Dziś jest:
Piątek, 5 grudnia 2025
Życie niemal na pewno ma sens.
/A. Einstein/
Wyślij do nas wiadomość - kliknij, aby rozwinąć formularz
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie.
Adres email do wysyłania newsa do działu "FN 24": nautilus@nautilus.org.pl
czytaj dalej 
Czy można sobie wyobrazić w Polsce sytuację, kiedy żona np. prezydenta mówi otwarcie o tym, że widziała UFO? Taka sytuacja zdarzyła się w Japonii. Miyuki Hatoyama, żona premiera Yukio Hatoyama (szef rządu Japonii od 16 września 2009 do 8 czerwca 2010) mówiła wprost, że w dzieciństwie została uprowadzona przez UFO.
Miyuki ma 74 lata. Wydała książkę zatytułowaną „Bardzo dziwne rzeczy, które mnie spotkały”, w której opisuje swoje pozaziemskie przygody.
Książka jest kompilacją 26 wywiadów ze znanymi osobistościami, które uprzednio zostały opublikowane w magazynie „Mu”, w którym Miyuki prowadzi swoją kolumnę „ Cudowny wywiad”.
Gdy Miyuko 20 lat temu obudziła się i powiedziała swojemu (teraz już byłemu) mężowi,że właśnie była w postaci astralnej na pokładzie pojazdu UFO, on zasugerował jej, że pewnie był to tylko sen.
„Mój obecny mąż ma inne spojrzenie na świat” napisała. Państwo Hotoyama poznali się w USA, gdzie oboje studiowali na Uniwersytecie Stanford.
Pani Hatoyama wyznała podczas wywiadu w telewizji, że spotkała amerykańskiego aktora Toma Cruise’a…w poprzednim życiu.
– Mam marzenie, które wierzę, że się spełni, by nakręcić film w Hollywood. Główną rolę męską dostałby oczywiście Tom Cruise. Dlaczego? Bo wiem, że w poprzednim życiu był Japończykiem – powiedziała w telewizji.
– Byłam wtedy z nim. Tak więc, gdybym podeszła do niego i powiedziała „długo się nie widzieliśmy” rozpoznałby mnie – dodała.
– Nauczyłam się także od nich pobierać energię ze Słońca - pochwaliła się Hatoyama w programie - To mi daje niesamowitą energię. Moj mąż tez ostatnio zaczął to robić - wyznała w programie.
czytaj dalej 
Australijscy śledczy opublikowali raport końcowy na temat zaginięcia Boeinga 777 malezyjskich linii lotniczych z 2014 roku. Zagadka lotu MH370 pozostaje nierozwiązana, szczątków maszyny nie udało się zlokalizować.
Lecący z Kuala Lumpur do Pekinu Boeing 777 Malaysia Airlines zniknął z radarów 8 marca 2014 roku nad Morzem Południowochińskim. Prawdopodobnie po kilku godzinach lotu runął do Oceanu Indyjskiego. Na pokładzie było 227 pasażerów i 12 członków załogi.

1046 dni poszukiwań
Zakrojone na niespotykaną skalę poszukiwania maszyny kosztowały ponad 130 mln dolarów, przeszukano ok. 120 tys. kilometrów kwadratowych dna oceanu. Znaleziono pojedyncze szczątki maszyny, m.in. na Mauritiusie i na wyspie Reunion. Wraku ani czarnych skrzynek nie udało się zlokalizować.
W styczniu 2017 r. Malezja, Australia i Chiny zdecydowały o zawieszeniu poszukiwań, po 1046 dniach.
"To niewyobrażalne i niezrozumiałe"
"To niewyobrażalne i z pewnością niezrozumiałe dla ludzi, że w obecnych czasach, gdy każdego dnia lata 10 milionów osób, znika duży samolot, a świat nie może się dowiedzieć, co się stało z maszyną, pasażerami oraz załogą" - podało we wtorek australijskie Biuro Bezpieczeństwa Transportu.
Australijscy eksperci wyrazili głębokie ubolewanie, że nie udało się zlokalizować wraku i odtworzyć ostatnich chwil feralnego lotu.
"Pomimo ogromnego wysiłku setek osób z całego świata, maszyny nie udało się odnaleźć" - napisano w dokumencie, który opisuje BBC.
W końcowym raporcie podano, że wrak Beinga 777 najprawdopodobniej znajduje się na dnie Oceanu Indyjskiego, na obszarze 25 tysięcy kilometrów kwadratowych w jego południowej części.
Wiedza większa niż wcześniej, pytania bez odpowiedzi
Śledczy napisali, że wiedza o prawdopodobnej lokalizacji wraku jest obecnie "większa niż kiedykolwiek wcześniej". Australijski rząd zapowiedział jednak, że tylko nowe, twarde dowody mogą wpłynąć na decyzję o wznowieniu poszukiwań.
Wciąż trwa malezyjskie śledztwo w sprawie zaginięcia maszyny Malaysia Airlines, jednak i tam nie poczyniono w ostatnim czasie żadnych przełomowych ustaleń.
Wiadomo, że po utracie łączności Boeing 777 był jeszcze kilka godzin w powietrzu. Bez odpowiedzi pozostają natomiast pytania, co się wtedy działo. Na świecie powstało już kilka książek przedstawiających różne hipotezy w sprawie zaginięcia MH370. Jedna z nich dotyczy... ingerencji "obcych".
Tajemnica lotu MH370 będzie jednym z najbliższych zadań dla grupy najlepszych polskich jasnowidzów z Projektu Messing (w ramach FN).
czytaj dalej 
Ci, którzy śledzą ostatnie anomalie pogodowe na pewno odnotowali oświadczenie amerykańskiego uczonego Michio Kaku: "Ostatnie huragany w USA są kwestią ludzkich rąk i stworzone przez instalację HAARP lub podobną technologię działającą w Rosji"
Jako dowód, Michio Kaku prezentuje teoretyczne założenia dotyczące wpływu pogody na nanocząstki w atmosferze Ziemi i ich późniejszej aktywacji przez lasery. Uczony nie ma wątpliwości, że widać tam "sztuczną ingerencję w przebieg kataklizmów".
"Urzędnicy państwowi wcześniej potwierdzili, że HAARP umożliwia wojsku zmianę pogody i przekształcenie go w broń, powodując trzęsienia ziemi, powodzie i huragany. W związku z nienormalnymi huraganami, które obecnie nękają Amerykę, powodzie, które niszczą Indie i pożary lasów, które niszczą północny zachód Pacyfiku, wojna pogodowa stała się ważnym tematem debaty publicznej w nowoczesnej nauce." - mówi uczony.
Spekulacje teoretyków dotyczące wpływu HAARP na zmiany pogody w danym regionie świata są prawdopodobnie prawdziwe, ale nie mogą być dowodem. Naukowiec z USA, przedstawia własną wersję ostatniego megahuraganu - pokazuje schemat powstania potrójnego wiru, który do niego doprowadził.
Manipulacja pogodą - winny rosyjski program?
Amerykańscy badacze technologii manipulacji pogodą uważają, że za ostatnie huragany odpowiada bliźniaczy, rosyjski program "wpływania na pogodę", czyli rosyjski odpowiednik programu HAARP. "Widać tam wyraźnie rękę Kremla" - to najczęstszy komentarz na forach zajmujących się manipulacją pogody.
czytaj dalej 
To prosty numer wykonywany 'od setek lat' przez hipnotyzerów. Robił go wielokrotnie i bez żadnego problemu Dynamo, robi go także dobrze nam znany Keith Barry, na którego pokazie nasza ekipa była w Irlandii.
Na czym on polega? Hipnotyzer i medium (ostatnio nagle w mediach pojawiło się dziwaczne słowo "mentalista", ale to po prostu silne medium) bierze dwie osoby i tworzy między nimi coś w rodzaju "połączenia we współodczuwaniu". O żadnym oszustwie nie ma mowy, bo mieliśmy okazję na własne oczy z bliska widzieć tego typu fenomen. Warto zobaczyć go przy okazji filmu, który na swoim profilu na facebooku zamieścił Keith Barry.

Są także w Polsce osoby potrafiące zrobić takie właśnie "połączenie". Z jedną z nich spotkamy się za kilka tygodni.
Na koniec kilka słów o tym irlandzkim hipnotyzerze. Keith Patrick Barry (ur. 25 października 1976 r.) urodził się w Waterford w Irlandii. Jego zainteresowanie magią zaczęło się w wieku 14 lat, kiedy kupił książkę zatytułowaną Magic for the Complete Klutz.
Karierę telewizyjną Barry'ego rozpoczęła seria zatytułowana Close Encounters with Keith Barry, emitowana w latach 2003-2005. W 2004 roku Barry wystąpił w MTV. W 2005 urządził Bożonarodzeniowy pokaz na żywo. Od tamtego czasu wielokrotnie występował w telewizji. Do jego najsłynniejszych trików mależy prowadzenie samochodu z opaską na oczach.
Keith Barry szykuje wielki show w 2018. Nasza ekipa także się tam wybiera!

czytaj dalej 
W Polsce (podobnie jak na całym świecie) bardzo są popularne programy o gotowaniu. W Polsce jest ich wiele, a wśród nich "Kuchenne Rewolucje" prowadzony przez Magdalenę Gessler. Okazało się, że także w tym programie może pojawić się ślad czegoś, czym zajmuje się Fundacja Nautilus.
Napisał o tym w wiadomości e-mail czytelnik serwisu FN.
-----Original Message-----
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Sunday, October 1, 2017 3:05 AM
To: Fundacja Nautilus <nautilus@nautilus.org.pl>
Subject: Duchy w restauracji
Szanowna Fundacjo!
Pragnę poinformować o ciekawym wątku, który pojawił się w programie... "Kuchenne rewolucje" (4 odcinek szesnastej serii, wyemitowany 28 i 30 września br.). Pracownicy restauracji "Stara Łaźnia", wcześniej "1, 2, 3", znajdującej się w Tarnowie, opowiadali o duchach, które czasami "towarzyszą" im podczas pracy. Goście z zaświatów byli zazwyczaj tylko słyszani (a raczej ich wybryki), ale jedna z pracownic widziała ducha w postaci cienia. Poznanie historii budynku i wydarzeń związanych z tamtym miejscem, pozwala zrozumieć i wyjaśnić ten fenomen.
https://player.pl/programy-online/kuchenne-rewolucje-odcinki,114/odcinek-4,tarnow-1-2-3,S16E04,79299.html
http://www.itvn.pl/aktualnosci,1851,n/kuchenne-rewolucje,223408.html
http://kuchennerewolucje.tvn.pl/
http://www.se.pl/wiadomosci/gwiazdy/kuchenne-rewolucje-w-tarnowie-gessler-wsciekla-stad-wywieziono-pierwszych-wiezniow-do-auschwitz_1020253.html

Warto zacytować fragment publikacji w Superekspresie o tej restauracji.
[...] Na lokalizację "1,2,3" właściciele wybrali ponad stuletni budynek, z którym wiąże się wiele historii. Przed II wojną światową był miejscem obrzędów religijnych. Przed laty służył też jako żydowska mykwa, czyli łaźnia miejska i ostatni przystanek dla więźniów obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, co upamiętnia pomnik przed wejściem do budynku. Właściciel restauracji opowiada mrożącą krew w żyłach historię i przyznaje, że kucharki niejednokrotnie widziały DUCHY.
- Kilka osób opowiadało, ale nie wierzyłyśmy w to. Przekonałyśmy się na własnej skórze z koleżanką. Czasami słychać kroki na sali, czasami słychać dźwięk otwierającej się lodówki (…). W okresie wojny ludzie byli stąd wywożeni do Oświęcimia, do obozów. No i ktoś wyszukał, że tu zamordowali jakiegoś człowieka i że to on prawdopodobnie straszy – powiedziała kucharka Kasia.

czytaj dalej 
Podczas Międzynarodowego Kongresu Astronautycznego w Australii Elon Musk, szef SpaceX, przedstawił nowe plany dotyczące podboju Marsa. Pierwsi osadnicy mają zamieszkać na Czerwonej Planecie do 2024 roku. Przygotowania do kolonizacji ruszą w ciągu pięciu lat
Musk chce rozbudować system posiadanych przez SpaceX rakiet. Oprócz Falcon 9 i Falcon Heavy chce zbudować jeszcze jedną, potężniejszą rakietę o nazwie "BFR" (skrót od Big Falcon Rocket). W tym wypadku Musk chce osiągnąć dwa cele, bo nowa superrakieta miałaby też być wykorzystywana do transportu ziemskiego.
Pierwsi osadnicy na Marsie do 2024 r.
Celem Elona Muska jest wybudowanie na Marsie sporej wielkości miasta. Dlatego już do roku 2022 mają tam dotrzeć dwie pierwsze misje z odpowiednimi ładunkami.
SpaceX zacznie od znalezienia źródeł wody, następnie stworzy infrastrukturę dla działalności wydobywczej, uruchomi elektrownie oraz system podtrzymywania życia. Wszystko po to, by do roku 2024 na Marsa mogli wprowadzić się pierwsi kolonizatorzy.
Plany miliardera są bardzo odważne i wymagają opracowania wielu technologii. Dużym wyzwaniem będzie już sama rakieta. "BFR" ma być w stanie dostarczyć na niską orbitę okołoziemską ładunek o masie 150 ton. Dla porównania, Falcon Heavy ma radzić sobie z ładunkami o masie 30 ton - wyjaśnia serwis Tech Crunch.
Musk uprzedził też ewentualne pytania o finansowanie projektu. Stwierdził, że rakieta "BFR" zostanie sfinansowana z komercyjnej działalności SpaceX. Firma ma powody do optymizmu - Falcon 9 ma na swoim koncie coraz więcej wyniesionych ładunków.
W czerwcu rakieta wystartowała z bazy Sił Powietrznych USA Vandenberg (Kalifornia) , dostarczając na orbitę 10 satelitów dla systemu Iridium NEXT. Docelowo system będzie się składał z 75 satelitów, za których dostarczenie odpowiadać ma właśnie SpaceX.
Na początku września SpaceX wyniosła ładunek na zlecenie wojska. Była to trzynasta misja firmy w tym roku. Związanie się Muska z wojskiem może mu przynieść korzyści, bo rynek transportu kosmicznego do 2030 r. ma urosnąć do aż 70 mld dol.
żródło: Tech Crunch, gazeta.pl

czytaj dalej 
Dziennik FAKT przedstawił ciekawy materiał związany z osobą Krzysztofa Jackowskiego. Zgodził się on wykonać wizję na podstawie zdjęcia Angeli Merkel. Po chwili zaczął mówić, że to będzie bardzo dobra kadencja dla kanclerz Niemiec, a ona sama wykona w kierunku Polski "ważny i przyjazny gest".

Całość w serwisie www.fakt.pl

czytaj dalej 
Rosyjskie portale podają ciekawą informację o czymś, co było obserwowane nad Kazachstanem (i częścią Rosji przylegającą do tego kraju) 26 września 2017 na nocnym niebie. Miało to kształt bardzo efektownej spirali.


Jest także wiele filmów pokazujących to zjawisko.
Być może powodem powstania tej dziwnej spirali był start rakiety balistycznej typu Topol. Spirala powstała na skutek swobodnego lotu jednego z członów rakiety od momentu uruchomienia pocisku balistycznego typu ICBM o nazwie RS-12M Topol (ros. РС-12М «Тополь»). Jest to rakieta typu ziemia-ziemia o zasięgu 11 tysięcy km.

czytaj dalej 
Do zdarzenia doszło w prowincji Konya w centralnej Turcji. W sobotę 23 września 2017 okoliczni pasterze owiec usłyszeli gigantyczny huk i zobaczyli słup pyłu. Kiedy podeszli bliżej okazało się, że ziemia zapadła się tworząc dziurę głęboką na ok. 20 metrów i o średnicy ok. 40 metrów. Miało to miejsce na zupełnie pustym obszarze kilkanaście metrów od drogi.Zadziwiające jest to, jak bardzo idealnie okrągły jest wlot to tego zapadliska.




czytaj dalej 
"Cud krwi" ma miejsce trzy razy w roku – 19 września (w dniu męczeńskiej śmierci św. Januarego – przyp. red.), w pierwszą niedzielę maja oraz 16 grudnia. Cud polega na rozpuszczeniu się przechowywanej w ampułkach zakrzepłej krwi żyjącego na przełomie wieków III i IV biskupa i męczennika. Jest on uznawany za zapowiedź pomyślności dla Neapolu i jego mieszkańców. W tej sprawie wypowiedział się kardynał Crescenzio Sepe.
Podczas kazania kardynała Crescenzio Sepe, metropolita Neapolu, ujawnił, że krew już wcześniej była rozpuszczona i podziękował Bogu za to, że „raz jeszcze okazał swą dobroć”.
Podczas kazania kardynał Crescenzio Sepe przypomniał dwa zdarzenia związane z cudem św. Januarego. Pierwszy, gdy 16 grudnia 2016 roku cud się nie zdarzył. Umieszczona w relikwiarzu grudka zakrzepłej krwi św. Januarego z Benewentu, wbrew oczekiwaniom zebranych w katedrze w Neapolu, nie przybrała postaci płynnej. Gdy cudu zabrakło, niektóre z mediów, przypomniały, że poprzednie tego rodzaju przypadki związane były z nieszczęściami na dużą skalę, takimi jak wojna, epidemia czy trzęsienie ziemi, śmierć tysięcy ludzi.
Drugie zdarzenie, o którym wspomniał Crescenzio Sepe, miało miejsce w 2015 roku. Wówczas krew św. Januarego w katedrze w Neapolu rozpuściła się w obecności papieża Franciszka. Dostojnikowi podano do ucałowania ampułkę z krwią. Odbierając ją z rąk Ojca Świętego arcybiskup Neapolu powiedział, że święty musi bardzo kochać papieża, skoro krew rozpuściła się już w połowie. Papież przyznał, że tylko w połowie św. January jest z nas zadowolony. Jednak już kilka minut później krew rozpuściła się całkowicie.
Był to pierwszy tej rangi moment w historii kościoła katolickiego. Do cudu nie doszło ani w obecności papieża Piusa XI, ani wizyt w katedrze w Neapolu: św. Jana Pawła II w listopadzie 1990 roku i Benedykta XVI w październiku 2007 roku.
/poniżej zdjęcia z 19 września 2017/

czytaj dalej 
Sprawę zgłosił do nas nasz stały załogant znany wszystkim czytelnikom komentarzy pod nickiem „Promagma”. Chdzi o zapis wideo z balonu, który przekroczył granicę 30 kilometrów.
Od: Promagna
Witam kapitanat
Proszę obejrzeć poniższy film z 2,5 godzinnego lotu balonu w stratosferze na maksymalnej wysokości 36 km. Jest to 1/3 wyskość do linii Karmana. Najciekawsze są wskazania prędkości i odległość od miejsca wznoszenia do miejsca lądowania - 106 km (65 km w linii prostej).
Oficjalnie Ziemia porusza się ze średnią prędkością 29,78 km/s, tzw. Mean orbital velocity (km/s) 29.78
Żródło danych
https://nssdc.gsfc.nasa.gov/planetary/factsheet/earthfact.html
A oto film.
Proszę porównać to ze streamem, który jest w kajucie
Stacja kosmiczna jest na wysokości ~400 km, a tam nie ma żadnych turbulencji, a jedynie wiatr słoneczny który wywiera ciśnienie na ISS.
Na wysokości 36 km nie powinno już występować tarcie balonu o cząsteczki ozonu lub gazów szlachetnych, a prędkość balonu powinna być większa o jeden rząd, czyli z 300km/h
Sprawę chyba należy potraktować, jako zjawisko niewyjaśnione?!
pozdrawiam
[...] Promagna

czytaj dalej 
Chłopczyk urodził się w Aligarh (Uttar Pradesh, Indie). Ma bardzo ciężką deformację czaszki która sprawia, że przypomina wizerunki „obcych” znane z kultury masowej. Rodzice niemowlęcia przyjęli je mówiąc, że „taka była wola Boga”. Niestety rodzina spotyka się z szykanami sąsiadów i innych mieszkańców wioski. Obawiają się oni, że urodzenie się tak zdeformowanego dziecka to „zły znak”.
Światowej media informują, że dziecko ma wszystkie kończyny, a deformacja dotyczy jedynie twarzy. Rodzice zachowują się wspaniale i mimo początkowego szoku zapowiadają, że zapewnią dziecku najlepsze warunki do życia.
Jego ojciec Arszad powiedział: "Bóg dał nam syna, nie zostawimy go, będziemy się nim opiekować dopóki będzie żył”.
Źródło: The Sun



czytaj dalej 
13 września 2017 doszło do bardzo ciekawego incydentu w parku w miejscowości Corrientes. To miasto w północno-wschodniej Argentynie, ważny port na Paraną, przy ujściu Paragwaju, stolica prowincji Corrientes. Około 328,7 tys. mieszkańców. Miasto jest siedzibą klubów piłkarskich Boca Unidos, Deportivo Mandiyú i Huracán.

Lokalna policja została zaalarmowana tym, że w parku jest widziana dziwna istota. Po przybyciu na miejsce okazało się, że jest to prawda - zdumieni policjanci wykonali kilka zdjęć aparatami komórkowymi. Okazało się, że istota przypomina tzw. wysokich szaraków, którzy często są widywani na pokładach pojazdów UFO.


O sprawie jest bardzo głośno w argentyńskich mediach.

czytaj dalej 
Tę nieprawdopodobną historię opisały lokalne media w woj. kujawsko-pomorskiem, a dzięki naszym czytelnikom dowiedzieliśmy się o tym także my - załoga okrętu Nautilus. Od zawsze informujemy o niezwykłych zachowaniach zwierząt, które przeżywają cały wachlarz dobrze nam znanych uczuć: od miłości po... wyrzuty sumienia. Bo i w naszym "braciach mniejszych" i w nas jest to samo światło - nieśmiertelna dusza!
Co wydarzyło się w Sucharzewie?
Ta scena wzruszyła nawet policjantów. Kobieta rozbiła auto omijając psa. Zwierzak wrócił... Sam wypadek w Sucharzewie (woj. kujawsko-pomorskie), w powiecie mogileńskim, nie był wyjątkowy. To, co stało się po wypadku, już tak.
To była prawdziwa psia wdzięczność - twierdzą policjanci z Mogilna. I opowiadają o wypadku 21-latki, która dachowała swoim seicento, gdy próbowała ominąć psa.
Zwierzak wtargnął na drogę. Na szczęście kobiecie udało się go nie rozjechać, a po samym wypadku pies wrócił i okazał wdzięczność poszkodowanej za ocalenie - donosi na swoich stronach policja kujawsko-pomorska.
Gdy medycy opatrywali 21-latkę, do otwartych bocznych drzwi pojazdu podszedł czworonóg-winowajca. Jak twierdzi świadek tego wydarzenia, dzielnicowy asp. szt. Tomasz Foremski, to był bardzo wzruszający moment Wyglądało na to, że pies dziękuje kobiecie za ocalenie życia.
Przez cały czas nie odstępował 21-latki, kładąc głowę obok jej stóp i czekał, aż ratownicy medyczni skończą opatrywać jej nogę - dodaje serwis komendy wojewódzkiej.
Poniżej zdjęcie wykonane na miejscu przez świadków.


czytaj dalej 
W serwisie FN śledzimy wszystkie wypowiedzi medialne najbardziej znanego polskiego jasnowidza, który naszym zdaniem jest po prostu wcieleniem przedwojennego medium, prawdziwego giganta, czyli Stefana Ossowieckiego. Mowa oczywiście o Krzysztofie Jackowskim - bardzo dobrze znanym wszystkim, którzy odwiedzają pokład okrętu Nautilus.
Ukazał się właśnie bardzo ciekawy wywiad z jasnowidzem, w którym najsłynniejszy obywatel Człuchowa bardzo szczerze opowiada o początkach swojej przygody z jasnowidzeniem, a także wprost mówi o reinkarnacji.
Podzielamy jego poglądy i ocenę "wędrówki dusz" w 100 procentach!
I bardzo polecamy obejrzenie tego wywiadu.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Thursday, September 14, 2017 1:51 PM
To: Fundacja Nautilus <nautilus@nautilus.org.pl>
Subject: Bardzo ciekawa rozmowa z Krzysztofem Jackowskim
Witam Fundację!
Być może Państwo już widzieli, ale mimo to przesyłam. Opublikowane wczoraj:
https://www.youtube.com/watch?v=87RepsdUsQQ - o życiu jako hologramie, o Bogu, duszy, jasnowidzeniu...
Pozdrawiam!
Kazimierz
W październiku poprosimy jasnowidza o wypowiedź dotyczącą przyszłości Polski i świata. Wszystko w ramach naszego projektu Messing.
I jeszcze jedna wypowiedź K. Jackowskiego - tym razem na interia.pl
http://on.interia.pl/meskie-tematy/news-duzy-w-maluchu-jasnowidz-krzysztof-jackowski,nId,2437489
Poniżej fragment:
Uratował życie Pershingowi, przewidział bankructwo amerykańskich banków, pomagał odnaleźć morderców, a na swojej liście ma ponad siedemset rozwikłanych spraw. Gościem Filipa Nowobilskiego w 126. odcinku cyklu "Duży w Maluchu" jest jasnowidz Krzysztof Jackowski.
Filip Nowobilski: Jak ten cały proces u pana wygląda? Czego pan potrzebuje, aby stwierdzić, co się gdzieś stało?
Krzysztof Jackowski: Powiem tak, gdyby pan zaginął, to ta bluzeczka zdjęta wczoraj, wrzucona do kosza do prania, to jest najlepszy element do wykonania wizji na temat pana. A pokazać to bardziej obrazowo?
No tak...
- Ale musiałbym być przez chwilę bezczelny. Pozwoli pan, że będziemy przez chwilę rozmawiać, a ja się będę w tym czasie bawił pana okularami. Widzę, że one nie są tanie i dobrał je pan do swojego gustu. A ja się nimi pobawię. Denerwuje to pana? Trochę tak, bo to jest pana prywatne, osobiste.
Ale w ogóle to okulary powinienem ściągnąć przed wywiadem!
- Nie, nie, nie. Tak naprawdę każda nasza rzecz, nieważne ile kosztuje, jest przez nas oblewana zapachem psychicznym. Trzymając takie okulary można poczuć pana ego, pana osobowość, a to jest już klucz do wykonania wizij.
Myśli pan, że to właśnie tak funkcjonuje. Jaką pan ostatnimi czasy sprawę rozwiązał dzięki możliwości sięgnięcia po czyjąś część garderoby?
- Ja być może nie miałbym tylu sukcesów, nawet z tymi zaginionymi, ja w ciągu ostatnich dwudziestu lat odnalazłem ponad 700 ciał, 700 grobów mam w Polsce! Proszę pana, moich własnych, czyli za moją poręką ci ludzie zostali pochowani. Być może potem los by sprawił, że ktoś by przypadkowo te zwłoki znalazł, niektórych może nie. Ale ja tych ludzi znalazłem, wskazałem.
Pan jest w stanie pomóc każdej osobie, która do pana przyjdzie?
- Nie, nieee...
A odmawiał pan ludziom tylko z powodów ich...
- Różnie. Zdarzają się osoby chore psychicznie.
A osoby z półświatka?
- Tak jak powiedziałem, zajmuję się tym trzydzieści lat. Ja robiłem wizję Pershingowi, szefowi mafii pruszkowskiej. Znałem go osobiście. Uratowałem życie Pershingowi. Świadkiem tego jest niejaki Słowik, który był wtedy bardzo blisko Pershinga. Kiedy ja pół roku naprzód powiedziałem, że w Ożarowie na ulicy Witosa podjedzie pod ten dom dwóch ludzi będzie strzelać i zabiją go, wie pan, że on uniknął tego? On w marcu nie jeździł pod ten dom, mieszkał w hotelu w Warszawie. Żona jego z córką mieszkała w tym domu, a jak chciał coś z domu, to wysyłał człowieka - Florek miał pseudonim ten człowiek. Wysyłał go pod dom swoim autem i ten Florek został postrzelony. Strzelał wtedy brat Dziada, wariat i jakiś gangster z Gdańska.
I jak się panu odwdzięczył Pershing za to, że pan mu uratował życie?
- Dał mi tysiąc dolarów.
Jak na tamte czasy sporo...
- Dużo. Dał mi je przy Słowiku. On w ogóle się ukrywał. On wyjechał z Warszawy. Miesiąc się nie pokazywał, dlatego że bał się. On miał problem. Tak to wyglądało.
A nie korzystał już potem z pana usług?
- Pershing korzystał do końca życia z moich usług. Właśnie po tym fakcie nie mogłem się od niego odpędzić. Pamiętam, że często przyjeżdżał po mnie, zabierał mnie do Warszawy. Parę razy byłem z nim... to się nazywało "Night club go go w Polonii". Tam Pruszków miał spotkania wieczorne. Jakaś ówczesna śmietanka się zbierała i tam chyba cały Pruszków się zbierał. Pershingowi robiłem wielokrotnie wizje. To był gangster, ale człowiek z charyzmą. Miał zasady i gdyby był biznesmenem w tamtych czasach, to byłby bardzo dobrym biznesmenem. Niestety - był gangsterem.
A czy to nie kolidowało? Pan dużo o Bogu mówi, jest osobą wierzącą i jednocześnie pomagał pan złemu człowiekowi...
- Nie ma różnicy - dobry, czy zły. Ten człowiek pierwszy raz przyjechał do mnie, bo mu zginął mercedes. Sportowy mercedes i ja mu powiedziałem, że skradł mu tego mercedesa człowiek, którego dobrze zna, a ten człowiek ma symbol. Wielki pająk na ręku. To był Białorusin, który zresztą bardzo często tym samochodem przed kradzieżą jeździł i miał wytatuowanego pająka. On był w szoku, że to powiedziałem. Ten Białorusin dwa tygodnie przed kradzieżą powiedział, że ma matkę chorą na Białorusi i musi do niej jechać. Nie wrócił już. Nie odzyskał tego auta, ale to, co powiedziałem i o tym pająku na ręku dla niego było szokujące. Pershing bardzo często przyjeżdżał do mnie, pytał się głównie o swoje bezpieczeństwo. O swoją sytuację i o dziwo, dobrze mu te wizje wychodziły.
Ok, a jak to wygląda, jakby miał pan opisać swoje myśli. Dostaje pan od Pershinga jego strój i w swojej wyobraźni widzi pan co się stanie wtedy i wtedy?
- Nie. To nie było tak. On mnie poprosił, była sytuacja kiedy te mafie ochraniały jakieś miejsca i rywalizowały ze sobą. I tam, gdzie ludzie Pershinga jakiś pub ochraniali, konkurencja mu podłożyła na dachu ładunek wybuchowy i on poprosił, żebym przyjechał pociągiem, stanął w tym miejscu, pomyślał kto to mógł zrobić i czy gdzieś jeszcze będą takie próby podłożenia bomb i takich rzeczy. Ja byłem, powiedziałem swoje zdanie i to wszystko. Inaczej - opisałem to w swojej książce, autobiografii. "Mój kolega Pershing" - taki rozdział jest. Nigdy nie kryłem swojej znajomości z tym człowiekiem. Z perspektywy czasu 2017. rok, a lata 90. to inny okres. To była zmiana ustroju i proszę pana ci ludzie, te grupy przestępcze działały za zgodą policji (...)
Mówi pan o roku 2017, często gdzieś w internecie wizje pańskiego autorstwa wybrzmiewają. Zdarza się, że one się potem nie spełniają?
- Moje coroczne wizje łączą się z jednym rokiem. Musi pan wziąć to pod uwagę. Z 2007 rokiem. kiedy zostałem zapytany, co się stanie w następnym roku, czyli w 2008, i wtedy powiedziałem rzecz bardzo naiwnie, otóż powiedziałem, że w połowie września 2008 roku coś złego stanie się z bankami. Koniec zdania. Dokładnie 15 września 2008 roku pierwsze, największe amerykańskie banki zbankrutowały.
Potem lawina ruszyła na świat. Od tego momentu utarło się, że przychodzą do mnie redaktorzy i pytają, co będzie w następnym roku. De facto ja nie specjalizuję się w przepowiadaniu lat, polityki. Ponieważ jest trudno o brak stronniczości. Żyjemy w naszym piekiełku - wojnie polsko-polskiej - i człowiek jest zamyślony w tym i nie sposób jest wszystko otrząsnąć z siebie i czysto spojrzeć w poczuciu.
Kiedyś Pruszków, Wołomin i inni po tych ulicach biegali. Biegali jako przestępcy. A teraz przestępca jest to bardzo elegancki, ekskluzywny człowiek.
Czytaj więcej na http://on.interia.pl/meskie-tematy/news-duzy-w-maluchu-jasnowidz-krzysztof-jackowski,nId,2437489#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
To może być statek obcych. Co naprawdę leci przez Układ Słoneczny?
Archiwalne audycje FN
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie