Dziś jest:
Piątek, 26 kwietnia 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

XXI Piętro
HISTORIE PRZESŁANE PRZEZ ZAŁOGANTÓW
Wyślij swoją historię - kliknij, aby rozwinąć formularz


Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl

Twoje imię i nazwisko lub pseudonim

Twój email lub telefon

Treść wiadomości

Zabezpieczenie przeciw-botowe

Ilość UFO na obrazie




Kontakt naszej cywilizacji z obcą cywilizację w 2023-2024? Dziwny sen.
Nie, 10 gru 2023 23:15 komentarze: brak czytany: 2668x

Ludzkość już za niedługo przeżyje niewyobrażalne wprost wydarzenie, jakiego współczesna cywilizacja nie potrafi sobie wyobrazić. Około 2023-2024 roku ziemskiego, dojdzie do ujawnienia się przed Ziemianami cywilizacji pozaziemskiej. Wiem, co piszę, bo wiedzę taką otrzymuję od 2012 roku od naszych, starszych Braci z Kosmosu. To, co opiszę teraz, jest dalszym ciągiem moich niezwykłych snów proroczych.......

czytaj dalej

Ludzkość już za niedługo przeżyje niewyobrażalne wprost wydarzenie, jakiego współczesna cywilizacja nie potrafi sobie wyobrazić. Około 2023-2024 roku ziemskiego, dojdzie do ujawnienia się przed Ziemianami cywilizacji pozaziemskiej. Wiem, co piszę, bo wiedzę taką otrzymuję od 2012 roku od naszych, starszych Braci z Kosmosu. To, co opiszę teraz, jest dalszym ciągiem moich niezwykłych snów proroczych, w których dochodzi do mojego kontaktu z przedstawicielami cywilizacji pozaziemskiej. Jeszcze niedawno opisałem mój drugi sen z 26.03.2014 r. Przez wiele miesięcy przypominałem o tym na różnych forach i portalach internetowych.

Zaznaczałem też wyraźnie, że przeczuwam, iż nastąpi dalszy bieg spraw za pomocą komunikacji przez świadomość. Jakaś niezwykła Moc podpowiada mi, że w jakimś, bliżej nie określonym czasie, będę miał następne sny, w których otrzymam następną porcję wiedzy o wydarzeniu jakie ma spotkać Nas, Ziemian. Po blisko dwóch latach, 22.01.2016 r., podczas nocnego spoczynku, w kolejnym, już trzecim, śnie, miałem znowu spotkanie z obcą Cywilizacją. Wszystko odbywa się jakby etapami, niczym serial i zawsze w snach jest pewna prawidłowość, bo przekazywane są dalsze obrazy i informacje związane z planowanym przybyciem na naszą planetę, pozaziemskich Istot. Sprawy przybierają naprawdę niewiarygodnego wręcz stanu rzeczy, bo związanego z najbliższą wizytą na naszym Globie, naszych Kosmicznych Braci.

Jak już wcześniej pisałem, najprawdopodobniej nastąpi to około 2023-2024 roku. Przez wiele tygodni i miesięcy od wspomnianego już i opisanego, drugiego snu, przeczuwałem, że będą kolejne i obiecałem, że podzielę się tym z Internautami, zainteresowanymi tym niezwykłym zjawiskiem. Powtarzam ponownie, że nie konfabuluję i niczego nie ubarwiam. To są również dla mnie bardzo tajemnicze sprawy i podchodzę do tego bardzo poważnie i z wielką pokorą. Odnoszę wrażenie, że dalszy ciąg zdarzeń, będzie następował wraz ze zbliżającym się, niespotykanym od tysięcy lat na Ziemi wydarzeniem, które zmieni przyszłość ludzkości. Podkreślałem wielokrotnie, że Cywilizacja ta doskonale orientuje się w szeroko pojętej kwestii życia i egzystencji mieszkańców naszego Globu. Znają Nas i wiedzą o Nas wiele.

Od początku tych niesamowitych, sennych obrazów i przekazów zrozumiałem, że początek naszej, ziemskiej cywilizacji, związany jest w jakimś sensie z tymi Istotami, z innej planety, którzy nawiązują ze mną ten niespotykany i wręcz niewiarygodny kontakt. Zaczęło się to ponad 5 lat temu. Wydaje się, jakbym został do tego wybrany? Z dotychczasowych przeżyć i moich relacji wyłania się coś, w co trudno uwierzyć. Jednak wszystko to układa się naprawdę w racjonalną i logiczną całość. Przypominam, coś niezwykle ważnego, co powiedziano mi w drugim śnie. Tego nie zapomnę już do końca życia. Cytuję : „NIE JESTEŚMY TAK JAK ONI, SAMI WE WSZECHŚWIECIE. NAD WSZYSTKIMI CYWILIZACJAMI, JEST JESZCZE KTOŚ POTĘŻNIEJSZY, WSZECHMOCNY". Nie określili TEGO BYTU słowem BÓG.

Nie określili słowem BÓG, bo to jest Nasze określenie ziemskie TEGO WSZECHMOGĄCEGO, panującego nad wszystkimi stworzeniami w bezkresnej przestrzeni Kosmosu. Ten, jak to nazwałem, "SERIAL", ma swój początek, jest kontynuowany i będzie miał niewyobrażalny, ekscytujący i zadziwiający Nas wszystkich, żyjących na Ziemi, FINAŁ. To naprawdę się zbliża i spotka ludzkość za kilka, niedługich, lat.

Dopisuję też przebieg trzeciego snu, który jest kontynuacją dwóch poprzednich, opisanych wcześniej. Było późne popołudnie, na dworze zapadała ciemność. Wyczuwałem jakieś poruszenie, niezwykłe zachowanie ludzi, wpatrujących się w niebo. Po jakimś czasie dochodziły, jakby z przestworzy, bardzo dziwne i niespotykane dźwięki, określiłbym jako przerażające. Nagle zauważyłem pojazd pozaziemski, który jakby przemieszczał się po nocnym niebie. Co jakąś chwilę zatrzymywał się niby, po czym, nagle przyspieszał i ruchem obrotowym, w jednej niemalże chwili, potrafił przemieścić się daleko, w innym kierunku. Patrząc od dołu na ten pojazd, widać było, że jego podstawa jest okrągła i mocno rozświetlona, jakby dużych rozmiarów spiralą, która żarzyła się na czerwono, cały czas obracając się wokół własnej osi. Ludzie byli przerażeni, zaczęli uciekać do swoich domów. Po krótkiej obserwacji, schowałem się również w pomieszczeniu, w którym akurat pracowałem. Przeczuwałem jednak, że pojazd wyląduje i z dużym napięciem czekałem, co będzie dalej.

Po krótkim czasie, otworzyły się drzwi do pomieszczenia, w którym właśnie przebywałem. W wejściu zobaczyłem Przybysza, ubranego w srebrny, wyraźnie lśniący kombinezon, jakby platynowy i taki mieniący się. Byłem bardzo podekscytowany i wystraszony, nie wiedziałem, jak się mam zachować. W jednej niemalże chwili stanąłem naprzeciw tego Przybysza, składając do siebie ręce, podobnie, jak robią to Japończycy. Wykonałem ukłon i w sposób pokorny przywitałem Go. Ten niezwykły gość skinął w moim kierunku głową i wszedł do pomieszczenia. Zaczął interesować się, co robimy, jakie mamy urządzenia i sprzęt, był zainteresowany na jakim poziomie żyjemy. To było takie bardzo wymowne, jakby potwierdzało, że sprawdzają poziom naszego rozwoju cywilizacyjnego.

W niedługim czasie pojawiło się wokół mnie więcej Obcych, wśród nich były również kobiety. Jedna z nich zbliżyła się do mnie i mnie objęła, dotykając swoją twarzą mojego policzka. Powiedziała wyraźnie, że czuje, jak emanuje między nami jakaś miłość i silna wielowiekowa więź, co jest dobrą oznaką. Osobiście poczułem również przypływ niezwykłego i nieznanego mi dotąd uczucia, nawet przewyższającego miłość międzyludzką. Coś takiego ogarnęło mnie właśnie w tym momencie. Nigdy dotychczas nie przeżyłem czegoś podobnego. Ze swojej strony zaproponowałem przybyłym gościom zorganizowanie jakiegoś, wspólnego, miłego spotkania z Ziemianami. Oni odpowiedzieli słowami, cyt:” "my zapraszamy do naszego KOŁA KWADRYGI na godzinę 18.00." Początkowo nie wiedziałem, co miało to oznaczać. Później zdałem sobie sprawę, że chodziło o ich pojazd.

Do wejścia na pokład tego pojazdu nie doszło. W pewnej chwili sen mój zakończył się. Jak już wspomniałem wcześniej, spodziewam się kolejnych, podobnych snów. Dalszym etapem tego może być przekazanie jakiejś wiedzy o nich samych? Wiem, że wiele osób traktuje to z przymrużeniem oka, a nawet kpi sobie z takich przekazów. Wcale mnie to nie dziwi, bo wiem, że istnieje odmienność poglądów na kwestie naszego życia, jego powstania i przyszłości rasy ludzkiej. Dla mnie nie ma to jednak znaczenia, czy ktoś w to wierzy, czy nie. Z biegiem czasu, wraz ze zbliżającym się kosmicznym wydarzeniem i pojawiającymi się wcześniej znakami z Kosmosu i na niebie, coraz więcej osób uwierzy, że zbliża się nowy porządek tego świata.

Jest w tym coś naprawdę niezwykłego, ponieważ po raz kolejny otrzymuję, w czwartym już śnie, informacje związane z jakąś obcą cywilizacją. Wcześniejsze przeżycia senne opisywałem wielokrotnie i dzieliłem się z internautami na różnych forach i portalach. Od trzeciego snu, który miałem 22.01.2016 roku, minęło prawie 1,5 roku. Czasokres między kolejnymi snami, które dotyczą życia pozaziemskiego jest podobny. To również jest ciekawe i zastanawiające. Myślę, że chyba zaplanowane przez jakąś nieznaną siłę i prawdopodobnie według jakiegoś harmonogramu? W kosmosie czas płynie wolniej, są to godziny lub dni, u nas miesiące i lata. Mogę tylko przypuszczać, że sygnały od obcej cywilizacji odbieram za pomocą świadomości wyższego rzędu i najprawdopodobniej są one nadawane na poziomie kwantowym lub jakąś bardziej skomplikowaną techniką-metodą, nieznaną jeszcze naszej cywilizacji. Według mojej intuicji i dotychczasowej komunikacji ze mną, która trwa już prawie 5 lat, wiem, że będzie to kontynuowane i dalsze informacje będę otrzymywał za pomocą obrazu i przy wykorzystaniu telepatii. Przekazy senne są taką formą komunikacji. Dla nas jeszcze nie do końca rozpoznaną. Oto, co przekazano mi w śnie, który miałem niedawno w nocy 07 czerwca 2017 roku, około godz. 1.00-1.30.

We śnie, obserwując niebo zauważyłem przemieszczającą się na nim planetę, która świeciła bardzo jasnym światłem. Początkowo myślałem, że widzę księżyc, który wyłaniał się zza chmur. Po krótkiej obserwacji wywnioskowałem, że nie jest to jednak księżyc lecz jakaś nieznana planeta, która zbliżała się do Ziemi. Z upływem czasu zaczęły się dziać dziwne rzeczy, które mnie przeraziły. Dochodziło do nagłych i niespotykanych wyładowań atmosferycznych, silnych huraganów i innych bardzo groźnych zmian na naszej planecie ( drżenie Ziemi, olbrzymie pożary i powodzie ). Po jakimś czasie zjawiska te uspokoiły się i nastąpiła względna cisza przed czymś, co zaskoczyło wszystkich ludzi na naszym Globie. Zaczęły lądować pojazdy kosmiczne, z których wyłaniali się Obcy o kształtach przypominających humanoidy, a także postacie przypominające androidy ( jakby skomplikowane roboty ).

Po spotkaniu z ludźmi zaczęli wypytywać nas, jak się żyje na Ziemi i czy jesteśmy zadowoleni z egzystencji. W tej części snu rozmowę prowadziły postacie zbliżone swoim wyglądem do człowieka. Kiedy odpowiedziałem, że jest jeszcze wiele zła na Ziemi i panuje wrogość między ludźmi oraz dochodzi do wzajemnego wyniszczania się przez wojny i mordy na dużą skalę, a ja źle się tu czuję, powiedziano mi, że mogą mnie zabrać ze sobą na ich planetę. Kiedy wyraziłem na to zgodę, zabrano mnie na jakąś dużą polanę, na której przebywali ludzie o różnych wyglądach, jakby z innych ziemskich kontynentów. Poinformowano nas, że wszyscy zostaniemy poddani szkoleniu i przygotowani do dalszej misji.

Ale o tym zadecyduje ich przywódca, który znajduje się daleko od nas i aktualnie przebywa w „BAZIE”na ich planecie, znajdującej się na orbicie w naszym układzie słonecznym. Po kontakcie z nim przemieścimy się ich pojazdami do celu. W pewnej chwili powiedziałem, że najpierw chciałbym się jeszcze pożegnać z moimi bliskimi. Gdy znalazłem się w domu rodzinnym i żegnałem się przed tą niezwykłą i tajemniczą podróżą w nieznane, nastąpiło przebudzenie. Co raz bardziej wierzę w to, że około 2023-2024 roku dojdzie do „zapowiadanej”( W DRUGIM ŚNIE z 26.03.2014 r. ) wizyty obcej cywilizacji na naszym Globie. Najmilsze pozdrowienia. Pedro





zwiń tekst



Proroczy sen, który uratował życie.
Nie, 10 gru 2023 23:16 komentarze: brak czytany: 1809x

Prorocze sny miałem od zawsze, a przynajmniej odkąd pamiętam. Śniły mi się głównie rzeczy które miały się wydarzyć dotyczące mojej osoby chociaż ostatnio przyśnił mi się zamach w Londynie - po koncercie Ariany Grande. Kiedy chodziłem do liceum śniły mi się nawet "urywki" klasówek czy testów. Sny prorocze przychodzą do mnie nagle i nie jestem w stanie ich "wymóc". Chciałem podzielić się z Wami jednym.......

czytaj dalej

Prorocze sny miałem od zawsze, a przynajmniej odkąd pamiętam. Śniły mi się głównie rzeczy które miały się wydarzyć dotyczące mojej osoby chociaż ostatnio przyśnił mi się zamach w Londynie - po koncercie Ariany Grande. Kiedy chodziłem do liceum śniły mi się nawet "urywki" klasówek czy testów. Sny prorocze przychodzą do mnie nagle i nie jestem w stanie ich "wymóc". Chciałem podzielić się z Wami jednym z takich snów, który jest bardzo "namacalny".

Ponad rok temu moja 10 letnia córeczka zachorowała na nowotwór złośliwy - mięsak tkanek miękkich. Żona była cały czas z nią w szpitalu w Warszawie a ja ciągle odwiedzałem je i dojeżdżałem do nich ponad 100 km. Ciągle w trasie. Na jeden z weekendów zostałem w Warszawie u brata na noc. Wtedy miałem sen że jadę samochodem i nagle na drogę wybiegł mi bażant i uderzyłem go przednią szybą tak że aż się obudziłem z krzykiem i usiadłem na łóżku.

Następnego dnia wracając do domu całą drogę bardzo uważałem jak jadę. W pewnym momencie chciałem wyprzedzić samochód jadący przede mną jednak mając na uwadze mój sen wycofałem się i nie wykonałem manewru. Wtedy samochód który chciałem wyprzedzić gwałtownie zahamował ponieważ na drogę wyszły dwa bażanty. Jeden poszedł w prawo a drugi w lewą stronę. Jeślibym jednak wyprzedził ten samochód uderzyłbym w jednego z nich......... A tak uniknąłem wypadku.

Odnośnie choroby córki - też miałem sny przepowiadające - że coś będzie z nią nie tak..... Ale choroba córki to już inna historia, z którą wiąże się wiele innych ciekawych doświadczeń.
Pozdrawiam
Paweł





zwiń tekst



Ten mój skok to nie było samobójstwo... nie martw się!
Pon, 7 sie 2017 05:54 komentarze: brak czytany: 2564x

[...] Podzielę się z Wami jeszcze  jedna moja historią dotyczącą śmierci mojego kolegi , a zdarzyło się to 6 lat temu. Jacek miał wtedy 21 lat a o nim mowa był razem ze mną i z 6 innymi znajomymi na imprezie domowej na 4 piętrzę w bloku mieszkalnym, zakrapianej alkoholem, jak to na imprezie bywało. Ja o godz. 3 w nocy opuściłem sam grono znajomych i udałem się do domu położyć się do łózka. Rano.......

czytaj dalej

[...] Podzielę się z Wami jeszcze  jedna moja historią dotyczącą śmierci mojego kolegi , a zdarzyło się to 6 lat temu. Jacek miał wtedy 21 lat a o nim mowa był razem ze mną i z 6 innymi znajomymi na imprezie domowej na 4 piętrzę w bloku mieszkalnym, zakrapianej alkoholem, jak to na imprezie bywało.
Ja o godz. 3 w nocy opuściłem sam grono znajomych i udałem się do domu położyć się do łózka. Rano o 6 godz. budzi mnie żona i mówi z pretensjami do mnie ,że dostała telefon z informacją ,że Jacek skoczył z 4 pietra przez balkon i leży w szpitalu i nie wiadomo czy przeżyje. Oczywiście wielkie pretensje do mnie ,że ja najstarszy pije z młodszymi i doprowadziłem do tragedii. Z faktu ,że była godz. 6 rano i byłem jeszcze nie wyspany , położyłem się dalej spać, zasnąłem i obudził mnie dzwonek tel. , odebrałem tel. i słyszę głos Jacka . Pamiętam do dziś cała treść rozmowy i dokładny mam obraz tego jak się obudziłem , jak wstałem po telefon , tak jakby to się wydarzyło wczoraj.


Treść rozmowy była następująca:
No cześć Jacek .. Co tam się stało? A nic skoczyłem z balkonu, ale to nie była próba samobójstwa..
Wtedy ja się spytałem; Połamany jesteś? w gipsie ?? Nie, nie . Nic nie mam połamanego , nie mam żadnego gipsu na sobie i się o nic nie martw  wszystko jest OK. Rozmawiałem tutaj i mówili mi , że wyjdę z szpitala za 3 , 4 dni ,wiec spoko nie martw się o nic.. jest wszystko w porządku. No OK. mówie ,bo bardzo się przestraszyłem i przejąłem się tym wypadkiem, ale jak jest wszystko OK. to się cieszę. To trzymaj się wtedy . Cześć i nie martw się o nic .OK mowie i tak zakończyła się rozmowa, wiec spokojniejszy położyłem się dalej spać.

Jak wstałem mowie zonie ,że Jacek dzwonił do mnie i że jest wszystko OK. Zona przyjęła to do wiadomości,  a ja po południu ,jak spotkałem się z resztą znajomych mowie o tej rozmowie z Jackiem , wiec oni patrzą na mnie jak na wariata , w końcu jeden bierze mnie na bok i mówi , żebym sobie jaj nie robił z tak poważnej sytuacji ,że rodzina płacze, bo Jacek chyba nie przeżyje jest nieprzytomny, nie ma nic połamane , nie jest w gipsie ,bo spadł na głowę , a nie na np. nogi , jest tylko podtrzymywany przy życiu , bo jest podłączony do przyrządu , który podtrzymuje go przy życiu. Tylko przy pomocy tego aparatu oddycha, a ty gadasz takie głupoty!!!!! . nie żartuj sobie . Jak dotarło to do mnie ,że jednak Jacek nie mógł zdzwonić do mnie, bo jest z nim naprawdę tak żle , to stwierdziłem , że dostałem przekaz od niego i że te 3 , 4 dni to wtedy umrze ,ale nikomu o tym nie mówiłem ,żeby nikt nie myślał ,że naprawdę zwariowałem .
Tak się stało.. po 4 dniach Jacek umarł.
Jacek wyskoczył, raczej spadł, bo po moim wyjściu chciał iść też do domu , ale reszta imprezowiczów zamknęła drzwi na klucz i nie chciała go wypuścić.

Jak wszyscy byli w kuchni on chciał przez balkony zejść na sam dół i uciec z imprezy. Schodząc na 3 piętro po balkonie zaczął pukać do sąsiadki , ale Pani w podeszłym wieku zaczęła krzyczeć ,że to złodziej i dzwoniła na policje . Wtedy on z powrotem chciał zejść, ale wtedy spadł na beton. Jacek nie był moim najlepszym kolegą miał innych bardzo zaprzyjaźnionych kolegów . ale mi dał ten znak. Pamiętam to bardzo wyraźnie . Szkoda , że wcześniej nie miałem takiej wiedzy i doświadczeń z tej materii jak obecnie. Po 6 latach świadomie doświadczyłem wyjścia z ciała. Teraz , jak wiem co to jest wyjścia z ciała OOBE to wiem , że wtedy miałem przekaz od  Jacka w trakcie nie świadomego  opuszczeniu ciała.
Sen to nie był , bo znam sny LD i są one mi znane, a to było bardziej realne i świadome.
Sen po tylu latach się  przeważnie zapomina,  a ten przypadek mam przed oczami jak sobie to przypomnę.
Wtedy nie świadomy opuszczenia swojego ciała odebrałem tel i z nim rozmawiałem.
To było oobe ponieważ te doznania mam w 3D i są bardzo realistyczne, a tak właśnie wyglądała nasza rozmowa.. powiem więcej, że jak  jestem już świadomy realnego świata, po świadomym wejściu z powrotem do ciała, to ten świat wydaje mi się snem a tamte doznania prawdziwym życiem, bo są  bardziej realne i rzeczywiste z większą gamą kolorów i uczuć.
Świadków tego zdarzenia mam sporo , bo każdemu o tej rozmowie mówiłem , święcie przekonany ,że to była rozmowa telefoniczna  w świecie realnym i dlatego przekazywałem treść rozmowy każdemu  do momentu , kiedy zdałem sobie sprawę ,że coś tu nie gra , kiedy oznajmiali mi wszyscy ,że to nie możliwe ,bo Jacek nie odzyskał przytomności.
 
Pozdrawiam J. [do wiad. FN]



zwiń tekst



Nawiedzony kościół w okoliach Płocka
Nie, 6 sie 2017 09:26 komentarze: brak czytany: 1701x

[...] Przesyłam kilka zdjęć z opuszczonego kościoła koło Płocka (Nowy Wiączemin). Jakiś czas temu w internecie pojawił się artykuł na jego temat, było to chyba na stronie "Na Progu Nieznanego", ale nie jestem pewien. Po dłuższym czasie udało się nam dowiedzieć w jakim rejonie ów kościół się znajduje. Pojechaliśmy tam we trójkę samochodem, lecz jak się okazało, nie łatwo było go znaleźć. Po prawie .......

czytaj dalej

[...] Przesyłam kilka zdjęć z opuszczonego kościoła koło Płocka (Nowy Wiączemin). Jakiś czas temu w internecie pojawił się artykuł na jego temat, było to chyba na stronie "Na Progu Nieznanego", ale nie jestem pewien. Po dłuższym czasie udało się nam dowiedzieć w jakim rejonie ów kościół się znajduje. Pojechaliśmy tam we trójkę samochodem, lecz jak się okazało, nie łatwo było go znaleźć.

Po prawie dwugodzinnej jeździe przez błotniste drogi, różne zagajniki i wioski, których nie ma na mapie udało nam się dojechać do naszego celu. Kościół stoi na totalnym odludziu po między polami, a prowadzi do niego jedynie wąska, błotnista dróżka (na której, niestety, przebiliśmy miskę olejową). Gdy do niego weszliśmy było już dość ciemno, ale na szczęście uzbroiliśmy się w aparat z flashem. Warto jeszcze nadmienić, iż w samym kościele odczuwało się spokój, można nawet powiedzieć, że cmentarny. Co dziwne, na zewnątrz każde z nas miało wrażenie, że jest coś nie tak.

Zaparkowaliśmy dość blisko, więc niby czuliśmy się pewnie, ale, choć była to praktycznie bezwietrzna noc, cały czas niepokoiły nas dziwne dźwięki, tak jakby szmer jaki się słyszy, gdy dużo ludzi stara się mówić szeptem. Dochodził z pobliskiego zagajnika. Wszyscy czuliśmy jakby ktoś nas obserwował. Nie wiem, czy jest coś nadzwyczajnego w tym wszystkim, ale gdy z ciekawości zrobiłem zdjęcie miejscu, z którego te dźwięki dochodziły (były to jakby kroki, potem szepty, ogólnie jakby huczący wiatr między drzewami, ale wtedy żadnego wiatru nie było) okazało się że wszędzie na nim pojawiło się mnóstwo orbsów. Dla porównania zrobiliśmy jeszcze kilka zdjęć na zewnątrz, nie koniecznie tam skąd dochodził cały ten "szmer". Sami oceńcie, czy warto jeszcze raz odwiedzić to miejsce, a może spędzić tam noc?

Pozdrawiam,

[dane do wiad. FN] z Płocka - "załogant " od 2007 ;D














zwiń tekst



Sen o ujawnieniu prawdy o UFO
Nie, 10 gru 2023 23:16 komentarze: brak czytany: 1753x

[...] Witam. Miałem dziś sen. Sen w którym widziałem wiekszy plan ujawnienia całej prawdy o ufo. Moze to dlatego ze od mojej, naszej obserwacji nie moge przestać o tym myślec, nie ma dnia żebym nie myślał o tym co widziałem z rodziną, znacie historie moja. W tym snie rozmawiałem z panem Robertem jak ujawnic prawde o Obcych cywilizacjach, jak przekonać tych wszystkich ślepych sceptyków którzy w to .......

czytaj dalej

[...] Witam. Miałem dziś sen. Sen w którym widziałem wiekszy plan ujawnienia całej prawdy o ufo. Moze to dlatego ze od mojej, naszej obserwacji nie moge przestać o tym myślec, nie ma dnia żebym nie myślał o tym co widziałem z rodziną, znacie historie moja. W tym snie rozmawiałem z panem Robertem jak ujawnic prawde o Obcych cywilizacjach, jak przekonać tych wszystkich ślepych sceptyków którzy w to nie wierzą. widziałem jak zrobiliście ze tak powiem "apel" nawołując do wszystkich którzy doświadczyli ufo i tym podobne, żeby sie nie bali juz, żeby nie obawiali sie swojego otoczenia ze ich wyśmieje, zniszczy. Ludzie was posłuchali. na koniec snu widziałem jak setki, tysiące ludzi stoi obok siebie, każdy ze swoja historia, i wtedy padły słowa.

Ludzie, czy naprawdę myślicie ze my wszyscy sobie to wymyśliliśmy? To jest Prawda! kiedy wkoncu otworzycie oczy na słowa swoich bliźnich. widziałem z lotu ptaka jak są nas tysiące. i wtedy sie obudziłem. złapałem za telefon i po odpaleniu youtuba jest wasz filmik o Emilcinie. Sam probuje dotrzec do ludzi ale sam nie dam rady. w ludziach jest siła, w grupie ludzi, może wtedy nam uwierzą, bo nikt za nas tego nie zrobi, na pewno nie nasz rząd, który ma wszystko w dupie, najważniejsze ze on ma stołek i tak naprawde udają że chcą pomoc, naprawic itd ale nie mogą. jedynym wyjsciem jest ujawnienie prawdy o Ufo, wtedy skonczy sie placz, bol, GŁOD. bo on naszej obserwacji nie mogę zrozumiec jak to jest możliwe ze 2017 r, 21 wiek a dzieci nadal umierają z glodu. nie wiem, może zaprogramowali mi taka myśl. bo pomyślcie jak to może tak być? żeby jeden człowiek jeżdził 10 samochodami, miał 6 domow na Majorce, podcierał sobie d. [...] kasą, a mlode dziecko umiera z głodu. jak oni mogą żyć?

Ludzie jakby dowiedzieli sie, przyjeli do swiadomości ten fakt ze obcy istnieją może zrozumieliby ze my ludzie jesteśmy jednością, że skoro ktoś umiera z głodu a bóg dał mi zdrowie i pieniądze to mam obowiązek zrobic wszystko zeby innym żyło sie lepiej nawet swoim kosztem. jak myslicie to jest możliwe? wiem jak wygląda świat, każdy kto dorwał sie do kasy nie przestanie jej gromadzic chociaż miałby ją palic to nie odda bo to są jego pieniądze. coś strasznego. jak tak można. gdybym miał miliardy na koncie to w polsce nie umarłby nikt z głodu, ale tak może tylko mówie bo nie mam tej kasy, mam tyle że ledwo mi starcza do dnia wypłaty. co o tym myślicie? pozdrawiam

[e-mail do FN z 5 sierpnia 2017] 

Od FN:

Odpowiadając na pytanie do nas - jesteśmy pewni na... hmmm.... 90 proc., że wiemy, jak będzie wyglądał scenariusz ujawnienia prawdy o wizytach obcych cywilizacji na Ziemi, czyli zjawiska UFO. Pana wnioski dotyczące współczesnego świata oczywiście są słuszne, ale samo pojawienie się obcych istot będzie jednym z kilku elementów wielkiego planu zmiany naszej planety. Ważnym elementem, ale nie najważniejszym. Data tego wydarzenia nie jest odległa, a raczej zbliża się wielkimi krokami... jeszcze trochę cierpliwości i wszystko się wyjaśni.





zwiń tekst



We śnie powiedział, że teraz czuje się wolny
Pt, 4 sie 2017 07:37 komentarze: brak czytany: 1806x

[...] Szanowna Redakcjo,  Czytam właśnie artykuł na temat snów proroczych i chciałabym dorzucić moje 2 grosze (albo i więcej...)Najpierw może o znaczeniu snów, który sam opracowałam na przełomie mojego życia, a mianowicie, gdy śni mi się, że prowadzę samochód (koniecznie samochód, nie rower, czy inny  pojazd), w przeciągu 2 dni maksimum w moim życiu nastąpi jakaś bardzo ważna i miła (na .......

czytaj dalej

[...] Szanowna Redakcjo,  Czytam właśnie artykuł na temat snów proroczych i chciałabym dorzucić moje 2 grosze (albo i więcej...)
Najpierw może o znaczeniu snów, który sam opracowałam na przełomie mojego życia, a mianowicie, gdy śni mi się, że prowadzę samochód (koniecznie samochód, nie rower, czy inny  pojazd), w przeciągu 2 dni maksimum w moim życiu nastąpi jakaś bardzo ważna i miła (na szczęście) zmiana. Przykład to np. Zajście w ciąże (bardzo niespodziewane), znalezienie nowej pracy (po miesiącach poszukiwań i w sumie już bez wiary na znalezienie tego), czy przeprowadzka, a raczej znalezienie super oferty wynajmu mieszkania, również po miesiącach bezowocnych poszukiwań. Jeśli we śnie widzę wypadające mi zęby, ZAWSZE ktoś bliski choruje, lub ma jakiś wypadek. Na szczęście nie są to bardzo poważne choroby, ale się zdarzają.
To są w sumie takie charakterystyczne sny, które ZAWSZE  się sprawdzają.

Mojej mamie z kolei gdy śni się Ś.P. teść, czyli mój dziadek, wtedy zawsze któremuś z nas (dzieci, rodzinie ogólnie) w przeciągu 3 dni, zdarza się jakieś nieszczęście.(najczęściej choroba). Dziwne,że w tych snach dziadek nic nie mówi do mamy, jedynie na nia patrzy, jednak te sny sprawdzają się w 100 %.
Na koniec chciałabym opowiedzieć mój sen, który przyśnił mi się bardzo dawno temu, jednak pamietam każdy szczegół. Miałam wtedy chłopaka, starszego ode mnie, którego bardzo lubiłam .Jednak chłopak ten był uzależniony od narkotyków (heriony), więc nie widziałam żadnej przyszłości z nim związanej... Jak wspominałam wcześniej, byłam wtedy młoda i myślałam, że moja przyjazń i oddanie jakoś pomogą mu wyjść z nałogu (jaka naiwna), moi rodzice go poznają i będziemy żyć długo i szczęśliwie.....

Pewnej nocy przyśnił mi się sen. Widziałam mojego chłopaka, przyszedł do mnie do domu, był jednak jakiś odmieniony, wcześniej był chodzącym szkieletem, chudy, z wysypką, potargany. Ja jednak zobaczyłam go w niezłej formie, czystego, uczesanego, szczęśliwego. Bardzo się zdziwiłam i zapytałam go, co się stało, on odpowiedział, że teraz już wszystko będzie dobrze, że jest zdrowy, że będzie mógł przyjść mnie odwiedzić, że teraz będziemy razem, i że czuje się wolny i tak dobrze jak nigdy w życiu.

Byłam taka szczęśliwa jak się obudziłam, bo to był sen bardzo realistyczny, nawet nie wiedziałam tak dokładnie, czy to był rzeczywiście sen, czy jawa.Pobiegłam do domu mojej koleżanki i zachwycona opowiedziałam jej mój sen. Ona tylko na mnie popatrzyła i powiedziała, że przed chwilą właśnie się dowiedziała,że ten chłopak zmarł w nocy....
Ja w to nie uwierzyłam, zadzwoniłam do niego do domu, i okazało się, że rzeczywiście, chłopak zmarł nad ranem.....
Minęło już tyle lat, bodaj 10, a ja cały czas pamiętam ten sen i uśmiechniętą twarz mojego przyjaciela.
Ania






zwiń tekst



Duch w krakowskiej kamienicy
Czw, 3 sie 2017 10:16 komentarze: brak czytany: 1592x

Witam serdecznie ekipę Fundacji.Piszę do Was, bo wiem że jesteście najbardziej wiarygodni w kraju. Chodzi o jedno ze zjawisk, których byłem świadkiem już kilkukrotnie, z resztą nie tylko ja ale i moi znajomi oraz rodzina.Wszystko odbywa się w Krakowie, w ścisłym centrum, kamienicy starego budownictwa. Dokładniej stwierdzając uważamy, że mamy do czynienia z duchem, który dość często daje o sobie znać.......

czytaj dalej

Witam serdecznie ekipę Fundacji.
Piszę do Was, bo wiem że jesteście najbardziej wiarygodni w kraju. Chodzi o jedno ze zjawisk, których byłem świadkiem już kilkukrotnie, z resztą nie tylko ja ale i moi znajomi oraz rodzina.
Wszystko odbywa się w Krakowie, w ścisłym centrum, kamienicy starego budownictwa. Dokładniej stwierdzając uważamy, że mamy do czynienia z duchem, który dość często daje o sobie znać. Jest to rodzaj tych przyjaznych duchów, nie żaden złośliwy i natrętny. Najczęściej aktywny jest w nocy, słychać go jak przechadza się po obiekcie.
Wszystko zaczęło się około czerwca zeszłego roku, kiedy mieszkanie było remontowane, zdaję mi się że po prostu zakłóciło to jego spokój. Z relacji, jednego ze znajomych wynika że duch skupia się nad jednym z pomieszczeń, tak jakby chciał przekazać jakąś informacje. Podczas remontu, pomieszczenie to było analizowane pod kątem niewyjaśnionych znalezisk czy jakichkolwiek śladów, lecz nic nie odnaleziono.
Wierzę w paranormalne zjawiska, i sporo słyszałem o Nautilusie, dlatego właśnie zwracam się bezpośrednio do fundacji. Bardzo nurtuje mnie co duch chcę przekazać i jaka jest jego historia.
Pozdrawiam serdecznie
Z poważaniem
[dane do wiad. FN]



zwiń tekst



Niezwykłe spotkanie
Nie, 10 gru 2023 23:17 komentarze: brak czytany: 2033x

Pod koniec 2011 roku zrobiło się głośno o tężniach solankowych wybudowanych na naszym terenie. Znam doskonale tężnie  i fontannę solankową w Ciechocinku.  Wspaniała myśl inżynierska, konstrukcja i  bryła.  Byłam bardzo ciekawa jak wyglądają nasze tężnie.  Jak zwykle obrałam sobie cel i zdałam się na intuicyjne prowadzenie. Na miejsce dotarłam bez problemu.Aby dotrzeć do kaskady.......

czytaj dalej

Pod koniec 2011 roku zrobiło się głośno o tężniach solankowych wybudowanych na naszym terenie. Znam doskonale tężnie  i fontannę solankową w Ciechocinku.  Wspaniała myśl inżynierska, konstrukcja i  bryła.  Byłam bardzo ciekawa jak wyglądają nasze tężnie.  Jak zwykle obrałam sobie cel i zdałam się na intuicyjne prowadzenie. Na miejsce dotarłam bez problemu.

Aby dotrzeć do kaskady solankowej trzeba przejść przez podwórko prywatnego gospodarstwa, Nie zapomnę spotkania ze starszą kobietą , jak okazało się byłą właścicielką pola na którym odkryto studnię z solanką. Wówczas miałam wrażenie, że ta kobieta czeka na mnie i chce porozmawiać. Przeszło godzinę opowiadała o historii tego terenu, o przekazaniu  gminie pola wraz ze studnią pod budowę tężni, o swojej rodzinie i nie najlepszym zdrowiu.

Pod koniec rozmowy powiedziała coś co mnie zastanowiło: coś co było podsumowaniem jej życia , a zarazem spuścizną. Zwykle tak mówią ludzie , którzy wybierają się na tamten świat. Szybko jednak odsunęłam od siebie te  myśli, pożegnałam się i poszłam oglądnąć tężnie.  Byłam mile zaskoczona prostotą konstrukcji. Po środku niewielkiej niecki  stoi studnia z jednej strony otoczona kamiennym murem z drugiej poczwórnym rzędem ławek. Powyżej znajduje się miejsce do biwakowania, plac zabaw dla dzieci . fontanna z solanką  i zaplecze sanitarne.

To miejsce jest niepowtarzalne i na pewno trudno je porównać do tężni  z Ciechocinka. Wykorzystanie naturalnego ukształtowania terenu jest ogromnym atutem tej tężni, dzięki niemu opary solanki w postaci jodu są skoncentrowane w rejonie niecki. Trudno nie wspomnieć o pięknym lesie jaki otacza wspomniany teren.  A jak trochę potrudzimy się wspinaczką to dotrzemy do miejsca gdzie grzyby same do koszyka wskakują, tyle ich jest. Ilekroć byłam przy tężniach widziałam starszą panią jak przechadza się po terenie, pilnuje porządku i rozmawia z ludźmi. Widać było, że jest bardzo przywiązana do tego miejsca.

Na drugi rok nie miałam okazji  jej spotkać. Trochę mnie to zastanowiło. Za kolejnym razem  też  jej nie było , ale spotkałam swoich znajomych. Chodziliśmy po terenie rozmawiając o różnych sprawach , jednocześnie wdychając Jod, W pewnym momencie  zauważyłyśmy brązowego pięknego motyla , który przysiadł dosłownie pół metra od nas. Gdy ruszałyśmy się z miejsca , kawałeczek podlatywał i znów przysiadał, miałam wrażenie ,że podsłuchuje o czym rozmawiamy Jak na motyla było to dziwne zachowanie.

W pewnym momencie moja znajoma  zapytała: jak nazywa się ten motyl, bo wygląda jakby był oswojony. I w tym momencie  zaświtało mi w głowie: przecież to rusałka żałobnik , a po chwili następna myśl  : to dusza starszej Pani… Boże, ona pewnie nie żyje.. Oczywiście nie wyjawiłam swoich myśli nie chcąc być narażoną na Drwiny. .A znajomej odpowiedziałam ,że nie znam dokładnej nazwy. Wiem, że to rusałka…



Powyższe zdjęcie przedstawia motyla Rusałkę Żałobnik ,którego miałam okazję spotkać dwa lata wcześniej w   Lesie. Był tak grzeczny ,że dał się sfotografować. Śmiem twierdzić ,że uwielbiał pozować do zdjęć.

Po pewnym czasie nadarzyła się okazja aby zapytać o starszą Panią. I wszystko stało się jasne, zmarła  nieco wcześniej od  spotkania Rusałki. Potwierdziło się moje spostrzeżenie :  w motylu była dusza starszej pani.

W  bieżącym 2013 roku byłam dwukrotnie w S........... . Za pierwszym razem przyszedł pies  zmarłej  i położył się koło naszych stóp choć ludzi było bardzo dużo, akurat wybrał nas , na dodatek  przyjął ciekawą pozycję, leżenie brzuchem do góry. Moi znajomi zwrócili uwagę na nietypowe zachowanie zwierzęcia. Bo to ,że leżał na grzbiecie nie było tak dziwne jak to, że cały czas zerkał na nas , jakby chciał  zwrócić na siebie uwagę …..to się czuło

Za drugim razem , a było to pod koniec października br  ,choć to nie pora na motyle  , w pobliżu tężni .a  konkretnie przy barze prowadzonym przez córkę zmarłej pojawił się brązowy motyl  Rusałka Wróż bardzo podobny do żałobnika. Usiadł na barierce tuż przy moim stoliku …chwilkę posiedział , a gdy  rozpoznałam w nim duszę  starszej Pani, odleciał. Teraz rozumiem :  dusza starszej pani nie poszła w stronę światła  tylko została na ziemi pośród swojej rodziny i w miejscu które tak kochała. Teraz  jest  niewidzialną strażniczką źródła. Przyjdzie czas gdy sama zechce pofrunąć na skrzydłach białego gołębia w stronę światła..  Teraz jest pewna, że dzięki niej teren służy wielu ludziom , a  jej rodzina ma  z tego wymierne korzyści., jest spokojna o ich przyszłość , a zatem odchodzi do światła teraz, teraz, teraz bo to dobry czas…

Dopisek: Sprawdziłam  i  wiem, że dusza  starszej Pani poszła do światła



zwiń tekst



Motyl
Nie, 10 gru 2023 23:17 komentarze: brak czytany: 1774x

[...] Witam, wczoraj bylo mi bardzo smutno - jak to w zyciu. Czasem wszystkie sprawy i relacje zbiegaja sie tak, iz przypominaja czarna dziure, ktora zaczyna nas pochlaniac w bezkresne ciemnosci.  Tak wiec wczoraj polozylem sie na lozku i poprosilem najblizszych memu sercu, a wiec zmarla babcie, dziadka i tate aby przyslali mi motyla.Zazwyczaj tego nie robie, aby nie naduzywac spokoju tych, ktorzy.......

czytaj dalej

[...] Witam, wczoraj bylo mi bardzo smutno - jak to w zyciu. Czasem wszystkie sprawy i relacje zbiegaja sie tak, iz przypominaja czarna dziure, ktora zaczyna nas pochlaniac w bezkresne ciemnosci.  Tak wiec wczoraj polozylem sie na lozku i poprosilem najblizszych memu sercu, a wiec zmarla babcie, dziadka i tate aby przyslali mi motyla.

Zazwyczaj tego nie robie, aby nie naduzywac spokoju tych, ktorzy odeszli. Nie czuje sie z takim podejsciem dobrze, wiec nie prosze ich o nic.  Rano obudzil mnie dziwny dzwiek. Mieszkam w tym miejscu 10 lat i tego dzwieku jeszcze nie znalem. Wstalem i zobaczylem, iz po domu lata ... motyl! Tym dziwnym dzwiekiem bylo trzepotanie jego skrzydel.

Niestety nie zrobilem zadnego zdjecia. Zaaferowany tym, iz motylek sie pewnie meczy, zlapalem go delikatnie do szklanki (kiedy tylko przysiadl na chwile). Otworzylem okno i go wypuscilem. Nastepnie poczulem 'powiew kosmosu po plecach' - wczoraj poprosilem o motyla ... a dzisiaj od rana, tak po prostu, po domu latal motyl (co sie nie zdarzylo nigdy wczesniej).

 Pozdrawiam,

[dane do wiad. FN] e-mail wysłany 28 lipca 2017





zwiń tekst



Babcia nie może ci pomóc, ma inne zadanie...
Czw, 27 lip 2017 11:30 komentarze: brak czytany: 2009x

[...] Witam Fundację Nautilus! Postanowiłam napisać do was po przeczytaniu atykułu: "Osoby zmarłe potrafią kontaktować się z żyjącymi poprzez sny". Chciałam podzielić się osobistym doświadczeniem na ten temat.Otóż w 2006r. zmarła moja babcia (od strony mamy),a niecałe dwa lata później zmarł jej syn (brat mojej mamy).Generalnie po śmierci mojej babci miałam dziwne sny związane z nią oraz zdarzenia .......

czytaj dalej

[...] Witam Fundację Nautilus! Postanowiłam napisać do was po przeczytaniu atykułu: "Osoby zmarłe potrafią kontaktować się z żyjącymi poprzez sny". Chciałam podzielić się osobistym doświadczeniem na ten temat.

Otóż w 2006r. zmarła moja babcia (od strony mamy),a niecałe dwa lata później zmarł jej syn (brat mojej mamy).Generalnie po śmierci mojej babci miałam dziwne sny związane z nią oraz zdarzenia w świecie rzeczywistym. Jestem agnostyczką i ciężko jest mi uwierzyć w coś czego nie potrafię racjonalnie wyjaśnić. W niecały miesiąc po pogrzebie babci miałam sny jak snuje się po moim domu zupełnie nieprzytomna.Nie zwracała na nikogo uwagi i znikała za rogiem,gdy wchodziła np.do pokoju czy kuchni. Zawsze drzwi do mojego pokoju były zamknięte na noc.Pamiętam,gdy pewnej nocy kładłam się już spać,gdy pod drzwiami zauważyłam dziwnego koloru światło (jak gdyby coś fosforyzowało). Nie otworzyłam drzwi,aby to sprawdzić,bo byłam przerażona tym faktem. Już wyjaśniam, iż za drzwiami jest ściana bez okna,więc nic nie mogło mimo wolnie przedostać się przez nie (np.światło z latarni). Kilka dni później widziałam taką samą leciutką poświatę na ścianie. Gdy próbowałam podejść do 'tego' z każdym krokiem zdawało się słabnieć, aż zupełnie zniknęło. Po śmierci wujka nie miałam takich zdarzeń.

Jednakże w owym czasie praktykowałam wyjścia astralne z ciała. Miałam wiele prób i tylko raz udało mi się przeżyć coś tak niesamowitego,ale nie o tym chciałam napisać. Pewnej nocy do głowy przyszedł mi zwariowany pomysł. Wierzyłam,że może mi się powieźć. Poprosiłam w myślach o pomoc moją zmarłą babcię. Tej nocy miałam bardzo realny sen. Był tak realny,że aż ciężko nazwać go tylko snem.

Miałam wrażenie jakbym wydostała się z własnego ciała i znalazła się gdzieś pomiędzy ziemią a przestrzenią kosmiczną. Jakbym zawisła gdzieś pomiędzy światem snu a rzeczywistości. Tło było zamazane,nie mogłam dostrzec żadnych kontur, Była tylko postać mojego zmarłego wujka siedzącego na krześle,które wisiało jakby w powietrzu. Czułam obojętność otoczającego mnie świata. Liczyło się tylko to spotkanie. Tu i teraz. Wujek uśmiechnął się do mnie i zupelnie spokojnie odpowiedział na moje pytanie nie poruszając ustami,którego nie zadałam głośno. Wszystko odbywało się jakby w umysłach.
"Babcia nie może Ci pomóc. Musisz poradzić sobie sama. Ona jest zajęta kimś innym. Ma inne zadanie do wykonania. Nie możesz jej przeszkadzać".

Ja bez słowa nagle zrozumiałam o co wujkowi chodziło. Miał na myśli moją mamę. Bardzo przeżywała śmierć swojej matki i brata,który był od niej dużo młodszy. Byłam pewna,że babcia opiekuje się nią jakoś. Wróciłam do siebie. Nad ranem obudziłam się i szybko zapisałam całe wydarzenie. Ciężko opisać słowami uczucie w tym 'śnie'. Użyłam cudzysłów ponieważ on nie do końca był snem. Do dziś jestem pewna,że prowadziłam cichą rozmowę z duszą mojego wuja.
Pozdrawiam, Sandra



zwiń tekst



Dziwny sen z babcią, która nagle podała książkę
Nie, 10 gru 2023 23:17 komentarze: brak czytany: 1796x

[...] Dzień dobry, Jestem stałym czytelnikiem Państwa portalu. Nie ukrywam, że swego czasu bardzo interesowałem się reinkarnacją, była to dla mnie dość optymistyczna hipoteza dotyczącą dalszych losów każdego człowieka po jego fizycznej śmierci. Jestem praktykującym katolikiem, w związku z tym miewam szereg wątpliwości związanych z "wędrówką dusz".Kilka lat temu miałem ciekawy sen. Przyśniła mi się.......

czytaj dalej

[...] Dzień dobry, Jestem stałym czytelnikiem Państwa portalu. Nie ukrywam, że swego czasu bardzo interesowałem się reinkarnacją, była to dla mnie dość optymistyczna hipoteza dotyczącą dalszych losów każdego człowieka po jego fizycznej śmierci. Jestem praktykującym katolikiem, w związku z tym miewam szereg wątpliwości związanych z "wędrówką dusz".

Kilka lat temu miałem ciekawy sen. Przyśniła mi się moja zmarła babcia, z która miałem bardzo dobry kontakt i którą do dzisiaj wspominam bardzo ciepło. W tym śnie Babcia i ja siedzieliśmy,jak miało to miejsce, kiedy byłem małym chłopcem, przed kuchennym stołem położonym tuż przy bardzo nasłonecznionym oknie. Graliśmy w karty - Babcia nauczyła mnie gry w w "wojnę" i stawiania pasjansa. Była uśmiechnięta, a ja "zatopiony" w błogiej szczęśliwości jaką zapamiętałem z moich szczenięcych lat, w momentach pobytu u Niej. Pamiętam, że kiedy spędzałem ferie lub dni wolne od szkoły u Babci to właśnie stół w kuchni, przed oknem był najczęstszym miejscem, w którym spędzaliśmy razem czas.

W moim śnie znowu tam siedziałem, jednak blask z okna był zdecydowanie jaśniejszy i cieplejszy. W pewnym momencie - nie pamiętam już dokładnie, poczułem jakby tęsknotę za Nią, za wspólnie minionym czasem, pamiętam smutek, który się u mnie wówczas pojawił. Wtedy Babcia, nie przestając się uśmiechać wstała od stołu i przeszła do pokoju obok, następnie zbliżyła się do regału z książkami (co mnie zdziwiło, bo w rzeczywistości w tym pokoju nie trzymała książek) i , wciąż uśmiechając się sięgnęła po książkę , na obwolucie której zdążyłem zauważyć tytuł, czy też napis (wyraźny, z wielkich liter) - "reinkarnacja". Niestety, w tym momencie sen się skończył.

Czytam tu często niezwykłe opowieści czytelników, zdaję sobie sprawę, że w porównaniu z nimi moja historia wydaje się mało niezwykła... mimo wszystko dla mnie samego do dzisiaj stanowi sporą zagwozdkę. Często zastanawiałem się, czy sen był wynikiem mojej podświadomości i próby ustosunkowania się do tematyki, która mnie od zawsze ciekawiła. Czy też może... podpowiedzią ukochanej Osoby, która chciała bym uzyskał odpowiedź na własne pytania i wątpliwości. Sen pamiętam mimo upływających lat i bardzo serdecznie wspominam jako możliwość ponownego ujrzenia mojej Kochanej Babci i powrotu do sielankowych chwil, które mogłem z Nią spędzić.

Pozdrawiam serdecznie całą Załogę Nautilusa oraz Czytelników Państwa Portalu :)

M. [dane do wiadomości FN]


Bardzo dziękujemy za przysłanie nam tego jakże ciekawego opisu snu. Cieszymy się, że jest Pan z nami i także z tego, że określa się Pan jako katolik i także odwiedza pokład okrętu Nautilus. W sprawie reinkarnacji stawiamy sprawę jasno, gdyż nasza pewność w tej sprawie przekroczyła granice Układu Słonecznego... Jest bardzo dużo materiałów, które ze stu tysięcy powodów nigdy nie ukażą się w tym serwisie, gdyż są tylko i wyłącznie do naszej wiadomości. Proszę nam wierzyć - one pozbawiają ostatnich złudzeń co do istnienia "wędrówki dusz". Fundacja Nautilus zamieniła się w gigantyczną bazę danych dotyczącą śladów i poszlak o tym, jak jest "po tamtej stronie". Sprawa reinkarnacji jest na tyle istotna, że postanowiliśmy nie zawracać sobie i naszych czytelników głowy udawaną obiektywnością, i mówieniem, że "jest wiele teorii", a w ogóle to nikt nie wie, co jest po śmierci... Tak mogą mówić ludzie, którzy nie mają dostępu do takiego archiwum jak nasze. W każdym razie ten etap mamy za sobą.

A teraz sprawa Pana snu - oczywiście nie był przypadkiem. Jest zbyt dziwny, aby można go było określić jako przypadek. Sny z osobami zmarlymi, wyraźne i przejmująco realne - nie są przypadkiem. Babcia podała Panu książkę ze słowem reinkarnacja? Radzimy dokładnie przypomnieć sobie rok, kiedy był ten sen. A potem zastanowić się, czy gdzieś w bliskiej Pana rodzinie (ale także wśród bliskich znajomych) nie urodziło się dziecko, a zwłaszcza dziewczynka... I - proszę wybaczyć - tu stawiamy kropkę. ;)



zwiń tekst



Tajemnice reinkarnacji: sen małego chłopca o siostrze, która się dopiero urodzi
Nie, 10 gru 2023 23:18 komentarze: brak czytany: 1976x

Zajmujemy się reinkarnacją od kilkudziesięciu lat. Jest dla nas oczywista, jest dla nas jasna, jest dla nas czymś, o czym powinni wiedzieć wszyscy ludzie na świecie. To ostatnie zdanie jest zresztą kluczem do uzdrowienia chorej, wstrząsanej religijnymi konfliktami Ziemi, ale nie o tym będzie ten tekst. Tym razem w naszym dziale XXI PIĘTRO chcemy pokazać list, który otrzymaliśmy 24 lipca 2017. Dotyczy.......

czytaj dalej

Zajmujemy się reinkarnacją od kilkudziesięciu lat. Jest dla nas oczywista, jest dla nas jasna, jest dla nas czymś, o czym powinni wiedzieć wszyscy ludzie na świecie. To ostatnie zdanie jest zresztą kluczem do uzdrowienia chorej, wstrząsanej religijnymi konfliktami Ziemi, ale nie o tym będzie ten tekst. Tym razem w naszym dziale XXI PIĘTRO chcemy pokazać list, który otrzymaliśmy 24 lipca 2017. Dotyczy drobnej rzeczy – rozmowy babci z wnukiem. Ale w tej rozmowie jest ukryta bardzo ważna wiadomość, o której my także mówimy od dawna – narodziny dziecka są aktem zejścia duszy w nowe ciało, o czym wiedzą małe dzieci. Poniżej treść listu do FN.

 

 

Kochani,  za to co robicie powinno się Wam wystawić pomnik.

A teraz, chcę opisać pewną historię.

Między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem  2016/2017 , moja córka weszła do pokoju swoich synków by budzić ich do przedszkola. Starszy Piotruś już siedział na łóżku z zamkniętymi jeszcze oczkami i powiedział do mamy: Mamusiu, będę miał starszą siostrę.  Córka na to, że to niemożliwe, że jeśli kiedyś by tak się stało to nigdy nie będzie starsza a młodsza….. Piotruś znów: Mamusiu, będę miał starszą siostrę. Córka na to: skąd wiesz? Piotruś: bo mi się śniło.  I na tym był koniec rozmowy. 02 stycznia 2017 r. córka dowiaduje się, że jest w ciąży. Po paru tygodniach, żeby zrobić badania córka przywiozła  mi dzieci, więc zaczęłam pytać wnuka:

ja/  …Piotruniu, a skąd wiedziałeś, że będziesz mieć starszą siostrę?

P./ wiedziałem

 ja/ a kto Ci to powiedział?

P./wiedziałem 

ja/ a gdzie z nią byłeś?  

P./ stała obok mnie 

ja/ to Ty ją widziałeś? 

 P./ tak, stała obok mnie

ja/ jak wyglądała?, była taka jak Ty, mniejsza czy większa?

 P./ większa, już chodziła do szkoły 

 ja/ jak była ubrana, jakie miała włosy?

P./ miała krótkie dżinsowe spodnie, białą  bluzkę i złote włosy. (w przedszkolu mówią

 o włosach blond-złote, a może rude?)

 ja/ Czy coś mówiła?  P./ Nie, tylko stała.

 Na dzień 20.09.2017 lekarz wyliczył poród. Będzie  dziewczynka.

Moje dane do wiadomości Redakcji.



zwiń tekst



Sen z małą postacią, która trzymała w rękach lampę
Pon, 24 lip 2017 07:47 komentarze: brak czytany: 1519x

 Zamieszkiwałem jakiś czas u [dane do wiad. FN], z początku do takich historii  podchodziłem z dystansem, gdyż nie przykładałem jakiejś specjalnej wiary  do zjaw/duchów i innych sytuacji, które ciężko byłoby wytłumaczyć. Moje  nastawienie nabrało wątpliwości, gdy zdarzały się sytuacje gdzie w  łazience za ścianą pokoju w którym się znajdowaliśmy z kranu zaczynała  lać.......

czytaj dalej

 Zamieszkiwałem jakiś czas u [dane do wiad. FN], z początku do takich historii  podchodziłem z dystansem, gdyż nie przykładałem jakiejś specjalnej wiary  do zjaw/duchów i innych sytuacji, które ciężko byłoby wytłumaczyć. Moje  nastawienie nabrało wątpliwości, gdy zdarzały się sytuacje gdzie w  łazience za ścianą pokoju w którym się znajdowaliśmy z kranu zaczynała  lać się woda(po kilku sekundach zjawisko ustawało). Decydującym dla  zmiany mojego nastawienia zjawiskiem był sen, a raczej koszmar.

We śnie  widziałem postać małej postaci (najprawdopodobniej dziecka), która  podążała z łazienki w stronę kuchni trzymając na wysokości klatki  piersiowej coś w stylu lampy naftowej z bardzo oślepiającym białym  światłem. Po chwili zauważyłem że światło to podąża z kuchni w stronę  łazienki, jednakże postać ta zatrzymała się w futrynie naszego pokoju  przez którą widziałem całe zajście podczas snu. We śnie miałem obraną  pozycje siedzącą, a zaraz po tym jak postać zatrzymała się w futrynie, z  nienaturalną prędkością(nawet porównywalną do obiektu na nagraniu)  wleciała za mnie. Ostatnie co pamiętam ze snu, obrócenie się przez prawe  ramie i ujrzenie partnerki, na szczęście to koniec snu bo partnerka  wyglądała jak z horroru o opętaniach, była już w pozycji siedzącej ze  skupionym wzrokiem(jak np. opętania w filmach). Partnerka obudziła mnie  ponieważ sama nie mogła spać tej nocy, a ja podczas snu wydawałem  wrażenie wystraszonego, podobno nawet krzyczałem przez sen. Tej nocy,  była bardzo gęsta mgła, psy zachowywały się nienaturalne, w całej  okolicy dookoła było słychać wycie i szczekanie psów.

  W okolicy zamieszkuje również babcia [dane do wiad. FN] jak i jej brat. Jest to  dom "bliźniak". Sytuacja po stronie babci domu jest zupełnie  niewyjaśniona, mianowicie gaśnie tam światło, nawet w przypadku gdy jest  ono podciągnięte stałym zasilaniem z innego domu. W mieszkaniu z powodów  problemów ze światłem została wymieniona cała instalacja elektryczna,  bez skutku. Problemy nie zniknęły, a mało tego pojawiają się również  inne. Zdarza się że na telefon dziadka (drugi mąż babci) oraz babci,  przychodzą niewyjaśnione SMS'y pokroju: "Pan domu czuwa", "Dom jest  nawiedzony". SMSy typu premium "od wróżek", dziadkowie nie wysyłali  SMS'ów premium, a takowe potrafiły przychodzić masowo. Sieć  komunikacyjna nie była w stanie pomóc, ponieważ podczas próby  zweryfikowania nadawcy czy zablokowania takich wiadomości, sieć miała  problemy z serwerami i odmówiła dalszej próby pomocy. Dziadek  sfrustrowany wyłączył telefon, ten samoczynnie włączał się i zaczynał  dzwonić z zastrzeżonego numeru(po odebraniu nigdy nikt się nie odezwał).

 Takie wiadomości i połączenia dzieją się tylko w tym domu, nie tylko do  mieszkańców ale i do gości. Główna elektrownia w Łodzi odmówiła już  współpracy z tym domem, ponieważ uznali że są bezradni i trzeba to  wytłumaczyć w inny sposób. Sam osobiście miałem okazję gościć ten dom,  miałem niewytłumaczalne ciarki oraz chwilowo czułem chłód na karku(nie  było za mną okna).

 Reasumując, mam świadomość że mój sen mógł być jedynie działaniem  wyobraźni i nie musiał mieć nic związanego z świadomym snem. [...]



zwiń tekst



I nagle między nami pojawił się głos!
Nie, 10 gru 2023 23:18 komentarze: brak czytany: 1615x

[...] Postanowiłem do Was napisać po ostatnim zdarzeniu które miało miejsce w moim miejscu pracy. Jako że jest to bardzo znany i uczęszczany przez ludzi w moim mieście obiekt nie podam jego nazwy. Otóż dnia 13 kwietnia o godzinie 22 przypadła moja nocna zmiana.  Obiekt jest zamykany na święta tak więc i tym razem stał pusty przez 2 dni świąt Wielkiej Nocy.O 22 w poniedziałek udałem sie na wspomnianą.......

czytaj dalej

[...] Postanowiłem do Was napisać po ostatnim zdarzeniu które miało miejsce w moim miejscu pracy. Jako że jest to bardzo znany i uczęszczany przez ludzi w moim mieście obiekt nie podam jego nazwy. Otóż dnia 13 kwietnia o godzinie 22 przypadła moja nocna zmiana.  Obiekt jest zamykany na święta tak więc i tym razem stał pusty przez 2 dni świąt Wielkiej Nocy.
O 22 w poniedziałek udałem sie na wspomnianą nocną zmiane. Byłem pierwszą osobą która ma zmianę po tej świątecznej przerwie. Jako że obiekt stał pusty udałem się do pracy z moją dziewczyną by posiedziała ze mną chwilę. Otworzyliśmy więc obiekt po czym jak to mam w zwyczaju zapaliłem wszystkie światła w pomieszczeniach. 



Następnie sprawdzałem stan urządzeń i wszystko co należy do moich obowiązków. Sprawdziłem również wszystkie drzwi wejściowe i okna.... Oczywiście jak zawsze wszystkie były zamknięte. Jako że w tym dniu tak jak wspomniałem nie bylo ludzi tak więc i zakres moich obowiązków był minimalny.
Postanowilem więc oprowadzić moją dziewczynę po obiekcie i pokazać jej wszystkie urządzenia i przyrządy.  I kolejno zwiedzaliśmy pomieszczenia aż doszliśmy na drugie piętro. Jako że na drugim piętrze mieszczą sie przyrządy do ćwiczeń - czyli to co kobiety lubią najbardziej - moja dziewczyna podeszła do jednego z nich i spytała jak ono działa....
 
W tym momencie stało się coś co zapamiętamy na zawsze. Gdy chciałem odpowiedzieć na zadane przez nią pytanie cos mnie uprzedziło i nagle dosłownie między nami ( dzieliła nas odległość około 1,5 metra ) pojawił się głos....Zapoczątkowany był głosem jaki jest słyszalny przez rozmowę w krótkofalówce "szczczczcz" . Po tym szumie odezwał się głos około 40 letniego męższczyzny. Udało mi sie wychwycić dwa pierwsze wyrazy które według mnie brzmiały "zapalone światło".  Następnie był słyszalny dość głośny i wyraźny przekaz ktory trwał do 15 sekund. Głos, ton wypowiedzi, szybkość, oraz szumy w tle można porównać do rozmowy przez krótkofalówke strażaków lub policjantow.

Przekaz ten był  krótki jednak głos był bardzo wyraźny, głośny i wypowiedział tyle słów w tak szybkim tempie że niestety nie pamiętam  dalszych wyrazów.  Jednak jestem pewien że były to polskie zdania. Tak jakby ten ktoś się śpieszył.
Całość tego była zakończona dźwiękiem mniej więcej takim jak zakańcza się rozmowę w telefonie.
 
Gdy głos sie skończył staliśmy około 5 sekund w ciszy po czym oboje spytaliśmy siebie co to było ? Wtedy ja odpowiedziałem : Strażak.  Nie wiem czemu tak powiedziałem, może dlatego że przekaz był ten bardzo podobny do rozmowy strazakow przez krotkofalowke.  Dopiero w domu doszliśmy do tego że własnie w tym dniu wydarzyła się tragedia w Kamieniu Pomorskim.
Moja dziewczyna była w takim szoku że nie zrozumiała nic z tych słów. Za jej namową opuściliśmy czym
prędzej ten obiekt. Tak więc opuściłem miejsce pracy.... Niestety jutro znowu kolejna zmiana nocna...
 
Dodam tylko że na 100 % nikogo nie bylo na obiekcie po za nami. Nie ma tam żadnych glośników, i innego sprzetu. Nie był to również głos z dworu, lub innego budynku. Wszędzie była cisza...jedynym dzwiekiem były wskazówki zegara. Pracuje tam juz rok czasu i wiem jak w tym budynku rozchodzi sie glos, poniewaz tak jak mowilem jest tam codziennie duzo ludzi.
Oboje jesteśmy zgodni że głos ten był słyszalny dokładnie między nami.  Na początku bliżej mnie a przy końcu bardziej przy mojej dziewczynie.
Tak jakby któs chodził między nami.
 
Czy spotkaliście się kiedyś z głosem znikąd ? skąd pochodził ten głos ? Co oznaczał ?
 
[historia z 2009 roku - Archiwum FN]



zwiń tekst



Tamten świat komunikuje się z nami przesyłając... motyle!
Pt, 21 lip 2017 11:57 komentarze: brak czytany: 2730x

[...] Już wiecie, że jestem medium. Historia dotyczy posyłania nam przez zmarłych znaków poprzez owady i zwierzęta. Niby poruszę lekki temat - bo zakończony anegdotą, ale zawierać on będzie przydatną Wam wiedzę, jak zacząć dostrzegać znaki od zmarłych. Wiele razy duchy informowały mnie (inne medium też to potwierdzają), że nie umiejąc dotrzeć do swoich bliskich w żałobie, próbują zwrócić na siebie.......

czytaj dalej

[...] Już wiecie, że jestem medium. Historia dotyczy posyłania nam przez zmarłych znaków poprzez owady i zwierzęta.
Niby poruszę lekki temat - bo zakończony anegdotą, ale zawierać on będzie przydatną Wam wiedzę, jak zacząć dostrzegać znaki od zmarłych. Wiele razy duchy informowały mnie (inne medium też to potwierdzają), że nie umiejąc dotrzeć do swoich bliskich w żałobie, próbują zwrócić na siebie uwagę "materializując" zapach swoich perfum, dymu ulubionego tytoniu, brudnych skarpetek (!), przestawiając rzeczy w domu, manewrując z prądem (samoczynne włączanie/wyłączanie prądu, TV, palenie żarówek, i inne rzeczy związane z elektryką bądź ogniem). Mają też niesamowitą możliwość wpływania na zachowanie zwierząt, a nade wszystko owadów. Serio, mój Filemon (już nieżyjący kot) widział duszki i bawił się z nimi podczas seansów, jakie robiłem dla moich klientów. Bardzo często zmarli wysyłają nam motyle. Czy to grudzień w Polsce, czy lato - nie ma znaczenia. Wiele razy cytowałem ducha: "Twoja żona mówi, że wysyła Ci motyle, czy widzisz ostatnio jakieś motyle? - a klient na to: "Tak!! To był listopad, podczas pogrzebu pokazało się kilka kolorowych motyli - nie wierzyłem, że one żyją w listopadzie.

Ale potem w styczniu, podczas mszy za nią znów się pojawiły w kościele". Zwracajcie na takie znaki uwagę - to sygnały od nich. Ponieważ jestem już tak zaawansowany w kontaktach z tamtą stroną widzę takie znaki bardzo często. Opowiem Wam jedną taką historię, zakończoną anegdotą - dziecięcym urokiem postrzegania świata :-) .

Akcja działa się stosunkowo niedawno. Dwa lata po śmierci mojej mamy. Spędzałem urlop z zaprzyjaźnioną rodziną nad zalewem. Uwielbiam słońce i wodę więc często chodziliśmy na plażę w większym gronie. Musicie wiedzieć, że każdy z moich przyjaciół wie, że jestem medium, więc niekiedy spontanicznie pytają mnie o jakieś rzeczy związane z umieraniem, czy światem dusz. Ich dzieci też wiedzą, że taki jestem i luźno o tym zawsze rozmawiamy. Tamtego dnia na molo opalałem się sam, po chwili dołączył do mnie Bartuś, nastoletni syn przyjaciół.

Zapytał o te motyle i znaki z drugiej strony. Powiedziałem mu: Bartuś, nie wiem czy to tylko o motyle chodzi. Ja uwielbiam ważki, a jakoś tego roku ich nie ma nigdzie. Ale czekaj, poproszę w duchu moją mamę, aby dała mi znać to może dziś zobaczymy jakąś ważkę. Wyobraźcie sobie, że w ciągu około 5 minut przyleciało do nas "stado" ważek!!! Fruwały wokół nas, jedna przysiadła Bartusiowi na dłoni, druga na moim kolanie i to trwało, może kwadrans? W życiu tylu ważek na raz w jednym miejscu nie widzieliśmy. W końcu w duchu podziękowałem mamie i w moment ważki odleciały. Umiecie to sobie wyobrazić? Mnie zamurowało. To było piękne, niesłychane i takie widowiskowe! Następnego dnia znów byłem na molo, tym razem z Bartusiem byli jego rodzice. Ja prażąc się  w słońcu wspomniałem wczorajszy nalot ważek i nagle przyleciała jedna ważka i usiadła mi na dłoni, a potem przeskoczyła na dłoń Bartusia. Mama Bartka wypaliła: "Bartuś nie boisz się ważki?", a Bartek na to: " No co Ty, to przecież mama Marcina". Omal nie udławiliśmy się ze śmiechu, ale takie właśnie fajne są dzieciaki, kiedy myślenie abstrakcyjne nie funkcjonuje u nich jak u dorosłych. Dla niego to nie była manifestacja poprzez ingerencję duszy mojej mamy, lecz mama pod postacią ważki :-)

Zwracajcie uwagę na takie małe drobiazgi, szczególnie wtedy, kiedy intensywnie myślicie o bliskich zmarłych.
Oni chcą nas pocieszyć, chcą dać nam jakiś znak, na miarę możliwości, jakie posiadają z tamtej perspektywy ingerując w materialną stronę życia. Życzę Wam wiele motyli.

08-07-2017

Tego weekendu pojawiłem się w Jastrzębiu Zdroju. Razem z Dawidem i Dominikiem przygotowaliśmy tor łuczniczy w lesie, gdzie strzelaliśmy z łuku do tarczy. Kiedy już rozpaliliśmy ognisko od razu zauważyłem spacerującego ducha mężczyzny z duchem swego psa :-). Powiedziałem Dominikowi kogo widzę, on od razu zorientował się, że to jego zmarły bliski (Dominik jest właśnie w fazie rozwijania spostrzegania energii duchów), po czym zasiedliśmy do ogniska. Po tym, jak pozdrowiłem ducha spacerującego obok, pojawił się motyl, który tak był z nami około 30 minut. Cały czas lądował na mnie, na mojej stopie, kolanie, i znów na klapku. W końcu zniknął, jak i spacerujący duch. Czy nie dziwne, że znów pojawia się motyl, kiedy odczytuję ducha? Znów siada tylko na mnie? Znów trwa to dłużej niż u przeciętnego Kowalskiego? Nie. To nie dziwne. Tak po prostu jest zawsze. Odczytujcie takie znaki. Powodzenia.


Dziękujemy za tę historię i napiszemy wprost: historię o "nieprzypadkowym pojawieniu się motyli" traktujemy bardzo serio. Pomijając nawet nasze własne doświadczenia (a takie także mamy!) warto przypomnieć opis przypadku pojawienia się motyla, który znajduje się w Archiwum FN.


>> -----Original Message-----
>> From: [dane do wiad. FN]
>> Sent: Thursday, October 11, 2012 11:08 PM
>> To: nautilus@nautilus.org.pl
>> Subject: kontakt zmarłych we snie
>>
>> Witam;
>> jestem poruszona tematem kontaktu zmarłych poprzez sen. Pewnie gdyby
>> mnie samej nie dotyczyła ta kwestia nie brałabym jej pod uwagę, ale
>> jestem przekonana, że "życie" mojego zmarłego męża "tam" jest inne i
>> lepsze od tego tu na ziemi i wiem, że to życie tam istnieje i jest
>> znacznie prostsze.
>>
>> W 2009 roku dzień przed 34 urodzinami mojego męża mąż umarł we śnie.
>> Przebywał wówczas w Holandii. Wieść o jego śmierci przekazała ambasada.
>> Nie pamiętam wówczas swoich myśli ale wiem, że nie umiałam pogodzić
>> się z myślą o jego śmierci.Miałam wówczas 32 lata. Zostałam sama z
>> córką. Nie mieszkałam z mężem od 2 lat- byliśmy w oficjalnej sepracji
>> ale utrzymywaliśmy normalne, sporadyczne kontakty. Powodem naszej
>> sepracji był narastający problem alkoholowy męża i skłonności do
>> zawierania przygodnych znajomości z innymi kobietami.
>>
>> Po pochówku męża przyśnił mi się sen, którego nigdy nie zapomnę:
>> Szłam z córką uliczkami o pięknej architekturze jak weneckie uliczki
>> i w jednej z witryn sklepu zauważyłam witrynę wielką, ogromną
>> oszkloną z pięknymi drzwiami również szklonymi. Były otwarte. Na
>> środku holu stał sam mój zmarły mąż. Patrzył na mnie i ze spokojnym
>> uśmiechem czekał aż do niego podejdę. Weszłam, zauważyłam po boku
>> dwóch strażników - wysokich ubranych na czarno rosłych mężczyzn o
>> potężnej budowie. Nie dostrzegłam ich twarzy.
>> Jakby nie dostrzegłam głów. Moje pytanie jakie zadałam mężowi
>> brzmiało:
>> - Co Ty tu robisz?
>> on odparł do mnie - nic. czekam.
>> - Na co czekasz? Choć do domu. Nie wiesz gdzie jest Sandrusia? -
>> rozejrzałam się i nie dostrzegłam dziecka. Hol był ogromny, ale błogi
>> spokój na twarzy zmarłego męża uświadomił mi, żebym się o nią nie
>> martwiła.
>> - Ja nie mogę już stąd wrócić do domu. Ja tu czekam. - odparł mój mąż.
>> Podszedł do mnie i przytulił mnie tak jak zawsze mnie przytulał. We
>> śnie czułam jego ciało, dotyk i bliskość.
>> Przytulając mnie powtórzył: Ja nie mogę stąd wrócić do domu, ale
>> wiesz z czego jestem szczęśliwy - ja nie muszę już pić. Popatrzył mi
>> w oczy a ja zapytałam czemu nie może wrócić z nami do domu.
>> Ucieszyłam się jednoczesnie że nie ma już potrzeby picia alkoholu.
>> - Ja tu czekam, choć pokażę Ci gdzie teraz jestem. - odparł i
>> trzymając mnie za rękę jak zawsze zeszliśmy razem wąskim korytarzem
>> lekko oświetlonym jakby promieniami słońca, jasnego blasku światła.
>> Schodziliśmy po schodach w dół.
>> Korytarz był ciepły i przyjazny. Nie bałam się pomimo szarych ścian z
>> kamienia i bluszczu. Stanęliśmy razem przy drzwiach lekko uchylonych
>> z których wymykały się tylko promienie światła, jednak nie zaglądałam tam.
>> Przed tymi drzwiami mąż powiedział mi:
>> - Już teraz wiem jaką jesteś kobietą. Wiem jaką kobietę miałem. Nie
>> umiałem Cię docenić. Po tych słowach przytulił mnie i powiedział
>> słowa, które ściskają za gardło: - Nie umiałem się Wami zaopiekować
>> tam na ziemi
>> - ale będę się Wami opiekować stąd. Sandrusia (nasza córka) jest
>> bezpieczna.
>> - mówił. Nie martw się o nią. Ja ją pilnuję. Nie mogę z Wami wrócić
>> już nigdy do domu, bo ja tu czekam - dodał.
>> Ja w końcu nie wytrzymałam i dopytałam:
>> - Powiedz mi w końcu na co Ty czekasz?
>> Mąż popatrzył mi w oczy i powiedział:
>> - Edytko, nie mogę iść dalej bo czekam na Twoje przebaczenie.
>> Obudziłam się jakby natychmiast po tych jego słowach i zapłakana
>> patrząc tępo w sufit pokoju powiedziałam już na jawie do tego sufitu
>> w
> zasadzie:
>> - Rafałku wybaczam Ci wszystko- idź tam gdzie potrzebujesz iść dalej
>> i proszę opiekuj się nami.
>>
>> Dwa tygodnie po tym śnie 6 listopada przy oknie balkonu w dzień
>> pojawił się motyl Paź królowej. Piękny, kolorowy motyl i to tak
>> zupełnie na początku zimy. Uznałam to za błąd natury i otwierając
>> okno ze zdziwienia motyl zatoczył okrąg i sam wleciał do naszego
>> mieszkania, po czym usiadł na dłoni mojego dziecka i rozłożył
>> skrzydełka. Wiedziałam, ze nie jest to normalny motyl. Motyle nie
>> wlatują w listopadzie do mieszkań i nie sidają ludziom na dłoni.
>> Potem motyl zwiedził nasze mieszkanie i usiadł na krześle. Ciągle
>> rozkładał skrzydełka jak siadał - jakby chciał coś nam powiedzieć.
>> Pomimo otwierania drzwi wyjściowych od mieszkania on siedział sobie
>> na ścianie a wieczorem pofrunął do sypialni i spał na firance. Żył 3 dni.
>> Potem nigdy tego motyla nie znalazłyśmy z córką.
>> Na dowód niezwykłych możliwości motyla jak siadanie na dłoni -
>> uwieczniłyśmy go na zdjęciach.
>>
>>   Wiem, że nie tylko istnieje tam życie, ale również nie istnieje tam
>> znaczenie czasoprzestrzeni. Nie ma bólu, potrzeb, pychy i tych
>> ludzkich odczuć. Wiele zjawisk tam - nie da się opisać w słowach. Mąż
>> jest tam szczęśliwy chyba bardziej niż tu na ziemi. To wiem na pewno.
>>
>> --
>> Pozdrawiam serdecznie
>> [imię i dane do wiad. FN]






zwiń tekst



STRONA
1 49 50 51 52 53 54 55 86
Strona 52 / 86

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

WYWIAD Z IGOREM WITKOWSKIM

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.