Dziś jest:
Wtorek, 16 kwietnia 2024

Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy... 
/Albert Einstein/

XXI Piętro
HISTORIE PRZESŁANE PRZEZ ZAŁOGANTÓW
Wyślij swoją historię - kliknij, aby rozwinąć formularz


Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl

Twoje imię i nazwisko lub pseudonim

Twój email lub telefon

Treść wiadomości

Zabezpieczenie przeciw-botowe

Ilość UFO na obrazie




DZIWNE DŹWIĘKI TAKŻE W POLSCE! - 06.02.2016 okolice Żywca
Nie, 7 luty 2016 22:30 komentarze: brak czytany: 642x

Dziwne dźwięki mają być dowodem na to, że nasza planeta jest tuż przed przebiegumowaniem. Podobno słyszane są także w Polsce - oto najnowsza relacja. Witam, nazywam się Jakub , mam 24 lata, chciał bym się z Wami podzielić tym co stało się w okolicach Żywca a dokładnie w Łodygowicach (podejrzewam , że nie tylko tu) a mianowicie dziś tzn. 06.02.2016 około godz 21.40 było słychać bardzo dziwne dzwięki.......

czytaj dalej

Dziwne dźwięki mają być dowodem na to, że nasza planeta jest tuż przed przebiegumowaniem. Podobno słyszane są także w Polsce - oto najnowsza relacja.

Witam, nazywam się Jakub , mam 24 lata, chciał bym się z Wami podzielić tym co stało się w okolicach Żywca a dokładnie w Łodygowicach (podejrzewam , że nie tylko tu) a mianowicie dziś tzn. 06.02.2016 około godz 21.40 było słychać bardzo dziwne dzwięki , były one zupełnie inne niżeli te , które możemy wyszukać w internecie, tzn, nie brzmiały jak trąba a bardziej jak gong, dzwięk "gongu" rozbrzmiewał co ok 2 s w równych odstępach czasowych.  przez kilkanaście minut, może dłużej, dochodził jak by z nikąd, i sprawiał wrażenie jak by był słyszalny w całej naszej kotlinie. Jest sobota i to późna pora tak więc nie wydaje mi się by było to spowodowane pracami jakiś maszyn, a ponadto potrafił   bym takowy dźwięk rozpoznać jeżeli rzeczywiście wydawała by go jakaś maszyna. Było to na tyle dziwne ,że wybiegłem z parteru na balkon na 1 piętrze gdzie już znajdowała się moja siostra która z przerażeniem w oczach pytała się mnie co to może być, tak więc na pewno nic mi sie nie przesłyszało. Piszę tą wiadomość , ponieważ doceniam Waszą pracę i myślę , że ta relacja może Wam się przydać biorąc pod uwagę, że nie udało mi wyszukać w internecie czegoś podobnego. Pozdrawiam



zwiń tekst



KILKA HISTORII O SPOTKANIACH Z NIEZNANYM
Nie, 7 luty 2016 20:52 komentarze: brak czytany: 761x

Kilka historii z życia i... kilka pytań do nas. Mamy mało czasu, więc odpowiedzi muszą być bardzo krótkie, za co... przepraszamy. ...From: [dane do wiad. FN]Sent: Tuesday, February 02, 2016 11:48 PMTo: FNSubject: Kilka, z setek tego typu historiiWitajcie.Jestem Marcin, mam 22 lata. Od kiedy tylko pamiętam,a raczej od momentu gdy miałem dostęp do internetu czytam wasz portal, dzięki Wam postrzegam.......

czytaj dalej

Kilka historii z życia i... kilka pytań do nas. Mamy mało czasu, więc odpowiedzi muszą być bardzo krótkie, za co... przepraszamy.

...
From: [dane do wiad. FN]
Sent: Tuesday, February 02, 2016 11:48 PM
To: FN
Subject: Kilka, z setek tego typu historii

Witajcie.

Jestem Marcin, mam 22 lata. Od kiedy tylko pamiętam,a raczej od momentu gdy miałem dostęp do internetu czytam wasz portal, dzięki Wam postrzegam świat zupełnie inaczej. Mimo młodego wieku chciałbym podzielić się z wami kilkoma historiami jakie przytrafiły mi się w moim krótkim życiu, opiszę te historie,które udało mi się "wychwycić" - zauważyć - powiązać z czymś lub odczytać zapis przeznaczenia.

Zdaję sobie sprawę z tego,że Wy to wszystko wiecie, ale mimo wszystko zdecydowałem się napisać..

A więc na początek:

Numerologia/znaczenie liczb - Kiedyś,gdy miałem kilkanaście lat uważałem znaczenie liczb za wymysł pseudowróżek i ludzi,którzy chcą na tym zarabiać sprzedając artykuły z horoskopami numerologicznymi,aż do momentu,gdy sam zauważyłem w życiu,iż prześladuje mnie pewna liczba, zupełnie nie związana z datą urodzenia.
Jest to liczba 4. Gdyby tak często nie pojawiała się w moim życiu, to nie domyśliłbym się po prostu tego.
Poczynając od 4 dnia miesiąca kiedy byłem chrzczony po numer dziennika w szkole,numery zestawów na maturze podczas egzaminów, stanowisko produkcyjne/linia produkcyjna, miejsca gdzie pojawiałem się wszędzie widziałem numer 4, w poszczególnych datach mojego życia ta liczba również pojawia się często. Numer rejestracyjny mojego auta 19523 = 1+9+5+2+3=20/5=4  , numer buta 44(no banał, większość ma taki pewnie). Ktoś chciał sprawić mi prezent kupując mi bluzę, po rozpakowaniu widzę numer na bluzie 4 - gdy ta osoba kompletnie nie znała historii z moją liczbą (kolejny złoty strzał ? Przypadek?). Jedno dla mnie jest pewne,że gdzie liczba 4 to znak dla mnie,że tak ma być i znajduje się w odpowiednim miejscu i czasie. O liczbie 13 nie wspominam - każdy ma swoje zdanie, jedni pech drudzy,że to liczba opatrzności.

Zainteresowanie UFO:
Tak naprawdę zacząłem szukać jakichś ciekawych informacji dopiero po tym jak przytrafiła mi się niespotykana rzecz.
Zdarzenie miało miejsce ostatniego lub w pierwszy weekend przełomu miesiąca sierpień/wrzesień 2012 r.
Była to sobota wieczór przed godziną 22. Umówiłem się z kolegami,że tego wieczoru pojedziemy na imprezę opić mój nowy pierwszy samochód. Koledzy byli z sąsiednich wiosek więc umówiliśmy się na 22 ,że po mnie przyjadą.
Tak więc przed 22 wyszedłem na dwór, poszedłem jeszcze do mojego wtedy nowego auta zobaczyć co i jak odpalając papierosa i czekając na podwórzu.  Od dziecka patrzyłem w niebo szukając samolotów które akurat przelatują nad moją miejscowością dzięki portalowi flightradar24 no i dostrzegłem bardzo jasny żółty punkt na niebie,który się przybliżał w moim kierunku. To coś wyglądało zupełnie jak na tym filmie https://www.youtube.com/watch?v=c8ubjfDNwzk 5:40 . Stałem jak w amoku patrząc jak to coś się zbliża, a gdy było to co raz bliżej na podwórzu zaczęło się robić jasno, bo to coś świeciło jak latarnia i poruszało się w w lini prostej ,ale jakby ruchem kołyski. Wiedziałem,że nikt mi nie uwierzy,więc pobiegłem do domu po ojca, to była chwila (może 20 sekund, wbiegłem do salonu i z powrotem na podwórze), gdy wyszedłem na dwór obiekt już był mało widoczny i się oddalał,aż w końcu zniknął.  Na pewno nie był to żaden samolot,helikopter,dron,latawiec ani balon. Nie wydaję mi się,że obiekt stworzony przez człowieka tak się porusza i jest w stanie tak szybko zniknąć, rozpłynąć się. Samolot porusza się z prędkością ponad 1 tys km/h, a na horyzoncie jest widoczny znacznie dłużej. Na pewno też nie była to żadna sonda,gdyż miałaby obrysówki/diody czerwone. Nigdy więcej czegoś takiego nie zobaczyłem i pewnie nie zobaczę, a nie będę opisywał czegoś co mi się wydaję, napisałem co widziałem.


Reinkarnacja:
Gdy miałem 13 lat przyszła na świat moja siostra, było to 11.09.2006 roku. Rodzice dali jej imię po prababci -Agnieszka.
Dziecko urodziło się ze znamieniem na głowie tzw. wg. was muśnięcie anioła, znamię było w kształcie okręgu wokół którego znajdowały się pełne okrągłe kropki, kolor różowo-czerwony. Znamię było widoczne przez pierwsze półtora roku, teraz dziewczynka ma dłuższe włosy, nie wiem czy jeszcze jest to znamię.
Zastanawiam się czyim siostra jest wcieleniem. Pewnego dnia opiekowałem się młodszą siostrą, było to w kwietniu 2010 roku, dziecko miało niecałe 4 lata. Oglądamy wspólnie TV, dziecko podchodzi do TV i mówi "Nasz papież, Jan Paweł II" , na pytanie "skąd wiesz kto to był?" dziecko odpowiada "no wybrali go przecież niedawno", więcej pytań nie zadałem. Od tamtego czasu gdy widzę małe dzieci lub przebywam z takowymi staram się im zadawać pytania trafiające w "klucz" do poprzedniego życia,ale na razie z marnym skutkiem.


Los czy przeznaczenie?:
Od zawsze pada to pytanie,otóż jest to oczywiste przeznaczenie! Los to zgubne złudzenie przeznaczenia. Jeśli ktoś ma wygrać w totka, to wygra. Wszystko jest zapisane, bynajmniej tak myślę mogę podać wyrazisty przykład pewnego chłopaka z niedalekiej wioski,który obrazuje,że każdy musi przejść coś i wypełnić zadanie.

Młody chłopak 22 lata z nienaganną opinią, ułożony, spokojny, pracowity. Pewnego dnia poszedł jak co dzień do pracy niestety włożył zbyt głęboko rękę (maszyna chwyciła rękawiczkę), chłopakowi połamało palce, być może mógł stracić życie gdyby nie kolega, który zauważył i unieruchomił maszynę. Minęło kilka miesięcy chłopak jak co dzień poszedł do pracy, tym razem przemieszczając z innymi kolegami maszynę (żmijkę do podawania ziarna) został porażony prądem - żmijka wystawała bardzo wysoko, pracownicy przesuwali urządzenie nie zauważając,że rura dotknie linii wysokiego napięcia. Chłopak wylądował na dłużej w szpitalu,ale wykaraskał się. Niestety trzecia próba podejścia śmierci do tego człowieka była już udana, brzmi to niewiarygodnie,ale ten sam chłopak po kilku miesiącach znów miał wypadek, podczas załadunku ziarna na naczepy tirów na chłopaka runęła ściana. Wprost niemożliwe,a jednak to się wydarzyło naprawdę.


Przeczucie czy opatrzność?:
Kwestia dla ateistów i wierzących. Jak interpretować sytuacje w których trudno określić stan swojego umysłu. W ciężkich i ekstremalnych chwilach nasz umysł wydaję mi się wpina się na inny level.
Do pracy dojeżdżam swoim samochodem, dzień jak co dzień ta sama droga , rano wyjazd, wieczór powrót. Droga lasami mało uczęszczana, zero policji, mała ruchliwość. Wyjeżdżam pewnego dnia , w głowie pojawia się myśl "zapnij pasy" z drugiej strony myśl "po co,lepiej bez,zawsze jadę bez" mimo wszystko zapinam pasy. Sięgam po telefon i dzwonię do dziewczyny, rozmawiamy, mija kilka kilometrów,wpadam w poślizg,przelatuje rów, cudem unikam uderzenia w drzewo, wychodzę bez szwanku, jedynie auto pokiereszowane. Akurat tego dnia zapiąłem pasy. Jak udało mi się uniknąć zderzenia z drzewem nie mam pojęcia, mam film z tego zdarzenia.


Świeża historia:
Niedawno pojawił się na portalu artykuł o tym iż psy wyczuwają śmierć.
Klika dni temu miałem przykład, kolega z pracy opowiadał mi przez 2/3 dni,że nie może spać, bo  jego psy bardzo wyją w nocy i nie może zwyczajnie zasnąć, kolega bardzo był zły na tego jednego psa,który bardziej ujadał niż ten drugi. Pies po kilku dniach po prostu zdechł,jak gdyby nigdy nic. Został mu drugi pies. Drugi pies natomiast nie chciał w ogóle jeść, kolega mówił,że pies płakał! a z oczu leciały mu łzy. Po dwóch dniach drugi pies również zdechł. Kolega obecnie nie ma żadnego psa. Powiedziałem mu o tym,że psy wyczuwają śmierć i wyją w nocy, na co nazwał mnie świrem,ale pokazałem mu wasz artykuł! Zmienił zdanie.

A teraz kilka pytań do was, mianowicie:
Czy dom w którym wydarzyła się tragedia może być na zawsze przeklęty?
Dostałem w spadku taki dom, mam obawy,że może się to odbić na mnie, dziewczynie. Co sądzicie ?

Czy myśleliście kiedyś nad instrukcją życia?
Mianowicie spis rzeczy na które naprawdę warto zwracać uwagę w życiu, dzięki czemu możemy być mądrzejsi,poznawać i odkrywać zagadki. Dzięki której to instrukcji może wejdziemy na wyższy poziom, bo komuś łatwiej będzie coś osiągnąć. Wy już nauczyliście mnie na co mam zwracać, ale jestem z Wami 7 lat, początkujący natomiast wchodząc na portal nie wie od czego zacząć, na czym się skupić i ogólnie myśli,że to brednie.

Czy i jak wyglądają stosunki telepatyczne ? Czy są jakieś relacje odnośnie odczuć telepatycznych jednej osoby na drugą?

Bardzo was pozdrawiam i dziękuje jeszcze bardziej za waszą pracę. Dzięki wam jestem mądrzejszy, nie jestem niewolnikiem, wiem,że można więcej.

M. [dane do wiad. FN]

 


W tym e-mailu pojawiło się kilka pytań do nas. Instrukcja życia? Świetny pomysł, dobry tytuł. Napiszemy to!
Telepatia oczywiście jest faktem. Wszelki "nagły niepokój matki o syna" akurat w momencie jego wypadku jest właśnie ową telepatią, choć nieświadomą. Nie wierzymy w miejsca "przeklęte", a jedynie nawiedzone. To jest różnica. Jeśli gdzieś doszło do tragedii, lecz nie ma "błąkającej się duszy", to naprawdę nie ma żadnego problemu z mieszkaniem w takim domu.



zwiń tekst



POCZUĆ ŚMIERĆ BLISKIEJ OSOBY - relacja świadka
Nie, 7 luty 2016 20:43 komentarze: brak czytany: 674x

Nie od dziś wiadomo, że śmierć bliskich osób w jakiś niezrozumiały sposób dociera z informacją do bliskich, rodziny itp. e-mail do FN: [...] pierwszym ciekawym zjawiskiem które mi się przytrafiło to kiedy byłem jeszcze w Polsce mając około 13 lat (nie jestem pewien dokładnie kiedy to się stało) na jakiś czas przed tym moja daleka ciocia, do której czesto jeździliśmy na.......

czytaj dalej

Nie od dziś wiadomo, że śmierć bliskich osób w jakiś niezrozumiały sposób dociera z informacją do bliskich, rodziny itp.

e-mail do FN:

[...] pierwszym ciekawym zjawiskiem które mi się przytrafiło to kiedy byłem jeszcze w Polsce mając około 13 lat (nie jestem pewien dokładnie kiedy to się stało) na jakiś czas przed tym moja daleka ciocia, do której czesto jeździliśmy na wakacje wcześniej, zaczeła chorować na nogę, z czego się dowiedziałem to nie mogła wstać z łużka, rodzice mi tam wszystkiego nie mowili. W każdym razie byłem jakoś świadomy że choruje od jakiegoś czasu. Chciałem zastrzec to zdarzenie naprawde się wydarzyło ale było okolo 10 lat temu, trwało calkiem krótko ok. 30(20 i 10) sekund, no i także byłem w "swoim" świecie, i o takich rzeczach po prostu zapominałem po jakimś czasie i nie było do pózniej, po ok. 8 latach  kiedy podobne rzeczy zaczęły się dziać, kiedy przypomniałem sobię o tym doświadczeniu i zacząłem intensywne o nim mysleć. Otuż około południa leżałem w swoim pokoju sam na brzuchu czytając ksiażkę kiedy z nikąd przyszło uczucie którego raczej nie znałem głebokiego niepokoju jakby coś bardzo złego się działo, próbuję sobie przypomniej jak najlepiej mogę, nie mogłem wytrzymac w jednej pozycii ciala... i nie chcąc zmyślać miałem podwyszony puls, kiedy się bardziej wyprostowałem poczułem przez okolo 5-10 sekund BARDZO wyraźne uczucie KOMPLETNEJ paniki, jakby przeyżwanie czegoś ... ale naprawde śMIERTELNEJ paniki, bardzo wyrazistej. To uczucie nie miało miejsca, tak jak mi się zdarzało w późniejszych wydażeniach lokalizować przerażoną osobę w samochodzie której nie widziałem ani nie wiedziałem że to ona, ale było ekstremalnie wyraźne. Potem przeszło a wieczorem moja matka dostała telefon i jak skończyła rozmawiać to mi powiedziała ze ciotka dzisiaj zmarła na raka w szpitalu, czego się właśnie dowiedziała. Te odczucia nigdy mi sie nie zdarzyły... ALE NAPRAWDE smiertelnej paniki, wiec pasowały jak ulał do tego co sie własnie działo z moimi "bliskimi" w tym czasie.



zwiń tekst



DZIWNY OBIEKT NA FILMIE - czy to potwierdzenie prawdziwości tego zdarzenia?
Pon, 11 gru 2023 00:09 komentarze: brak czytany: 599x

Czasami na filmie można dostrzec drobiazg, który... może być dowodem na prawdziwość historii. Czy tak jest w tym przypadku?Witam serdecznie. Czy szanowna redakcja miała okazję oglądnąć ten film? KLIKNIJ NA LINK, ABY PRZEJŚĆ DO WITRYNY Z FILMEM O KATASTROFIE UFO! oryginalne nagranie z 65roku. Nad głową małego chłopca lata obiekt od lewej do prawej, a następnie od prawej leci na lewą. Czas 14:52.......

czytaj dalej

Czasami na filmie można dostrzec drobiazg, który... może być dowodem na prawdziwość historii. Czy tak jest w tym przypadku?

Witam serdecznie.
Czy szanowna redakcja miała okazję oglądnąć ten film?

KLIKNIJ NA LINK, ABY PRZEJŚĆ DO WITRYNY Z FILMEM O KATASTROFIE UFO!

 oryginalne nagranie z 65roku. Nad głową małego chłopca lata obiekt od lewej do prawej, a następnie od prawej leci na lewą. Czas 14:52 przez około 5sek. Dodam, że godzinę wcześniej rozbił się w lesie obiekt. Świadkowie nagrywani są pod tym lasem.
Pozdrawiam.

 

poniżej kadr z filmu




zwiń tekst



NIEZWYKŁY POMOCNIK - czy to była interwencja anioła?
Sob, 6 luty 2016 22:44 komentarze: brak czytany: 526x

Ktoś szarpie za kurtkę w krytycznym momencie... - oto kolejny dowód na istnienie "niewidzialnej ochrony".Witam zacznę od tego że całe zdarzenie miało miejsce jak jeszcze chodziłem do szkoły około bodajże w 2005 roku (miałem 17 lat). Nie czytałem jeszcze wtedy Nautilusa czy tym podobnych stron, wierzyłem jednak (i nadal wierzę) w Boga i prowadziłem z nim zwykłe rozmowy, nie jakieś wyklepane .......

czytaj dalej

Ktoś szarpie za kurtkę w krytycznym momencie... - oto kolejny dowód na istnienie "niewidzialnej ochrony".

Witam zacznę od tego że całe zdarzenie miało miejsce jak jeszcze chodziłem do szkoły około bodajże w 2005 roku (miałem 17 lat). Nie czytałem jeszcze wtedy Nautilusa czy tym podobnych stron, wierzyłem jednak (i nadal wierzę) w Boga i prowadziłem z nim zwykłe rozmowy, nie jakieś wyklepane na pamięć modły. Bo religijny nigdy nie byłem, interesuje się religiami świata i uważam  że Bóg to nie to samo co religie które tworzyli ludzie, z często egoistycznych pobudek.  Ale do rzeczy.

Szedłem do szkoły, dochodząc do przejścia dla pieszych miałem czerwone światło więc zatrzymałem się, po chwili zapaliło mi się zielone więc dałem krok do przodu - dochodząc tym samym do krawędzi jezdni. Już miałem wejść na jezdnię jak nagle poczułem realne szarpnięcie za lewą szlufkę plecaka. Pomyślałem że to kolega stał za mną i robi sobie żarty, odwracam się uśmiechnięty żeby się przywitać. Za mną nie było nikogo, tylko jakaś starsza pani wychodziła zza rogu, aż mi się zrobiło głupio bo zdałem sobie sprawę że uśmiecham się sam do siebie z otwartą buzią by powiedzieć "cześć".
Trwało to może ze dwie sekundy (w każdym bądź razie chwile), odwracam się ponownie chcą wejść na ulicę, zerknąłem jeszcze raz na sygnalizator - a tu paliło się czerwone światło (a nie zielone) a z lewej strony przejeżdżał samochód. Gdyby nie to szarpnięcie wszedłbym pod koła samochodu. Co raczej nie skończyłoby się zbyt  dobrze. A zielone światło zapaliło mi się pare sekund później.


Pozdrawiam
Michał

Ps. opisałem wtedy to zdarzenie na jakimś forum  i później też na onecie. Jak zwykle  część osób wierzyła a część nie.. Nie piszę tego by kogoś przekonać , nie potrzebuje by ktoś w to mi uwierzył, ja wiem co wtedy poczułem i nie był to przypadek ani "wydawało mu się".



zwiń tekst



HISTORIA DUCHA CHŁOPCA, KTÓRY ATAKOWAŁ ŻYWYCH
Sob, 6 luty 2016 22:35 komentarze: brak czytany: 449x

Opis przysłany od czytelniczki serwisu z Danii. Czy znamy podobne historie z Polski? Oczywiście, że tak. Dania centrum Kopenhagi jestem u siostry. Po ciężkiej i przygodowej podróży poszłam z kawą na balkon zapalić papierosa. Ciepła noc majowa. Godzina około 23. I widzę chłopca w piaskownicy . Stawia babki z piasku. Na głos pytam się siostry i jej męża czy znają tego chłopca i czy to jest.......

czytaj dalej

Opis przysłany od czytelniczki serwisu z Danii. Czy znamy podobne historie z Polski? Oczywiście, że tak.


Dania centrum Kopenhagi jestem u siostry. Po ciężkiej i przygodowej podróży poszłam z kawą na balkon zapalić papierosa. Ciepła noc majowa. Godzina około 23. I widzę chłopca w piaskownicy . Stawia babki z piasku. Na głos pytam się siostry i jej męża czy znają tego chłopca i czy to jest tutaj normalne żeby dziecko o tej porze się bawiło.  Odpowiedzieli że nie i wyszli tez na balkon.

Nic nie widzieli. Ale widzieli wiaderko i lopatke. Siostra po przyjściu dzieci z podwórka umyla wiaderko i lopatke i postawiła na balkonie. Ja o tym nie wiedziałam. Łopatka i wiaderkiem bawił się ów chłopiec.  Zbiegła na dół.  Dobiegłam do piaskownicy i zobaczyłam świeże babki. Chlopca juz nie było.  Siostra dobiegła do mnie trochę później.  Wyrzuciła piasek z wiaderka i wzięła lopatke. Gdy szlysmy na przez trawnik do domu zobaczyłam na balkonie siostry córeczkę.  Była zła ale nic nie mówiła.  Na drugi dzień po śniadaniu w salonie nie chciała ze mną rozmawiać.  Wypytalam się w końcu dlaczego. Otóż chłopiec ten jest jej przyjacielem a mama nie dała się mu pobawić prze ze mnie i on będzie zły.  Cały dzień się bawiła z tą postacią z fantazji o jakiej mówiła moja siostra nie zaś z młodszym bratem. Mówiłam siostrze że na 100 procent jest to duch.

Patrzyła się na mnie bo nie wierzyła że pada to z moich słów.  Do konca pobytu w Danii nie widzialam już tego chlopca. Ja wróciłam do kraju . Po roku przyjechał do siostry najmłodszy mój brat i został u niej. Po następnym roku brat był wkurzony na zachowanie dzieci naszej siostry i próbował wyperswadowac im z głowy fantazyjnego przyjaciela. Kiedyś w salonie przy wszystkich uderzył w powietrze tam gdzie niby stał ten przyjaciel. W nocy obudził go ból na lopatce. To co zobaczył w lustrze przeraził go. Miał ślady zadrapania aż do krwi . I wyglądało to tak jakby zrobiło to jakieś dziecko z pazurami. Przerażony poleciał do siostry i pokazał jej. Ona przemyla to wodą utleniona i tej nocy juz nie spali.

Gdy siostrzenica bawiła się znów z tym przyjacielem siostra próbowała zapobiec a szwagier całe zajście nagrywał kamerą . Mówiła ze ma się z nim nie bawić i niech sobie ten chłopiec idzie do domu. Przy czym wyciągnęła rękę w stronę miejsca w którym rzekomo był przyjaciel. Ręka stała się aż do łokcia ciemno granatowo fioletowa. Siostra w  panice uciekła do łazienki by pod ciepłą wodą ręka doszła do siebie. Rok później znów odwiedziłam siostrę. Wyglądała strasznie blado i chorowała.  Mieszkanie było jak to mówiła czyste bo masę różnych egzorcystow je oczyscilo. Wiedziałam że mnie kłamie.  Gdyby tak było byłaby wypoczeta. A ona bała się spać. Byłam tam 4 miesiące.  Nie wiem dlaczego jednego dnia siostrzenica się bawiła z tym chłopcem ja mu powiedziałam żeby dzieci zostawił w spokoju bo my dorośli się boimy. I tak się stało.  Mówiłam do niego spokojnie ale stanowczo.

Jednej nocy obudził mnie stojąc przy mnie przy łóżku.  Powiedziałam wtedy ze tak nie wolno robić i że ludzie się boją jak śpią a ktoś wchodzi im do pokoju i się na nich patrzy.  Od tamtej pory chodził w nocy po mieszkaniu i wchodził do pustego pokoju szwagra gdzie było jego biuro. Słychać było fotel jak jeździł nim po pokoju. Włączal komputer i gral i bawił się papierami i czym tylko można bylo. Gdy wyjechalam siostra dzwoniła dzień w dzień do mnie jak jest źle.  Chlopiec ten duch bil dzieci i drapal byly slady. Siostra tez nosiła ślady. Wszystkie fotografowała. Zaczęło interesować się przedszkole. Zaczela mieć problem z wladzami. Doszły skargi sąsiadów na piśmie do spółdzielni ze dzieci po nocach nie śpią tylko się bawią i strasznie hałasują .  Z dnia na dzień było gorzej i siostra się poddala. Zmieniła mieszkanie. O dziwo ludzie którzy przychodzą na to mieszkanie może pomieszkaja jakieś 6 miesięcy i uciekają.  Od tamtej pory nikt długo tam nie pomieszkal. Zachodze w głowę dlaczego ten chłopiec się mnie słuchał? Dlaczego zachowywał się w nocy w miarę cicho gdy byłam a zaczął wariowac jak wyjechalam? Dlaczego gdy byłam nikogo nie podrapal czy uderzył?  Doprawdy nie rozumiem tego.



zwiń tekst



AUTOSTOPOWICZ WIDMO JAKO... ŚMIERĆ? - niezwykła historia nadesłana na pokład okrętu Nautilus
Sob, 6 luty 2016 20:34 komentarze: brak czytany: 492x

Od lat zbieramy historie o tzw. autostopowiczach-widmach. Prezentowana poniżej jest niezwykle oryginalna i warta tego, aby stworzyć dla niej nowy katalog w dziale AUTOSTOPOWICZE-WIDMA. Nosić on będzie tytuł "Zwiastuny śmierci". Witam serdecznie Ja osobiście nie miałem do czynienia z taką sytuacją , lecz znajoma opowiedziała mi ciekawą historie . Jej ojciec jechał do domu z pracy na (już było ciemno.......

czytaj dalej

Od lat zbieramy historie o tzw. autostopowiczach-widmach. Prezentowana poniżej jest niezwykle oryginalna i warta tego, aby stworzyć dla niej nowy katalog w dziale AUTOSTOPOWICZE-WIDMA. Nosić on będzie tytuł "Zwiastuny śmierci".

Witam serdecznie Ja osobiście nie miałem do czynienia z taką sytuacją , lecz znajoma opowiedziała mi ciekawą historie . Jej ojciec jechał do domu z pracy na (już było ciemno ) motorze , koło jakiegoś lasu w Limanowej .Z daleka zauważył jakąś postać to była kobieta - bardzo ładna o czarnych włosach do najbliższych domów było dość daleko (kobieta młoda sama w lesie , po prostu się zmartwił i chciał jej pomóc) więc zapytał czy chce żeby ją podwiózł , Dziewczyna skinęła głową i wsiadła na motor i od tej chwili facetowi wryło się to wszystko w pamięć Jak kobieta usiadła na motor to ojciec znajomej nie poczuł nawet małego ruchu - tak jakby nikt nie wsiadł on był cały przerażony -podjechali do jakiegoś domu nie wiem czy ta osoba powiedziała mu gdzie ma stanąć czy mu to jakoś inaczej przekazała .Gdy dziewczyna weszła do tego domu po jakiejś chwili usłyszał krzyki i płacz , pobiegł tam i zapytał gdzie jest ta dziewczyna . Rodzina która tam mieszkała po patrzyła na niego jak na wariata i powiedzieli mu że żadna dziewczyny tu nie było , i że przed chwilą zmarł im ojciec --- Zastanawiałem się czy to nie była śmierć . Ciekawa historia ,a osoba która i to opowiedziała moim zdaniem jest wiarygodna . Pozdrawiam



zwiń tekst



'MIAŁEM PRZECZUCIE, ŻE COŚ SIĘ STANIE!' - opowieści kierowcy o niezwykłych spotkaniach z nieznanym podczas pracy 'za kółkiem'.
Pt, 29 sty 2016 09:35 komentarze: brak czytany: 714x

[...] Pracowałem w firmie Poczta Polska ,byłem kierowcą jeździłem z kowojentem , między innymi zbieraliśmy przesyłki z gminnych placówek . Będac w najdalszej mieliśmy dużo czasu do powrotu. Zachciało mi się spać. Rozciągnąłem się na siedzeniach w WV T4. Poczułem jak zsuwają mi się nogi. Pomyślałem niemożliwe , poprawiłem je. Za chwilę to samo , już nie poprawiałem zsunęły się razem z ciałem.......

czytaj dalej

[...] Pracowałem w firmie Poczta Polska ,byłem kierowcą jeździłem z kowojentem , między innymi zbieraliśmy przesyłki z gminnych placówek . Będac w najdalszej mieliśmy dużo czasu do powrotu. Zachciało mi się spać. Rozciągnąłem się na siedzeniach w WV T4. Poczułem jak zsuwają mi się nogi. Pomyślałem niemożliwe , poprawiłem je. Za chwilę to samo , już nie poprawiałem zsunęły się razem z ciałem. Znalazłem się w pustej szarości myślę umieram . Pomyślałem jest ojciec matka zrobię im przykrość . Zacząłem potwornie krzyczeć niechcę umierać . Poczułem jak nasuwam się na siedzenie . Myślałem później o tym i jak czułem się błogo gdy " usypiałem ".

[...] Mam 55 lat z dziecięcych lat pamiętam przepiękny sen . Intensywna wielka światłość wokół lewitującej postaci . Światłość postaci , postać w światłości. U stóp , przed stopami skrzynia wielkości trumny z niecheblowanych desek. Czy to moja? Jeździłem w teatrze im. J. Osterwy w 1986 . Jechaliśmy do w - wy , poczułem silny impuls że coś się stanie. Zaczęło stukać w koło , pękła felga od wewnątrz obcierając o końcówkę drążka. Drugie , jechaliśmy zimą w nocy chlapa , szyby brudne , znowu przeczucie więc zacząłem zwalniać. Z naprzeciwka zbliżał się samochód a ja z ledwością wyhamowałem przed nieoświetloną furmanką. Czy przeczucie zaniknęło ? Może zabrakło niebezpieczeństw.

W łazience stojąc twarzą do lustra z tyłu wisi szafka na niej leży szczotka do pleców . Skończyłem się golić słyszę huk , coś spadło szczotka leży na miednicy stojącej w wannie na jej ranicie w poprzek. Po paru dniach tylko wyszedłem z łazienki znowu coś spadło szczotka leży w wannie. Nigdy wcześniej nie ani później nie spadła. Słuchałem dzienniczka Św.Faustyny w radio Jezes palecił jej w ramach rekolekcji przeczytać ewangelię wg. Św.Jana rozdział 17 miałem nie szukać lecz byłem ciekawy. W głębi nieśmiała przelotna myśl z prośbą Jezu czy odrazu otworzę na tej stronie. I tak się stało. W tekturowej teczce na dokumentach położyłem kopertę . Po kilku dniach chciałem przeczytać jej zawartość . Otwieram nie ma . Zamknąłem. Wcześniej teczka spadła za kaloryfer. Może tam wyleciała ? Nie ma . Otwieram teczkę znowu , leży jak ją położyłem. Do dzisiaj mam przed oczami otwartą teczkę bez koperty. Mama była bardzo chora dużo się modliłem prosząc o zdrowie . Siedziałem w samochodzie patrzyłem na drzewo nagle zobaczyłem małe zielone kółko które zaczęło się powiększać raczej nie zbliżać było płaskie jak na kartce i coś jeszcze się stało wiem a niepamiętam i usłyszałem NIE MARTW SIĘ. Wyzdrowiała.

Byłem w pobliżu mejsca w którym w wypadku zginął mój kolega . Nagle w głowie w środku usłyszałem cały czas jak ktoś odkłada i poprawia słuchawkę na telefonie stacjonarnym i głosy w tle . Było to takie wyraziste jakby głowa była w słuchawce . Ustało dopiero wtedy gdy odszedłem z tego miejsca. [...]



zwiń tekst



PRZECZUCIA ŚMIERCI - trzy niezwykłe przypadki z życia naszego czytelnika
Czw, 28 sty 2016 08:55 komentarze: brak czytany: 629x

To pojawia się jak grom z jasnego nieba. Nagle opanowuje nas lęk, irracjonalny strach, że wydarzy się "coś złego". Potem pojawia się wiadomość o śmierci. Takie właśnie momenty ze swojego życia opisał nam czytelnik serwisu.   Witam. Po ostatnich wydarzeniach mam ochotę podzielić się z kimś tym co mnie dręczy.  Z nikim nie rozmawiałem na ten temat, ponieważ obawiam się braku zrozumienia.......

czytaj dalej

To pojawia się jak grom z jasnego nieba. Nagle opanowuje nas lęk, irracjonalny strach, że wydarzy się "coś złego". Potem pojawia się wiadomość o śmierci. Takie właśnie momenty ze swojego życia opisał nam czytelnik serwisu.

 

Witam.

Po ostatnich wydarzeniach mam ochotę podzielić się z kimś tym co mnie dręczy.  Z nikim nie rozmawiałem na ten temat, ponieważ obawiam się braku zrozumienia. Zaczęło się to w lipcu 2014 r. Będąc w pracy za granicą , w drodze na zakupy wraz z koleżanką poczułem coś dziwnego. Jakby coś mnie uderzyło nie wybierając na mnie żadnej siły.  Koleżanka spytała co się stało?  Odpowiedziałem jej że stanie się coś złego.  Sam nie wiem czemu to powiedziałem. Koleżanka się wystraszyła , ale to zignorowaliśmy i kontynuowaliśmy rowerową podróż do sklepu. Po jakiejś godzinie wróciliśmy do naszej kwatery , gdzie mieszkaliśmy z paroma bliskimi znajomymi.  Weszliśmy i zobaczyliśmy wszystkich w salonie, mieli strasznie ponure miny. Pytamy się ich , co się stało? Jedna dziwczyna odparła nam że chwile temu znajoma dostała telefon z wiadomością o śmierci brata. Miał on na imię Marcin. Wszyscy go znaliśmy , ja się z nim znałem od roku , gdyż wcześniej mieliśmy wspólny pokój. Później przypomniałem sobię o tym co się stało w drodze do sklepu i odniosłem to do zaistniałej sytuacji. Zignorowałem to i nigdy więcej o tym nie wspominałem.

Następna sytuacja wydarzyła się 27 maja 2015r. Kolejny dzień w szkole. Spóźniłem się chwilę na pierwszą lekcje.  Wchodząc do klasy zacząłem się witać z kolegami w klasie. Gdy podałem rękę Łukaszowi znów poczułem coś dziwnego, w sekundzie zrobiło mi się gorąca i łzy cisneły się do oczu. Jakoś udało mi się je powstrzymać i poszedłem dalej. Usiadłem w wolnej ławce i zacząłem rozmyślać co się stało.  Zignorowałem to ponownie i kontynuowałem dzień w szkole. Cały dzień byłem przygnębiony. Był to dzień urodzin łukasza, wwięc zaprosił wszystkich do baru by uczcić swoje 18 urodziny. Ja odmówiłem i poszedłem do domu. Następnego dnia nie poszedłem do szkoły z powodu wcześniejszych wydarzeń, bo nie mogłem spojrzeć na łukasza. Dowiedziałem się że tego dnia o godzinie 18:30 zmarła mama łukasza. Jak się okazało chorowała ona dość długo na nieznaną mi chorobę.  Nikt o tym nie wiedział.  Od tej pory zawsze gdy go widzę przypominam sobię o tym wydarzeniu, myślę że mogłem go jakoś ostrzec, powiedzieć by spędził ten dzień z matką.  No cóż jakoś będzie trzeba z tym żyć.  Myślałem by mu o tym powiedzieć , ale nie mam odwagi. Boję się jego reakcji. Tego dnia nigdy nie zapomnę.

Taka sytuacja powtórzyła się ponownie 25 lipca 2015 r. 10 godzin przed śmiercią mojej babci. Było to równie dziwne jak poprzednie razy. Siedziałem przy taśmie produkcyjnej zasłuchany w muzyce , którą odtwarzałem przez słuchawki. Na przeciw mnie siedziała moja znajoma, a obok inni pracownicy. O godzinie 8:53 poczułem to znowu. Atak gorąca i łez których nie mogłem zatrzymać. Koleżanka spytała co się stało?  Ja ocierając łzy powiedziałem jej że stanie się coś złego i ma to związek z kimś bliskim. Ona się wystraszyła, bojąc się że chodzi o kogoś z jej rodziny.

O godzinie 9 mieliśmy przerwę. Oboje chwyciliśmy za telefony i zadzwoniliśmy do rodziny czy nic się nie stało.  Spytałem mamy czy wszystko w pożądku z babcią , gdyż wiedziałem że leży w szpitalu ale czuła się już lepiej. Mama odparła że nic się nie dzieję i wypisują babcię jutro . Uspokoiłem się i wróciłem na stołówkę coś zjeść. Następnego dnia zadzwonił do mnie tata z informacją iż babcia zmarła przwed wieczorem. O tej sytuacji również z nikim nie rozmawiałem. Duszę to w sobię. Zacząłem się tym interesować i tak trafiłem na waszą stronę. 
Pozdrawiam
Piotr 19 lat



zwiń tekst



CO Z TĄ REINKARNACJĄ? – pytanie do Fundacji Nautilus
Pon, 11 gru 2023 00:09 komentarze: brak czytany: 797x

Zgodnie z naszym ostatnim zwyczajem przedstawiamy kolejne pytanie do FN i naszą odpowiedź. Temat reinkarnacji bardzo interesuje naszych czytelników, stąd także wiele pytań. Ten e-mail przyszedł na naszą pocztę kilka dni temu.Witam całą Załogę Nautilus! Jestem waszą czytelniczką  od około 4 lat i chcę powiedzieć, że wykonujecie niesamowitą pracę. Piszę do Was pierwszy raz, bo moje życie, nie obfituje.......

czytaj dalej

Zgodnie z naszym ostatnim zwyczajem przedstawiamy kolejne pytanie do FN i naszą odpowiedź. Temat reinkarnacji bardzo interesuje naszych czytelników, stąd także wiele pytań. Ten e-mail przyszedł na naszą pocztę kilka dni temu.



Witam całą Załogę Nautilus!

Jestem waszą czytelniczką  od około 4 lat i chcę powiedzieć, że wykonujecie niesamowitą pracę. Piszę do Was pierwszy raz, bo moje życie, nie obfituje w żadne doświadczenia, które moglibyście zarchiwizować, nie znam też żadnych niewytłumaczalnych historii.

Piszę ponieważ, dzięki lekturze Waszego serwisu, zaczęłam nieco inaczej postrzegać Świat, w którym przyszło mi żyć, ludzi którzy mnie otaczają, których spotykam przypadkiem – a może wcale nie takim „przypadkiem”. Wiem, że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu, przyczyny, że decyzja którą podejmę dziś, wróci do mnie za klika lat w postaci dobra lub zła ( w zależności czy moją decyzją komuś pomogę czy kogoś skrzywdzę).

To co robicie naprawdę „otwiera oczy” i ….. uczy ! Dlatego DOBRZE, ŻE JESTEŚCIE

Czytam prawie wszystkie artykuły, ale najbardziej fascynują mnie te o reinkarnacji i wizjach przyszłości – jak nadzwyczajne, ale i układające się w pewną całość są wizje ludzi, którzy posiadają taki dar.

W związku z powyższym koniecznie chcę Was o coś zapytać:
1.    Reinkarnacja a wizja przyszłości

Czytając teksty jej poświęcone, wydaje się, że jesteście pewni na milion procent, że ona istnieje i nie chcecie dyskutować, że jest inaczej.  Że dusza musi przejść „szkołę” , nauczyć się być doskonalszą, zdobywać doświadczenie w poszczególnych wcieleniach. Zgadzam się, macie na to w swoich archiwach , wystarczającą ilość dowodów.

Jednakże wczoraj czytając artykuł w Dziale XXI piętro zamieściliście tekst zatytułowany : „ZNOWU TE TRZY DNI CIEMNOŚCI... - niepokojące orędzie Zofii Nosko, które zawiera katastroficzny scenariusz przyszłych wydarzeń na Ziemi.”
W którym Pani Zofia zapisała słowa samej Matki Bożej – autorytetu, którego nie można w żaden sposób podważyć (tu słowa z tego artykułu) "Mówicie, że trzeba raz umrzeć. Istotnie, każdy raz się rodzi i każdy raz umiera"
Więc co Wy na to? Jak to wytłumaczyć?

Pozdrawiam
Magda.



Na samym początku powtórzymy raz jeszcze – istnienie reinkarnacji jest dla nas poza sporem. Nie podejmujemy nawet dyskusji o tym, czy wędrówka dusz „jest faktem czy mitem wschodnich sekt”, bo zebrany przez 25 lat materiał dokumentacyjny nie pozostawia nawet cienia wątpliwości na ten temat.
Zupełnie inną sprawą jest temat tzw. objawień maryjnych, gdyż do tej grupy należy zaliczyć przesłania p. Zofii Nosko, które zamieściliśmy. Pisze Pani, że „Matka Boska” jest dla Pani autorytetem ostatecznym, których słów podważyć nie sposób. Pytanie jednak powinno być inne: czy aby na pewno za wszystkimi objawieniami Maryjnymi stoi owa wynoszona w Polsce pod niebiosa „Matka Jezusa”? To, że jakiś byt podaje się za „Maryję… tę Maryję!” nie świadczy w najmniejszym stopniu, że za owym bytem kryje się ów autorytet, o którym Pani wspomina. Te przekazy są bardzo często bełkotliwe, pełne nieznośnych banałów i ogólników o „potrzebie modlitwy” i „upadku”. Prawdę mówiąc oczekiwalibyśmy od takiego autorytetu czegoś więcej. Bardzo często okoliczności tzw. objawień maryjnych przypominają film Bliskie Spotkania Trzeciego Stopnia. Zawsze zastanawiamy się, czy aby na pewno Matce Jezusa potrzebny jest metaliczny obiekt, który unosi się w pobliżu takiego wydarzenia…


Sprawa reinkarnacji jest dla nas tak oczywista, że bardzo często traktujemy ją niczym papierem lakmusowy w badaniu danego materiału. Przekazujący informację byt zaciekle neguje „wędrówkę dusz”? O, to bardzo ciekawe… Dla nas to znak, że coś jest nie tak z przekazem. Albo jest zmyślony, albo jest celowo sfałszowany, albo „ów byt podający się za Jezusa, Matkę Boską, Buddę czy inną wielką postać” coś kręci.
Każda instytucja badająca zjawiska niewyjaśnione ma własną metodę na badanie materiałów napływających do niej i podejrzewamy, że postępują oni dość podobnie.
Na koniec – w przekazach p. Nosko sprawa istnienia reinkarnacji jest negowana dość mgliście. Sformułowanie „jedno życie” może się odnosić do naszego obecnego życia, ale… nie ma sensu tego zbyt głęboko analizować. W każdym razie poznała Pani nasz tok myślenia.



zwiń tekst



REINKARNACJA - kolejne pytania czytelników
Wt, 26 sty 2016 11:02 komentarze: brak czytany: 779x

Pracujemy nad nowym działem w serwisie nautilus.org.pl, czyli „PYTANIA DO FN”. W oczekiwaniu na uruchomienie tego działu już teraz kolejne dwa pytania, które przysłała nam czytelniczka serwisu.From: [dane do wiadomości FN]Sent: Monday, January 25, 2016 7:51 PMTo: FNSubject: pytaniaWitam serdecznie całą załogę Nautilusa ! Czytam prawie wszystkie Wasze artykuły, czytam też książki.......

czytaj dalej

Pracujemy nad nowym działem w serwisie nautilus.org.pl, czyli „PYTANIA DO FN”. W oczekiwaniu na uruchomienie tego działu już teraz kolejne dwa pytania, które przysłała nam czytelniczka serwisu.


From: [dane do wiadomości FN]
Sent: Monday, January 25, 2016 7:51 PM
To: FN
Subject: pytania


Witam serdecznie całą załogę Nautilusa !
 
Czytam prawie wszystkie Wasze artykuły, czytam też książki z dziedziny "nieznanego" i od pewnego czasu nasuwają mi się dwa pytania, na które jak dotąd nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi. Wierzę, że dzięki Waszej wiedzy i doświadczeniu na pewno macie wyrobione poglądy w tym zakresie, których jestem bardzo ciekawa.
Pierwszy nurtujący mnie problem:
 
1. Jeśli człowiekowi nie wiedzie się w jakiejś dziedzinie przez dłuższy czas (np 2 lata), to czy powinien zmienić kierunek drogi, którą podąża, bo to np. nie jest jego przeznaczenie (karma)?  Czy raczej powinien dalej podążać tą drogą, pomimo, że go to męczy i ma z tego powodu lęki oraz traktować to jak lekcję od życia, którą trzeba przejść i starać się pokonywać swoje słabości.
 
2. Czy wiedza, którą zdobyliśmy w tym wcieleniu (np. duchowa) pozostanie z nami po śmierci i będzie dla nas dostępna w przyszłym wcieleniu ?
 
Będę wdzięczna za wyjaśnienie tych kwestii.
 
Ania z Krakowa


Odpowiedzi na te pytania można podzielić na dwie grupy: proste i trudne. Zacznijmy od tej pierwszej, czyli od pytania drugiego. Oczywiście, że ta wiedza pozostaje z nami po śmierci i kolejnym wcieleniu. Sprawia także, że nasz poziom duchowy jest wyższy. Czy dusza ma pełnię wiedzy o wszystkich swoich doświadczeniach? Przypomina to odsłanianie kart leżącego przed nami pasjansa. Na początku wszystkie karty są zasłonięte, ale w miarę gry je odsłaniamy. Podobne jest z ową wiedzą. Pełnia świadomości odbytych wcieleń pojawia się na „poziomach mistrzowskich”, które kiedyś osiągniemy, ale teraz stanowią dla nas abstrakcję. Budda w momencie oświecenia zobaczył wszystkie (!) wcielenia przeszłe, teraźniejsze, a także przyszłe wszystkich istot we wszechświecie. Budda był jednak istotą na poziomie absolutnie topowym – wręcz niewyobrażalnym, gdyż 72-gim. My wszyscy jesteśmy na poziomie zero, więc jeszcze długa droga przed nami. Z każdym poziomem moc ulega podwojeniu. Od poziomu 20-go w zasadzie można uważać takie osoby za „chodzących Bogów na Ziemi”. Powyżej nasza wyobraźnia odmawia nam posłuszeństwa… Oczywiście takie istoty mają pełnię wiedzy na temat wszystkich swoich wcześniejszych wcieleń.

Pytanie drugie wymaga doprecyzowania. Oczywiście, że nie ma tutaj dobrej odpowiedzi. Zrozumienie zawiłości „ludzkiej karmy” przekracza możliwości istoty ludzkiej, nawet nas z okrętu Nautilus. Czy chodzi o porażki w poszukiwaniu partnera? Czy może chodzi o chorobę? A może jeszcze o coś innego?
Nasz rada skierowana do wszystkich jest taka, aby życie – które jest bardzo serio – nie traktować do końca serio. Właśnie dlatego! Trzeba trochę patrzeć na siebie z boku niczym na aktora w teatrze odgrywającym jakąś rolę, którą akurat jest rola „poszukującego lub poszukującej czegoś tam”. Taki dystans sprawia, że z człowieka uchodzi ta zaciekłość w „znalezieniu tej drugiej połówki”. Czasami może być tak, że przeznaczeniem jest samotność, ale jest to w skrajnych wypadkach. Najważniejsze, aby znaleźć właściwy dystans. Wtedy wszystko zaczyna się lepiej układać. Którą drogę wybrać? (takie pytanie padło w e-mailu) My zawsze kierujemy się delikatnymi znakami, które daje wszechświat podpowiadając nam właściwe rozwiązanie… Sztuka dostrzegania owych znaków jest przez nas doskonalona od wielu lat. Jest trudna, ale można się jej nauczyć. Trzeba je tylko zobaczyć. Potem jest już łatwiej.



zwiń tekst



NIEPOKOJĄCY SEN - wizja zniszczonej Ziemi.
Wt, 26 sty 2016 09:14 komentarze: brak czytany: 669x

Wiele snów jest traktowanych przez osoby śniące jako "sny prorocze". Czasami wizje ze snów są bardzo przerażające. Przykład? Przyszedł na naszą pocztę kilka dni temu. From: Jerzy [dane do wiad. FN] Sent: Monday, January 25, 2016 1:04 PMTo: FNSubject: Wizje przyszłościSzanowna redakcjo Nautilusa, nawiązując do waszego artykułu. Miałem sen dotyczący przyszłości. Takie sny są w mojej rodzinie.......

czytaj dalej

Wiele snów jest traktowanych przez osoby śniące jako "sny prorocze". Czasami wizje ze snów są bardzo przerażające. Przykład? Przyszedł na naszą pocztę kilka dni temu.



From: Jerzy [dane do wiad. FN]
Sent: Monday, January 25, 2016 1:04 PM
To: FN
Subject: Wizje przyszłości


Szanowna redakcjo Nautilusa,
nawiązując do waszego artykułu. Miałem sen dotyczący przyszłości. Takie sny są w mojej rodzinie normalnym zjawiskiem. Miewał i miewa je mój 86 letni ojciec, moja matka oraz brat. Co ciekawe moja żona ma takie same zdolności, czy to przypadek ?
W swoim śnie widziałem prawdopodobnie ostatnie chwile swojego życia. Ziemia była totalnie zniszczona. Nie było zwierząt, drzew ani trawy.
Dymiły zgliszcza. Dominującym kolorem był kolor szary. Siedziałem na kamieniu a obok mnie stały humanoidalne, materialne istoty nie z tego świata. Czułem niezgłębiony żal i pustkę. Moja rodzina nie żyła. Mój dom nie istniał. Sąsiadów domy były w gruzach wskutek powodzi i trzęsienia ziemi.
Te nieznane istoty zaproponowały że mnie zabiorą ze sobą, odmówiłem. Nie zależało mi na życiu. Z oczu ciekły mi łzy. Po pewnym czasie uniosłem  się w przestrzeń w kierunku światła. Byłem szczęśliwy i spokojny nic mnie nie bolało.
Charakterystyczne jest to w jaki sposób unosiłem się w przestrzeni.
Mianowicie moje ciało unosiło się pionowo z wysuniętą do przodu piersią. Z rękami opuszczonymi wzdłuż ciała odsuniętymi nieznacznie do tyłu. Głowa była wyprostowana. Wyglądało to jakbym lewitował. Zauważyłem, że obok mnie porusza się w ten sam sposób więcej osób.
Myślę że wydarzy się to w czasie gdy nad Ziemią będzie widziana kometa w kształcie krzyża. Taką kometę widział w swoim śnie mój ojciec. Był to znak końca jego życia. Mieszkam w okolicach Gdańska.
Pozdrawiam
Jerzy



zwiń tekst



UMIERAJĄCY WIDZĄ ZMARŁYCH - kolejny dowód
Wt, 26 sty 2016 08:45 komentarze: brak czytany: 780x

Nasz dział XXI PIĘTRO zyskuje coraz większą popularność. Wiele osób przysyła nam historie, które potwierdzają tezy, które wcześniej postawiliśmy w naszych publikacjach. Tak jest właśnie w przypadku tematu "wizji ludzi umierających".   TEMAT: XXI piętro - moja opowieśćW zasadzie w mojej rodzinie zdarzyły się trzy takie przypadki, przy czym przy żadnym nie byłem świadkiem.......

czytaj dalej

Nasz dział XXI PIĘTRO zyskuje coraz większą popularność. Wiele osób przysyła nam historie, które potwierdzają tezy, które wcześniej postawiliśmy w naszych publikacjach. Tak jest właśnie w przypadku tematu "wizji ludzi umierających".

 

TEMAT: XXI piętro - moja opowieść

W zasadzie w mojej rodzinie zdarzyły się trzy takie przypadki, przy czym przy żadnym nie byłem świadkiem naocznym, ale dowiedziałem się o nich od bliskich mi osób, które nie opowiadają "bajek" a do spraw zwiazanych z duchami podchodzą bardzo sceptycznie.
Pierwszy miał miejsce 11 lat temu, po śmierci mojego dziadka od strony taty. Dziadek był już od prawie roku częściowo sparaliżowany i bardzo z tego powodu cierpiał nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Zawsze dziarski, nigdy nie siedział w miejscu, a tu nagle nie może się ruszać. To był dla niego chyba największy cios, nie choroba ale świadomość że trzeba się nim opiekować a on nie potrafi wykonać sam nawet najprostszych czynności. Ale wracajmy do dnia simierci dziadka. Nie była ona zaskoczeniem. Rodzina liczyła siez tym jaż każdego dnia, starano się tak zorganizować czas, aby zawsze ktoś był przy nim, aby nie umierał samotnie. Tego dnia, to było ok 11.00 "dyżurował" mój kuzyn, wnuk dziadka po linii jego córki. Dziadek cały czas bardzo cieżko oddychał, aż nagle zaczął oddychać bardzo płynnie i miarowo. Kuzyn opowiedział mi, że aż oczy zrobiły mu się wielkie bo pomyślał że dziadek ozdrowiał. Dziadek tymczasem całkiem wyraźnei zawołał mojego kuzyna i powiedział mu coś w tym stylu, niestety dokładnie tego kuzyn nie zapamiętał "Na mnie już pora, teraz mogę odejść" potem zwrócił głowę w stronę drzwi do pokoju, które znajdowały sięza plecami kuzyna i kontynuował (nie pamiętam imienia którego użył więc posłuże się przykładowym) "Stefan juz na mnie czeka, musimy iść zagrać razem (dziadek służył z owym Stefanem w orkiestrze Ochotniczej Straży Pożarnej.). Już już, poczekaj Stefanku, już do ciebie idę. Przygotuj mój instrument, zaraz zagramy"
Chwilę później dziadek zmarł. Oczywiście nie muszę nadmieniać że w drzwiach nikogo kuzyn nie widzial. Jednak nie to jest clue tej opowieści. jakieś dwa tygodnie później, moja babcia spotkała żonę owego Stefana, która również była w czerni. Ów przyjaciel dziadka również zmarł. Gdy babcia powiedziała jej co dziadek powiedziałprzed śmiercia ta aż zaniemówiła. Po chwili powiedziała, o czym nikt z naszej rodziny nie wiedział, że ten przyjaciel dzień wczesniej został zabrany przez pogotowie do szpitala w miejscowości oddalonej o 18 km od miasta gdzie żył dziadek. Człowiek ów zmarł tego samego dnia co mój dziadek, ale wcześniej, w nocy. Jednak o tym dowiedzieliśmy się dopiero od niej, w kilka tygodni po pogrzebie.
 
Drugi i trzeci przypadek wydarzył sieniedawno, po śmierci mojego ojca.
Gdy w maju zmarl mój tato, już po pogrzebie brat postanowił pomóc mamie przy sprawach zwiazanych miedzy innymi z rejestracją samochodu. Niestety, nie zdołali nic załatwić gdyż nie mieli przy sobie tzw karty pojazdu, czerwonej ksążeczki wydawanej przy pierwszej rejestracji samochodu w Polsce. Wrócili więc z urzędu do domu i zaczęli szukać tego dokumentu. Sprawdzili wszystko, między innymi barek w którym tato trzymał zawsze wszystkie dokumenty. Brat wyciagnął absolutnie wszystko na stół i dokaldnie sprawdził, Karty Pojazdu nie było. po intensywnych poszukiwaniach w calym mieszkaniu postanowili je zakończyć, i spytać się następnego dnia w urzędzie co zrobić, gdy nie ma owego dokumentu. Po południu, gdy brat poszedł już do swojego domu, mama, siedząc w pokoju przy stole, powiedziała na glos "Zenku, gdzie dałeś te dokumenty!". Oczywiście nie wierzyła że coś się stanie, ot raczej chciała odreagować częściowo stres związany z problemami i utratą taty. Nagle, tak nam to opowiedziała, jakby w myślach, usłyszała głos taty "zobacz w barku". Było to trochę bez sensu gdyż kilka godzin wcześniej cała zawartość barku była wyłożona na stole i skrupulatnie sprawdzana, kartka po kartce. Mimo to tchnięta przeczuciem otworzyła barek, dokument leżal na samym wierzchu papierów które wcześniej osobiście włożyła wraz z moim bratem do owego barku.
Natomiast trzeci raz (tutaj nie wiem kto nam spłatał owego figla ponieważ zdażył on nam się co prawda po smierci taty, ale w domu w którym zmarł również mój teść) zdarzył siemojej zonie. Gdy szykowała sniadanie dla nas, moja córka była w pokoju, żona szykowała sniadanie w kuchni a ja byłem na spacerze z psem. Gdy wróciłem zona nieco roztrzęsiona opowiedziała mi, że gdy zanisła talerze i sztućce do pokoju rozłorzyła dla wszystkich odpowiedni zestaw na stole. Talerz, nóż i widelec. Potem wróciła do kuchni i usłyszała, jak córka woła ją, i po przyjściu do pokoju córka powiedziała, że jeden z widelców zniknął i że ona tego nie zrobiła. Moja córka ma 6 lat, jest dzieckiem któremu nie w glowie takie żarty, zresztą żona dokładnie przeszukała pokój czy faktycznie nie schowała tego widelca oraz czy przypadkiem sam gdzieś nie wpadł. Następnie postanowiła sprawdzić ilość kompletów sztućców, gdyż zrzuciła ów brak na barki swojego roztargnienia, myśląc że go zwyczajnie nie przyniosła. Niestety, w kompletach brakuje do dziś jednego widelca.
 
Te opisane przypadki opowiedziały mi osoby które są sceptycznie nastawione do "drugiego świata" i nie wierzą w duchy, w dodatku kuzyn i brat są osobami które niełatwo jest przestraszyć. Jednak te przypadki powodują do dziś ich zakłopotanie z powodu braku możliwości normalnego wyjasnienia.
 
Pozdrawiam
 [dane do wiad. FN]



zwiń tekst



DUCH ŚCIĄGAŁ KOŁDRĘ - relacja świadka
Wt, 26 sty 2016 08:28 komentarze: brak czytany: 802x

Manifestacje duchów bardzo często przebiegają trochę inaczej, niż poprzez popularne stukanie czy przestawianie mebli. Często zdarza się, że duch próbuje zamanifestować swoją obecność poprzez np. tzw. ściąganie kołdry. Wiemy o tym, więc nie zdziwiło nas to, co opisała nasza czytelniczka. DuchWitam, Postanowiłam podzielić sie pewna historia, która przydarzyła sie kilka lat.......

czytaj dalej

Manifestacje duchów bardzo często przebiegają trochę inaczej, niż poprzez popularne stukanie czy przestawianie mebli. Często zdarza się, że duch próbuje zamanifestować swoją obecność poprzez np. tzw. ściąganie kołdry. Wiemy o tym, więc nie zdziwiło nas to, co opisała nasza czytelniczka.

Duch

Witam,
 Postanowiłam podzielić sie pewna historia, która przydarzyła sie kilka lat temu mojemu mężowi.
Mieszkamy za granica i cześć lata, jak co roku spędzaliśmy u rodziny w Polsce. Podczas tamtych wakacji spędziliśmy noc u mojej babci, która mieszka samotnie z psem. To była pierwsza noc mojego męża w tym domu. Nad ranem obudził mnie przerażony, nigdy nie widziałam go tak zleknionego. Było około 3.30.  Maź mówił, ze nagle sie obudził i zobaczył, ze kołdra, która był przykryty zaczęła sie nasowac na jego twarz, nie mógł sie ruszyć i to jeszcze bardziej go przeraziło. Zaczął krzyczeć moje imię, aby mnie obudzić i wtedy to ustalo. Kołdra sięgała jego nosa, kiedy mógł nareszcie sie podnieść. Oboje juz nie mogliśmy zasnąć, ja także sie wystraszyłam. Babcia śmiała sie, ze mój zmarły dziadek pewnie go przywital ( jestem najstarsza w rodzinie i jako jedyna zamezna). Od tamtej nocy maz nie chce tam nocować.
 Chcialabym dodać, ze w domu babci dzieją sie rożne dziwne rzeczy, w nocy często słychać odgłosy kroków. Sama ich nie doswiadczylam, babcia czasem opowiada, ze ktoś chodzi po domu itp.

Pozdrawiam serdecznie cała Załogę,

M.





zwiń tekst



'STARY ZEPSUTY CZŁOWIEK' - niezwykły wiersz o przemijaniu i starości
Pon, 11 gru 2023 00:10 komentarze: brak czytany: 795x

Umarł samotnie w domu opieki. Pielęgniarka była pewna, że nie zostawił po sobie nic wartościowego…  Domy starców gromadzą ogromną ilość seniorów, którzy są niemal anonimowi. Pamięć o nich zanika, ich możliwości maleją, tak jak relacje z rodziną, które z czasem ulegają rozluźnieniu. Osoby te kiedyś były odwiedzane przez swoje rodziny, a teraz najbliżsi po prostu wykonują telefon do zakładu z pytaniem.......

czytaj dalej

Umarł samotnie w domu opieki. Pielęgniarka była pewna, że nie zostawił po sobie nic wartościowego…  Domy starców gromadzą ogromną ilość seniorów, którzy są niemal anonimowi. Pamięć o nich zanika, ich możliwości maleją, tak jak relacje z rodziną, które z czasem ulegają rozluźnieniu.

Osoby te kiedyś były odwiedzane przez swoje rodziny, a teraz najbliżsi po prostu wykonują telefon do zakładu z pytaniem jak się ma ich staruszek. Gdy Mak Filiser zmarł w oddziale geriatrycznym w domu opieki starców, pielęgniarki uważały, że nie zostawił po sobie żadnych przedmiotów, które miałyby realną wartość.

Nadszedł czas, aby posprzątać pokój Mak’a. Podczas porządków jedna z pielęgniarek coś znalazła. To był wiersz, który napisał staruszek. Zaczęła go czytać i spisane słowa całkowicie ją urzekły. Nie minęło sporo czasu i kobieta zaczęła tworzyć kopie wiersza, a następnie rozpowszechniać je wśród pracowników domu opieki.

Wiersz nosi tytuł „Stary zepsuty człowiek”


 Stary zepsuty człowiek
autorstwa Mak’a Filiser’a.


Co widzisz pielęgniarko… Co widzisz? O czym myślisz, kiedy patrzysz na mnie?
Zepsuty stary człowiek, niezbyt mądry, niepewnych zwyczajów, z zamglonymi oczyma?
Który drybluje swoim jedzeniem i nie udziela odpowiedzi, kiedy mówisz głośno: „Żałuję, że nie chcesz spróbować!”
 Który wydaje się nie zauważać rzeczy, które robisz. I na zawsze traci skarpety lub buty.
 Kto, z oporem lub nie, pozwala robić co chcesz podczas kąpieli i karmienia, wypełniając tak swój długi dzień.
Czy tak właśnie myślisz, czy tak to widzisz? Zatem otwórz oczy, pielęgniarko. Nie widzisz mnie!
Powiem ci kim jestem jak już tutaj siedzę.
 - Jestem małym 10-letnim dzieckiem z mamą i tatą, braćmi i siostrami, którzy się wzajemnie kochają.
- Młodym 16-letnim chłopakiem ze skrzydłami na nogach marzącym, że niedługo spotkam swoją miłość.
- 20-letnim Panem Młodym, którego serce rośnie, pamiętając śluby, które składał.
- 25-letnią w pełni samodzielną osobą. Jestem potrzebny aby stworzyć bezpieczny szczęśliwy dom.
- 30-letnim mężczyzną. Moi malcy rosną tak szybko, połączeni więzami, które będą długo trwać.
 - Przy 40-ce moi młodzi synowie dorośli i zniknęli, ale moja kobieta jest obok mnie i widzi jak się smucę.
- 50 lat i coraz więcej dzieci bawi się wokół mnie, Ponownie mamy dzieci… Moja umiłowana i ja. Ciemne dni nadeszły – moja żona nie żyje. Patrzę w przyszłość i drżę ze strachu.

Moje dzieci mają już własne pociechy. Myślę, nad przeszłością i miłością, którą znałem. Teraz jestem już stary, a natura jest okrutna.
To żart, bo na starość wyglądasz jak głupek. Ciało się kruszy. Wdzięk i wigor odchodzą. Teraz mam kamień, gdzie kiedyś było serce.
 Ale w środku mieszka nadal młody mężczyzna. A teraz znowu moje zgorzkniałe serce pęcznieje. Pamiętam radość, pamiętam ten ból. Kocham życie i żyję na nowo.
 Myślę po latach, jest ich zbyt mało, odchodzimy zbyt szybko i trzeba zaakceptować fakt, że nic nie może trwać wiecznie. Więc otwórzcie oczy, ludzie. Otwórzcie i zobaczcie… Nie jestem zrzędliwym starcem. Spójrz bliżej… Zobacz MNIE!!



zwiń tekst



STRONA
1 50 68 69 70 71 72 73 74 86
Strona 71 / 86

Wejście na pokład

Wiadomość z okrętu Nautilus

ONI WRACAJĄ W SNACH I DAJĄ ZNAKI... polecamy przeczytanie tekstu w dziale XXI PIĘTRO w serwisie FN .... ....

UFO24

więcej na: emilcin.com

Sob, 3 luty 2024 14:19 | Z POCZTY DO FN: [...] Mam obecnie 50 lat wiec juz długo nie bedzie mnie na tym świecie albo bede mial skleroze. 44 lata temu mieszkałam w Bytomiujednyna rozrywka wieczorem dla nas był wtedy jedno okno na ostatnim pietrze i akwarium nie umiałem jeszcze czytać ,zreszta ksiażki wtedy były nie dostepne.byliśmy tak biedni ze nie mieliśmy ani radia ani telewizora matka miała wykształcenie podstawowe ojczym tez pewnego dnia jesienią ojczym zobaczył swiatlo za oknem dysk poruszający sie powoli...

Dziennik Pokładowy

Sobota, 27 stycznia 2024 | Piszę datę w tytule tego wpisu w Dzienniku Pokładowym i zamiast rok 2024 napisałem 2023. Oczywiście po chwili się poprawiłem, ale ta moja pomyłka pokazała, że czas biegnie błyskawicznie. Ostatnie 4 miesiące od mojego odejścia z pracy minęły jak dosłownie 4 dni. Nie mogę w to uwierzyć, że ostatnią audycję miałem dwa miesiące temu, a ostatni wpis w Dzienniku Pokładowym zrobiłem… rok temu...

czytaj dalej

FILM FN

WYWIAD Z IGOREM WITKOWSKIM

archiwum filmów

Archiwalne audycje FN

Playlista:

rozwiń playlistę




Właściwe, pełne archiwum audycji w przygotowaniu...
Będzie dostępne już wkrótce!

Poleć znajomemu

Poleć nasz serwis swojemu znajomemu. Podaj emaila znajomego, a zostanie wysłane do niego zaproszenie.

Najnowsze w serwisie

Wyświetl: Działy Chronologicznie | Max:

Najnowsze artykuły:

Najnowsze w XXI Piętro:

Najnowsze w FN24:

Najnowsze Pytania do FN:

Ostatnie porady w Szalupie Ratunkowej:

Najnowsze w Dzienniku Pokładowym:

Najnowsze recenzje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: OKRĘT NAUTILUS - pokład on-line:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: Projekt Messing - najnowsze informacje:

Najnowsze w KAJUTA ZAŁOGI: PROJEKTY FUNDACJI NAUTILUS:

Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.