Dziś jest:
Sobota, 14 grudnia 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania newsa do działu "FN 24": nautilus@nautilus.org.pl
Amerykanie wracają na Księżyc. Chcą stanąć na nim w 2024 r. Donald Trump dał dodatkowe środku dla NASA. Artemida - tak nazywa się nowy amerykański program załogowych lotów kosmicznych na Księżyc. NASA chce wysłać ludzi na satelitę Ziemi w 2024 roku. Będzie to pierwsza taka wyprawa od ponad pięćdziesięciu lat.
Po raz ostatni człowiek chodził po powierzchni Księżyca w grudniu 1972 roku. Był to Eugene Cernan, dowódca misji Apollo 17, ostatniej załogowej misji księżycowej Amerykanów. Łącznie w ciągu czterech lat programu na Księżycu stanęło 12 astronautów. Teraz do listy mają dołączyć kolejni, w tym pierwsza kobieta.
Administracja Donalda Trumpa, która przycinała już finansowanie na kosmiczne projekty związane z badaniem zmian klimatycznych, na podboju naszego satelity nie zamierza oszczędzać. W poniedziałek prezydent USA zgłosił poprawkę do budżetu na rok fiskalny 2020, która przyznaje NASA kolejne środki.
"Aktualizuję swój budżet, by zawierał dodatkowe 1,6 mld dolarów, tak, byśmy mogli wrócić w Kosmos w WIELKIM STYLU" - pochwalił się Donald Trump na Twitterze, jak ma to w zwyczaju.
Te pieniądze mają zostać przesunięte z nadwyżki z federalnego programu Pell Grant, który pomaga biedniejszym uczniom opłacać studia. Trump przesłał propozycję do Kongresu, z jej zatwierdzeniem problemu być nie powinno - chodzi o środki niewykorzystane. Wraz z 21 mld dolarów, które wcześniej już dostała w swoim budżecie amerykańska agencja kosmiczna, dodatkowe mają pozwolić przyspieszyć plany wysłania ludzi na Księżyc, a potem dalej, na Marsa.
W tym roku NASA wydała już 4,5 mld dolarów na budowę kilku elementów nowego programu - statek Orion, dużą rakietę nośną i małą stację orbitalną Księżyca. Ile ma kosztować cały program? Tego na razie nikt nie odważa się szacować. Szef NASA Jim Bridenstine podczas konferencji prasowej na takie pytanie miał odpowiedzieć: "Sam chciałbym to wiedzieć". Wiadomo, że Amerykanie chcą lądować na południowym biegunie, w trudnym, zimnym rejonie. Jest tam też jednak tak zwany lód wodny, który NASA chciałaby zamienić w paliwo dla statków kosmicznych.
Artemida - to słowo świat wkrótce będzie odmieniał przez wszystkie przypadki...
Nowy program załogowych lotów kosmicznych na Księżyc został nazwany Artemida. Artemida była grecką boginią, siostrą-bliźniaczką Apolla, na cześć którego nazwano pierwszy taki program z lat 1969-1972. Latem tego roku (20 lipca) NASA będzie obchodzić 50. rocznicę pierwszego lądowania człowieka na Księżycu, moment na ogłoszenie wznowienia podboju jest więc idealny.
W poniedziałek prezydent powiedział, że chce, by NASA doprowadziła do ponownej załogowej wyprawy na satelitę Ziemi za pięć lat, czyli w 2024 roku właśnie. NASA planowała już od pewnego czasu powrót człowieka na Księżyc. Tyle że stawiała na nieco późniejszy termin - 2028 rok. Sprostanie wyzwaniu Trumpa oznaczałoby więc spore przyspieszenie - i z pewnością większe koszty.
Szczególnie że budowa rakiety nośnej SLS (ang. Space Launch System), która ma być wykorzystana w programie, mocno się opóźnia. Data pierwszego lotu testowego była już kilka razy przesuwana - ostatnio na czerwiec przyszłego roku. Pierwotnie miała być gotowa pod koniec 2017 roku. Nie wiadomo jednak, czy i ten termin zostanie dotrzymany. Być może dlatego administrator NASA przyznał 13 marca, że agencja rozważa zastąpienie rakiety przez komercyjną. Bardzo szybko, bo już dzień później się z tego wycofał, podkreślając, że analizy były tylko "środkiem zapobiegawczym", chodzi o zrealizowanie harmonogramu, ale NASA wciąż wspiera budowę SLS, którą na jej zlecenie prowadzi koncern Boeing. Do tej pory agencja wydała na SLS już blisko 12 miliardów dolarów.
Kosmiczny wyścig rusza na nowo
Niedawno o szybkim powrocie ludzi na ziemskiego satelitę mówił wiceprezydent USA Mike Pence. Pod koniec marca tego roku na spotkaniu Krajowej Rady Kosmicznej powiedział: "Jesteśmy dziś w kosmicznym wyścigu, tak jak byliśmy w latach 60. (...) Tak jak Stany Zjednoczone były pierwszym narodem, który dotarł na Księżyc w XX wieku, tak samo będziemy pierwszym narodem, który wróci na Księżyc w XXI wieku." Takie wypowiedzi pokazują, że amerykańscy politycy czują na plecach oddech konkurencji - i wcale nie chodzi o Rosję.
Po zakończeniu zimnej wojny kosmiczny wyścig po - wtedy głównie - prestiż przestał się opłacać. Badania naukowe można było prowadzić znacznie taniej, za pomocą sond, bez udziału ludzi. Ten wyścig znowu ruszył i to na więcej niż jednym froncie. Coraz większe ambicje w kosmosie mają także - znów - Rosjanie zapowiadali lot załogowy na Księżyc w 2029 roku.
Do zimnowojennych uczestników kosmicznej rywalizacji dołączają kolejni. Przede wszystkim Chiny. W tym roku Chińczycy jako pierwsi wysłali sondę z łazikiem na tak zwaną "ciemną stronę" Księżyca, czyli tę niewidoczną z Ziemi. Jaki czas później chińscy naukowcy przekazali, że na łaziku wykiełkowała jedna z umieszczonych na nim roślin - bawełna. To pierwszy taki eksperyment. Do tej pory udawało się wyhodować rośliny w przestrzeni kosmicznej, ale wyłącznie na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Kolejna chińska sonda ma polecieć na Księżyc jeszcze w tym roku. To nie wszystko. Za kilka lat Pekin chce mieć własną stację kosmiczną, za nieco ponad 10 wysłać na Księżyc swoją misję załogową. Myślą też o zbudowaniu tam kolonii. W perspektywie jest też - co dla wszystkich kosmicznych mocarstw oczywiste - wyprawa na Marsa.
Wielkie mocarstwa to nie wszystko. Na kosmiczną gorączkę zapadły też prywatne firmy, a tak naprawdę można uznać, że to one na nowo ją rozbudziły. Pomysły Elona Muska na początku wydawały się szaleństwem, ale teraz jego SpaceX realizuje już kontrakt dla NASA na dostawy towarów na Międzynarodową Stację Kosmiczną i pracuje nad budową załogowego statku, na który mogliby się przesiąść amerykańscy astronauci - teraz korzystają oni z rosyjskich. Docelowo i Musk ma w planach lot na Marsa. Ale nie tylko on. Po piętach depcze mu najbogatszy człowiek świata, Jeff Bezos, ze swoją firmą Blue Origin. Jest też wielu innych chętnych na kawałek kosmicznego tortu, na którym można także zarobić.
źródło: gazeta.pl
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie