SONDA JUNO PRZYSŁAŁA NOWE ZDJĘCIA JOWISZA
Czw, 7 gru 2023
23:03
Portale internetowe związane z astronomią, a także sama NASA opublikowały najnowsze zdjęcia naszego gazowego giganta - Jowisza. Zdjęcia pochodzą z sondy Juno, wysłanej w kosmos 5 sierpnia 2011 roku. Od około 11 miesięcy znajduje się ona na orbicie Jowisza, robiąc zdjęcia, o których do niedawna mogliśmy jedynie pomarzyć. Warto przyjrzeć się najnowszym fotografiom przysłanym przez sondę.......
czytaj dalej 
Portale internetowe związane z astronomią, a także sama NASA opublikowały najnowsze zdjęcia naszego gazowego giganta - Jowisza. Zdjęcia pochodzą z sondy Juno, wysłanej w kosmos 5 sierpnia 2011 roku. Od około 11 miesięcy znajduje się ona na orbicie Jowisza, robiąc zdjęcia, o których do niedawna mogliśmy jedynie pomarzyć. Warto przyjrzeć się najnowszym fotografiom przysłanym przez sondę.
zwiń tekst
BIAŁE PIÓRKO - tę historię koniecznie powinniście poznać!
Czw, 7 gru 2023
23:04
[...] Piszę ,bo przeczytałam teraz felieton Z.Hołdysa i jest tam opisana bardzo ładna historia,być może ją znacie,ja nie znałam,a spodobała mi się. Historia dotyczy syna Johna Lennona, króry przyszedł na świat w momencie, gdy Jego ojciec przeżywał czas największej eksplozji"beatlemanii"i miliony fanów na całym świecie wariowały na punkcie The Beatles. To spowodowało, że Julian Lennon nie znał właściwie.......
czytaj dalej 
[...] Piszę ,bo przeczytałam teraz felieton Z.Hołdysa i jest tam opisana bardzo ładna historia,być może ją znacie,ja nie znałam,a spodobała mi się. Historia dotyczy syna Johna Lennona, króry przyszedł na świat w momencie, gdy Jego ojciec przeżywał czas największej eksplozji"beatlemanii"i miliony fanów na całym świecie wariowały na punkcie The Beatles.
To spowodowało, że Julian Lennon nie znał właściwie ojca,który koncertował nieustannie na całym świecie.
Sam został muzykiem,który starał się unikać rozmów o sławnym ojcu,jednakże ciągle o to pytany w wieku 54 lat zebrał wspomnienia i wydał je w postaci książki. Pytany o wpływ ojca na swoje życie powiedział:
"Śledziłem go jako artystę,więc na moją muzykę miał wpływ na pewno. Ale jako ojciec właściwie nie istniał. Pamiętam pojedyńcze zdarzenia".
Jedno z takich zdarzeń opisał.Gdy miał 12 lat zapytał ojca, co dzieje się z czlowiekem po śmierci. John Lennon był zaskoczony tym pytaniem ze strony młodego syna, ale odpowiedział:
"Nikt tego nie wie,może coś jest,może nie.Zróbmy tak:jak odejdę ze świata,to ci dam stamtąd znać.Przyślę ci białe piórko.To będzie sygnał,że jest cool i nie ma się czego bać"
John Lennon wokalista,gitarzysta,poeta i społeczny aktywista zastał zamordowany przez szaleńca w wieku zaledwie 40 lat w 1980 roku. Odpowiedź jaką dał synowi zapadła w pamięci Juliana i znalazła ciąg dalszy.
Minęły lata,Julian sam jako muzyk wiele koncertuje, niedawno z koncertami był w Australii i właśnie przed jednym z koncertów do garderoby wszedł jego manager z wiadomością, że w hallu czeka na niego grupa członków lokalnego plemienia Aborygenów, którzy koniecznie chcą się z nim zobaczyć.
Julian Lennon wyszedł do nich. Zobaczył jak stoją w półkolu z charakterystycznie wymalowanymi ciałami. Byli to głównie starsi mężczyżni ,na szyjach mieli zawieszone ozdoby z kłów i kamieni,zwichrzone brody i jak określił - wyglądali grożnie.
Najstarszy zrobił kilka kroków do przodu i wyciągnął ręce,gdzie w dłoniach leżało białe piórko.
Julian jak opisał zbladł, a wtedy Wódz powiedział:
"Mamy dla Ciebie wiadomość.Nie bój się.Czyń dalej dobro".

Historia się na tym skończyła,choć nie do końca,ponieważ Julian Lennon założył fundację,broniącą praw ludności rdzennej w różnych krajach świata. Sami Aborygeni nie chcieli wsparcia finansowego,ale poprosili właśnie o wsparcie dobrym słowem mówiąc"Jesteś sławny, powiedz coś światu,to ma dla nas znaczenie".
Pozdrawiam jeszcze raz serdecznie, Beata Dąbek.
zwiń tekst
NIEZWYKŁE ZDJĘCIE TRUMPA ZE ŚWIETLISTĄ KULĄ - fotografia robi furorę w serwisach S-F
Czw, 7 gru 2023
23:04
Prezydent Donald Trump spotkał się w Arabii Saudyjskiej z przedstawicielami krajów skupionych w Radzie Współpracy Państw Zatoki Perskiej. Rozmawiano między innymi o bezpieczeństwie i walce z terroryzmem.Amerykański prezydent podpisał list intencyjny, który zobowiązuje wszystkie kraje do niefinansowania organizacji terrorystycznych. W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele Zjednoczonych Emiratów Arabskich.......
czytaj dalej 
Prezydent Donald Trump spotkał się w Arabii Saudyjskiej z przedstawicielami krajów skupionych w Radzie Współpracy Państw Zatoki Perskiej. Rozmawiano między innymi o bezpieczeństwie i walce z terroryzmem.
Amerykański prezydent podpisał list intencyjny, który zobowiązuje wszystkie kraje do niefinansowania organizacji terrorystycznych. W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Bahrainu, Kuwejtu, Kataru, Omanu i Arabii Saudyjskiej.
Prawdopodobnie najważniejszym efektem wizyty było podpisanie kontraktów zbrojeniowych z Arabią Saudyjską na kwotę 350 miliardów dolarów.
Jednak wizyta miała też bardziej symboliczne elementy. Jednym z nich było otwarcie Światowego Centrum Przeciwdziałania Myśli Radykalnej. W budynku centrum Trump, wraz z królem Salmanem i prezydentem Egiptu Abd al-Fattahem es-Sisim, podeszli do świecącego globu i położyli na nim dłonie. Za nimi stali inni przywódcy i goście uroczystości.
Ten element inauguracji centrum z pewnością miał być poważny, jednak wiele osób odebrało go inaczej. Zaczęły się żarty i porównania do postaci z filmów S-F. Trzeba przyznać, że fotografia robi piorunujące wrażenie...
Poniżej kilka "interpretacji" tego zdjęcia fanów S-F.
I jeszcze zapis wideo, jak spotkanie wyglądało naprawdę.
zwiń tekst
WŁOSKI SUPERWULKAN W KAŻDEJ CHWILI MOŻE WYBUCHNĄĆ
Śr, 24 maj 2017
21:10
Ostatnie tygodnie przynoszą coraz bardziej niepokojące wiadomości od włoskich sejsmologów. To jedyny w Europie superwulkan (o podobnej wielkości do tego w parku Narodowym Yellowstone w USA). Jego erupcja może spowodować nie tylko zagrożenie dla ludzi mieszkających w okolicy, ale też zachwiać klimatem całej ZiemiErupcja na Campi Flegrei, do której doszło 200 tys. lat temu, wywołała wulkaniczną zimę.......
czytaj dalej 
Ostatnie tygodnie przynoszą coraz bardziej niepokojące wiadomości od włoskich sejsmologów. To jedyny w Europie superwulkan (o podobnej wielkości do tego w parku Narodowym Yellowstone w USA). Jego erupcja może spowodować nie tylko zagrożenie dla ludzi mieszkających w okolicy, ale też zachwiać klimatem całej Ziemi
Erupcja na Campi Flegrei, do której doszło 200 tys. lat temu, wywołała wulkaniczną zimę. Pyły wyrzucone z wnętrza superwulkanu doprowadziły do powstania w powietrzu aerozoli, które zasłoniły niebo na tak długo, że obniżyły średnią temperaturę Ziemi.
Jak piszą w „Nature Communications” uczeni, jezioro magmy, które buzuje kilka kilometrów pod powierzchnią Pól Flegrejskich, daje o sobie znać od 1950 r. Przez przeszło pół wieku badacze wyróżnili trzy okresy jego największej aktywności - w latach 1950-52, 1969-72 i 1982-84. Największe ruchy ziemi zaobserwowano koło Pozzuoli. Grunt na przemian zapada się tam i podnosi - od 1950 r. wzniósł się o 3 m.
W ostatnim czasie uczeni naliczyli w kalderze Campi Flegrei 26 tys. mikrotrzęsień ziemi. Wstrząsy i podnoszenie się gruntu w okolicy wulkanu to często znak, że szykuje się on do wybuchu.

Półwysep Apeniński to jeden z najbardziej aktywnych geologicznie rejonów świata. Wzdłuż Apeninów przebiega uskok tektoniczny spowodowany przez zanurzanie się pod półwyspem adriatyckiej mikropłyty tektonicznej, zderzenie pomiędzy Afryką a Eurazją (które kiedyś wyniosło Alpy), a także otwieranie się basenu Morza Tyrreńskiego. Powoduje to rozciąganie się Apeninów, mniej więcej o 3 mm na rok. Z drugiej strony Włoch, pod Adriatykiem, także trwają ruchy tektoniczne. Wreszcie same Apeniny to wysokie góry i ciężkie, zapadają się powoli pod wpływem swego ciężaru, co jest źródłem dodatkowych przemieszczeń w skorupie ziemskiej.
We włoskiej prasie ukazują się artykuły ostrzegające przed erupcją superwulkanu, która może zamienić Włochy w wymarły obszar i zmienić klimat całej Europy na arktyczny.

zwiń tekst
ZDJĘCIE UFO NA ONET/POGODA - nasi czytelnicy przysyłają nam linki do artykułu o zmianie pogody
Czw, 7 gru 2023
23:04
Czytelnicy serwisu FN są jak zwykle niezawodni. Jeśli tylko coś ciekawego pojawi się w sieci, co jest 'w kręgu zainteresowań załogi okrętu Nautilus', wtedy natychmiast dostajemy informację. I zawsze podkreślamy, że jest to postawa godna najwyższych słów uznania! Tym razem zainteresował ich serwis pogodowy portalu onet.plOto przykłady wiadomości, które otrzymaliśmy w ostatnich godzinach: Chodzi.......
czytaj dalej 
Czytelnicy serwisu FN są jak zwykle niezawodni. Jeśli tylko coś ciekawego pojawi się w sieci, co jest 'w kręgu zainteresowań załogi okrętu Nautilus', wtedy natychmiast dostajemy informację. I zawsze podkreślamy, że jest to postawa godna najwyższych słów uznania! Tym razem zainteresował ich serwis pogodowy portalu onet.pl
Oto przykłady wiadomości, które otrzymaliśmy w ostatnich godzinach:


Chodzi oczywiście o zdjęcie, które można zobaczyć po kliknięciu na link:
https://pogoda.onet.pl/artykuly/jaka-pogoda-czeka-nas-w-niedziele-21-maja-2017-roku/2ekpmbz
Widzimy wtedy taki oto obrazek.

Poniżej zdjęcie w wersji zamieszczonej w serwisie onet.pl:


Zdjęcie jest oczywiście żartem i pochodzi z serwisu shutterstock. Zostało opatrzone znamienną adnotacją:
Object fly in the sky, UFO Alien similar, just kidding

Serwis darmowych zdjęć shutterstock zawiera zresztą więcej tego typu radosnej twórczości internautów.
Jak tego typu zdjęcia powstają? Są do tego specjalne programy czy aplikacje (na smartfony), które bez problemu na każdym zdjęciu mogą wprowadzić dowolne obiekty UFO. Pozwoliliśmy sobie w kilka minut dołączyć do tego zdjęcia nasz "mały drobiazg".



Oglądając takie zdjęcia zawsze jednak radzimy pamiętać o tym, że zjawisko UFO jest porażająco prawdziwe i są zdjęcia, które są absolutnie prawdziwe i których prawdziwości nikt o zdrowych zmysłach nie zakwestionuje. Kilka tygodni temu dostaliśmy serię takich zdjęć i już niedługo jedziemy do ich autora. Szkoda, że mieszka dosłownie na granicy polsko-niemieckiej, ale dla udokumentowania takich zdjęć... naprawdę warto jechać choćby na koniec świata!
/szczegóły tej historii i tych zdjęć - wkrótce!/

zwiń tekst
Australia: Rząd zabiera pieniądze miłośnikom UFO
Sob, 20 maj 2017
21:56
Australijski minister ds. społecznych Christian Porter odebrał środki publiczne organizacji Tuggerah Lakes UFO Group, która skupia miłośników Niezidentyfikowanych Obiektów Latających. Porter nie krył zaskoczenia, gdy odkrył, że grupa od 2013 roku otrzymała łącznie 4500 dolarów z państwowego funduszu wspierającego organizacje pozarządowe.Porter odebrał środki publiczne organizacji Tuggerah Lakes UFO.......
czytaj dalej 
Australijski minister ds. społecznych Christian Porter odebrał środki publiczne organizacji Tuggerah Lakes UFO Group, która skupia miłośników Niezidentyfikowanych Obiektów Latających. Porter nie krył zaskoczenia, gdy odkrył, że grupa od 2013 roku otrzymała łącznie 4500 dolarów z państwowego funduszu wspierającego organizacje pozarządowe.
Porter odebrał środki publiczne organizacji Tuggerah Lakes UFO Group, która skupia miłośników Niezidentyfikowanych Obiektów Latających. Porter nie krył zaskoczenia, gdy odkrył, że grupa od 2013 roku otrzymała łącznie 4500 dolarów z państwowego funduszu wspierającego organizacje pozarządowe.
- Jestem pewien, że to bardzo mili ludzie, których działania są dla kogoś ważne, ale z mojej perspektywy, jako reprezentanta podatników, ta organizacja nie zdaje testu "zdrowego rozsądku" - tak Porter wyjaśnił fakt, że zawiesił finansowanie organizacji do czasu "zebrania więcej informacji na jej temat".
Na facebookowym profilu The Tuggerah Lakes UFO Group można przeczytać, że organizacja zajmuje się "wymianą informacji o UFO i innymi związanymi z tym tematami".
Minister pytany, czy w Nowej Południowej Walii, gdzie działa grupa, często widuje się UFO odparł, że "aby liczyć na środki z budżetu takie kontakty musiałyby być bardzo częste".
Przedstawiciel grupy wyjaśnił, że środki publiczne wykorzystywano na zakup rzutników i mikrofonów, które są niezbędne na organizowanych przez miłośników UFO spotkaniach z udziałem starszych osób.
żródło: Rzeczpospolita

zwiń tekst
Pilotów na całym świecie opanowała nowa moda – każdy niezidentyfikowany pojazd powietrzny jest dla nich ‘DRONEM’
Czw, 7 gru 2023
23:05
Jak można było się tego spodziewać, piloci raportują, że napotykają w powietrzu coraz większą liczbę bezzałogowych statków powietrznych, jednak niektóre wskaźniki mogą być przesadzone, na co wskazuje analiza przeprowadzona przez amerykańską Academy of Model Aeronautic. AMA przyjrzała się uważnie każdej z 1270 obserwacji zgłoszonych w lutym do FAA przez pilotów załogowych statków powietrznych i wykazała.......
czytaj dalej 
Jak można było się tego spodziewać, piloci raportują, że napotykają w powietrzu coraz większą liczbę bezzałogowych statków powietrznych, jednak niektóre wskaźniki mogą być przesadzone, na co wskazuje analiza przeprowadzona przez amerykańską Academy of Model Aeronautic.
AMA przyjrzała się uważnie każdej z 1270 obserwacji zgłoszonych w lutym do FAA przez pilotów załogowych statków powietrznych i wykazała, że tylko 44 z tych incydentów można określić jako bliskie spotkania. To około 3,4 procenta i tyle samo co wyniki podobnych analiz przeprowadzonych przez AMA w 2015 i 2016 roku.
"W latach 70. i 80. wszystko, co piloci zauważyli, było określane jako UFO. Teraz wszystko, co widzą, jest dronem. Drony to nowe UFO", powiedział Richard Hanson, prezes AMA, Popular Science. Hanson dodał, że piloci opisują tak wszystko, co widzą w powietrzu, od przemieszczanych wiatrem torebek na zakupy, po latawce i balony pogodowe.
Niektóre z raportów zawierały obserwacje dronów, które latały poniżej wysokości 400 stóp, pomimo wszystkich kampanii informacyjnych, które miały uświadomić środowisku lotniczemu zakres przepisów dotyczących bezpiecznego użytkowania dronów i limity przestrzeni powietrznej w jakiej mogą się poruszać. Hanson zauważa, że potrzebna jest jeszcze bardziej intensywna edukacja w tym zakresie.
Źródło: AVweb
zwiń tekst
Jasnowidz wskazał miejsce, w którym mogą znajdować się zwłoki 22-latka z Brzegu
Czw, 7 gru 2023
23:05
Wznowiono poszukiwania Damiana Budzana, który wskoczył do Odry, by ratować koleżankę. Akcja trwa już szóstą dobę. – Dokładnie zostanie sprawdzony rejon brzeskiej mariny oraz miejsce, które wskazał jasnowidz wynajęty przez rodzinę. Sprawdzimy też miejsce wskazane przez policyjnego psa, przeszkolonego w poszukiwaniu zwłok. Wczoraj nurt rzeki był zbyt silny, by prowadzić poszukiwania i stanowił .......
czytaj dalej 
Wznowiono poszukiwania Damiana Budzana, który wskoczył do Odry, by ratować koleżankę. Akcja trwa już szóstą dobę.
– Dokładnie zostanie sprawdzony rejon brzeskiej mariny oraz miejsce, które wskazał jasnowidz wynajęty przez rodzinę. Sprawdzimy też miejsce wskazane przez policyjnego psa, przeszkolonego w poszukiwaniu zwłok. Wczoraj nurt rzeki był zbyt silny, by prowadzić poszukiwania i stanowił zagrożenie dla płetwonurków – wyjaśnia Adam Bielecki, zastępca komendanta policji w Brzegu.
– Poszukiwania mężczyzny trwają nieprzerwane od kilku dni, ale w środę zaczęliśmy je prowadzić na szerszą skalę. W związku z tym, że opadł poziom wody w Odrze, możliwe było ściągnięcie tutaj płetwonurków, którzy wykorzystują kamery umożliwiające podwodną obserwację – mówi Patrycja Kaszuba, oficer prasowy Komendy Policji Powiatowej w Brzegu.
Poszukiwania Damiana Budzana trwały nie tylko w wodzie, ale też na lądzie. Sprawdzane miejsca wskazały specjalnie wyszkolone psy.
– W poszukiwania, które rozpoczęły się o godz. 9, zaangażowali się nie tylko płetwonurkowie z Opola i Nysy, ale też strażacy, ratownicy w WOPR i policjanci z Brzegu i Wrocławia. Akcja nie była prowadzona na jednym obszarze. Najpierw dokładnie została sprawdzona marina, a następnie kilkukilometrowy odcinek w okolicach jazu w Lipkach – wylicza Kaszuba.
Środowe poszukiwania zakończyły się późnym popołudniem.
– Nie mamy możliwości, aby zapewnić warunki do całodobowych poszukiwań, ale z pewnością nie zostaną one zaprzestane. W czwartek policjanci, strażacy i płetwonurkowie wrócą do pracy – zapewnia dyżurny KPP w Brzegu.
Przypomnijmy że koleżankę zaginionego uratowali policjanci. Po przepłynięciu ponad kilometra wyciągnęli ją z wody. Tymczasem po Damianie ślad zaginął.
Damian Budzan ma 22 lata i mieszka w Małujowicach w gminie Skarbimierz. Ma ok. 187 cm wzrostu, jest szczupły, ma ciemne włosy i oczy. Na jego prawym kolanie znajduje się pooperacyjna blizna. W dniu zaginięcia ubrany był w niebieskie dżinsowe spodnie ze ściągaczami na nogawkach oraz białą bluzkę z krótkim rękawem z nadrukowaną palmą.
Osoby posiadające jakiekolwiek informacje o miejscu pobytu Damiana Budzana, proszone są o kontakt osobisty lub telefoniczny z Komendą Powiatową Policji w Brzegu – tel. 774240003, 774240045, bądź najbliższą jednostką Policji na terenie całego kraju pod numerem 997 lub 112 z telefonów komórkowych.
żródło: gazeta.pl
zwiń tekst
SPOTKANIE PILOTA Z UFO - mocna i wiarygodna relacja z książki 'Pilot Doświadczalny'
Czw, 7 gru 2023
23:05
Bardzo dobrze znamy tę relację, już kiedyś publikowaliśmy ją w serwisie, ale dobrych i wiarygodnych relacji nigdy dosyć i dlatego przypominamy ją dla wszystkich, którzy interesują się tym fascynującym zjawiskiem. UFO to pojazdy techniczne, wykonane przy użyciu zaawansowanych technologii, które często pojawiają się w pobliżu samolotów. Relacje pilotów są inne niż pozostałych ludzi - obfitują w precyzyjne.......
czytaj dalej 
Bardzo dobrze znamy tę relację, już kiedyś publikowaliśmy ją w serwisie, ale dobrych i wiarygodnych relacji nigdy dosyć i dlatego przypominamy ją dla wszystkich, którzy interesują się tym fascynującym zjawiskiem. UFO to pojazdy techniczne, wykonane przy użyciu zaawansowanych technologii, które często pojawiają się w pobliżu samolotów. Relacje pilotów są inne niż pozostałych ludzi - obfitują w precyzyjne, nie budzące żadnych wątpliwości szczegóły. Czy ktoś o zdrowych zmysłach może jeszcze opowiadać idiotyzmy o tym, że nie ma "wiarygodnych relacji pilotów o spotkaniach z UFO"?
From: [...[
Sent: Monday, May 15, 2017 12:24 PM
To: nautilus@nautilus. org. pl
Subject: UFO w Mielcu
Witam,
W uzupełnieniu do https://www.nautilus.org.pl/xxi-pietro,517,15-maja-2017--o-dawnej-obserwacji-ufo-nad-mielcem.html
przesyłam w załączeniu fragment z książki pt. „Pilot doświadczalny” napisanej przez mieleckiego pilota doświadczalnego Henryka Bronowickiego.
Wysyłałem już wam wcześniej tą informację.
Pozdrawiam,
JR
Książka została wydana: http://www.altair.com.pl/books/preview?book_id=6

poniżej relacja:
UFO?
13 lipca 1984 roku (piątek) po przerwie obiadowej przyjechałem do pracy na lotnisko. Miałem wykonać lot na TS-11 Iskra w celu sprawdzenia usunięcia usterek z wcześniejszego oblotu oraz sprawdzić zachowanie się samolotu w korkociągach. Dwa dni wcześniej oblatywałem tą Iskrę według programu oblotu a później wykonałem lot poprawkowy na sprawdzenie usunięcia usterek i innych regulacji, a ten lot miał być trzecim lotem. Miałem wykonać korkociągi po 4 zwitki w lewo i w prawo oraz sprawdzić usunięcie innych usterek. Jeżeli wszystko będzie dobrze miałem podpisać dokumenty, że „samolot nadaje się do eksploatacji” i że można do przekazać do Odbiorcy, czyli wojskom lotniczym.
Po wyjściu z samochodu zauważyłem, że mechanicy i inni ludzie pracujący na STARCIE stoją przed hangarami, żywo dyskutują i spoglądają w niebo. To co sam zobaczyłem trochę mnie zdziwiło - nad lotniskiem znajdował się obiekt w kształcie srebrzystej kuli i pomimo wiejącego wiatru z prędkością około 5m/s tj. ~18km/godz obiekt ten stał nieruchomo. Gdyby to był jakikolwiek balon, to poleciałby on z wiatrem. Zacytuję fragmenty z codziennej gazety wojewódzkiej „Nowiny” nr 178, redaktora pana Anatola Wołoszyna:
„Tajemniczy i dziwnie się zachowujący obiekt, który pojawił się na niebie w piątek 13 lipca br. w godzinach popołudniowych wywołał duże wrażenie wśród mieszkańców naszego regionu. Przez dłuższy czas obserwowało go tysiące ludzi zastanawiając się, co to tez może być. Widoczny był wyraźnie na czystym, bezchmurnym niebie mniej więcej od godziny 1630 do późnych godzin popołudniowych. Obiekt pojawił się nad Rzeszowem nagle i przez dłuższy czas jakby zawisł nieruchomo nad miastem. Później zaczął się powoli przemieszczać w stronę Mielca. Jego ruchowi nie towarzyszyły żadne odgłosy. Przesuwał się jakby płynąc po niebie. Kształtem przypominał sporej wielkości balon, co do wyglądu i rozmiarów panują rozbieżne opinie. A oto kilka wypowiedzi naocznych świadków:
Stanisław R. - mieszkaniec Baranówki: „W pierwszej chwili pomyślałem, ze to jakiś zwyczajny balon. Kiedy jednak zacząłem mu się przyglądać uważniej, zastanowił mnie fakt, ze obłoki płynęły po niebie, a on wisiał nieruchomo w jednym miejscu, jak przyczepiony. I tak jakoś dziwnie błyszczał w słońcu…”
Janusz B. - „Na Nowym Mieście obiekt był bardzo wyraźnie widoczny i stad wnioskowałem, że musi znajdować się niezbyt wysoko. Mógł mieć dwa, trzy metry średnicy. Doskonale odbijał promienie słoneczne, jakby był wypolerowany lub powleczony srebrem (…)Nie wzbudzał we mnie większych emocji. Jestem przekonany, że był to zwykły balon meteorologiczny”.
Tajemniczy balon został także zauważony przez służby naziemne lotniska. Kontroler lotów na rzeszowskim lotnisku w Jasionce, Janusz Szpont stwierdził, że była to jakby kula, od której odbijało się jaskrawe światło.
Orientacyjnie mogła znajdować się na wysokości około 2000 m i miała kilka metrów średnicy. W chwili obserwacji przesuwała się w kierunku Mielca (mój przypis: przesuwała się pod wiatr do Mielca odległego w linii prostej 50km). W Mielcu dziwny balon był wyraźnie widoczny i bacznie obserwowany przez służby naziemne lotniska. Pogoda była idealna. Pełniący wówczas służbę kierownik lotów Kazimierz Lubertowicz podaje dane jakie wówczas wskazywały przyrządy pomiarowe: zachmurzenie 6/8 cumulusa, podstawa chmur 1800 m, widzialność 20km, wiatr 270o, prędkość wiatru 5m/sek, ciśnienie 747,8 słupa rtęci.
Obiekt ten o „powierzchni kulistej i jakby powleczony folią” znajdował się na południe od mieleckiego lotniska i przesuwał się w kierunku zachodnim. „Póki co łamiemy sobie głowy, co też to mogło znajdować się nad naszymi głowami w dniu 13 lipca br. Anatol Wołoszyn”.
N ten temat ukazały się informacje w innych gazetach w Polsce:
- Kurier polski: nr 136 z dnia 14.07.84 „Z całą pewnością UFO!”,
- Kurier polski: nr 152 z dnia 04.08.84 „UFO w Przemyślu. Kula tkwiła 3 minuty”
- Głos załogi: z dania 30.07.84 „Może kosmiczny patrol”
- Dziennik polski: nr 166 z dnia 16.07.84 „Świecąca kula nad Tarnowem”.
Wydział STARTU na lotnisku tworzyły dwa hangary wybudowane tuz przed rozpoczęciem II wojny światowej. Przy każdym hangarze po jego zewnętrznych stronach, wzdłuż całej długości hangaru były wybudowane murowane pomieszczenia, w których swoje biura mieli: Kierownictwo Startu, piloci doświadczalni, kontrola techniczna, kontrola wojskowa z dwoma pilotami wojskowymi jako przedstawicielami Odbiorcy, mechanicy i inne służby niezbędne do funkcjonowania lotniska. Piloci doświadczalni mieli kilka pokoi plus pokój wypoczynku i pomieszczenia z szafkami na osobiste spadochrony i inny sprzęt lotniczy.
Lotnisko mieleckie miało standardową zgodę na wykonywanie lotów do poziomu FL 80 to jest 2450 m. Ponieważ lotnisko było położone w środku międzynarodowego korytarza lotniczego (szerokość 15 km) Warszawa - Jędrzejów - (Mielec)-Starżawa (granica ZSRR) i dalej na południowy wschód Europy, to lot powyżej FL=80 kierownik lotów musiał uzgadniać z radarową służbą ruchu lotniczego, tak zwaną- Kontrolą Obszaru.
Po krótkiej rozmowie z mechanikami obserwującymi ten balon, poszedłem do biura, żeby zadzwonić do kierownika lotów i zamówić strefę lotów do wysokości 5000m. kierownik lotów pan Kazimierz Lubertowicz: „Załatwiam ci zgodę w strefie nr 4 do 5000m, dodatkowo jest od wszystkich prośba, żebyś podleciał i zobaczył z bliska co to za obiekt stoi nad lotniskiem. Od około 40 minut obserwujemy go przez telemetr (potężna lornetka 10 x 80 z okularami pod kątem 60o zamocowana na przenośnym stojaku, używana na wieżach lotniczych do obserwowania stanu podwozia lądujących samolotów) i myślimy, że jest na wysokości około 2000m. Radarzyści z Kontroli Obszaru (kierujący pasażerskim ruchem lotniczym w drogach lotniczych - korytarzach) nie widzą tego obiektu ale na wszelki wypadek zawiesili wszystkie loty w tym korytarzu kierując samoloty innymi korytarzami. Wojskowa kontrola radarowa w Sandomierzu też nie widzi tego obiektu na swoich radarach. Po starcie przejdziesz na łączność z Sandomierzem”.
Dla mnie zastanawiające było to, ze wojskowa kontrola radarowa z Sandomierza (~70km od Mielca) mająca wysokiej klasy radary sprawujące nadzór nad wszystkimi rodzajami lotów nie ma tego obiektu na ekranach.
Jako obserwator w drugiej kabinie leciał ze mną, bardzo lubiany sympatyczny starszy pan(miał powyżej 50 lat) z kontroli technicznej Henryk Lubera. Hermetyzacja kabiny była wcześniej sprawdzona, lot był planowany do 5000m, więc nie zabraliśmy ze sobą masek tlenowych. Po starcie podczas nabierania wysokości do strefy nr 4 położonej na wschód od lotniska Mielec, której północna granica przebiegała przez kilkadziesiąt kilometrów wzdłuż poligonu wojskowego „Dęba” otrzymałem od kierownika lotów informację: „Dęba pracuje do 10 000m. Po zakończeniu zadania w strefie 4 nawiąż łączność z kontrolą z Sandomierza”. Oznaczało to, ze muszę dokładnie utrzymywać się w strefie, żeby nie wlecieć nad poligon ponieważ można zostać przypadkowo zestrzelonym pociskiem z działa dalekiego zasięgu. Działa takie były produkowane w zakładzie Huta Stalowa Wola, potem były sprawdzane - przestrzeliwane a pociski eksplodowały na oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów poligonie „Dęba”. Czasami przy dobrej pogodzie oglądałem wybuchy tych pocisków na poligonie.
Po wykonaniu prób korkociągowych i sprawdzeniu usunięcia innych usterek, uznałem, że samolot jest dobry i zakończyłem zadanie. Lecąc na wysokości 2000m w kierunku lotniska, tuż nad chmurami typu cumulus nawiązałem łączność z wojskowym radarem z Sandomierza. Powiedział, że mnie „widzi i będzie za mną śledził ”. Następnie zapytałem czy widzi obiekt nad lotniskiem w Mielcu - odpowiedział, że „nie widzi”. Wróciłem na łączność z wieżą Mielec, która dała mi zgodę na lot w kierunku balonu, który nie zmieniając położenia nadal wisiał nad lotniskiem od jego południowej strony. Po chwili zobaczyliśmy dużą srebrzystą kulę, która według naszej oceny była wyżej od nas o około 500 m, czyli była na wysokości 2500 m. Obaj z Henrykiem Luberą uznaliśmy, że jego średnica wynosi około 25 m. Skierowałem samolot w jego kierunku i z prędkością około 500 km/godz. nabierając wysokość szybko zbliżaliśmy się do obiektu. Miałem zamiar podlecieć blisko na odległość kilka metrów do tego obiektu. Obaj z obserwatorem stwierdziliśmy, ze to nie jest balon, ale o tym kształcie jakiś dziwny Obiekt, który wiruje wokół własnej pionowej osi. Kierownik lotów (KL) z Mielca potwierdził przez radio, że: „Widzimy Iskrę i balon, cały czas obserwujemy was przez telemetr. Mam łączność telefoniczną z radarzystą z Sandomierza, który potwierdził, że na radarze u siebie widzi tylko wasz samolot, balonu nie widzi”. Powiedziałem do KL - „Pozostanę z nim na łączności i spróbuję bliżej podlecieć do tego Obiektu”. Odpowiedział: „Dobrze możesz podlecieć bliżej, cały czas was obserwujemy”. Z prędkością około 500km/h zbliżałem się szybko do Obiektu i kiedy odległość między nami zmalała do około 500 m Obiekt ruszył i zaczął się przesuwać z naszą prędkością, nabierając wysokości nie pozwalając nam się zbliżyć. Wznosiliśmy się równocześnie oddaleni od siebie w odległości około100 m.. Byłem zachwycony piękną błyszczącą srebrnym kolorem powłoką odbijającą promieni słoneczne. Obiekt cały czas wirował z dużą prędkością wokół swojej pionowej osi, był co najmniej dwa razy większy od Iskry. Nie miał kształtów idealnej kuli, był lekko wydłużony wzdłuż wirującej osi. To wydłużenie z ciemnym kolorem na dole było widoczne dopiero z bliższej odległości. W miarę nabierania wysokości moja prędkość lotu zmniejszała się, a Obiekt też zmniejszał prędkość utrzymując stała między nami odległość ~100 m.
Z obserwatorem Henrykiem Luberą razem potwierdziliśmy- wzajemnie się upewniając- nasze obserwacje i spostrzeżenia. Zjawisko było dziwne, niezrozumiałe i wręcz niesamowite i dlatego razem utwierdziliśmy się w tym co obserwujemy i widzimy.
Nie mieliśmy masek tlenowych, wiec kiedy na wznoszeniu minęliśmy 5000 m wyjęliśmy węże tlenowe łączące butlę z maską i po otwarciu zaworu butli staraliśmy się oddychać tlenem płynącym pod ciśnieniem z węża. Było to ryzykowne i mogło stać się niebezpieczne. Po kilku minutach wznoszenia i osiągnięciu wysokości 7500 m, kiedy Obiekt nie pozwalał się do siebie zbliżyć, zgłosiłem do KL w Mielcu, że przerywam zadanie i będę schodził do lądowania. KL potwierdził, że mogę lądować i że obserwuje Obiekt i mój samolot.
Podczas zniżania nie widziałem Obiektu, jedynie KL powiedział nam przez radio, że: „Obiekt podąża za wami, zniżając się razem z wami”. Radarzysta z Sandomierza potwierdził mi, że na ekranie swojego radaru widzi tylko mój samolot. Po wylądowaniu podczas kołowania na miejsce postoju KL przekazał nam, że Obiekt obniżył się i ponownie stoi w tym samym miejscu, co przed moim startem.
Po wyjściu z kabiny razem z moim obserwatorem Henrykiem Luberą, mechanikami i innymi pracownikami STARTU obserwowaliśmy Obiekt. Po około 20 minutach Obiekt zaczął się przesuwać - lecieć z dość dużą prędkością w kierunku południowo - zachodnim z kursem na Tarnów, przemieszczając się pod wiatr wiejący z prędkością 5m/sek, to jest 18km/godz. Nie jestem specjalistą od UFO i tego typu zjawisk, ale to co widziałem, stawia wiele pytań na które jako inżynier lotniczy i pilot doświadczalny nie potrafię odpowiedzieć.
zwiń tekst
PROJEKT MESSING - poszukiwania poprzednich wcieleń znanych osób
Czw, 7 gru 2023
23:06
W prowadzonym przez nas projekcie MESSING bardzo ciekawym elementem jest poszukiwanie wcieleń obecnie znanych postaci, na przykład znanych polityków czy ludzi poprzednie znanych. Pisaliśmy o Lechu Wałęsie (mamy nowe arcyciekawe ustalenia w sprawie jego poprzedniego wcielenia, ale to zostawiamy sobie na oddzielną publikację), o obecnych liderach PiS-u, ale także dostajemy przeróżne wiadomości od czytelników.......
czytaj dalej 
W prowadzonym przez nas projekcie MESSING bardzo ciekawym elementem jest poszukiwanie wcieleń obecnie znanych postaci, na przykład znanych polityków czy ludzi poprzednie znanych. Pisaliśmy o Lechu Wałęsie (mamy nowe arcyciekawe ustalenia w sprawie jego poprzedniego wcielenia, ale to zostawiamy sobie na oddzielną publikację), o obecnych liderach PiS-u, ale także dostajemy przeróżne wiadomości od czytelników, które oczywiście staramy się zbierać, porządkować i katalogować.
Poniżej e-mail "z ostatnich godzin".
Witam
Jestem stałym czytelnikiem Waszego serwisu, czytam z zaciekawieniem wszystkie poruszane wątki, chodź nie ukrywam, że najbardziej interesującym dla mnie jest reinkarnacja. Jest jednak jedna kwestia szczególnie interesującą, tzn kolejne wcielenia się osób „z pierwszych stron gazet”. Kiedyś zasugerowaliście ze osoby te odradzają się znów jako osoby znane. A zatem rodzi się pytanie, czy ich „praca do wykonania” jest z wiązana ze statusem społecznym, czy może ich dusze „wypracowały” już określony poziom? Wierzę w głęboki sens i mądrość kolejnych wcieleń i mam świadomość, iż nie jest to kwestia „logiki” jednakże, jeżeli temat jest Wam znany i „zrozumiany” to poświęcicie temu materiał lub prześlecie mi materiały/linki do tematu.
Czekam również na zapowiedziane przez Was artykuły z projektu Messing, które liczę ze wyjaśnią.
pozdrawiam
Marek
Oczywiście będziemy pamiętać o tej prośbie. Poniżej najnowsze "ciekawostki" spośród tych, które przychodzą na pocztę FN. Mamy tego naprawdę sporo - staramy się to wszystko segregować, ale łatwo nie jest.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Sunday, May 7, 2017 7:31 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Reinkarnacja Królowej Anny Jagiellonki?
Przesyłam jako ciekawostkę.
Porównajcie zdjęcie Michaela Caine'a oraz ponoć bardzo wiernie oddaną podobiznę Królowej Anny Jagiellonki. Zastanawia też bardzo charakterystyczna - moim zdaniem - litera "e" w podpisach tych dwóch postaci...



From: [dane do wiad. FN]
Sent: Monday, March 27, 2017 5:07 PM
To: nautilus@nautilus. org. pl <nautilus@nautilus.org.pl>
Subject: Reinkarnacja
Witam,
Być może pani A. Merkel jest reinkarnacją Katarzyny Wielkiej. ?
Przyszło mi to do głowy jak zobaczyłem taki „obrazek”:
Pozdrawiam,
JR

I na koniec jeszcze materiał zamieszczony w serwisie youtube.
zwiń tekst
Ogromne, martwe morskie zwierzę wyrzucone na brzegu w Indonezji
Czw, 7 gru 2023
23:06
W Indonezji morze wyrzuciło na brzeg ciało wielkiego morskiego stworzenia. Zdziwieni mieszkańcy powiadomili służby, ale wciąż nie udało się ponad wszelką wątpliwość ustalić, co to za zwierzę.Zewłok stworzenia znaleziono na jednej z plaż w prowincji Moluki, znajdującej się na wschodzie kraju.Nie wiadomo jeszcze, co to za gatunek, jednak lokalni mieszkańcy razem z przedstawicielami władz. Na ogromne.......
czytaj dalej 
W Indonezji morze wyrzuciło na brzeg ciało wielkiego morskiego stworzenia. Zdziwieni mieszkańcy powiadomili służby, ale wciąż nie udało się ponad wszelką wątpliwość ustalić, co to za zwierzę.
Zewłok stworzenia znaleziono na jednej z plaż w prowincji Moluki, znajdującej się na wschodzie kraju.
Nie wiadomo jeszcze, co to za gatunek, jednak lokalni mieszkańcy razem z przedstawicielami władz.
Na ogromne zwierzę natknął się po raz pierwszy 9 maja jeden z mieszkańców wyspy Seram, znajdującej się w archipelagu Moluki. Mężczyzna, który znalazł stworzenie na wyspie Hulung, początkowo myślał, że gigant znajdujący się przy brzegu to... porzucona łódź. Okazało się jednak, że to martwe morskie zwierzę.
Pierwsze zdjęcia mieszkańcy udostępnili 10 maja 2017. Specjaliści sądzą, że w momencie znalezienia stworzenia, nie żyło ono od co najmniej trzech dni.
Według lokalnych rybaków gigant wyrzucony na brzeg to wielka kałamarnica, jednak indonezyjski portal Jakarta Globe, powołując się na przedstawiciela ministerstwa gospodarki morskiej poinformował, że zwierzę to najprawdopodobniej wieloryb.
Badania laboratoryjne mają ostatecznie potwierdzić gatunek zwierzęcia.
zwiń tekst
KOLEJNA SKAŁA NA KSIĘŻYCU, KTÓRA BUDZI SKOJARZENIA TZW. 'UFO HUNTERS'
Czw, 7 gru 2023
23:07
Praktycznie do tydzień dostajemy wiadomość o tym, że jakieś zdjęcie Marsa lub Księżyca wykonane przez sondy NASA zaczyna budzić emocje na świecie wśród tzw. UFO HUNTERS (tłum. poszukiwaczy UFO, łowców UFO itp.). Tym razem zdjęcie prawie "z ostatniej chwili", które prezentujemy jako ciekawostkę i okazję do uśmiechu. Co jest na zdjęciu? Najpierw je zobaczmy...Uważni obserwatorzy dostrzegli w tym kamieniu.......
czytaj dalej 
Praktycznie do tydzień dostajemy wiadomość o tym, że jakieś zdjęcie Marsa lub Księżyca wykonane przez sondy NASA zaczyna budzić emocje na świecie wśród tzw. UFO HUNTERS (tłum. poszukiwaczy UFO, łowców UFO itp.). Tym razem zdjęcie prawie "z ostatniej chwili", które prezentujemy jako ciekawostkę i okazję do uśmiechu. Co jest na zdjęciu? Najpierw je zobaczmy...

Uważni obserwatorzy dostrzegli w tym kamieniu czołg, który zawiera nawet coś w rodzaju wieżyczki z lufą, a także włazem do wejścia. Ich zdaniem czołg znajduje się pośród starych ruin.
źródło: https://www.msn.com/en-ca/news/world/alien-army-on-the-moon-ufo-hunters-spot-ancient-tank-on-hiding-among-ruins-in-nasa-photo/ar-BBB4a4s
zwiń tekst
DZIWNA RYBA Z FILIPIN -jej skóra była pokryta wzorami
Czw, 7 gru 2023
23:07
Rybę wyłowiono na Filipinach w morzu nieopodal miejscowości Lopez Jaena w Misamis Occidental. Jej ciało było pokryte wzorami, które absolutnie wykluczają przypadkowe "zadrapania". Bardzo nas interesuje ta sprawa i własnymi kanałami próbujemy dotrzeć do jakiegoś potwierdzenia tej historii.Na razie napisały o tym portale, które trudno uznać za szczególnie wiarygodne.https://philnews.ph/2017/05/06/fish.......
czytaj dalej 
Rybę wyłowiono na Filipinach w morzu nieopodal miejscowości Lopez Jaena w Misamis Occidental. Jej ciało było pokryte wzorami, które absolutnie wykluczają przypadkowe "zadrapania". Bardzo nas interesuje ta sprawa i własnymi kanałami próbujemy dotrzeć do jakiegoś potwierdzenia tej historii.
Na razie napisały o tym portale, które trudno uznać za szczególnie wiarygodne.
https://philnews.ph/2017/05/06/fish-tattoo-found-misamis/
http://buzz.definitelyfilipino.net/articles/2017/05/fish-with-intricate-tattoos-caught-in-mindanao-sparks-jokes-and-also-concern-from-netizens/
Poniżej zdjęcia.




W krajach Magrebu i w starożytnym Sumerze panowało przekonanie, że znaki na rybach pojawiają się w przełomowych momentach naszych dziejów. Poprzedzają ważne wydarzenia, wojny, kataklizmy itp.
zwiń tekst
JASNOWIDZ KRZYSZTOF JACKOWSKI O TAJEMNICZEJ ŚMIERCI POLKI W EGIPCIE
Czw, 7 gru 2023
23:07
Krzysztof Jackowski uważa, że do śmierci Magdaleny Żuk nie przyczyniły się inne osoby. Wspomina przy tym również sprawę sprzed lat. W sprawie śmierci Magdaleny Żuk wciąż niewiele wiadomo. Rozważana jest zarówno opcja z samobójstwem, jak i udziałem osób trzecich. Śledczy nie chcą mówić o szczegółach. "Super Express" postanowił skontaktować się ze znanym jasnowidzem Krzysztofem Jackowskim, aby zapytać.......
czytaj dalej 
Krzysztof Jackowski uważa, że do śmierci Magdaleny Żuk nie przyczyniły się inne osoby. Wspomina przy tym również sprawę sprzed lat. W sprawie śmierci Magdaleny Żuk wciąż niewiele wiadomo. Rozważana jest zarówno opcja z samobójstwem, jak i udziałem osób trzecich. Śledczy nie chcą mówić o szczegółach. "Super Express" postanowił skontaktować się ze znanym jasnowidzem Krzysztofem Jackowskim, aby zapytać go o jego przeczucia.
Jackowski twierdzi, że Polka wpadła w psychozę, która doprowadziła ją do śmierci. Nie wierzy w wersję z zabójstwem. - Uważam, że to była jakaś zapaść psychiczna u tej osoby. Mam odczucie, że być może to pod wpływem jakichś środków się stało. (...) Uważam, że cała sprawa pójdzie w kierunku tego, że ta osoba doznała jakiejś psychozy, która de facto doprowadziła ją do śmierci. Ja nie mam odczucia, że to było morderstwo - czytamy w "Super Expressie".
Jasnowidz przypomina przy tej okazji również sprawę śmierci małej Madzi z Sosnowca. Wspomina, że wówczas przewidział przebieg zdarzeń. Mówił o kłamstwie matki, a także o tym, że dziecko zmarło "od przyłożenia czegoś do buzi".
zwiń tekst
Zagadkowa misja NASA
Czw, 7 gru 2023
23:08
Tajemniczy pojazd to tak naprawdę mały robot-wahadłowiec. Należący do amerykańskiego wojska kosmiczny dron spędził w przestrzeni pozaziemskiej rekordowe 718 dni. Po lądowaniu przedstawiciele Pentagonu wydali tylko kilka ogólnikowych komunikatów. Nie ujawniono żadnych dodatkowych informacji na temat tego, co tajemnicza maszyna robiła przez dwa lata w kosmosie. Wiadomo tylko to, co wojskowi powiedzieli.......
czytaj dalej 
Tajemniczy pojazd to tak naprawdę mały robot-wahadłowiec. Należący do amerykańskiego wojska kosmiczny dron spędził w przestrzeni pozaziemskiej rekordowe 718 dni. Po lądowaniu przedstawiciele Pentagonu wydali tylko kilka ogólnikowych komunikatów. Nie ujawniono żadnych dodatkowych informacji na temat tego, co tajemnicza maszyna robiła przez dwa lata w kosmosie. Wiadomo tylko to, co wojskowi powiedzieli przed startem o dwóch zaplanowanych eksperymentach.
Automatyczny wahadłowiec X-37B wylądował w ostatnich dniach na przylądku Canaveral na pasie startowym wykorzystywanym niegdyś przez jego większych braci - załogowe promy kosmiczne NASA. Był to koniec misji określanej prze Pentagon jako OTV-4 od Orbital Test Vehicle (orbitalny pojazd testowy) lot numer cztery.
- Jesteśmy bardzo zadowoleni z działania pojazdu i podekscytowani danymi zebranymi podczas misji, które będą wsparciem dla społeczności naukowej - stwierdził pułkownik Ron Fehlen, szef programu X-37B.
Jak wskazuje oznaczenie misji, był to już czwarty lot wykonany przez dwa istniejące egzemplarze X-37B, zbudowane przez koncern Boeing. Każdy kolejny bije rekordy. Za pierwszym razem miniwahadłowiec był w kosmosie 224 dni. Podczas drugiego lotu już 469, trzeciego 675, a ostatniego 718 dni. X-37B dotarły więc do granicy dwóch lat na orbicie. Żadne inne pojazdy nie spędziły tak dużo czasu w kosmosie, po czym bezpiecznie powróciły na Ziemię. Amerykańskie wojsko twierdzi, że właśnie ta zdolność do długotrwałego pobytu na orbicie i następnie powrotu to główna zaleta i cel istnienia X-37B. Pozwala to testować nowe technologie kosmiczne i następnie analizować wyniki testów na Ziemi. Informacje na ten temat są jednak bardzo oględne, ponieważ Pentagon utrzymuje cały program robotów-wahadłowców w tajemnicy. Ujawniane są jedynie podstawowe dane. Pewnym przełomem było podanie informacji o dwóch eksperymentach, które miał na pokładzie X-37B podczas czwartego lotu. Zrobiono to prawdopodobnie z tego powodu, iż w ich przygotowaniu brała udział też NASA.
Wiadomo niewiele Wiadomo więc, że pojazd, który dopiero co wylądował na Florydzie, ma w ładowni eksperymentalny silnik jonowy oparty na efekcie Halla. Ogólnie rzecz biorąc, działa on na zasadzie przyśpieszania jonów gazu przy pomocy pola elektrycznego. Mają one małą moc, ale paliwo do nich jest bardzo lekkie (gaz plus energia generowana przez baterie słoneczne) i nie zajmuje wiele miejsca. Nadają się więc świetnie do napędzania satelitów czy innych pojazdów wyniesionych w kosmos przez tradycyjne rakiety.
Silniki Halla nie są niczym rewolucyjnym. Pionierami w ich wykorzystywaniu był ZSRR, jednak ten obecnie testowany w X-37B jest bardzo duży i ma być zdolny do wyjątkowo długiego działania. Oznaczono go XR-5A i jest produkowany przez firmę Aerojet Rocketdyne. Jego starsza wersja XR-5 napędza kilkanaście najważniejszych satelitów wojska USA, zapewniając Amerykanom globalną łączność. Nowa wersja ma być stosowana w kolejnych. Silniki służą do korekcji orbit satelitów i przedłużania ich życia o wiele lat, ponieważ zapobiegają ich powolnemu opadaniu ku Ziemi w efekcie działania szczątkowej grawitacji. Drugim ujawnionym eksperymentem w ładowni X-37B była paleta z próbkami nowych materiałów, które mogą być w przyszłości stosowane podczas konstruowania statków kosmicznych. Wystawiono je na długotrwałe oddziaływanie warunków na orbicie i teraz mają zostać przebadane pod kątem tego, jak zniosły między innymi promieniowanie. To cenny eksperyment, bo dotychczas było bardzo trudno przeprowadzić coś podobnego. Po prostu żaden ludzki pojazd nie pozostawał tak długo w kosmosie i nie wracał na Ziemię w jednym kawałku.
Ograniczoną możliwość do takich prób daje Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, ale latające na nią statki transportowe nie wracają na Ziemię, ale spalają się w atmosferze, wiec trudno sprowadzić próbki do laboratorium. Co jeszcze mogą X-37B? Co więcej X-37B robią na orbicie nie wiadomo. Wojsko ucina wszelkie informacje na temat ich misji tuż po starcie rakiety, a później ujawnia dopiero zdjęcia z lądowania. Mnożą się więc spekulacje na temat innych potencjalnych zastosowań małych wahadłowców. Dominują domysły na temat działań o naturze militarnej. Czysto teoretycznie X-37B mogłyby służyć na przykład do sabotowania wrogich satelitów szpiegowskich latających blisko Ziemi. Mogły być lepsze od promów USA.
Wszystkie loty miniwahadłowców są jednak pilnie śledzone przez obserwatorów amatorów i według ich informacji, podczas żadnego z nich pojazdy amerykańskiego wojska nie zbliżały się do jakiegoś znanego obiektu na orbicie. X-37B poruszają się też zbyt blisko Ziemi, aby mogły służyć do atakowania bardzo ważnych dla wszystkich wojsk satelitów na orbicie geostacjonarnej. Choć teorie o militarnych zastosowaniach miniwahadłowców są bardzo popularne, to na razie brak dowodów na ich potwierdzenie. Wojsko USA twardo stoi na stanowisku, że X-37B to pojazdy eksperymentalne. Mają służyć tylko i wyłącznie do badań. Być może na ich bazie powstaną bardziej zaawansowane pojazdy, zdolne do wykonywania złożonych misji w kosmosie. Niezależnie od tego dwa X-37B są obecnie najnowocześniejszymi pojazdami kosmicznymi wielokrotnego użytku.
Na razie nie ma żadnych informacji na temat ewentualnego budowania ich następców czy powiększonej wersji zdolnej do zabrania na pokład ludzi. Nie miałoby to zresztą większego sensu, bo główną zaletą X-37B jest zdolność do długotrwałych lotów, podczas których nie trzeba się martwić o załogę, która potrzebuje powietrza, wody, jedzenia itp..
żródło: (http://www.tvn24.pl)
zwiń tekst