Dziś jest:
Wtorek, 23 kwietnia 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

XXI Piętro
HISTORIE PRZESŁANE PRZEZ ZAŁOGANTÓW
Wyślij swoją historię - kliknij, aby rozwinąć formularz


Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl

Twoje imię i nazwisko lub pseudonim

Twój email lub telefon

Treść wiadomości

Zabezpieczenie przeciw-botowe

Ilość UFO na obrazie




Historia z cmentarza 'sprzed lat' - zjawa kobiety wystraszyła funkcjonariuszy ZOMO
Pon, 2 paź 2017 06:41 komentarze: brak czytany: 1626x

[...] Słuchałem dziś wypowiedzi z Cmentarza Osobowickiego z Wrocławia z dnia 26 Czerwca , znam z tego miejsca starszą historie z lat 70.  ZOMO i milicja stali przy drodze koło tego cmentarza i zobaczyli jak ktoś chodzi po cmentarzu postanowili tą osobe wylegitymować. Kiedy podeszli ta postać zaczęła sunąć w ich kierunku podeszła a milicjanci zamarli ! Był to kontur kobiety przeźroczysta postać.......

czytaj dalej

[...] Słuchałem dziś wypowiedzi z Cmentarza Osobowickiego z Wrocławia z dnia 26 Czerwca , znam z tego miejsca starszą historie z lat 70.  ZOMO i milicja stali przy drodze koło tego cmentarza i zobaczyli jak ktoś chodzi po cmentarzu postanowili tą osobe wylegitymować. Kiedy podeszli ta postać zaczęła sunąć w ich kierunku podeszła a milicjanci zamarli !

Był to kontur kobiety przeźroczysta postać stała chwile przed nimi następnie ruszył z powrotem i zniknęła między grobami a ich zamurowało ze strachu nie mogli słowa z siebie wydobyć wycofali sie i w nogi. Opowiadał mi to syn tego milicjanta , a ja przesyłam wam drogi Nautilusie swoje nagranie z przed tygodnia , potem monitorowałem teren do wczoraj i nic ale wczoraj tam się pojawił bardzo dziwny dźwięk, a 26 Czerwca też coś dziwnego z tego miejsca na zdjęciu mi wyszło tu podaje link a w załącznikach wczorajszy wyłapany dziwny dźwięk i oryginalne zdjęcie z cmentarza z 27 czerwiec 2017 było zrobione na drugi dzień po pogrzebie noworodka prosze powiększyć je.

Pod drzewem po prawej stronie jakby postać aniołka, a to link do filmu:

i tu link do kolekcji zdjęć z tego miejsca za ostatnie 7 lat

... w następnym mailu wyśle plik z wczoraj wyłapanym dziwnym dźwiękiem Dolny Śląsk miejscowość Godzięcin Cmentarz Polski który graniczy ze starym Niemieckim cmentarzem.


Dostaliśmy kolejny e-mail.

From: Ghost Stacion [dane do wiad. FN]
Sent: Sunday, October 01, 2017 2:38 PM
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: Witam ponownie mail numer 2

Zasyłam plik z wczoraj wyłapanym dźwiękiem z tego cmentarza z części Niemieckiej gdzie w obraz kamery wpadła mi jakaś przeźroczysta postać tydzień temu , monitorowałem teren dziennie po dwie godziny prowokując i nic aż wczoraj wyłapałem ten dźwięk plik w załączniku , serdecznie pozdrawiam . Teren sprawdzam nadal jeśli mam czas , szkoda że więcej się nic nie udało złapać na kamere ale polujemy nadal to się liczy.



zwiń tekst



HISTORIE Z CMENTARZY – KOLEJNE RELACJE NADESŁANE PRZEZ CZYTELNIKÓW FN
Nie, 10 gru 2023 23:04 komentarze: brak czytany: 1621x

Ostatnia publikacja w serwisie FN ‘Cmentarz, duch i czarny pies’ sprawiła, że dostaliśmy kolejne historie opowiadające o niezwykłych przeżyciach rodem z serialu ‘X`Files’ właśnie na cmentarzach. Wracamy do tego tematu.  [...] Droga redakcjo. Po przeczytaniu historii pt "Cmentarz, duch i czarny pies" postanowiłam opisać Wam historię która dotyczyła mnie (wówczas miałam ok 13lat) i mojej rodziny.......

czytaj dalej

Ostatnia publikacja w serwisie FN ‘Cmentarz, duch i czarny pies’ sprawiła, że dostaliśmy kolejne historie opowiadające o niezwykłych przeżyciach rodem z serialu ‘X`Files’ właśnie na cmentarzach. Wracamy do tego tematu.

 

 

[...] Droga redakcjo. Po przeczytaniu historii pt "Cmentarz, duch i czarny pies" postanowiłam opisać Wam historię która dotyczyła mnie (wówczas miałam ok 13lat) i mojej rodziny. Pewnego ciepłego dnia razem z Mamą, Ojczymem i trójką młodszego rodzeństwa poszliśmy na cmentarz by posprzątać groby bliskich. Na grobie mojej Prababci okazało się kwiaty które tam rosły są bardzo brzydkie dlatego też Mama podjęła decyzję że trzeba je wszystkie powyrywać powygrabiać a za jakieś tydzień lub dwa kupimy nowych sadzonek i je wówczas dosadzimy.

Podczas prac przy tym grobie Ojczym zaczął sobie żartować i jakby rozmawiać z Babcią po czym zaprosił ją w odwiedziny. Następnie zażartował sobie z nazwiska (wydało mu się śmieszne) które było na grobie na przeciwko- i w tym momencie z sąsiedniego grobu spadł słoik z kwiatami i rozbił się w drobny mak- a nie było wówczas nawet najmniejszego wiatru.

Po powrocie do domu zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Były stukania w drzwi, hałasy dobiegające z mieszkania sąsiadów- podczas gdy ich nie było bo byli na wakacjach, syntezator grał nawet jak nie był podłączony do prądu oprócz tego wiele innych zdarzeń. Wszystko wróciło do normy dopiero jak ponownie poszliśmy na cmentarz posadziliśmy Prababci kwiaty i pomodliliśmy się. Od tej pory Ojczym zrozumiał że nie można żartować ze zmarłych ani zapraszać ich do domu, a i ja wraz z młodszym rodzeństwem do końca życia zapamiętamy że nie wolno zakłócać spokoju zmarłym.

 

 Kolejna ciekawa historia została przez nas zauważona w komentarzach pod tekstem ‘Cmentarz, duch i czarny pies’.


[...] Mam zagadkową historię cmentarną, która wydarzyła się bardzo niedawno, bo... dwa tygodnie temu, a mianowicie 14 września 2017 roku o godzinie 12:13 (dane zdjęć cyfrowych pozwalają na dokładne datowanie). Po raz pierwszy w życiu pojechałem do wioski na Podkarpaciu, w której pod koniec XIX wieku urodził się mój dziadek. Pojechałem w ciemno, bo moja rodzina nie ma żadnych kontaktów z krewnymi stamtąd już gdzieś tak od lat 60., więc nikogo tam nie znam. Poszedłem na cmentarz szukać grobów rodzinnych.

Znalazłem między innymi grób dwojga osób, których nazwisko zgadzało się z nazwiskiem dziadka, ale nie miałem pojęcia, czy to faktycznie rodzina (na cmentarzu było sporo grobów z tym nazwiskiem, jak to na wsiach bywa). Imię mężczyzny się zgadzało (jest dość popularne), ale imię kobiety było trochę odmienne od tego, które zapamiętała moja mama, a na nagrobku nie było dat życia. Zatem zrobiłem zdjęcie i chciałem iść dalej. W tym momencie zauważyłem małego, szarego kotka, który leżał na trawie metr od nagrobka.

Gdy mnie zauważył, zamiauczał i podszedł. Był bardzo przyjazny, zacząłem go głaskać, on się ocierał o moje nogi. Trochę dziwne, bo koty są raczej nieufne i rzadko łaszą się do obcych ludzi. Przez kolejne pół godziny, gdy chodziłem po cmentarzu, kotek cały czas mi towarzyszył - chodził za mną, ocierając się i domagając pieszczot. Potem gdzieś zniknął, pewnie poszedł sobie w swoją stronę. Po przyjeździe do domu pokazałem zdjęcie nagrobka mamie, która stwierdziła, że pomyliła się w imieniu babci i że poprawne jest to z nagrobka. Ustaliliśmy, że to był grób... dziadków mamy czyli moich pradziadków.



Na koniec jeszcze jedna historia z Archiwum FN.

Po prelekcji FN w Zabrzu, która miała miejsce 5 listopada 2010 roku, do ekipy Fundacji Nautilus podeszli ludzie, aby opowiedzieć o "własnych historiach związanych ze spotkaniami z nieznanym aspektem naszego życia". Jednym z takich ludzi był Wiesław Poraszewski, który opowiedział o niesłychanej historii sprzed lat. Związana była z duchem, którego zobaczył... Oto krótkie wideo, które zostało nagrane tuż po prelekcji w Zabrzu.



zwiń tekst



UFO - niebieski krąg światła
Nie, 10 gru 2023 23:04 komentarze: brak czytany: 1394x

W naszym dziale XXI PIĘTRO przedstawiamy historie o 'spotkaniu z nieznanym' naszych czytelników. Wiemy, że bardzo spodobał się wam ten pomysł i dział cieszy się ogromną popularnością. Jest także przebogatą kopalnią wiedzy o zjawiskach niewyjaśnionych, którymi od tylu lat zajmuje się Fundacja Nautilus. Tym razem prezentujemy historię nadesłaną na adres FN "kilka godzin temu", która jest o tyle interesująca.......

czytaj dalej

W naszym dziale XXI PIĘTRO przedstawiamy historie o 'spotkaniu z nieznanym' naszych czytelników. Wiemy, że bardzo spodobał się wam ten pomysł i dział cieszy się ogromną popularnością. Jest także przebogatą kopalnią wiedzy o zjawiskach niewyjaśnionych, którymi od tylu lat zajmuje się Fundacja Nautilus. Tym razem prezentujemy historię nadesłaną na adres FN "kilka godzin temu", która jest o tyle interesująca, że mamy podobną w naszym archiwum! "Krąg jasnego światła" opisywany przez matkę naszego czytelnika już kiedyś był elementem Bliskiego Spotkania Trzeciego Stopnia z UFO, co jest tylko kolejnym potwierdzeniem na prawdziwość tego fenomenalnego zjawiska jakim jest przybywanie na Ziemię obcych cywilizacji.

Poniżej nadesłana do nas historia.



[...] Chcę się z Wami podzielić kilkoma historiami, które przydarzyły się mnie oraz mojej rodzinie. Pierwsza z nich, którą opiszę tym razem dotyczy mojej matki (z resztą jej dotyczy najwięcej przypadków).

Był rok 1962, październikowa noc, właściwie późnawy wieczór bo ok. godziny 19:20. Moja mama miała 16 lat. Pracowała do 19 w bibliotece w Biskupcu Pomorskim, do którego „przylegało” kilka wsi. W jednej z nich mieszkała moja matka. Wracając do domu po zamknięciu biblioteki po godzinie 19:00 miała kilkanaście minut piechotą do domu. Więc idąc prosto do domu (nie spotykając nikogo ani nie odwiedzając) przechodziła przez mostek miejscowej rzeczki - od mostku do domu miała już tylko około 100 m. zauważyła dokoła siebie świetlisty krąg – koloru blado-niebieskawego – jak to określiła coś mglistego.

Nie było snopu światła – tylko krąg na ziemi. Spojrzała w górę i nie ujrzała niczego co by mogło to spowodować – pamiętała jeszcze tylko, że przez pozbawione liści drzewo widzi księżyc.. Potem instynktownie chciała wyjść z tego kręgu , uciec – i gdy tego dokonała zobaczyła, że znalazła się w kolejnym kręgu…. potem pobiegła do domu.

Wróciwszy do domu jej mama paliła w piecu i zapytała ją co tak późno wróciła… bo było już ok. 20:30 oraz ‘coś ty tak zmarzła’, bo była bladziutka. Opowiedziała co się jej przydarzyło i moja babcia powiedziała mojemu wujkowi (bratu mamy, oczywiście), żeby poszedł na most z latarką i sprawdził co się tam dzieje. Wrócił i stwierdził, że nic tam nie ma – a na drzewie nie było nikogo.

Moja matka nikomu tego nie opowiada bo ona zawsze tak jakby się bała, wstydziła…. Nie zarejestrowała też upływu czasu – ok. 40 min do godziny. Wg mnie jeden krąg był w momencie startowym a drugi w końcowym tego czasu – ona to zarejestrowała jako przeskok/ucieczkę.

Około 10 lat temu była u tarocistki – pierwsze co jej powiedziała to, to że miała kontakt z obcą cywilizacją oraz, żeby się tego nie obawiała. … Moja matka nie wiedziała o co jej chodziło – dopiero długo rozmyślając skojarzyła obydwa fakty – jak się okazało było tych faktów więcej… ale o tym innym razem.

Pozdrawiam.





zwiń tekst



Mama przepraszała mnie we śnie
Czw, 28 wrz 2017 07:51 komentarze: brak czytany: 1366x

[...] witam. gdy miałam 18 lat, zmarła moja mama. niestety była alkoholiczką, ale my dzieci (trójka już dorosłych) bardzo to przeżyliśmy. płakaliśmy za mamą, mieliśmy wyrzuty sumienia, że nie zaradziliśmy tej chorobie. siostra przez moment była zła, że to tak się skończyło. ja płakałam, ale wiedziałam też,że teraz mama czuje się dobrze i nie zmaga się z problemami. próbowałam się z tym wszystkim pogodzić.......

czytaj dalej

[...] witam. gdy miałam 18 lat, zmarła moja mama. niestety była alkoholiczką, ale my dzieci (trójka już dorosłych) bardzo to przeżyliśmy. płakaliśmy za mamą, mieliśmy wyrzuty sumienia, że nie zaradziliśmy tej chorobie. siostra przez moment była zła, że to tak się skończyło. ja płakałam, ale wiedziałam też,że teraz mama czuje się dobrze i nie zmaga się z problemami. próbowałam się z tym wszystkim pogodzić.

Ppo pewnym czasie przyszła do mnie mama we śnie, przytuliła mnie i ze łzami w oczach nas przepraszała. Ten sen pamiętam bardzo dokładnie do dziś a minęły już prawie cztery lata. Teraz jestem spokojna, bo wiem, że mama patrzy na nas z góry i jest pod Bożą opieką.



zwiń tekst



Senne koszmary
Nie, 10 gru 2023 23:04 komentarze: brak czytany: 1343x

Przez ostatnie 25 lat zbierania relacji od ludzi o snach wielokrotnie pisały do nas osoby, które przeżywają tzw. senne koszmary, czyli przerażające sny pojawiające się regularnie. Czy to jedynie odreagowanie psychiki na rzeczywistość, czy ingerencja "innego świata" w nasze sny? Kolejna tego typu historia została przysłana do XXI PIĘTRA. Autorka wyraziła zgodę na publikację z zachowaniem anonimowości.......

czytaj dalej

Przez ostatnie 25 lat zbierania relacji od ludzi o snach wielokrotnie pisały do nas osoby, które przeżywają tzw. senne koszmary, czyli przerażające sny pojawiające się regularnie. Czy to jedynie odreagowanie psychiki na rzeczywistość, czy ingerencja "innego świata" w nasze sny? Kolejna tego typu historia została przysłana do XXI PIĘTRA. Autorka wyraziła zgodę na publikację z zachowaniem anonimowości.


From: [dane do wiad. FN]
Sent: Tuesday, September 26, 2017 4:50 PM
To: FUNDACJA NAUTILUS ...
Subject: Re: od FN

 Witam Kochaną Fundację,
Piszę do Was, ponieważ od około miesiąca zaczęłam doświadczać koszmarów sennych. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, iż owe koszary mają związek z nawiedzeniem jakie doświadczyłam w okresie od 2010 do 2015 roku ( całą historię znacie od poszewki ). W tych snach jest o wiele więcej przerażających wizji i scen niż doświadczyłam na jawie. Budzę się zlana potem i mam wrażenie że niejednokrotnie krzyczałam przez sen. Jeden z nich pamiętam dokładnie....... wraz z mężem i córką mieszkaliśmy nadal w tym mieszkaniu tylko że wszystko było inne meble za czasów mojej ś.p. Babci jak jeszcze tam mieszkała. Koszmar przesuwanych przedmiotów, otwierających się szafek, byt demonicznie maltretujący moją rodzinę psychicznie i cieleśnie. I w tym śnie widziałam "GO" a raczej chyba "JĄ" jak sunie w moją stronę. Wyraz twarzy złowieszczy niczym demoniczny gałki oczne zabarwione na czarno i ten niepokój.

Do tej pory myślałam że mam to już za sobą ale w snach to wszystko powraca. Drugi sen miał miejsce już w nowym domu, ale mój dom tak jakby z innej epoki ( staromodny wystrój ). Wraz z mężem i córką byliśmy w kuchni w pewnym momencie od strony łazienki rozległ się wielki huk, przedmioty w tym noże zaczęły lecieć w naszą stronę. Mąż zaczął krzyczeć żeby uciekać. Tak jak staliśmy, wybiegliśmy z domu za nami 3 dziwne postacie które wg owego snu chciały zawładnąć naszym dzieckiem. Jak tylko przekroczyliśmy furtkę owe postanie cię zatrzymały, była noc do tego mgła ( jak w jakimś horrorze ). Po drugiej stronie ulicy stał mężczyzna i się nam przyglądał ja krzyczałam aby zostawiono nas w spokoju. Otoczenie niby to samo a jednak z przed jakiś 80 lat. I w tym momencie się obudziłam.

Ostatni sen miał miejsce dzisiejszej nocy, niestety nie pamiętam dokładnie co się wydarzyło, ze 100% pewnością wiem że każdy sen dotyczy wyłącznie naszej córki. Obudziłam się zlana potem była godzina 00:58 ( i w śnie również widziałam dokładnie tą godzinę na zegarze). Zapaliłam lampkę wszyscy spokojnie spali, kot spał na parapecie. Rozejrzałam się po pokoju czy wszystko ok, czy nikt "coś" nie stoi w koncie pokoju. Długo nie mogłam zasnąć.

Mam wrażenie że to czego doświadczam jest podświadomym lękiem przed tym aby nie powtórzyła się ta historia. Najgorsze jest to że po takich snach dowiaduję się o rzeczach przykrych. Dziś z samego rana dostałam wiadomość o nagłej ( nie zapowiadającej i niespodziewanej ) śmierci bliskiej osoby.

Dodam że tej nocy co ja przezywam również Nasza córka ma niepokojące sny ( ponieważ krzyczy i płacze przez sen ), natomiast gdy rano pytam co jej się śniło mówi że nie pamięta.
Kochana Fundacjo napisałam do Was tego @ bo wiem że jako nieliczni nie powiecie mi że jest to bujda. (i słusznie, bo tak dokładnie jest! - przyp. FN)
W razie potrzeby wyrażam zgodę na publikację oczywiście dane do wiadomości FN.





zwiń tekst



'Duży' duch
Nie, 10 gru 2023 23:05 komentarze: brak czytany: 1637x

Witam serdecznie Fundację! Piszę ten list zaciekawiony zachowaniem mojego 2,5-letniego synka. Otóż Karolek od kilku dni wieczorami (za dnia nie) twierdzi z powagą, że widzi ducha i że duch "jest duży". Machnąłbym na to ręką, gdyby nie fakt, że 11.07 zmarła moja ciotka (siostra ojca), z którą swego czasu byliśmy bardzo zżyci. była to bardzo ciepła, uczynna i skora do pomocy osoba. Szczególny związek.......

czytaj dalej

Witam serdecznie Fundację! Piszę ten list zaciekawiony zachowaniem mojego 2,5-letniego synka. Otóż Karolek od kilku dni wieczorami (za dnia nie) twierdzi z powagą, że widzi ducha i że duch "jest duży". Machnąłbym na to ręką, gdyby nie fakt, że 11.07 zmarła moja ciotka (siostra ojca), z którą swego czasu byliśmy bardzo zżyci. była to bardzo ciepła, uczynna i skora do pomocy osoba. Szczególny związek łączył ja z moim ojcem (nie żyjącym od 2003r.) - był od Niej dużo młodszy i nawet go po śmierci rodziców jakiś czas wychowywała. Dodam jeszcze, że ciocia (zanim zmogła ją starość i choroba) była kobietą postawną, wysoką... A duch, jak twierdzi Karolek "jest duży"...
Zastanawiające





zwiń tekst



Dzieci Indygo - one są wśród nas...
Nie, 10 gru 2023 23:05 komentarze: brak czytany: 2166x

Na Ziemi rodzą się wyjątkowe dzieci. Nazywamy je "dziećmi indygo", gdyż mają silną barwę aury świadczącą o mocy duchowej. W przyszłości zostaną przewodnikami i mistrzami - zmienią poglądy milionów ludzi. Ich pojawienie się ma pomóc ludzkości przejść przez "wielki moment zmiany". Jak je rozpoznać? Jako dorośli już ludzie będą widoczni niczym potężne latarnie morskie ma wzburzonym morzu - nie będzie.......

czytaj dalej

Na Ziemi rodzą się wyjątkowe dzieci. Nazywamy je "dziećmi indygo", gdyż mają silną barwę aury świadczącą o mocy duchowej. W przyszłości zostaną przewodnikami i mistrzami - zmienią poglądy milionów ludzi. Ich pojawienie się ma pomóc ludzkości przejść przez "wielki moment zmiany". Jak je rozpoznać? Jako dorośli już ludzie będą widoczni niczym potężne latarnie morskie ma wzburzonym morzu - nie będzie z tym żadnej trudności. Na Ziemi podobno rodzą się już od lat 50-tych ub. wieku.





Sprawa "dzieci indygo" czasami pojawia się także w naszej poczcie lub w komentarzach pod tekstami.

[...] Hej, przeczytajcie komentarz, bardzo ciekawy. Jako ciekawostkę powiem, wam, że moja siostrzenica ( 4 lata )  ma tylko jedną przyjaciółkę. Okazało się obie urodziły się tego samego dnia w tym samym szpitalu. Kiedyś próbowałem wyciągnąć z niej jakieś informacje , ale tylko skomentowała, że "wkurzające jest to, że Agatka była mała, później duża, a teraz znów mała i trzeba czekać aż będzie duża " :) 

Inka


 
A teraz komentarz :

Dzieci
INDYGO
 
[...] A ja mam najprawdopodobniej takie dziecko w domu. Do 3 roku życia wypowiadał zaledwie parę słów. Komunikował się praktycznie tylko ze mną, telepatycznie. Wystarczyło,że spojrzałam mu w oczy i wiedziałam co do mnie "mówi". Po czym w ciągu dnia zaczął mówić i to od razu całymi zdaniami. Byl absorbującym niemowlęciem, domagał się mojej uwagi bez przerwy. Ale gdy poprosiłam go, żeby przez godzinę siedział cicho, bo muszę się zdrzemnąć ( po nieprzespanej nocy), to siedział, choć w innych okolicznościach byloby to niemożliwe.Nie umie kłamać, jego moralność czasami jest nawet denerwująca. Nie ocenia ludzi, jest wyrozumiały, wierzy w kosmiczną, boską mądrość.Nie przywiązuje uwagi do rzeczy materialnych. Ciągle tłumaczy,że wszysto ma sens tylko my ludzie tego nie rozumiemy.

Dziś ma prawie 18 lat, ale nie bardzo ma o czym rozmawiać z rówieśnikami. Ma za to kilku zaufanych przyjaciół, których dobrał sobie według swojego systemu wartości.W analizie numerologicznej na każdym kroku wystepują u niego liczby mistrzowskie. O dziwo u jego przyjaciół też. O horoskopie urodzeniowym, aż strach mówić- choć on twierdzi, że podoła... Twierdzi również, że jest dla mnie czymś w rodzaju Anioła, i że znamy się - stamtąd. Poza tym jest typowym nastolatkiem, cieszącym sie życiem, pomimo tego,że nasze życie wcale nie wygląda różowo. Jest dobrym uczniem, człowiekiem utalentowanym w wielu dziedzinach życia, o szerokich i nietypowych zainteresowaniach. Ponadto uważa ,że wybrał mnie sobie na mamę w tym wcieleniu, bo tylko taka osoba, jak ja gwarantowała mu pełny rozwój.Dodam jeszcze, że jako dziecko przejawiał cechy potocznie zwane ADHD, które minęły jak ręką odjąć, gdy zaczął dorastać. Miewa też czasami problemy, np. w szkole,bo mówi co myśli, i nie zgadza się z głupotą. Twierdzi,że nasz system szkolny jest ogłupiający. Pomimo swojej kontrowersyjności jest lubiany, choć czasami nierozumiany. Czas wszystko pokaże...Indygo są wsrod nas!!!
 





zwiń tekst



Nawiedzony szpital psychiatryczny
Nie, 10 gru 2023 23:05 komentarze: brak czytany: 2066x

[...] Witam! Na początku chciałem napisać że jestem waszym wielkim fanem,  od lat wchodze na wasza strone i czytam artykuły. Chciałbym także zachować anonimowość w tym co zaraz chce wam przekazaćOtóż Obrzyce-miejscowość w ktorej mieszkam znajduje sie w województwie lubuskim obok miejscowosci Międzyrzecz.Obrzyce jest to szpital dla nerwowo i psychicznie chorych.W czasie wojny hitlerowcy wymordowali.......

czytaj dalej

[...] Witam! Na początku chciałem napisać że jestem waszym wielkim fanem,  od lat wchodze na wasza strone i czytam artykuły. Chciałbym także zachować anonimowość w tym co zaraz chce wam przekazać
Otóż Obrzyce-miejscowość w ktorej mieszkam znajduje sie w województwie lubuskim obok miejscowosci Międzyrzecz.
Obrzyce jest to szpital dla nerwowo i psychicznie chorych.W czasie wojny hitlerowcy wymordowali tu 10.000 chorych,jest to wersja oficjalna,ale jestem pewien ze wymordowali znacznie wiecej. Jasnością jest że w wyniku mordów wiele dusz błąka się tutaj.
Moi rodzice pracuja w tym szpitalu od lat . Chcialbym jeszcze dodac ze szpital jest bardzo duzy, zbudowany z cegły, jedna polowa jest odbiciem lustrzanym od drugiej. Chcialbym opowiedziec historie ktora powiedzial mi ojciec pracując na jednym oddziale w Obrzycach. Dla dobra sprawy i anonimowosci nie bede pisal ktory numer jest tego oddziału. Ojciec nigdy mi nie chcial powiedziec tego, bo podejrzewam ze byłem maly i nie chciał mnie straszyc,ale ostatnio mi opowiedzial jak to bylo na oddziale....

Mimo juz 23 lat,jego historia mnie bardzo poruszyła,otóż chce od razu zaznaczyć ze ojciec nigdy w zyciu by tego nie zmyslił, o owe wydarzenie doswiadczaly na oddziale nie tylko 1 czy dwie osoby a cały personel który tam pracował. Mama mojego kolegi tez opowiadała mi o tym.

Otóż na strychu tego oddziału był remont i znaleźli tam z tego co mi wiadomo kości człowieka. Jak sie później okazalo byly to kosci zakonnicy ktora podejrzewam hitlerowcy zamordowali na strychu tego oddziału. Ojciec mi opowiadał że z poczatku zaczął gasić sie tellewizor, było bardzo zimno, telewizor sie wlaczal, wylaczał, gasly swiatła. Pewnej nocy gdy ojciec był w pracy, czytajac coś zerkął ze cos go obserwuje z uchylonych drzwi, gdy ubrał okulary zobaczyl ze coś sie patrzy na niego. Mówił ze wygladało to jak bałwan, dosłownie miało dwie kule jedną mniejsza druga wiekszą i bardzo duże, wyłupiaste czarne wielke oczy!

Pacjenci na odziale takze mowili mojemu ojcu ze doświadczaja różnych rzeczy związanych z tą zjawą. Na górze slychać było jak meble lataja po calym pokoju jak tłucza się szyby, jak krzesła szurają. Gdy ojciec szedl na obchód wszystko było na swoim miejscu. Najlepsze jeszcze jest to ze ten duch sie objawiał tylko w obecności mojego ojca (byl jedynym pielegniarzem na oddziale, reszta to były kobiety-pielęgniarki). Z tego co mi wiadomo na oddziale kilka razy był ksiądz, także egzorcysta. W chwili obecnej nie wiem czy dalej tam straszy bo ojciec nie pracuje już na tym oddziale.
Chciałem wam przekazać tę infomację ponieważ wielu ludzi o tym wie ale z niechęcią o tym mówi...
Pozdrawiam serdecznie całą załoge Nautilusa!






zwiń tekst



PRZESŁANIE Z ZZAŚWIATÓW - dziadek źle się czuje w nowym miejscu...
Nie, 10 gru 2023 23:05 komentarze: brak czytany: 2312x

[...] Gdy po wielomiesiecznej podróży wróciłem do domu żona opowiedziała mi historię nastepujacą. Była sama w domu ogladając tv. Zdrzemnęła sie. Obudziła się bo ktoś był w mieszkaniu. Zapytała Kto tam?. Odpowiedziano jej "nie poznajesz jestem ( tu padło imie i nazwisko naszego przyjaciela dawno juz nieżyjacego). Powiedział "Przychodzę w imieniu twojego ojca" ( zmarł kilka miesięcy przed tym zdarzeniem.......

czytaj dalej

[...] Gdy po wielomiesiecznej podróży wróciłem do domu żona opowiedziała mi historię nastepujacą.
Była sama w domu ogladając tv. Zdrzemnęła sie. Obudziła się bo ktoś był w mieszkaniu. Zapytała Kto tam?. Odpowiedziano jej "nie poznajesz jestem ( tu padło imie i nazwisko naszego przyjaciela dawno juz nieżyjacego). Powiedział "Przychodzę w imieniu twojego ojca" ( zmarł kilka miesięcy przed tym zdarzeniem). "Dziadek źle się czuje w nowym miejscu i czeka na syna"

Na dowód, że przemawia w imieniu dziadka ukazał się obraz dziadka pod jakimś drzewem obok charakterystycznych zabudowań. Zjawa dodała, że "dziadek czeka na syna w miejscowosci... "( i tutaj padła nazwa). Żona przerazona bo widziała umykajacą poswiatę nie zapamiętała dobrze nazwy, tylko ,że była jakaś "dziecinna".
Tą historię opowiedziała swojemu bratu. Po 4 mieiącach od tego zdarzenia w tragicznym wypadku samochodowym zginął nasz Syn - ulubiony wnuk dziadka.  Źle zrozumieliśmy "posłańca". Gdy usłyszeliśmy nazwe miejscowosci, żona powiedziała , że ta miejscowość została wyartykułowana przez "posłańca" Rzeczywiście jest w niej coś dzieciecego.
Gdy zjawiliśmy się na miejscu wypadku obraz pokrywał się z obrazem, który wiele miesięcy przed zdarzeniem opisywała zona.
 
pozdrawiam





zwiń tekst



Koszmarny sen
Pt, 15 wrz 2017 06:43 komentarze: brak czytany: 1931x

Jednej z ostatnich nocy, miałam koszmarny sen. Nie wiem jak, w burzowy wieczór, znalazłam się na środku akwenu wodnego. Kiedy zorientowałam się, że nie widzę brzegu, doświadczyłam gorzkiego uczucia, że się przeliczyłam. Zaczęło wciągać mnie pod powierzchnię wody. Doznałam jeszcze chwilowego przypływu sił i chaotycznie starałam się bronić przed utonięciem. Niestety im dramatyczniej walczyłam, tym siły.......

czytaj dalej

Jednej z ostatnich nocy, miałam koszmarny sen. Nie wiem jak, w burzowy wieczór, znalazłam się na środku akwenu wodnego. Kiedy zorientowałam się, że nie widzę brzegu, doświadczyłam gorzkiego uczucia, że się przeliczyłam. Zaczęło wciągać mnie pod powierzchnię wody. Doznałam jeszcze chwilowego przypływu sił i chaotycznie starałam się bronić przed utonięciem. Niestety im dramatyczniej walczyłam, tym siły przeciwne były mocniejsze, a ja coraz bardziej zmęczona i zrezygnowana. W końcu odpuściłam sobie opór i poddałam się.

Zrozumiałam że to już koniec i ogarnął mnie przeszywający spokój. Dziwne uczucie ulgi i radości, że ten etap mam za sobą. Przeszłam do innej rzeczywistości. Obudziłam się.

Wczoraj miałam podobny sen. Byłam sama na jachcie. Zbiornik wodny był dużo bardziej imponujący niż ostatnio. Nie przestraszył mnie też ogromny wir, który wytworzył się na wodzie i wciągnął mnie i łódkę wgłąb. Nie broniłam się. Doznałam tym razem jeszcze czegoś....

Po utonięciu ogromna siła wypchnęła mnie z dużą prędkością ku górze. Zatrzymałam się w miejscu gdzie nie obowiązywały prawa fizyki. Mogłam biegać po ścianach, suficie. Byłam trochę jak „ chomik w kołowrotku”. Bawiło mnie to, a jednocześnie czułam, że nie potrafię się tam odpowiednio zachować. Dostosowanie do tamtych realiów wymagałoby więcej treningu, a ta zabawa nie trwała długo.

Po chwili znalazłam się w miejscu docelowym. Był to korytarz wiodący do ogromnej sali. Drzwi do niej były zamykane. Pomieszczenie było szare, wysokie. Po przeciwległej stronie było duże okno, bez krat. W sali ustawionych było około osiem łóżek, na każdym leżał człowiek, tak poważnie chory, że nie miał siły się poruszyć, wydać z siebie dźwięku. Nie wiem czy był to szpital, a jeśli tak to jakiego rodzaju. Nie było tam żadnej specjalistycznej aparatury. Przy każdym chorym siedział natomiast „opiekun” czy „strażnik”. Wiedziałam, że przyszłam tutaj do jednego z nich.

On zrobił coś strasznego, jakoś krzywdził tych ludzi. Usiłowałam się domyślić jak, ale nie zostałam wtajemniczona.
Zobaczyłam go siedzącego przy kobiecie, która, jak mi się wydaje, miała bardzo zaawansowany nowotwór, przerzuty do skóry, sączące się rany. Wydawał się być zrelaksowanym, uśmiechniętym, może nawet bardziej zaangażowanym w to co robił niż inni. Zaczepiłam go. Powiedziałam mu że „My” wiemy co robi i żeby tego zaprzestał. Dodałam, że jestem z 2017 roku, że on już umarł, nie istnieje tam skąd przychodzę i że musi przestać!! Zrobiło to na nim piorunujące wrażenie. Jego twarz przybrała zupełnie inny wyraz. Przestraszył się. Pobiegł opowiedzieć córce co mu się przytrafiło. Mam przeczucie że zrozumiał. A może mam tylko taką nadzieję.

Pozdrawiam

/list do FN 15 września 2017/



zwiń tekst



Nawiedzone miejsca - zgłoszenia do FN
Czw, 14 wrz 2017 10:00 komentarze: brak czytany: 1370x

Bardzo często dostajemy zgłoszenia tzw. nawiedzonych miejsc. Chodzi o przypadki jednostkowego pojawienia się ducha lub zjawy, ale także czasami takie miejsce jest odwiedzane regularnie przez niewidoczne byty. Poniżej przykłady "pierwsze z brzegu" z naszej poczty właśnie takiej korespondencji.From: marek [dane do wiad. FNSent: To: nautilus@nautilus.org.plSubject: moze duchy??witam am pytanie i mam .......

czytaj dalej

Bardzo często dostajemy zgłoszenia tzw. nawiedzonych miejsc. Chodzi o przypadki jednostkowego pojawienia się ducha lub zjawy, ale także czasami takie miejsce jest odwiedzane regularnie przez niewidoczne byty. Poniżej przykłady "pierwsze z brzegu" z naszej poczty właśnie takiej korespondencji.

From: marek [dane do wiad. FN
Sent:
To: nautilus@nautilus.org.pl
Subject: moze duchy??

witam am pytanie i mam nadzieje ze mi pomozecie. mianowicie mieszkam taeraz z zona i synem w starej kamienicy i tak po krotce za czasow gdy sie nie znalem z moja zona a gdy ona juz mieszkala na tym mieszkaniu co mieszkamy teraz wzyscy razem polawiala sie na podlodze mokra plama na dywanie i nie szlo jej wysuszyc ani nie bl to efekt zalania lub skraplania sie wody plama pojawiala sie regolarnie co jakis czas i dosc dlugo potem byl obchod ksiedza po koledzie i znienila dywan plama przestala sie pojawiac ksiadz tylko ze zdiwiwniem zapytal sie co sie stalo z osobami ktore mieszkaly tu przed nia bo slad po nich zaginal gdy ja wprowadzilem sie do mieszkania zrobilem remont i wstawilem  nowe meble w nocy czesto budzilem sie i slyszalem stukania za mebloscianka jakby ktos chodzil i czegos szukal potem byl spokoj na ok pol roku az do ostatnich 2 dni od kiedy w granicach godz 23 24 pojawia sie intensywny zapach siarkowodoru lub sierki i zimne przewiewy a mieszkanie jest szczelne i bez uszczerbkow kanalizacylnych czy nieszczelnych okien pcv mam pytanie czy to cos moze oznaczac i czy mieszkanie moze byc nawiedzone?? gdy zapalalismy swieczki to same gasly zdmuchiwane jakims wiatrem a wczesniej pojawialy sie nieprzyjemne zapachy ale tylko na moment i zaraz znikaly i nie byly tak intensywne jak ten i byly to zapachy ciezkie do opisania i nie spotykane rosze o odp na maila



From: [dane do wiad. FN]
Sent:
To: FN
Subject:

Cześć,
mam spory problem. Jak dotąd chyba nikt mi nie pomógł jakoś znacząco z nim.
Dopiero niedawno zaczęłam rozważać nad przyczyną tego, co mogło się stać.
Kiedyś gdy byłam mniejsza, zostałam skrzywdzona. Osoba, która mi to zrobiła,
umarła dwa lata temu. Po jakimś czasie od jej śmierci zaczęło się ze mną dziać coś dziwnego, miewam
ataki paniki, najpierw jestem dziko wesoła, niemal wymuszam histeryczny śmiech po czym staję się ponura i warczę na wszystkich,
wszczynam awantury... Zauważyłam też, że... i to mnie przeraża... wykazuję skłonności takie, jak tamta osoba!
Czy to możliwe, że on we mnie zamieszkał? Czy stał się częścią mnie?
Faktem jest, że od jakiegoś czasu coś mnie blokuje, wszystko jest dziwne, idę i nie pamiętam gdzie byłam.
Słyszę czasem głosy, najpierw w mojej głowie, ale też w realu...
Boję się! Przepraszam, że tak chaotycznie... Ale ciężko mi zachować jakiekolwiek oznaki racjonalności bo to wszystko
samo w sobie brzmi surrealistycznie - a jednak się dzieje. I tego jest o wiele więcej, ale wolę na razie nakreślić ogólną sytuację, to co najważniejsze...

Bardzo proszę o PILNY kontakt! Czy znacie kogoś, kto mógłby mi pomóc? Kogokolwiek?

Czekam

Agnieszka.

From: [dane do wiad. FN]
Sent:
To: FN
Subject: Witam serdecznie.

Przepraszam za brak danych, ale to nie one są tu ważne. Od razu przejdę do rzeczy. Zainteresowała mnie sprawa z okolic mojego miasta.
Około 22 w strarym lesie na obrzeżach Żar w woj Lubuskim podczas kolarskiego treningu dwaj mężczyźni byli, cóż " gonieni " przez - no właśnie ? Słyszeli odgłosy kroków ale oświetlając to miejsce wiedzieli jedynie uginająca się trawę jakby ktoś lub coś biegł za nimi, jednak nikogo nie widzieli.
Rok później inny kolarz podczas treningu ok. 18 dostrzegł mężczyznę ubranego w czarne dżinsy, czarną kurtkę i czarną czapkę z daszkiem. Jak mi widomo był wysoki i chudy ok 28-31 lat i po prostu stał i parzył. Rowerzysta odruchowo spojrzał na licznik w rowerze a kiedy podniosł wzrok 2-3 sek. później mężczyzny już nie było.
Warto dodac, że oba zdarzenia miały miejsce w nazwanej tak przez trenójących " dolinie śmierci " ( z powodu niebezpieczynych zjazdów ) w Zielonym Lesie w okolicach Żar. Doszło tak do 2 wypadków śmiertelnych. W jednym zginął trenujący kolarz, a drugi miał miejsce na szosie kawałek dalej. Ale oba były w znacznej odległości od tego miejsca.
Na prawdę, bardzo mi zależy. Moje pytanie brzmi : Czy wiecie coś na temat tragicznych wypadów, zabójstw lub samobójst w tym miejscu ? I jak wytłumaczyć takie zachowanie " istoty " ?
Z poważaniem A.




zwiń tekst



Atak nocnego intruza
Nie, 10 gru 2023 23:06 komentarze: brak czytany: 1780x

[...] Mieszkałem nieopodal Warszawy, w domu na pierwszym piętrze, zamiast drzwi miałem kotarę. Pokój za ścianą wynajmowała młoda poetka, ten po drugiej stronie korytarza, drobna staruszka resztkami sił chwytająca się życia. Piętro niżej należało, do właścicieli nieruchomości, nade mną mieścił się strych. Dom ogrzewalny był piecem gazowym, i nie było tego ciepła zbyt wiele, w zimowe noce nakrywałem.......

czytaj dalej

[...] Mieszkałem nieopodal Warszawy, w domu na pierwszym piętrze, zamiast drzwi miałem kotarę. Pokój za ścianą wynajmowała młoda poetka, ten po drugiej stronie korytarza, drobna staruszka resztkami sił chwytająca się życia. Piętro niżej należało, do właścicieli nieruchomości, nade mną mieścił się strych. Dom ogrzewalny był piecem gazowym, i nie było tego ciepła zbyt wiele, w zimowe noce nakrywałem się po czubek głowy.

Takiej chłodnej nocy zasypiałem sobie spokojnie, powoli oddając się sennym marom, gdy poczułem jak ktoś zaciska palce na pościeli To było dość dziwne, nikogo nie słyszałem, nikt nie wszedł do pokoju. Chociaż znajdowałem się na pograniczu snu i jawy musiałbym usłyszeć nawet ciche kroki. Zacisnąłem więc dłonie na kołdrze, bo intruz najwyraźniej usiłował ją ze mnie zdjąć, i mówiąc sobie „zostaw to " szarpałem się z natrętem. czułem czyjś uchwyt, ale bylem tak senny , że nie maiłem ochoty wyglądać kto to...i w tej chwili, przez ścianę, dotarło do mnie trwożliwe wołanie poetki, wołała mnie przytłumionym głosem.

No i jeszcze Sylwia czegoś chce, pomyślałem z przekąsem. Nie reagowałem, zajęty walką i bardzo, bardzo chciało mi się spać.
W końcu złośliwiec dał za wygraną, a ja zasnąłem. Rano przy śniadaniu poetka zapytała mnie urażona, czemu do niej nie zajrzałem. Nie dość że ktoś był w jej pokoju kogo nie widziała to jeszcze próbował skraść jej kołdrę, a ponieważ wystraszyła się nie na żarty wołała mnie spod pierzyny… Ale tacy są faceci nie można na nich liczyć gdy są naprawdę potrzebni.

Próbowałem to zracjonalizować, ale mi się nie udało. Paraliż senny odpowiada za pewne wrażenia czuciowe, ale tutaj miałyby go dwie osoby, w tej samej chwili musiałyby odczuwać identyczne majaki... trudno powiedzieć..To jedyne dość dziwne zdarzenie, które mogę opisać jako świadek...Pozdrawiam załogantów ;)

nadesłane do FN 11.09.2017





zwiń tekst



Nie patrzyła na swoje ciało w trumnie - unosiła się w powietrzu i uśmiechała się
Nie, 10 gru 2023 23:11 komentarze: brak czytany: 2722x

 Bardzo ciekawy opis do naszego XXI PIĘTRA trafił na naszą skrzynkę od naszego czytelnika z Kanady, który ma rzadki dar widzenia duchów. Poniżej jego relacja.Witam I serdecznie pozdrawiam cala Zaloge Fundacji Nautilus.  Chcialbym Wam opisac wydarzenie ktore mialo miejsce tydzien temu.  22-go Sierpnia zmarla w wieku lat 36 zona mojego kolegi z pracy. Melinda -tak miala na imie chorowala.......

czytaj dalej

 Bardzo ciekawy opis do naszego XXI PIĘTRA trafił na naszą skrzynkę od naszego czytelnika z Kanady, który ma rzadki dar widzenia duchów. Poniżej jego relacja.

Witam I serdecznie pozdrawiam cala Zaloge Fundacji Nautilus.  Chcialbym Wam opisac wydarzenie ktore mialo miejsce tydzien temu.  22-go Sierpnia zmarla w wieku lat 36 zona mojego kolegi z pracy. Melinda -tak miala na imie chorowala na raka piersi przez okolo 8 miesiecy. Zostawila za soba 2 letnie dziecko I meza.

Ponad tydzien temu pojechalem ze znajomymi do domu pogrzebowego aby zlozyc kondolencje mojemu koledze a takze aby pozegnac Melinde.  Sala byla dosyc duza iznajdowalo sie tam okolo 100 osob. Cialo Melindy spoczywalo w centralnej czesci pomieszczenia.

Podszedlem do Niej I w mysli pozyczylem Jej wszystkiego co najlepsze po drugiej stronie.  Potem zaczalem probe kontaktu z dusza Melindy. Jesli moglbym opisac ten kontakt to wyglada to tak ze wysylam wibracje . To jest takie odczucie jak gdyby dotknac pradu I poczuc jego wibracje ale bez uczucia bolu. Po pewnej chwili zobaczylem ducha Melindy.

Jej postac byla w powietrzu oddalona od ciala o kilka metrow I prawie na wysokosci sufitu, Co mnie troche zaskoczylo to fakt ze Ona wcale nie byla zainteresowana swoim cialem. Jej wzrok byl skierowany calkowicie na gosci. Na jej twarzy byl usmiech jak sie to mowi od ucha do ucha.

Inna ciekawa sprawa ze miala na sobie inne ubranie niz w jakim byla ubrana.  Zamiast ciemnej sukienki z wzoramim miala na sobie czarna skorzana kurtke I ciemnoniebieska sukienke. Jak sie potem dowiedzialem to byla jej ulubiona kurtka. Spoczywajac w domu pogrzebowym jej wlosy byly prawie do ramion I koloru czerwonego. Natomiast jej duch mial wlosy czrne tak jakby lokowate I duzo dluzsze.

Nie mialem jeszcze okazji porozmawiac z moim kolega z pracy o jego zonie ale na pewno to zrobie w przyszlym tygodniu.

To jest nastepny dowod ze nigdy nie umieramy.

Pozdrawiam Was serdecznie

R. [dane do wiad. FN]

 



zwiń tekst



Przeczucie o śmierci dziadka
Nie, 10 gru 2023 23:12 komentarze: brak czytany: 1797x

Droga FNNa wstępie chciałabym zaznaczyć, że jestem osobą, która nie wierzy w siebie, ani w rzeczy ciężkie do wytłumaczenia - moje wytłumaczenie jest zawsze to samo : wydawało mi się albo jakiś zbieg okoliczności. Nigdy w życiu nie wierzyłam w rzeczy paranormalne, itp. ale od pewnego czasu zaczynam się zastanawiać, czy nadal powinnam tak wierzyć, czy ufać swojej intuicji, o której działaniu przekonałam.......

czytaj dalej

Droga FN
Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że jestem osobą, która nie wierzy w siebie, ani w rzeczy ciężkie do wytłumaczenia - moje wytłumaczenie jest zawsze to samo : wydawało mi się albo jakiś zbieg okoliczności.
Nigdy w życiu nie wierzyłam w rzeczy paranormalne, itp. ale od pewnego czasu zaczynam się zastanawiać, czy nadal powinnam tak wierzyć, czy ufać swojej intuicji, o której działaniu przekonałam się z czasem. Właściwie wszystko zaczęło się od momentu, kiedy umarł mój dziadek, który był przy mnie od urodzenia i z którym byłam mocno związana. W dzień śmierci (niedziela) spałam jak zabita, aż o 6.30 rano obudziłam się i nie mogłam już zasnąć - co na ogół nie stanowi dla mnie problemu. 15 minut później telefon ze szpitala o śmierci dziadka.

W tym samym momencie obudziła się moja mama, która odebrała ten telefon oraz ciocia (synowa mojego dziadka) - obie po prostu dziwnie się poczuły jak ja. Co jakiś czas jednak tylko mi dziadek śnił się i o coś prosił - zawsze wtedy, kiedy na cmentarzu nie paliły się znicze albo kwiaty musiały być podlane. Śmiałam się, że upomina się o porządek nawet po śmierci.
Od tego momentu zaczęło się robić dziwnie. W nocy budził mnie strach, odczucie, że ktoś jest ze mną. Nie o tym chciałam jednak pisać, ale to sprawiło, że zaczęłam wierzyć, że otacza nas coś, czego sami do końca nie jesteśmy świadomi.
Zaczęłam miewać dziwne sny - przeczucia. Uparcie śniła mi się babcia mojej koleżanki, zawsze smutna, coś ją męczyło. W końcu powiedziałam koleżance o tym, bo wydawało mi się, że chodzi o jej zdrowie. Zdziwiła się tylko, bo jej babcia miała ok.65 lat wtedy i czuła się dobrze. Namawiali ją na badania, lecz jak to osoba uparta, nie zgodziła się. Po jakimś czasie zmarła we śnie - skrzep.

Sny przerodziły się w impulsy - nie jest to coś takiego, jak wszyscy opowiadają, że mają wizję tego co się stanie. Ja nie widzę niczego - czuję się tak, jakby mi ktoś w głowie powiedział, że coś się stanie i ja jestem tego pewna.
Najświeższą historią jest sylwester [...], kiedy wszyscy dookoła zaczęli się cieszyć z nowego roku, a ja usiadłam i powiedziałam, że w tym roku nie będę się cieszyć. Cały czas tłumacząc sobie - pewnie mi się wydawało - odłożyłam sprawę. Po pewnym czasie kolejny impuls - weź do ręki kalendarz. Nigdy nie słuchałam swojej intuicji i zawsze wychodziłam na tym źle, więc postanowiłam w ramach nowego roku to zmienić. Kolejny impuls - M, a więc albo marzec albo maj. Postanowiłam poczekać do marca. Nic się nie wydarzyło, więc kolejny raz pomyślałam, że wydawało mi się na pewno i zapomniałam. 10 maja zmarła moja babcia (bardzo niespodziewanie, bo w ciągu 5 minut) i kiedy przypomniałam sobie poprzednie przeczucia, zamarłam.

Miałam w życiu różne 'epizody' przeczuć - na ogół takie, w których muszę kogoś ostrzec. Niestety to, co mi się wydaje, jest bardzo niejasne i nie wiem kogo ani czego to dotyczy. Dopiero po fakcie dowiaduję się, o co chodziło.
Proste sytuacje - kiedy ratowałam znajomych na studiach idących na zaliczenie. Zawsze przed salą mówiłam o jednej rzeczy, którą powinni powtórzyć, bo wydaje mi się, że akurat to pytanie będzie. Zawsze wszyscy pukali się w czoło, bo nie były to informacje, o które ktokolwiek mógłby zapytać. Po fakcie przychodzili podziękować, gdyż tym jednym pytaniem ratowałam ich pobyt na studiach. [...]

Ten sen jest dla mnie jakimś dowodem na to, że jednak może moja intuicja gdzieś jest i nawet funkcjonuje. Pozostaje we mnie jakaś cząstka jednak, która mówi, że wydaje mi się i nie ma co wierzyć w przeczucie..
Pozdrawiam!
Gosia





zwiń tekst



Przed śmiercią zaczął mówić... w innym języku!
Nie, 3 wrz 2017 09:09 komentarze: brak czytany: 3750x

[...] przypomniała mi się historia sprzed jakiegoś roku lub dwóch lat. Od razu uprzedzam, że historię znam z drugiej ręki, ale żródło to osoba/y wiarygodna/e i choć samemu po takim czasie mogę coś lekko przekręcić, to sens na pewno zachowam, więc: Mój brat miał starszego kolegę, który prowadził w Gdańsku nieźle prosperujący interes. Notabene znałem go, bo chodził ze mną (ten jego kolega) do podstawówki.......

czytaj dalej

[...] przypomniała mi się historia sprzed jakiegoś roku lub dwóch lat. Od razu uprzedzam, że historię znam z drugiej ręki, ale żródło to osoba/y wiarygodna/e i choć samemu po takim czasie mogę coś lekko przekręcić, to sens na pewno zachowam, więc:
 
Mój brat miał starszego kolegę, który prowadził w Gdańsku nieźle prosperujący interes. Notabene znałem go, bo chodził ze mną (ten jego kolega) do podstawówki, choć był o parę lat starszy. Parę lat temu, ów kolega miał poważne kłopoty ze zdrowiem, bodajże białaczka, ale wyszedł z tego po jakimś czasie obronną ręką. Natomiast któregoś dnia poszedł (chyba) wieczorem do sklepu nocnego po jakieś zakupy. Mieszkał niestety w dzielnicy Gdańska cieszącej się złą sławą.

Wrócił do domu po jakimś czasie z tego sklepu, ale... półprzytomny i zakrwawiony z ranami ciętymi na korpusie :(
Został najprawdopodobniej napadnięty może w okolicach sklepu/ może po drodze do domu. Żona obecna w domu od razu ułożyła go w mieszkaniu półprzytomnego/nieprzytomnego (bo tracił już świadomość na skutek odniesionych ran ciętych od noża).
Na samym początku jeszcze kiedy był w miarę przytomny, prosił żonę, aby nie wzywała nawet karetki pogotowia, bo... wszystko jest ok i nic właściwie się nie stało... Kiedy stracił przytomność żona niezwłocznie wezwała pogotowie.
Po przybyciu ekipy ratunkowej do zgłoszenia (i/lub jeszcze tuż wcześniej zanim przyjechali) ów półprzytomny kolega
zaczął prowadzić jakiś dialog- i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że był to jakiś obcy język, zupełnie nieznany (nawet ze słyszenia) i dla żony i dla ekipy ratunkowej...Trwało to jakiś czas...

Trzeba jeszcze dodać, że osoba ta, nigdy nie uczyła się specjalnie jakichś języków obcych (tym bardziej jakichś egzotycznych- tzn. poza angielskim, francuskim, niemieckim, hiszpańskim itp.). Stan ofiary napadu się pogarszał. Niestety interwencja, i próba reanimacji (nie wiem już czy na miejscu czy po przewiezieniu na OIOM) nie powiodła się i kolega umarł :(((
Poza motywami napadu (przyznam się szczerze, że nie śledziłem toku śledztwa), pozostała niewyjaśniona sprawa:
skąd przed śmiercią osoby wzięła się zdolność mówienia (a nie tylko niezrozumiałego jakiegoś bełkotu) w języku- nawet
nie wiadomo jakim. Żart takiej osoby w takiej sytuacji wydaje się być wykluczony. Być może tuż przed śmiercią, jego umysł potrafił się połączyć z jakąś cząstką jego umysłu np. z poprzednich wcieleń, gdzie posługiwał się codziennie.
Lub może tuż przed śmiercią, jak dusza szykuje się do opuszczenia ciała uaktywnia się część podświadomości, w której wedle niektórych to teorii jest wszystko zapisane (tzn. ze wszystkich poprzednich wcieleń np. zdolności nabyte podczas inkarnacji- w tym znajomość języków, których to się wcześniej używało).
Wariant jakiegoś opętania tuż przed śmiercią, gdzie to opętujący byt astralny przemawia przez daną osobę, wydaje się chyba najmniej prawdopodobny...
 
Pozdrawiam serdecznie,
całą załogę Nautilusa, w tym wszystkich oficerów i kapitana okrętu :))
Wasz wierny czytelnik
 
[dane do wiad. FN]  z Gdańska.
(nazwisko i mail do wiad. redakcji)
 
PS
Jesteście moją ulubioną stroną www., robicie dobrą robotę pomimo czasem głupich komentarzy czytelników -
 tak trzymajcie ;)


OD FN

Dziękujmy, polecamy odwiedzać pokład okrętu Nautilus - podniesiemy znacznie wyżej poprzeczkę niż jest do tej pory! ;)



zwiń tekst



STRONA
1 47 48 49 50 51 52 53 86
Strona 50 / 86

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

WYWIAD Z IGOREM WITKOWSKIM

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.