Dziś jest:
Wtorek, 10 grudnia 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

XXI Piętro
HISTORIE PRZESŁANE PRZEZ ZAŁOGANTÓW
Wyślij swoją historię - kliknij, aby rozwinąć formularz


Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl

Twoje imię i nazwisko lub pseudonim

Twój email lub telefon

Treść wiadomości

Zabezpieczenie przeciw-botowe

Ilość UFO na obrazie




TAJEMNICZE BRAMY DO INNYCH ŚWIATÓW
Sob, 9 gru 2023 22:47 komentarze: brak czytany: 2033x

Szanowna Redakcjo,Podsyłam interesujący materiał. Skomponowałem go jakiś czas temu, i może Was zainteresuje. Przepraszam, za pewną ilość linków, lecz dobrym jego uzupełnieniem są chyba rysunki i fotografie:###Tajemnicze bramy do innych światówOto Puerta de Hayu Marca, w Chile, nazywana Bramą Bogów:http://nieznanaplaneta.files.wordpress.com/2011/06/a2.jpgNa temat tajemniczej struktury w Andach pisze.......

czytaj dalej

Szanowna Redakcjo,

Podsyłam interesujący materiał. Skomponowałem go jakiś czas temu, i może Was zainteresuje. Przepraszam, za pewną ilość linków, lecz dobrym jego uzupełnieniem są chyba rysunki i fotografie:

###

Tajemnicze bramy do innych światów

Oto Puerta de Hayu Marca, w Chile, nazywana Bramą Bogów:
http://nieznanaplaneta.files.wordpress.com/2011/06/a2.jpg

Na temat tajemniczej struktury w Andach pisze Ellen Lloyd w "The Stargate of the Alien Gods" (http://www.redicecreations.com/specialreports/2006/08aug/stargate.html - skrócone tłumaczenie):
"Mając klucz i sekretną wiedzę można otworzyć kosmiczny portal który prowadzi do świata bogów, wykraczający poza ludzką wyobraźnię, gdzie spotkać można gwiezdnych mistrzów. Podania indian, mówią, iż istnieje pewna międzywymiarowa brama ukryta gdzieś w Andach. Ma to być jedno z wielu tego typu wrót. Brama w Peru, widoczna na zdjęciach, znajduje się w odległości około 35 km od miasta Puno (leżącyn nad jeziorem Titicaca). Ta "Brama Bogów" nazywana jest Puerta de Hayu Marca. Dawna legenda opowiada, jakoby istniał do tej bramy klucz - złoty dysk. Jego właściciel może otworzyć bramę, wchodząc do królestwa dawnych władców niebios. Zgodnie z legendą, Amaru Muru (Manco Capac), pierwszy król – kapłan Inków miał pochodzić z tajemniczego miejsca, z którego na krótko przed jego zniszczeniem został wysłany w świat z innymi mędrcami, z misją nauczania i tworzenia cywilizacji. Ze zniszczonego świata zabrali sekretne pisma, przybywając w świetlnych statkach do doliny w Peru. Wznosili miasta i światynie na silnych wirach, a imperium rozciągnęło się na całą Amerykę Południową. Ze złotego (słonecznego) dysku uruchamiającego bramę (prawdopodobnie zbudowaną przez Amaru Muru) korzystano rzadko, przechowując w specjalnej komnacie. Dziś świadkowie zamieszkujący tę okolicę mówią o tajemniczych istotach, w zagadkowy sposób przenikających tamtejszy portal. Co interesujące, w środku bramy znajduje się otwór, wykonany jakby specjalnie do włożenia weń dysku."

Brama wygląda tak, jakby się coś "odcisnęło" w płynnej skale. Jakby wziąć jakiś przedmiot i odcisnąć w plastelinie. Gdyby tak było, to nie byłyby to wrota ale odciśnięcie czegoś wielkiego w skale, która zanim zastygła napotkała na jakiś regularny twór na powierzchni. Wejście do innego wymiaru, powiedz "przyjacielu" i wejdź?

To nie jedyna tajemnicza brama na świecie. Oto, uważana dawniej za grobowiec Króla Midasa, świątynia (550 p.n.e) poświęcona frygijskiej bogini Kybele:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/51/MidasSehri.Tomb.jpg



Zbieżność?

Z boginią Kybele także łączy się... tajemniczy dysk:
http://farm4.static.flickr.com/3100/2565047376_b169ab8df7.jpg
http://www.sourcememory.net/art/anadolu/serdica.png

Ten okrągły dysk, to tzw. tympanon, w rozwiniętym kulcie bogini oznaczający tamburyn. Czy bogini frygijska mogła być podróżniczką, korzystającą dzięki swojemu dyskowi z bramy? Kybele, czczona odtysiącleci jako bogini matka, była boginią płodności, urodzaju, wiosny i miast obronnych. Czy podobnie jak Amaru Muru mogła być ona "budowniczką" światów, przyniósłszy ze sobą wiedzę potrzebną do budowy cywilizacji? A może, tajemniczy monument w Turcji był jedynie kopią prawdziwej bramy, stworzoną na potrzeby kultu, gdy bogini opuściła już Ziemię?

To nie jedyna bogini matka, której atrybutem był dysk. Egipska Izyda na głowie nosiła tzw. dysk słońca:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/c/cd/Egypt.IsisHorus.01.png

Czy nie ma to związku z tajemniczym dyskiem z Peru? Czy starożytni bogowie byli w rzeczywistości podróżnikami, trafiwszy na Ziemię po katakliźmie, a korzystający później z gwiezdnych bram które zbudowali?

Inna boginia matka, której atrybutem był rodzaj dysku:
Isztar i ośmioramienna gwiazda (http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/a/aa/Kudurru_Melishipak_Louvre_Sb23_Ishtar-star.jpg). Przy okazji, czy poświęcenie przez Nabuchodonozora II monumentalnej bramy w starożytnym Babilonie właśnie bogini Isztar, nie było jakimś nawiązaniem do faktycznego miejsca z którego mogła przybywać? A może to wciąż jedna i ta sama osoba?  Na temat portalu w Peru - pełne polskie tłumaczenie jest m. in. tutaj:
http://forum-przebudzenie.rozwojduchowy.net/?/p/913/gwiezdne-wrota-i-powr%C3%B3t-bog%C3%B3w

Inne źródła o portalu w Peru:
http://www.vismaya-maitreya.pl/zakryte_zagadki_brama_do_gwiazd.html
http://nieznanaplaneta.wordpress.com/2011/06/08/puerta-de-hayu-marca/ (zdjęcia w wysokiej rozdzielczości)
http://www.labyrinthina.com/maplaketiticaca.htm (po angielsku, szczególnie nt. słoneczego dysku)

O świątyni Kybele w Turcji (po angielsku)
http://www.turkeytravelplanner.com/go/Aegean/Afyon/MidasSehri.html ###  Z pozdrowieniami,Czytelnik

 



zwiń tekst



Szatan włazi z butami - wywiad z egzorcystą
Sob, 9 gru 2023 22:46 komentarze: brak czytany: 1397x

 Dzisiaj, gdy ludzie odchodzą 
od Ewangelii, zło osobowe może mieć dużo do powiedzenia. A to jest bardzo realny świat, nieraz byłem świadkiem, jak różne złe duchy 
w człowieku komunikowały się ze sobą czy rozkazywały sobie – mówi ks. Michał Olszewski, egzorcysta, Michałowi Płocińskiemu.źródło: http://www.rp.pl/artykul/107684,994804-Rozmowa-z-egzorcysta--Szatan-wlazi-z-butami.html  &.......

czytaj dalej

 Dzisiaj, gdy ludzie odchodzą 
od Ewangelii, zło osobowe może mieć dużo do powiedzenia. A to jest bardzo realny świat, nieraz byłem świadkiem, jak różne złe duchy 
w człowieku komunikowały się ze sobą czy rozkazywały sobie – mówi ks. Michał Olszewski, egzorcysta, Michałowi Płocińskiemu.

źródło: http://www.rp.pl/artykul/107684,994804-Rozmowa-z-egzorcysta--Szatan-wlazi-z-butami.html

 

 

 

 

 Papież Franciszek często wspomina o Szatanie, podczas jednej z pierwszych po wyborze homilii powiedział: „Kto nie modli się do Boga, to modli się do Szatana”. Jak to rozumieć?


To są niesamowite słowa, byłem zaszokowany, jak je przeczytałem. Ojciec Święty pokazał wszystkim katolikom, że mamy tylko jeden kierunek: Ewangelię. Jeżeli zostaliśmy ochrzczeni, czyli otworzyliśmy swoje serce przed Jezusem Chrystusem, to nie możemy już przestać modlić się do Boga, bo jeżeli przestaniemy, to automatycznie staniemy po drugiej stronie, po stronie Zła pisanego wielką literą. To samo mówi Apokalipsa: nie można być letnim – albo będziesz gorący, albo będziesz zimny. Cieszę się więc, że Ojciec Święty nie bał się tak mocno powiedzieć o potrzebie wiary, bo od Pawła VI żaden papież tak konkretnie nie postawił tej sprawy.


Na ile w dzisiejszym świecie można w ogóle mówić o Szatanie? To brzmi jak kazanie rodem ze średniowiecza.


To kwestia tego, jak podchodzimy dziś do wiary. Jeżeli poważnie traktujemy Ewangelię, to musimy przyjąć ją w całości: z objawieniem się Boga, jego miłością, ale także ze świadomością tego, że istnieje zło, także zło osobowe. Przecież nie brakuje w Piśmie Świętym opowieści, jak Jezus egzorcyzmował i wyrzucał z opętanych ludzi złe duchy. Niestety, nie brakuje w Kościele i ludzi zajmujących stanowisko liberalne, którzy choć może nie odrzucają istnienia zła, to jednak podważają osobowe jego istnienie. Banalizują ten problem, próbują go zepchnąć do przestrzeni fantasy i podchodzą do tego zagadnienia w kategoriach baśniowych.


W historii Kościoła poglądy podważające istnienie osobowego zła nie były rzadkością, może jest więc coś na rzeczy...


Na przestrzeni wieków rzeczywiście pojawiało się wielu duchownych, którzy twierdzili, że jedyne zło, jakie istnieje, to zło, które czynią ludzie. Przeczytajmy jednak wypowiedzi papieży, choćby tych z ostatnich lat: Pawła VI, Jana Pawła II i Benedykta XVI, a w ostatnich dniach także Franciszka. Wynika z nich, że każdy, kto odrzuca istnienie Szatana, sam stawia się poza nauczaniem Kościoła. To jasno wynika z Ewangelii. Poza tym odrzucanie istnienia złych duchów zawsze jest ze szkodą dla człowieka. Gdybyśmy mieli większą świadomość istnienia osobowego zła, to mielibyśmy jeszcze większą świadomość wielkości Pana Boga. Co za tym idzie, jaśniej widzielibyśmy potrzebę życia w zgodzie z Ewangelią i łatwiej czynilibyśmy świat piękniejszym. Po prostu wszystkim żyłoby się lepiej.


Co właściwie ksiądz ma na myśli, mówiąc o osobowym Złu? Czy istnieją jakieś złe duchy?


W Piśmie Świętym mamy naukę o aniołach, którzy zostali stworzeni jako dobre duchy. Z tradycji jednak wiemy, że w pewnym momencie część aniołów zbuntowała się, bo nie chcieli służyć Bogu, który postanowił przyjąć ludzkie ciało w osobie Jezusa z Nazaretu. I teraz tak: jeśli Bóg przyjął ludzkie ciało, to naturalnie Szatan człowieka do cna znienawidził. Znienawidził nas przez to, że Bóg nas ukochał. Złe duchy więc robią Bogu na przekór, wydzierają Mu ludzkie dusze i przeciągają na swoją stronę. Wszystko to z zemsty, a przerodziło to się w nieustanną walkę dobra ze złem. Ona wciąż trwa, choć po zmartwychwstaniu Jezusa my na szczęście jesteśmy po stronie wygranej – jeśli przyjmujemy do serca Jezusa Chrystusa, to te duchy nam nie zagrażają. Pod opieką Pana Boga nic nam nie grozi.


Skoro Kościół nie ma wątpliwości co do istnienia złych duchów, które dręczą człowieka, dlaczego polskie diecezje zaczęły powoływać własnych egzorcystów dopiero w ostatnich dwóch–trzech latach? Wcześniej dotrzeć do egzorcysty to była droga przez mękę.


Rzeczywiście, dawniej egzorcyści byli trochę ukrywani, traktowani jako temat tabu. Nie wiadomo było, jak do nich dotrzeć, kim oni właściwie są, co robią. Kiedy byłem na kursie egzorcystów w Rzymie, jeden z wysokich hierarchów opowiadał nam, że dziś Kościół zrozumiał, że egzorcystów trzeba zacząć formować tak, jak się formuje wychowawców czy spowiedników. Zmieniło się zupełnie patrzenie na tę posługę. To jest świeżość i prostota nowego spojrzenia na Ewangelię. Dziś podkreśla się, że to, co działo się 2000 lat temu i zostało spisane w Nowym Testamencie, także dzieje się dzisiaj. Jezus Chrystus nadal chodzi po ziemi, co prawda za pośrednictwem swoich uczniów, i nadal chce dokonywać tych samych znaków i cudów – chce uzdrawiać, uwalniać, dawać ludziom słowo, które budzi wiarę. Ja, jako ksiądz i egzorcysta, z cudów opisanych w Ewangelii jeszcze nie widziałem chyba tylko wskrzeszenia, a wierzę, że i to Pan Bóg da mi doświadczyć.


Ale nawet nie wszyscy księża wierzą w egzorcyzmy. Niedawno jeden z jezuitów stwierdził publicznie, że dziś praktyką Kościoła jest odsyłanie ludzi poszukujących egzorcysty do psychiatry. A on sam – jak mówił - w pierwszej kolejności wysłałby do psychiatry wszystkich egzorcystów.


Trudno mi dyskutować z ludźmi, którzy nigdy nie byli świadkami egzorcyzmu. Myślę sobie wtedy: zabrałbym cię na jeden egzorcyzm, pozostawił na kilka godzin przy osobie opętanej, przy jej rodzinie i dał ci szansę zmierzyć się z tym. Dopóki czegoś nie doświadczymy sami, opieramy się jedynie na swoich wyobrażeniach, nie zawsze prawdziwych.


Także wielu ludzi nauki uważa, że Kościół mami czarami ludzi, którzy tak naprawdę potrzebują pomocy psychiatrycznej.


Takim naukowcom ewidentnie brakuje pokory co do swojej wiedzy. Ich pojęcie nauki odrzuca przestrzeń duchową, wyklucza ją. To wynika z tego, że brakuje im narzędzi, by te kwestie ogarnąć swoim językiem. Dla mnie jest zrozumiałe, że naukowcy szukają naukowej odpowiedzi na problem opętania, tak samo jak zrozumiałe jest, że jej nie znajdują.


Ksiądz odrzuca naukowe wyjaśnienia przypadków opętania? Nie współpracuje ksiądz z psychologami czy psychiatrami, bo oni nie rozumieją przestrzeni duchowej?


Absolutnie tak nie jest, zawsze pracuję w zespole z psychiatrą, 
a także z psychologiem mężczyzną 
i psychologiem kobietą oraz z innymi księżmi, by mieć różne narzędzia do rozpoznania problemów osób, które się do mnie zgłaszają. Przecież nieraz tak jest, że komuś się wydaje, iż jest opętany przez złe duchy, a tak naprawdę nie ma on problemu duchowego, lecz psychiczny i potrzebuje nie egzorcysty, tylko lekarza. Często jest też tak, że te problemy się nakładają na siebie, więc ja sam tej osobie w pełni nie pomogę. Człowiek ma ciało, umysł i duszę – nie można leczyć tylko duszy, jeśli jej problemy przekładają się także na psychikę, powodują lęki, depresję albo gdy uszczerbku doznało ciało, bo przez opętanie ktoś nie mógł jeść, pić, okaleczał się itd.


Rozumiem, że ludzi mających problemy psychiczne, a nie duchowe ksiądz odsyła do psychologa. A czy psycholodzy czasem odsyłają do księdza ludzi opętanych?


Część diecezji w Polsce każdego, kto zgłasza się po pomoc egzorcysty, najpierw kieruje do psychologa, a dopiero potem psycholog może skierować taką osobę do egzorcysty. To bardzo niedobre rozwiązanie, bo psychologowie nie mają przecież narzędzi do rozpoznania obecności złych duchów. Sam nieraz miałem problem w takim rozeznaniu. Pamiętam, jak kiedyś przyszła do mnie prosta, niewykształcona kobieta, nieznająca żadnego języka obcego itd. Myślałem, że potrzebuje ona psychiatry, skontaktowałem ją więc z bardzo dobrym lekarzem i jak już się żegnaliśmy, postanowiłem ją pobłogosławić. Jak tylko położyłem na niej rękę i zacząłem się modlić, w nią jak gdyby coś wstąpiło. Zaczęła wyklinać mnie po włosku, całym stekiem wyszukanych przekleństw bez ani jednego błędu językowego. Jak to wyjaśnić chorobą psychiczną?...


Czytałem ostatnio książkę Roberta Tekielego „Zmanipuluje Cię, kochanie”, w której praktycznie cały świat poza Kościołem przedstawiony jest jako zagrożenie duchowe. Wychodzi na to, że wschodnie sztuki walki to prawie satanizm...


Nie banalizowałbym tak tego, bo sam trenowałem wyczynowo sporty walki, mam czarny pas w taekwondo, a cztery lata spędziłem nawet w kadrze narodowej. Wszystko to odczułem na własnej skórze. Trenując przez dziesięć lat taekwondo, codziennie wchodziłem na salę i kłaniałem się do jin-jang, symbolu umieszczonego na fladze Korei. Ten symbol wyraża wiarę, że w każdym złu jest coś dobrego i w każdym dobru jest coś złego. A taka koncepcja jest zupełnie nie do pogodzenia z chrześcijaństwem, bo my wiemy, że nie ma równowagi sił dobra i zła w kosmosie, jak twierdzi filozofia Wschodu. Jezus pokonał zło raz na zawsze, poprzez krzyż i zmartwychwstanie.


Ale co jest złego w tym, że ksiądz się kłaniał przed jakimś symbolem?


Po prostu była we mnie niespójność, oddawałem pokłon jakimś bożkom, a dekalog mówi: nie będziesz miał bogów cudzych przede mną. Nie sama flaga jin-jang czy taekwondo było dla mnie jakimś zagrożeniem, ale to, że w moim sercu dopuszczałem się pewnej formy zdrady. Kiedy oddajemy jakiejkolwiek filozofii sprzecznej z Ewangelią swoje serce, to tworzy się w nim szczelina. To przestrzeń, którą złe duchy mogą dostać się naszej duszy, aby ją opanować. A złe duchy od Pana Boga odróżnia także to, że Bóg zawsze szanuje naszą wolną wolę i pyta człowieka, czy chce go przyjąć. Szatan nie pyta, tylko włazi z butami. Niestety, doświadczenie egzorcystów nie zawsze jest brane na poważnie, a szkoda, bo dzisiaj, gdy ludzie odchodzą od Ewangelii, zło osobowe może mieć dużo do powiedzenia. Trzeba wiedzieć, że to jest bardzo realny świat, nieraz byłem świadkiem, jak różne złe duchy w człowieku komunikowały się ze sobą, rozkazywały sobie itd.


A więc jest tak, jak mówi papież Franciszek: każdy, kto nie wierzy w Boga, prędzej czy później trafi w ręce Szatana?


Pan Jezus oczywiście nie umarł tylko za katolików, umarł za każdego człowieka. Każdy, kto nie spotkał Jezusa i nie poznał Ewangelii, może być zbawiony, jeśli będzie żył zgodnie z własnym sumieniem i po prostu czynił dobro. Tylko że my, ludzie ochrzczeni, mamy pełniejszą wiedzę o Prawdzie i naturalne dla nas jest życie zgodne z Ewangelią. Dla nas opuścić drogę wytyczoną przez Jezusa Chrystusa to tak jakby rybę wyciągnąć z akwarium i położyć obok na stole. Ale oczywiście nie tylko ludziom ochrzczonym zagrażają złe duchy, bo zagrażają one każdemu, kto odda się złu. Nie przypadkiem w innych wierzeniach także sprawuje się egzorcyzmy. Inne religie mają przecież bardzo dużą świadomość istnienia duchów. Kiedyś egzorcyzmowałem kobietę, która była przez wiele lat w ruchu Hare Kriszna. Wyjaśniła mi, że krisznowcy co roku wcale nie przechodzą wybrzeżem Bałtyku i biją w bębenki ot, tak sobie. Oni wtedy przyzywają złe duchy, aby wstąpiły w ludzi, którzy leżą na plaży.


Ks. Michał Olszewski jest sercaninem, egzorcystą diecezji kieleckiej 
i znanym rekolekcjonistą

 

SKOMENTUJ TEKST W HYDEPARKU FN



zwiń tekst



CZŁOWIEK, KTÓRY PRZEKROCZYŁ GRANICĘ ŚMIERCI
Sob, 9 gru 2023 22:46 komentarze: brak czytany: 1799x

To jedna z najbardziej ciekawych sytuacji - zaciekły sceptyk, który po przeżyciu z pogranicza życia i śmierci zmienia swoje poglądy o 180 stopni! Mamy w Polsce całkiem sporą grupę takich ludzi. Na portalu onet.pl ukazał się bardzo ciekawy wywiad z Dr Eben`em Alexander`em.http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/czlowiek-ktory-przekroczyl-granice-smierci,1,5450841,wiadomosc.htmlWszystko zaczęło się.......

czytaj dalej

To jedna z najbardziej ciekawych sytuacji - zaciekły sceptyk, który po przeżyciu z pogranicza życia i śmierci zmienia swoje poglądy o 180 stopni! Mamy w Polsce całkiem sporą grupę takich ludzi. Na portalu onet.pl ukazał się bardzo ciekawy wywiad z Dr Eben`em Alexander`em.

http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/czlowiek-ktory-przekroczyl-granice-smierci,1,5450841,wiadomosc.html

Wszystko zaczęło się, gdy ten znany lekarz zapadł na groźną chorobę. Jak mówi, udało mu się wtedy przekroczyć granicę życia i śmierci. Teraz przedstawia dowód na istnienie Boga i nieba. Jego relacja to wstrząs dla całego dorobku naukowego ludzkości. 

Dr Eben Alexander, znany amerykańscy neurochirurg, był sceptykiem jeśli chodzi o wiarę w Boga i życie po śmierci. Pięć lat temu dotknęło go zapalenie opon mózgowych, które kompletnie przewartościowało jego życie. Gdy przez siedem dni leżał w śpiączce, "zajrzał do nieba". To doświadczenie pozwoliło uzyskać mu wiedzę na temat Boga i "królestwa ducha". Napisana przez niego książka "Dowód", która w Polsce ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak, wywołała ożywioną dyskusję w środowisku naukowców, ponieważ rzuca wyzwanie całej zdobytej przez ludzkość wiedzy.


Z doktorem Ebenem Alexandrem rozmawia Przemysław Henzel.

 

Przemysław Henzel: Panie doktorze, historia uzdrowienia pańskiej duszy rozpoczęła się 10 listopada 2008 roku o godzinie 4.30 rano. Co dokładnie stało się tego dnia? 

 

Eben Alexander: Ten dzień zaczął się bardzo wcześnie. Obudziłem się z potwornym bólem, jakiego nigdy wcześniej nie doznałem. Wziąłem gorącą kąpiel, mając nadzieję, że choć trochę uśmierzy ona mój ból, ale tak się nie stało. Położyłem się jeszcze na chwilę przed wyjściem do pracy. Moja żona Holley radziła, bym udał się do lekarza, ale ja jako doktor zapewniłem ją, że był to tylko "skurcz mięśni". Mój syn Bond wychodząc do szkoły, zdążył mi jeszcze powiedzieć "do widzenia", odpowiedziałem mu, że zobaczymy się po południu, ale nie wiedziałem jeszcze, jak bardzo się mylę.

 

Żona poszła odwieźć syna do szkoły i miała wrócić do mnie za pół godziny. Jak się okazało, doznałem zapalenia opon mózgowych. Holley zadzwoniła natychmiast po karetkę, po czym przewieziono mnie do szpitala w Lynchburgu, w którym pracowałem. Dr Laura Potter przebadała mnie, a wyniki badań szybko wskazały, że cierpię na zapalenie opon mózgowych. W czasie badań musiało trzymać mnie osiem osób, a moja żona w korytarzu słyszała jak krzyczę: "Boże, pomóż mi!".

 

Jak te wydarzenia zmieniły pańskie życie? Z pańskiej książki wynika, że była to prawdziwa rewolucja, która wywróciła pańskie poglądy "do góry nogami".

 

Całkowicie! Dorastałem wierząc mocno w istnienie "czegoś większego" niż ja, ale po tym, jak rozpocząłem naukę w szkole medycznej, zaczęło do mnie docierać, że wiara była jedynie fajną ideą, która nie była jednak oparta na realnych faktach. Z czasem po prostu stałem się "człowiekiem nauki". Po doświadczeniu, jakie przeżyłem w czasie śpiączki, przekonałem się, że jest "coś większego" niż ty czy ja, i że "tym czymś" jest miłość. To bezwarunkowa, pełna chwały miłość jest podstawą wszelkiego bytu, a miłość ta jest nam znana jako Bóg.

 

Przez lata był pan sceptykiem jeśli chodzi o kwestie wiary. Teraz twierdzi pan, że życie po śmierci istnieje. Co jest dowodem na pańskie twierdzenia? 

 

Teraz nie tylko wierzę, ale, co więcej, pozbyłem się już nawet najmniejszych wątpliwości. Dowodem jest to, co przeżyłem. To nie był jakiś sen czy halucynacje, to była "hiper-pamięć", coś, co uświadomiło mi jasno, że nie jesteśmy nigdy sami. Moja opowieść ukierunkowuje dowód w stronę "twardego problemu w teorii świadomości", najtrudniejszego pytania dotyczącego świadomości wszystkich istot ludzkich. Ci, którzy badali tajemnicę świadomości, odkryli, że mechanizm jej powstania jest prawdopodobnie na zawsze niepoznawalny, ponieważ mózg w sensie fizycznym nie tworzy świadomości. Mózg służy raczej za filtr, który sprowadza świadomość do poznawania "tu i teraz". Trzeba wspomnieć, że osoby starsze stają się bardziej uświadomione, gdy zaczynają widzieć duchy swoich bliskich zmarłych, które chcą powitać ich w "królestwie duszy". Mózgi takich osób często zaczynają wykazywać nadludzkie zdolności umysłowe, w rodzaju zapamiętywania ogromnej ilości danych, takich jak chociażby długie listy numerów telefonicznych. Nie ma żadnego konwencjonalnego wytłumaczenia dla tego fenomenu, dysponujemy jedynie pewnymi śladami, wskazówkami.

 

Jak zatem wygląda niebo? Czy pańskie doświadczenia odpowiadają chrześcijańskiej wierze na ten temat? 

 

W książce przedstawiam idylliczne obrazy przepełnione oszałamiającym pięknem, niezwykłym blaskiem i nieskończoną miłością oraz mocą boską. Najważniejsze jest jednak to, że nie chodzi o spójność takich opisów z wiarą chrześcijańską, ale ze wszystkimi wiarami. Nie ma jednego Boga dla mnie czy dla ciebie, tylko jedno ogarniające wszystko niebo - coś, co trudno jest nam sobie w ogóle wyobrazić. Nie znam nawet słów, którymi można by w pełni to opisać. Zdałem sobie sprawę z podobieństw w opisach nieba, które powstały w ciągu tysięcy lat w wielu religiach oraz relacjach mistyków i proroków, które przeważają nad różnicami. Tego królestwa nie da się opisać przy wykorzystaniu naszego prostego ziemskiego języka. Ci, którzy tam byli, próbują wprawdzie tworzyć opisy, ale w pełni nie pozwala im na to znany nam obecnie zasób słów.

 

Napisał pan, że rozmawiał pan z Bogiem. Kim, lub może czym, według pana, on jest? 

 

"Królestwo ducha” jest całkowicie realne, jest podstawą wszystkiego, co znamy, i tego, co dopiero poznamy. To nie jest po prostu chrześcijańskie, muzułmańskie, żydowskie czy hinduistyczne królestwo; to królestwo jest o wiele większe, ponieważ absorbuje wszystkie poprzednie. Wszechmogący, wszechwiedzący, nieskończenie i bezwarunkowo kochający Bóg, Allah, Jehowa czy Jahwe jest jeden. Wszystkie próby dzielenia go przez jednostki ludzkie, twierdzące że "tylko nasz religia jest prawdziwa" są całkowicie fałszywe, bo są wytworem dysfunkcjonalnych umysłów ludzkich, dążących do zdobycia kontroli nad innymi.

 

Bóg to nieskończona wiedza i moc, bezwarunkowa miłość, wykraczająca poza jakąkolwiek możliwość zrozumienia z naszej strony. Nie trzeba znaleźć się na skraju życia i śmierci, by tego doświadczyć; doznać tego może każdy z nas poprzez głęboką medytację, skoncentrowaną modlitwę i chęć poznania.

 

Czym w takim razie jest śmierć? Rodzajem przejścia w inny wymiar? 

 

Uważam, że śmierć fizycznego ciała jest prawdziwa, ale to nie koniec, to tylko etap przejścia, który nie powinien być postrzegany jako tragedia. Smutne jest nie być kochanym w tym świecie, ale jeśli tylko kochamy, wyznajemy miłość, to powinniśmy wiedzieć, że dusze naszych bliskich żyją nadal i komunikują się z nami, jeśli tylko oczywiście jesteśmy otwarci na rozmowę z nimi.

 

Czy ludzie, uważani za "grzeszników", powinni w takim razie obawiać się śmierci? Bóg przecież oczekuje od nas czynienia dobra w naszym ziemskim życiu. 

 

W życiu po śmierci nie da się uczynić niczego, co byłoby złe; Bóg niewątpliwie nie chce, byśmy wyrządzali krzywdę sobie i innym ludziom. Największym darem od Boga jest wolna wola, czyli możliwość dokonywania wyborów w życiu. Uwzględniając przyczynowość, możemy wybrać, czy chcemy być "kanałem" przepływu nieskończonej i bezwarunkowej miłości stwórcy, istotami zdolnymi do współczucia i wybaczania; kochajmy wszystkich przez całe życie.

 

Możemy także wybrać coś zupełnie innego, ale zadawanie bólu i cierpienia wcześniej czy później powróci do nas samych, jako nauczka albo jako większa lekcja udzielona nam w ciągu życia, w którym cierpimy taki ból, jaki zadaliśmy innym.

 

Czy to, co pana spotkało, było planem Boga, rezultatem jego woli? 

 

Początkowo próbowałem tłumaczyć to jako fenomen związany z ludzkim mózgiem. Gdy jednak spojrzałem na to jak na autentyczną duchową podróż, która potwierdzała doświadczenia duchowe innych ludzi, zdałem sobie sprawę z głębokiego charakteru udzielonej mi lekcji i wiedziałem, że muszę jak najpełniej opowiedzieć ją innym. Zajęło mi dwa lata, by w pełni zdać sobie z tego sprawę, ale możliwe, że stało się to z jakiegoś powodu.

 

Część naukowców kwestionuje pańskie twierdzenia, twierdząc, że są "nienaukowe". Podobnie mówią o pana książce, którą określają mianem "fantazji"…

 

Tak, ale jest także wielu naukowców, którzy w pełni rozumieją moją podróż, tak jak zresztą istnieją tysiące udokumentowanych przypadków tzw. doświadczenia śmierci (ang. near-death experience). Wielu naukowców, którzy ignorują rolę świadomości, odrzuca moja opowieść. Zapalenie opon mózgowych powinno zablokować przecież większość elementarnych doświadczeń w mojej świadomości, a jednak powróciłem z tej niezwykłej podróży, wykraczającej daleko poza możliwości mojego mózgu. W niewyjaśniony sposób powróciłem także do zdrowia. Zapewniam, że to nie był sen, fantazja czy przywidzenia, ponieważ część mojego mózgu, odpowiedzialna za konstruowanie takich rzeczy, była nieaktywna. W mojej książce wyjaśniam, że tego typu "fantazje" nie były możliwe z powodu natury choroby, na jaką zapadłem.

 

Naukowcy twierdzą, że nie wie pan nic o ludzkim mózgu. Jakie naukowe wyjaśnienie, tego co pana spotkało, mógłby pan zaprezentować na poparcie swojej relacji? 

 

Ignorancja okazywana przez takich "ekspertów" powinna podważać ich wiarygodność, ale niestety dla opinii publicznej "naukowiec to naukowiec i koniec". Wszystko polega na dużo głębszym zrozumieniu natury świadomości i istoty naszej egzystencji. Nauka musi wyjść poza czysty materializm, który milczy na temat świadomości. Sam mogę zresztą polecić wiele przydatnych publikacji na ten temat.

 

Tysiące osób na całym świecie twierdzą, że przeżyli doświadczenie śmierci (ang. near-death experiences). Dlaczego naukowcom tak ciężko uwierzyć w takie historie?

 

Sam jestem naukowcem i zdaje sobie sprawę, że nasza materialistyczna wiedza jest zbyt prymitywna i uproszczona. Ale ten naukowy materializm powoli się kończy. Rozumie to coraz większa liczba naukowców, ale media niekoniecznie chcą przedstawić ich opinie. Powinniśmy jednak mówić, o powiązaniu naszej egzystencji z naszą duszą i o jedności naszych świadomości z Bogiem na innym poziomie. Czas już dojrzeć i poszerzyć granice naszej wiedzy, by móc ogarnąć tajemnicę naszej świadomości, by w bardziej kompetentny sposób zrozumieć nasze życie.

 

Może Pańskie uzdrowienie było medycznym cudem, a nie wynikiem "boskiej interwencji"? 

 

Tak, to z pewnością był medyczny cud, dużą rolę w moim ozdrowieniu odegrała także nauka – gdyby nie antybiotyki, nie przeżyłbym. Ale nawet lekarze, którzy się mną zajmowali powiedzą, że mój powrót do zdrowia po siedmiu dniach śpiączki jest poza jakimkolwiek wyjaśnieniem w sensie medycznym. Biorąc pod uwagę wszystko, co już wiemy, nie powinienem był w ogóle mieć jakichkolwiek doświadczeń, a tymczasem moje nieziemskie doświadczenie pozwoliło zajrzeć mi do "królestwa duszy".

 

Czy, pańskim zdaniem, będziemy kiedykolwiek w stanie pogodzić naszą wiedzę naukową z wiarą na temat Boga i życia po śmierci? 

 

Liczba naukowców i filozofów rozumiejących ten "głębszy poziom" cały czas rośnie. Świadomość jest o wiele większą tajemnicą niż wcześniej nam się to wydawało. Nigdy nie poznamy wszystkich odpowiedzi, a dyskusja na temat "teorii wszystkiego" prowadzona na bazie medycyny i kosmologii jest śmiechu warta. To, że tacy naukowcy sądzą, że uda im się wyjaśnić podstawową naturę wszystkiego, co istnieje, bez uwzględnienia Boga, jest zwykłą pychą!

 

Czy nauka będzie w stanie kiedykolwiek określić, że niebo istnieje naprawdę, bazując na tzw. doświadczeniu śmierci? 

 

Jestem prawie pewny, że ludzki mózg i ludzki umysł nie będą nigdy w stanie poznać w pełni mechanizmu świadomości. Tzw. doświadczenia śmierci to klucz do zbliżenia nauki i sfery duchowej, i lepszego zrozumienia natury naszej egzystencji w świetle naszej wiedzy.

 

 

 

I jeszcze tekst z "Polska The Times" 
 
 
 
 Profesor, który powrócił z nieba: Doktor Eben Alexander przekonał się, że życie po życiu istnieje naprawdę!

Niektórzy widzą wieczność niebiańskiej rozkoszy. Jednoczą się z rodzinami. Zbuntowany jezuita - miał zakaz publikacji nałożony przez Święte Oficjum - Pierre Teilhard de Chardin wskazywał, że jednostki bardziej duchowo rozwinięte mogą w takich stanach doświadczać komunii z Bogiem. Brytyjski pisarz Julian Barnes twierdzi, że ma się wtedy mnóstwo czasu na grę w golfa. 

Trwa kulturowa wojna dotycząca życia po śmierci. Lub - jak chcą inni - życia po życiu. Dwa miesiące temu przybrała ona całkiem nieoczekiwany obrót. Były profesor neurochirurgii na Uniwersytecie Harvarda - znany jako zdecydowany sceptyk w kwestii wszystkiego, co nadprzyrodzone - oświadczył, że przeżył doświadczenie "wejścia po schodach" i wrócił bogaty w niezwykłe obrazy umysłowe.

58-letni dr Eben Alexander napisał o swoich przeżyciach wiodący artykuł do "Newsweeka." Mamy w nim wszystko: pierzaste obłoki, muzykę chóralną, zmysłowych aniołów i jedną anielicę, która szczególnie przykuwa uwagę swoją urodą. 

Jego rajskie wizje o charakterze sakralnym wywołały jednak piekielną awanturę. Sceptycy natychmiast orzekli, że naukowiec musiał przejść poważne załamanie nerwowe z objawami psychotycznymi. Azjatyccy komentatorzy potępili go jako "pośmiertnego imperialistę" pragnącego skolonizować Wschód w imieniu Zachodu. Głos zabrali też wściekli chrześcijańscy fundamentaliści: - Alexandra czeka niechybna kara za promowanie "niemoralnych" poglądów. 

Dlaczego? Bo w wizjach neurochirurga nie było ani śladu piekła. 

Wcześniej doktor opuścił Uniwersytet Harvarda i wrócił do domu w miejscowości Lynchburg w Wirginii. Tu zajął się rodziną i pracą nad chirurgią ultradźwiękową. Dla niego samego cała wrzawa wokół jego przeżyć okazała się nieco kłopotliwa. Jednak w wywiadzie dla "The Sunday Times" Alexander mówi, że miał poczucie, iż znalazł się w sytuacji bez wyjścia - musiał nagłośnić swoje "transcendentne" przeżycie. 

- Gdy moi pacjenci opisywali mi doświadczenia, jakie przeszli podczas śmierci klinicznej - jasne światła i całą tę scenerię - zawsze starałem się być wobec nich życzliwy, ale nawet przez chwilę nie brałem ich relacji na poważnie. Jak wszyscy poprawni naukowcy odrzucałem je jako halucynacje, zbiór danych odrzuconych przez mózg zmagający się z nieznaną dlań sytuacją. W każdym razie - nic rzeczywistego. Dziś jednak uważam - i wiem! - że jest inaczej. Tak zupełnie inaczej - mówi Alexander. Te »wyższe istoty, aniołowie, kimkolwiek były«, śpiewały niesamowicie radosne hymny i pieśni, które dosłownie unosiły duszę naukowca

Nowa droga otworzyła się przed nim 10 listopada 2008 roku o godzinie 4.30. Obudził się wtedy z potwornym bólem głowy. Jego 58-letnia żona Cecelia Holley Bell Alexander zaczęła masować mu skronie. Ból nie ustawał, a po chwili zaatakował też kręgosłup. W ciągu kwadransa profesor dosłownie zaczął zwijać się z bólu. 

- Zachorowałem na rzadko spotykaną odmianę zapalenia opon mózgowych. Prawdopodobieństwo zachorowania na tę właśnie postać wynosi 1:10. Tylko 2 proc. chorych przeżyje. Jednak prawie nikt nie wychodzi z tej choroby inaczej niż - jak to się mówi - w stanie warzywa pozbawionego kontaktu ze światem zewnętrznym. Byłem tak blisko śmierci, jak tylko można być. Dalej jest już tylko przyjazd koronera. Ale w tej samej chwili byłem też gdzie indziej - wspomina Alexander. 

Przez tydzień był w śpiączce. Kluczowe znaczenie ma to, że tomografia komputerowa mózgu wskazywała brak jakiejkolwiek aktywności obszaru kory nowej odpowiedzialnej za naszą świadomą myśl. "Zgodnie ze współczesnym rozumieniem działania mózgu i umysłu jest absolutnie niemożliwe, bym w trakcie śpiączki mógł doświadczać choćby mglistej i ograniczonej świadomości. Tym bardziej, abym mógł odbyć tak niezwykle wręcz żywą, jaskrawą i całkowicie spójną odyseję. A tego właśnie doświadczyłem" - pisał w swoim artykule w "Newsweeku" doktor Alexander. 

Prześledźmy etapy tej odysei? Pierwsze "miejsce postoju" to czyste paskudztwo: "widziałem ziemię z pozycji dżdżownicy.

Nagle, wiedziony tajemniczą melodią, poczuł, że z siłą wybuchu przebija się przez szczelnie porośniętą korzeniami ziemię. Zaczyna krążyć nad łąką jako "drobinka na skrzydle motyla". W rzece życia i barw tańczyły miliony innych motyli. Płynęły przez podobne do siebie drzewa i kwiaty, które właśnie zakwitły. 

Nad pierzastymi chmurami unosiły się stada przeźroczystych i pobłyskujących w świetle istot. Krążąc po nieboskłonie, robiły łuki ze złota i srebra. Tuż pod swoimi stopami profesor widział wodospady i stawy o niezwykłych kolorach. Nad głową krążyły "ogromne, skłębione, pluszowe, różowo-białe obłoki. Wyraziście wybijały się na tle głębokiej czerni nieba". 

Te "wyższe istoty, aniołowie, kimkolwiek były" śpiewały "niesamowicie radosne" hymny i pieśni, które dosłownie unosiły jego duszę. I to mimo faktu, że tak naprawdę nie pamiętał, kim jest. 

Podobnie jak Dantemu towarzyszyła Beatrycze, u boku profesora znalazła się urodziwa przewodniczka. Razem z nim przysiadła na skrzydle motyla. W tym punkcie tekstu hollywoodzcy producenci wytężyli zapewne swoją uwagę. 

Przewodniczka Alexandra była o 30 lat od niego młodsza. Pięknie ukształtowane kości policzkowe, głębokie niebieskie oczy i złote włosy. Tak musi wyglądać anielica. Miała na sobie chłopską suknię w kolorach brzoskwiniowo-brązowym, jasnoniebieskim i indygo. 

Nie mówiła ani słowa, ale "jej niosące ukojenie myśli telepatycznie przenikały do mojego umysłu... to, co mi przekazywała, napełniło mnie ogromnym i szalonym poczuciem wytchnienia" - twierdzi doktor. 

W tym momencie Eben Alexander nagle się obudził. Zobaczył, że leży w szpitalu w Lynchburgu. Miał poczucie, że traci zmysły. Czuł się zagubiony. - Nie wiedziałem, kim jestem. Zachowywałem się psychotycznie. Byłem wściekły i pogubiony. Chciałem wrócić do tego, co widziałem. Pierwszy dzień wśród żywych stanowił dla mnie przerażający wstrząs - mówi profesor "The Sunday Times". - Jednak w ciągu kilku dni po tym, gdy na Święto Dziękczynienia - tego roku według mnie chodziło o prawdziwe dzięki-czynienie - wróciłem do domu, doszło do mnie, że nie tylko cudem przeżyłem, ale że i zaproszono mnie na wyprawę w jeszcze bardziej cudowne wymiary. Myślałem, żeby wszystko to zatrzymać dla siebie, ale czułem wewnętrzny przymus podzielenia się z rodziną tym, co przeżyłem. Powiedzieli mi, abym się uspokoił i zrelaksował. Jednak wstałem o godzinie 2.30 i zacząłem zapisywać całe to doświadczenie. Pierwszy szkic powstał w ciągu sześciu tygodni - 20 tys. słów - wspomina Alexander. Swój opis opublikował w formie książki "Proof of Heaven: A Neurosurgeon's Journey into the Afterlife" ("Niebiosa istnieją - wyprawa neurochirurga w życie po życiu"). Książka błyskawicznie znalazła się na liście bestsellerów "New York Timesa". 

Krytycy twierdzą jednak, że jego opis nieba podejrzanie przypomina standardowy model judeochrześcijański. Podobnie i muzułmanie, gdy opisują swoje doświadczenia śmierci klinicznej, często wspominają, że spotykali dziewice. Buddyści tybetańscy często mówią natomiast, iż widzieli demony. Wizje i jednych, i drugich odzwierciedlają elementy ich własnych religii. 

Czy zatem stosując brzytwę Ockhama - najlepsze jest wyjaśnienie mające jak najmniej założeń - możemy uznać, że w przypadku Alexandra mieliśmy do czynienia z halucynacją wytworzoną w chwili umierania przez doświadczenia jego własnej przeszłości? Przez swoich przybranych rodziców został wychowany w wierze metodystów.

Jest zupełnie inaczej - odpowiada naukowiec. - Brzytwa Ockhama mówi w tym wypadku, że po prostu byłem tam, gdzie już od 3 tys. lat bywają wszyscy, którzy przeżyli doświadczenie śmierci klinicznej. Dlatego wszystko to brzmi tak podobnie. Prawda - jak Dante miałem przewodniczkę. Wszyscy doświadczamy tego samego nieba - twierdzi Eben Alexander. 

W jego głosie wyczuwam lekki ton mesjanistyczny. Chce teraz założyć własny kościół? - Och, nie! Skąd! Wydałem tę książkę i teraz wrócę do swoich pacjentów. Wciąż uważam się za chrześcijanina głównego nurtu. Teraz mam tylko po prostu nowy wgląd i nowe spojrzenie. 

Wielu ludzi kwestionowało postawę autora i opis, który umieścił w internecie. Zostawmy ponad 1,6 tys. pozytywnych komentarzy. Mnóstwo z nich wskazywało, że wizje nastąpiły tuż przed jego wyjściem ze śpiączki. Najbardziej uszczypliwe ataki nastąpiły ze strony dwu brytyjskich naukowców. Peter Fenwick jest honorowym starszym wykładowcą w londyńskim Instytucie Psychiatrii. Ten uznany naukowiec wskazuje, że wiadomo, iż nasza pamięć jest niezwykle zawodna i "elastyczna". Nie sposób pokładać zaufania w obrazach wytworzonych w chwili, gdy mózg znajduje się w stanie bałaganu i konfuzji. 
Colin Blakemore wykłada neurobiologię na Uniwersytecie Londyńskim. Jego zdaniem bez uzyskania dowodów nie powinniśmy pokładać wiary przede wszystkim właśnie w słowach naukowców. - Aby rozważyć twierdzenia dr. Alexandra potrzebujemy nie kwiecistej prozy czy hiperbolicznych nagłówków w artykule, lecz twardych dowodów - mówi kategorycznie. 


Neurochirurg zdaje sobie sprawę, jak trudno niektórym ludziom uwierzyć w to, co opisał. Mówi o "łagodnym wyrazie niewiary", jaki dostrzega na twarzach kolegów lekarzy, gdy opowiada o swoich przeżyciach. Twierdzi jednak, że trzeba zakwestionować standardowy pogląd nauki, iż świadomość i mózg są nierozerwalnie ze sobą związane. 

- Gdy twierdza starej teorii naukowej zaczyna ujawniać "linie uskoku", z początku nikt nie zwraca na nie uwagi. Dlaczego? Bo jej wzniesienie zajęło zbyt wiele pracy. Jeśli jednak mury upadną, na miejsce starej twierdzy będziemy musieli wznieść nową - mówi metaforycznie Alexander. 

Przyznajmy, że sam jest świetną reklamą niebiańskiej wyprawy. Czy zmienił się od czasu doświadczenia? - Sądzę, że jestem milszy i bardziej szczodry w stosunku do ludzi. Czuję się i wyglądam młodziej. Jakieś 10 lat. Ale o to proszę pytać moją żonę - śmieje się Eben Alexander. 

Tłumaczenie: Zbigniew Mach


zwiń tekst



NIEZWYKŁY ZNAK NA NODZE
Nie, 17 mar 2013 10:35 komentarze: brak czytany: 1680x

Pojawianie się niezwykłych znaków na ludzkim ciele jest ważną dziedziną zjawisk niewyjaśnionych. I nie mówimy tutaj o "przypadkowych wygnieceniach" w czasie snu czy po prostu w innych, ale banalnych okolicznościach. Zdarzają się naprawdę znaki, które po prostu potrafią wprawić w bezgraniczne zdumienie. Przykład został opisany w e-mailu, który przyszedł do redakcji.......

czytaj dalej

Pojawianie się niezwykłych znaków na ludzkim ciele jest ważną dziedziną zjawisk niewyjaśnionych. I nie mówimy tutaj o "przypadkowych wygnieceniach" w czasie snu czy po prostu w innych, ale banalnych okolicznościach. Zdarzają się naprawdę znaki, które po prostu potrafią wprawić w bezgraniczne zdumienie. Przykład został opisany w e-mailu, który przyszedł do redakcji FN 12 marca.

 

From: [...]
Sent: Tuesday, March 12, 2013 8:55 PM
To:
nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Pytanie

Witam serdecznie,
 
   mam do Państwa pytanie, ponieważ jakiś miesiąc temu na ciele pojawił mi się jakiś znak - w załączeniu zdjęcia. Znak był jakby wypalony, skóra była czerwona i widoczne ślady albo "ostempelkowania" czymś gorącym lub jakby wydłubane igłą. Takie przynajmniej miałam wrażenie. Nic bym nie zauważyła, gdyby nie mąż, który zdziwił się tym, co mam na ciele. Sprawdzając wszystko na czym siedziałam i z czym miałam styczność wykluczyłam przypadkowe odbicie, zresztą ślad mam do dzisiaj, choć już zbladł. Proszę o informacje czy spotkali się Państwo z takim znakiem, przypadkiem? Nie wiem jak mam to rozumieć , dlatego szukam odpowiedzi na to pytanie. Będę wdzięczna za jakiekolwiek informacje.
 
Pozdrawiam
 
[....]

 

 

Autorka e-maila dołączyła zdjęcie owego znaku.

 

 

Poniżej odpowiedź, która została wysłana z pokładu Nautilusa.

 

Witamy,
Dziękujemy za e-mail i zdjęcia. Rzeczywiście, znak wygląda dziwnie. Nie przypomina „zwykłego, przypadkowego odciśnięcia”. Czym może być spowodowany?
Generalnie przyjmując wersję o pochodzeniu „pozazmysłowym” są dwie możliwości:
- UFO, różne znaki na ciele pojawiają się po Bliskich Spotkaniach III Stopnia
- rzadziej, ale także: to efekt działania duchów

Który wariant jest prawdziwy? To zależy, czy będzie jakiś „ciąg dalszy”. Przez to rozumiemy nie tylko kolejny znak, ale na przykład jakieś dziwne przeżycia, sny, które pozwolą coś wyjaśnić itp.
Prosimy nas informować, jeśli będzie coś, co Panią zaniepokoi
Pzdr
FN

 

 

SKOMENTUJ TEN TEKST W HYDEPARKU FN - kliknij na link!



zwiń tekst



Czy obecny papież to 'Piotr Rzymianin' z przepowiedni św. Malachiasza?
Sob, 9 gru 2023 22:46 komentarze: brak czytany: 1894x

Sprawa wyboru ostatniego papieża to przede wszystkim pytanie, czy jest on owym "Piotrem Rzymianinem", o którym mówił Malachiasz? W tej sprawie napisał do nas list p. Tadeusz Rubnikowicz, tłumacz wydanej przez nas książki "Wolf Messing widzący przez czas".  Symboliczny „Piotr Rzymianin” Myślę, że proroctwo św. Malachiasza w sprawie ostatniego papieża właśnie spełnia się z przeraźliwą.......

czytaj dalej

Sprawa wyboru ostatniego papieża to przede wszystkim pytanie, czy jest on owym "Piotrem Rzymianinem", o którym mówił Malachiasz? W tej sprawie napisał do nas list p. Tadeusz Rubnikowicz, tłumacz wydanej przez nas książki "Wolf Messing widzący przez czas".

 

 

Symboliczny „Piotr Rzymianin”

 

Myślę, że proroctwo św. Malachiasza w sprawie ostatniego papieża właśnie spełnia się z przeraźliwą dokładnością, poprzez fakt przybrania przez papieża imienia Franciszek.

Jak wiemy, Malachiasz opisał w krótkich, symbolicznych słowach sylwetki papieży, a ostatniego nazwał Piotrem Rzymianinem. Każdy, kto w te proroctwa wierzył,  oczekiwał takiego imienia obecnego papieża i na dodatek – Rzymianina. Ale, logicznie myśląc, czy ktokolwiek, znając tę przepowiednię, przyjąłby takie imię? Malachiasz, w mistrzowski sposób zakamuflował przepowiednię albo też nie miał jak, w krótkich słowach, dać Jego wyraźnego opisu. Postaram się wyjaśnić, dlaczego.

Pierwszym, był Piotr, ustanowiony przez Chrystusa i nie miał nic wspólnego z Rzymem (rzecz rozgrywa się na Bliskim Wschodzie). Przez dwa tysiące lat, nikt z papieży nie przyjął już imienia Piotr i oto, 13.03.2013 r. (nomen omen – same trójki, czyli trzecie tysiąclecie) zostaje wybrany papież, który przyjmuje, jako pierwszy imię, Franciszek, którego dotychczas również nie przyjął żaden papież, a więc jest nowy w tej materii. Patrząc na ten fakt symbolicznie, po dwóch Mileniach, On staje się Drugim Piotrem, kończącym starą epokę i Pierwszym nowej, odcinając się (poprzez imię) od wszystkich dotychczasowych namiestników Chrystusa na Ziemi. Ktoś spyta, a co z Rzymianinem? Otóż, nie ma znaczenia tu fakt przybycia papieża z Argentyny (mógł to być dowolny kraj), bo Stolica Apostolska jest teraz w Rzymie, a nie jak w czasach Piotra, na Bliskim Wschodzie i kardynał Jorge Bergoglio również jest członkiem „rzymskiej społeczności” – Rzymianinem (i to miał na myśli Malachiasz).

Inne, niepokojące znaki-symbole, to: uderzenie pioruna w Bazylikę św. Piotra w dniu rezygnacji Benedykta XVI (symboliczne, powiedziałbym, wręcz gwałtowne zakończenie pewnej epoki).

Wcześniej, kiedy ówczesny papież wypuszczał z okna gołębia, zaatakowała go mewa, która później pojawiła się również przed ogłoszeniem wyników, siadając na kominku Kaplicy Sykstyńskiej.

Kościół Katolicki trwał przez całą epokę Ryb. Jesteśmy już jednak w epoce Wodnika, a zarówno ryby, jak i mewa związane przecież są z wodą (Wodnikiem). Mewa, żywiąca się przede wszystkim rybami, swoim pojawieniem się zakończyła symbolicznie epokę Ryb, zarówno wtedy, kiedy atakowała gołębia – symbol naszej wiary, jak i siadając na kominku, ukazującym dym, związany z nowym Namiestnikiem Chrystusowym. Mewa wcale nie musi być jakimś nowym symbolem religijnym, ale była narzędziem, związanym z Wodnikiem i Rybami, umożliwiającym obrazowe i wyraziste ukazanie zmian.

Może ktoś zapyta, a co z Murzynem? On już był – w herbie Benedykta XVI (głowa Murzyna).

 

 

 

 

Jeszcze w sprawie "Piotra Rzymianina". Kilka wybranych e-maili do FN.

 

  

 

 -----Original Message-----
From: Em [....]
Sent: Wednesday, March 13, 2013 10:22 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Papież Pius XII !!

 Droga fundacjo,

Przeglądając zdjęcia poprzednich papieży natrafiłem na zdjęcie Piusa XII

 

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/4/4d/PiusXII12.jpg/189px-PiusXII12.jpg

 

 i doznałem szoku... Porażające jest podobieństwo do dziś wybranego papieża Bergoglio.

Proszę o niepublikowanie adresu email.

Pozdrawiam!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Sent: Friday, March 15, 2013 1:39 PM

To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Piotr Rzymianin - lingwistyczne konotacje

 

Witam

W polskim internecie nie widziałem żeby ktoś zwrócił uwagę na ciekawy fakt związany z nowym papieżem Bergoglio.

Po pierwsze powiązanie z przepowiednią o Piotrze Rzymianinie. Nazwisko papieża to Berg + Oglio. Berg to po niemiecku góra, wzgórze, skała czyli petrus po łacinie. Druga część nazwiska to nazwa rzeki w pólnocnych Włoszech ale tu chyba nie ma co się czegoś doszukiwać. Co do Romanus to oznacza po prostu Rzymianina, mieszkańca Italii czyli Włocha.  Papież jest jak wiadomo potomkiem włoskich emigrantów z Piemontu, włoskiej krainy granicznej z  krajami niemieckojęzycznymi, stąd pewnie Berg w nazwisku.

Druga sprawa, są też przepowiednie o czarnym papieżu. Brane jest to z reguły za kolor skóy ale dotyczyć może też Jezuitów, zakonu z którego papież się wywodzi, których kolorem jest czerń. Generał jezuitów jest nazywany z powodu koloru habitu "Czarnym Papieżem" http://pl.wikipedia.org/wiki/Genera%C5%82owie_zakonu_jezuit%C3%B3w.

 

Z poważaniem
.....  (do wiadomości redakcji)

 

 

 

Sent: Friday, March 15, 2013 11:18 PM
To: Fundacja NAUTILUS
Subject: Św. Franciszek

 

Drogi Nautilusie,

 

Św. Franciszek z Asyżu urodził się jako Francesco di Pietro di Bernardone: 

 

http://www.britannica.com/EBchecked/topic/216793/Saint-Francis-of-Assisi

 

Pozdrawiam,

Lukasz


 

 

 

Szanowna Redakcjo, Oto przesłanki mogące świadczyć, iż przepowiednia Malachiasza się wypełniła i obecny papież to "Piotr Rzymianin": 
- Jorge Maria Bargoglio jest dzieckiem włoskich emigrantów. Jest zatem Rzymianinem.
- Podobnie jak pierwszy papież (Piotr) tak i on nie nosi żadnego numerka przy swoim imieniu papieskim (Piotr był pierwszy, i Franciszek jest pierwszy).
- Obydwaj do Rzymu przybyli pod koniec życia z miejsca uważanego wtedy za niemal "koniec świata": Piotr pochodził z nad jeziora Genezaret, do Rzymu przybył pod koniec życia. Franciszek pochodzi z Argentyny, a na Papieża został wybrany dopiero w wieku 76 lat.
- Liczba 13 łączy się z obydwoma: Franciszek został wybrany na papieża 13 marca roku 2013, a w dniu 13 grudnia (1969 roku) przyjął święcenia kapłańskie. Co więcej, ostatni raz nowe imienia dla papieża nadano w roku 913. Piotr Apostoł miał umrzeć męczeńską śmiercią 13 października, co obchodzone jest przez cerkiew prawosławną 13 lipca, a wiele z jego losów w Nowym Testamencie i listach opisywane jest w wersach rozpoczynających się numerem 13. Pozdrawia serdecznie,Czytelnik

 

 

 

 

 

  

From:

Sent: Monday, March 11, 2013 11:09 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: ostatni papież
 "

[...]Wszechmocny Pan Bóg kartę dziejów zmieni W stolicy świętej tajne dokumentyZe sto trzynastej papież wyjmie szafy.W Rzymie się pocznie odrodzenie świata,Bóg wstrząśnie ziemią, powalą się domy. Gdy zacznie mijać strasznie sroga zima,Od Boga danym będzie znak znak widomy.Od gór i stepów wyjdzie wybawienie.Wilk z krwawą paszczą zewsząd osaczony,Choć wszystkim groził, dokoła ściśniętyPróżno się miotać będzie jak szalony, W bitwie nad rzeką w pień będzie wycięty.Pokój się Boży ustali w Warszawie, Polska ku morzu granicami sięgnieWielka w przymierzach, bogactwach i chwale.Dla tych co cierpią, przyjdzie dzień wesela,Dla tych, co wątpią, dzień sądu i kary. Tak mówił anioł i uleciał w gwiazdyA jam się modlił na swoim klęcznikuI słuchał nabożnie, gdy mówił z daleka:Niech się twój naród burzy nie ulęknie.Gdy Bogu ufa, to w gruzach nie legnieRęka go Boża powiedzie wśród nocy.Zanim nadejdą dni lata gorące,W proch zetrze wrogów i wynijdzie słońce." 

Dziś wypożyczyłem książkę "Przepowiednie dla Polski i świata", i ten fragment przepowiedni księdza Cieślaka zwrócił moją uwagę. "Ze sto trzynastej papież wyjmie szafy. W Rzymie się pocznie odrodzenie świata, Bóg wstrząśnie ziemią, powalą się domy." Bardzo mnie to zaintrygowało, spróbujcie to zinterpretować, wg. mnie jest to kolejna zapowiedź ostatniego papieża. 

Pozdrawiam

 

 

 

 

 

 

 

 


 

 

 

Na koniec ciekawostka: nasza czytelniczka prawidłowo wskazała datę wyboru nowego papieża! Prosimy zwrócić uwagę na godzinę wysłania e-maila:

 

 

-----Original Message-----
From:
.......

Sent: Wednesday, March 13, 2013 11:21 AM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Mam dla was wiadomość 13.03.2013 rok
 
  

Witam serdecznie Państwa i całą redakcję Nautilusa.

Napiszę krótko.  Mam dla Państwa taką ciekawostkę. Obliczając wszelkiego rodzaju daty, przypadki, zapiski oraz i konstelacje gwiazd która jest niezwykle ważna dla Watykanu, to wynika z tego że nie jest to owiane straszną tajemnicą  lecz tylko należy dobrze  liczyć.

Dzisiaj tj.; 13.03.2013 o godzinie 20:38 -  stolica apostolska ogłosi wybór nowego Papieża.

Daję gwarancję że moje obliczenia są zgodne. Tylko dlaczego Watykan tak stawia na liczbę 13 - tego Państwu nie odpowiem. Ale coś w tym jest. I sam nawet Papież Benedykt XVI dokonując abdykacji, w dacie tej też nie ma nic dziwnego gdyż wybór albo był przwidywalny. Albo też wszyscy włącznie z Papieżem wiedzą że musi to być dzień wskazujący na liczbę 13. Z tąd 12 marca 2013 roku nie wybrano żadnego.  

Życzę powodzenia i wszystkiego dobrego dla całej redakcji pozdrawiam Marta [....]

 

 

SKOMENTUJ TEN TEKST W NASZYM HYDEPARKU FN - KLIKNIJ NA LINK! 

 

 

 

 



zwiń tekst



Świadome śnienie -
Sob, 9 gru 2023 22:46 komentarze: brak czytany: 1228x

Czytanie w świadomym śnie  - fascynujący temat, który pojawił się w e-mailu do naszej redakcji.Witam! Jestem duchownym rzymskokatolickim, a z zamiłowania astronomem. Od lat pilnie śledzę i staram się badać relację odkryć naukowych (tak oficjalnej nauki, jak i nieoficjalnej) do wiary chrześcijańskiej. Wśród moich zainteresowań znalazło się zjawisko tzw. świadomego snu. Od trzech lat eksperymentuję.......

czytaj dalej

Czytanie w świadomym śnie  - fascynujący temat, który pojawił się w e-mailu do naszej redakcji.

Witam!

Jestem duchownym rzymskokatolickim, a z zamiłowania astronomem. Od lat pilnie śledzę i staram się badać relację odkryć naukowych (tak oficjalnej nauki, jak i nieoficjalnej) do wiary chrześcijańskiej. Wśród moich zainteresowań znalazło się zjawisko tzw. świadomego snu. Od trzech lat eksperymentuję z różnymi technikami i samym zjawiskiem, starając się zaobserwować związek snu z niewidzialną dla nas stroną rzeczywistości. Wiemy dziś, że 96% wszechświata jest niedostępne naszym zmysłom (ciemna materia i ciemna energia) a na poziomie fizyki cząstek elementarnych napotykamy świat o niesamowitych, wręcz magicznych właściwościach. Przechodząc do rzeczy: znanym powszechnie zjawiskiem wśród onironautów jest niemożność lub wielka trudność w odczytywaniu napotkanych w świadomym śnie tekstów. Na własny użytek ukułem własną teorię na temat przyczyn tego zjawiska. Otóż musimy zdać sobie sprawę jak skomplikowaną czynnością jest czytanie - można powiedzieć, że jest to wręcz czynność na pograniczu możliwości naszego mózgu - w końcu natura nie używa alfabetu, gdy przekazuje nam informacje. Gdy czytamy coś na jawie, nasz mózg nie musi zajmować się samym odbiorem widoku pisma, od tego mamy oczy. Jednak w świadomym śnie to nasz mózg jest naszymi oczyma: a przecież jednocześnie musi on przetwarzać napotkany obraz na wyuczone znaczenie danych liter, słów i wreszcie sensu spisanego przekazu. W związku z tym spróbowałem, czy nie dałoby się w trakcie świadomego snu napotkany tam tekst przeczytać w taki sposób, żeby "nie obciążać" mózgu, a tym samym nie utracić stabilności wizji samego tekstu. Wymyśliłem w tym celu prostą technikę: napotkany w świadomym śnie tekst czytam "na głos", nie usiłując w ogóle - na tym etapie - zajmować się jego treścią. Dopiero po "odczytaniu" go myślę o tym, co on oznacza. Zastosowanie tej techniki dało zadowalające i - niesamowite rezultaty. Od dawna uważałem, że sny są czymś więcej niż wytworem naszej podświadomości, jest to raczej coś w rodzaju naszego wewnętrznego komputera, w którym nie tylko jest to, co zapisze się na "twardy dysk" ale też daje możliwość korzystania z czegoś w rodzaju "duchowego internetu", w którym łączymy się z wiedzą, zawartą w niewidzialnej dla nas stronie rzeczywistości. Napotkałem w świadomym śnie wielką księgę i podszedłszy do niej, zacząłem ją czytać z wykorzystaniem obmyślonej wcześniej sztuczki. Udało mi się powstrzymać "uciekanie" tekstu i odczytać jeden akapit. Nie czytałem dalej, bo to, co było zawarte w tym jednym akapicie poraziło mnie niczym grom z jasnego nieba. Tekst brzmiał: "Cały wszechświat jest synchroniczny. Synchroniczność wszechświata jest dowodem kreacji wciąż trwającej, tak, że nie możemy powiedzieć: wszechświat stworzony, lecz: stwarzany. Synchronia jest zatem alfabetem, pismem, za pomocą którego niewidzialność komunikuje się z widzialnością". Dopiero po przebudzeniu, szukając w internecie, natrafiłem na teorię synchroniczności C. G. Junga. Jung stosuje nazwę "synchronia" na opisanie "niesamowitych zbiegów okoliczności", zdarzeń, które w postrzegalnej dla człowieka rzeczywistości nie mają w sobie żadnego zauważalnego ciągu przyczynowo - skutkowego, a jednak człowiek ich doświadczający czuje, że nie jest to przypadek, że dane wydarzenia łączą się, mają zauważalny sens, zawarty w sobie przekaz. To on wystosował twierdzenie, że wszechświat jest cały synchroniczny, synchronia przenika każde wydarzenie naszego życia i kluczem do wielkiej tajemnicy jest umiejętność odczytywania synchronii w swoim życiu. Nigdy wcześniej nie słyszałem o teorii synchroniczności - choć samymi 'zbiegami okoliczności" zajmowałem się od dawna i doświadczałem ich sam niemal na co dzień. Cóż mogę powiedzieć? Sny są naprawdę czymś więcej niż tylko projekcją zawartych w podświadomości wspomnień i obrazów. A o tym, że jest w nich "coś więcej" donoszą wszystkie religie i kultury świata od zarania dziejów. Z poważaniem ks. /.../

(dane osobiste tylko do wiadomości redakcji)


 

POROZMAWIAJ O TYM W HYDEPARKU FN - kliknij na link 



zwiń tekst



CZY NOWY PAPIEŻ BĘDZIE Z FRANCJI?
Sob, 9 gru 2023 22:45 komentarze: brak czytany: 1182x

We wtorek być może poznamy nową głowę Kościoła Katolickiego... w oczekiwaniu na to doniosłe wydarzenie warto przeczytać uwagę czytelnika serwisu, który przejrzał pod kątem wyboru nowego papieża centurie Nostradamusa.[...] Jak grzebałem ostatnio w Nostradamusa strofach znalazłem takie dwa czterowiersze, powiązane być może ze zbliżającym się konklawe. Oto one( kolejno VIII 34 oraz V 49):"LEW Z LYONU.......

czytaj dalej

We wtorek być może poznamy nową głowę Kościoła Katolickiego... w oczekiwaniu na to doniosłe wydarzenie warto przeczytać uwagę czytelnika serwisu, który przejrzał pod kątem wyboru nowego papieża centurie Nostradamusa.

[...] Jak grzebałem os
tatnio w Nostradamusa strofach znalazłem takie dwa czterowiersze, powiązane być może ze zbliżającym się konklawe. Oto one( kolejno VIII 34 oraz V 49):

"LEW Z LYONU ODNIESIE NIESPODZIEWANY TRIUMF
(...)
PAPIEŻ ÓW OBALONY ZOSTANIE I ŚMIERĆ ZNAJDZIE W LYONIE"

"NIE ZE STAREJ HISZPANII,A PRADAWNEJ FRANCJI WYBRANY WÓDZ BARKI TARGANEJ SZTORMEM- OBIECA KOŚCIOŁOWI SZEROKIE ZMIANY KTÓRE Z CZASEM ŚCIĄGNĄ NAŃ OKROPNĄ KLĘSKĘ"

Arcybiskupem Lyonu i prymasem Francji jest obecnie kardynał Philippe Barbarin, który bierze udział w obecnym konklawe., może to on właśnie zostanie niespodziewanie nowym Papieżem i jednocześnie ostatnim biskupem Rzymu z listy Malachiasza ? Może powyższe czterowiersze sugerują, że to on będzie niespodziewanym zwycięzcą najbliższego konklawe, choć na razie nikt na niego nie stawia.. [...]
 

 
 
 
 
 
 
 


zwiń tekst



DZIADEK MIAŁ PRZECZUCIE ŚMIERCI
Nie, 10 mar 2013 23:32 komentarze: brak czytany: 1187x

 Ludzie przeczuwają własną śmierć. Ta historia potwierdza to zjawisko: From: xxxxxxxSent: Sunday, March 10, 2013 7:21 PMTo: Fundacja NautilusSubject: Przewidzenie śmierciWitam Chciałam się podzielić z Państwem historią , która opowiedziała mi moja ciocia. Owe zdarzenia miało miejsce około 10 lat temu.Między moją ciocią o wujkiem od bardzo dawna nie układało się najlepiej. Od .......

czytaj dalej

 Ludzie przeczuwają własną śmierć. Ta historia potwierdza to zjawisko:

 

From: xxxxxxx
Sent: Sunday, March 10, 2013 7:21 PM
To: Fundacja Nautilus
Subject: Przewidzenie śmierci

Witam
 
Chciałam się podzielić z Państwem historią , która opowiedziała mi moja ciocia. Owe zdarzenia miało miejsce około 10 lat temu.
Między moją ciocią o wujkiem od bardzo dawna nie układało się najlepiej. Od jakiegoś czasu wujek zaczął chorować na serce. Pomimo tego ciotka zawsze była przy nim. Okazało się , że wujek musi być operowany. Ciotka wspierała Go przez cały czas. Dzień przed opreracją wujek miał sen. Powiedział cioci , że odwiedziła Go śmierć. Powiedziała mu , że nie przeżyje tej operacji. Ciocia nie wzięła jego słów na poważnie. Wytłumaczyła mu delikatnie , że to był tylko sen i nic złego się nie stanie. Po operacji się obudzi i powoli będzie wracał do zdrowia. Wujek miał rację , zmarł na stole operacyjnym. Ciocia i reszta rodziny była wstrząśnięta tym wydarzeniem...
 
Pozdrawiam Paula
 

 



zwiń tekst



CIEKAWY POCZĄTEK FILMU
Sob, 9 mar 2013 22:35 komentarze: brak czytany: 1428x

Informacja od czytelnika o nicku DiscovererSzczególnie na początku dość wyraźnie widać Orbs... http://www.youtube.com/watch?v=nEnQJM3JQUM&feature=share&list=UUwbUZ6a26NzzxkKkiinvyCw ....

czytaj dalej

Informacja od czytelnika o nicku Discoverer

Szczególnie na początku dość wyraźnie widać Orbs...

 

http://www.youtube.com/watch?v=nEnQJM3JQUM&feature=share&list=UUwbUZ6a26NzzxkKkiinvyCw

 



zwiń tekst



Tajemnicze ataki histerii w gimnazjum.
Sob, 9 mar 2013 22:22 komentarze: brak czytany: 1418x

O tym tekście zawiadomił nas czytelnik Tygodnika Ostrołęckiego.http://www.to.com.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20130305/OSTROLEKA/130309906  SKOMENTUJ TEN TEKST W HYDEPARKU FN - KLIKNIJ NA LINK!....

czytaj dalej




CZY NOWA TEORIA KWANTOWA Z ZAMROŻONYM 'UNIWERSUM'?
Sob, 9 gru 2023 22:42 komentarze: brak czytany: 1387x

Na pokład Nautilusa trafia sporo przeróżnych teorii, w tym teorii dotyczacych zjawisk fizycznych. Do tej pory ich nie publikowaliśmy, ale może warto... jeśi jest ktoś, kto czuje się na siłach wypowiedzieć w tej sprawie - zapraszamy.   -----Original Message-----From: x [...]Sent: Wednesday, February 27, 2013 1:31 AMTo: nautilus@nautilus.org.plSubject: Wyjasnienie zjawisk swiata kwantowego.......

czytaj dalej

Na pokład Nautilusa trafia sporo przeróżnych teorii, w tym teorii dotyczacych zjawisk fizycznych. Do tej pory ich nie publikowaliśmy, ale może warto... jeśi jest ktoś, kto czuje się na siłach wypowiedzieć w tej sprawie - zapraszamy.
 
 
 
-----Original Message-----
From: x [...]
Sent: Wednesday, February 27, 2013 1:31 AM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Wyjasnienie zjawisk swiata kwantowego -Arkadiusz


Macie kogos moze kto zerknalby na moje teorie ?

Witam serdecznie mam na imie Arkadiusz . 

Zaczne moze od tego ze postaram sie w najwiekszym skrocie tak ,aby jak najmniej zabrac  czasu , otoz od pewnego czasu chodza mi po glowie pewne teorie ktorymi chcialbym sie z kims podzielic ,ale jak do tej pory nikt ale to nikt nie wykazuje tym najmniejszego zainteresowania .Porozsylalem to min do ks Michala Hellera , do Copernicus center do kilku  zagranicznych fizykow ...odpowiedzi jak nie bylo tak niema ...niewiem wiec czy jestem w wielkim bledzie 

Otoz w pierwszym zagadnieniu chcialbym zajac sie popularnym tematem ,czyli wyjasnieniem -proba zrozumienia zasad swiata kwantowego  i polaczenia tego z teoria makro ,co jest jak wszyscy wiemy zyciowa misja Stephena Hawkinga ...

Otoz wyjasnienie moim zdaniem jest banalnie proste ......jak Einstein slusznie zalozyl czas i przestrzen to jedno ......tylko w zaden sposob nie jestem w stanie zrozumiec dlaczego nie wpadl na pomysl , ze poprostu tam na dole czas "STOI" w miejscu a my w stosunku do tego swiata jestesmy "ZAMROZENI" .....

podobnie jak u Kopernika ,lecz tym razem "zatrzymujemy swiat "materialny"  

na wykresie funkcji czasu i predkosci (einsteinowskiej ) nalezalo by na samiutkim poczatku dodac tuz przy zerze funkcje opadajaca (tangens) , ktora nie mniej ni wiecej oznacza ze te najmniejsze czastki (tam gdzie nie ma czasu i przestrzeni i masy ) te czastki poruszaja sie swobodnie z pewna predkoscia ........a sam czas dopiero zaczyna sie pojawiac i defacto zwalniac podczas gdy pojawia sie materia  (zgodnie z Einsteinem) 

w praktyce wyglada to tak ze MY TU OBIEKTY MAKRO jestesmy niemal ZAMROZENI (nazwijmy to ze u nas czas plyyynie baardzo wolno ) ,podczas gdy jednoczesnie tam na dole czastki poruszaja sie swobodnie , stad te trudnosci z okresleniem pozycji mikro czastek .....stad tez np mozemy obserwowac superpozycje ...dlatego ze tam gdzie my nie spojrzymy ..to teoretycznie ta czastka ma do naszego czasu takie polozenie ,ze mogla byc ona juz w dowolnym miesjcu ....i dlatego to co widzimy w superpozycji    , tam sprawdzamy jest , tam jest  itd 

takie zalozenie automatycznie wyjasnia nam zjawisko poczatkowej inflacji Alana Gutha .....czyli jednorodnosci kosmosu i temperatury , otoz w swiecie makro nie uplynela jeszcze pojedyncza jednostka czasu , a mikroczastki juz zdarzyly sie rozbiec wszedzie . 

Najsmieszniejsze w tym jest ze Stephenowi Hawkingowi  .... (moim zdaniem Bog , przeznaczenie ) dalo jasna odpowiedz na zadane przez niego pytanie o wyjasnienie fizyki kwantowej , ale on tego nie zrozumial ......gdy tylko podjal ten temat w jego reku nastapil paraliz (zaczelo go "zamrazac") i zaczela sie choroba  ...wowczas jak mowia zrodla Hawking zaczal jeszcze bardziej intensywnie myslec i zajmowac sie ta teoria , a paraliz zaczal postepowac (czyli dalej niemal jakby sila go zmuszano do zrozumienia)...czyli jego  unieruchomienie (swiata makro ) dajac mu niemal gotowa odpowiedz przed oczyma , ale ten wciaz nie zrozumial , wiec choroba postepuje dalej  na nogi , az niemal wykrecilo go calkowicie sparalizowalo ,ale on dalej nic nie zrozumial .

nic dodac nic ujac tylko ze predkosc uplywu czasu (a z tym sie wiaze polozenie czastek w czasoprzestrzeni) jest odwrotnie proporcjonalna do masy obiektu   (w naszym polozeniu obserwatora ) czyli im wieksze obiekty tym czas wolniej plynie ....


Do Einsteinowskiego   e=mc2         m= 1/vt       gdzie vt - predkosc uplywu czasu

na graficznym ujeciu wygladaloby to mniejwiecej tak

Obs.marko    ->

czastki mikro ---------------->

jeszcze mniejsze ------------------------------------>   

gdzie -> oznacza czas i skale zmian polozenia w czasoprzestrzeni

Dziekuje za uwage
 


zwiń tekst



DUCH KTÓRY MNIE ZNA
Sob, 9 mar 2013 12:40 komentarze: brak czytany: 1724x

WITAM WSZYSTKICH.Odbywałem służbę wojskową w SZCZECINIE,i pewnego razu zatęskniłem by wrócić do domu więc wszystko załatwiłem z kumplami i w piątek pod wieczór opuściłem koszary.Bałem się by mnie nie zawineli na dworcu PKP- (WSW-ŻW),ale wszystko przebiegłpo pomyślnie z planem.Gdy dojechałem do rodzinnego miasta,pierw musiałem się przejść po nim,bardzo jestem przywiązany do mego miasta.......

czytaj dalej

WITAM WSZYSTKICH.Odbywałem służbę wojskową w SZCZECINIE,i pewnego razu zatęskniłem by wrócić do domu więc wszystko załatwiłem z kumplami i w piątek pod wieczór opuściłem koszary.Bałem się by mnie nie zawineli na dworcu PKP- (WSW-ŻW),ale wszystko przebiegłpo pomyślnie z planem.Gdy dojechałem do rodzinnego miasta,pierw musiałem się przejść po nim,bardzo jestem przywiązany do mego miasta.Po małym spacerku wróciłem do domu MAMA I TATA ucieszyli się jak mnie zobaczyli zrobili dobrą kolacyjke i sobie pogadaliśmy było super.Tym razem już sam spałem w pokoju co kiedyś razem z bratem dzieliliśmy ten że pokuj,brat ożenił sie i nie miszkał już z rodzicami.Położylem się spać,,właśnie tam co opisywałem zdarzenie moje z przed lat(ZŁY DUCH).Była godzina około drógiej w nocy jak się przebudziłem.W nocy ma sie bardzo wyczulony słuch,wyraznie słyszałem jak coś szura tak jak by ktoś podchodził do mojego łóżka,w pierwszej chwili pomyślałem że to mój pies hektor,dla tego postanowiłem być odważny i podniosłem sie by zobaczyć czy to Hektor.W ciemnościach zauważylem że mój pies leży przy drzwiach wyjściowych,Moja odwaga zamieniła sie w odwage dziecka wystraszonego,znowu zakryłem się cały kołdrą,ale to znowu podchodziło z tym że bardzo wyraznie i czułem jak to coś jest nade mną,musiało stać tak z 5 minut,po chwili od strony moich nóg zaczeło wchodzić to coś na me łóżko,wyobrazcie sobie co ja w tedy przeżywałem to było straszne.Wyraznie czułem ciężar i jak łóżko sie ugina lekko,nagle zaczeło jakby rękoma jezdzić po mojej kołdrze,Tak jak by mnie chciało nie pszestraszyc czy udusić, tylko dotykać,coraz bardziej się to nasilało że zaczołem krzyczeć MAMA MAMA -ZASTANAWIAM się czemu nie Tata przecież tata jest silniejszy od mamy a ja już bardziej byłem silniejszy od ojca.Pewno dla tego że potworny strach zrobił ze mnie małego chłopca.KRZYSZTOF



zwiń tekst



Niezwykły sen i... Tempus Fugit
Sob, 9 mar 2013 12:37 komentarze: brak czytany: 1178x

List przysłany do FN na pocztę e-mail.  Ten sen jest zagadką od wielu lat dla naszej czytelniczki Joanny. Jesteśmy ciekawi, co powiedzą na jego temat inni.  Stalam nad olbrzymia, skalna przepascia, krawedzia ziemi i mojego zycia... Jednak daleko daleko na samym dole, jakby swiatelko nadziei - widzialam raj zieleni, zycie tetnilo swa pelnia, choc wszystko bylo poza zasiegiem mojego .......

czytaj dalej

List przysłany do FN na pocztę e-mail.  Ten sen jest zagadką od wielu lat dla naszej czytelniczki Joanny. Jesteśmy ciekawi, co powiedzą na jego temat inni. 

 

Stalam nad olbrzymia, skalna przepascia, krawedzia ziemi i mojego zycia...

Jednak daleko daleko na samym dole, jakby swiatelko nadziei - widzialam raj zieleni, zycie tetnilo swa pelnia, choc wszystko bylo poza zasiegiem mojego wzroku, moglam prawie slyszec ludzki smiech, chlupanie wody w czystym potoku, wesoly spiew ptakow – jednak za mna, niekonczaca sie plaska rownina zgliszczy, wszystko czarne, zweglone. Gdzie niegdzie wciaz jeszcze tlace sie kikuty spalonych drzew... przerazajacy smutek... KONIEC...

Odwrocilam sie w strone mojej pieknej przepasci, aby napawac sie po raz ostatni pieknem raju na ziemi, ktory jest poza moim zasiegiem..

Tym razem spostrzeglam chmure, unosila sie nad sama przepascia, a na niej... Adam i Ewa – skad wiedzialam – nie wiem, tak poprostu jak wie sie we snie..

Powoli, jakby plynac, chmura ta zblizyla sie do mnie, wciaz wiszac nad przepascia a na niej Ewa, bardzo cieplo szepczac do mojego ucha...

Obudzilam sie nagle wciaz slyszac jej glos, wciaz czujac oddech blisko mnie...tempus fugit, tempus fugit, tempus fugit powtarzajac trzy razy- nie mialam pojecia coz slowa te mialy znaczyc ale mialam wrazenie ze musze je zapamietac..

Dzonek na lekcje wypelnil stara, wrecz barokowa szkole, ktora wojna cudem oszczedzila.

-          no idz, no idz! Przeciez cie nie wysmieje – namawiala mnie kolezanka widzac ksiedza biegnacego, w rozgardiaszu uczniow , szukajacego sali w ktorej mnial nauczac religii.

Balam sie reakcji ksiedza, ze popatrzy jak na idiotke ale pobieglam.

Zawolalam, zatrzymal sie ale wiedzialam ze nie mam czasu na opowiedzenie mojego snu wiec tylko krotko zapytalam:

-          prosze ksiedza, czy slowa tempus fugit maja jakiekolwiek znaczenie?

-          Tak powiedzial, to po lacinie czas ucieka....i poszedl w swoja strone.

Stanelam jak wryta, nie moglam ruszyc zadna czescia mojego ciala, miliony mysli i pytan tlukly sie w mojej glowie obijajac tylko o sciany niewiedzy.

Wreszcie wolajacy mnie na lekcje, kolezanki glos, wybil mnie z zadumy.

-          i co i co pospiesznie zapytala gdy wbiegalysmy do klasy, co ksiadz powiedzi?

-          Czas ucieka, to po lacinie czas ucieka.... nawet na mnie nie spojrzala, wiedziala tak samo jak ja, ze jeszcze przed sekunda nie mialam pojecia co te slowa oznaczaja, no i jeszcze ten sen...

 

Byc moze jest miliony takich snow, miliony ludzi pisze do redakcji szukajac wyjasnien... i ja, kolejna ofiara niewyjasnionego od 20tu lat snu, czasami do niego powracam i szukam znaczenia. Szukam wyjasnien. Oczywiscie ze mam ich wiele, zbyt wiele aby wiedziec ktore prawdziwe...

Pozdrawiam i prosze  choc o krotka odpowiedz, jednak  jesli to zbyt trudne, to oczywiscie zrozumiem. Joanna.

przepraszam za brak polskich znakow, moja klawiatura ich nie posiada.

 

SKOMENTUJ TEN SEN W HYDEPARKU FN - KLIKNIJ NA LINK! 



zwiń tekst



Niepokojąca wizja we śnie
Sob, 9 gru 2023 22:42 komentarze: brak czytany: 1408x

 Rzadko się zdarza, że jakiś sen zawiera dokładną datę. Tak jest w tym przypadku: Witam!chcialem sie z wami podzielic snem jaki mialem kilka dni temu. Od razu po przebudzeniu pamietalem kazdy szczegol tego snu , ktory wydal mi sie bardzo dziwny. Otoz ktos jakby telepatycznie przekazal mi bardzo konkretna wiadomosc. Tresc tej wiadomosci byla taka ,ze dokladnie 20 marca tego roku dojdzie do.......

czytaj dalej

 Rzadko się zdarza, że jakiś sen zawiera dokładną datę. Tak jest w tym przypadku:

 Witam!chcialem sie z wami podzielic snem jaki mialem kilka dni temu. Od razu po przebudzeniu pamietalem kazdy szczegol tego snu , ktory wydal mi sie bardzo dziwny. Otoz ktos jakby telepatycznie przekazal mi bardzo konkretna wiadomosc. Tresc tej wiadomosci byla taka ,ze dokladnie 20 marca tego roku dojdzie do wielkiego wydarzenia kosmicznego , nasze Slonce stanie sie jakby gwaltownie bardzo gorace , jakas ogromna burza na ktorej drodze stanie nasza Ziemia. We snie mialem przez chwile wizualizacje tego zdarzenia z kosmosu .widzialem ogromne jakby wzburzone slonce oraz jakas potezna energie przechodzaca przez ziemie,to wszystko. Nie wiem jakie mialyby byc  tego konsekwencje , po prostu tylko taka wiadomosc zostala mi przekazana. Moze to tylko zwykly sen ,moze cos takiego mi sie przysnilo przez to cale zamieszanie ostatnimi czasy z naszym Sloncem i spadajacymi kometami ,ale chcialem sie z tym z wami podzielic. Sen byl bezwatpienia dziwny. Pozdrawiam!




zwiń tekst



NIEZWYKŁE ZNAKI KREŚLONE 'PRZYPADKIEM'
Czw, 7 mar 2013 12:05 komentarze: brak czytany: 1166x

Sytuacja jest dość dziwna: nagle ktoś zaczyna pisać dziwnie wyglądające symbole, których nigdy nie widział na oczy. Taką sytuację opisała nasza czytelniczka:[... ]Tak, przez przypadek. Może brzmi to dziwnie, ale parę lat temu także zupełnie spontanicznie zaczęłam kreślić podobne znaki, po prostu mam taki nagły przypływ i wtedy owe symbole powstają - "przez przypadek". Symbole któ.......

czytaj dalej

Sytuacja jest dość dziwna: nagle ktoś zaczyna pisać dziwnie wyglądające symbole, których nigdy nie widział na oczy. Taką sytuację opisała nasza czytelniczka:

[... ]Tak, przez przypadek. Może brzmi to dziwnie, ale parę lat temu także zupełnie spontanicznie zaczęłam kreślić podobne znaki, po prostu mam taki nagły przypływ i wtedy owe symbole powstają - "przez przypadek". Symbole które przesłałam, powstały akurat na komputerze. Nie wiem czy można tak zwyczajnie nakreślić coś takiego ... może można, może nie ... dlatego postanowiłam poradzić się Was jako ludzi, którzy mają większą wiedzę. Wcześniej wysłałam także jako ciekawostkę opis wizji-snu, który mam nadzieję, że się nie sprawdzi. Nie wiem tylko czy dotarł.

Pozdrawiam

N.

 

Poniżej dziwne symbole

 

 

POROZMAWIAJ O TYM W HYDEPARKU FN - KLIKNIJ NA LINK!



zwiń tekst



STRONA
1 50 81 82 83 84 85 86
Strona 84 / 86

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

EMILCIN - materiał archiwalny

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.