Dziś jest:
Niedziela, 6 października 2024
Nasze położenie na tej Ziemi wygląda osobliwie, każdy z nas pojawia się mimowolnie i bez zaproszenia, na krótki pobyt bez uświadomionego celu. Nie mogę nadziwić się tej tajemnicy...
/Albert Einstein/
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie. Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl
czytaj dalej
[...] Dzień dobry. Jestem nauczycielem logopedą w małej miejscowości, mam na terapii 7 -letniego chłopca, który opowiada, że był kiedyś żołnierzem. Zaintrygowana tym co mówi, spytałam w jakim wojsku był, powiedział, że służył w armii amerykańskiej. Walczył z Kanadyjczykami i oni wygrali tę wojnę a on sam został ranny, ale to było bardzo dawno temu. Pytałam czy miał jakąś rodzinę powiedział, że nie. Wspomniał też, że jak był mniejszy to więcej pamiętał a teraz juz te wspomnienia się zacierają. Nie wiem czy to wyobraźnia? Nie znalazłam informacji na temat wojny Kanady ze Stanami którą by Kanadyjczycy wygrali. A może?
Pozdrawiam [...]
Ps. Chłopiec sporo rysuje i opowiada ze szczegółami przebieg bitew w których uczestniczył, mówił o dwóch wojnach, o okopach, broni itp. Ale jak juz wspomniałam zaciera się jego pamięć.
Sprawa trafiła do naszego Projektu Messing.
Do autorki e-maila wysłaliśmy następującą prośbę:
Witamy,
Dziekujemy za wiadomosc. Oczywiscie, ze to pamiec po poprzednim wcieleniu!
Czy dalaby Pani rade przeslac nam kilka rysunków tego dziecka?
Interesuja nas wszelkie informacje, ktore on mowi. Czy byla wojna amerykańsdko kanadyjska? Tak, to wojna Jamesa Madisona w 1812!
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna_brytyjsko-ameryka%C5%84ska
Wtedy wojska USA walczyly przeciwko wojskom brytyjskim czyli wtedy kanadyjskim
Pozdr
FN
czytaj dalej
[...] Witam.
Od dawna zastanawiałam się czy do was napisać. Może przypływ odwagi skłonił mnie do tego wyznania. Pochodzę z małego miasteczka niedaleko Kielc. To wydarzenie którym chcę się podzielić wydarzyło się gdzieś koło roku 2000 maj/czerwiec bo było już bardzo ciepło. Miałam wtedy 16 lat. Jak zwykle po szkole lubiłam siadać z babcią na schodach przed domem i często sobie rozmawiałyśmy. W pewnym momencie zauważyłam na niebie 3 trójkąty. Babcia też to widziała. Obie aż wstałyśmy i patrzyłyśmy w niebo.
Potem jeden poleciał tak jakby do góry i zniknął. Dwa pozostałe zaczęły się poruszać ale nie tak jak samoloty w linii prostej ale w sposób (nie wiem jak to określić) nieharmonijny. Raz w lewo raz w prawo do góry na dół. Tak to wyglądało z naszej perspektywy. Po pewnym czasie również poleciały jakby do góry i zniknęły.
Jestem przekonana że nie były to żadne znane samoloty czy latawce. Były metaliczne i były bardzo wysoko. Niebo było w tym czasie czyste. Babcia już nie żyje ale często wspominam tą sytuację i do tej pory zastanawiam się co to mogło być...
Pozdrawiam i życzę powodzenia
[dane do wiad. FN]
Dziękujemy za wszystkie relacje o obserwacjach UFO. Poniżej jeszcze ciekawostka z naszej poczty.
Od:ABe11
[dane do wiad. FN]
Drogi Nautiliusie, nie mogłam sobie przypomnieć, gdzie widziałam obiekt podobny do opisanego w relacji z Dolnego Śląska, ale ... już wiem!
Poniżej zamieszczam link do filmu:
https://www.youtube.com/watch?v=GQzMsItb46Q
Minuta filmu: od 20:38 do 20:47.
Pozdrawiam
Abe11
czytaj dalej
[...] Dobry wieczór, chciałabym o czymś opowiedzieć. Mianowicie pewnego wieczoru, gdy miałam ok. 8 lat bawiłam się z moją o 2 lata starszą siostrą. Zabawa polegała na tym, że budowałyśmy z krzeseł i koców "tunele" (tak to nazywałyśmy). Jedna z nas się chowała po czym druga pytała czy już może szukać.
Więc tak jak zwykle siostra się w nim schowała i na moje pytanie, czy już, usłyszałam cichutką, niewyraźną, wymawianą szeptem odpowiedź - "nie wiem". Wydawało mi się to dziwne bo siostra nigdy nie odpowiadała w taki sposób, zawsze mówiła, że tak. Dlatego jeszcze raz zapytałam i znowu usłyszałam to bardzo ciche - "nie wiem". Byłam pewna, że to ona, no bo niby kto inny. Jednak po kilku latach wspólnie przypomniała nam się ta sytuacja. Jak się okazało siostra też to słyszała, myślała, że robię sobie z niej żarty, jednak jak się okazało nie byłam to ja, ani siostra. Rodzice byli w zupełnie innym pokoju, więc to też nie mogli być oni, bo głos ewidentnie dobiegał z naszego pokoju. Nie chce nawet pisać co czułam jak się o tym dowiedziałam...
Pozdrawiam serdecznie
[...]
czytaj dalej
[...] Serdecznie witam całą Załogę! Kilka razy już do Was pisałem, niektóre listy zostały nawet opublikowane, nie chciałbym jednak zostać posądzony o zmyślanie, bądź kłamanie.
Przeczytawszy ostatnie artykuły o zjawach i widmach nawiedzające ludzi w różnych okolicznościach, postanowiłem podzielić się moimi doświadczeniami. Miało to miejsce w ubiegłoroczne wakacje. Nie jestem w stanie dokładnie określić dnia, gdyż działo się to na przestrzeni dwóch / trzech tygodni.
Otóż: pochodzę z niewielkiej miejscowości o nazwie [...] niedaleko Ostrowa Wielkopolskiego. Moja rodzina buduje dom we wsi [...]. Dom znajduje się na terenie ogrodu, który w XIX wieku należał do hrabiostwa zamieszkującego dwór znajdujący się tuż obok mojego domu. Swego czasu często tam przychodziłem, aby zrelaksować się i posiedzieć na słońcu. Będąc w środku - a konkretnie w salonie otwartym na piętro słychać było wyraźny tupot oraz walenie w sufit. Początkowo myślałem, że to jakieś zwierzę. Po 'zbadaniu' całego piętra i poddasza nic nie znalazłem. Żadnych śladów.
Któregoś dnia, gdy jak zwykle siedziałem w salonie rozmawiając przez komórkę usłyszałem ogromny huk, poprzedzony 'standardowym' tupotem, który starałem się ignorować.
Odgłos był tak głośny, że usłyszała go moja przyjaciółka, z którą wtedy rozmawiałem.
W związku z tym, że dom nie był wykończony w jednej z sypialni stało plastikowe wiadro. Usłyszałem jak to 'coś' wrzuca do tego wiadra jakieś przedmioty. Mocno zdenerwowany poszedłem na górę krzycząc, waląc w ściany, hałasując. W wiadrze leżało kilka kawałków drewna. Później, będąc już na dole, poczułem dotknięcie w ramię. To było zimne i przenikliwe.
To jednak nie koniec historii związanej z tym domem. Gdy byłem w ogrodzie (w kilka dni po zdarzeniu z wiadrem zobaczyłem postać wychodzącą zza rogu domu. Był to mężczyzna, około 40, był zgarbiony, jakby konał. Na sobie miał pożółkłą koszulę. Kojarzyła mi się z XIX-wiecznymi strojami. Jakieś 30 minut później zobaczyłem w oknie kuchni stojącą dziewczynkę. Miała pomięte, czarne włosy, ubrana była jakby w pożółkłą koszulkę nocną. Machała do mnie.
Proszę o anonimowość. Nie szukam rozgłosu, nie mam powodu by kłamać.
Podaję swój numer telefonu, gdyby był potrzebny.
[...]
czytaj dalej
Witam!
Mam na imię Marta. Mam 19 lat i chciałabym Wam opowiedzieć, co przydarzyło się mi i mojej rodzinie. Będzie to kilka małych historii z ostatnich lat, które pamiętam lub których byłam świadkiem.
PĘKNIĘTY WAZON...
To historia, którą opowiedziała mi moja mama kilka lat temu. Każdy w rodzinie ją zna. Były to lata kiedy mnie nie było jeszcze na świecie. (Mam dużo starszych rodziców i rodzeństwo - mama 62l., tata 70l., jedna siostra 42l., druga siostra 40l.). Kilkanaście lat po II Wojnie Światowej.
Moje siostry były jeszcze małe, obydwie były w tym czasie w przedszkolu. Tata był w pracy (tak opowiada moja mama) bo były to godziny południa. Było lato. Mama nie była w pracy. Miała wolne. Siedziała w tym czasie w domu, a że ona nie lubie bezczynnie siedzieć, więc robiła porządki. Myła okna w dużym pokoju. W pewnym momencie usłyszała coś w rodzaju delikatnego pstryknięcia czy lekkiego huku. Rozejrzała się wokół siebie, trochę przestraszona, ale nic nadzwyczajnego nie zobaczyła. Gdy skończyła myć okna, zaczęła ścierać kurze w owym pokoju. Ścierając je wzięła w pewnym momencie wazon, który kiedyś kupiła. Ze zdziwieniem zobaczyła że jest on pęknięty. Dopiero po chwili doszło do niej, że to huk pękniętego wazonu słyszała jakiś czas temu. Od razu pomyślała, że stało się coś złego z kimś z bliskich osób. O dziwo nie martwiła się ani o mojego tata, który jest w pracy i nie ma z nim żadnego kontaktu, bo wtedy jeszcze nie było u nas telefonów komórkowych, nie martwiła się też o moje dwie siostry, które są w przedszkolu. Gdy tylko mój tata wrócił z pracy, od razu zapytała go czy wie co dzieje się z jego bratem Władkiem (Władysławem B.). Powiedziała mu, że ma ona złe przeczucia, że chyba coś mu się stało i w dodatku ten wazon...
Na drugi dzień rodzice dowiedzieli się, że mój wujek (Władziu) zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach...
URODZINOWY TORT...
Miałam kilka lat. Bodajże 9 Był dzień moich urodzin. Mama upiekła mi tort, jak zwykle. Kiedy jadłam go przy stole razem z mamą, powiedziłam do niej: "Szkoda, że Babcia nie może być na moich urodzinach i spróbować mojego tortu". (Babcia zmarła kilka miesięcy wcześniej). Nagle łyżeczka, którą oparłam o brzeg talerzyka, na którym stał kawałeczek mojego tortu, stuknęła. Obie z mamą spojrzałyśmy na nią. Stała inaczej. Była na środku talerzyka. Nie mogło mi się przewidzieć, bo moja mama osoba dorosła, widziała to samo. Po chwili milczenia powiedziała do mnie: "Widzisz, Babcia chyba jednak była na Twoich urodzinach i spróbowała Twojego tortu"...
PĘKNIĘTY TALERZ...
To wydarzyło się niecałe pół roku temu. Mniej więcej w południe. Mój tata był w szpitalu (zresztą od czasu do czasu tam bywa, bo źle z nim niestety). Ma już 70 lat. Siedziałam z mamą w domu. Nagle dzwoni telefon mojej mamy. To moja siostra (40l.). I zaczyna mówić przerażonym głosem: "Mamo coś złego się chyba dzieje z ojcem.. Właśnie miałam nalewać dzieciom zupę i wzięłam talerz w rękę, gdy nagle on pękł. Pękł na pięć dużych kawałków. A przecież to talerz z duraleksu, one zawsze rozsypują się w drobny maczek. Dlaczego pękł na kilka kawałków? Mamo, boje się, z ojcem coś nie tak (z płaczem w głosie)! Zadzwoń do szpitala, zapytaj, proszę..."
Obie z mamą bardzo się przestraszyłyśmy, ale na szczęście mój tata dalej żyje, choć czuje sie nienajlepiej... Nie wiemy co to miało znaczyć, ale chyba fałszywy znak. Może ktoś chciał go już zabrać z naszego świata...? Ale przemyślał to, bo tata jest nam jeszcze potrzebny i zawsze będzie..
Z pozdrowieniami
Marta B.
czytaj dalej
[...] Droga Fundacjo Nautilus!
Jestem Eliza i bardzo mnie zaciekawił artykuł o UFO. Często zastanawiam się czy ono istnieje i lubię sobie czytać takie historie. Powiem, że niektóre mi mrożą krew w żyłach. Powiem, że wierzę w UFO, bo według mnie na Ziemi jest tyle nieodgadniętych zagadek. Chciałam opowiedzieć historię mojego taty. Spowodował ten mały pasek na dole z historią jakiegoś mężczyzny pomyślałam, że to będzie ciekawe.
Nie byłam świadkiem kosmitów itp.Mój tata często opowiada o dziwnym zdarzeniu. Mamy dwa pokoje - jeden duży salon (mieszkamy w bloku na 2 piętrze) i drugi balkonowy rodziców. Często chorowałam i dlatego z pewnością tej nocy spałam z mamą w pokoju balkonowym. Tata spał w salonie... W środku nocy lecz nie wiem dokładnie... tyle co z opowiadań taty. Spał i ponoć dwóch kosmitów tak jakby rozdzielili blok. Mówił, że przed nim rozpościerało się niebo pełne gwiazd. Nie mógł się ruszyć i najdziwniejsze przy nim stali dwaj kosmici. Dokładnie jeden pomarańczowy był niski, a drugi zielony wysoki.
Jedynym dowodem na to, że byli to coś co było najdziwniejsze. Któryś ponoć zaczął wylewać na nogę taty jakiś płyn. I ten płyn wsiąknął w nogę czy coś w tym stylu. Potem kosmici zniknęli, zamknął się blok i mój tata
wstał. Poszedł do toalety, bo bolała go, czy też piekła strasznie noga zobaczył co mu się stało i kiedy się zapytałam, czy się bał powiedział, że nie). Rano widziałam ten ślad się utrzymywał przez kilka dni, była to taka rana dziwna, taka jakby od kwasu jakaś wypalona (porównując do takiej paprzącej się dziury i w dół smuga )paprała się przez kilka dni.
Dzisiaj nic po tym nie zostało, po kilku miesiącach zniknęło. Mój tata nie mógł sobie nic zrobić w nocy i to w łóżku, bo nie posiadamy żadnych kwasów, czy też substancji. Mój tata nie pracuje w żadnym zakładzie tylko jest urzędnikiem i w swoim życiu przeżył wiele innych niewyjaśnionych sytuacji, np. wywoływanie duchów, ale zaprzestał, bo jest to zakazane przez kościół, przeżył także jakieś przepowiednie. Jako małe dziecko bałam się takich historii i często nie podnosiłam głowy, żeby spojrzeć w niebo, jednak byłam ciekawa.
Teraz już się nie boję, ale nie chciałabym przeżyć tego co mój tata. Wierzę jemu, bo nie opowiadał tego tylko mi, ale większości osób, które u nas były. Nie wierzę także w to, żeby mój tata kłamał na takie tematy. Myślę, że trudne to musi być do uwierzenia, gdy nie widzi się tego samemu na oczy albo nie słyszy.
Myślę, że nie uznacie tej historii jako nowe zmyślone opowiadanie, czy wrabianie ludzi, bo napisałam to po prostu z pytaniem: "Czy to możliwe, żeby coś się takiego stało, bo nigdzie indziej nie słyszałam o takiej sytuacji?
Dziękuje :)
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej
Witam. Pozdrawiam załogę i zalogantów FN.
W nawiązaniu do mojego niedawnego artykułu na temat NASŁUCHU RADIOWEGO ŚWIATÓW RÓWNOLEGŁYCH, INNYCH WYMIARÓW zamieszczonego w dziale "XXI piętro"- przesyłam w załączniku króciutkie nagranie z moich wczorajszych nasłuchów fal krótkich.
/poniżej link do pierwszej publikacji w XXI PIĘTRZE/
https://www.nautilus.org.pl/xxi-pietro,836,nasluch-radiowy-swiatow-rownoleglych-innych-wymiarow.html
To tylko urywek, wycinek- ale słychać wyraznie jak stacje radiowe są zakłócane, przenikane przez niezidentyfikowane pola elektromagnetyczne pochodzące z jonosfery. Z mojego kilkunastoletniego doświadczenia przy nasłuchach krótkofalowców oraz stacji radiowych z całego świata- wiem na 100%, że te dziwne zakłócenia nie mogą mieć ziemskiego pochodzenia. Czy są naturalnego czy sztucznego pochodzenia? to inna sprawa- tego nie wiem, natomiast jestem przekonany, że te dziwne pola elektromagnetyczne pochodzą z światów równoległych, z innych wymiarów które w jonosferze się "miksują", wzajemnie przenikają z naszą rzeczywistoscią. Występują w różnym czasie na różnych częstotliwościach fal krótkich. Przy nagrywaniu tej audycji- nie przestawiałem częstotliwości, skala stała w miejscu. Jest to o tyle dziwne, że nawet stacje radiowe [nadawane z ziemi] pod wpływem tych zakłóceń jonosferycznych- ulegały przesunięciom czestotliwości.
[dane do wiad. FN]
I jeszcze ciekawostka z naszej "ostatniej poczty do FN".
Szanowni Państwo,
dziś wyjątkowo chciałbym tylko pod wpływem chwili podzielić się pewną refleksją. Przed chwilą przeczytałem na Państwa fanpagu taki wpis:
...po którym po prostu mnie przysłowiowo zatkało. Bo skoro nie ma przypadków... to gdybym się nie interesował reinkarnacją (co wynika z tego, że czytam Nautilusa od ponad 10 lat) to te wspomnienia mojego syna, przecież na wysokim stopniu ogólności, "zwykły" rodzic zapomniałby po minucie jako bajdurzenia dziecka i nic by się nie wydarzyło. A że ja akurat się tym interesuje, a nawet spisuje to i przekazuje Państwu, a Państwo to publikujecie i czytają to być może tysiące ludzi... prosty jak decha przekaz małego 4-latka, który z dziecięcą szczerością i prostotą trafi razem z całą resztą Państwa tekstów na temat reinkarnacji chociażby tylko do jednego człowieka zmieniającego jego samego i jego życie na lepsze to... wow! Czuję się jak jakiś pośrednik, aktor, nawet nie wiem jak to określić, który odgrywa nieświadomie swoją rolę i nagle zdaje sobie sprawę z jej konsekwencji. Jak to Państwo kiedyś napisali: właśnie poczułem po raz pierwszy w życiu chłodny powiem kosmosu na plecach!
pozdrawiam
Tomek
czytaj dalej
[...] Dotyczy telepatii. Rok temu poznałam młodą 20-letnią dziewczynę z Radzynia Podlaskiego. Mieszkam w Gdyni a ona wynajęła u mnie pokój. Była tu cały rok. I zaczęły się dziać niesamowite rzeczy. Okazuje się, że posiada ona od dzieciństwa różne nieziemskie talenty ale nikomu o tym nie mówiła. Tylko mnie. Mam 5 kotów i ona z nimi rozmawia. słyszy jak koty porozumiewają się telepatycznie między sobą -jest wesoło .
Czyta w ludzkich myślach. Słyszy ludzkie myśli w autobusie. Ostatnio opowiadała mi o górze Giewont i ukrytych w niej skarbach i rycerzach, którzy wyjdą na wolność za 4 lata. Ma dar jasnowidzenia. Słyszy co mówią konie na Krupówkach w Zakopanem jak skarżą się na złe traktowanie, mówi o weterynarzach, zwierzętach w zoo itd.itd, itd. Dziewczyna jest bardzo skromna, cicha i wrażliwa. Nie ukończyła liceum , bo wciąż bolała ja głowa. Nie miała szczęśliwego dzieciństwa, bo rodzice się rozwiedli, mieszka z babcią. Nazywa się [...] . Przyjechała do mnie na kilka dni do niedzieli. Uważam, że prasa powinna o niej napisać. [...]
Sprawa trafiła do naszego Projektu Messing. To właśnie ten projekt zbiera informacje o ludziach posiadających niezwykłe zdolności. Tego typu osoby jak ta opisana przez naszą czytelniczkę zdarzają się. Oto przykład przedstawiony w filmie dokumentalnym "Anna i Zwierzęta".
Anna Breytenbach – Komunikacja ze zwierzętami Anna Breytenbach była specjalistka w branży IT po odbyciu kursu tropiciela, zdała sobie sprawę że to jest jej pasja, którą zaczęła ćwiczyć i kształtować. Po odkryciu w sobie zdolności komunikacji międzygatunkowej, zrezygnowała z pracy i oddała się całkowicie swojej pasji, którą bardzo pokochała i stała się jej codzienną pracą. Teraz znana specjalistka od telepatycznej komunikacji ze zwierzętami, opowiada o swoich doświadczeniach w tej dziedzinie i uczy, jak możemy dostrajać się do innych istot zamieszkujących naszą Planetę, by skutecznie się z nimi komunikować.
Choć wielu twierdzi, że ma ona szczególne zdolności, Anna z uśmiechem przekonuje, że może to robić każdy z nas. Jak to robić i co jest celem takiej komunikacji? W jaki sposób jej praca pomogła czarnej panterze Spirit i polepszyła los wielu innych zwierząt, z którymi zetknął ją los? Przedstawiamy Wam dokument o pracy i zdolnościach tej niezwykłej osoby.
Należymy do świata zwierząt i roślin, dlatego warto nauczyć się z nimi rozmawiać aby każdy wiedział o swoich potrzebach i skupiał się na budowanie trwałych, przyjaznych i otwartych relacji. Bez strachu, gniewu, agresji i dyskryminacji. Wszystkie istoty zamieszkujące Ziemię mają prawo głosu, mają prawo być wysłuchane, człowiek który świadomie żyje, czuje to i z odpowiedzialnością podchodzi do własnych decyzji, które wpływają na zewnętrzny świat. W dzisiejszym świecie podejście do tych istot jest bardzo przedmiotowe, wręcz uważa się że zwierzęta jak i rośliny nie mają uczuć i nie myślą.
Z doświadczenia Ani widać, że są bardzo wrażliwe i wiedzą czego potrzebują, a także rozumieją otaczający ich świat bardziej niż człowiek. Zwierzęta i rośliny, żyją w tu i teraz, to stan do którego człowiek rozpaczliwie dąży, dlatego z racji tego wymagają szacunku i odpowiedniego traktowania, za to że istnieją, czują się jedną współczującą świadomością, która próbuje zrozumieć zachowanie człowieka wobec nich.
czytaj dalej
Witam.
Mam na imię Piotr i obecnie mieszakam w Niemczech. Długo się zastanawiałem czy do was napisać ale w końcu coś mnie do tego natchneło. Nie będe długo owijał w bawełnę, nie wiem czy to czysty przypadek czy coś ale w mojej rodzinie dochodzi do dziwnych zjawisk na skale światową jeżeli można to tak nazwać, gdy ktoś wyjeżdża z Polski do Niemiec lub na odwrót. Pierwsze takie zdarzenie miało miejsce gdy wyjechałem na moje pierwsze ferie zimowe do mojej siostry w Niemczech miała wtedy miejsce tragedia budowlana w Katowica ch w styczniu 2006 roku, kolejnym jak się nie mylę było przejście trąby powietrznej w województwie opolskim w 2008 gdy teściowie siostry wracali z Polski samolotem a ja byłem w niemczech następnym wydarzeniem jeśli czegoś nie zapomniałem jest chyba Katastrofa Smoleńska z 10.04.2010r gdy moja siostra wyjeżdżała wtedy z rodziną spowrotem do niemiec.
Następną katastrofą jest wypadek reaktora atomowego w Fukshimie w Marcu 2011r gdy wyjeżdżałem z braćmi załatwić samochód dla szwagra jednego z nich. W czasie abdykacji papieża Benedykta XVI też przebywałem w niemczech jeszcze jako uczeń podczas ferii zimowych. W czasie wyjazdów moich lub kogoś z rodziny zmrało też paru ludzi z światu show biznesu itp. np. Michael Jackson, Amy Winehous, Chester Bennington lub też przychodzi mi do głowy też usunięcie głowy Al Qaidy Osamy Bin Landena ale do tego nie jestem 100% pewny, możliwe że czegoś zapomniałem ale chciał bym też sprawdzić pare dat jeżeli chodzi o gwiazdy show biznesu i Osamę Bin Ladena.
PS. Jeżeli się nie mylę to podczas incydentu w Berline z porwaniem Polskiego tira przez terorystę znajdowałem się już w niemczech jako osoba pracująca.
Serdecznie Pozdrawiam całą załogę Nautilusa.
I jeszcze jeden e-mail z naszej "ostatniej poczty do FN" od osoby, która ma prorocze sny:
Witam serdecznie Załogę naszego Okrętu! Dawno nic nie pisałem do "kapitanatu" z prozaicznego powodu braku czasu. Ale mam ciekawy przekaz z "tamtej strony", który ostatnio moja żona otrzymała w postaci proroczego snu. Otóż w zeszłym tygodniu w poniedziałek lub wtorek przyśnił się Jej cmentarz w nocy z bardzo charakterystycznymi celtyckimi krzyżami. Chwilę po obudzeniu pytała mnie co taki sen może oznaczać. Pomimo tego, iż interesuję się wszystkim co nieznane w tym rzecz jasna i snami (LD, OBE, etc.) stwierdziłem zgodnie z własnymi doświadczeniami, iż jak każdy sen należy interpretować indywidualnie.
Dlatego ja od wielu lat każdy sen w miarę możliwości staram się zapisywać w zeszyciku, który leży pod ręką obok łózka, tak by tylko po obudzeniu jak największą ilość szczegółów móc zanotować. Wielokrotnie po krótszym lub dłuższym czasie w świecie realnym zdarzały się rzeczy, zdarzenia, które mi się - oczywiście w formie symboli - przyśniły wcześniej. Jednak interpretacja ta zawsze jest trudna i nie tak oczywista nawet dla mnie tj. tego który ma jakieś już doświadczenie w interpretacji snów. Tak wiec wiem, iż interpretacja snów nie jest czymś banalnym, a nade wszystko bardzo indywidualna. Wracając jednak do meritum odpowiedziałem żonie, iż sen ten z racji symboliki i "czasu" (sen był w nocy) nic dobrego raczej nie zwiastuje. Trzeba tylko poczekać trochę a będzie jasne co oznaczał w praktyce. Nie minęło 3 dni i otrzymaliśmy bardzo przykrą informację, iż siostra mojej żony poroniła płód. Istotne podkreślenia jest to, iż siostra mojej żony wraz z całą swoją rodziną mieszka w... Szkocji.
Tak więc interpretacja snu w tym konkretnym przypadku okazała się już oczywista i jasna jak słońce. Niestety bardzo przykra wiadomość jednakowoż dająca nie wiem który raz w moim bieżącym astralu sygnał "drugiej strony"... cóż tyle na dziś. Serdecznie pozdrawiam całą Załogę oraz naszego Kapitana!
[...]
czytaj dalej
Witam i jak zawsze na początku pozdrawiam całą załogę FN!
Oczywiście dla mnie bezdyskusyjnie najważniejsze są sprawy związane z reinkarnacją czy ufo. Natomiast dzisiaj chciałem poruszyć [może niezbyt popularny w FN] temat- moim zdaniem też ważny, ponieważ dotyka bezposrednio światów równoległych, astralnych,duchowych. Jednym z moich hobby jest też krótkofalarstwo, w moim przypadku są to głównie nasłuchy krótkofalowców, oraz stacji radiowych z całego świata. I pomimo iż mam licencę krótkofalarską, to nadajnika używam bardzo rzadko:] Skupiam się głównie na nasłuchach, przy czym jeśli chodzi o nasłuchy krótkofalowców to słucham ich na specjalnym odbiorniku z modulacją SSB. Ale bardzo często też nasłuchuję stacji radiowych i to z całego świata- chodzi tu głównie o fale KRÓTKIE i ŚREDNIE oraz DŁUGIE [lokalne stacje UKF mnie nie interesują]. Przy czym najbardziej interesują mnie fale KRÓTKIE, które doskonale odbijając się od JONOSFERY [nawet wielokrotne odbicia ziemia-jonosfera] oplatają całą kulę ziemską, mają zasięg globalny! I tu dochodzę do sedna sprawy- jak wiadomo jonosfera to górna warstwa atmosfery ziemi, mieszcząca się na wysokości od ok. 50km do prawie 1000km nad ziemią. Warstwa atmosfery w której także przenikają sie wzajemnie światy równoległe, duchowae, astralne itd... W jonosferze następuje odbijanie i częściowe pochłanianie fal radiowych-elektromagnetycznych. Wszelkie zaburzenia w jonosferze wywołują zakłócenia w łączności radiowej. I te zakłócenia słyszymy w postaci róznych "trzasków, gwizdów" i innych akustycznych różnorodnosci. I teraz chodzi mi o te "INNE AKUSTYCZNE RÓŻNORODNOŚCI" - otóż na pewnych czestotliwościach fal KRÓTKICH słychać [moim zdaniem] odgłosy INNYCH WYMIARÓW, ŚWIATÓW RÓWNOLEGŁYCH. Oczywiście naukowcy tłumaczą to jakimiś bliżej nieokreślonymi zakłóceniami interferencyjnymi, jakimiś sprzężeniami itd..itp.., ale co najważniejsze- potwierdzają że te odgłosy pochodzą z JONOSFERY!:]
Ja nie mam watpliwości, że na pewnych częstotliwościach radiowych, zakresach fal krótkich, czasem średnich [fale średnie uaktywniają się po zachodzie słońca] słychać PRZESŁUCHY Z INNYCH WYMIARÓW, ŚWIATÓW RÓWNOLEGŁYCH, DUCHOWYCH
[...]
czytaj dalej
Dzień dobry,
w nawiązaniu do Państwa prośby chciałbym opisać kilka ostatnich rzeczy które się wydarzyły od czasu moich ostatnich maili w związku z wspomnieniami mojego syna i podzielić się garścią spostrzeżeń. Być może przyda się to do Państwa archiwum i ustalenia "reguł gry". Te krótkie historie nadal nie są spektakularne. Nie ma tu zadziwiających szczegółów typu nazwiska, adresy, daty, imiona. Franek opowiada je na dużym poziomie ogólności. Być może wynika to z jego zasobu słów? Być może wspomnienia nie są wyraźne? Być może więcej dzieci opowiada swoim rodzicom swoje wspomnienia ale Ci nie będąc wyczulonymi na nie np. z braku wiedzy wkładają je po prostu między bajki i szybko zapominają.
Zastanawia mnie też dlaczego opowiada je tylko mi, a mojej żonie już nie. Ciekawe jest też to, że od czasu kiedy Franek wspomina mi przytrafiają się zadziwiające historie ale to już temat na zupełnie inny mail. Dodam też, że te maile są dla mnie swego rodzaju dziennikiem. Dzięki temu mam motywację żeby spisać te opowieści i w ten sposób je zapamiętać dla siebie i być może dla Franka jeśli to kiedyś będzie dla niego ważne.
Ciekawe jest to, że wspomnienia prawie zawsze pojawiają się jak jedziemy rano samochodem do przedszkola. Być może wynika to z tego, że Franek jest wyspany i wyciszony po nocy. Nie jest wtedy przeładowany emocjami po przedszkolu. Najczęściej całą drogę do przedszkola milczy ale czasami zaczyna mówić i zawsze są to wspomnienia. Rzadziej ale czasami wspomina tuż przed zaśnięciem. Gdy poczytam mu bajkę i się wyciszy, a nie jest jeszcze na tyle śpiący żeby zasnąć.
W tym tygodniu na przykład przed zaśnięciem gdy oboje leżymy i Franek próbuje zasnąć nagle mówi mi: "Tata, a wiesz że kiedyś miałem żonę?". Nauczyłem się, że w takim momentach najlepiej mu nie przerywać i najczęściej albo potakuję albo odpowiadam "mhmm". Zaczyna opisywać wtedy bardzo ogólnie swoją żonę, że była miła, ładna, itp. i na końcu mówi: "Bardzo tęsknię za swoją żoną. Chciałbym ją kiedyś jeszcze spotkać.". Powiedział to z tak ogromną wyczuwalną tęsknotą w głosie, że aż mnie zatkało prawdę mówiąc...
Około dwa tygodnie wcześniej w samochodzie w drodze do przedszkola nagle spytał mnie: "Tata, a chcesz usłyszeć historię". Odpowiedziałem, że tak. Powiedział: "To będzie historia o nas ale nie teraz tylko jak kiedyś byliśmy". I zaczął opowiadać taką krótką historię o jakichś ludziach, która zaraz skończyła się słowami "i żyli długo i szczęśliwie". Powiedziałem: "A opowiesz mi jeszcze jedną historię jakąś?". Odpowiedział, że tak ale jeszcze nie teraz bo ta historia trwa i musimy "umarnąć" żeby mógł ją opowiedzieć bo nie ma jeszcze końca...
Wczoraj z kolei opowiadał mi o "niebie" o którym dość często mówi. Tak naprawdę używa dwóch słów: niebo i chmurka. Już kilka razy powtarzał, że na chmurkę wchodzi się po drabinie. Opowiadał, że na chmurce na której był była duża remiza. To też jest ciekawa sprawa bo Franek odkąd zaczął mówić czyli od ok. 1 roku życia lubi bardzo jak większość chłopców zresztą straż pożarną. Od około pół roku już nie bawi się w strażaków ale zawsze jak ulicą przejeżdża coś na sygnale Franek pędzi sprawdzić czy to nie straż pożarna. Ale najciekawsze jest to, że mimo to pytany kim chce zostać zawsze mówi, że strażakiem. Pytany o to co chce na prezent zawsze mówi, że straż pożarną. Trochę nas to z żoną już irytuje bo ma mnóstwo zabawek związanych ze strażą pożarną, którymi się już nie bawi, a zawsze ekstremalnie się upiera, że "straż pożarna!".
Wracając do opowieści Franka mówi, że w tej "remizie na chmurce" można spać ile się chce i kiedy chce. Spytałem go czy jest tam dużo łóżek. Odpowiedział mi wtedy, że "cała chmurka jest łóżkiem". Wydaje mi się, że chciał powiedzieć że jak się tam jest to jest się jakby takim sennym albo w stanie snu. Stąd ten zwrot, że "cała chmurka jest łóżkiem". Opowiadał również, że miał na chmurce "opiekunkę". Wymienił raz nawet jej imię ale było tak skomplikowane, że nawet nie byłem w stanie je zapamiętać. Opisywał tylko, że ta "pani" miała "czarne włosy, różowe buty i sukienkę ładną w kwiatki". Mówił, że był na chmurce w tej "remizie" razem z tatami, mamami, wujkami i ciociami i ta "pani" się z nimi bawiła i się nimi opiekowała.
Pewnego razu w drodze do przedszkola spytał się mnie czy chcę wiedzieć kim byłem z mamą. Odpowiedziałem, że tak, oczywiście. Powiedział z dużymi trudnościami, widać że brakuje mu zasobu słów pozwalającego tak jak nam dorosłym opisywać rzeczywistość, że mama piekła torty, a ja, z tego co zrozumiałem zajmowałem się jakby przenoszeniem i rekonstrukcją drewnianych domów. Co ciekawe pokrywa się to z naszymi zainteresowaniami.
pozdrawiam serdecznie!
Tomek
Dokumentujemy wszystkie informacje związane z małym Frankiem w ramach naszych dwóch projektów: REGUŁY GRY i MESSING,
czytaj dalej
Szanowna Redakcjo,
Odpowiadam na prośbę o kontakt w sprawie relacji o trójkątnym niezidentyfikowanym obiekcie nad Katowicami, zgłoszonej przez p. Dominikę i opublikowanej 23.11.18 w dziale XXI piętro i serwisie Emilcin.com.
http://www.emilcin.com/relacje,459,metaliczny-trojkat-nad-katowicami-20-22-czerwca-2018.html
Krótko się przedstawię: od wielu lat zajmuję się naukami ścisłymi, zwykle odrzucam to, czego nie mogę zmierzyć lub zważyć, aczkolwiek coś, co jest niewyjaśnione zawsze mnie ciekawiło. Na FN może zbytnio się nie udzielam, ale systematycznie obserwuję strony logując się pod pseudonimem Nac2_3lny.
Nie mogę niestety wprost potwierdzić, że widziałem coś, co opisała czytelniczka FN, jednak opis ten niezwykle mnie poruszył, bo przez ok. tydzień poprzedzający przeczytanie tego opisu usiłowałem na ile to możliwe zgłębiać historie związane z trójkątnymi obiektami, które są jakąś specyficzną formą obiektów UFO.
Niesamowicie uderzyło mnie podobieństwo obserwacji p. Dominiki do obserwacji z 2004 r. opisanej w blogu „Czas tajemnic” p. Damiana Treli. Chodzi nie tylko o sam obiekt, ale też praktycznie identyczną lokalizację obserwacji na przestrzeni wielu lat. Nie wiem, jaki jest stosunek FN do działalności p. Damiana, jednak liczę, że nie będzie z mojej strony niestosowne lub nieuprawnione w stosunku do autora, jeśli podam poniżej link do opisu:
http://czastajemnic.blogspot.com/2013/11/trojkatny-obiekt-nad-katowicami.html
Uderzające jest, że te obiekty potrafią poruszać się w różnych płaszczyznach, a więc znane nam prawa aerodynamiki po prostu ich nie dotyczą, przyjmując, że są materialnymi trójkątami lub też formacjami świateł tworzących naroża trójkąta. Poniżej kolejny link - podany tam opis jest dla mnie niezwykle cenny, bo uważam, że w ogromnej mierze odnosi się do obiektu, który sam miałem możliwość zaobserwować w dzieciństwie ok. 30(!) lat temu (zdjęcia i rysunki tam przedstawione to właśnie TO).
http://czastajemnic.blogspot.com/2013/09/startujacy-nol-nad-biaa.html
Wrócę teraz do mojej obserwacji sprzed wielu lat. O obserwacji tej pisałem już kilka lat temu, jednak pomyliłem wówczas nazwy miejscowości, a w tej chwili dzięki nieocenionym „Google maps” mogłem powrócić do tego, co rzeczywiście widziałem i pomimo upływu czasu nadal mam przed oczami - takie wówczas wywarło to na mnie wrażenie jako na dziecku. Dodam, że była to moja jedyna obserwacja czegoś wymykającego się logice, mimo, że często wyglądam w niebo poszukując tego, co wówczas mi umknęło i czego do dziś żałuję.
Dla mnie z jakiegoś powodu ważne jest, że zdarzenie miało miejsce w roku 1987 lub 1988, a więc w okresie poprzedzającym osławioną falę trójkątów nad Belgią. Jako ok. 10-letni uczeń przebywałem wówczas na kolonii letniej w malowniczej miejscowości Brzustów, znajdującej się między Tomaszowem Mazowieckim, Spałą i Opocznem. Mieszkaliśmy na terenie szkoły podstawowej w Brzustowie, dzisiaj noszącej imię Jana Pawła II. Lokalizację tej szkoły oraz kierunek mojej nocnej obserwacji z I piętra przesyłam w załącznikach. Niestety słabo u mnie jest ze zdolnościami graficznymi, kierunek z pewnością się zgadza, natomiast trudno mi do końca powiedzieć, czy odległość i wielkość obiektu naniesione są w prawidłowej skali. Jeśli chodzi o wielkość, to w subiektywnym odczuciu określiłbym ją na rząd wielkości dziesiątek metrów, ale nie dam głowy, czy nie było to znacznie większe.
Sytuacja przedstawiała się następująco: była letnia, ciemna noc, nie wiem, która mogła być godzina, bo w pewnym wieku zegarek nie jest niezbędnym akcesorium, w każdym razie z sali mieszkalnej, znajdującej się w zachodniej części I piętra budynku udałem się „za potrzebą” do łazienki znajdującej się na krańcu wschodniej części piętra.
Trudno mi powiedzieć dlaczego nie zapaliłem światła (może nie wiedziałem gdzie jest włącznik), natomiast pamiętam, że znalazłem się przy oknie ciemnego pomieszczenia i moją uwagę przykuł obracający się w oddali równoboczny trójkąt białych świateł.
Patrząc na perspektywę lasów w oddali, wydaje się, że był znacznie wyżej niż linia drzew. Wiedziałem, że w okolicy są tory kolejowe i pierwsze skojarzenie było ze światłami pociągu, jednak pamiętam, że jedynie w bardzo dużej odległości były widoczne jakieś czerwone światła, które skojarzyłem z infrastrukturą kolejową, a ten obiekt był czymś, co zdecydowanie nie pasowało do ogromnych powierzchni wokół porośniętych polami i lasami. Ponieważ była noc, nie potrafię powiedzieć, czy obserwowany trójkąt był rzeczywiście materialnym trójkątem ze światłami w narożnikach, czy były to trzy światła rotujące wokół jednej osi. Nie pamiętam też, czy było tam światło centralne, natomiast niezwykłą rzeczą, jaką pamiętam było to, że czwarte (również białe i tej samej wielkości) światło nagle wyłoniło się ze środka spomiędzy trzech narożnych i udało się w linii prostej z dość dużą, ale nie zawrotną prędkością jakby bardzo blisko miejsca, z którego ów obiekt obserwowałem Trójkąt tymczasem nie zmieniał położenia tylko nadal rotował. No i cóż - byłem wówczas dzieckiem - po prostu przestraszyłem się i uciekłem do sali sypialnej, czego teraz z perspektywy lat żałuję.
Na tym historia się kończy. Nie wiem, czy wniesie ona cokolwiek, ale dla mnie stanowi dowód, że te trójkąty w jakimś celu latają.
P.S. Dopiero teraz na wspomnianych mapach Google zauważyłem, że nieopodal na północ opisywanego miejsca znajduje się lotnisko 7 Dywizjonu Lotniczego, ale nie byłbym w stanie uwierzyć, że obserwowane zjawisko mogłoby mieć cokolwiek wspólnego ze znanymi nam lub nawet prototypowymi samolotami, tym bardziej, że były to wszak jeszcze czasy socjalistyczne.
Życzę Fundacji wielu dalszych sukcesów, na ewentualną publikację wyrażam zgodę, jednocześnie z niestety zrozumiałych względów będę wdzięczny za zachowanie wszelkich moich danych jedynie do Państwa wiadomości.
Pozdrawiam,
[...]
czytaj dalej
[...] Krotka i bardzo aktualna historia potwierdzajaca w mojej opinii istnienie duszy u zwierzat, pewnie jakich wiele macie w archiwum:
Wczoraj rano (2018-11-24) , zgodnie z sugestia weterynarza, moi rodzice niestety oddali do uspienia naszego kochanego pieska, by skrocic jej meczenia. "Ruda" byla pokrzywdzona przez kogos znajda, traktowana jak czlonek rodziny, przezyla z nami ponad 100 psich lat.
Pozniej, jeszcze tego samego dnia, moja mama slyszala jej charakterystyczne popiskiwania Rudej, ktore wydawala gdy prosila by jej pomoc wejsc po stromych schodach, by udac sie do swojego ulubionego miesca w domu.
Pozdrawiam,
Lukasz
czytaj dalej
[...] Dzień dobry, Chciałbym podzielić się z Państwem moim snem jaki ostatnio zapamiętałem, a w zasadzie przypomniałem sobie o nim rano. Generalnie bardzo rzadko zapamiętuję sny. Tak było i tym razem, ale przeglądając rano "newsy" w telefonie natknąłem się na film w którym w pewnym momencie pojawiał się wycięty wiatrak z jakimiś wzorkami. Jak tylko go zobaczyłem pomyślałem o hipnozie (wpatrywanie się w obracający się kształt) i w tej samej chwili w mojej głowie pojawił się sen z nocy.
Sam sen był dość prosty, ale moim zdaniem intrygujący, dlatego do Państwa piszę. Pamiętam, że byłem w swojego rodzaju rynnie o wymiarach takich, że mogło stać obok siebie dwoje, może troje ludzi. Nie był to tunel ponieważ od góry padało światło dzienne (tak mi się wydawało). Razem ze mną ktoś tam jeszcze był - nie wiem kto. Po prostu czułem czyjąś obecność, tak jakby ktoś stał obok mnie po prawej stronie lub lekko z tyłu. Bezpośrednio przed nami roztaczała się mgła. W tym momencie we śnie zdałem sobie sprawę, że już tam wcześniej byłem i musimy zawracać, ponieważ wejście w mgłę nie jest przyjemne.
Przypominając sobie ten sen zdałem sobie sprawę, że już wcześniej śniło mi się to samo, lecz wtedy wszedłem w mgłę razem z osobą towarzyszącą. Pamiętam, że mgła wydawała się całkiem zwyczajna z dalszej odległości (choć delikatnie fioletowej / różowej barwy) . W miarę przybliżania okazało się, że mgła jest pewnego rodzaju falującą, unoszącą się lekko strukturą o gładkiej błyszczącej powierzchni, która oprócz szklanego blasku mieniła się kolorem fioletowym z domieszką jasnego brązu (nie jestem w stanie określić jaki to kolor) - była niczym masa pokryta przezroczystą, gładką folią. Mimo takich cech można było w nią wniknąć. Po wejściu w nią przejęła nade mną kontrolę (bardziej nad umysłem) przedstawiając w mojej głowie jakby zniekształcone obrazy / myśli. Nie mogę sobie przypomnieć co widziałem, ale psychicznie czułem duży dyskomfort oraz może umiarkowany lęk.
Chciałem się stamtąd wyrwać, jednak nie mogłem. Tyle pamiętam z pierwszego snu. W tym drugim, znając poprzednie doświadczenia, zawróciłem w ostatniej chwili razem z moim współtowarzyszem i czułem jak "mgła" próbuje mnie wciągnąć. Tu sen się kończy lub nie pamiętam co było dalej. Podsumowując, to co najbardziej pamiętam, to widok tego miejsca razem z "mgłą" oraz najbardziej samo uczucie jakiego doświadczyłem, tj. duży dyskomfort psychiczny.
Nie wiem co ta "historia" oznacza, jednak uważam, że sny nie są przypadkową zbieraniną jakichś wyimaginowanych obrazów, dlatego dzielę się moimi z Państwem.
Gdyby mieli Państwo wiedzę o podobnym śnie, proszę o informację.
Pozdrawiam serdecznie
Marcin
I jeszcze jedna historia z tych "nadesłanych do FN" tym razem o czymś, co my nazywamy "zdarzeniem synchronicznym".
[...] Witam serdecznie załogę, zaglądam dość często na pokład waszego serwisu, odkąd pamiętam zawsze interesowała mnie tematyka wraz z zgłębianiem tajemnic "nieznanego", chciałbym przedstawić pewna chwile, zdarzenie na pozór może dla innych ludzi ,którzy nie zwrócili by pewnie na to uwagi.
Wieczorem wraz z znajomą często rozmawiamy jeżdżąc sobie po mieście z muzyką. W pewnym momencie zaparkowaliśmy na parkingu przy kościele, rozmawiając, zacząłem wspominać, był czas długich lat wstecz kiedy w sezonie letnim odbywały okolicznościowe festyny na zewnątrz kościoła ,bieg dla zawodników połączony wraz z ogniskiem i muzyką, w momencie wspomnienia wstecz, przełączyłem radio różnych stacji i w pewnym momencie leci piosenka oparta na tekście muzyce oraz sposobie związanym z tematyką religijną.
Miejsce które wybraliśmy parkingowe, wspomnienie a później ukazana muzyka w radiu, tak jakby te trzy punkty ściśle się ze sobą zsynchronizowały w czasie, niemniej pozostawiam to państwa ocenie. :) Pozdrawiam [...]
czytaj dalej
[...] Witam:), Chciałam podzielić się swoją historią i zwrócić się jednocześnie z pytaniem czy ktoś zgłaszał również taka sytuację. Zacznę od początku - w czerwcu tego roku , możliwe że to było w okolicach 20-22.06.2018 ok godziny 7:00 szłam ul. Poniatowskiego w Katowicach.
Było bezchmurne niebo , piękna pogoda. Spojrzałam w gore i zobaczyłam ogromny (naprawdę ogromny) srebrny trójkątny metaliczny obiekt nad domami. Był ustawiony w pionie. Ciężko jest mi określić jego wymiary, nie wiem jak wysoko znajdował się nad budynkami. Poruszał się wolno , jednostajnie. Zaczął omijać wysoki budynek. Już się nie pojawił . Wyparował.
Mieliście moze jakieś sygnały od kogoś w takiej sprawie? Przez te parę miesięcy szukałam jakichkolwiek informacji na ten temat ale cisza. Jestem pewna że to nie był żaden balon, zabawka, dron etc. Wygląd miał zdecydowanie jak porzadny sprzęt latający. Oczywiscie byłam tak zafascynowana tym ,, że nie zdążyłam wyciągnąć telefonu
Pozdrawiam serdecznie Dominika
[...]
Dziękujemy za relację. I tu prośba do naszych czytelników: jeśli ktoś widział ten obiekt, prosimy o wiadomość: redakcja@emilcin.com
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
EMILCIN - materiał archiwalny
Archiwalne audycje FN
rozwiń playlistę zwiń playlistę
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.