Dziś jest:
Piątek, 26 kwietnia 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

XXI Piętro
HISTORIE PRZESŁANE PRZEZ ZAŁOGANTÓW
Wyślij swoją historię - kliknij, aby rozwinąć formularz


Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl

Twoje imię i nazwisko lub pseudonim

Twój email lub telefon

Treść wiadomości

Zabezpieczenie przeciw-botowe

Ilość UFO na obrazie




NIEZWYKŁE PODOBIEŃSTWA ŻYCIORYSÓW HITLERA I NAPOLEONA
Pon, 28 mar 2016 17:39 komentarze: brak czytany: 722x

Od dawna twierdzimy, że dusza Napoleona inkarnowała się w ciele Hitlera. Nasz czytelnik dodał do naszego "śledztwa" kolejny, ważny element.   From: [dane do wiad. FN]Sent: Monday, March 28, 2016 4:49 PMTo: FNSubject: Napoleon Bonaparte i Marie-Anne Lenormand.Witam,Ostatnio czytałem jeden z waszych artykułów sprzed 11 lat dotyczący podobieństwa pomiędzy Napoleonem, a Adolfem Hitlerem........

czytaj dalej

Od dawna twierdzimy, że dusza Napoleona inkarnowała się w ciele Hitlera. Nasz czytelnik dodał do naszego "śledztwa" kolejny, ważny element.

 



From: [dane do wiad. FN]
Sent: Monday, March 28, 2016 4:49 PM
To: FN
Subject: Napoleon Bonaparte i Marie-Anne Lenormand.


Witam,
Ostatnio czytałem jeden z waszych artykułów sprzed 11 lat dotyczący podobieństwa pomiędzy Napoleonem, a Adolfem Hitlerem.
Warto do niego dodać, że obaj poderwali dwa wielkie narody Europy nie mając w sobie pełni ich krwii. Napoleon urodził się na Korsyce i jego oryginalne nazwisko brzmiało z włoska Buonaparte. Dopiero w dorosłym życiu zmienił on jego zapis na Bonaparte, aby nadać mu bardziej francuskie brzmienie, a i tak do końca życia mówił z wyraźnym akcentem. Z kolei Adolf Hitler, jak wiadomo, był Austriakiem z pochodzenia, a zdołał pociągnąć za sobą wielki naród niemiecki. Obaj również uderzyli na Rosję, co w kilka lat przyczyniło się do ich zguby.
Ponadto, ciekawy jest pewien wątek, który myślę, że byłby warty poruszenia na waszej stronie - Napoleon i jego otoczenie często korzystali ze wsparcia Marie-Anne Lenormand, która była w tamtej epoce znaną francuską wróżbiarką. Od jej nazwiska pochodzą karty służące do przepowiadania przyszłości, bardzo popularne w dzisiejszych czasach.
Oto fragment ze strony:
". Wśród ważnych postaci, które zwracały się do wróżbiarki o porady, najważniejszym był chyba Napoleon Bonaparte i jego żona Josephine de Beauharnais. Marie Anne przepowiedziała nie tylko ich rozwód, ale też Rewolucję Francuską. Napoleon pojawił się u niej również w 1812 roku z pytaniem o powodzenie inwazji na Rosję. Przepowiedziała mu sromotną klęskę i tak też się stało. Swoim losem interesował się też dowódca kawalerii Napoleona - Joachim Marat. Mlle Lenormand przepowiedziała mu stracenie przed plutonem egzekucyjnym, co ziściło się w 1815 roku."
http://kartylenormand.weebly.com/historia-kart.html
http://www.nautilus.org.pl/?p=artykul&id=526
Spotkałem się również dawno temu z pewnym opisem seansu spirytystycznego na którym wezwano duszę Napoleona i ta, o dziwo, pojawiła się odpowiadając na pytania obecnych osób. Niestety nic więcej nie wiem na ten temat. Może wam uda się coś ustalić.
Pozdrawiam,
[dane do wiad. FN]



zwiń tekst



O DUCHU W SZALIKU - historia opowiedziana przez telefon do FN
Sob, 26 mar 2016 22:11 komentarze: brak czytany: 724x

...Działo się to 5-6 lat temu w okolicach Częstochowy. Pan, który zadzwonił nie podał nazwy miejscowości ani swojego nazwiska. W każdym razie był wtedy na nocnym dyżurze w firmie. Obiekt zamknięty, dozorowany - nikt obcy nie ma prawa tam być. Około północy spacerował po terenie i nagle zobaczył, że zza jednego z urządzeń wychodzi niezwykle wysoka postać. Mężczyzna w kapeluszu. Twarz .......

czytaj dalej

...Działo się to 5-6 lat temu w okolicach Częstochowy. Pan, który zadzwonił nie podał nazwy miejscowości ani swojego nazwiska. W każdym razie był wtedy na nocnym dyżurze w firmie. Obiekt zamknięty, dozorowany - nikt obcy nie ma prawa tam być. Około północy spacerował po terenie i nagle zobaczył, że zza jednego z urządzeń wychodzi niezwykle wysoka postać. Mężczyzna w kapeluszu. Twarz była całkowicie zasłonięta rondem kapelusza i szalikiem. Nasz świadek patrzył przestraszony przez chwilę, a gdy na moment spuścił wzrok na ziemię i spojrzał znowu to postaci już nie było. Nie było żadnej możliwości, żeby w tym czasie gdzieś się skrył za drzewem czy też innym elementem krajobrazu. Po prostu zniknął.
Sprawa jest tym bardziej dziwna, że jakieś dwa dni później znowu ktoś zauważył tę postać na tym terenie. A kilka tygodni później pokazała się kilku mieszkańcom miejscowości. Na pewno chodzi o tę samą istotę - niezwykle wysoka, w kapeluszu i szaliku zasłaniającym twarz.
Na terenie tego zakładu/fabryki nie wydarzyły się przedtem żadne dramatyczne historie. Nikt nie został zamordowany, nie było żadnego przerażającego wypadku.



zwiń tekst



ZJAWISKOWY ANIOŁ
Wt, 22 mar 2016 07:52 komentarze: brak czytany: 655x

Jeden z naszych czytelników twierdzi, że odbywa tzw. astralne podróże. W czasie jednej z nich spotkał - jak sam to nazwał - "zjawiskowego anioła". Poniżej jego relacja.   From: [dane do wiad. FNSent: Tuesday, March 25, 2014 1:19 PMTo: FNSubject: zjawiskowy AniołW jednej z moich niefizycznych podróży dotarłem do miejsca w wysokim wymiarze, o krystalicznie czystym horyzoncie.......

czytaj dalej

Jeden z naszych czytelników twierdzi, że odbywa tzw. astralne podróże. W czasie jednej z nich spotkał - jak sam to nazwał - "zjawiskowego anioła". Poniżej jego relacja.

 

From: [dane do wiad. FN
Sent: Tuesday, March 25, 2014 1:19 PM
To: FN
Subject: zjawiskowy Anioł

W jednej z moich niefizycznych podróży dotarłem do miejsca w wysokim wymiarze, o krystalicznie czystym horyzoncie, w błękicie i świetle.

Patrząc z góry zobaczyłem pode mną kolisty podest w kolorze słońca a na nim postać. Bardziej czułem, że tam jest sylwetka jak ludzka, niż widziałem. Przypominało to mieniący się wieloma barwami kokon.
Opadał na niego słup światła, właściwie to  wielu kolorów  mieszających się ze sobą: indygo, rubinowy, złoty, szmaragdowy.  Strumień zachwycająco pięknych krystalicznych energii spływał na ów kokon.

Przyglądałem się temu, wyczuwając lekkie napięcie -  coś ma się wydarzyć…
Wtem kokon pękł i wzdłuż niego pojawiła się kreska światła. Po czym powoli zaczął się otwierać.
I wtedy okazało się, że  to są ogromne skrzydła, które zaczęły się rozchylać i odsłoniły postać anioła.
 
Zacząłem się przyglądać Aniołowi. Ma niesamowicie piękną energię, jest kryształowy, a pływają po nim tęczowe kolory. Ogromne skrzydła, prawie do samych stóp, złożone na plecach w tej chwili, to kryształowe pióra z których wydobywa się lekko pulsujące światło.
Mienią się różnymi kolorami tęczy, różowy przechodzi w fiolet, fiolet w indygo, w chabrowy, szmaragdowy. Tak gra świateł...

Anioł jest przejrzysty i wygląda jak żywy klejnot, stworzony z brylantów.
Twarz ma kobiecą, delikatną, oczy przymknięte. Medytuje.
Ciało, tułów to równie delikatne kryształy. Jakby był obleczony w przylegającą kryształową suknię, uszytą z drobnych a podłużnych kryształowych łusek.
Na głowie ma równie delikatny czepek, wykończony zwisającymi kroplami brylantów.
Cała jego energia delikatnie promieniuje światłością, a jednocześnie pływają po nim kolory tęczy.
 
Jeszcze takiego Anioła nie spotkałem, aż dech zapiera... Oglądają go ze mną również inne Istoty i wszyscy zastygliśmy w wielkim osłupieniu...
Oczyszcza się w medytacji i widzę jak w jego piersi zapłonęła różowa kula - czakra serca. Kolejny śliczny ozdobnik klejnotu.

Aż mi się lekko zrobiło, jak widzę i opisuję to cudo stworzenia...
My ludzie jesteśmy stworzeni na podobieństwo Aniołów, jednak pamięć o tym została nam odebrana, by doświadczać pełni życia.  Tęczy życia.

Pozdrawiam





zwiń tekst



LECH WAŁĘSA JAKO WCIELENIE DUSZY JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO - nowe, nieprawdopodobne zbiegi okoliczności
Pon, 11 gru 2023 00:04 komentarze: brak czytany: 1005x

Fundacja Nautilus jako pierwsza w Polsce postawiła zdecydowaną tezę, że wielki lider Solidarności Lech Wałęsa jest wcieleniem duszy twórcy polskiej niepodległości w 1918 roku, czyli Józefa Piłsudskiego. Badając od 25 lat w Polsce i na świecie zjawisko reinkarnacji ustaliliśmy i traktujemy jako absolutny aksjomat nie tylko jej istnienie, ale także to, że wielkie postacie światowej czy polskiej polityki.......

czytaj dalej

Fundacja Nautilus jako pierwsza w Polsce postawiła zdecydowaną tezę, że wielki lider Solidarności Lech Wałęsa jest wcieleniem duszy twórcy polskiej niepodległości w 1918 roku, czyli Józefa Piłsudskiego. Badając od 25 lat w Polsce i na świecie zjawisko reinkarnacji ustaliliśmy i traktujemy jako absolutny aksjomat nie tylko jej istnienie, ale także to, że wielkie postacie światowej czy polskiej polityki bardzo często wracają ponownie, aby „dokończyć swoje poprzednio prowadzone dzieło”. Obserwując postać Lecha Wałęsy od bardzo dawna nie mamy cienia wątpliwości, że jest to ta sama dusza.

Nie ma żadnego przypadku w tym, że akurat tego człowieka tryby historii wyniosły na sam „szczyt ziemskiej atmosfery współczesnej historii świata”, do którego docierają jedynie nieliczni ludzie na Ziemi. Podobieństwa Wałęsy z Józefem Piłsudskim dotyczą nie tylko tego, że wielki Marszałek za życia praktycznie przez całe 20-lecie Międzywojenne zmagał się z oskarżeniami (w pełni słusznymi dodajmy!) o współpracę z wywiadem Niemiec i Austrii, ale także posiadał setki przeróżnych nawyków i cech, które odnajdujemy w obecnym Lechu Wałęsie. Po publikacji naszego kolegi o Lechu Wałęsie w „Dzienniku Pokładowym” dostaliśmy bardzo ciekawy e-mail od naszej koleżanki Małgosi, która przygotowując materiał do książki natrafiła na bardzo ciekawy ślad.

[…] Śledzę jednak na bieżąco Wasz portal: zainteresowała mnie hipoteza, jakoby Lech Wałęsa miał być reinkarnacją marszałka Piłsudskiego. Ponieważ gromadzę materiał do książki o początkach prawa autorskiego w Polsce, czytam dziesiątki publikacji z okresu dwudziestolecia międzywojennego. Właśnie skończyłam pamiętniki jego żony, Aleksandry Piłsudskiej (A. Piłsudska, Wspomnienia, Warszawa 1989), w których znalazłam kilka rzeczywiście zaskakujących zbieżności pomiędzy losami, wydarzeniami a nawet zwyczajami obu tych postaci. Myślę, że warto, aby ją dokładnie przestudiować pod tym kątem, podobnie jak wspomnienia Józefa Becka (J. Beck, Pamiętniki Józefa Becka, Warszawa 1955; J. Beck, Ostatni raport, Warszawa 1987), w których roi się od prywatnych informacji o Marszałku. […]

A tymczasem dwie interesujące „zbieżności”, charakterystyczne zarówno dla Piłsudskiego, jak i dla Wałęsy: słynne imieniny i stale noszony przy sobie wizerunek Matki Boskiej. Pytanie brzmi: czy Wałęsa – lub ktoś z jego otoczenia – czytał te wspomnienia i wzorował się na nich (świadomie lub podświadomie), czy też nie?

 
„Imieniny męża – pisze Aleksandra Piłsudska – nieodmiennie przewracały normalny tryb życia w Sulejówku. Od wczesnego rana przygrywały w ogródku orkiestry 7. pułku i 1. pułku szwoleżerów. Goscie zatłaczali pokoje od rana do wieczora. Krewni, przyjaciele, bliscy znajomi, reprezentacje wojskowe, POW, legioniści, przedstawiciele najrozmaitszych organizacji i wiele, wiele innych osób przybywało nawet z krańców Polski, aby zapewnić męża o swej lojalności, przywiązaniu i miłości. Każdego trzeba było przyjąć osobiście. Wieczorem salon był pełen kwiatów, owoców, słodyczy i prezentów różnego rodzaju. Największą przyjemność sprawiali mężowie ludzie prości, dawni szeregowi z Legionów, chłopi i robotnicy, z których niejeden szedł pieszo przez cały dzień do Sulejówka. Chłopi przynosili ze sobą jaja, masło, ser, domowe wino a czasem nawet żywe ptactwo i zwierzęta. [...]”. (s. 216).


„Tradycje obchodzenia imienin męża w szerszym, pozarodzinnym gronie rozpoczęli legioniści podczas pierwszej wojny światowej. W roku 1915 wraz z życzeniami ofiarowali mężowi złoty zegarek z napisem: „Kochanemu Komendantowi – korpus oficerski”. W roku 1916 otrzymał szablę, w 1919 papierośnice z dedykacją: „Komendantowi – od oficerów adiutantury”. W 1914, gdy wyruszał na wojnę, ofiarowano mu malutki obrazek Matki Boskiej Ostrobramskiej w srebrze (!).

Obrazek ten nosił zawsze przy sobie aż do ostatniej chwili życia. W roku 1918, kiedy siedział w więzieniu w Magdeburgu, nadeszły 19 marca dziesiątki tysięcy powinszowań. I rzecz jakże charakterystyczna dla Niemców. Wówczas tej korespondencji nie doręczyli, ale przechowali ja w porządku, a po zwolnieniu go z więzienia odesłali wszystko do Warszawy. Gdy w roku 1931 dzień jego imienin przypadł  czasie jego pobytu na Maderze, otrzymał tam również mnóstwo powinszowań od bliskich i obcych ludzi. Ilość liczyła się na tomy”. (s. 217-218).


 […]




zwiń tekst



DZIWNE ZACHOWANIE GOŁĘBIA
Sob, 19 mar 2016 19:20 komentarze: brak czytany: 763x

Bardzo osobliwy opis zachowania gołębia przysłał do nas czytelnik. Czy to rzeczywiście możliwe, że ptak... popełnił samobójstwo?Dziś (19.03.2016) rano o 6.35 ,miałem zadziwiające zdarzenie. Jadąc autem w Warszawie al.Niepodległości zatrzymałem się,a raczej powoli dojeżdżałem  do czerwonych światłach.Przed moim autem stało inne auto.Na krawężniku stał gołąb. Jak auta się zatrzymały,gołąb.......

czytaj dalej

Bardzo osobliwy opis zachowania gołębia przysłał do nas czytelnik. Czy to rzeczywiście możliwe, że ptak... popełnił samobójstwo?

Dziś (19.03.2016) rano o 6.35 ,miałem zadziwiające zdarzenie. Jadąc autem w Warszawie al.Niepodległości zatrzymałem się,a raczej powoli dojeżdżałem  do czerwonych światłach.Przed moim autem stało inne auto.Na krawężniku stał gołąb. Jak auta się zatrzymały,gołąb truchtem podszedł,pod aut stojące przede mną i zatrzymał się blisko wewnętrznej  tylnego koła.
Pierwsze moje skojarzenie było takie,że chciał coś zjeść pod tym samochodem,ale znajomość zachowań gołębi raczej sugerowało by,że ucieknie od auta. Gdy auta powoli ruszały,gołąb SPECJALNIE wszedł pod koło,podkreślam słowo  SPECJALNIE !!!.
Oczywiście nic z jego głowy nie zostało.
Na głos powiedziałem - o rany popełnił samobójstwo-nic innego z tego zdarzenia nie mogło wyniknąć.    
Może Wy macie inne wytłumaczenie ????
pozdrawiam
[dane do wiad. FN]

Nie potrafimy tego wytłumaczyć w inny sposób, niż tragiczną w skutkach pomyłką gołębia, który nie przewidział zachowania samochodu.



zwiń tekst



POWAŻNY PROBLEM Z TEORIĄ 'TRUJĄ, A CHEMTRAILS TO ŚLADY ZBRODNIARZY MORDUJĄCYCH LUDZKOŚĆ I SIEBIE OCZYWIŚCIE TAKŻE PRZY OKAZJI...'
Pon, 11 gru 2023 00:05 komentarze: brak czytany: 797x

Regularnie dostajemy e-maile w sprawie tzw. chemtrails, czyli śladów 'po rozpylaniu trucuzn'. Oto przykład z ostatnich godzin:  -----Original Message----- From: [dane do wiad. FN] Sent: Thursday, March 17, 2016 8:50 AM To: FUNDACJA NAUTILUS Subject: Chemtrails - fakty czy fake`s?  Witam  Ktoś zebrał fotki w .gif-a i zrobił krótki przegląd w skali globalnej...  ki czort.......

czytaj dalej

Regularnie dostajemy e-maile w sprawie tzw. chemtrails, czyli śladów 'po rozpylaniu trucuzn'. Oto przykład z ostatnich godzin:

 

-----Original Message-----
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Thursday, March 17, 2016 8:50 AM
To: FUNDACJA NAUTILUS
Subject: Chemtrails - fakty czy fake`s?

 

 Witam

 

 Ktoś zebrał fotki w .gif-a i zrobił krótki przegląd w skali globalnej...  ki czort?

 

 Pozdrawiam

 

 I. [dane do wiad. FN]


 

OD FN

 

Truje NWO, Bank Światowy, Rząd Światowy i tajne organizacje. Latają i rozpylają nasi znajomi piloci zaprzyjaźnieni z FN.

 

 „Dlaczego trujecie, dlaczego rozpylacie trucizny i mordujecie miliony osób?” – z tym dramatycznym pytaniem zwrócił się do FN jeden ze zwolenników teorii spiskowej związanej ze zjawiskiem chemitrails. Niestety, miał wiele racji…

 

 Przez wiele dziesiątków lat było to zjawisko znakomicie znane i w zasadzie nikt się nie zastanawiał, dlaczego smugi kondensacyjne istnieją. Wiadomo – samolot odrzutowy zostawia za sobą taką właśnie smugę. Naukowcy już dawno ustalili, że smugi kondensacyjne wytwarzają się w sposób naturalny z powodu emisji z działających turbin samolotowych gorących oraz wilgotnych gazów. Emisja taka musi zachodzić w odpowiednich warunkach atmosferycznych - na dużych wysokościach, gdzie powietrze jest zimne i suche. Wyziewy silnikowe tamże zamieniają się w kryształki lodu, które w dalszej kolejności podlegają sublimacji. Jeżeli warunki klimatyczne są dobre, wtedy takie smugi potrafią utrzymywać się bardzo długo w powietrzu, a nawet tworzyć ogromne i szerokie pasy.

 

 Wszystko było dobrze do czasu, kiedy do Polski około dziesięciu lat temu dotarła bardzo agresywna rodzina teorii spiskowych z cyklu „oni knują, oni trują”. Wtedy smugi kondensacyjne zamieniły się… w chemitrails. I się zaczęło!

 

 Chemtrails (to skrót od  angielskich słów chemical trails czyli chemiczne ślady) zakładają, że nad naszymi głowami jest prawie Oświęcimska Komora Gazowa na skalę globalną. Nie są to bowiem żadne tam smugi kondensacyjne, ale zwykłe gazy bojowe, przy pomocy których pogarsza się zdrowie ludności. Kto truje? Tu miłośnik teorii spiskowej obudzony nawet w środku nocy bezbłędnie wyduka po kolei sprawców: przede wszystkim NWO, ale także Bank Światowy, Rząd Światowy, tajne organizacje i ci, którzy współorganizowali zamachy 11 września.

 

Dlaczego trują? Tu odpowiedź jest także oczywista – dla kasy i władzy. Ale także dlatego, żeby „łatwiej psubraty z NWO mogły zapanować nad światem”. Wytrują połowę ludzkości, będzie więcej miejsca itd. Logiczne, proste, bez żadnych tam „ale” czy „Dlaczego”. Po prostu trują i już.

 

Teoria spiskowa jak to teoria spiskowa, mieliśmy już lepszych i bardziej pokręconych zawodników w tej „dyscyplinie”, ale pojawił się poważny problem. Natknął się na niego nasz współpracownik i przyjaciel, zawodowy pilot wojskowy, którego syn naczytał się w sieci o teoriach spiskowych i zaatakował któregoś dnia własnego ojca pytaniem: „Tato, czy ty także ciągniesz za sobą taką smugę jak lecisz?”. Kiedy nasz znajomy odpowiedział twierdząco, wtedy jego syn spuścił głowę i powiedział, że jest mu przykro, że jego ojciec jest sługusem NWO.

 

Dopiero wielogodzinne ślęczenie w sieci pozwoliły naszemu znajomemu nadrobić zaległości w wiedzy  z zakresu czym jest NWO, dlaczego rozpylają chemitrails, od kiedy chcą kasy i władzy, dlaczego chcą mordować ludzkość itp. Z tą wiedzą ponownie poprosił na rozmowę syna i powiedział mu stanowczo, że teoria jest kompletnym idiotyzmem z wielu powodów, ale on wymieni tylko jeden. Otóż nad polskim niebem największe „chemitrails” robią samoloty wojskowe, na których lata jego ojciec i koledzy. Jeżeli on uczestniczyłby w zamianie Polski w „nowoczesną komorę oświęcimską” to oznaczałoby, że truje… sam siebie, a także żonę i synów. On natomiast ma taki plan, że chce być zdrowy i żadna „kasa i władza gnid z NWO” jego nie zmusi do tego, aby zatruwać swoje dzieci, które bardzo kocha. Ten argument trafił do jego małego syna, który już więcej nie poruszał tego tematu.

 

 Na nasz pokład wartkim strumieniem płyną zdjęcia z „roboty NWO i służb”, czyli zatruwania Polaków. Dotyczy to nas dość dotkliwie, gdyż wielu spośród ludzi FN to… właśnie piloci. Dlaczego tak jest? Trudno dociec, ale już kiedyś to sygnalizowaliśmy. W każdym razie trują i są na „usługach szajki Rządu Światowego” nasi oficerowie. Oczywiście piszemy to ironicznie, ale w pytaniach, które docierają do nas od czytelników w stylu ”Naprawdę jesteście pilotami?! To dlaczego trujecie, dlaczego rozpylacie trucizny i mordujecie miliony osób?!” jest ziarno prawdy. Faktem jest bowiem, że spalanie tysięcy to paliwa lotniczego na dużych wysokościach nie pozostaje bez wpływu na chociażby efekt cieplarniany. W tym sensie istotnie „trujemy”, choć nie „na usługach wiadomych mocodawców” itp.

 

 Tak się składa,  że w szeregach FN był Ś.P. inż. Leszek Czarnecki, znakomity polski konstruktor samolotów, którego wiedza i talent sprawiła, że takim sukcesem okazał się samolot Iskra. Okazało się, że przez chwilę pracował on nad tajnym radzieckim projekcie wojskowym stworzenia samolotu, który rozpylałby… gazy bojowe nad terytorium wroga. Wstępne obliczenia i eksperymenty pokazały, jak bardzo trudnym byłby taki projekt. Przy okazji inż. Czarnecki stanowczo oświadczył, że wszelkie rozpylania „przez dysze silnika” to brednie, a rozpylać można jedynie ze zbiorników podwieszonych lub umieszczonych w samolocie. Jest jednak tysiąc zaskakujących problemów.

Jeden z nich polega na tym, że taki samolot powinien lecieć prawie… nad ziemią. Powód? Przemieszczanie się mas powietrza. Jeżeli ktoś chciałby cokolwiek rozpylać nad Polską na wysokości kilku tysięcy metrów musi liczyć się z tym, że w zasadzie opryskuje już nawet nie Czechy, ale przy dobrym wietrze Afrykę albo i nawet Australię.

Stąd według naszego eksperta wszelkie teorie o chemitrails to nie tylko bajki, ale także nie trzymające się logiki bzdury.

Cały czas wspominamy p. Leszka, brakuje nam jego ciepłego głosu, ogromnej wiedzy o lotnictwie...



zwiń tekst



NIEZWYKŁE PODOBIEŃSTWO SCENY Z OBECNEJ KAMPANII PREZYDENCKIEJ W USA... Z FILMEM ANIMOWANYM SPRZED LAT
Sob, 19 mar 2016 09:53 komentarze: brak czytany: 608x

...From: [dane do wiad. FNSent: Wednesday, March 16, 2016 11:26 AMTo: FNSubject: Re: Zadziwiająco trafna prekognicja! - wybory prezydenckie USA -TrumpSzanowni państwo trafiłem na ten materiał dotyczące kandydata na prezydenta Donalda trumpaJak to możliwe, że 15 lat wcześniej w serialu Simpson pojawiły się sceny jota w jote zgadzające się z dzisiejszymi wystąpieniami Trumpa? Zgadzają się absolutnie.......

czytaj dalej

...From: [dane do wiad. FN
Sent: Wednesday, March 16, 2016 11:26 AM
To: FN
Subject: Re: Zadziwiająco trafna prekognicja! - wybory prezydenckie USA -Trump

Szanowni państwo trafiłem na ten materiał dotyczące kandydata na prezydenta Donalda trumpa

Jak to możliwe, że 15 lat wcześniej w serialu Simpson pojawiły się sceny jota w jote zgadzające się z dzisiejszymi wystąpieniami Trumpa? Zgadzają się absolutnie najmniejsze detale, gesty, umiejscowienie publiczności, ochrony. Nawet jeden zwolennik Trumpa upuszcza w tym samym momencie transparent i dokładnie w takii sam sposób... Wydaje się to nieprawdopodobne by był to zbieg okoliczności

https://www.youtube.com/watch?v=7aTNskAOUKs

Jestem ciekaw co Państwo mają do powiedzenia na ten temat.

pozdrawiam



zwiń tekst



KULE ORBS PODCZAS WŁAMANIA
Sob, 12 mar 2016 21:08 komentarze: brak czytany: 686x

Pojawiają się tam, gdzie są silne ludzkie emocje. Na przykład podczas włamania. Witam na facebooku umieszczono film z włamania. Na końcu filmu są latające smugi może to ORBSY  prosze zerknijcie na koniec tego filmu. Są w 4 min filmuhttp://warszawawpigulce.pl/okradli-rodzine-z-czworka-dzieci-zabrali-oszczednosci-zycia-rozpoznajesz-ich-wideo/    pozdrawiam serdeczniestała czytelniczka.......

czytaj dalej

Pojawiają się tam, gdzie są silne ludzkie emocje. Na przykład podczas włamania.

Witam na facebooku umieszczono film z włamania. Na końcu filmu są latające smugi może to ORBSY  prosze zerknijcie na koniec tego filmu. Są w 4 min filmu
http://warszawawpigulce.pl/okradli-rodzine-z-czworka-dzieci-zabrali-oszczednosci-zycia-rozpoznajesz-ich-wideo/ 

 

pozdrawiam serdecznie
stała czytelniczka
[dane do wiad. FN]

 

Poniżej podobne nagranie z włamania i... także kule orbs.

https://www.youtube.com/watch?v=322BIamcZXI&feature=youtu.be



zwiń tekst



CZY KOLEJNE POTWIERDZENIE 'DZIWNEGO DŹWIĘKU' Z TERENU POLSKI?
Sob, 12 mar 2016 20:27 komentarze: brak czytany: 631x

E-mail dostaliśmy 10 marca, ale dziwny dźwięk nasza czytelniczka słyszała 16 lutego 2016.   -----Original Message-----From: [dane do wiad. FN]Sent: Thursday, March 10, 2016 8:42 PMTo: FNSubject: dźwiękiWitam,Ja też słyszałam taki dźwięk. To nie ściema ani jakieś kombinacje z nagrywaniem. Brzmiało podobnie, jak na wszystkich filmikach. Te dźwięki mają coś ze sobą wspólnego. Ten dźwięk.......

czytaj dalej

E-mail dostaliśmy 10 marca, ale dziwny dźwięk nasza czytelniczka słyszała 16 lutego 2016.

 

-----Original Message-----
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Thursday, March 10, 2016 8:42 PM
To: FN
Subject: dźwięki

Witam,
Ja też słyszałam taki dźwięk. To nie ściema ani jakieś kombinacje z nagrywaniem. Brzmiało podobnie, jak na wszystkich filmikach. Te dźwięki mają coś ze sobą wspólnego. Ten dźwięk, który słyszałam brzmiał jakby ktoś przycinał blachę piłą elektryczną, fleksem czy jakimś takim narzędziem.
Słyszałam to 16 lutego 2016 roku ok. 18.30 (było już ciemno), za miastem. Nie ma tu żadnego przemysłu, ani pary z kotłowni.
Nie raz słyszałam, jak sąsiedzi używają pił elektrycznych w swoich gospodarstwach ale ten dźwięk był inny. Nie dochodził z żadnego kierunku.
Dochodził z góry...znad lasu. Był podobnie, jak te przedstawione, modulowany, raz głośniejszy, raz cichy, ale generalnie bardzo głośny. Kiedy weszłam do domu aby znaleźć jakieś urządzenie do nagrywania było go słychać i czułam jakby wibracje.
Trwało to może ok. 7 minut.
Nic nie nagrałam.
Najbardziej podobnie brzmiało, jak w nagraniu z Bristolu przedstawionego w artykule.
Aktywność słońca tego dnia była spora, co można sprawdzić w archiwum pomiarów.
Znam wszystkie odgłosy z sąsiedztwa (dalekiego sąsiedztwa), znam odgłosy przelatujących samolotów ale to było zupełnie coś innego.
Całkiem na serio.
Kiedy chwilę później wróciłam do domu wyłączył się telewizor. Mój mąż go ponownie włączył, a on się znów wyłączył. I tak 3 razy. Nigdy wcześniej sam się nie wyłączył i do teraz się to nie zdarzyło.

Pozdrawiam
PS.
Proszę o zachowanie dla siebie mojego adresu e-mailowego. Dziękuję.



zwiń tekst



UGRYZŁ GO... DUCH DZIADKA!
Czw, 10 mar 2016 02:26 komentarze: brak czytany: 619x

Czy duch może ugryźć człowieka? Jak najbardziej. Czy tak było w tym przypadku? Trudno powiedzieć, ale historia została przysłana przez naszego czytelnika. Gdy byłem jeszcze mały,miałem około trzech lat,w nocy nawiedził mnie duch, ja go widziełem jako czarnego psa (wiem,że to niemożliwe żebym pamiętał tę historię,ale większość opowiedziala mi mama kilka dni po tym zdarzeniu pokazałem palcem mojej .......

czytaj dalej

Czy duch może ugryźć człowieka? Jak najbardziej. Czy tak było w tym przypadku? Trudno powiedzieć, ale historia została przysłana przez naszego czytelnika.

Gdy byłem jeszcze mały,miałem około trzech lat,w nocy nawiedził mnie duch, ja go widziełem jako czarnego psa (wiem,że to niemożliwe żebym pamiętał tę historię,ale większość opowiedziala mi mama kilka dni po tym zdarzeniu pokazałem palcem mojej mamie w książce o psach czarnogo wilczura)który mnie ugryzł w pośladek.
Obudziłem swoim płaczem mame,która myślała że,miełem zły sen.Byłem taki mokry jak bym wyszedł spod prysznica,aserce waliło mi jakby zaraz miało wypaść.
Odpędzałem od siebie ducha.,którego mama niewidziała.po dłuższej chwili wyczuła w pokoju inną atmosferę,zimno i dziwny zapach.Gdy mama mnie tuliła i próbowała uspokoić.Ten duch ukazał się mamie.Widziała go jako czarną zjawę przedstawił się jako dziadek mojego starszego rodzeństwa / ten dziadek nieżył już od około 15 lat i nie był moim, bo ja jestem z drugiego małżeństwa mojej mamy/.Rozmawiał z mamż telepatycznie i powiedział ,że przyszedł żeby mnie zniszczyć.Mama próbowała różnych spospbów żeby się go pozbyć /wode święconą , modlitwa , litanie, różaniec, krzyż/ ale nic nie pomagało on nadal mnie gryzł. Mama obudziła moją starszą o 11 lat siostrę ona odrazu zorientowała się o co chodzi .Położyła się na tapczanie mnie położyła na siebie i skrzyżowała ręce i tak do rana zemną leżała ten duch był ale czuło się jego bezradność i w końcu jak nagle się zjawił tak nagle odszedł . Rano jak mnie mama przebierała to pod pampersem na prawym pośladku miałem ślad ugryzienia przez psa/bielizna i pampers były całe / a sąsiadka pielęgniarka stwierdziła ugryzienie przez psa i kazała nam pójść do lekarza .Mama zrobiła zdjęcie tego pośladka ,ale jak wywołano je to nie było na zdjęciu śladu, a i ugryzienie nagle zgineło. Te przeżycie dobrze pamięta moja mama i siostra i nie chciały by przeżywać tego jeszcze raz .Moja mama i siostra mają dar widzenia duchów i ja chyba też , a mój starszy brat śmieje się z nas że wierzymy w takie brednie .Tylko że my to przeżyliśmy naprawdę i nawet ciężko opisać to przeżycie .To poprostu trzeba przeżyć samemu jak to mówi mama. Mama i siostra miały jeszcze inne spotkania z duchami ,ale to były dobre duchy i te spotkania nie wywarły na nich takiego wrażenia żeby to wspominały i rozmawiały o tym .

Teraz mieszkam gdzieś indziej, ale i tak często nie widze a czuje coś dziwnego.



zwiń tekst



WATYKAN I KSIĄDZ EGZORCYSTA
Pon, 11 gru 2023 00:05 komentarze: brak czytany: 604x

Tekst został opublikowany w miejscu promowania książek (adres w sieci), a dotyczy znanego księdza-egzorcysty. W 1998 roku papież Jan Paweł II dowodził w encyklice "Fides et Ratio" , że tytułowe "wiara i rozum są jak dwa skrzydła unoszące człowieka ku kontemplacji prawdy". To jasna odpowiedź na zarzuty osób, które widzą w religii chrześcijańskiej opozycję do wiedzy naukowej, nie rozumiejąc, że.......

czytaj dalej

Tekst został opublikowany w miejscu promowania książek (adres w sieci), a dotyczy znanego księdza-egzorcysty.

 

W 1998 roku papież Jan Paweł II dowodził w encyklice "Fides et Ratio" , że tytułowe "wiara i rozum są jak dwa skrzydła unoszące człowieka ku kontemplacji prawdy". To jasna odpowiedź na zarzuty osób, które widzą w religii chrześcijańskiej opozycję do wiedzy naukowej, nie rozumiejąc, że "z punktu widzenia chrześcijan rzeczywistość materialna i nadprzyrodzona współistnieją ze sobą jako kontinuum w świecie stworzonym przez Boga i odkupionym przez Chrystusa." 

 Krytykom katolicyzmu trudno uznać, że Watykan nie jest producentem zabobonów i wymyślonych zjawisk, których nie sposób wyjaśnić na drodze naukowej. Wręcz przeciwnie, Stolica Apostolska od lat mierzy się z trudnym zadaniem, zwalczając "fałszywych proroków" w swoim łonie i piewców efektownych teorii, które co prawda mogą przyciągnąć do Kościoła wiernych, ale jednocześnie stanowią ogromne zagrożenie, wprowadzając podziały i rodząc konflikty. W tym kontekście John Thavis w swojej książce "Tajemnice watykańskich proroctw" tłumaczy, dlaczego Kościół nie chce uznać objawień w Medjugorie, co sprawiło, że na księży pragnących odprawiać egzorcyzmy nałożono ograniczenia i dlaczego Watykan obawia się kultu relikwii?




zwiń tekst



NAZYWAJĄ NASZĄ ZIEMIĘ... - oto wywiad o UFO z załogą FN
Czw, 10 mar 2016 09:51 komentarze: brak czytany: 833x

Porządkujemy katalogi, archiwizujemy pliki. Jednym z tekstów, który właśnie trafia do Archiwum FN, jest wywiad z naszym kolegą z pokładu Nautilusa. Jeśli ktoś chce przeczytać, co myśli na temat UFO... - wywiad był opublikowany 2 lipca 2015 roku w "Światowy Dzień UFO".   2 lipca to Światowy Dzień UFO. "Gdy odkryjemy prawdę o istnieniu i wizytach obcych, to będzie oznaczać koniec.......

czytaj dalej

Porządkujemy katalogi, archiwizujemy pliki. Jednym z tekstów, który właśnie trafia do Archiwum FN, jest wywiad z naszym kolegą z pokładu Nautilusa. Jeśli ktoś chce przeczytać, co myśli na temat UFO... - wywiad był opublikowany 2 lipca 2015 roku w "Światowy Dzień UFO".

 

2 lipca to Światowy Dzień UFO. "Gdy odkryjemy prawdę o istnieniu i wizytach obcych, to będzie oznaczać koniec świata jaki znamy" - mówi w rozmowie z nami szef Fundacji Nautilus badającej zjawiska paranormalne.

 
Od jak dawna zajmuje się Pan badaniem UFO i innych zjawisk nadprzyrodzonych. Czy to wynika z jakiegoś odkrycia, osobistego doświadczenia?

Na początku chciałbym podkreślić, że nienawidzę określeń "nadprzyrodzone" czy "paranormalne". Walczę z nimi. Jestem pewien istnienia zjawisk, które ma Pan na myśli. Są one więc normalne, ale o nich się nie mówi. Można je uznać po prostu za jeszcze niewyjaśnione. Kiedyś ta aura tajemniczości się skończy i ludzkość uzna to wszystko za fakt. W moim przypadku zainteresowanie UFO wiąże się z bardzo osobistą historią. W 1977 roku, gdy miałem kilka lat, moja już nieżyjąca babcia, stojąc wraz z siostrą obok domu, zaobserwowała potężny obiekt latający o kształcie spodka, który "wisiał" bardzo nisko. Babcia, która była osobą śmiertelnie poważną, opowiedziała mi o tym zdarzeniu, co dogłębnie mną wstrząsnęło. Zauważyłem potem, że wypytywanie o to rodziców czy kogokolwiek, kogo uważam za autorytet, mija się z celem, bo oni nic nie wiedzą. Zmierzyć się z tymi pytaniami mogłem dopiero później, gdy byłem na studiach. Zacząłem czytać różne materiały i książki. A potem było radio Zet i moja audycja "Nautilus", która dała ogromną siłę, jeśli chodzi o możliwość gromadzenia informacji. Później pojawiła się fundacja. Interesuje się już tą tematyką przeszło 30 lat. Po tym czasie jestem już w stanie zaspokoić swój głód wiedzy. Chociaż wiele rzeczy jest dla mnie zagadką, to otworzył się przede mną świat wprost niebywały.

Czy według pańskich badań przypadki lądowania UFO w Polsce są liczne?

One są regularne, ale jednak rzadkie. Trzeba mieć wielkie szczęście, żeby zobaczyć taki obiekt z bliska i jeszcze więcej szczęścia, żeby zrobić mu zdjęcia. Dwa miesiące temu miałem okazję spotkać człowieka, który w 2013 roku zrobił niezidentyfikowanemu obiektowi latającemu rewelacyjne zdjęcia smartfonem . Uważam, że należą one do czołówki fotografii UFO na świecie. A wiarygodność tego człowieka uznaję za bezdyskusyjną, nawet nie zamierzam poddawać tych ujęć żadnym analizom pod kątem fotomontażu. Nie potrzebuję tego, bo gdy rozmawiałem z nim twarzą w twarz i patrzyłem mu w oczy, to wrażenie, z jakim ten człowiek opowiadał o całej sytuacji, przebijało wartość jakichkolwiek badań. Po prostu jest pewna bariera, powyżej której w fundacji Nautilus wiemy, że świadek mówi prawdę. A wspomniane zdjęcia zamierzam przedstawić w Los Angeles na wrześniowym kongresie MUFON-u, czyli największej organizacji ufologicznej w USA, z którą współpracuję. Na te spotkania z różnymi zdjęciami i opisami innych przypadków latam do Ameryki regularnie. Ale proszę pamiętać, że trafia do nas niewielki ułamek relacji o spotkaniach z pozaziemską inteligencją.

A ile Nautilus ma zarejestrowanych przypadków lądowania UFO w naszym kraju?


Robimy to na skalę ogólnopolską od 1995 r., więc mamy zarejestrowanych tysiące przypadków.

Są wśród nich "porwania" przez kosmitów? Bliskie spotkania trzeciego stopnia?

Jak najbardziej. Badamy takie przypadki w sposób szczególny. Są takie zdarzenia jak na przykład to w Zdanach z 2006 roku, któremu poświęciliśmy 10 lat analiz. Ale podróżujemy po całym świecie. W tym roku byliśmy w Hongkongu, Japonii, Szwajcarii. Odkąd wiem, że nie jesteśmy sami we wszechświecie, świat się dla mnie niesamowicie skurczył. Badamy zjawiska niesamowite i przejmujące. Kiedyś ludzkość będzie musiała się zmierzyć z tą wiedzą. I to odkrycie będzie oznaczać koniec świata. Ale nie w sensie apokalipsy i walących się budynków, tylko koniec świata idei. Ludzkość dowie się wtedy, co obcy do nas mówią.

No właśnie, a co według Pana mają nam do przekazania? Czy, tak jak uważa wielu ufologów, mogą nam odpowiedzieć na pytania egzystencjalne: kim jesteśmy, skąd pochodzimy? Twierdzą, że nas stworzyli?

Obcy nie mówią o niczym innym. Jeżdżąc po całym świecie i rozmawiając z ludźmi, którzy mieli z nimi kontakt, ze zdumieniem spostrzegłem, że mają do przekazania te same wiadomości. Jeżeli na przykład jakiś chłop w brazylijskiej dżungli po kontakcie z obcymi opisuje to spotkanie tak samo jak japoński inżynier, to tu nie ma miejsca na wątpliwości. Przylatujący tutaj przedstawiciele pozaziemskich cywilizacji dysponują niesamowicie zaawansowaną technologią i pewnie śmieją się do rozpuku z naszej, ale przede wszystkim mają wiedzę. Nie chodzi o know-how odnośnie techniki budowania bardziej zaawansowanego modelu iPhone'a, tylko wiedzę o duchowości. To jest szok! Oni wraz z rozwojem cywilizacji zaczęli się dowiadywać więcej o duchowości, duszy, Bogu, kreacji czy reinkarnacji i prawach rządzących życiem. Tylko o takich kwestiach chcą nam mówić. Zaś naszatechnologia ma dla nich absolutnie drugorzędne znaczenie.
Proszę pamiętać, że cała ludzkość popełniła wielki błąd i przybysze z kosmosu to widzą. Duchowość musi rozwijać się razem z technologią. Jeżeli się je oddzieli, tak jak my zrobiliśmy, kończy się to tragedią. Zmierzamy ku katastrofie.

Erich von Däniken czy Alan Alford w swoich książkach wprost piszą, że ludzie pochodzą od obcych. Że to oni nas stworzyli.

Bo jest to prawda. Pamiętajmy, że są odmienne rasy obcych z różnych galaktyk. Są takie istoty, które znamy z filmu "Bliskie spotkania trzeciego stopnia" Stevena Spielberga, ale są też tacy, którzy wyglądają identycznie jak my. Obcy zresztą sami mówią, że my i oni to jedno. Różnice widać na przykład w długości życia. Niektóre rasy żyją nawet około 1000 lat. Jakieś zdarzenie wieki temu musiało spowodować, że nabraliśmy cech upodabniających nas do swoich stworzycieli. Albo w jakimś sensie jesteśmy nimi. Stanowi to dla mnie wielką tajemnicę. Pomimo całej dynamiki działania fundacji Nautilus nie jesteśmy w stanie przebić tej bariery niewiedzy, ale trzeba próbować. Być może kiedyś ludzkość pozna prawdę.

Ale czy uważa Pan, że wszystkie te rasy mają wobec nas przyjazne zamiary? Czy są jednak cywilizacje nam wrogie i ludzkości grozi z ich strony Armagedon?

Nie, to drugie twierdzenie jest kompletną bzdurą. Rasy które osiągają stopień rozwoju, pozwalający im na podróże międzygwiezdne, są ze sobą w kontakcie. Mają swojego rodzaju porozumienie, zgodnie z którym nie wolno ingerować w inne światy. Chyba, że to, co się dzieje na danej planecie, zagraża innym światom.

Czyli tworzą rodzaj intergalaktycznego ONZ, dla którego nasza planeta jest czymś na wzór małego afrykańskiego państewka?

Tak, to porównanie jest słuszne. Ale trzeba je urozmaicić o element duchowy. Oni mają identyczną duszę jak my, tylko bardziej rozwiniętą. Zarówno nas jak i kosmitów dotyczy reinkarnacja. Oni mogą się wcielać na Ziemi w ludzkie ciała. Teraz będziemy jechać do jednej z takich osób do Szwajcarii, która zdołała udowodnić fakt swojego nowego wcielenia. A wracając do tematu rzekomego zagrożenia, to żeby wyrzucić wszystkie znane hollywoodzkie produkcje grozy do kosza, wystarczy się rozejrzeć wokół. Jak Pan widzi, nikt nas nigdy nie zaatakował i tego nie zrobi. A ich technika przecież pozwalałaby na zniszczenie nas w ciągu jednego dnia. Ziemia jest zresztą przez obcych nazywana planetą bólu i łez. Oni twierdzą, że to my sami jesteśmy dla siebie zagrożeniem. W fundacji Nautilus mamy prawie 30-letnie doświadczenie rozmawiania z ludźmi, którzy mówią, że spotkali kosmitów. Jeden z najważniejszych elementów weryfikujących prawdziwość ich relacji pojawia się, gdy opisują czym konkretnie zainteresowali się przybysze z gwiazd. Jeżeli ktoś mówi, że zafascynowali się jego nowym telefonem, to taki przypadek przestaje nas interesować. Jest bardzo możliwe, że taka osoba kłamie. Te nasze wszystkie superzaawansowane zabawki są dla nich nieistotnym złomem. Tak samo nasza broń.

Pewnie ufolodzy widzą to tak, jakbyśmy cofnęli się do czasów prehistorycznych i mieli podniecać się maczugą, której używały małpoludy...

Dokładnie tak. Natomiast jeśli ktoś opowiada, że obcych zainteresowały buty albo pasek od spodni, to już zupełnie inna sprawa. Im nie mieści się w głowach, że można żywe zwierzę hodować, zabić je w bestialski sposób, zjeść wnętrze a skórę zamienić w buty. Oni często są zszokowani takimi elementami garderoby albo skórzaną torbą.

A czy pańskim zdaniem rządy światowych mocarstw wiedzą o UFO i ukrywają przed nami prawdę?

Zacznę od lokalnego podwórka. W Polsce w kręgach rządowych nikt się tym nie interesuje. Wypada tu wspomnieć o pułkowniku Ryszardzie Grundmanie, wieloletnim szefie bezpieczeństwa lotów Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej Kraju, postaci wybitnej. Zbierał przypadki spotkań z obcymi, napisał książkę "UFO w Polsce". Jego archiwum jest porażającym dowodem na prawdziwość tego zjawiska. Jeżeli ktoś kwestionuje raporty wojskowych pilotów, to w ogólnie nie ma z nim o czym dyskutować. Jeśli chodzi o Amerykanów, to oni wiedzą. Ale nie na poziomie prezydenta USA. Dowody na istnienie obcych zbierają poszczególne jednostki wojskowe. Dwa lata temu w Las Vegas miałem okazję rozmawiać na kongresie MUFON-u z grupą osób, które ostatecznie okazały się... dyrektorami NASA (śmiech). Zapytałem ich zdziwiony, co robią na spotkaniu ludzi, zajmujących się UFO. Popatrzyli na mnie z rozbawieniem i powiedzieli, że gdybym pracował w ich agencji, to też musiałbym tu służbowo być. To obrazuje skalę wiedzy na temat kosmitów. Pytałem ich o amerykański rząd i odpowiedzieli, że historie o tajnych programach badań nad UFO można włożyć między bajki.

Czyli Strefa 51 jako sekretne miejsce badań nad latającymi spodkami to zły trop?

Dwa lata temu dotarłem tam, byłem przy wjeździe. Służby specjalne zarekwirowały mi cały bagaż. Mają tam różne zaawansowane samoloty, ale nie mają żadnego statku kosmicznego, jak wielu twierdzi. Nie wierzę w relacje o katastrofie UFO. Omawiamy tak zaawansowaną technologię, że to nie ma prawa się zdarzyć.

Rozbicie statku kosmicznego w słynnym Roswell to Pana zdaniem bzdura?

To miejsce odwiedziłem cztery lata temu, spędziłem tam szmat swojego życia. Rozmawiałem z mieszkańcami, którzy twierdzą, że coś się tam rozbiło. Zebrałem wiarygodne relacje, ale nie wiem, co o tym sądzić. Mam zwyczajnie w tej sprawie wątpliwości.

Czy jest tak, że UFO odpowiada za całą masę innych zjawisk nie z tego świata, które badacie? Opętania, chupacabrę?

Nie wrzucajmy wszystkiego do jednego worka. Istnieją równolegle. Duchy, reinkarnacja, samospalenia i inne zjawiska spirytystyczne są faktami. Chupacabra też istnieje i ta istota akurat może mieć coś wspólnego z obcymi. Miałem okazję ją badać w Polsce, pod Sochaczewem. Tam naprawdę zjawiło się coś, co wysysało ze zwierząt krew i widzieli to świadkowie. To żadna kaczka dziennikarska.

Spory nacisk kładzie pan na naszą i kosmiczną duchowość. Jest Pan wierzący?

Oczywiście.

To jak Pan godzi chrześcijaństwo z wiarą w reinkarnację i życie pozaziemskie?

Nie mam z tym problemu. Dla mnie jasne jest to, że istnieje dusza i że istniał Jezus. Był on tylko, tak samo jak Budda, Kriszna czy Mahomet, awatarem. Było ich na Ziemi sporo. Są różne ścieżki dojścia do źródła. Nie jest tak, że jedna jest dobra, a inne są fałszywe. Ścieżki pasażerów UFO są po prostu bardziej zaawansowane. W momencie gdy ktoś wejdzie w ten świat, stanie się lepszym chrześcijaninem, buddystą, żydem itd. To jest kwintesencja nauki, którą dostajemy od obcych cywilizacji. Radzą nam one, abyśmy powstrzymali swoją drapieżność i zachłanność. Dlatego postrzegam ufologię jako pewną drogę zen (śmiech). Na początku jest odkrycie, że oni naprawdę istnieją i nas odwiedzają, szok! Pomimo że w telewizji o tym się nie mówi i milczą o tym autorytety. Z czasem wchodzi się w to coraz głębiej i człowiek poznaje siebie. To fascynujące, polecam taką drogę każdemu. Oczami wyobraźni widzę Pańskich czytelników, którzy czytając ten wywiad pukają się w czoło. Myślą: "facet zwariował". Ale ja uważam, że nie ma nad czym dyskutować. Rzecz najważniejsza i podstawowa w naszym życiu - która powinna się pojawić w głównych wydaniach wiadomości i na czołówkach gazet- jest uważana za fantasmagorię. Znajdujemy się w jakimś teatrze absurdu.

Rozmawiał Arkadiusz Gołka



zwiń tekst



WIZJA DOTYCZĄCA POLSKI
Pon, 7 mar 2016 09:07 komentarze: brak czytany: 669x

Tegp e-maila dostaliśmy w marcu ub. roku. Zawiera dość niepokojącą wizję dotyczącą także naszego kraju. From: [dane do wiad. FN]Sent: Monday, March 02, 2015 3:33 PMTo: FNSubject: Wizja dotycząca Polski. Proszę nie zignorować tego maila...Szanowna Redakcjo Nautilusa. Po długim wahaniu zdecydowałem się do Was napisać o pewnych przeczuciach (chociaż nie wiem, czy to właściwe słowo), które.......

czytaj dalej

Tegp e-maila dostaliśmy w marcu ub. roku. Zawiera dość niepokojącą wizję dotyczącą także naszego kraju.


From: [dane do wiad. FN]
Sent: Monday, March 02, 2015 3:33 PM
To: FN
Subject: Wizja dotycząca Polski. Proszę nie zignorować tego maila...

Szanowna Redakcjo Nautilusa.
 
Po długim wahaniu zdecydowałem się do Was napisać o pewnych przeczuciach (chociaż nie wiem, czy to właściwe słowo), które może dotyczyć losów naszego kraju. Do tej pory zastanawiałem się, czy w ogóle jest sens o tym komukolwiek wspominać, bo było to totalnie abstrakcyjne, ale to, w jakim kierunku podąża sytuacja na Ukrainie powoduje, że moja wizja staje się coraz bardziej realna i niepokojąca...

Najpierw wspomnę o sobie.
Mam 37 lat, pracuję jako menadżer w jednej z firm europejskich. Do wszelkich przepowiedni i wizji byłem nastawiony raczej sceptycznie do czasu, w którym zauważyłem u siebie posiadanie pewnych dziwnych "zdolności" przeczuwania nadchodzących wydarzeń. Nawet nie wiem, jakim słowem te zdolności określić, bo ciężko zdefiniować to, co mnie spotyka. Z jednej strony są to takie krótkotrwałe wizje - taki flash, trwający ułamek sekundy, który bardzo trudno jest opowiedzieć lub zinterpretować, z drugiej strony jest to niesamowicie silne przeczucie, a z trzeciej - potrafię wypowiadać zdania lub stwierdzenia prawie bez świadomości i zastanawiania się nad tym co mówię. Wygląda to tak, jakby coś mówiło za mnie.
Cechą wspólną tych moich wizji jest natomiast to, że nie da się ich wywołać - przychodzą one rzadko, w najmniej oczekiwanym momencie oraz to, że spełniają się w prawie 100%.

Kilka przykładów:
1986 (miałem wtedy 9 lat) - niedziela rano. Oglądając teleranek przyszła mi do głowy myśl, ze mój ojciec, leżący od 3 tygodni w szpitalu zmarł. Trzydzieści minut później zadzwonił telefon ze smutną wiadomością.
1999 - poznałem swoją przyszłą żonę i wiedziałem, że nią zostanie. Po kilku miesiącach był ślub
2000 - przejeżdżając koło dużego, reprezentacyjnego  biurowca wypowiedziałem nieświadomie, że fajnie by było tam pracować. Kilka miesięcy później znalazłem prace w firmie mającej tam biuro.
2002 - przechodząc pewna ulicą wypowiedziałem nieświadomie, że będziemy w tym miejscu mieszkać. Po kilku miesiącach kupiliśmy tam mieszkanie.
2003 - bezbłędnie przewidziałem rodzinną aferę z udziałem teścia.
2008 - przeczułem i przewidziałem swój wypadek samochodowy. Pomyliłem się tylko co do miejsca (ale kierunek, w którym będę jechał przewidziałem bezbłędnie)
2012 - będąc za granicą wypowiedziałem nieświadomie, ze fajnie było pracować dla firmy mającej tam siedzibę - spełniło się w 100% po ok. roku.
2013 - podobna sytuacja, bo podczas pobytu we Włoszech w Veronie przewidziałem, że nawiążę kontakty biznesowe z firmą mającą tam swoją siedzibę (chociaż nic wtedy na to nie wskazywało)
Ponadto zawsze pod koniec roku mam silne przeczucia dotyczące tego co się wydarzy w przyszłym roku. Skuteczność wizji - 100%
A także: Wielokrotnie coś mnie zatrzymało w jakimś miejscu wbrew mojej woli. Później okazywało się, że na tej drodze, którą miałem jechać lub iść zdarzał się tragiczny wypadek albo dochodziło do sytuacje, które kończyły się ciężkim pobiciem.
To, co przytoczyłem to wybrane spośród wielu przypadki, a podobnych było dużo więcej.
Wszystkie opisane sytuacje, które mnie spotkały są do potwierdzenia przez moją żonę!

Wydawać się może, że te sytuacje (wizje) wydają się mało wiarygodne dla Was. Wcale się temu nie dziwię, bo nie da się tego racjonalnie wytłumaczyć ani udowodnić, i ciężko też jest w to uwierzyć.

Wracam teraz do jednej, bardzo silnej wizji, która mnie naszła w 2013 roku podczas mojego pobytu w Warszawie. Przypomnę, że był to czas jeszcze na długo przed Majdanem i aneksją Krymu. Otóż przejeżdżając wolno przez miasto, zobaczyłem elegancką kobietę przechodzącą przez przejście dla pieszych. Rozejrzałem się, zwróciłem uwagę na osoby spacerujące po chodnikach, siedzące w kawiarniach spędzające czas można by rzec beztrosko. Powiedziałem do żony siedzącej obok: popatrz jak fajnie, ludzie sobie siedzą w kawiarniach, spacerują i wtedy zupełnie nieświadomie dopowiedziałem:  "ALE CO Z TEGO, JAK ONI WSZYSCY SPŁONĄ!" To, co powiedziałem dotarło do mnie dopiero po chwili. Jednak nie potraktowałem tego poważnie, gdyż wydało mi się to całkowicie niedorzeczne. Nawet myśląc o tym zastanawiałem się, w jaki niby sposób miałoby się to stać?
Dzisiaj czytając wiadomości natknąłem się na fragment wypowiedzi jednego z rosyjskich publicystów, który wypowiedział się o stosunkach Rosja - Zachód:
J.F.: Miesiąc temu zostałem zaproszony przez rosyjski pierwszy kanał telewizji do nieznośnie propagandowego programu publicystycznego. Osią dyskusji miało być pytanie, czy Rosja powinna się obawiać prewencyjnego uderzenia jądrowego ze strony USA. Znam sposób myślenia kremlowskiej ekipy i jej propagandystów, dlatego jest dla mnie oczywiste, że pytanie o możliwość użycia broni atomowej przez USA oznacza ni mniej, ni więcej tylko to, że oni sami rozpatrują i dopuszczają jej użycie.

Cały tekst: http://wyborcza.pl/magazyn/1,143553,17496210,Putin_tej_wojny_nie_wygra.html#ixzz3TEoVQVWf

Po tym co przeczytałem stwierdziłem, że moja wizja może okazać się prawdziwa.
Właśnie w tej chwili przypomniałem sobie jeszcze jedno. Całe lato 2013 roku wielokrotnie powtarzałem jak mantrę: "Piękne lato - jak w 1939 roku. Czuję, ze jest to ostatnie lato przed wojną."
Z racji tego, że pragnę pozostać anonimowy i nie szukam rozgłosu, proszę o niepodawanie ani mojego maila ani żadnych moich danych.

Pozdrawiam,
[dane do wiad. FN]



zwiń tekst



PO PUBLIKACJI 'Zwierzęta jako znaki o śmierci bliskich'
Sob, 5 mar 2016 04:57 komentarze: brak czytany: 720x

Pojawianie się zwierząt nie jest przypadkowe, gdyż czasami jest znakiem... - tekst w naszym serwisie sprawił, że dostaliśmy ciekawe dwie relacje. Oto one:   RELACJA 1 Odnośnie zwierząt to mam obserwację również z gołębiem. Byłem na ślubie w kościele i stała się rzecz bardzo dziwna. Podczas ceremonii do kościoła przez otwarte drzwi wleciał gołąb i siadł na ramieniu matki jednego z młodych.......

czytaj dalej

Pojawianie się zwierząt nie jest przypadkowe, gdyż czasami jest znakiem... - tekst w naszym serwisie sprawił, że dostaliśmy ciekawe dwie relacje. Oto one:

 

RELACJA 1

Odnośnie zwierząt to mam obserwację również z gołębiem. Byłem na ślubie w kościele i stała się rzecz bardzo dziwna. Podczas ceremonii do kościoła przez otwarte drzwi wleciał gołąb i siadł na ramieniu matki jednego z młodych. Byłaby to pewnie ciekawostka przyrodnicza gdyby nie to, że matka była wdową a jej mąż czyli ojciec nowożeńców niewiele czasu wcześniej zginął tragicznie
Pozdrawiam

 

RELACJA 2

From: [dane do wiad. FN]
Sent: Friday, March 4, 2016 10:09 PM
To: FN
Subject: Zdarzenia z ptakami

Witam Załogę Nautilusa!
 
Jestem gościem na waszej stronie już od dawna, ale ostatnio udało wam się solidnie mnie zaskoczyć. Od jakiegoś czasu już miałam ochotę do was napisać, ale jakoś nie miałam odwagi, zwłaszcza, że nie mam do przekazania jakichś arcyważnych treści, ale może mimo wszystko dodacie to do swojego archiwum. No i tak od około dwóch tygodni, może trochę dłużej, chodziło mi po głowie aby zapytać Was o fakt pojawiania się ptaków w związku z czyjąś śmiercią. Niemal codziennie układałam sobie co mam napisać, ale wciąż nie miałam odwagi. Kiedy jednak dwa dni temu zajrzałam do Was na stronę i znalazłam tam Wasz artykuł o zwierzętach poczułam się jakbyście telepatycznie odebrali to moje zapytanie. Uznałam to za swoiste "wywołanie do tablicy" i ostatecznie zmobilizowało mnie to do napisania tego maila.
 
Zacznę od tego, że kiedyś, nie wiem gdzie, czytałam lub może słyszałam, że czasem jeśli ktoś umrze niespodziewanie, nie zdążywszy wcześniej czegoś załatwić lub pożegnać się z kimś, to przez jakiś czas po śmierci jego dusza wciela się w ptaka i wyrusza tam, gdzie ma coś do załatwienia. Zastanawiałam się co Wy moglibyście powiedzieć na ten temat. Ja miałam dwa takie przypadki, które uznałam za zastanawiające i pokrótce je opiszę.
 
1) Pierwszy dotyczy mojego teścia. Zmarł on nagle, na atak serca, w domu. Mieszkał wtedy z żoną, córką i dwojgiem wnucząt, które bardzo kochał, zwłaszcza wnuka Maćka, z którym był mocno związany. W chwili śmierci w domu była z nim żona. Kilka miesięcy później, w trakcie jakiegoś spotkania rodzinnego, Maciek (który miał wtedy ok. 13 może 14 lat) zaczął niespodziewanie opowiadać, że kiedyś miał dziwny przypadek z wróblem, który z rana go obudził, bo zachowywał się tak jakby chciał dostać się do mieszkania. Siedział na parapecie i wręcz dobijał się do okna, nie reagując na przepędzanie. Dopiero po długim machaniu i waleniu w szybę w końcu odleciał. Gdy zapytałam kiedy tak było odpowiedział, że jakoś tak tuż po śmierci dziadka, chyba następnego dnia.
 
2) Drugi przypadek jest bardziej zawiły, ale postaram się jakoś go streścić. Kilka lat temu poznałam sympatyczne grono osób w internecie. Łączyły nas wspólne zainteresowania i z czasem zaczęliśmy organizować spotkania w realu. Najwięcej osób było z Warszawy i okolic, więc spotkania odbywały się w stolicy. Czasem odwiedzał nas też ktoś z dalszych okolic, ale rzadko się to zdarzało i z takimi osobami kontaktowaliśmy się głównie w sieci. Jedna z osób, Ewa, była z Wrocławia i bardzo chciała spotkać się z nami w realu, ale dystans był już trochę daleki i nie bardzo miała możliwość przyjazdu. Wtedy z pracy wysłana zostałam na szkolenie, właśnie do Wrocławia, więc zaproponowałam jej że możemy się zobaczyć. Spotkanie było przesympatyczne i Ewa obiecała, że kiedyś na pewno przyjedzie, jeśli nie na spotkanie to przynajmniej do mnie w odwiedziny. Niedługo potem okazało się, że jest chora na raka. Natychmiast podjęła leczenie i wszyscy gorąco życzyliśmy jej powrotu do zdrowia. W międzyczasie pożyczyła mi książkę, której od jakiegoś czasu szukałam. Wysłała mi ją pocztą, a ja po przeczytaniu miałam odesłać. Trochę się obawiałam, żeby nie zaginęła (bo różnie to z pocztą bywa), więc miałam nadzieję, że zanim doczytam to Ewa wydobrzeje na tyle, że sama tu przyjedzie i oddam jej tą książkę do rąk własnych. Gdy więc w końcu napisała, że czuje się lepiej i planuje przyjazd to bardzo się ucieszyłam. Wiedziałam też że i ona nie może doczekać się przyjazdu do nas. Zaproponowałam jej nocleg, ale inna znajoma osoba mieszkająca bliżej centrum też to zaproponowała i Ewa postanowiła tam pojechać, gdyż miała lepsze połączenie kolejowe. Na spotkanie jednak nie dotarła. Przestała też pisać, więc trochę się denerwowałam. Pewnego dnia wracając do domu, przed moim blokiem coś zwróciło moją uwagę w trawie, przy chodniku. Siedziała tam mała kolorowa papużka. Pomyślałam, że komuś uciekła z klatki. Zbliżałam się do niej a ona nie uciekała. Pomyślałam, że tak na ziemi to jakiś pies lub kot może ją zaatakować i odruchowo schyliłam się do niej. Nie uciekła, więc przykryłam ją dłonią i wzięłam do ręki. Dziobnęła mnie w palec, więc rozchyliłam dłoń, ale ona wciąż nie uciekała tylko siedziała na mojej dłoni i patrzyła się na mnie. Zaczęłam się rozglądać szukając otwartego okna lub kogoś, kto będzie wyglądał szukając zguby, ale nikogo nie było. Szłam niosąc papużkę na ręku i zastanawiałam się co z nią zrobić i jak znaleźć właściciela. Przed blokiem na ławce siedziały sąsiadki, wiec postanowiłam je zapytać, ale gdy ruszyłam w ich kierunku papużka zatrzepotała skrzydłami i odfrunęła znikając w koronie drzewa. Dwa dni później dowiedziałam się, że Ewa nie żyje. Zmarła dzień przed moim spotkaniem z papużką. Książki nie zdążyłam jej oddać (mieszkała sama, więc nawet nie miałam do kogo wysłać). Może chciała mi powiedzieć, że już jej nie potrzebuje...
 
Oczywiście to mogły być tylko zwykłe przypadki, ja jednak czułam się wtedy trochę nieswojo, a teraz postanowiłam i Wam o tym napisać., a Wy już zdecydujecie czy ma to jakiś sens czy nie...
 
Pozdrawiam Was serdecznie :)
[...]
P.S.
Moje dane do wiadomości FN.




zwiń tekst



NIEPOKOJĄCA PRZEPOWIEDNIA DOTYCZĄCA HILARY CLINTON
Pon, 11 gru 2023 00:06 komentarze: brak czytany: 677x

Ameryka zostanie zniszczona wtedy, kiedy w fotelu prezydenta zasiądzie kobieta - przewidywał za życia znany, amerykański jasnowidz. Słowa te zostały wypowiedziana przez niejakiego Williama Brahama, którego kilka wizji już wcześniej się sprawdziło.William Branham był wyznawcą pentekostalizmu, chrześcijańskiego ruchu zielonoświątkowego. 74 lata temu ogłosił przepowiednię, że w Stanach Zjednoczonych .......

czytaj dalej

Ameryka zostanie zniszczona wtedy, kiedy w fotelu prezydenta zasiądzie kobieta - przewidywał za życia znany, amerykański jasnowidz. Słowa te zostały wypowiedziana przez niejakiego Williama Brahama, którego kilka wizji już wcześniej się sprawdziło.William Branham był wyznawcą pentekostalizmu, chrześcijańskiego ruchu zielonoświątkowego. 74 lata temu ogłosił przepowiednię, że w Stanach Zjednoczonych prezydentem zostanie kobieta.

Taką wizję miał otrzymać od Boga, razem z sześcioma innymi, w niedzielny poranek, w czerwcu 1933 roku.  Pierwsza z wizji dotyczyła Benito Mussoliniego. Branham zapowiedział, że zaatakuje on Etiopię i zostanie zamordowany przez własnych rodaków. W drugiej wizji zielonoświątkowiec zobaczył wkraczającą do Europy armię amerykańską. W trzeciej wizji miał ponoć usłyszeć o narodzinach trzech nowych systemów: faszyzmu we Włoszech, nazizmu w Niemczech i komunizmu w Rosji. Czwarta wizja mówiła o rewolucji technicznej.

 W piątym objawieniu ujrzał zatracenie zasad moralnych, w czym kluczową rolę miały odegrać m.in. ruchy feministyczne. Jak tłumaczył, to właśnie kobiety miały dokonać wyboru władcy w USA. I tak się stało. Prezydent Kennedy wygrał głównie dzięki poparciu żeńskiego elektoratu.

 Najgorsza jest siódma wizja, według której Ameryka zostanie doszczętnie zniszczona. Ale przedtem ma się ziścić inna, szósta wizja Branhama - w fotelu prezydenta zasiądzie kobieta - wspaniała, ale jednocześnie podstępna i okrutna. Ma trzymać ludzi pod swoją stuprocentową kontrolą.

"Widziałem potężną kobietę, która wystąpiła, o pięknym wyglądzie, ubraną naprawdę po królewsku, jakby w purpurę. Ona była wielką władczynią w Stanach Zjednoczonych" - relacjonował wizjoner podczas kazań. Kobieta miała osiągnąć ogromną władzę i wtedy okazać swoje okrutne oblicze, pełne niedemokratycznych zasad.


 



zwiń tekst



STRONA
1 50 66 67 68 69 70 71 72 86
Strona 69 / 86

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

WYWIAD Z IGOREM WITKOWSKIM

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.