę na partnera, na jego mimikę, czy gesty niewerbalne i już wiem co powie czy myśli, ale to są naprawdę sytuacje nietypowe. Mogę nawet na niego nie patrzeć, być w pracy i pomyśleć o czymś a zaraz potem dostać od niego wiadomość na ten sam temat. Często jest tak, że nawet używamy dosłownie tych samych zdań, które ta druga osoba ma w myślach. Czasami czuje się jakbyśmy byli jakoś połączeni: ja o czymś myślę a on wypowiada to na głos lub odwrotnie.
Jestem bardzo ciekawa, czy spotkaliście się już z takim zjawiskiem.
pozdrawiam
M. [dane do wiad. FN]
ODPOWIEDŹ FN:
To oczywiste, że można czytać w myślach! Między osobami będącymi przez lata w bardzo bliskich relacjach tworzy się coś na kształt "telepatycznego mostu". I coś takiego Pani opisuje.
My jednak powołamy się na przykład człowieka, którego mamy okazję obserwować z bliska od 25 lat. Chodzi o Krzysztofa Jackowskiego. Kiedyś będąc u niego w domu widzieliśmy taką scenę. Jasnowidz wziął okulary osoby, którą widział po raz pierwszy na oczy. Chwilę potrzymał je przy czole, a następnie powiedział:
- Pani szuka monet zakopanych przez ojca!
Wszystkich zamurowało, bo dokładnie taki był cel przyjazdu tej kobiety. Zapytany, jak to zrobił, Krzysztof Jackowski odpowiedział:
- E tam, to żadne jasnowidzenie... Po prostu odczytałem myśli z jej głowy i tyle.
Historia miała miejsce w 2001 roku.
czytaj dalej
Od naszego stałego czytelnika dostaliśmy pytanie o ocenę wykładu człowieka, którego poznaliśmy kilka lat temu podczas spotkania MUFON-u w Las Vegas. Chodzi o dr Stevena Greer`a, który przedstawia ciekawą teorię dotyczącą przemysły zbrojeniowego. To bardzo sympatyczny człowiek zajmujący się m.in. UFO, ale głównie "sfokusowany" na teorie spiskowe. Film oczywiście idzie także w tym kierunku.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Wednesday, November 30, 2016 9:00 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: fim dr Greera
Witam szanowną FN,
Ostatnio miałem okazję obejrzeć ciekawy film na temat CE 5 z dr Stevenem Greerem w roli głównej, ciekaw jestem opinii FN na temat tego zagadnienia. Serdecznie pozdrawiam. Julian
Obejrzymy w "wolnej chwili" i ocenimy, ale już teraz dla wszystkich chętnych - film poniżej.
czytaj dalej
Ktoś wchodzi do pokoju, a nasza energia natychmiast słabnie... takie osoby nazywamy "wampirami energetycznymi". O trochę innej osobie jest chyba ten e-mail, w którym jest zawarte pytanie do Fundacji Nautilus. Nie ma dla nas "trudnych pytań" i także na to postaramy się odpowiedzieć.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Tuesday, November 29, 2016 8:27 PM
To: Fundacja Nautilus <nautilus@nautilus.org.pl>
Subject: pytanie
Szanowna Fundacjo,
w moim otoczeniu jest osoba w obecności której odczuwam nieuzasadniony strach. Osoba ta uprawia różnego rodzaju medytacje. Wiem że jest ona nastawiona do mnie bardzo pozytywnie. W jej obecności obserwuję że moje ciało elektryzuje się tzn przeskakują iskry kiedy dotykam różnych przedmiotów.
Po wyjściu takiej osoby wszystko jak ręką odjął. Czy jest jakiś sposób na radzenie sobie z czymś takim?
pozdrawiam całą załogę
[ODPOWIEDŹ FN]
Jesteśmy istotami duchowymi, którzy niczym pasażerowie poruszający się samochodem (czyli naszym ciałem) spotykamy się z różnymi wibracjami od innych żywych istot, w tym oczywiście najbardziej od ludzi. Wystarczy, że ktoś ma zakłóconą swoją wibrację przez alkohol, negatywne myśli, opętanie mrocznymi żądzami zmysłowymi, a "nasza dusza" niczym najlepszy system radarowy bezbłędnie odbiera sygnały wysyłane przez taką osobę. Oczywiście działa to także w drugą stronę, a więc osoby silnie rozwinięte duchowo potrafią wpływać na inne wokół. Takie osoby są niczym magnesy - przyciągają do siebie innych, bardzo często nawet nieświadomie dla nich samych...
Owe "przeskakujące iskry" to raczej niespotykane zjawisko i nie mamy podobnego przypadku w zebranym przez nas materiale, więc lepiej nie snuć żadnych hipotez.
czytaj dalej
Nasz dział "Pytania do FN" cieszy się dużą popularnością, co widzimy po liczbie odsłon. Nie ma to większego znaczenia, gdyż jako chyba jedna z nielicznych stron w sieci nie mamy w ogóle reklam, ale... bardzo nam zależy, żeby nasi czytelnicy poznawali Fundację Nautilus i filozofię, która jest związana z FN. Wiele osób dostrzega (co bardzo cieszy), że serwis FN to jest coś znacznie więcej niż "kolejna strona o zjawiskach niewyjaśnionych, których w polskiej sieci www jest około pół tysiąca". Dobrze, a teraz... kilka pytań, na które postaramy się odpowiedzieć.
From: Andrzej [dane do wiadomości FN]
Sent: Saturday, November 26, 2016 3:40 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject:
Witam poklad Nautilusa.
Nazywam się Andrzej i mam kilka pytan.
1. Skoro można się inkarnować w przeszłość to czy mógłbym się po śmierci inkarnować np,. jako Żyd w Polsce przed Holocaustem? np. w dziewiętnastym wieku. Nie chodzi mi o zmianę biegu historii bo to by było bardzo głupie pytanie, ale bardziej mi chodzi o pewien sentyment do narodu żydowskiego oraz fakt reinkarnacji w przeszłość.
2. Jak się rozwijać duchowo patrząc na arcyważną wiedzę Nekungu? Gdzie jest możliwe poznanie podstaw tej filozofii?
3. Czy Pan Jackowski jest inkarnacją Stefana Ossowieckiego?
4. Jak reagować na dogmaty religijne, skoro ma się wiedzę o reinkarnacji, karmie itp. itd.
5. Jak zmienić świadomość ludzi, żeby przestali być złymi? Oraz jak to zmienić w sobie.
p.s. dziękuję za Waszą pracę, jesteście moim wzorem w rozwoju duchowym bardzo Was cenię i szanuję
Pozdrowienia serdeczne
[ODPOWIEDŹ FN]
1. Skoro można się inkarnować w przeszłość to czy mógłbym się po śmierci inkarnować np,. jako Żyd w Polsce przed Holocaustem? np. w dziewiętnastym wieku. Nie chodzi mi o zmianę biegu historii bo to by było bardzo głupie pytanie, ale bardziej mi chodzi o pewien sentyment do narodu żydowskiego oraz fakt reinkarnacji w przeszłość.
Jest to możliwie, choć z zebranego przez nas materiału wynika, że zachowana jest przeważnie zasada ciągłości czasu, a więc kolejne wcielenie następuje kilka lat (najczęściej 2-3) po śmierci fizycznej człowieka. Ludzie całe życie poświęcający zwalczaniu jakieś grupy (Żydów, osób o innej orientacji seksualnej itp.) mają naprawdę duże szanse, że w kolejnym wcieleniu będą mieli szansę zweryfikować swoje poglądy. Fascynujące materiały dostaliśmy ostatnio o poprzednich wcieleniach osób homoseksualnych. Bardzo często w poprzednim wcieleniu mężczyźni byli kobietami. Dlaczego w kolejnym życiu następuje ów "dziwny ślad" po poprzednim życiu w postaci np. homoseksualizmu? Na razie zbieramy materiały, ale przyjdzie czas na sformułowanie wniosków. Teraz jest jeszcze na to za wcześnie.
2. Jak się rozwijać duchowo patrząc na arcyważną wiedzę Nekungu? Gdzie jest możliwe poznanie podstaw tej filozofii?
Książki na ten temat mamy jedynie w języku angielskim i kupowaliśmy je w USA. Mistrzowie Nekungu są prawie wyłącznie w Chinach i nie są to osoby powszechnie dostępne. Jest z tym duży kłopot - nie ma nawet "czego polecić", zwłaszcza w Polsce. Słowo "tajemna wiedza" rzeczywiście akurat do Nekungu pasuje idealnie.
3. Czy Pan Jackowski jest inkarnacją Stefana Ossowieckiego?
Nie mamy najmniejszej wątpliwości, że tak! Kiedyś napiszemy o tym dłuższy tekst... ;)
4. Jak reagować na dogmaty religijne, skoro ma się wiedzę o reinkarnacji, karmie itp. itd.
Oczywiście wiara w reinkarnację czy zejście wielu Awatarów narusza na przykład dogmaty wiary katolickiej, ale kiedyś wcześniej czy później Chrześcijaństwo będzie musiało je uznać. Bo tutaj nie ma żadnego rozróżnienia wiara/nie wiara. Jest tylko wiedza.
My patrzymy na to w jasny i prosty sposób - jest jedno źródło, do którego prowadzą różne ścieżki. Nie chodzi o to, aby zmieniać ścieżkę (Katolicyzm, Buddyzm, Judaizm itp.) lub zmuszać kogoś do zmiany ścieżki, gdyż idzie on w dobrym kierunku, a doświadczenie tej ścieżki jest widocznie potrzebne dla jego rozwoju. Ważne, aby być lepszym człowiekiem, a to wykracza poza wszelkie dogmaty religijne i jest czymś uniwersalnym.
5. Jak zmienić świadomość ludzi, żeby przestali być złymi? Oraz jak to zmienić w sobie.
Nie ma "zła"... jest tylko "brak miłości"! - taką definicję kiedyś usłyszeliśmy i bardzo nam się spodobała. Ale wracając do pytania: ludzka świadomość zostanie tylko i wyłącznie zmieniona przez uznanie przez ludzkość duchowości jako wiedzy prawdziwej i weryfikowalnej na podobnej zasadzie jak fizyka czy matematyka. Kiedy ludzie zrozumieją, że istnieje wędrówka dusz, a Ziemia jest także domem dla nich samym w przyszłym życiu, to wtedy jest szansa, że się opamiętają. Nie ma innej drogi dla naszej cywilizacji!
I jeszcze jedno: zmieniając jednego człowieka zmieniamy cały świat. Nawet, jeśli tym jednym człowiekiem jesteśmy my sami. Poprawę świata możemy rozpocząć jeszcze dzisiaj. Od najmniejszej rzeczy...
czytaj dalej
Sprawa pojawia się regularnie w korespondencji do FN. Ludzie nie bardzo rozumieją, jak to możliwe, że jacyś obcy rzekomo przylatują, a nie lądują przed Bundestagiem i nie idą porozmawiać z kanclerz Angelą Merkel, tylko kontaktują się ukradkiem z jakimiś ludźmi na kutrze na Bałtyku. I takie właśnie pytanie zostało ponownie przysłane na naszą skrzynkę.
[PYTANIA DO FN] Witam!
Ostatnio czytając na stronie FN o znanych ludziach, którzy mówią o UFO oraz opowieść pana Malczewskiego zdałem sobie sprawę jak powszechne jest to zjawisko. Jednak nie rozumiem jednej rzeczy - czemu obcy pokazują się tylko pojedyńczym ludziom i to w takiej konspiracji? Usuwają pamięć, wszczepiają tajemnicze implanty itp. Czemu obce cywilizacje, skoro chcą nam pomóc, to nie pokażą się całej ludzkości?
---------------------------------
[ODPOWIEDŹ FN]
To klasyczne pytania ‘jeśli ONI istnieją, to się nie kontaktują”. Bo przecież powinni wylądować i zaraz podpisywać listy, porozumienia i pakty. Najlepiej z każdym państwem z osobna.
I tu małe ćwiczenie. Proszę sobie wyobrazić, że po raz pierwszy ekspedycja z najnowocześniejszym sprzętem na Ziemi dociera przypadkiem na jakąś wyspę, na której są ludożercy. Barbarzyńskie plemię, które zżera się nawzajem. Czy tacy naukowcy... będą podpisywali porozumienia z takim plemieniem? Będzie "oficjalny kontakt" nawiązywany z ociekającymi krwią swoich braci dzikusami? Tak dokładnie wygląda postrzeganie naszej cywilizacji przez obcych.
Obcy istnieją i wiemy o nich naprawdę dużo, z każdym rokiem coraz więcej. Nie są to żadne demony jak bredzą niektóre nawiedzeńcy religijni, nie są to także jacyś „Niemcy, którzy uciekli w kosmos przed aliantami w 1945”. Wizja tego , co przylatuje tutaj i dlaczego jest z każdym rokiem dla nas bardziej jasna i czytelna. Wszystko to pasuje to siebie, wszystko tworzy pewien obraz, wszystko sprawia, że nagle człowiek zaczyna rozumieć, dlaczego jest tak, jak jest. I nabiera pokory. Aby zrozumieć, dlaczego obce cywilizacje o niebo bardziej rozwinięte od naszej i obserwujące Ziemię nie przylatują do nas z „flagami i umowami o wymianie handlowej”, aby to zrozumieć wystarczy obejrzeć walki ludzi w klatkach, które coraz częściej pokazują kanały sportowe. Chwilę pomyśleć i wtedy naprawdę wszystko stanie się jasne. Jesteśmy naprawdę na początku drogi i to na odcinku trasy pomiędzy przystankiem „barbarzyństwo” i przystankiem „bestialstwo”. Oni są 20, 30 stacji dalej.
Będzie moment, kiedy ludzkość będzie musiała uznać istnienie obcych cywilizacji za fakt oczywisty, ale budzą wątpliwości okoliczności takiego wydarzenia. Czy jest obca cywilizacja, która została by uznana za „godną” do tego, aby ludzkości przekazać wiedzę o energii próżni czy sile kreacji – największej sile we wszechświecie? Ziemia jest pełna przeróżnych szaleńców, którzy natychmiast takich obcych okrzyknęli by „okupantami”, choć przychodzą mi także o wiele mocniejsze określenia… Tak kiedyś myśleliśmy, ale teraz zaczynamy rozumieć, że to będzie wyglądało inaczej. Kiedy przyjdzie „ten moment”, to owszem – pojawią się pomocnicy i mistrzowie, którzy podadzą ludzkości rękę i wskażą ludzkości właściwi kierunek, ale nie będą oni wcale z odległych planet i światów. Wiele wskazuje na to, że będziemy to… my sami, czyli ludzie z przyszłości. Dziwnie to brzmi, ale tak nam dokładnie wychodzi z posiadanych przez FN materiałów.
Trochę szkoda, że nie będzie to wyglądało tak, jak to wszyscy widzieliśmy w "Bliskich Spotkaniach Trzeciego Stopnia".
czytaj dalej
To pytanie pojawiło się w naszej poczcie akurat wtedy, kiedy dostaliśmy także historię związaną z medytacją, którą opisał nasz czytelnik. W jego przypadku medytacja o mało nie zakończyła się - jak to sam napisał - śmiercią. Zanim napiszemy o medytacji, to najpierw jego niepokojący e-mail na pokład okrętu Nautilus.
[KONTAKT] Przeczytalem artykul. Magia - ogromna moc potrafiaca zniszczyc zycie.
Chcialbym aby znalazl sie tam moj wpis.
Medytacje - nie polecam!
Jako mlody szczyl zaczalen bawic sie medytacja co niemal zakonczylo sie smiercia a na pewno odebraniem zmyslow.
W pewne popoludnie gdy to po wielu latach moze miesiacach medytacji postaniwilem lewitowac ogarnela mnie zla energia. Myslalem ze zaraz zwariuje wlosy na brzuchu zaczely stawac mi deba. Niezwyjly prad przewodzil moje cialo, a ja myslalem ze zaraz sie zapale. Zaczalem sie modlic do boga. Obiecalem ze juz nigdy tego nie zrobie i opowiem swoja hiatorie. Niezwykle trudno bylo wyjsc z tego stanu. Oto moja historia. A wszystko przez to ze podaczas medytacji wkrecilem sobie ze zaraz sie zapale.
---------------------------------
KOMENTARZ FN:
Drodzy załoganci okrętu Nautilus,
Czym jest medytacja? To jest przyspieszenie przepływu energii przez nasze czakry. Używanie medytacji jest jak z używaniem energii elektrycznej: można za jej pomocą zrobić dobre rzeczy, ale także straszne. Medytacja jest trochę jak otworzenie na oścież drzwi do naszego umysłu. Tylko wtedy może skorzystać coś, na czym nam na pewno nie zależy i wejść przez te drzwi. Używanie jej do celów nikczemnych i niemoralnych zawsze wcześniej czy później musi zakończyć się źle. Umiejętnie prowadzona medytacja jest cudownym narzędziem oczyszczającym duszę. Wiele osób pyta nas, jak medytować. No cóż... to jest trochę jak z pilotowaniem odrzutowca - trudno nauczyć się tego "korespondencyjnie". Ale możemy Wam polecić bardzo prostą medytację, która trwa krótko i w żaden sposób nie zagraża osobie, która ją zastosuje.
Usiądź w spokojnym miejscu na mniej więcej 20 do 30 minut.
Zapal świecę i usiądź przed nią. Przyglądaj się przez pewien czas płomieniowi i uzmysłów sobie, że może on przekazać swoje światło wielu innym świecom nie zmniejszając się. Jeśli obserwowałeś światło wystarczająco długo, zamknij oczy i wyobraź sobie w duchu, że płomień promieniuje światłem na twoim czole między oczami.
Przeprowadź to światło do serca, gdzie otworzy ono kwiat lotosu czakry sercowej. Niech światło płynie przez całą klatkę piersiową. Odczuj, że jest ono oczyszczeniem i miłością. Skieruj się teraz na szyję i głowę oraz pozwól, by światło uspokoiło i oczyściło twoje myśli.
Poprowadź je następnie od głowy ku sercu, ramionom, rękom aż do dłoni i końców palców. Od serca niech płynie ono dalej do brzucha i niech go całkowicie wypełni. Wydychaj wszystkie troski i napięcia, a wdychaj czyste, jasne światło. Poprowadź światło dalej ku nogom i stopom, a stąd, poprzez plecy, o których nie powinieneś nigdy zapominać, aż do czubka czaszki, gdzie znajduje się czakra koronna. Uświadom sobie, że całe twoje ciało jest wypełnione światłem, tzn. składa się ze światła, które sięga aż do najdalszej krawędzi aury.
Poślij teraz światło z czakry koronnej twoim krewnym i przyjaciołom. Otul ich nim całkowicie. Otul światłem również wrogów. Następnie rozciągnij twoje światło nad miastem, nad całym krajem, nad kontynentem i nad całym światem. Twoje światło kieruje się w końcu ku minerałom, roślinom, zwierzętom i ludziom. Rozciągnij je na wszystkie niewidoczne istoty znajdujące się wokół świata i w świecie.
Daj mu promienieć w całym wszechświecie i rozkoszuj się tą rozległością. Po pewnym czasie zbierz z powrotem swoje światło i pozwól mu przez czakrę koronną wpłynąć do kwiatu lotosu twojego serca. Utrzymuj ten płomień jako stałą siłę, do której możesz zawsze sięgnąć i którą możesz się wzmacniać. Poproś Boga, by zechciał cię pobłogosławić i poprowadzić.
Następnie otwórz oczy i miej radosny dzień.
czytaj dalej
To pytanie często pojawia się w dyskusjach o UFO. W największym skrócie dotyczy ono kwestii "pokonywania odległości". Ludzie mają wątpliwości co do tego, że skoro prędkość światła jest największa w naszym świecie, to przecież nikt nie przeleci np. stu tysięcy lat świetlnych. Niestety jest to błąd, gdyż zawiera się w takim myśleniu założenie, że ludzkość "oczywiście zna podstawy fizyki". Bo Einstein, bo radioteleskopy, bo wielkie akceleratory cząstek itp. Tymczasem według obcych cywilizacji znamy zaledwie pierwszą stronę z książki o fizyce, która ma tysiąc stron. Oto pytanie, które przyszło na naszą skrzynkę:
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Tuesday, November 15, 2016 7:42 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: ...
Proszę mi wybaczyć, ale jednego tylko aspektu spośród wielu informacji zamieszczanych na Waszej stronie kompletnie nie rozumiem. Albo jesteśmy sami w Kosmosie, albo nie. Nie ma niczego pomiędzy! Skoro nie jesteśmy sami oraz istnieją cywilizacje, które dysponują stworzonymi przez siebie technicznymi sposobami dotarcia do Ziemi, pierwsze pytanie jakie zada każdy, chociaż trochę przytomny człowiek brzmi: Jak oni to robią?? Pytający bardzo szybko także dojdzie do wniosku, że prędkość światła na wielkich dystansach nie może być nieprzekraczalną barierą w procesie komunikacji i transportu na wielkich dystansach!! Einstein twierdził (błędnie!), że żaden obiekt materialny nie może przemieszczać się w przestrzeni szybciej od światła. Jedynym sposobem jest stworzenie technologii, które redukują masę obiektów materialnych!! Kiedy masa dąży do zera, prędkość dąży do nieskończoności!! Jest to JEDYNA metoda komunikacji i transportu w nieskończonej przestrzeni Kosmosu.
Pozdr. [dane do wiad. FN]
I nasza odpowiedź:
Witamy,
Uczestnicy CEIII wielokrotnie pytali obcych o sposób pokonywania ogromnych przestrzeni. Odpowiedź jest zgodna z tym, co mówią także obecni najlepsi fizycy teoretycy: naginają czasoprzestrzeń . To daje możliwość pokonania odcinka miliona lat świetlnych w… czasie równym zero.
Podróżują także swobodnie między wymiarami poprzez tunele czasoprzestrzenne.
Pzdr
FN
czytaj dalej
Przeważanie alkohol sprowadza wiarygodność historii w okolice "dolnych poziomów", ale tym razem robimy wyjątek i prezentujemy przysłaną historię. Opis naszego czytelnika jest bowiem dość rzeczowy i - jeśli wierzyć jego słowom - przeżycie było bardzo silne i mimo spożytego alkoholu - według autora listu wiarygodne.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Wednesday, November 02, 2016 3:38 PM
To: nautilus
Subject: Rozmowa z duchami albo kosmitami
Witam serdecznie.
Piszę do Państwa poniważ ostatnio mi i mojemu kuzynowi przytrafiło się coś dziwnego i liczymy na pomoc w wyjaśnieniu sprawy z Państwa strony.
A więc tak:
Była sobota, kilka tygodni temu wybraliśmy się z moim kuzynem na stację PKP w małym miasteczku Złotów w celu pogadania i wypicia czegoś w plenerze :) Miejsce w którym siedzieliśmy jest kilkanascie metrów oddalone od stacji na której zatrzymuje się pociąg, jest dość zaciemnione i niewidoczne od strany dworca.
Siedzimy sobie i rozmawiamy, nagle słyszymy, że ktoś idzie, wstałem patrze a tam policja więc alkohol pod skrzydła, żeby mandatu nie dostać. Przyszli pogadali, spisali i poszli. Siedzimy dalej i kiedy pół litra wódki już było obalone (tu zaznaczam, że mamy mocne głowy, ćwiartka na głowę to dla nas tyle co nic) zaczęły się rozmowy typu ufo, duchy świadome sny itd. No i sobie rozmawiamy i w tym miejscu stało się coś dziwnego, za bardzo nie wiem od czego zacząć, ponieważ nie pamiętam początku... Po prostu kiedy z kuzynem siedzieliśmy i gadaliśmy nastąpiło jakieś płynne przejście, że nawet się nie zorientowaliśmy kiedy obok mnie siedziały jakieś istoty i włączyły się w naszą dyskusję... W tamtym momencie było to dla nas mega naturalne, tak jakby oni przyszli z nami, jakby byli cały czas z nami... Nie mam pojęcia o czym rozmawialiśmy z nimi bo nikt z nas tego nie pamięta, nie potrafię opisać ich twarzy ani nawet tego czy byli ludźmi bo ich nie pamiętamy. Pamiętamy jedynie, że siedzieliśmy i z nimi rozmawialiśmy, że siedzieli po mojej lewej stronie około 10 bytów, obok mojego kuzyna już nikt nie siedział i że bardzo przyjaźnie byli do nas nastawieni, pamiętamy, że zadawaliśmy im pytania ale nie pamiętamy jakie, pamiętamy, że razem z nimi się śmialiśmy ale nie pamiętamy z czego. Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy około pół godziny w naszym odczuciu czasu po czym znów usłyszeliśmy, że ktoś idzie, kuzyn wstał żeby sprawdzić czy czasami znów nie policja , po sekundzie ja też się podniosłem i nagle przeżyliśmy szok... Te postaci zniknęły, tak po prostu. Byłem na prawdę mega zszokowany, że ich nie ma bo ich obecność była dla mnie bardzo naturalna i nie mogłem uwierzyć, że jestem tylko ja z kuzynem skoro oni tu przed chwilą byli. Po około 10 sekundach od podniesienia się i ich zniknięcia dotarło do mnie w końcu, ze na prawdę nikogo poza nami tu nie ma i mówię do kuzyna coś typu " Kuzynek co tu się odj...ło!!!" on do mnie, że nie wie, że siedzieli tu jacyś ludzie i z nami gadali... Pokazał miejsca w których siedzieli, mówił, że siedzieli obok mnie a koło niego nikogo nie było. Był w szoku tak samo jak ja, nawet się popłakał z wrażenia. Wtedy do mnie dotarło, że nie zwariowałem skoro on też to widział. Przez pozostałą część nocy cały czas byliśmy podjarani tym spotkaniem ale za cholerę nie pamiętamy dlaczego te istoty się tam zjawiły, czego chciały i o czym była rozmowa. Pamiętamy jedynie, że byli, siedzieli obok mnie, byli przyjaźni i z nimi rozmawialiśmy.
I tu kilka pytań do Was - czy spotkaliście się z podobnymi przypadkami? Co to były za istoty? Dlaczego przyszły do nas? Dlaczego odczuwaliśmy mega dużą przyjaźń i więź z nimi? I dlaczego nikt z nas nie pamięta jak wyglądali oraz o czym rozmawialiśmy? Jaki sens był tej rozmowy skoro nikt z nas nie pamięta jej przebiegu?
Pozdrawiam serdecznie i czekam na odpowiedź.
D. [dane do wiad. FN]
[odpowiedź FN]
Witamy
Dziękujemy za przesłaną historię. Oczywiście musi Pan się domyślać, że dla większości ludzi czytających taką historię wypity alkohol sprawia, że wiarygodność takiej opowieści spada do zera. Można oczywiście założyć, że w stanie stępienia zmysłów coś lub ktoś nawiązał z Wami kontakt, ale… nie mieliśmy tego typu zgłoszenia, więc trudno nam to z czymkolwiek porównywać.
Czy byty niewidzialne istnieją? Jak najbardziej. Czy się kontaktują z ludźmi? Jak najbardziej. Czy są w stanie „wykasować pamięć”? Jeśli chodzi o obcych z UFO – nie ma z tym problemu. Czy byty duchowe to potrafią? Pewnie też, ale nie spotkaliśmy się z czymś takim.
Mamy nadzieję, że nasza odpowiedź Pana usatysfakcjonuje.
Pozdrawiamy
FN
czytaj dalej
Witam kapitana oraz załogę Nautilusa. Piszę do Was z ciekawym innym zapytaniem. Mianowicie ciekaw jestem jak byscie zapatrywali się na spotkanie z Waszymi Fanami w tym ze mną - również fanem na kiełbasce, grillu, zupce grochowej, czy po prostu pogadance przy kawie na terenie łąki bądź w jakimś fajnym miejscu. tak mnie naleciało, że skoro czytam Wasze publikacje, piszę do was i wysyłam listy, i pewnie nie tylko Ja to może dało by się zorganizować spotkanie fanów NAUTILUSA.
Co Wy na to? Pogoda piękna więc pomaga na razie :) Pozdrawiam
Rafał
ODPOWIEDŹ FN:
Dziękujemy serdecznie za zaproszenie. Od czasu do czasu pojawiają się pomysły, aby odwiedzić to czy inne miejsce, spotkać się z ludźmi, opowiedzieć o naszych badaniach i materiałach. Czy zgadzamy się na takie spotkania? Tak, ale... musimy to robić rzadko. Ogrom pracy związanej z FN i całą resztą (mamy firmy, rodziny, obowiązki prywatne) jest tak znaczący, że niestety nie jesteśmy w stanie wszystkiego porzucić i jeździć po Polsce. Choć bardzo byśmy chcieli!
Czasami to się udaje, jak ostatnio w Koluszkach podczas spotkania z serii "Kosmiczny Podwieczorek". Organizatorzy umieścili zresztą na youtube mały materiał po tym spotkaniu, na którym można zobaczyć kilka zdjęć z naszej prezentacji...
czytaj dalej
Witam bardzo serdecznie! Od lat jestem Waszym czytelnikiem, ale dopiero od niedawna nurtuje mnie jedno pozornie głupie pytanie. Mianowicie: Skoro dusze zmarłych osób często nas odwiedzają, to znaczy że przestały się inkarnować? Nie moge tego zrozumieć, że niektóre dusze normalnie po ludzku się od nowa inkarnują, a niektóre nie. =) Z góry dziękuję za odpowiedź! Pozdrawiam, Andrzej.
ODPOWIEDŹ FN
Oczywiście, że nie ma jasnej odpowiedzi na Pana pytanie. Wszyscy trochę „błądzimy we mgle” składając elementy układanki na podstawie przeróżnych relacji, dowodów, historii itp.
Sprawa wydaje się jeszcze bardziej skomplikowana, jeśli spojrzy Pan na film „Mały Budda”. Pokazuje on sytuację, kiedy jedna dusza (jednego mistrza) inkarnowała się w trzy ciała dzieci… jednocześnie! A więc przeżywa trzy równoległe, ale różne życia. Takie rzeczy także są możliwe, co już - trzeba przyznać - naruszą naszą intuicyjną "mądrość życiową", gdyż nasze umysły patrzą na świat tylko poprzez nasze zmysły i nie jesteśmy w stanie pojąć świata wielowymiarowego.
Proszę zauważyć, że tak zwanych „nawiedzonych domów przez zmarłe babcie, dziadków czy wujków” nie ma aż tak wiele… Mówimy o duszach, które zostały na Ziemi i nie poszły w stronę światła.
Pozostałe dusze jednak ulegają inkarnacji. Proszę pamiętać, że Ziemia jest jednym z miliardów miliardów miliardów (jest ich praktycznie nieskończenie wiele) światów, do których inkarnują się dusze. A więc nie jest jedynym! Kiedy człowiek spojrzy na ten nieprawdopodobny ocean światów z duszami, gdzie Ziemia jest jedynie jedną jego kropelką, wtedy dopiero pojmuje bezmiar czegoś, co się nazywa ścieżką inkarnacji.
A na koniec powiemy Panu ciekawostkę. Nasza nieżyjąca już znajoma egzorcystka opowiadała, że bardzo często ludzie wywołując duchy popełniali dramatyczny błąd. Wywoływali na przykład ducha zmarłej mamy, a ona już się zdążyła inkarnować w ciele dziecka. Duch „otrzymywał sygnał”, opuszczał ciało dziecka, a ono nagle umierało… Jej zdaniem tego typu sytuacje mają miejsce bardzo często i są przyczyną wielu tzw. nagłych zgonów ludzi.
Pozdrawiamy
FN
czytaj dalej
[PYTANIA DO FN] Na świecie jest dużo ludzi, którzy zajmują się niekonwencjonalnymi metodami uzdrawiania. Co myślicie o takich osobach? Bioterapia, operacje fantomowe, oczyszczanie karmy, itd.-metod jest bardzo dużo. Czy jest możliwe uzdrowić kogoś na odległość, mając tylko jego zdjęcie? Czy znacie kogoś w Polsce kto ma wyjątkowy dar uzdrawiania?
ODPOWIEDŹ FN:
Nie ma wątpliwości, że jest taka możliwość. Jeden z naszych kolegów miał w rodzinie taką osobę, która tylko na postawie "imienia i nazwiska" przez telefon... bezbłędnie mówiła na temat chorób nękających taką osobę. W tym wypadku nawet zdjęcie było niepotrzebne!
Ten człowiek od wielu lat nie żyje. Potrafił używając metod znanych z radiestezji przekazywać chorym osobom energię i - co niezwykłe najbardziej - wydaje się, że był w tym skuteczny. Co to wszystko oznacza? Absolutnie zjawisko bioenergii jest prawdą. W sieci www ogłasza się tak ze 100 tysięcy takich osób, ale nikogo z czystym sumieniem nie możemy polecić.
Był kiedyś jeszcze inny człowiek, który mieszkał na Śląsku, zajmował się takim właśnie uzdrawianiem i miał fenomenalne osiągnięcia (radził sobie nawet z nowotworami). Znaliśmy go osobiście i mieliśmy wiarygodne relacje o jego osiągnięciach. Ale od czasów jego śmierci (zmarł na serce kilka lat temu) nie znamy nikogo takiego, co nie znaczy, że takich ludzi nie ma.
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie