Dziś jest:
Piątek, 13 grudnia 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl
czytaj dalej
Tę historię opisał nasz czytelnik, który twierdzi, że ma zdolności do kontaktów z duszami zmarłych, czyli jest tak zwanym medium.
Witam serdecznie, choć nie odpowiedzieliście na moje dwa wcześniej wysłane maile nadal próbuję, po raz trzeci złapać z Wami kontakt. Jestem 40letnim pedagogiem, a zarazem medium. Utworzyłem podgrupę zamkniętą na fb z ludźmi, z którymi robiłem odczyty, oraz zamierzam wydać książkę o odczytach i o tym, że każdy z nas otrzymuje znaki, a medium jedynie więcej dostrzega. Chcę opisać Wam jeden z odczytów, jaki przeprowadziłem 8 lat temu, może Wam się przyda - dotyczy samobójców.
No to czas opisać ten odczyt, podczas którego mnie...zatkało. A było to w Boguchwałowicach, latem, kilka lat temu. Miejsce: domek znajomych, weranda. Czas: wieczór, ciepły i miły. Na werandzie ja, w towarzystwie syna gospodarza, który mnie tam gościł, Krzysztofa i jego młodszego brata Bolka. Krzysztof zapytał, czy jeśli pomyśli o kimś zmarłym, to ja to odczuję i złapię kontakt z "DUCHEM". Odpowiedziałem, że ja nie wywołuję duchów, jedynie "czytam" informacje od tych, które odbieram, odczuwam ich obecność obok. Krzysztof poprosił o eksperyment, o to, abym spróbował. Był to czas, kiedy miałem łatwy kontakt ze zmarłymi (bywa, że nie mam niemal przez kwartał żadnych odczuć), więc poprosiłem, aby pomyślał o kimś, kogo zna, a kto umarł i zobaczymy. Po 10 sekundach gdzieś obok nas pojawił się zmarły dziadek Krzysztofa. (Poznałem ducha jego dziadka po jego fizycznej śmierci przy pracy z mamą Krzysztofa rok wcześniej, nigdy nie znałem go za życia), oraz młodzieniec, osiemnastolatek i tyle. Powiedziałem Krzysztofowi, że widzę jego dziadka oraz młodego człowieka. Krzysztof potwierdził zaskoczony, że pomyślał właśnie o dziadku i o młodzieńcu, o którym ja nigdy nie mogłem wiedzieć ani słyszeć. Właśnie w tej chwili przyjechał ojciec Krzysztofa - Maciej (wówczas mój przyjaciel i gospodarz, który mnie zaprosił), więc musiałem przerwać odczyt, ale obiecałem Krzysztofowi, że skoro duchy przyszły, to opowiedzą swą historię w innym czasie i mu przekażę, co mówiły. Nie minęły dwa tygodnie, kiedy nadszedł odczyt. Wróciłem z pracy o 6:40 rano (wtedy pracowałem na nocną zmianę) i przyszedł do mnie duch owego młodzieńca. Osiemnastolatek. Nie spodziewałem, że spotka mnie takie... coś.
Usiadłem na kanapie, załączyłem telewizor z programem informacyjnym, pogłaskałem Filemona, mojego kota, który wlazł mi na kolana i mruczał nieziemsko. Zaczęło boleć mnie gardło, czułem, że się duszę i odpływam. Dosłownie. Fizycznie. Rozpoznaję, że to przekazywana mi wizja człowieka, który już nie żyje. Na chwilę staję się świadkiem (oraz głównym aktorem w filmie wyświetlanym w mojej głowie) i widzę, i wiem skąd ten ból gardła pochodzi. Otóż ten młodzieńczy duch pokazał mi swoją chwilę śmierci (jak ja to kocham - dusze zmarłych fizycznie zawsze pokazuja mi jak umarły:-) Oto fragment wizji: "Wiszę na gałęzi, powiesiłem się, obok leży flaszka wódki, którą wypiłem. Moja głowa opada w dół, zanim umieram i dostrzegam, że MAM NA NOGACH ROLKI, wiszę nad betonowym kołem, i wiem - nie wiem skąd - że akcja ma miejsce w parku w Murckach". ( Nie znam tej miejscowości dobrze - tam mieszka Krzysztof) Tak to poczułem i zobaczyłem. Dotarło do mnie, że ten chłopak nie chciał na serio zrezygnować z życia, że zrobił to po wypiciu butelki wódki i i depresji i wierzył, że ktoś go uratuje, że gałąź pęknie itp. Niestety umarł. Cała reszta nadaje się na inny wpis. Tak czy siak, nie wpadłbym nigdy na to, że można się powiesić w rolkach! Zadzwoniłem do Krzysztofa i powiedziałem: " Przyszedł ten chłopak z odczytu rozpoczętego w Boguchwałowicach, pokazał, że powiesił się w parku w Murckach, nad betonowym kołem i....miał na nogach rolki". Krzysztofa zatkało. Cytuję: " No tak było! Jak mogłeś to wiedzieć! Dokładnie pomyślałem wtedy w Boguchwałowicach o tym samobójcy....". Tam podałem jeszcze wiele innych faktów podanych dla Krzysztofa, ale wystarczy Wam to, że takie obrazy widzę, czuję. Ciekaw jestem, jak byście się czuli mając je przekazać komuś? Jak idioci, jak kuku? Ja się tak czuję za każdym razem, dlatego tak NIE LUBIĘ ROBIĆ ODCZYTÓW!!!! No ale ja je przekazuję, bo co mam zrobić? Mogę tego nie robić, ale przecież nie boję się śmieszności - zrobiłem z tego mój atut.
Cieszę się, że za każdym razem okazuje się to prawdą. Zmarli żyją!!!! Choćby nie wiem jak idiotycznie ich śmierć wyglądała. Ale jeśli chodzi o to, co przekazywał - jak później przekazał swoje imię ów samobójca Michał, był tu uwięziony, nie wiedział co ma robić, nie pokazał mu się żaden tunel, po prostu spadł ze sznurka i widział siebie wiszącego. Nie rozumiał, jak może zyć, skoro jego ciało wisi i tak strasznie żałował tego, co zrobił. Zdawał sobie sprawę z całego bólu jaki uczynił sobie i innym, zdawał sobie z problemu, jaki mu przyjdzie znów przezywać, aby go pokonać, kiedy znów się urodzi. Zrozumiałem, że był ktoś przy nim, kto chciał go wziąc w zaświaty, ale jeszcze nie teraz. Dopóki czas się nie wypełni i on błaka się w świecie swoich mysli i bólu. Wiem, że dotrze do światła przed ponownymi narodzinami, ale właśnie tak za każdym razem wygląda sprawa samobójców, z którymi mam do czynienia. Są zawieszeni na lata, zanim pójdą dalej i zawsze żałuja braku siły i zmarnowanej szany jaką jest lekcja na Ziemi w życiu, jakie opuścili.
Może tym razem nie zignorujecie wiadomości ode mnie? Może w końcu taka wiadomość Wam się przyda? Ja nie mam parcia na szkło i nie prosze o umieszczanie moich danych w przypadku publikacji. PS. Imiona świadków odczytu zmieniłem sam od siebie, szanując ich prywatność. Pozdrowienia dla Waszej Fundacji.
czytaj dalej
Kolejna relacja o tzw. dziwnych dźwiękach, które wydobywają się z wnętrza ziemi. Wiele osób wierzy, że są to odgłosy zbliżającej się Apokalipsy.
...W nocy 20/21lutego 2016 w miejscowości Marki k. Wa-wy w godzinach 2.30 - 3.00 słyszałam bardzo wyraźnie dźwięki, które przypominały dęcie w trąby, albo dęcie silnego wiatru w jakiejś szerokiej rurze. Dźwięk był narastający i malejący i powtarzał się bez żadnej regularności. Padał lekki deszcz nie było natomiast wiatru, bo drzewa za oknem nie szumiały. Nie potrafię racjonalnie wytłumaczyć pochodzenia tych dźwięków. W okolicy nie ma żadnej budowy, ani innych emiterów takich dźwięków. Nigdy dotąd ( mieszkam tu 15 lat) nie słyszałam tego typu odgłosów. Mój pies na nie nie reagował tylko spał. Obudziłam męża, bo myślałam ze mi to w głowie może wyje, ale on również słyszał te "trąby" Piszę o tym fakcie bo jeśli pojawiłyby się inne doniesienia z mojego terenu na ten temat to może Państwo to zbadacie. Jeśli dźwięki pojawią się ponownie to nagram je i prześlę.
czytaj dalej
Bardzo osobliwy sen, którego opis przysłała nam czytelniczka serwisu. Oprócz osoby zmarłej (babcia) także tablica ogłoszeń. Nie mieliśmy czegoś takiego -natychmiast trafia do Archiwum FN.
From: [do wiad. FN]
Sent: Sunday, February 21, 2016 1:28 PM
To: FN
Subject: Sen o zmarłych w pokoju z tablicą ogłoszeń
Witam serdecznie :)
Do napisania do Waszej redakcji pchnął mnie artykuł "Zmarli pojawiający się w snach... to nie są przypadkowe sny!". Mój sen jednak nieco różni się nieco od opisanych w Waszym artykule, jednakże uważam iż jest on wart wspomnienia.
Było to jakiś miesiąc od śmierci mojej Babci, która umarła nagle. Śniło mi się, że weszłam do jakiegoś pokoju, było w nim ciepło i słonecznie chociaż nie było żadnych okien, było pełno ludzi którzy się z kimś witali i wesoło rozmawiali. Na samym końcu pokoju była ściana, na której były wyklejone jakieś ogłoszenia. Podczas gdy ja się im przyglądałam od tyłu podeszła jakaś starsza, niska Pani i zapytała "czy na kogoś czekam". Odpowiedziałam że tak, czekam, a ona w odpowiedzi kiwnęła mi głową i się oddaliła. Po chwili pojawiła się moja Babcia, przytuliłam się do niej, a ona zapytała czy tęsknimy. Zgodnie z prawdą odpowiedziałam jej, że bardzo.
Pomijając sam fakt tego, że śniła mi się Babcia (wiedziałam że prędzej czy później to się stanie, bo każdy zmarły w rodzinie zawsze mi się śni), zastanawiam się czy ktoś jeszcze był w pokoju ze ścianą z ogłoszeniami. I w sumie chyba ta chęć informacji o pokoju przelała szalę, i zdecydowałam się do Was napisać.
Pozdrawiam
czytaj dalej
Wiedzieliśmy, że podczas misji Apollo wokół statku latały obiekty UFO. Ale że było słychać także dziwną muzykę? To nowość.
...Witaj Załogo,
Ostatnio w sieci natknąłem się na artykuł w huffington postcie, traktujący o nieznanych taśmach z misji Apollo.
LINK DO STRONY - kliknij na link!
Astronauci na nagraniach przyznają, ze w trakcie lotu wokół naszergo naturalnego satelity, słyszeli "dziwną, pozaziemską muzykę", mam nadzieję, że temat Was zainteresuje.
Pozdrawiam
Czytelnik
czytaj dalej
Wierzymy, że cywilizacja z Plejad odwiedza od tysięcy lat Ziemię. Czy to jest prawdziwy łącznik z tą cywilizacją? Wykluczyć tego nie można.
...Witam ponownie Fundację
Od kilku lat na YouTube prowadzony jest kanał przez Alaje, mieszkańca Plejad.
W kilku odcinkach pokazane są stopklatki z amatorskiego filmu vhs z pojazdami w kształcie dysku, niemal identyczne jak te u Billy Meiera z tym że pochodzą one z 1995r. Alaje w swoich filmach uczy życia zgodnego z kreacją itd. Wszystkie filmiki zawierają przyjemną dla ucha i poruszającą wyobraźnię muzykę z gatunku new age. Generalnie bardzo przyjemny kanał ale czy prawdziwy. Jakie jest wasze zdanie?
Poniżej wysyłam link:
https://m.youtube.com/user/777ALAJE
Pozdrawia
Marek
czytaj dalej
W serwisie często przedstawiamy wizje jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego. Jeden z naszych czytelników zwrócił nam uwagę nie niezwykłą trafność jego przepowiedni z końca grudnia ub. roku.
Z POCZTY DO FN ... Dzień dobry. Chciałem przypomnieć wypowiedz Krzysztofa Jackowskiego na temat Lecha Wałęsy : Będzie to rok utraty dotychczasowej pozycji dla wielu autorytetów, uznanych osobowości. Między innymi będzie to rok bardzo nerwowy dla pana prezydenta Lecha Wałęsy.Myślę że będzie to dobry materiał na Państwa stronę. ...
Krzysztof Jackowski przysłał na pokład Nautilusa artykuł z Gazety Bałtyckiej, gdzie jest jasno napisane: to będzie trudny rok i dla Lecha Wałęsy, i dla Jarosława Kaczyńskiego!
czytaj dalej
Wieczne potępienie, czy wybaczenie? Jednak wybaczenie, ale mimo wszystko samobójstwo jest absolutnym błędem. Dlaczego? Gdyż osoba popełniająca samobójstwo wróci do punktu wyjścia. Polecamy przeczytania w tej sprawie korespondencji z jednym z naszych czytelników.
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Sunday, February 21, 2016 12:10 AM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Samobojstwo wyjasnienie
tutaj po angielsku jest wyjasnione co sie dzieje z dusza samobojcy:
http://ronahead.com/2016/02/20/matthew-ward-february-18-2016/
“What happened to the Soul when someone committed suicide?” First we say, there is NO punishment for suicide as some religions teach. Just as in cases where physical death is by any other cause, the soul is liberated from the etheric body and psyche. Someone who takes his or her life does so in mental and emotional anguish, and the psyche enters Nirvana in that traumatized state. After a healing process of tender, customized care and constant attentiveness, the person joins the realm’s population and experiences life review just as all others do. When another incarnation is planned, it includes the karmic lessons that had been chosen but not experienced in the life cut short. Mother, please add the date of the message that covers this topic more comprehensively. [ September 23, 2014 ]
http://www.galacticchannelings.com/english/matthew23-09-14.html
Odpowiedź od FN:
niedziela, 21 lutego 2016
Witamy
Dziękujemy za e-mail. Pewnie jest to prawda, ale zabrakło w tym jednej rzeczy wynikającej z naszej praktyki.
Otóż bardzo, bardzo często zdarza się, że dusza samobójcy zostanie w miejscu popełnienia samobójstwa. Nie ma sensu mówić o przypadku – jest zbyt duża liczba tego typu zdarzeń. Być może człowiek, który chciał „swoją śmiercią coś tam spowodować” próbuje zostać i zobaczyć, jaki efekt powoduje jego krok, czy bliscy są pod właściwym wrażeniem itp.
Niewykluczone, że wtedy właśnie zawraca z kierunku drogi do światła.
Bardzo ciekawe wyjaśnienie tego, co dzieje się z duszą samobójcy, jest wyjaśnione w materiale „Life after Life”, który jest dostępny w naszym serwisie vimeo. Jest to poniekąd zgodne z tym, co jest napisane w owym wyjaśnieniu, które Pan przesłał.
Pozdrawiamy
FN
LIFE AFTER LIFE from FundacjaNautilus on Vimeo.
czytaj dalej
XXI PIĘTRO to miejsce, gdzie przedstawiamy najciekawsze (naszym zdaniem) historie lub jak kto woli - relacje - o spotkaniach z nieznanych. Tym razem historie, które zostały jedynie zapamiętane przez naszego czytelnika. Ale są jak najbardziej warte przedstawienia w serwsie FN.
...Po przeczytaniu waszych ostatnich artykułów dostyczących duchów postanowiłem sam się wysilić i opisać dwie historie które znam choć sam ich nie przeżyłem, z tym że jedna jest w 100% wiarygodna i miała miejsce a druga to nie wiadomo. Zacznę od tej autentycznej. Wydarzyło się to dwadzieściapare lat temu kiedy moi rodzice powoli kończyli budowę nowego domu właściwie to już się powoli wprowadzali, przedtem mieszkali u dziadków jakieś 500 metrów od tego nowego domu. Dziadkowie mieli sąsiada, staruszka blisko 90lat, który dawał radę dojść tylko do płotu żeby zamienić słowo. Zawsze kiedy widział mojego ojca mówił żeby go zabrał ze sobą do nowego domu, że trzeba mu tylko trochę mleka, chleba i jakieś łóżko, a mówił ta dlatego, że nie lubiał się z resztą rodziny co tam mieszkała. Ojciec zawsze mu mówił, że kiedyś go zabierze ale jeszcze pokoi nie skończył i nie ma gdzie.., w rzeczywistości nigdy by i tak go nie zabrał. Pewnej nocy gdy rodzice już powoli zasypiali o jakiejś ~12 w nocy w garażu piętro niżej zaczęło coś chuczeć bez ustannie. Postanowili z matką to sprawdzić, ojciec wziął sikierę, był pewny, że ktoś tam jest weszli do garażu a na blacie chodzi załączona wiertarka, podszedł, wyłączył, posprawdzał wszystkie zamki, dom był zamknięty.Wiertarka była zostawiona podłączona do kontaktu, ale żeby ją włączyć trzeba było nacisnąć cięzki przycisk i do tego wcisnąć blokadę, żeby sama chodziła. Na zajutrz dowiedzieli się, że ów dzidaczek tej samej nocy zmarł. Ojciec mówi że potem miesiącami zostawiał tą wiertarkę podłączonądo kontaktu , pytał różnych fachowców czy to możliwe, każdy mówił, że nie. Do dziś mamy tą ruską masywną wiertarkę wciąż sprawną, i jak czasem ją biorę do ręki jestem zdumiony jak ten ciężki przycisk sam się wcisną.
Druga historia jest o tym jak mój pra pradziadek jechał wozem i w już nie istniejącej miejscowości (nie pamiętam nazwy) poprosił go o podwózkę elegancko ubrany gość. Gdy jechali przez las nagle zerwała się straszna wichura, aż drzewa wywracało. Kiedy już się wszystko uspokoiło pradziadek zauważył, że pasażer znikną, a na jego miejscu była kupa owczego odchodu. Ile jest prawdy w tej historii? tego nie wiem, ale ojciec mówi że kiedyś jak był mały to było mase takich opowieści zasłyszanych od starszych ludzi, podobno manifestacje zdarzały się bardzo często. Pozdrawiam
czytaj dalej
W 1977 roku astronom Jerry Ehman odkrył dziwną sekwencję w zapisie z radioteleskopu Uniwersytety w Ohio (USA). Było to sześć znaków 6EQUJ5. Ehman zakreślił tę dziwaczną sekwencję I dopisał słowo “WOW!”. Sygnał miał perfekcyjną jakość I ogromną siłę. Do dziś jego pochodzenie jest niewyjaśnione. Ustalono później, że radioteleskop był skierowany na absolutną „pustkę kosmiczną”.
czytaj dalej
Znamy wiele sposób 'na kontakt z nieznanym'. Wszystkie są niebezpieczne, gdyż może się odezwać "nie ten byt, którego byśmy sobie życzyli". Ten sposób wydaje się jednak w miarę bezpieczny... ;)
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Thursday, February 11, 2016 9:27 AM
To: FN
Subject: kontakt
Mój sposób na kontakt z Nieznanym jest prosty i zupełnie nieszkodliwy! Tylko, jak wspominałam, skutkiem ubocznym może być to, że się natkniemy na zwykłego telepatę... - Zwykły telepata - jak to brzmi?! - Przecież dar telepatii to coś niesamowitego!!!...
Wybieramy miejsce... Tam gdzie tłum różnorakich ludzi - może to być galeria handlowa w sobotnie popołudnie, może być targ miejski... - W moim przypadku był to plac targowy na Dworcu Świebodzkim u nas we Wrocku...
Myślimy... "Jeśli w tym tłumie ludzi, jest Ktoś Stamtąd, ktoś Inny, Istota Wyższego Rzędu - proszę, niech da mi znak - dotykając czubkiem wskazującego palca prawej dłoni - czubek swojego nosa.." I wtedy, nim dokończyłam tą myśl - blondynka, patrząc mi w oczy i uśmiechając się serdecznie - dotknęła swojego nosa... Zatkało mnie!... Patrzyłam na nią osłupiała... A ona przeszła blisko mnie i wmieszała się w tłum... Odwróciłam się za nią jeszcze, a ona też się do mnie odwróciła i znowu serdecznie uśmiechnęła!...
Dziwne uczucie... Czy to była telepatka, czy Ktoś Stamtąd???...............
czytaj dalej
Dużym zainteresowaniem czytelników serwisu cieszą się nasze odpowiedzi na pytania. W ramach tego cyklu kolejna poracja "pytań do FN".
-----Original Message-----
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Tuesday, February 09, 2016 8:42 PM
To: Fundacja Nautilus
Subject: Reinkarnacja - pytania
Droga Redakcjo!
To już drugi mój mail do Państwa :) Lektura bieżących newsów na stronie główniej portalu natchnęła mnie do zadania kilku pytań związanych z
reinkarnacją:
1. Jak w kontekście rozwoju duchowego i "lekcji" z życia przedstawia się sprawa osób dokonujących eutanazji? Czy odebranie komuś życia każdorazowo jest traktowane jako zły uczynek, za który czeka nas kara (a raczej lekcja do odrobienia) w następnym wcieleniu? Czy istotny jest sam akt odebrania drugiemu człowiekowi życia, czy intencja przyświecająca takiemu postępowaniu (w przypadku eutanazji intencją jest ulżenie w cierpieniu i skrócenie mąk)?
Eutanazja jest trudnym problemem z punktu widzenia karmy. Musielibyśmy mieć przynajmniej jeden przykład tego, jak potoczyły się losy dusz człowieka poddanego eutanazji i takiego, który przy niej pomagał. Niestety - nie mamy takiej historii w Archiwum FN. To właśnie tego typu konkretne przypadki pozwalają nam oceniać, co się dzieje z duszą mordercy czy samobójcy. Tu nie mamy wątpliwości. Eutanazja - możemy jedynie się domyślać, że na pewno jest to naruszeniem praw złej karmy, która niestety często musi się wypalić w "bólu i łzach". Czy skrócenie cierpień - akt miłosierdzia - jest wyjątkiem od tej reguły? Nie odważymy się zawyrokować w tej sprawie.
2. Jeśli przyjąć, że zwierzęta, rośliny czy inne elementy natury (np.
kamienie) to niższe od ludzi formy (w sensie karmicznym), które jeszcze nie ewoluowały duchowo do postaci człowieka lub też nastąpił ich regres wskutek złego życia, jak odbywa się ich "nauka", skoro kierują nimi instynkty i naturalne cykle? Skoro nie kierują się wolną wolą i często giną przedwcześnie na skutek pożarcia przez inne zwierzęta, to jak mogą się rozwijać? Czy szanse na "awans" mają tylko takie organizmy, które umrą śmiercią naturalną (myślę, tu również o ludziach)? Biorąc pod uwagę, że np. muszka owocówka żyje kilka dni, a Dąb Bartek ponad 1000 lat, czy można stwierdzić, że dusza znajdująca się w tym drzewie ma do odpracowania niezwykle długą lekcję, gdyż wyrządziła wiele zła w poprzednim wcieleniu?
Cykl inkarnacyjny prostszych bytów duchowych (zwierzęta, rośliny czy minerały) przebiega w sposób bardzo harmonijny. Owe przeróżne instynkty, o których Pani wspomina, są mocno zmieniane przez kontakt z istotami wyższymi, na przykład z człowiekiem. Jesteśmy pewni, że tzw. zwierzęta domowe poprzez obcowanie z ludźmi potrafią nabrać przeróżnych cech, które świadczą o umiejętności przeżywania wyższych uczuć. Od tego już tylko mały krok przed wkroczeniem do świata "istot ludzkich". Wiele z nich zresztą potem robi ten krok.
Instynkt jest potrzebny na pewnym etapie rozwoju duszy. Niestety ludzkość nie potrafiła opanować u siebie owych cech, które powinny naturalnie występować tylko w świecie roślin i zwierząt, jak np. zabijanie. W niższych światach akt zabicia innej istoty jest traktowany inaczej niż dla ludzi, gdyż zwierzęta lub rośliny czynią tak z powodu swojej natury i chęci przeżycia. U ludzi jest to poważnie naruszenie karmy. Za rzeźnie na całej planecie przyjdzie nam płacić przez tysiące lat.
3. W nawiązaniu do artykułu, w którym poruszono kwestie odżywiania przez UFO oraz pozaziemskiego pochodzenia owocu granatu, zastanawiam się co możemy jako ludzie spożywać, żeby nie zaburzać innym stworzeniom (zwierzętom, roślinom) ich cyklu karmicznego? Skoro jedząc rośliny czy mięso zwierząt pozbawiamy ich przedwcześnie możliwości rozwoju, to w takim razie czym bez obaw możemy się żywić, żeby się nie odwodnić i nie pozbawić organizmu niezbędnych minerałów?
Nie ma wątpliwości - zabijanie zwierząt i spożywanie mięsa jest dramatem ludzkości. Jest nas zbyt dużo, aby powstrzymać ten bestialski proces, więc nie ma takiego argumentu, nie ma takiego apelu, po którym ludzkość zrezygnuje z "wędzonych plastrów indyka". Dla ludzi to jest jedynie produkt. Istnienie miejsca kaźni, pełnego strachu, lęku i łez zwierząt jest przez nich pomijane jako "nieinteresujące". Droga jest jasna - ograniczenie dramatyczne przyrostu naturalnego, rezygnacja z zabijania zwierząt, a następnie skoncentrowanie się na produkcji żywności roślinnej i czegoś, co czeka nas w przyszłości, czyli tzw. hodowli komórkowych. To zaspokoi nasze potrzeby białka, ale wymaga zaawansowanych technologii, które ludzkość jeszcze nie ma. Czeka nas jednak dramatyczne wydarzenie, które zatrzyma proces dewastacji planety, a także tworzenia "złej karmy". Obawiamy się, że jest możliwe np. uderzenie w Ziemię dużej asteroidy. Tylko coś takiego może zatrzymać proces "produkcji" owych specjałów z mięsa zabitych zwierząt. I nic innego.
Wiem, że powyżej przewija się więcej niż 3 pytania, ale mam nadzieję że choć na część z nich uda się odpowiedzieć, tak żeby w jakiś sposób nakierować nas załogantów na właściwe tory "ścieżki życia".
P.S. Za wyśmienity pomysł uważam stworzenie "instrukcji życia", której wątek przewinął się w jednym z wpisów. Powinien to być taki FAQ zarówno dla nowych czytelników, jak i dla każdego kto natknie się na FN w internecie, aby wywołać efekt refleksji i szukania sensu życia. Sądzę, że byłby to również wartościowy "materiał powtórkowy" dla stałych czytelników, którzy być może chcieliby odświeżyć niektóre zagadnienia.
Pozdrawiam
Tak, powstanie taka właśnie "INSTRUKCJA ŻYCIA - POWERED BY FUNDACJA NAUTILUS".
Pozdrawiamy
FN
czytaj dalej
Szanowni Państwo,
jestem autorem strony popetersburgu.pl.
Na naszej stronie pojawił się właśnie artykuł na temat tajemnic i miejskich legend dotyczących sfinksów Petersburga, być może Państwo albo Państwa czytelnicy byliby zainteresowani tą tematyką?
Jeżeli uznają Państwo artykuł za interesujący zapraszam do udostępniania.
Artykuł znajduje sie tutaj:
http://popetersburgu.pl/zobacz/zabytki/zagadka-petersburskich-sfinksow.html
Zapraszam.
Z poważaniem,
Krzysztof Saczuk
www.popetersburgu.pl
www.facebook.com/popetersburgu
czytaj dalej
Dziwne dźwięki mają być dowodem na to, że nasza planeta jest tuż przed przebiegumowaniem. Podobno słyszane są także w Polsce - oto najnowsza relacja.
Witam, nazywam się Jakub , mam 24 lata, chciał bym się z Wami podzielić tym co stało się w okolicach Żywca a dokładnie w Łodygowicach (podejrzewam , że nie tylko tu) a mianowicie dziś tzn. 06.02.2016 około godz 21.40 było słychać bardzo dziwne dzwięki , były one zupełnie inne niżeli te , które możemy wyszukać w internecie, tzn, nie brzmiały jak trąba a bardziej jak gong, dzwięk "gongu" rozbrzmiewał co ok 2 s w równych odstępach czasowych. przez kilkanaście minut, może dłużej, dochodził jak by z nikąd, i sprawiał wrażenie jak by był słyszalny w całej naszej kotlinie. Jest sobota i to późna pora tak więc nie wydaje mi się by było to spowodowane pracami jakiś maszyn, a ponadto potrafił bym takowy dźwięk rozpoznać jeżeli rzeczywiście wydawała by go jakaś maszyna. Było to na tyle dziwne ,że wybiegłem z parteru na balkon na 1 piętrze gdzie już znajdowała się moja siostra która z przerażeniem w oczach pytała się mnie co to może być, tak więc na pewno nic mi sie nie przesłyszało. Piszę tą wiadomość , ponieważ doceniam Waszą pracę i myślę , że ta relacja może Wam się przydać biorąc pod uwagę, że nie udało mi wyszukać w internecie czegoś podobnego. Pozdrawiam
czytaj dalej
Kilka historii z życia i... kilka pytań do nas. Mamy mało czasu, więc odpowiedzi muszą być bardzo krótkie, za co... przepraszamy.
...
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Tuesday, February 02, 2016 11:48 PM
To: FN
Subject: Kilka, z setek tego typu historii
Witajcie.
Jestem Marcin, mam 22 lata. Od kiedy tylko pamiętam,a raczej od momentu gdy miałem dostęp do internetu czytam wasz portal, dzięki Wam postrzegam świat zupełnie inaczej. Mimo młodego wieku chciałbym podzielić się z wami kilkoma historiami jakie przytrafiły mi się w moim krótkim życiu, opiszę te historie,które udało mi się "wychwycić" - zauważyć - powiązać z czymś lub odczytać zapis przeznaczenia.
Zdaję sobie sprawę z tego,że Wy to wszystko wiecie, ale mimo wszystko zdecydowałem się napisać..
A więc na początek:
Numerologia/znaczenie liczb - Kiedyś,gdy miałem kilkanaście lat uważałem znaczenie liczb za wymysł pseudowróżek i ludzi,którzy chcą na tym zarabiać sprzedając artykuły z horoskopami numerologicznymi,aż do momentu,gdy sam zauważyłem w życiu,iż prześladuje mnie pewna liczba, zupełnie nie związana z datą urodzenia.
Jest to liczba 4. Gdyby tak często nie pojawiała się w moim życiu, to nie domyśliłbym się po prostu tego.
Poczynając od 4 dnia miesiąca kiedy byłem chrzczony po numer dziennika w szkole,numery zestawów na maturze podczas egzaminów, stanowisko produkcyjne/linia produkcyjna, miejsca gdzie pojawiałem się wszędzie widziałem numer 4, w poszczególnych datach mojego życia ta liczba również pojawia się często. Numer rejestracyjny mojego auta 19523 = 1+9+5+2+3=20/5=4 , numer buta 44(no banał, większość ma taki pewnie). Ktoś chciał sprawić mi prezent kupując mi bluzę, po rozpakowaniu widzę numer na bluzie 4 - gdy ta osoba kompletnie nie znała historii z moją liczbą (kolejny złoty strzał ? Przypadek?). Jedno dla mnie jest pewne,że gdzie liczba 4 to znak dla mnie,że tak ma być i znajduje się w odpowiednim miejscu i czasie. O liczbie 13 nie wspominam - każdy ma swoje zdanie, jedni pech drudzy,że to liczba opatrzności.
Zainteresowanie UFO:
Tak naprawdę zacząłem szukać jakichś ciekawych informacji dopiero po tym jak przytrafiła mi się niespotykana rzecz.
Zdarzenie miało miejsce ostatniego lub w pierwszy weekend przełomu miesiąca sierpień/wrzesień 2012 r.
Była to sobota wieczór przed godziną 22. Umówiłem się z kolegami,że tego wieczoru pojedziemy na imprezę opić mój nowy pierwszy samochód. Koledzy byli z sąsiednich wiosek więc umówiliśmy się na 22 ,że po mnie przyjadą.
Tak więc przed 22 wyszedłem na dwór, poszedłem jeszcze do mojego wtedy nowego auta zobaczyć co i jak odpalając papierosa i czekając na podwórzu. Od dziecka patrzyłem w niebo szukając samolotów które akurat przelatują nad moją miejscowością dzięki portalowi flightradar24 no i dostrzegłem bardzo jasny żółty punkt na niebie,który się przybliżał w moim kierunku. To coś wyglądało zupełnie jak na tym filmie https://www.youtube.com/watch?v=c8ubjfDNwzk 5:40 . Stałem jak w amoku patrząc jak to coś się zbliża, a gdy było to co raz bliżej na podwórzu zaczęło się robić jasno, bo to coś świeciło jak latarnia i poruszało się w w lini prostej ,ale jakby ruchem kołyski. Wiedziałem,że nikt mi nie uwierzy,więc pobiegłem do domu po ojca, to była chwila (może 20 sekund, wbiegłem do salonu i z powrotem na podwórze), gdy wyszedłem na dwór obiekt już był mało widoczny i się oddalał,aż w końcu zniknął. Na pewno nie był to żaden samolot,helikopter,dron,latawiec ani balon. Nie wydaję mi się,że obiekt stworzony przez człowieka tak się porusza i jest w stanie tak szybko zniknąć, rozpłynąć się. Samolot porusza się z prędkością ponad 1 tys km/h, a na horyzoncie jest widoczny znacznie dłużej. Na pewno też nie była to żadna sonda,gdyż miałaby obrysówki/diody czerwone. Nigdy więcej czegoś takiego nie zobaczyłem i pewnie nie zobaczę, a nie będę opisywał czegoś co mi się wydaję, napisałem co widziałem.
Reinkarnacja:
Gdy miałem 13 lat przyszła na świat moja siostra, było to 11.09.2006 roku. Rodzice dali jej imię po prababci -Agnieszka.
Dziecko urodziło się ze znamieniem na głowie tzw. wg. was muśnięcie anioła, znamię było w kształcie okręgu wokół którego znajdowały się pełne okrągłe kropki, kolor różowo-czerwony. Znamię było widoczne przez pierwsze półtora roku, teraz dziewczynka ma dłuższe włosy, nie wiem czy jeszcze jest to znamię.
Zastanawiam się czyim siostra jest wcieleniem. Pewnego dnia opiekowałem się młodszą siostrą, było to w kwietniu 2010 roku, dziecko miało niecałe 4 lata. Oglądamy wspólnie TV, dziecko podchodzi do TV i mówi "Nasz papież, Jan Paweł II" , na pytanie "skąd wiesz kto to był?" dziecko odpowiada "no wybrali go przecież niedawno", więcej pytań nie zadałem. Od tamtego czasu gdy widzę małe dzieci lub przebywam z takowymi staram się im zadawać pytania trafiające w "klucz" do poprzedniego życia,ale na razie z marnym skutkiem.
Los czy przeznaczenie?:
Od zawsze pada to pytanie,otóż jest to oczywiste przeznaczenie! Los to zgubne złudzenie przeznaczenia. Jeśli ktoś ma wygrać w totka, to wygra. Wszystko jest zapisane, bynajmniej tak myślę mogę podać wyrazisty przykład pewnego chłopaka z niedalekiej wioski,który obrazuje,że każdy musi przejść coś i wypełnić zadanie.
Młody chłopak 22 lata z nienaganną opinią, ułożony, spokojny, pracowity. Pewnego dnia poszedł jak co dzień do pracy niestety włożył zbyt głęboko rękę (maszyna chwyciła rękawiczkę), chłopakowi połamało palce, być może mógł stracić życie gdyby nie kolega, który zauważył i unieruchomił maszynę. Minęło kilka miesięcy chłopak jak co dzień poszedł do pracy, tym razem przemieszczając z innymi kolegami maszynę (żmijkę do podawania ziarna) został porażony prądem - żmijka wystawała bardzo wysoko, pracownicy przesuwali urządzenie nie zauważając,że rura dotknie linii wysokiego napięcia. Chłopak wylądował na dłużej w szpitalu,ale wykaraskał się. Niestety trzecia próba podejścia śmierci do tego człowieka była już udana, brzmi to niewiarygodnie,ale ten sam chłopak po kilku miesiącach znów miał wypadek, podczas załadunku ziarna na naczepy tirów na chłopaka runęła ściana. Wprost niemożliwe,a jednak to się wydarzyło naprawdę.
Przeczucie czy opatrzność?:
Kwestia dla ateistów i wierzących. Jak interpretować sytuacje w których trudno określić stan swojego umysłu. W ciężkich i ekstremalnych chwilach nasz umysł wydaję mi się wpina się na inny level.
Do pracy dojeżdżam swoim samochodem, dzień jak co dzień ta sama droga , rano wyjazd, wieczór powrót. Droga lasami mało uczęszczana, zero policji, mała ruchliwość. Wyjeżdżam pewnego dnia , w głowie pojawia się myśl "zapnij pasy" z drugiej strony myśl "po co,lepiej bez,zawsze jadę bez" mimo wszystko zapinam pasy. Sięgam po telefon i dzwonię do dziewczyny, rozmawiamy, mija kilka kilometrów,wpadam w poślizg,przelatuje rów, cudem unikam uderzenia w drzewo, wychodzę bez szwanku, jedynie auto pokiereszowane. Akurat tego dnia zapiąłem pasy. Jak udało mi się uniknąć zderzenia z drzewem nie mam pojęcia, mam film z tego zdarzenia.
Świeża historia:
Niedawno pojawił się na portalu artykuł o tym iż psy wyczuwają śmierć.
Klika dni temu miałem przykład, kolega z pracy opowiadał mi przez 2/3 dni,że nie może spać, bo jego psy bardzo wyją w nocy i nie może zwyczajnie zasnąć, kolega bardzo był zły na tego jednego psa,który bardziej ujadał niż ten drugi. Pies po kilku dniach po prostu zdechł,jak gdyby nigdy nic. Został mu drugi pies. Drugi pies natomiast nie chciał w ogóle jeść, kolega mówił,że pies płakał! a z oczu leciały mu łzy. Po dwóch dniach drugi pies również zdechł. Kolega obecnie nie ma żadnego psa. Powiedziałem mu o tym,że psy wyczuwają śmierć i wyją w nocy, na co nazwał mnie świrem,ale pokazałem mu wasz artykuł! Zmienił zdanie.
A teraz kilka pytań do was, mianowicie:
Czy dom w którym wydarzyła się tragedia może być na zawsze przeklęty?
Dostałem w spadku taki dom, mam obawy,że może się to odbić na mnie, dziewczynie. Co sądzicie ?
Czy myśleliście kiedyś nad instrukcją życia?
Mianowicie spis rzeczy na które naprawdę warto zwracać uwagę w życiu, dzięki czemu możemy być mądrzejsi,poznawać i odkrywać zagadki. Dzięki której to instrukcji może wejdziemy na wyższy poziom, bo komuś łatwiej będzie coś osiągnąć. Wy już nauczyliście mnie na co mam zwracać, ale jestem z Wami 7 lat, początkujący natomiast wchodząc na portal nie wie od czego zacząć, na czym się skupić i ogólnie myśli,że to brednie.
Czy i jak wyglądają stosunki telepatyczne ? Czy są jakieś relacje odnośnie odczuć telepatycznych jednej osoby na drugą?
Bardzo was pozdrawiam i dziękuje jeszcze bardziej za waszą pracę. Dzięki wam jestem mądrzejszy, nie jestem niewolnikiem, wiem,że można więcej.
M. [dane do wiad. FN]
W tym e-mailu pojawiło się kilka pytań do nas. Instrukcja życia? Świetny pomysł, dobry tytuł. Napiszemy to!
Telepatia oczywiście jest faktem. Wszelki "nagły niepokój matki o syna" akurat w momencie jego wypadku jest właśnie ową telepatią, choć nieświadomą. Nie wierzymy w miejsca "przeklęte", a jedynie nawiedzone. To jest różnica. Jeśli gdzieś doszło do tragedii, lecz nie ma "błąkającej się duszy", to naprawdę nie ma żadnego problemu z mieszkaniem w takim domu.
czytaj dalej
Nie od dziś wiadomo, że śmierć bliskich osób w jakiś niezrozumiały sposób dociera z informacją do bliskich, rodziny itp.
e-mail do FN:
[...] pierwszym ciekawym zjawiskiem które mi się przytrafiło to kiedy byłem jeszcze w Polsce mając około 13 lat (nie jestem pewien dokładnie kiedy to się stało) na jakiś czas przed tym moja daleka ciocia, do której czesto jeździliśmy na wakacje wcześniej, zaczeła chorować na nogę, z czego się dowiedziałem to nie mogła wstać z łużka, rodzice mi tam wszystkiego nie mowili. W każdym razie byłem jakoś świadomy że choruje od jakiegoś czasu. Chciałem zastrzec to zdarzenie naprawde się wydarzyło ale było okolo 10 lat temu, trwało calkiem krótko ok. 30(20 i 10) sekund, no i także byłem w "swoim" świecie, i o takich rzeczach po prostu zapominałem po jakimś czasie i nie było do pózniej, po ok. 8 latach kiedy podobne rzeczy zaczęły się dziać, kiedy przypomniałem sobię o tym doświadczeniu i zacząłem intensywne o nim mysleć. Otuż około południa leżałem w swoim pokoju sam na brzuchu czytając ksiażkę kiedy z nikąd przyszło uczucie którego raczej nie znałem głebokiego niepokoju jakby coś bardzo złego się działo, próbuję sobie przypomniej jak najlepiej mogę, nie mogłem wytrzymac w jednej pozycii ciala... i nie chcąc zmyślać miałem podwyszony puls, kiedy się bardziej wyprostowałem poczułem przez okolo 5-10 sekund BARDZO wyraźne uczucie KOMPLETNEJ paniki, jakby przeyżwanie czegoś ... ale naprawde śMIERTELNEJ paniki, bardzo wyrazistej. To uczucie nie miało miejsca, tak jak mi się zdarzało w późniejszych wydażeniach lokalizować przerażoną osobę w samochodzie której nie widziałem ani nie wiedziałem że to ona, ale było ekstremalnie wyraźne. Potem przeszło a wieczorem moja matka dostała telefon i jak skończyła rozmawiać to mi powiedziała ze ciotka dzisiaj zmarła na raka w szpitalu, czego się właśnie dowiedziała. Te odczucia nigdy mi sie nie zdarzyły... ALE NAPRAWDE smiertelnej paniki, wiec pasowały jak ulał do tego co sie własnie działo z moimi "bliskimi" w tym czasie.
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
rozwiń playlistę zwiń playlistę
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.