Dziś jest:
Wtorek, 10 grudnia 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl
czytaj dalej
[...] Dzień dobry Państwu, Od dłuższego czasu przeglądam informacje o wydarzeniach jakie miały miejsce począwszy od lat 70-tych do dnia dzisiejszego w okolicach Jeziorka Czerniakowskiego na warszawskiej Sadybie. Szczęście w nieszczęściu, mam pewną historię, z którą chciałbym się podzielić z Państwem. Wszystko co przedstawię.jest oparte na relacjach mojej Babci, która była świadkiem tego zdarzenia. Miało to wszystko miejsce w okolicach przełomu wiosny i lata 1982 roku. Był to wieczór, tuż po godzinie 19, więc moja Babcia postanowiła położyć już w łóżeczku moją malutką Mamę. Dziadek również był zmęczony, więc postanowił się zdrzemnąć na kanapie w dużym pokoju.
Po pewnej chwili w mieszkaniu zaczęło migać światło. Nie trwało to długo, ponieważ migania ustały po ok. 20 sekundach. W przeciągu kilkudziesięciu sekund, Babcia dostrzegła (mieli widok na Wisłę oraz Jeziorko Czerniakowskie) za Kościołem pw św. Antoniego z Padwy (czyli na polach między budynkiem a bezpośrednio Jeziorkiem) całkiem okazałych rozmiarów świetlistą kulę. Jej charakterystyczną cechą było to, że pulsowała światłami, tzn. barwy przemieniały się od biało-żółtego do jasnej czerwieni oraz to, że nie przemieszczała się tylko wisiała nad jednym miejscem. Wystraszyła się, postanowiła obudzić Dziadka, aby też to ujrzał. Po około dwuch lub trzech minutach światło powoli słabło aż w ostateczności zniknęło. Następnego ranka, Babcia z małym wózeczkiem udała się na spacer w to miejsce lecz nic nie wskazywało na obecność sprzed kilkunastu godzin świetlistego obiektu. Żadnych śladów, zapachów... kompletnie nic.
To tyle jeżeli chodzi o tą historię. Postanowiłem się nią podzielić, ponieważ jak na początku napisałem zacząłem się tymi tematami interesować a po drugie widzę, że jest spore zaciekawienie co do zjawisk z tego miejsca w Warszawie. Serdecznie pozdrawiam,
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
[...] Pozdrawiam serdecznie Fundacje Nautilus. Dziekuje Wam bardzo ze jestescie a takze aby pomoc mi zrozumiec moje doswiadczeniana ktore obecna –“materialna wiedza” nie ma wytlumaczenia.
Kilka tygodni temu Ktos z tamtego wymiaru mocnym glosem powiedzial do mnie slowo SIDDHARTHA. Nigdy wczesniej nie slyszalem takiego slowa. Spojrzalem do Wilkipidia. Slowo SIDDHARTHAjest utworzone z dwoch slow w jezyku Sanskirt-w jednym z najwczesniejszych jezykow w Indiach. Ono oznacza.Ten ktory odnalazl sens istnienia lub ten ktory osiagnal wszystkie cele.
W rzeczywistosci imie BUDDY,zanim osiagnal swoje cele bylo SIDDARTHA Gautama Ksiaze Kapilavastu. Powstala takze nowela w 1922 roku o tym tytule w ktorej opisana jest duchowa podroz do odkrycia siebie. Swiat duchowy pokazuje nam wlasciwa drogei kieruje nas w kierunku szacunku do Wszystkiego I Wszystkich. Kilka dni pozniej doswiadczylem czegos fascynujacego.
Piec lat temu bylismy z zona na wakacjach w Meksyku. Po opuszczeniu hotelu I bedac juz w samolocie zorientowalem sie ze zapomnialem zabrac z pokoju hotelowego swoja kurtke. W jednej z jej kieszen zawsze nosilem Rozaniec.
Mial on dla mnie szczegolne znaczenie bo podarowal mi go kolega w Polsce. Przez dlugi czas modlil sie on majac go w swoich rekach. To wyzwolilo go z “ciezkiej choroby psychicznej”.
Pomyslalem sobie wtedy ze tak wlasnie mialo byc I byc moze ten Rozaniec pomoze komus w potrzebie. On ma w sobie bardzo duzo Pozytywnej Energii.
Kilka dni temu wlozylem reke do nowej kurtki I byl w niej TEN Rozaniec. Po powrocie z Meksyku przeszukalem wszystkie rzeczy dziesiatki razy I nic nie znalazlem. Slyszalem o tego rodzaju rzeczach ale dla mnie bylo to pierwszy raz.
Caly czas szukam Prawdy odnosnie sensu istnienia pomimo tego ze chyba wiem o co chodzi. To jest jak glod ktorego nie mozna zaspokoic. Dwa zdarzenia z dwoch roznych religii a jednak maja ze soba cos wspolnego.
Mysle ze wiekszosc religii ma wspolny przekaz tj. Milosc bez Granic.
Pozdrawiam Was I Wszystkich Czytelnikow bardzo serdecznie.
Rysiek
[dane do wiad. FN]
/poniżej zdjęcie załączone do korespondencji, którą dostaliśmy 3 czerwca 2021/
I jeszcze jedna historia z różańcem - rozmawiał nasz współpracownik z pokładu okrętu Nautilus - "Gryzonek".
czytaj dalej
Witam Szanowną Redakcję.
Parę lat temu Waszą stronkę polecił mi znajomy i od tamtej pory jestem Waszą wierną fanką.
Wasze artykuły otworzyły mi oczy na wiele aspektów życia i nie tylko :)
Długo zbierałam się, żeby podzielić się z Wami moją historią na temat snów z osobami zmarłymi.
Otóż przyszedł do mnie we śnie mój nieżyjący dziadek.
Ale od początku. W 2008 roku pracowałam w jednej firmie i z moim tatą i chłopakiem (obecnie mąż). Firma ogłosiła upadłość i wszyscy straciliśmy pracę.
Sytuacja na ryku pracy była na tyle nieciekawa, że nie mogliśmy znaleźć pracy przez parę miesięcy.
Pamiętam jak dzisiaj jak płakałam do mojej mamy zastanawiając się co jest ze mną nie tak, że nie mogę znaleźć pracy.
Wieczorem położyłam się spać i miałam dziwny sen - tak realistyczny jakbym dosłownie śniła na jawie.
Przyszedł do mnie mój nie żyjący od 3 lat dziadek, z którym byłam bardzo zżyta.
Pamiętam, że byłam w pokoju bez żadnych mebli, okien, świateł a było bardzo jasno.
Nagle podszedł do mnie mój dziadek tylko taki młodszy - zmarł mając 82 lata a we śnie miał najwyżej 60 lat.
Dokładnie widziałam jego twarz, ubrany był w koszulę w kratę. Zaczął do mnie mówić ale nie poruszał ustami tylko się uśmiechał.
Biło od niego takie ciepło i wielka miłość. Powiedział mi żebym się nie martwiła bo niedługo wszystko się ułoży i będzie wszystko dobrze.
Jak się obudziłam nie bałam się. Czułam takie mega ciepło na sercu, jakby motyle w brzuchu - ciężko mi opisać to uczucie - nigdy czegoś takiego nie czułam no i niesamowity spokój wewnętrzny.
Rzeczywiście po niecałym miesiącu wszystko się ułożyło. W jednym dniu pracę dostaliśmy ja z moim chłopakiem a tato tydzień wcześniej.
Dodam, że bardzo mocno wierzę w reinkarnację i wędrówkę dusz.
Mojego tatę z dziadkiem łączyła niezwykła więź - czegoś takiego nie widzi się na co dzień. 7 lat temu czyli 9 lat po śmierci dziadka urodził się mój syn. Ponownie zobaczyłam tą niezwykła niesamowitą więź. Syn jest w ogóle bardzo podobny do mojego dziadka.
Uwielbia wędkarstwo, prace w ogrodzie - dzieci w jego wieku raczej wolą komputer- jest małą złotą rączką :) wierzę i mam nadzieję, że mój syn jest kolejnym wcieleniem moje dziadka.
Pozdrawiam Was serdecznie życząc dużo zdrowia w tych dziwnych czasach.
Proszę o zachowanie moich danych do Waszej wiadomości.
Pozdrawiam,
[dane do wiad. FN] /e-mail i opis snu dostaliśmy 13 maja 2021/
Witam,
Do napisania tego e-maila skłonił mnie opis snu jednego z Waszych czytelników, z 14 maja 2021 roku. Właśnie tej samej nocy 1415 maja mój znajomy miał podobny sen. śniło mu się, że 17 maja 2023 roku (ta data cały czas powtarza mu się w snach od ponad 10 lat - kiedyś pisałam do Was o tych dziwnych snach) przechadzał się ulicami wielkiej europejskiej metropolii (jednak w śnie nie wiedział o jaką chodzi). Nagle na niebie coś rozbłysło, usłyszał wielki huk, przeraźliwy krzyk ludzi i ujrzał wielki łuk ognia. Sen wywarł na nim wielkie wrażenie, bo był bardzo realistyczny i spowodował w nim wielki niepokój. Mam nadzieję, że do tych wydarzeń nigdy nie dojdzie i sen okaże się jedynie majakiem sennym.
[...]
czytaj dalej
[…] Dzień Dobry, Jestem czytelnikiem Waszego znakomitego serwisu od niedawna i chciałem opisać bardzo dziwną sytuację, która wydarzyła się […] w szpitalu powiatowym w […] zamienionym w tzw. szpital covidowy. Nie chcę, aby ktokolwiek dowiedział się o tym, gdzie jest ten szpital, bo jedną z osób uczestniczących w tym całym tragicznym wydarzeniu była moja żona, która pracuje tam jako pielęgniarka. O tej sprawie pisały media i nie chcę, aby moja żona miała kłopot, a także jeszcze ten lekarz i jeszcze inna koleżanka żony. Jeśli zdecydujecie się opublikować tę historię w XXI piętrze, to tylko pod warunkiem, że usuniecie nazwę szpitala i miejscowość, a także datę. Już wyjaśniam, co się stało. Lekarz na oddziale popełnił błąd i nie zauważył, że bardzo spadło ciśnienie tlenu w systemie. Musicie Państwo wiedzieć, że koronawirus zabija ludzi w taki sposób, że oni się duszą i są najpierw półprzytomni z powodu niedotlenienia mózgu, a potem umierają. Personel szpitalny nigdy wcześniej nie miał do czynienia z taką liczbą osób nagle na granicy życia i śmierci, proszę mi wierzyć, że moja żona wracała z płaczem do domu, bo chwilami była bezradna. Tego dnia, kiedy lekarz nie zauważył tego, że obniżyło się ciśnienie w systemie pechowo zdarzyło się to, że mieli dwa pilne transporty do szpitala wojewódzkiego z R-ki, więc było trochę zamieszania i nie ma co go za to winić. W każdym razie ludzie nagle zaczęli najpierw się dusić, a potem dopiero moja żona zorientowała się, że coś nie tak jest z ciśnieniem i wtedy przestawiano ludzi jak oni mówią „na butle”, ale przynieść butle z magazynu to nie jest takie proste. Te dziewczyny robiły co mogły, ale nie zdążyły i kilka osób zmarło. W mediach było tylko o dwóch osobach, ale naprawdę przez te wypadek zmarło więcej, ale to inna sprawa. Zarówno ten lekarz, jak i moja żona i jej koleżanka przeżyli załamanie. Tego się nie da opisać słowami, ale wierzcie mi, że to są też ludzie i jak nie można komuś pomóc bo ona umiera, to nie ma nic gorszego. Rzeczy, które ludzie pracujący w szpitalach przez tę potworną zarazę muszą przeżywać trudno nawet opisać.
Ale teraz wyjaśnię, dlaczego piszę do Fundacji Nautilus. Był jeden pacjent, który mimo bardzo niskiej saturacji cały czas był świadomy i nawet tuż przed śmiercią żartował. Niestety zmarł i jego śmierć bardzo dotknęła ludzi, którzy nie zdążyli go uratować, w tym moją żonę. Wszyscy płakali i mimo że w tym zawodzie śmierć do nic szczególnego, ale to są bardzo młodzi ludzie (ten lekarz i moja żona są mniej więcej w tym samym wieku, czyli ok. 30-stki).
Tydzień temu w nocy mojej żonie przyśnił się ten pacjent. Był w jasnym świetle, bardzo szczęśliwy, wręcz promieniał szczęściem. Powiedział, żeby już przestała się martwić, bo jemu jest dobrze. Sen był niezwykle realistyczny, po przebudzeniu żona od razu mi powiedziała, że we śnie dostała od tego człowieka znak i już nie będzie się martwić.
Przyszła do szpitala i tam dosłownie ścięło ją z nóg, bo ten sam sen tej samej nocy miała jej koleżanka pielęgniarka, a także ten lekarz, czyli trzy osoby miały ten sam sen! Przyśnił im się ten sam pacjent w takim jasnym świetle. Nie wiem, czy spotkaliście się z takim przypadkiem, ale to się zdarzyło i moim zdaniem jest dowodem na to, że zmarli potrafią kontaktować się z żyjącymi przez sen i to wcale nie musi być ich najbliższa rodzina, ale obcy ludzie.
Jeszcze raz proszę, aby usunąć nazwę miejscowości, moje nazwisko i nazwę szpitala, jeśli zdecydujecie się na publikację.
Bardzo dziękuję za odpowiedź i to, że mogłem opisać to wydarzenie. Podaję dokładnie datę tego snu – […]
Pozdrawiam całą redakcję
[dane do wiad. FN] [e-mail z opisem historii dostaliśmy 28 kwietnia 2021]
/poniżej tekst z najnowszej Polityki, z którego zdjęcie zostało użyte jako grafika - historia opisana przez naszego czytelnika nie dotyczy tego szpitala!/
czytaj dalej
[...] Witam. Chciałabym podzielić się swoim przeżyciem związanym tematyką kontaktu z duchami.Mój mąż zmarł 6 lat temu. Zmarł nagle, wyszedł z domu i już nigdy do niego nie wrócił. Był zdrowy, nie chorował. Zmarł na rozległy zawał serca. Był to wielki szok dla mnie, dzieci i wszystkich którzy go znali. W dniu śmierci miał tylko 58 lat. Nie pamiętam co się działo w ciągu tygodnia przed pogrzebem, nie wierzyłam w śmierć męża...
W dniu pogrzebu na balkon przyleciał kolorowy motyl. Latał z kwiatka na kwiatek, a potem wleciał do środka. Krążył po całym mieszkaniu. Otworzyłam okna żeby wyleciał, ale on nie miał takiego zamiaru. Na cmentarzu w trakcie pogrzebu nad wnęką, do której miała być włożona urna z prochami, też latały motyle, ale było ich zdecydowanie więcej.
Po powrocie z ceremonii do domu motyl nadal w nim był! Nie wiem dlaczego, ale poczułam, że jest to mój mąż, że mnie przeprasza za nagłe odejście… Takie wrażenie miał też mój 4 letni wnuk. Jak zobaczył motylka od razu powiedział do niego DZIADEK.
Był w moim mieszkaniu około tygodnia, a potem zniknął. Po kilku dniach znowu przyleciał, ale tym razem pod wejściowe drzwi. Tutaj muszę zaznaczyć, iż mieszkam w bloku na 8 piętrze. Jakim cudem przyleciał pod drzwi - nie wiem, kiedy otworzyłam wleciał do mieszkania i czuł się bardzo dobrze w tam. Ja również, ponieważ przez cały czas czułam obecność męża. To był taki dziwny kontakt bez słów. Na przykład, jeżeli szukałam jakichś dokumentów jakaś siła kierowała mnie właśnie do tego, gdzie się znajdowały. Wcześniej nie wiedziałam o nich, ponieważ sprawami urzędowymi zawsze zajmował się mąż. ”Czułam” co i w jakiej kolejności należy załatwiać i do kogo zwracać się o pomoc. Niektóre osoby znałam tylko z nazwisk, wiedziałam, że są znajomymi męża.
Motylki przylatywały i odlatywały. Najdziwniejsze było to, że jeden z "gości" przyleciał nawet w grudniu, ale na święta Bożonarodzeniowe niestety nie został. Na wiosnę znowu przylatywały i dla nas wszystkich to było takie naturalne i normalne. Kto przychodził, witał się, tak jakby On był z nami. W pierwszą rocznice śmierci ,kiedy ksiądz wyczytał nazwisko męża podczas mszy, motyl wleciał do kościoła i „ usiadł” w pustej ławce przed nami. Po jakimś czasie odleciał. Przez pierwsze trzy-cztery lata jego obecność towarzyszyła nam często i nie tylko w domu, wszędzie gdzie były rodzinne spotkania. Potem coraz rzadziej… Kiedy chodzimy na cmentarz, w pochmurne dni, niebo się rozświetla. Odbieramy to tak, jakby Jurek cieszył się z tego, że go odwiedzamy. Z racji wieku, mój wnuk nie rozumiał co to jest śmierć. Do dzisiaj, kiedy przychodzi na cmentarz opowiada dziadkowi o swoich postępach, o kolegach, zabawkach itp. Jak był malutki, to śpiewał piosenki. Dziecko nie odebrało śmierci jako coś ostatecznego. Dziadek po prostu zmieniła miejsce zamieszkania... Bardzo nam wszystkim tego brakuje, a szczególnie mnie i mojemu wnukowi. Mimo to wiem i czuję, że widzi nas z góry i się nami opiekuje.
[dane do wiad. FN - opis dostaliśmy 3 lipca 2020]
czytaj dalej
[...] Szanowna redakcjo Fundacji Nautilus, Chcę opisać wydarzenie, którego świadkami byłem ja i moja żona i niestety nie posiadamy zdjęć, aby to udowodnić. Oboje widzieliśmy UFO w kształcie latającego spodka, choć wszystko odbyło się w bardzo nietypowych okolicznościach i trwało około sekundy, może dwóch sekund, ale nie więcej. 21 czerwca 2020 postanowiliśmy pojechać na naszą działkę pod Łodzią, aby zrobić porządki po zimie, bo wcześniej ciągle nie było na to czasu. Było ok. 19.10-19.15 wieczorem, kiedy ja postanowiłem wyjąć z samochodu dywaniki i je wytrzepać, a moja żona w tym czasie stała kilka metrów ode mnie i rozmawiała z naszą córką przez telefon.
Nagle spojrzałem w lewo i nad domkiem na działce sąsiada zobaczyłem pojazd w kształcie latającego spodka, który unosił się na tym domem na wysokości ok. 5 metrów. Zdążyłem tylko krzyknąć „zobacz!” do mojej żony, która spojrzała się w tym kierunku i także zobaczyła ten pojazd. Choć trudno w to uwierzyć, ale UFO znikło ułamek sekundy później, dosłownie wyparowało. To przypominało scenę z filmu, gdzie ktoś nagle usunął jakiś obiekt z ekspozycji zdjęcia poprzez wycięcie go z klatki filmu. Obiekt nie odleciał, a po prostu zniknął.
Nie było szans, aby go sfotografować, choć żona trzymała w ręku komórkę i tuż po tym zrobiła zdjęcia tego miejsca gdzie pojawił się obiekt, ale nic już na nich nie było. Przesyłam Wam te zdjęcia, ale proszę, abyście ich nie publikowali. Moją relację jak chcecie możecie zamieścić. Zaklinam się, że zdarzenie miało miejsce naprawdę. Relacja moja pokrywa się w 100 procentach z opisem mojej żony. UFO miało kształt dysku z wyraźną kopułką na górze, barwa szara, taka matowa. Żadnych świateł, elementów itp. Średnicę oceniam na ok. 8 metrów, może minimalnie więcej czyli 10, ale raczej 8. Zmierzyliśmy domek sąsiada i w ten sposób oszacowaliśmy średnicę obiektu. Śledzę Wasz serwis od 15 lat i zawsze marzyłem, żeby UFO zobaczyć. Nie przypuszczałem jednak, że te obiekty potrafią pokazać się na sekundę i zniknąć.
Moje dane tylko do Waszej wiadomości
[…]
/e-mail dostaliśmy 23 czerwca 2020/
/zdjęcie z Archiwum FN - obiekt sfotografowany w USA w 2018 roku/
From: [...]
Sent: Monday, June 22, 2020 9:00 AM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Subskrybent Youtube.
Witam [...].
Śledzę i oglądam co tylko w necie się pojawia na tematy mniej lub bardziej niewyjaśnione; UFO, obce planety itd. Wielu ludzi widziało obiekty niezidentyfikowane ale nie mówi o tym z wielu powodów, niepoważne traktowanie wśród znajomych lub niepewność co to ogóle było... może się tylko zdawało. Sam nie wiem co widzieliśmy wracając do domu jesienią ( pazdziernik) 2018 ... żoną zauważyła w okolicy poznania.. spławie - Szczepankowo na wysokości ok 300... 400 m nad ziemią stabilnie unosił się źródło światła, nienaturalnie jasne, żona( zmarła 10 lutego br.)była sceptycznie i raczej traktowała wcześniej moje zainteresowanie UFO ...do tamtego czasu, po tym incydencie każdorazowo obserwowała bacznie przestrzeń wokół siebie czy czasem nie zauważy czegoś... co odchodzi od norm fizycznych. Wieczorami chodziliśmy na spacer z psem i obserwowaliśmy niebo w poszukiwaniu czegoś, światełka poruszające się po niebie.
W jednym z odcinków na Youtube napomniał ktoś o incydencie nad poznaniem, wtedy powiedziałem żonie że jednak raczej to było UFO to co zauważyła. To było przełomowe w jej niestety krótkim życiu. Trzeba być naiwnym, lub po prostu głupim żeby nie powiedzieć tępym żeby uwierzyć w bajki że jesteśmy w tak ogromnej przestrzeni sami.
Osobiście interesuje się kosmosem ..troszkę. teleskop Kepplera wykrywa kolejne egzoplanety ale jest to łyżeczek tego co faktycznie tam gdzieś jest. Odkrywamy planety na podstawie widma światła A raczej Ciebie jaki powstaje na tle źródła światła jakim może być gwiazda, pulsar, supernowa, karzeł czy inne źródło światła. Odkrywamy przeszłość bo to widzimy po upływie czasu jak minął od kąd to światło zostało wyemitowane i dotarło do nas.. setki, tysiące lat śświetlnych temu... te planety, cywilizacje które mogły powstać na tamtych egzoplanetach mogły się rozwinąć do njewyobrażalnego stopnia. Mogą zginąć czasoprzestrzeń, poruszać się w czasie itd. Wracając do Kepplera... to może być nieodkrytych planet znacznie więcej ponieważ trajektoria lotu takiej planety wokół źródła światła może nigdy nie przebiegać lub co kilkadziesiąt naszych lat co spowoduje że ją przegraliśmy lub nie zauważymy nigdy. Wielcy teoretycy raczej sobie zdają z tego sprawę bo nie takie mózgi nad tym pracują. Czekam na kolejne odcinki z pokładu Nautilusa.
Pozdrawiam z okolic poznania.
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
[...] Dzień dobry,
jakiś czas temu na swoim video blogu Pan Krzysztof Jackowski mówił o tym jak rozwijać w sobie zdolności jasnowidzenia [ z rok temu był filmik: Metoda jak pobudzić w sobie....] Jednym z ćwiczeń było pobudzanie własnego czoła poprzez improwizację gry palcami na czole [ jak na pianinie], bez dotykania skóry. Po obejrzeniu filmiku robiłam te ćwiczenia przez kilka dni, w rożnych momentach, jak tam miałam czas.. Nic się nie wydarzyło w trakcie tych dni. Po jakimś czasie [ nie pamiętam dokładnie, ale co najmniej po tygodniu] mialam dwa takie poczucia: a nadmienię, że nie mam zdolności jasnowidczych.
Oto te sytuacje [opisuję ze szczegółami bo one są istotne]:
1) Jestem umówiona do stomatologa. Mam zamiar jechać samochodem, który stoi kilkanaście metrów od domu, przy garażu. Kiedy wychodzę z domu, zamykam drzwi na dwa zamki, górny i dolny [ nie chciałam zamka centralnego i do dzis nie potrafię zrozumieć dlaczego:)]. Oba mają bardzo podobne wizualnie klucze, a ja ich nie mam oznaczonych i często sie mylę. Stąd zamykanie drzwi trochę trwa. Jesli nie muszę, nie mam bardzo istotnego powodu to nie wracam do domu bo mnie zwyczajnie denerwuje otwieranie i zamykanie tych drzwi. Tego dnia zamknęłam drzwi na te dwa zamki i szlam do auta i w drodze do samochodu mam taką myśl w glowie " Muszę sie wrócic i wziac gotówkę bo terminal platniczy u dentysty będzie zepsuty." Oczywiście nie chcialo mi sie wracać i zaczęłam racjonalnie siebie przekonywać w myslach: "Wez przestań, jakie jest prawdopodobieństwo, ze terminal bedzie zepsuty? Kiedy w ogóle ostatnio Ci sie to zdarzyło?" Mysli o gotówce byly jednak tak silne, ze wyłączyłam silnik i wróciłam do domu po pieniądze.
Kiedy byłam u dentysty i czekałam w poczekalni, z gabinetu wyszedl pacjent, podszedl do recepcji. Recepcja byla blisko, wszytko slyszalam.
Pani pyta: gotówką czy kartą?
Ten pacjent [taki młody chłopak to był] mówi: Kartą.
Pani: Dobrze. i zaczęła cos tam wstukiwać na terminalu.
Pomyślałam sobie wtedy: " Widzisz? Działa. I po co sie wracałaś ?"
To wstukiwanie kwoty w terminal trochę trwało i po dłuższej ciszy slyszę, ze Pani z recepcji mówi:
" Nie wiem, co sie dzieje, nie działa, a przed chwilą działał. Próbuję juz trzeci raz.... Tu za rogiem jest bankomat jakby Pan był uprzejmy podejsc?" [ ten chlopak z tego co zrozumiałam nie mial gotówki przy sobie]. Potem jak ja miałam płacić po wizycie, terminal nadal nie działał, chyba byl problem z siecią.
2) i druga sytuacja. Moja córka dostała na urodziny różdżkę - taką piękną, świecącą. Byla zachwycona i to był jej najbardziej ulubiony prezent. Kilka dni po tych urodzinach, schodziłam po schodach z piętra i pomyślałam tak: "Muszę jej zabrać różdżkę bo ją zaraz złamie" i z takim zamiarem weszłam do salonu. Patrzę, a córka siedzi sobie głeboko w fotelu, w prawej ręce ma różdżkę, lewą trzymała polożony na kolanach tablet. Stwierdziłam, ze jak ogląda bajkę to raczej sie szybko nie ruszy i potem jej tą różdżkę położę w bezpieczne miejsce, jesli będzie taka potrzeba. Weszłam do kuchni, nie minęło 15 sekund i słyszę płacz - właściwie to był ryk, bo ciężko to płaczem nazwać. Wracam i widzę zapłakaną córkę ze złamaną różdżką. Okazało sie, że jak schodziła z tego fotela to sie potknęła i upadła na różdżkę, która przy okazji zaczepiła o blat ławy.
Wiem, ze te sytuacje to takie drobiazgi, ale i tak mnie zaskoczyły. W obu przypadkach miałam poczucie ze to sa moje mysli [ a nie ze np. z zewnatrz przychodzą], ale były one takie nagłe, jakby wyrwane z kontekstu, bo głowe miałam zajęta wtedy czymś innym, nie pamietam czym......Niepokojące to było, jakby ta przyszlosc juz byla i na mnie czekala az do niej dotrę. Jakis wplyw i wybór mialalm dopiero gdy te mysli sie pojawiły [ wziąc kasę czy nie? wziąć różdżkę?] Wiec bez takich poczuc to jestem jakby we snie?? Odgrywam role?
Namówcie Pana Jackowskiego na kursy jasnowidzenia. I moze znacie jakiegos psychologa, neurologa pracującego na uczeslni, który byc moze ziantersowałby sie fenomenem Pana Krzysztofa? Zbadał mu funkcjonowanie mózgu w stanie spoczynku, w trakcie wizji? moze jakis rezonans? Moznaby ocenic, budowę poszczególnych obszarów.. itd. Szkoda, ze taki fenomen nie jest badany od strony medycznej.
P.S. Dziękuję Fundacjo, ze jesteście. Robicie świetną robotę.
Pozdrawiam serdecznie,
[ imie do wiadomosci redakcji]/wiadomość dostaliśmy 14 czerwca 2020/
czytaj dalej
/email dostaliśmy 4 czerwca 2020/
Autor e-maila przysłał nam wiele filmów z tym niezwykłym ptaszkiem, który bardzo głośno dawał o sobie znać siedząc na barierce balkonu.
I jeszcze e-mail z poczty do FN od naszego stałego czytelnika.
From: [....]
Sent: Saturday, June 6, 2020 2:12 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Niezwykła historia z ptakiem .......
Witam serdecznie Fundację Nautilus !
W nawiązaniu do artykułu ,,Niezwykła historia z ptakiem i snem " chciałbym coś dodać w sprawie tych prześlicznych ptaszków odwiedzających nasze balkony, parapety, zagrody i działki. Zawsze kiedy jestem na swojej działce zawsze uzupełniam poidełka dla ptaków jak też większe pojemniki z wodą przygotowane na ewentualne ich kąpiele. Pamiętam 2015 r. kiedy były niesamowite upały sięgające 30 stopni a nawet i więcej. Widziałem jak te biedne ptaki szukały cienia by tam się skryć a również samej wody by się ochłodzić. Pamiętałem o nich i pamiętam by zapewnić im te skromne ale jakże dla nich ważne miejsce by czuły się jak u siebie i tak to trwa do chwili obecnej. Ale zauważyłem że od 2015 r a to tylko minęło pięć lat że większość tych ptaków jest już nieobecna na działce. Czym to jest spowodowane ? Myślę, że nie trzeba się nad tym długo zastanawiać. To człowiek doprowadził do tego że te maleństwa giną z naszej ręki. Zatruwamy nasze wody, pola łąki. Coraz mniej widzimy na terenach wiejskich pszczół które zabijane są świadomie przez rolników którzy dokonują oprysków pól chemikaliami nie stosując się do wszelkich zaleceń. Ptaki które widziałem w minionym okresie to już prawie przeszłość. Pozostały jedynie zdjęcia na których udało się uwiecznić ich zabawy w wodzie i rozkosz jaka ich spotkała w tych małych pojemnikach z wodą - źródłem przetrwania w upalne dni.
Pamiętajmy wszyscy by te biedne ptaszyny jak też inne zwierzęta ratować i reagować na każde zło grożące im ze strony nawet naszego sąsiada.
Zawsze jak się pojawia artykuł o naszych zwierzętach, ptakach należy zawsze coś o nich napisać bo bo to mogą być ostatnie ich lata kiedy są jeszcze nad naszymi głowami.
Pozdrawiam ( Orion_1957 )
czytaj dalej
Witam,
Piszę z bólem w sercu, gdyż temat śmierci mojego wspaniałego męża jest świeży. Zmarł w wieku 41 lat na moich rękach w ciągu kilku sekund z powodu zatoru. Byliśmy dla siebie miłością życia i przyjaciółmi. Zostawił mnie z 3 dzieciaków. Niestety nie mogąc się otrząsnąć...wciąż krzyczałam do dnia wczorajszego że ,, zostawiłeś mnie samą,,. Jednak po zdarzeniu wczorajszym mam dowód na to że tak nie jest.
Po 33 dniach od śmierci postanowiłam że zacznę funkcjonować normalnie małymi krokami i posprzątam. Zmywając stół mokra chusteczka przypadkowo rzuciłam ja na telefon, który był prawdopodobnie odblokowany. I zaczął pisać...w pierwszym momencie myślałam że to mokra chusteczka spowodowała iż wyświetlają się sam kropki przecinki i spacje...ale na nagraniu widać że przecinek w ogóle jest poza chusteczka. Siostrzenica obroniła tekst, który jest w kilku językach...i powiem szczerze zabił nas wszystkich emocjonalnie. Proszę o pomoc w zgłębieniu tego tekstu, gdyż jest to poza naszym zasięgiem.
Druga sprawa związana jest z tym samym dniem godzinę później....
Dobra znajoma oznajmiła że przyszedł czas by mi powiedzieć co się stało gdyż ma kontakt z jasnowidzem od jego śmierci...
W załączniku film i zdjęcia po analizie naszej.
[...]
/e-mail i wiadomość dostaliśmy 31 maja 2020/
Witamy Panią,
Dziękujemy za opis i e-mail, a także materiały. Bardzo Pani współczujemy - takie chwilę są przejmujące.
Nigdy nie spotkaliśmy się z tego typu komunikacją, więc trudno jest to nawet jakoś ocenić... Możemy to opublikować z zachowaniem pełnej anonimowości (jeśli Pani oczywiście wyrazi zgodę) i zobaczymy, czy z czymś podobnym zetknął się ktoś z naszych czytelników.
Pozdrawiamy
FN
Ta wiadomość została wysłana przez Fundację Nautilus.
Copyright © 1999-2020 FN. Wszelkie prawa zastrzeżone.
czytaj dalej
[...] na kanale National Geographic był emitowany serial „UFO w Europie”. W kolejnych odcinkach pokazywane są najciekawsze obserwacje UFO, jakie miały miejsce na Starym Kontynencie. Oglądałem ten serial z dużą ciekawością. I nie ukrywam, z pewną zazdrością. W wielu krajach europejskich, w przeciwieństwie do Polski, do obserwacji UFO podchodzi się bowiem z należytą powagą. Na przykład we Francji w latach siedemdziesiątych XX wieku została powołana specjalna organizacja rządowa do analizowania wszystkich przypadków obserwacji niezidentyfikowanych obiektów. Dzięki dobrze skonstruowanemu systemowi przekazywania informacji, wszelkie sygnały zgłaszane do wojska, policji, straży pożarnej, czy też innych służb niezwłocznie są przekierowywane do jednego miejsca. Praca organizacji GEIPAN (bo o niej tu mowa) nie ogranicza się przy tym jedynie do odnotowywania zjawisk. Dzięki posiadanemu budżetowi, są w stanie także zlecać najlepszym laboratoriom przeprowadzanie niezbędnych analiz.
W odcinku 7 wspomnianego serialu NG został przedstawiony przypadek z małej francuskiej miejscowości Trans-en-Provence , który miał miejsce 8 stycznia 1981 r. To jedno z najbardziej znanych i najlepiej przebadanych zdarzeń z UFO, jakie miały miejsce na terenie Francji.
Przypadek ten zainteresował mnie szczególnie, gdyż w wielu elementach przypomina zdarzenie z terenu Polski, a dokładnie z miejscowości Ożarów II koło Opola Lubelskiego. W sierpniu 2008 roku wraz z ekipą Fundacji Nautilus byłam na miejscu zdarzenia. Spotkaliśmy się wtedy z panią, która zaobserwowała obiekt, nagraliśmy relację oraz dokonaliśmy podstawowych pomiarów śladów, jakie pozostały na miejscu zdarzenia.
A oto podobieństwa między obydwoma przypadkami, na jakie zwróciłam uwagę:
1. Wygląd obiektu:
a) Trans-en-Provence:
b) Ożarów II:
Rysunek został naszkicowany przez świadka - panią Szafran na naszą prośbę w trakcie spotkania.
W obu przypadkach świadkowie zwrócili uwagę i narysowali charakterystyczny pierścień.
Oprócz widocznego podobieństwa kształtu, zbieżna jest też ocena koloru obu obiektów (szary i ciemno szary – Ożarów oraz kolor ołowiu – Trans-en-Provence).
2. Dźwięki – w obu przypadkach były słyszalne:
a) Trans-en-Provence: świadek wspominał o słyszalnych gwizdach
b) Ożarów II: szum, przytłumiony huk
3. Pozostawione ślady:
a) Trans-en-Provence:
Pozostawiony przez obiekt ślad przypominał okrąg o średnicy ok. 1,5 m. Na jego obwodzie widoczne były dwa wgłębienia. Widoczna na rysunku strzałka 10m oznacza miejsce pobrania próbki kontrolnej. Opierając się na informacjach z filmu NG, ślad został pozostawiony na ziemi (nie na trawie).
b) Ożarów II:
Ślad pozostawiony w Ożarowie II również przypominał okrąg, ale tak naprawdę był elipsą. Zmierzona przez nas elipsa miała wymiary 3,8 x 3,36 m. Była wygnieciona w trawie. Śladów zagłębień nie zauważyliśmy.
4. W obu przypadkach, na miejscu lądowania odnaleziono ślady świadczące o ingerencji (oddziaływaniu) obiektu na otaczające środowisko.
a) Trans-en-Provence:
W pobranych próbkach roślinności zauważono anomalie w postaci szybkiego starzenia się tkanek. Ani w filmie, ani w dostępnych raportach nie wspomniano o wynikach analizy próbek gleby (nie wiadomo, czy w ogóle były wykonywane). Przeprowadzone badania wykazały, że gleba w miejscu lądowania została nagrzana do temperatury ok. 600 st.C. Naukowcy sugerowali obecność promieniowania mikrofalowego.
b) Ożarów II:
Na elipsie (dokładniej na pozostawionym przez obiekt śladzie) znaleziono liczne drobiny metalu reagującego na magnes. Po kilku dniach pobrano kolejną próbkę gleby, w której nie stwierdzono już obecności ww. metalu. Z uwagi na brak możliwości finansowych, oficjalnych badań laboratoryjnych próbek gleby oraz roślinności nie zlecono. Część drobinek metalu przebadał zaprzyjaźniony z Fundacją fizyk, który stwierdził, że jest to hematyt, który w normalnych warunkach nie powinien występować na powierzchni gleby.
Nie pamiętam, czy sprawdzaliśmy teren wykrywaczem promieniowania mikrofalowego. W każdym razie inne wykrywacze – licznik Geigera oraz czujnik poziomu promieniowania elektromagnetycznego nie wykazały anomalii.
Uważam, że porównanie tych dwóch zdarzeń wskazuje na ich znaczne podobieństwo (kształt obiektu, jego kolor, wydawane dźwięki, a także to, że w obu miejscach lądowania odnotowano pewne anomalie). Czy to tylko przypadek?
Materiał wideo zrealizowany w Ożarowie przez ekipę FN.
I jeszcze poniżej coś z naszej najnowszej poczty. Dodajmy, że mamy stały kontakt z autorem tej obserwacji.
From: [...]
Sent: Saturday, May 23, 2020 5:12 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Bliskie spotkanie z UFO w Jarnołtówku (2009 rok)
Dzień dobry
Mimo upływu wielu lat nadal fascynuje mnie przypadek bliskiego spotkania z UFO w Jarnołtówku. Doszło tam do naprawdę niezwykłej manifestacji UFO. Dwóch świadków z bliska widziało jak pojazd UFO startuje i wzbija się w powietrze. W całej wsi doszło do awarii prądu w momencie startu UFO.
Ostatnio znalazłem w internecie audycję radiową poświęconą temu przypadkowi. Słuchając tej audycji można poczuć 'powiew kosmosu na plecach' ;-)
Naprawdę warto posłuchać
Poniżej link
http://radio.opole.pl/123,37,z-nieba-cos-przylecialo
Pozdrawiam
witam serdecznie.
kilka dni temu spotkałem się z kolegą w sprawach zawodowych. obydwaj zajmujemy się filmowaniem, również dronami. w pewnym momencie zauważyłem nad nami obiekt- bardzo czarny, o nieregularnych kształtach. szerokość, około 2m. Nie był to na pewno dron. przeleciał nad nami dosyć wolno na wysokości około 100m. nie wydawał dźwięku. Miało to miejsce w Białymstoku. Czy taki obiekt był może przez kogoś widziany? nie potrafię wyjaśnić dlaczego żaden z nas nie nagrał tego obiektu. pozdrawiam
[...]
czytaj dalej
Dzień dobry moja 13 letna córka opisała zdarzenie jakie miało miejsce w Łodzi na osiedlu Dąbrowa. Wracałam późnym wieczorem ( prawdopodobnie to byłkoniec września lub października tego roku) od babci, która mieszka dwa bloki dalej i spojrzałam odruchowo w niebo - zobaczyłam, jakbu znad chmur ktoś oświetlał ziemię, coś latało bez żadnego układu typu ósemki, koła nad początek chmurami i zdawało mi się, że te tajemnicze światła przeszły kawałek za mną. Przeraziło mnie to i solidnie przyspieszając kroku wpadłam do domu i opowiedziałam z wielkim strachem o wszystkim mamie. Moja mama szybko się ubrała i poszłyśmy to sprawdzić, szłyśmy w kierunku szkoły na Gałczyńskiego w Łodzi. Mama zaczęła dokładnie obserwować, czy ruchy świateł są regularne, czy zataczają koła, ale koła latały bez żadnego układu. Nagle, gdy doszłyśmy do szkoły zatrzymałyśmy się i pomyślałyśmy, że należy zabrać z domu telefon, aby nagrać to zdarzenie. Nie zdążyłyśmy jednak, ponieważ światła ustawiły się w półokręgu ( było ich ok. 7), nagle z dwóch boków tego ustawienia wyleciały dwa światła, które zleciały na dół, zderzyły się ze sobą w ułamku sekund tak szybko, że gdy podniosłyśmy wzrok na półokrąg świateł wszystko zniknęło i światło zgasło. Wróciłyśmy do domu zaskoczone całą sytuacją. Po dziesięciu minutach musiałyśmy wyprowadzić na spacer psa ( godzina po 21). Z ciekawościa patrzyłyśmy w niebo, lecz było pozbawione wszelkiego zachmurzenia, ale po tajemniczych okręgach nie było ani śladu. Co widziałyśmy, nie wiemy do dziś.
[...]
From: [...]
Sent: Wednesday, May 13, 2020 1:24 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Tajemniczy obiekt w Warszawie w dn.18/04/2020
Szanowna Redakcjo,
Przesyłam opis zdarzenia, którego byłam świadkiem:
Załączam ilustracje dokumentujące, czyli moje fotomontaże, jak to coś wyglądało. Zdjęcia okolicy zdarzenia zrobiłam któregoś z następnych dni i nałożyłam na zdjęcia mój fotomontaż.
Czas i miejsce: 18 kwietnia 2020 r., godz. między 22-23, okres kwarantanny, miejsce wyjazdu z ulicy Trojdena w ulicę Żwirki i Wigury w Warszawie. Byłam w tym miejscu sama, nie było żadnego innego człowieka, robiłam nocny marsz kondycyjny po osiedlu. Wychodzę zza budynku mieszkalnego na Trojdena, patrzę w stronę ulicy Żwirki i Wigury i widzę:
Obiekt przemieszczał się bardzo powoli, ale płynnym ruchem wzdłuż ulicy Żwirki i Wigury w kierunku Centrum W-wy. Był to idealnie równy w kształcie czarny prostopadłościan, bo obiekt widziałam z boku jako prostokąt. Był jak równa geometryczna bryła. Obiekt nie miał żadnych ściętych ścian, żadnych opływowych kształtów tak jak mają samochody. Nie miał okien i drzwi, ani żadnych świateł i odblasków na powierzchni. To była głęboka, idealna czerń jego pokrycia. Tylko u dołu, przy obu końcach były dwa jasne małe punkty świetlne, ale nie były to fragmenty kół, bo nie było żadnych kół widać. To po prostu był czarny prostopadłościan, który przemieszczał się w jakiś sposób do przodu i miał dwa światełka u dołu. Obiekt był bardzo długi - conajmniej około dwie długości samochodu osobowego i wysokości samochodu osobowego, lub trochę niższy. Nie wydawał żadnych dźwięków, np. hałasu silnika. Przemieszczał się w idealnej ciszy. W tym czasie gdy to było, nie jechał żaden samochód, jakby było jakieś zamrożenie czasu. Było jakoś inaczej, jakby przesunięcie czy zastygnięcie w czasie. Trwała całkowita cisza. Odniosłam momentalnie wrażenie, że ten obiekt przemieszcza się tak powoli, bo skanuje otoczenie. Tak mnie zdziwiło to co zobaczyłam, wręcz przestraszyłam się, że miałam odruch automatyczny, nie wsparty logiką: chwilę szłam, chwilę patrzyłam w osłupieniu i następnie szybkim krokiem wykręciłam w tył zwrot i wróciłam z powrotem za budynek, żeby nie patrzeć. Zatem dłużej już się nie przyglądałam. Poszłam na spacer po osiedlu w inne miejsce.
Teraz to miejsce mnie przyciąga. Jestem tam prawie codziennie, będąc na spacerze. Mam w pamięci fakt, że byłam świadkiem czegoś, co trudno wytłumaczyć. Że wzdłuż jezdni przemieszczało się coś, co nie było samochodem.
...
Z poważaniem,
[...]
/poniżej dwa zdjęcia przysłane przez naszą czytelniczkę/
czytaj dalej
Witam serdecznie! Od dłuższego czasu jestem wiernym czytelnikiem (a także oglądaczem i czasem słuchaczem ;-) ) Waszego serwisu, kibicuję z całego serca Wam i temu co robicie, to doprawdy wspaniałe! Chciałbym podzielić się z Wami wiedzą o pewnym wydarzeniu, którego co prawda nie byłem uczestnikiem, gdyż miało to miejsce czasie II Wojny Światowej, a lat liczę raptem 21... Historię znam od mojego dziadka, którą z kolei przekazał mu jego ojciec, a mój pradziadek.
Było to w 1941 roku, niedaleko miasta Skalbmierz na Małopolsce... Miasteczko, podobnie jak pobliskie wsie, położone jest wśród pofałdowanego terenu, skupionego wokół starorzecza Nidzicy, lewobrzeżnego dopływu Wisły. Do lat 70-tych był to również teren dosyć podmokły, bagnisty, i niejednokrotnie obserwowano tu zjawisko "błędnych ogników". Lecz właśnie w latach 70-tych przez okoliczne łąki przekopano kanał, który starej Nidzicy odebrał sporą część wody i osuszył bagniska. W 1941 roku, była to jednak głęboka rzeka, dosyć szeroka, z wartkim prądem, z powodzeniem napędzająca pobliski młyn.
Właśnie do owego młyna, właściciel jego, a mój pradziadek, pewnego jesiennego wieczora, wracał ze swoim znajomym z pobliskiej wsi, Kolonii Sielceckiej. Młyn ten znajdował się (i znajduje nadal) przy drodze do wsi Kobylniki, oddalonej od niego o ok. 600m. Droga prowadzi w większości wzdłóż pierwotnego koryta Nidzicy. Odległość z Kolonii Sieleckiej do młyna, w linii prostej wynosi około 2 km, klucząc polnymi drogami, około 3 km. Pradziadek z towarzyszem byli mniej więcej w połowie drogi, gdy nagle na pobliskich bagnach, w odległości może kilkuset metrów, zabłysnęły dwa silne światła. Przypominały reflektory samochodowe, więc mężczyźni przestraszyli się, że to nadjeżdzają Niemcy. Schowali się zatem wśród rosnących przy drodze krzewach i obserwowali zjawisko.
Tymczasem dwa "reflektory" z wolna ruszyły, kierując się mniej więcej w ich kierunku, w stronę drogi. Nie było słychać żadnego dźwięku silnika, nic, ponadto owe światła wydawały się "płynąć" nad łąkami. Gdy zbliżyły się do rzeki, pradziadek z przyjacielem ciekawi byli w którą stronę skręcą, czy w stronę młyna, czy w stronę Skalbmierza. Swiatła jednak nie skręciły, a dosłownie "przeszły nad rzeką", udając się w stronę okolicznych kamieniołomów, znanych wśród miejscowych jako Kamionka Sielecka, sąsiadujących z pobliską wsią Sielec Biskupi.
I wtedy stała się rzecz dziwna, bo światła zaczęły sunąć ruchem wahadłowym, wysuwając się na przód to jedno to drugie. Po jakimś czasie światła zanikły na terenie Kamionki. Przestraszeni mężczyżni wyszli z ukrycia i czym prędzej pobiegli do młyna. Tam dowiedzieli się, że mniej więcej w czasie ich obserwacji, mieszkańcy zauważyli niesamowite, jasne światło, jakby ktoś na okna nakierował z zewnątrz silny reflektor.
To w sumie tyle. Mógłbym jeszcze dodać, że ludzie nad okolicą obserwowali przeloty ognistych kul, i że przed wybuchem wojny, w 1939 roku, widziano w środku nocy efekt "płonącego horyzontu", ale nie chcę być nadto tendencyjny... ;-)
Trudno mi objąć umysłem co to było? UFO? Nieznane zjawisko atmosferyczne? Eksperymentlana broń niemiecka? Wybór pozostawiam Wam :-)
Z góry dziękuję za uwagę i pozdrawiam!!!
[...]
p.s.
Przesyłam również kilka objaśnionych zdjęć, które powninny zwizualizować miesce wydarzenia (w tym jedno dosyć dramatyczne), a także prowizoryczną mapkę.
Witam.
Chcę zapytać Waszą organizację o pewien incydent, który przydarzył mi się
kilkanaście lat temu.
Oto opis incydentu:
Była noc, jechałem samochodem przez las, na tylnym siedzeniu i patrzyłem
przez szybę na gwiazdy. Przez kilka sekund zobaczyłem wyraźnie na niebie
pomarańczowe światło (jasne, ale nie rażące w oczy, okrągłe, rozmiar
postarałem się oddać w załączonym obrazku), a wokół niego 3 symetrycznie
rozłożone białe światełka (podobne do najjaśniejszych gwiazd).
Pomarańczowe światło stało w miejscu, białe światełka powoli oddalałby się
od pomarańczowego.
Załączam narysowany przeze mnie obrazek, księżyc umieściłem dla oddania
wielkości świateł.
Interesuje mnie, czy poza moim przypadkiem, odnotowano podobne.
Pozdrawiam,
[...]
/poniższy opis dotarł na naszą pocztę 5 maja 2020/
Chciałbym opowiedzieć swoją historię o UFO.
Byłem świadkiem wielokrotnej obserwacji.
Mieszkam we wsi [...] koło Częstochowy.
Zdarzenia miały miejsce w lutym 2016 roku.
Słyszałem przekaz telepatyczny tuż przed
obserwacjami że w mojej wsi będą kosmici.
Pewnego wieczoru leżałem w łóżku w oknach nie było firanek. Zaobserowałem chaotycznie poruszającą się gwiazdę po niebie tuż nad moim domem. Obudziłem się w nocy o godzinie 4.30
Wyjrzałem za okno swojego pokoju przy zgaszonym świetle.
Za ogrodzeniem sąsiada za drzewami choinkowymi na pustym polu dostrzegłem dziwne światła wielkości reflektorów samochodowych ułożone poziomo w równej odległości. Miało to miejsce z soboty na niedzielę. Miejsce obserwacji to teren nierówny pagorkówaty porośnięty głównie chaszczami i drzewami samosiejkami
Kilka dni później poszedłem z rodzicami do kościoła.
Po mszy wybraliśmy się na cmentarz. Jak szliśmy aleją i uliczką
zobaczyłem za ogrodzeniem cmentarza dziwne światło wielkości lampy latarki unoszące się do góry które zgasło po czym zapaliły się dwa światła czerwone tej samej wielkości. Świadkami obserwacji są rodzice. W pobliżu cmentarza znajdują się lasy i tereny zielone.
Było to w trudnodostępnym miejscu gdzie nie ma wejścia od ulicy i strony cmentarza. Kilka dni później wyszedłem na spacer do sklepu wieczorem. Idąc ulicą widziałem pomarańczową kulę światła wielkości lampy ulicznej. Myślałem ze to chiński lampion.
Niestety kula zniknęła i pojawiła się po drugiej stronie ulicy w innym miejscu na podobnej wysokości . Wracałem kilka dni później z kościoła z ojcem. Idąc ulicą zaobserowaliśmy bardzo jasną gwiazdę wielkości satelity ISS wiszącą nieruchomo w powietrzu. Stanęliśmy i zaczęliśmy się przypatrywać obiektowi. Obiekt nieoczekiwanie zaczął się oddalać od miejsca obserwacji i zniknął wyłączając oświetlenie. Byłem pewnego dnia z rodzicami w kościele parafialnym. Był wieczór ciemno.
Wychodząc z kościoła dostrzegłem dziwny obiekt przypominający drona nadlatujący od strony cmentarza oraz pobliskiego lasu oświetlony czerwonym i zielonym światłem
Świadkami są rodzice którzy obserwowali całe to zdarzenie
Obiekt przeleciał dosłownie nad naszymi głowami i kościołem.
W czasie trwania tych obserwacji bardzo źle się czułem. Miałem paraliż senny. Wydawało mi się że jestem prześladowany przez dziwną postać z innego wymiaru która mnie dusiła i dotykała. Czułem podczas snu jak podnosi mi się kołdra i pościel. Miałem koszmary senne. Między innymi koszmar lub sen o kosmitach
Chciałbym poinformować że wszystko ustąpiło po ustaniu
zdarzeń i incydentów. Wyczuwalny był również specyficzny zapach
w powietrzu. Wietrzna pogoda. Warunki pogodowe. Pochmurno. Brak słońca. Temperatura dodatnia. Zamglenia i mgły.
Dostaliśmy ciekawy telefon od babci z Jeleniej Góry.
Opowiadała że widziała dziwny pas światła poruszający
się za oknem jej mieszkania w tym samym czasie.
Nie widziałem kosmitów. Tylko światła nocne.
Chciałbym tak bardzo zachować anonimowość.
Proszę zamieścić historię na stronie lub witrynie.
[...]
czytaj dalej
Bardzo ciekawą historię zgłosił nam czytelnik serwisu. Znalazł kamień z otworem na leśnej drodze w okolicach miejscowości Kaczki (k. Wejherowa). Być może jest toi naturalna formacja, ale zawsze z tyłu głowy jest pytanie, czy przypadkiem nie mamy do czynienia z czymś, co mieści się w dziedzinie zjawisk niewyjaśnionych (np. UFO).
W naszym dziale XXI PIĘTRO - Twoja Historia tym razem zamieszczamy e-mail ze zdjęciami.
From: [...]
Sent: Sunday, March 22, 2020 1:32 PM
To: Fundacja Nautilus
Subject: Re: W końcu ten dzień nadszedł. zagadka UFO z z 2016 rozwiązana
Witam Fundacjo,
W nawiązaniu do artykułu:
https://www.nautilus.org.pl/artykuly,3882,kolejny-tajemniczy-otwor-w-ziemi-znaleziony-w-polsce-w-lesie.html
chciałem zgłosić kamień z otworem na leśnej drodze sfotografowany wczoraj w okolicach miejscowości w której mieszkam, Kaczki.
Miejscowość Wejherowo, o której mowa w artykule mamy w odległości ok. 65 km. Ale tez niejednorazowo znajdujemy otwory w ziemi o średnicy ok 4-5 cm w naszym lesie. Z synkiem często ich zasypujemy na spacerze.
Otwór w tym kamieniu ma średnice ok 3-4 cm może miec już sporo lat, pamiętam go od 2012 roku jak tu zamieszkałem.
Kamień leży akurat po środku leśnej drogi, wystaje tylko wierzchówek. Kamień raczej jest duży, bo otwór mierzy może 10-12 cm głębokości cm i nie jest na wylot. Zastanawiam czy jego pochodzenie jest naturalne czy ktoś po środku lasu sobie po prostu tak wywiercił.
Znaki graniczne i geodezyjne nie stosują raczej otworów, tylko krzyżyki ale na wcześniej wbitych betonowych słupkach.
Nie wiem czy spotykaliście się z takim czymś? W załączniku zdjęcia.
Pozdrawiam,
[...]
Dziękujemy pięknie za zgłoszenie. Oczywiście teraz nie mamy szans tam pojechać, ale zanotowaliśmy sobie to miejsce. W ostatnich latach dostaliśmy ponad sto zgłoszeń o niezwykłych kamieniach, które znaleźli nasi czytelnicy. Ta sprawa zostanie dołączona do tego katalogu. Kiedyś pokażemy wszystkie tego typu wiadomości i zdjęcia w oddzielnej publikacji.
I jeszcze e-mail, który dostaliśmy w sprawie tego kamienia.
From: [...]
Sent: Sunday, March 29, 2020 12:02 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Zagadkowy kamień z wyraźnym otworem
Droga Fundacjo,
chciałbym się odnieść do historii kamienia z wyraźnym otworem, którą niedawno zamieściliście w sekcji XXI Piętro:
https://www.nautilus.org.pl/xxi-pietro,1091,28-marca-2020--zagadkowy-kamien-z-wyraznym-otworem.html
Być może wyjaśnienie tej zagadki przedstawia dr Franc Zalewski. Franc Zalewski jest doktorem geologii i stawia bardzo ciekawą tezę: Jego zdaniem przed tysiącami lat na ziemiach polskich budowano monumentalne budowle z kamienia, podobne do tych z Puma Punku (tak, tak tego Puma Punku w Boliwii!). Gdzie są zatem pozostałości tych budowli w Polsce? Proponuję obejrzeć wykład pana doktora:
Nie jestem geologiem ani specjalistą od obróbki kamieni, ale dla mnie argumentacja tego naukowca jest bardzo przekonująca.
Pozdrawiam
Andrzej
czytaj dalej
[…] Szanowna FN! Obserwuję wasz serwis od 5 lat [...] pierwszy raz mogę sam napisać o tym, co widziałem. To moja pierwsza w życiu obserwacja UFO. Miało to miejsce 28 września 2019 wieczorem ok. 23:37 Mieszkam na Śląsku na osiedlu [...] w Katowicach, które jest w pobliżu [...]. Wieczorami wychodzę na spacer z psem w okolice tego lasu, mam taką stałą trasę. Wczoraj wyszedłem bardzo późno, bo ok. 23.30
Usiadłem na ławce i zapaliłem papierosa, a wtedy dosłownie chwilę potem zobaczyłem, że nade mną na wysokości najwyżej 20-30 metrów błyskawicznie przeleciał okrągły obiekt. Jego średnica musiała wynosić minimum 5 metrów. Miał czerwony kolor z wyraźnie żarzącą się obwódką. Mogła to być kula, ale być może, że widziałem także spodek od dołu. To była dosłownie chwila, nie było szans wyjąć komórki i zrobić zdjęcia. Prędkość tego czegoś była gigantyczna, nawet nie jestem w stanie jej ocenić. Przykro mi, że nie mam zdjęć, ale mogę tylko powiedzieć, że na pewno nie był to dron czy balon, a o samolocie nawet nie ma co wspominać. Nie była to też spadająca gwiazda czy satelita itp.
Jestem tak zdenerwowany, że od razu po powrocie do domu piszę o tym, co zobaczyłem.
Proszę o zachowanie moich danych do wiad. FN
[…]
/poniżej grafika z naszego katalogu/
Poniżej jeszcze dwie relacje od naszych czytelników.
From: […]
Sent: Saturday, September 28, 2019 3:59 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: UFO
Witam redakcję nautilusa.
Zachodniopomorskie godz.15:30
Przesyłam kilka zdjęć ufo nad sarnami obok mojego domu obiekt jest złoty po czym oddala się zmieniając w białą/srebrną kulę.
Pozdrawiam.
Od: […]
[...] Dzisiaj nagralem filmik w Opolu. Chcialbym sie dowiedziec co Panstwo o tym sadza?
Pozdrawiam
[...]
I jeszcze jedno zdjęcie, które dostaliśmy na pocztę 28 września 2019.
/materiały pochodzą z serwisu FN www.emilcin.com/
czytaj dalej
Czytelnik portalu MojaOlesnica.pl nagrał tajemniczy obiekt, który latał nad Oleśnicą i wykonywał manewry niedostępne dla współcześnie znanych samolotów.
https://mojaolesnica.pl/32213,tajemniczy-obiekt-latal-nad-olesnica.php?acceptrodo
Tak wyglądał ten obiekt.
Poniżej film.
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
rozwiń playlistę zwiń playlistę
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.