
Dziś jest:
Piątek, 5 grudnia 2025
Życie niemal na pewno ma sens.
/A. Einstein/
Wyślij swoją historię - kliknij, aby rozwinąć formularz
Zachowamy Twoje dane tylko do naszej wiadomości, chyba że wyraźnie napiszesz, że zezwalasz na ich opublikowanie.
Adres email do wysyłania historii do działu "XXI Piętro": xxi@nautilus.org.pl
czytaj dalej 
[...] Dzień dobry, Chciałabym się z Państwem podzielić sytuacją, którą pamiętam z dzieciństwa. Nie będzie to bomba na miarę reinkarnacji V stopnia, ale historia jest moja i podchodzę do niej sentymentalnie. Podejrzewam, iż uznacie, że nie jest niesamowita lub niezwykła, niemniej jednak nie chciałabym, aby była publikowana bez wcześniejszej konsultacji.
A więc, do rzeczy.
Moja osobliwa sytuacja miała miejsce w małej wioseczce położonej w południowo-wschodniej części kraju. Nie pamiętam niestety, ile mogłam mieć wtedy lat, ale był to okres podstawówki, więc mogłam mieć około 12 lat. Wraz z przyjaciółką bawiłyśmy się na jej ogromnym podwórku, na którym znajdowało się wiele dużych i starych drzew, budynków gospodarczych oraz zakamarków, które można było wykorzystać w zabawie.
Tego dnia bawiłyśmy się w "poszukiwanie skarbów", grę, w którą zawsze uwielbiałam się bawić. Polegała ona na tym, że chodząc po podwórku szukałyśmy znaków, takich jak patyczki leżące na ziemi i dziwnym trafem układające się w strzałkę, bądź wyjątkowe spośród pozostałych źdźbło trawy wskazującej jakiś kierunek.
Wiem, wiem, co myślicie, zabawa jak każda inna, ale z naszą ogromną wyobraźnią potrafiłyśmy się tak bawić godzinami biegając od wyjątkowego kamyczka do rysy zrobionej lata temu przez przypadek na desce z drzwi od stodoły.
Nie wiem, gdzie w tym momencie była moja przyjaciółka, ja natomiast pobiegłam w zakamarek za stodołę i znalazłam kamyczek. Kamyczek wskazał mi deskę powyżej. Na desce była strzałka w górę. Na ułamek sekundy zanim podniosłam głowę do góry, nagle przyszło mi do głowy tylko jedno, wyraźne zdanie.
Ala ma kota.
Spojrzała w górę.
Przeczytałam dokładnie to samo zdanie w chmurach.
W chmurach.
Pisane małymi literami.
Ala ma kota.
Napis był wyraźny, jednak po chwili wiatr zaczął rozmywać chmury i zniknął. Nie wiem gdzie wtedy była moja przyjaciółka, nie pamiętam nawet, czy komukolwiek o tym wtedy opowiedziałam.
Czasami sama się zastanawiam wspominając tą sytuację, czy to nie była przypadkiem tylko i wyłącznie moja własna wyobraźnia.
Nie była.
Pamiętam, co widziałam.
Spojrzałam na ten napis w taki sam sposób, jak na kamyczki, źdźbło trawy czy rysę w desce. Uznałam wtedy, że dokładnie to miałam znaleźć i gra się dla mnie zakończyła.
A więc, pytanie do Was drodzy Państwo, czy słyszeliście o podobnej osobliwej sytuacji? O kimś, kto dziwnym trafem widział coś, co fizycznie i logicznie nie powinno istnieć? I co myślicie o tym, że dokładnie te słowa wyryły się w moim dziecięcym umyśle na ułamek sekundy zanim spojrzałam w niebo?
Pozdrawiam Serdecznie.
[...]

Odpowiedzieliśmy autorce e-maila, że z taką sytuacją "napisu na niebie" nie spotkaliśmy się, ale znaki na niebie - jak najbardziej. Wkrótce będzie o takiej właśnie sytuacji w związku z Projektem KONTAKT - opowiemy o niej w najbliższym odcinku LIVESTREAM FN.
czytaj dalej 
Witam. W 1996 r zaobserwowałam niezwykłe zjawisko. Nie potrafię określić,czym ono mogłoby być, duchem, nieznaną istotą czy urządzeniem. Późnym wieczorem, gdy domownicy położyli się do snu, kończyłam mycie podłogi w kuchni. Postanowiłam poczekać aż podłoga wyschnie i poukładać kilka drobiazgów na swoje miejsce, po czym także przygotować się do snu.
W międzyczasie usiadłam, dopijałam herbatę i kończyłam rozwiązywanie krzyżówki. W pewnym momencie ogarnęło mnie nieprzyjemne uczucie. Miałam wrażenie, że ktoś intensywnie wpatruje się we mnie. Gdy rozejrzałam się, zobaczyłam w odległości niecałych 2 metrów ode mnie wiszące w powietrzu-no właśnie co? Miało kształt prostokąta o wymiarach więcej nieco niż metr na pół metra.
Wnętrze wypełnione czymś w rodzaju wody, półprzejrzyste, z przesuwającymi się nieustannie drobnymi i równymi falami. Sprawiało , chyba przez ten ruch fal, wrażenie żywego. Początkowo pomyślałam, że coś się stało z moimi oczami. Rozejrzałam się wokół i ponownie spojrzałam w tamto miejsce. Wzrok okazał się być w porządku, prostokąt niestety dalej był. Zerwałam się szybko z krzesła i zdumiona patrzyłam na to "coś". Byłam tak zaskoczona, że , pomimo wielkiego strachu, nie krzyczałam. I w pewnym momencie pomyślałam, że jeżeli to zaraz nie zniknie, to dostanę zawału. Tylko tak pomyślałam i prostokąt zniknął, ku mojej uldze. Odniosłam wrażenie, że to, czymkolwiek nie było ,zrozumiało moją myśl. Pomimo upływu czasu nadal nie wiem , co widziałam. Może ktoś jeszcze widział podobne zjawisko ? Pozdrawiam.
M. {dane do wiad. FN]

[...] Witajcie , od teściowej uzyskałem informacje o" Potworze", wczoraj teściowa opowiedziała mi od swoich koleżanek jak 4 lata temu jechały samochodem na trasie Nakło -Mieczkowo i zobaczyły coś co wskoczyło im na maskę ( było już ciemno godz 19.00 ) trzymało się i oderwało od maski wskoczyło na drzwi i jak zbliżali się do pobliskiej wioski zobaczyli latarnie to coś spontanicznie wyskoczyło (niby darły się jak jakieś wariatki ) ALE CZEMU NAPISAŁEM TO DZISIAJ ? Bo teściowa usłyszała te same informacje, wczoraj od jakiegoś gościa który jechał samochodem na tym odcinku około 18.00 i zobaczył coś co stało koło drzewa na 2 nogach było owłosione , miało rogi i białe oczy , jak to zobaczył to wcisnął gaz szkoda że nie miał kamery samochodowej ... Wiem nie uwieżycie mi ale moja teściowa tego nie wymyśliła bo nawet gadałem z tym facetem , uch strachu się wczoraj najadłem co o tym myślicie ? Nawet zobaczyłem na waszej stronie podobny wątek, koło Poznania .
[dane do wiad. FN]
[...] Witam! Moja historia o snach proroczych, może Was też zainteresować. Śniłem że idę ulicą która biegnie od rzeki w kierunku mego bloku, i gdy chciałem coś powiedzieć z moich ust tryskała krew. Gdy spojrzałem za siebie widziałem bardzo dużo tej krwi na ziemi i chodniku. Zszedłem do podziemi mego bloku, które w rzeczywistości nie istnieją. było to podobne do podziemnego garażu pusta przestrzeń z bardzo wieloma filarami. Przy jednym z filarów siedziały dwie ubrane w stroje z epoki pielęgniarki. Mimo tryskającej krwi zapytałem się jednej z nich skąd ta krew co się dzieje! Odpowiedziała mi że "tyle krwi musi być..". Obudziłem się a że to było po północy a do pracy miałem na 06.00 zasnąłem ponownie. Rano już w pracy pytałem się kolegów czy mieli kiedyś coś takiego, śmiali się ze musiałem sporo wypić. Przez całą pracę nie myślałem już o śnie. Po pracy przed obiadem miałem zwyczaj chwilę się położyć , może nawet się zdrzemnąłem, kiedy zadzwonił mój brat i się drze " w USA WOJNA!" włącz szybko telewizor i wtedy zobaczyłem jak drugi samolot uderza w WTC, był dzień 10.09.2001 roku. Przez cały dzień zapomniałem o tym śnie , ale w tym momencie przypomniałem sobie każdy szczegół i pamiętam ten sen do dzisiaj i słowa pielęgniarki"..Tyle krwi musi być..". No to tyle mojej historii. Pozdrawiam.
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej 
[...]Witam, Przeczytałem ostatnio u Was list "Proroczy sen". Mam pewną własną teorię na temat taki snów, ale najpierw chciałbym się podzielić z Wami moim przeżyciem.
To było w latach dziewięćdziesiątych. Nie pamiętam daty, było w każdym razie ciepło. Mieszkałem wtedy w Sępólnie Krajeńskim. Na dziesiątą byłem umówiony z kolegą gdzieś w mieście. Jakoś jednak zaspałem i miałem bardzo dziwny sen. Otóż śniło mi się że prowadzę jakiś samochód, nagle uderzam w coś, tracę kontrolę nad pojazdem i tu sen się urwał. 
Dziwne było w tym śnie to, że to poczułem fizycznie to uderzenie. Nawet dziś mam przed oczami pojedyncze obrazy z tego snu. Parę godzin później dowiaduję się o wypadku który miał miejsce w samym centrum. Kierujący samochodem tarpan jadąc w kierunku Więcborka po minięciu placu zwycięstwa uderzył w wysoki krawężnik na łuku drogi. Samochód podskoczył i uderzył w ścianę zabijając kobietę na miejscu. Odbił się od ściany i zaklinował po drugiej stroni ulicy pomiędzy latarnią a budynkiem.
Wszystko wydarzyło się właśnie w porze w której miałem właśnie iść tamtą drogą.
Być może coś przekręciłem, wszak minęło już sporo czasu.
https://www.google.com/maps/@53.4521583,17.5317836,3a,75y,203.88h,83.26t/data=!3m6!1e1!3m4!1sBAiIMjrArfrWefrjiCoEqw!2e0!7i13312!8i6656
A teraz trochę o snach i zjawisku dejavu, które uważam że są połączone. Wszystko zaczęło się gdy pierwszy raz obejrzałem "Matrixa" i odpowiedź na stwierdzenie Neo. "Chyba miałem dejavu" - "Znów coś zmieniają" dała mi dużo do myślenia.
Wniosek kiełkował lata i w końcu wydał mi się bardzo prawdopodobny. Postaram się go objaśnić najprościej jak można.
Przypadek 1.
W naszym otoczeniu pojawia się podróżnik w czasie. Nie musi nic zmieniać. Same jego pojawienie powoduje zmianę. Gdy podróżnik opuszcza nasz czas czasoprzestrzeń wokół nas wraca tak jakby do poprzednich ustawień, tak jakby podróżnika nigdy nie było. Dla nas takie zdarzenie może wywołać dejavu.
Przypadek 2.
W naszym otoczeniu pojawia się podróżnik w czasie i coś zmienia. Tutaj można rozpuścić wyobraźnię i poszukać zmian efektu motyla. W zależności od czasu przebywania podróżnika w naszym otoczeniu, ilość zmian będzie rosnąć wykładniczo w stosunku do czasu w którym go nie ma. Podróżnik wraca, a czasoprzestrzeń musi załatać cały bałagan. Nam pozostają mgliste wspomnienia i dziwne sny.
Pozostaje nam interpretacja czy zmiany których dokonał podróżnik zaistniały w naszej rzeczywistości - wtedy dziwne sny które mieliśmy są ze świata przed zmianami dokonanymi przez podróżnika a my żyjemy w zmienionej rzeczywistości.
W przeciwnym wypadku mamy dziwne wspomnienia rzeczy, które wydarzyły się podczas gdy podróżnik coś zmieniał.
Oba warianty wydają mi się całkiem logiczne. Tłumaczą dlaczego nie ma podróżników w czasie, tłumaczą też niektóre dziwne sny. Był pewien okres że miałem mnóstwo dziwnych snów. Od normalnych odróżnia je ogromna ilość szczegółów i dziwna świadomość, a nawet pozostająca po nich tęsknota. Do dziś się zastanawiam nad dwoma zdarzeniami i nie wiem czy wydarzyły się naprawdę czy są tylko snem który pamiętam ponad dwadzieścia lat. Od dawna nie mam wrażenia dejavu, nie mam też takich snów.
W ostatnim, który miałem kilka lat temu śniła mi się jakby inwazja. Gdzieś uciekałem z żoną, na ulicach było pełno zielonych transporterów z białymi napisami UN a jakiś rosyjski żołnierz wskazywał gdzie mamy się udać.
Pozdrawiam
[dane do wiad. FN]
E-mail dotarł do FN 12 marca 2019 11:01 AM
Poniżej plan sytuacyjny przysłany przez autora historii.

czytaj dalej 
[...] Serdecznie witam dowództwo i załogę. Co chcę opisać nie jest w pełni snem, a raczej zjawiskiem z jego pogranicza. Swego czasu praktykowałem trochę z OOBE i nie są mi obce stany towarzyszące. Zarzuciłem to na korzyść świadomego kreowania rzeczywistości. Ad rem, było to w nocy 2 marca br, w dniu moich 54 urodzin.
Ok godziny 4-tej niby się przebudziłem, mając w pełni świadomość, że śnię. Widziałem typowe nocne cienie na ścianie sypialni, czułem ciężar swojego ciała leżącego na lewym boku. Byłem w pełni świadomy snu. Rozmyślałem sobie w kategoriach moich urodzin. Nie wiem, co było powodem, ale zrobiło mi się bardzo smutno, aż ścisnęło mnie w "dołku". Trudny do opisania stan wielkiego smutku, gdyż nie mam faktycznych powodów do jakiegokolwiek.
Patrząc w ciemność przed siebie zauważyłem ruch i poczułem dotyk na ramieniu. Ktoś położył się obok, jakby na przedłużeniu łóżka i objął mnie. Byłem zaskoczony i wystraszony. Był to stan typowy dla hipnagogii. Mimo lęku postanowiłem nie reagować i poddać się temu. "Leżeliśmy" tak kilka minut, a mnie coraz spokojniejszego opuszczał strach, smutek, i wreszcie ucisk w dołku. Nie było w tym nic magicznego i błogiego. Opisałbym to jako przyjazne, braterskie i pełne współczucia wsparcie. Podziękowałem (pewnie telepatycznie) i sam świadomie wyszedłem z tego stanu, budząc się w pełni.
Nadal leżałem w łóżku na lewym boku jak przedtem, a w około te same cienie. Byłem pobudzony zdarzeniem, ale bardzo spokojny. Nie mam pojęcia kto mi towarzyszył, ale zrobił to bezstrachowo i skutecznie odgonił smutek. Być może było to pierwsze niemal fizyczne spotkanie z własnym Aniołem Stróżem. A mam go z pewnością, bo nieraz doświadczyłem jego łaski. Serdecznie pozdrawiam. Wojtek.
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej 
Witaj nazywam się [do wiad. FN] i mam 29 lat . Sam nie wiem od czego zacząć ponad 4 miesiące zastanawiałem się czy wgl napisać o tym do kogo kolwiek . Ale dziś mam taki moment że się zebrałem w sobie . Z nikim na takie tematy nie rozmawiam ponieważ otaczają mnie ludzie którzy żyją sam nie wiem jak to określić . Kiedyś wspomniałem o czymś po chwili zmieniłem temat z powodu wyśmiania . Pomijając. Nie będę tu się rozpisywał jaki ja talerz latający nie widziałem . Z resztą to nie są talerze. Pomijając.
Od bardzo dawna widzę we śnie rzeczy miejsca postacie numery składające się nawet z kilkunastu cyfr . We śnie zawsze jest jedna postać . Nie jest to codzienne około dwóch razy w miesiącu i mam na myśli dni z rzędu. Nigdy się nie interesowałem rzeczami dla mnie niewyjaśnionymi. Kiedyś sprawdzałem w internecie czy może przypadkiem takie obrazy istnieją . Okazuje się że nie do końca. Teoretycznie podobne . Informacje które próbuję posklejać że wszystkich sytuacji np sennych nie układają się w całość to tak jak bym wyrywał kawałki z kilku opowieści. I próbował utworzyć jeden inny . To znaczy . według snów Np. piramidy. Każda to znaczy wszystkie które zostały wybudowane przez tych samych przedstawicieli są ustawione ścianą na wprost północy i południa idealnie . Czyli 4 kierunki . Wschód i zachód itd
Znana strefa 51 jak mówi nam internet o kolegach szarakach choć nazwa jest nie właściwa jest nie prawdą dlaczego jest tak tajna i nie dostępna ?. NASA 24 godziny na dobę nadaje z ziemi tak jak by byli po za nią . Rozumiecie co mam na myśli ? Nagrania z platform kosmicznych NASA są robione tu na ziemi . Mars ,księżyc . Ja nie wierzę czy ktoś tam żyje ja to wiem . I nie tylko tam . A przystając na księżycu. Owszem jest tam życie poza ziemskie . Są tam budowle podziemne wejścia i jak tu miliony istnień mądrzejszych od nas wszystkich . I według tego wszystkiego nie mają talerzy latających. W snach widuję bramy stref okrągłe ciemne głębokie . Pojazdy prostokątne oraz prawie trójkątne . Energia słoneczna przetwarzana w elektryczną . Ale to sny .i po co jest ta postać która to wszystko pokazuje . Co mnie zastanawia najbardziej i nie mogę normalnie myśleć na te tematy od tamtej pory. Mieszkam w od Warszawy 60 km pochodzę z Mazur . 200km od Warszawy często pracuję za granicą i w tamtym roku we Francji miał miejsce najbardziej realny sen jaki do tego czasu mi się zdążył.
Mianowicie
Uwielbiam jeziora oraz góry . Wtedy we śnie łowiłem ryby sam jak nigdy po prostu był to sen oparty na jednym miejscu . W tym śnie spotkałem dwie osoby które znam . zaczęły się naśmiewać z nie znanego powodu po chwili pojawił się obiekt na pół jeziora zobaczyłem światło oraz postać która mi towarzyszy w snach i po chwili się obudziłem. Nie przejmując się niczym na drugi dzień dostałem telefon od mojej babci która mieszka nie opodal tego jeziora z pretensja dlaczego nie odwiedziłem rodziny będąc cały dzień nad jeziorem . A w danym momencie byłem przed pracą we Francji. Po uzyskaniu informacji jakim cudem niby byłem nad jeziorem . Odpowiedz dostałem taką . rozmawiałem ze znajomymi którzy tam mieszkają i oni przekazali że jestem nad jeziorem . Wierzcie lub nie ale nie potrafię tego wytłumaczyć. Sny można mieć różne . I jak w moim przypadku dla mnie nie do ogarnięcia . A to jeden z dwóch przypadków. Teraz nawet czuję się dziwnie jak o tym napisałem dlatego kończę .
nie da się napisać o tym wszystkim choć to pomieszane i z każdej mojej sennej wizji to kawałek . Inaczej się pisze inaczej się rozmawia . Nie liczę na nic nawet na odpis . Nawet jeśli piszę do bota . Nie mam komu a chciałem to powiedzieć . Pozdrawiam ktokolwiek czyta i co o tym myśli
[dane do wiad. FN] - email przyszedł na pokład N 10 marca 2019
czytaj dalej 
[...] Opisze tu sen mojej mamy,Historia wydarzyla sie kilka lat temu.Mamie przysnilo sie ze toczy pod wysoka gore ogromny glaz,opada juz z sil i w kazdej chwili ten glaz zacznie sie staczac i ja przygniecie. Nie wiadomo skad pojawia sie obok niej nieznajomy mezczyzna i pomaga jej ten glaz toczyc.
Dokladnie za trzy dni mama dostaje strasznych bolesci,wezwano karetke pogotowia,wchodzi do pokoju lekarz a mama zdebiala,bo jest to mezczyzna z jej snu,ktorego nigdy wczesniej na oczy nie widziala. Ku informacji bylo to zapalenie otrzewnej po perforacji woreczka zolciowego a lekarz byl mlodym chirurgiem ktory dzieki prawidlowej diagnozie sprawil ze szybko trafila na stol operacyjny co uratowalo jej zycie.I tu pytanie,skad we snie obraz czlowieka ktorego wczesniej sie na oczy nie widzialo?
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej 
Witam Załogę i wszystkich Waszych czytelników.
Postanowiłam napisać do Was po serii historii dot. snów o śmierci. W wieku 26 lat miałam bardzo realistyczny sen o mojej śmierci, ale od początku: w sierpniu 2013 roku zajęłam pokój, który był sypialnią mojej babci, ale ona kilka lat wcześniej wyprowadziła się do swojej córki, a mojej cioci, więc stał pusty.
W nocy z 24 na 25 kwietnia 2014 r. przyśniła mi się ta właśnie babcia, w realu miała 93 lata, ale we śnie max. 70, była ubrana w elegancką garsonkę i w ogóle rewelacyjnie wyglądała. Babcia stała, a obok niej siedziała jej mama, a moja prababcia (bynajmniej tak ją skojarzyłam, bo znam ją jedynie z kiepskiej jakości zdjęć). Patrzyłyśmy na siebie i wtedy babcia zapytała mnie "zadomowiłaś się już?", odpowiedziałam twierdząco, po czym zapytałam "pora umierać?".
Nie wiem do dziś dlaczego o to spytałam, ale bardziej chodziło mi o to, że to babcia wkrótce umrze, tymczasem ona odpowiedziała "tak, masz 2-3 tygodnie". Pamiętam jedynie totalną bezradność i poczucie, że muszę nadgonić życie, choć nie wiem, co dokładnie robiłam w tym kierunku. Po tym czasie zmarłam, nie wiem jak to się stało, po prostu dalej we śnie pojawiły się moja mama i siostra, ubrane na czarno, z totalnie siwymi włosami.
Stałam i patrzyłam na nie, a mama powiedziała bezpośrednio do mnie "tak tu smutno bez ciebie". Te słowa złamały mi serce. Obudziłam się zapłakana z poczuciem, że trzeba korzystać z życia, póki ono trwa, nie można wegetować. Wisienka na koniec, moja babcia zmarła 27 kwietnia... 2015 roku. Ten sen był tak realistyczny, że pomimo upływu niemal 5 lat, do tej pory pamiętam dziki, zielony kolor płaszcza, w jaki ubrana była moja prababcia. Powiedziałam o nim mojej rodzinie i znajomym. Mówi się, że sny czyta się odwrotnie, ale ja za takie dziękuję, nigdy więcej, uwierzcie mi, że przez jakiś czas bałam się spać. Babcia już nigdy mi się nie przyśniła, ale też nie miałyśmy ze sobą kontaktu, więc nawet jej o tym nie powiedziałam. Moje dane proszę zachować do informacji redakcji. Dziękuję Wam za to, co robicie.
Pozdrawiam i ściskam serdecznie,
Paulina
[dane do wiad. FN]
czytaj dalej 
[...] Dobry wieczór. Mam na imię Joanna .Mieszkam na południu Polski. Chciałam podzielić się z Wami takim wydarzeniem ,które miało miejsce około dwadzieścia lat temu.
Moje dzieci miały wtedy kilka lat, a ja w tym czasie raz czy dwa razy w tygodniu miałam możliwość kupić mleko "prosto od krowy"od znajomego rolnika. W ten wieczór też miałam iść po to mleko.To mogło być około 21. Ale wtedy zobaczyłam to co się dzieje na niebie. Nie pamiętam już czy najpierw zobaczyłam to przez okno czy też wyszłam już na podwórko. Nie pamiętam też czy tym razem miałam jechać z mężem czy może go poprosiłam gdy już zobaczyłam to coś na niebie.
Pamiętam za to że nad chmurami migały światła. Wyglądało to na ogromny dysk który stał nieruchomo. Trudno mi to wytłumaczyć. Tego dysku nie widziałam tylko wciąż te migające światła. Po jakimś czasie do tego dużego zaczął przybliżać się mniejszy i został jakby pochłonięty .I tak to trwało długi czas. Wciąż zbliżały się kolejne mniejsze i zostawały pochłaniane. Byłam solidnie wystraszona wszystko rozgrywało się nad naszymi głowami. Ale musieliśmy jechać po to mleko. Około pół kilometra dalej. Tym razem z naszym zaprzyjaźnionym rolnikiem też oglądaliśmy to samo. Nawet on wtedy powiedział coś takiego "co za technika".Wtedy tam byliśmy przekonani że to ufo.
Wróciliśmy do domu i mąż zadzwonił do swojej siostry czy też to widzi.., a wtedy jej syn powiedział że to na pewno światła ze stadionu. Stadion oddalony jest o około 10km. Nie wiem czy to byłoby możliwe bo to wszystko było nad naszymi głowami. No ale kiedy usłyszeliśmy taką opcję wydawało nam się to prawdopodobne i straciliśmy zainteresowanie tym czymś. Ale tak właściwie do dzisiaj nie jestem pewna co to było.
Nie mieliśmy wtedy jeszcze ani komputera ani internetu ani nawet komórki i trudno to było zweryfikować.
Pozdrawiam
[...]

czytaj dalej 
[...] Witam serdecznie. Na waszą stronę natknąłem się kilka dobrych lat temu, i również od kilku lat przymierzam się do napisania wiadomości z opisem moich niecodziennych sytuacji. Myślę że w końcu dojrzałem do tej decyzji.
Chciałbym zacząć pisać chronologicznie, od najmłodszych lat. Nota bene, aktualnie mam ich 27, i na przestrzeni tych lat, zdołałem uwierzyć w UFO, duchy i inne niewytłumaczalne rzeczy.
Pierwsza historia. Lata między 1998-1999.
Pamiętam że będąc małym dzieciakiem, mając jakieś 6-7 lat, coś mnie nocami dręczyło. Miałem pokój obok pokoju rodziców, w nocy zazwyczaj drzwi były otwarte, a przynajmniej zawsze chciałem żeby były, czułem się wtedy bezpieczniej. I pomimo tego kilka razy w środku nocy, słyszałem jakby ktoś chodził po pokoju w butach typu szpilki.
Bałem się spojrzeć, więc leżałem nieruchomo i tylko się wsłuchiwałem, będąc, nie oszukujmy się, sparaliżowany strachem.
Gdy już udało mi się zasnąć, wybudzał mnie przeraźliwy kobiecy krzyk, jak jakiejś wiedźmy. A wyglądało to tak. Śpię, nagle czuję że coś jakby się "zbliżało" i w tym momencie następował krzyk. Po jakimś czasie jakbym nauczył się przed tym bronić. Starałem się zatykać uszy, mimo że to był sen to kiedy to coś nadciągało, byłem w pełni świadomy.
Pewnego razu po prostu się to skończyło.
W podobnym okresie, również w nocy, musiałem udać się za potrzebą do toalety. Musiałem przejść z pokoju, poprzez kuchnie, na korytarz. Drzwi od toalety były zaraz po prawej stronie a na wprost były oszklone drzwi balkonowe. Wychodząc na korytarz stanąłem jak wryty. Przez szybę widziałem kilka par świecących oczu i jakby demoniczne śmiechy. Uciekłem w popłochu do toalety. Niestety z powrotem musiał eskortować mnie tata.
Druga historia, działa się kilka lat później. Styczeń rok 2001. Wtedy właśnie umarł mój dziadek. Mój brat jest starszy ode mnie o 5 lat. Zawsze był oczkiem w głowie mojego dziadka. Razem chodzili na ryby. Kiedyś mój brat dostał od dziadka taką mini wieżę, firmy daewoo, jak ta marka samochodów. Brat uwielbiał słuchać głośno muzyki, co nie raz i nie dwa denerwowało dziadka, tym bardziej że jego pokój był obok pokoju brata.
Styczeń. Dziadek umiera w szpitalu. I tu chciałbym tylko nadmienić jak umarł. Leżał w szpitalu na raka. W jego ostatnich chwilach był przy nim mój wuja a jego syn. W pewnym momencie poprosił go by wyszedł bo chciałby chwile zostać sam. Po paru minutach gdy wuja do niego wrócił, dziadek już nie żył. No ale do sedna. Rzecz się działa dzień czy dwa po jego śmierci. W nocy brat przybiega na piętro do mojego pokoju cały roztrzęsiony, zaklucza drzwi i nakazuje mi iść dalej spać.
Co się okazało, brat przebudził się w nocy i słyszał jakby ktoś chodził po pokoju, i słyszał również jak ktoś siada na pufę, a wydawały one takie charakterystyczne skrzypienie. I w pewnym momencie wędki brata które stały w rogu pokoju, i zaparte były o dywan, wystrzeliły z impetem na środek pokoju. Wtedy to brat uciekł. Przypuszczamy że po prostu dziadek nie mógł się pogodzić z tą sytuacją.
Kilka tygodni później bratu przyśnił się dziadek. Powiedział mu że jest w czyśccu, i żebyśmy się o nic nie martwili bo będzie dobrze. Kazał się również opiekować mamą.
I jeszcze co chodziło z tą wieżą. Mianowicie kiedy była żałoba, wieża nie przekraczała 15% głośności, nie działały płyty ani kasety. Pamiętam jak dziś, kiedy brat mi to powiedział i sam chciałem sprawdzić, kieszenie na kasety nie chciały się otworzyć, jakby były zablokowane. Po żałobie wszystko działa do dziś. Wieża aktualnie stoi u mojego taty w garażu, mogę podesłać jej zdjęcia dla uwiarygodnienia.
Trzecia historia miała miejsce bodajże w 2008 roku.
Pojechałem z bratem i jego kolegą na nocke na ryby. Prywatny wielki staw. Lato, bezchmurne niebo, czyli to co lubię. Siedzimy tak sobie, brat i kolega rozmawiają, a ja sobię patrze w gwiazdy. Nagle mój wzrok przykuł widok białej lecącej kropki, myślę sobie, pewnie jakiś satelita albo coś. I wtedy ta kropka zatrzymała się na środku nieba i zaczęła powoli lecieć w dół. Brat i jego kolega również zaczęli bacznie to obserwować. Kropka leciała w dół, powoli stająć się coraz większa i również zaczęła świecić coraz jaśniej. W punkcie kulminacyjnym, gdy zatrzymała się na środku stawu, jakiś metr od wody,
była wielkości, jakbym miał ocenić z 4 metry średnicy, ale mogę się mylić. Najlepsze było to że gdy była najniżej, co trwało to raptem kilkanaście sekund, zrobiło się tak jasno, że byliśmy w stanie zobaczyć co jest kilkanaście metrów dalej. A przypominam, był to środek nocy. W pewnym momencie kula zaczęła podnosić się w górę, myślałem że gdy już będzie na niebie to poleci gdzieś za horyzont, ale nie. Leciała cały czas tak wysoko aż w końcu znikła. Nie wydając przy tym najmniejszego dźwieku.
Mam jeszcze kilka swoich historii, jak również historie mojego przyjaciela. Chciałbym się nimi podzielić, ale już trochę późno. Postaram się napisać na dniach.
Pozdrawiam całą załogę okrętu, jak i czytelników. Proszę również o odpowiedź. Nie ukrywam, jesteście jedynymi osobami z którymi mogę się tymi informacjami podzielić, i które mogą mi jakoś sensownie pomóc, wytłumaczyć.
Szymon.
[dane do wiad. FN

czytaj dalej 
Nasz czytelnik opisał swoje dziwne odczucie w sprawie tzw. Efektem Mandeli. Cóż to takiego jest? Kiedyś pisaliśmy o tym. Zjawisko to zakłada dość fantastyczny, jak mogłoby się z początku wydawać scenariusz. Chodzi bowiem o to, że wiele osób uważa, iż od pewnego momentu, ludzkość na naszej planecie znalazła się w innym (równoległym?) wszechświecie. Dowodem na tę jakże nieprawdopodobną tezę miałyby być słynne motywy ze świata przemysłu, filmu, muzyki (znane logotypy, kultowe cytaty, fragmenty utworów muzycznych itp.), które obecnie według wielu osób wyglądają nieco inaczej w porównaniu do tego, co zostało zakodowane w naszej pamięci.
Poniżej e-mail, który dostaliśmy w ostatnich godzinach.
[...] Dzien dobry,
Przeczytałam ten artykuł pod wpływem doniesień o śmierci Keitha Flinta, wokalisty the Prodigy:
Możecie mi nie wierzyć ale ja sądziłam, że on juz dawno nie żyje! Pamiętam że czytałam komentarze pełne łez pod klipami z muzyką the Prodigy (RIP itp), a to było w zeszłym roku! Czy to mi się przyśniło czy co?? Czy to jakieś dziwne Deja Vu?
Pamiętam też "Luke, I'm your father" i inne cytaty...
To jest niesamowite. I co teraz, mam co miesiąc sprawdzac czy to co wyczytałam jest wciąż prawdą?? Jeśli to jest coś związane z życiem lub śmiercia osób, to może to mieć ogromne implikacje...
Pozdrawiam,
Anonimka

czytaj dalej 
W naszym okienku "XXI PIĘTRO" przedstawiamy dwie historie. Pierwsza jest związana z bardzo niezwykłym wydarzeniem związanym z UFO, które miało miejsce w Jarnołtówku, a którego świadkami byli mieszkańcy tej miejscowości, w tym pan Adam Maksymów. Jesteśmy z nim w kontakcie (rozmawialiśmy w ub. tygodniu) i wybieramy się do niego, aby w miejscu pojawienia się UFO przeprowadzić eksperyment z serii "Otwarte Niebo".
Pan Adam opisał całość wydarzenia pod własnym imieniem i nazwiskiem, ale także dotarł do bardzo wielu szczegółów tej obserwacji, w tym innych świadków. Przeprowadził niezwykłe śledztwo w tej sprawie i okazało się, że tego dnia stacje radiolokacyjne w Niemczech zarejestrowały dziwną anomalię. Pisały o tym gazety.


Poniżej e-mail do czytelnika serwisu, który dostaliśmy 23 lutego 2019.

[...] Dzień dobry.
Nie wiem czy słyszeli państwo o tej sprawie. Ale mimo wszystko napiszę szczegóły. UFO nad Jarnołtówkiem. Co wydarzyło się dokładnie 10 lat temu w mroźną styczniową noc w 2009 roku?
Najpierw był potężny huk odpalanych rakiet, potem głucha cisza. Znów huk, cisza i… gwałtowna jasność. A potem nad ziemię wzniósł się ciemny obiekt z niebieskim, trójkątnym snopem światła u dołu. Ułamek sekundy później już go nie było.
Adam Maksymów, szef ośrodka Max w Jarnołtówku, nie ma wątpliwości: to było UFO. - Jestem tego pewien, mimo że jeszcze niedawno jak wszyscy uśmiechałem się pod wąsem, kiedy słyszałem takie wyznania - mówi. - Kilka lat temu gromadka dzieci z pobliskiego domu mówiła, że podczas ogniska zawisł nad nimi jakiś talerz. Machałem wtedy ręką jak wszyscy. Tymczasem to, co sam zobaczyłem, działo się trzysta metrów od mojego domu.
Huk i błysk
Było około godziny pierwszej, mroźnej styczniowej nocy.
Jak to w górach leżało mnóstwo śniegu. Pan Adam oglądał do późna telewizję. W pewnym momencie przypomniał sobie, że nie naładował akumulatora samochodu. Wyszedł więc na dwór, żeby podłączyć go do prądu. - I wtedy usłyszałem ten huk, zupełnie jakby ktoś odpalał rakiety. Dochodził z łąki zza pobliskich drzew - wspomina. - Był potężny! Towarzyszyło mu głośne buczenie - jakby ktoś zamknął rój pszczół w słoiku. Po chwili huk się powtórzył. Potem jeszcze raz i jeszcze raz, w odstępach 2-3-minutowych. - Pewnie samolot pionowego lądowania typu Harrier miał awarię i wylądował na tej łące - pomyślałem sobie. Nawet chciałem podjechać w to miejsce, żeby pomóc w razie czego, ale dopiero co wyjąłem z auta akumulator - wspomina Adam Maksymów. Gdy huknęło kolejny raz, przedsiębiorca wbiegł do kuchni położonej na najwyższej kondygnacji domu. Po drodze zbudził żonę. Chciał, by obserwowała z nim to, co się dzieje. - Dłuższy czas był zupełny spokój. Żona zaczęła się niecierpliwić i chciała już odejść od okna. Aż w pewnej chwili niebo rozbłysło potężnym światłem! - opowiada rozemocjonowany. To wspomnienie do dziś bardzo go porusza. - Zrobiło się tak jasno, że widać było każdą gałązkę na bezlistnych drzewach. Staliśmy jak zaczarowani. - A potem - dodaje - znad drzew w oślepiającym świetle zaczął się unosić ciemny obiekt. U dołu miał trójkątny, jasnoniebieski snop światła. Uniósł się powoli na kilkadziesiąt metrów nad ziemię, wzbijając w powietrze ogromne ilości śniegu. I nagle zniknął. Z taką prędkością, jakiej z pewnością nie może osiągnąć żadna ziemska maszyna.
Są inni świadkowie
Do tych niezwykłych wydarzeń doszło w nocy z 18 na 19 stycznia 2009 roku. Pan Adam, do tamtego dnia sceptyk w temacie UFO, od początku nie miał wątpliwości co do tego, co widział. Ale do maja nie mówił o tym głośno. - Oczywiście skontaktowałem się z ufologami z Wrocławia i wypytywałem dyskretnie ludzi w okolicy o to, czy nie widzieli wtedy czegoś dziwnego - mówi. - Poprosiłem nawet listonosza, żeby zrobił mały wywiad. Okazało się, że są inni świadkowie zdarzeń, m.in. Henryk Darowski, mieszkaniec Jarnołtówka: - Grałem wtedy w karty z kolegami - wspomina. - Koło pierwszej wyszedłem na dwór po drzewo, bo ogień w piecu przygasał. To, co rozegrało się chwilę później na jego oczach, pan Henryk będzie pamiętał do końca życia. - Najpierw był straszny huk, a potem oślepiająca jasność - opowiada przejęty. - A potem nad lasem zobaczyłem wielki talerz. Świecił takimi pięknymi kolorami, że tęcza to się przy tym chowa! Zakołysał się lekko nad drzewami, przechylił i piorunem odleciał w niebo. Aż mi drewka z wrażenia z rąk wypadły. Pan Henryk próbował wołać kolegów, by zobaczyli niezwykłe zjawisko. - Ale nie zdążyłem. To trwało kilkanaście sekund - rozkłada ręce. - Potem niektórzy się ze mnie śmiali. Ale ja sobie z tego nic nie robię. Teraz wiem już na sto procent, że UFO istnieje. - Olbrzymi huk słyszał też mój syn - wspomina Wanda Kukułka z Jarnołtówka. Pani Wanda z mężem już spali, a 28-letniego Grzegorza zbudził hałas. - Opowiadał nam o tym następnego dnia rano - relacjonuje matka. - Mówił, że na około 10 minut zgasło światło na całej ulicy. Zszedł więc na dół i przez okno od ulicy patrzył, co się dzieje. Gdyby patrzył od siebie z pokoju na tę łąkę, to pewnie wszystko by widział... A tak - szkoda. Sama bym chętnie zobaczyła coś takiego... Danuta Diakowska mieszka najbliżej łąki, z której miał startować tajemniczy pojazd. - Ale wtedy niestety byłam w pracy w pobliskim ośrodku Potok - wspomina. - Wiem tylko, że mniej więcej w tym czasie, o którym mówi pan Adam, zerwał się ni stąd, ni zowąd bardzo silny wiatr. Kilka minut potem ucichł, jak ręką odjął.
Ufolodzy: to wiarygodna relacja
Adam Maksymów zaczął kontaktować się ze świadkami i gromadzić dowody na to, że nie zwariował i coś takiego miało miejsce. Przejrzał m.in. płyty z monitoringu swojego ośrodka i ze zdziwieniem odkrył, że na czas, gdy miały miejsce przedziwne zdarzenia, kamery się wyłączyły. - Nie ma bodaj pięciu minut nagrania. Zazwyczaj się tak nie dzieje - zapewnia. Napisał też pismo do zakładu energetycznego z pytaniem o dziwną awarię prądu. Odpisali, że faktycznie miała ona miejsce w tym czasie, ale tylko w jednej z pobliskich wiosek. Zaczął też sporo czytać o UFO i kontaktował się z ufologami, m.in. z Wrocławia. - Najpierw odbyliśmy kilka rozmów telefonicznych, w których pan Adam opowiadał, co widział, a potem pojechaliśmy do Jarnołtówka, by zrobić wizję lokalną i nagrać jego relację - mówi Janusz Zagórski z Wrocławia, jeden z najbardziej znanych ufologów w kraju. Kwestiami UFO zajmuje się od 20 lat. Po tych kilku rozmowach i wizycie nie ma wątpliwości: relacja Adama Maksymowa jest wiarygodna. - Opisany przez niego odgłos, rodzaj światła i sposób poruszania się obiektu powtarza się w relacjach wielu osób, które widziały UFO - kwituje Janusz Zagórski.
Niemieckie radary wykryły UFO tego samego dnia
No a poza tym wiosną tego roku wydarzyło się coś, co uwiarygodniło historię z Jarnołtówka. Niemiecka i austriacka prasa doniosła, że 19 stycznia, kilka godzin po wydarzeniach na Opolszczyźnie, niezidentyfikowany obiekt latający widoczny był na radarach niemieckich lotnisk. - Obiekt ten zarejestrowały radary lotnisk w Bayern i Stuttgarcie - mówi Adam Maksimów. - Znalazłem relacje w internecie. Gdyby nie to, pewnie w ogóle nie odważyłbym się opowiadać publicznie o tym, co widziałem tamtej nocy. Wiem, jak ludzie reagują na takie opowieści. Sam tak reagowałem. Wedle medialnych relacji w Stuttgarcie służby lotniska, przez dłuższy czas miały tajemniczy obiekt na radarze i próbowały nawiązać z nim kontakt. Gdy wysłały w jego stronę helikopter, błyskawicznie zniknął. Chwilę później pojawił się na radarze w Bayern, z czego podobno są zapisy. - A potem okazało się, że był też na radarach w Czechach, między Pilznem a Klatowy - opowiada Adam Maksymów. - Pierwszy opisał to austriacki "Times", potem inne niemieckie media. To dało mi pewność, że to, co widziałem, nie było zwidem.
Artykuły w internecie o tym przypadku:
https://nto.pl/ufo-nad-jarnoltowkiem-co-wydarzylo-sie-w-mrozna-styczniowa-noc/ar/4126101
https://nowosci.com.pl/niemieckie-radary-wykryly-ufo/ar/11084084
Link do szczegółowej relacji wideo:
Moim zdaniem ta sprawa to najciekawszy przypadek spotkania z UFO w Polsce w ostatnich 10 latach. Ta sprawa mnie fascynuje.
Pozdrawiam.
[dane do wiad. FN]
I jeszcze jedna obserwacja z naszej ostatniej poczty do FN.
[...] Latajacy obiekt w wakacjie 2016 w zeebrugge belgia . nad domem w ksztalcie konta rozwartego 120 stopni lub wiecej . lampy bezszelestne bez dzwieku poruszajace sie w zdluz wybrzeza od strony portu w zeebrugge do Blankenberge . ja i muj wspollokator widzelismy to z jednej stony jedna lampa, swiatlo wiecej . okolo 6 swatel z prawej i 5 z lewej jak patrzac na to z ziemi w niebo . czyli lecacy obiekt mial na odwrut 6 z lewej i 5 z prawej swojej strony . nie moge okreslic rozmiarow ani wysokosci ale bylo bardzo nisko i ogromne.
Bylo to okolo 1 w nocy . kolega Daniel wspullokator wyciagnol mnie na papierosa .palilismy tylko w ogrodzie bo inni lokatorzy nie palili wczale i kiedy palilem i wypuscilem dym do gory wlasnie to zobaczylem . mowie do niego ,zobacz to. I odrazu powiedzialem mu ze to chyba Ufo ale on nie wiezy w takie zeczy . poruszalo sie to bardzo wolno. Latajacy smiglowiec lecial by szybciej. A duzo tez ich tam latalo bo w porcie jest oddzial marynarki belgijskiej.. Jak to odlecialo ze stacilismy z zasiegu oka zadzwonilem na Policjie . co prawda to po sasiedzku.
I wlasnie ten obiekt tez nad nimi lecial . Rouanstraat 61 8300 zeebrugge. Ale dyspozytor olal to i sie spytal czy cos pilem czy bralem. I taka to moja historia . ........ Natomiast kila lat wczesniej 2009 lub 10 nad azotami we wloclawku tez widzialem swiatla tylko to bylo cos innego. Startowalo to cos z ziemi pod kontem 80 70 stopni . na wysokosc 200 300 m i powoli lecialo na zachud . z 20 obiektow swietlnych. Jeden za drugim w rownych odstepach. . co najfajniejsze siedzialem z kolega z podwurka w samochodzie moich rodzicow i czekalismy na innego kologe . kiedy mu to pokazalem . on mi odpowiedzial ze tego nie widzi.
Na poczatku myslem ze to moga byc race jako fajerwerki ktos odpalil . ale race nie lecialy by na jednej wysokosci tak rowno w rownych startach i odstepach . i po drugie . nie plonely by z 15 20 minut a gdy ostatnia wystarowala . wszystkie jeden za druga jak by ktos na niebie w weza stara gre z komurek gms gral wzbily sie i zniknely . chcialem sie podzielic tymi dwoma historiami z Panistwem. Prosze o ochrone moich danych. [...]

czytaj dalej 
Witam, chciałabym opisać pewną sytuację która zdarzyła mi się w roku 1995 lub 96. To były czasy dyskotek na które często chodziłam z moją siostrą i któregoś dnia wybrałyśmy się z miejscowości D do miejscowości S . Było lato i już bardzo ciemno i w połowie drogi siostra zauważyła coś dziwnego nad nami a kiedy ja spojrzałam w górę , zobaczyłam unoszący się nad nami spodek , dosłownie spodek , dookoła spodka były światła które migotały , jedne były pomarańczowe a drugiego koloru nie pamiętam ale wiem,że były dwa kolory.
Najciekawsze w tej historii jest to,że ten spodek znajdował się bardzo nisko nad nami , pamiętam nawet jego kolor który był mniej więcej metaliczno szary , nie wydawał żadnych dźwięków i w pewnym momencie pokazał się zupełnie w innym miejscu co było dla mnie niezrozumiałe bo nie zauważyłam żeby to coś się przemieściło . Minęło już tyle lat a ja nadal często o tym myślę , to było silne przeżycie i czasem z siostrą o tym wspominamy . Jeśli chcielibyście o tym ze mną porozmawiać , proszę o kontakt. Moja historia jest autentyczna i chyba dość rzadko spotykana bo ja ten spodek widziałam zupełnie z bliska.
[...]
Zamierzamy porozmawiać z autorką relacji - całość rozmowy zamieścimy w serwisie FN.
I jeszcze "ciekawostka z naszej poczty".
[...]Witam serdecznie cały wasz zespół i pozdrawiam z [...] w UK. Na waszą stronę trafiłam niedawno oglądając wywiad w Niezaleznej Telewizji. Tematyka UFO jest mi bardzo bliska gdyż osobiscie miałam kontakt z "Obcymi" choć tak naprawdę to nie uważam że są oni obcy gdyż są opiekunami naszej planety od zawsze. Oprócz kontaktu podczas którego miałam usuwane implanty z głowy przez istoty rasy szarej nawet raczej miały beżowy kolor skory ale o dziwo były płci żeńskiej. Byłam wzięta na pokład statku, przez jedną z tych istot drugą widziałam w środku. Na ekranie monitora pokazali mi czarne punkty w mojej glowie I zębach. Usunęli mi je laserem. Gdy spytalam co mi robią i po co przekazali mi telepatycznie że usuwają mi implanty bo eksperyment dobiegł końca. Niestety nie dowiedziałam się jaki eksperyment.
Zanim doszło do tego kontaktu kilkakrotnie widziałam obiekty raz nawet z bliska w Polsce nad stawem ok. 20 lat temu gdy spacerowalam z dzieckiem w wózku. Od kilku lat doswiadczam wielu zjawisk paranormalnych, niektóre z nich można zdecydowanie nazwać cudami. Przez ponad 40 lat mojego życia nie pamietalam snów, wraz z osobą która odezwała się do mnie (ona miała sny prorocze wczesniej) i powiedziała że widziała we śnie moje imię i nazwisko i że mam za zadanie tłumaczyć jej sny, gdy nauczyłam się tłumaczyć jej sny dostalam swoje prorocze i kontakt ze zmarlymi. Niedawno śniło mi się że wspolpracowalam w moim temacie z ludźmi z auta i jak trafiłam na waszą stronę wiedzialam że to o was chodzi
[...]
Pozdrawiam serdecznie
[...]


czytaj dalej 
[...] W wieku kiedy miałem 5 może 7 lat (brat jest starszy o rok) kilkakrotnie obserwowaliśmy świecące kule różnej wielkości od pomarańczy do piłki do siatkówki, unoszące się na niewielkiej wysokości pod laskiem oddalonym od nas około 400 może 600 m, brat zaciekawiony tym zjawiskiem pobiegł tam i nawet próbował którąś złapać, ale niestety nie udało mu się to ponieważ zawsze w ostatnim momencie kula uskakiwała (zmieniała swoje położenie). [...]
I jeszcze jedna relacja z naszej poczty:
[...] Przesyłam krótkie info odnośnie UFO.
Kilka lat temu, zdaje się że w 2013 roku, podróżowałem pociągiem ze Lwowa, poprzez Odessę do Sewastopola na Krymie. To był czas jeszcze przedmajdanowy. Pociąg był już bliżej Krymu niż Odessy, gdy w środku nocy obudziłem się zlany zimnym potem. Obecna już żona stała nade mną z lekka przestraszona. Podobno krzyczałem przez sen. Jeszcze nie do końca przebudzony zakomunikowałem, że "UFO leciało nad pociągiem i wypalało mi mózg". Po chwili doszliśmy do wniosku, że po prostu miałem senny koszmar. Jednak... Po kilku godzinach, już na miejscu, zobaczyłem w wiadomościach ukraińskiej telewizji newsa, że nad południową Ukrainą zaobserwowano poprzedniej nocy UFO. Do tej pory mam wątpliwości. Czy to była koincydencja? Czy może rzeczywiście miałem jakąś styczność z tym czymś?
Pozdrawiam,
[...]

czytaj dalej 
[...]Dzień dobry. Chciałbym państwu opowiedzieć wzruszającą historię z mojej rodziny która jest dowodem na istnienie duchowości. To bardzo świeża historia.
Moja mama przez kilka lat chodziła do swojej mamy (mojej babci) aby się nią opiekować. W późniejszym okresie była to opieka kompleksowa wraz ze zmienianiem pampersów. Później babcia zmarła. Około rok później moja ciocia (córka mojej zmarłej babci i siostra mojej mamy) zaczęła się opiekować swoją teściową. Była to opieka kompleksowa czyli karmienie, zmienianie pampersów itd. I właśnie tej teściowej którą opiekowała się moja ciocia przyśniła się moja zmarła przed rokiem babcia. Powiedziała jej że nie chciałaby aby jej córka (moja ciocia) tak męczyła się przy opiece nad nią (swoją teściową), jak jej druga córka (moja mama) męczyła się przy opiece nad nią (moją babcią). Teściowa mojej cioci opowiedziała wszystkim o tym śnie. Moja ciocia nie opiekowała się długo swoją teściową. Po około miesiącu od tego snu, teściowa dostała udaru niedokrwiennego mózgu i zmarła.
Co tu dużo mówić? Piękna, wzruszająca historia która jest w 100% prawdziwa. I moim zdaniem to już kolejny dowód na istnienie duchowości :-)
Serdecznie pozdrawiam całą Fundację Nautilus
[e-mail dotarł na pokład okrętu Nautilus 28 lutego 2019]
czytaj dalej 
Witam postanowilam napisac o mojej ostatniej przygodzie :) Zaczne moze od tego ze jakies pare miesiecy temu zmarla na raka moja "przysposobiona" babcia z ktora mialam dobre kontakty ale rzadkie...
Bardzo pragnelam sie wraz z dziecmi z nia zobaczyc bo dobrze wiedzialam ze jej dni sa policzoe (wiedzialam podswiadomie) niestety ona dosc wstydzila sie swojej ulomnosci i wygladu chciala mi i maluchom zaoszczdzic widoku wyniszczenia przez chorobe...
Jak wspomnialam wczesniej zmarla. Niejednokrotnie mialam wrazenie ze widze ja w tlumie ludzi ale moze byl to tylko obraz ktory chcialam zeby sie pojawial...(w miejscach gdzie czesto sie spotykalysmy). 3 dni temu polozylam sie dosc szybko spac.W nocy nie wiem ktora byla to godzina bo myslalam tylko o tym zeby nie patrzec na zegarek (poprzez roznego rodzaju ogladane horrory boje sie podswiadomie godziny 3) ak wiec odwiedzila mnie ale wygladala jak osoba zdrowa i w pelni sil rozmawialysmy mialam wrazenie ze nie slowami lecz myslami(dziwne, a jednak!)
Przekazala mi ze bardzo jej zle z tym ze wiele razy mialysmy sie spotkac i nie bylo nam dane sie nawet pozegnac ze mam ucalowac dzieciaczki od niej i sie nie martwic jest wszystko ok (bardzo byla radosna) po czym poczulam w sobie bardzo przyjemne cieplo i mialam wrazenie ze swiece sie w srodku gdzies w obrebie klatki piersiowej...z przerazeniem spytalam co sie dzieje a ona spytala czy to przyjemne? ja na to ze bardzo...poczulam ogromne szczescie w tym momencie jakby przepelniala mnie radosc w srodku.
osatnimi zdaniem babci bylo : to dopiero poczatek...teraz masz otwarte trzecie oko (powiedziala to z wielkim spokojem) ja w momecie rozmowy byla bardzo spokojna radosna i nie balam sie! a teraz jak o tym pomysle to boje sie potwornie...zreszta zawsze balam sie duchow...nie wiem co te slowa mogly znaczyc i czym bylo to swiatlo i cieplo moze wy znacie odpowiedz? dodam ze w mojej rodzinie babcia spotkala raz ducha i nawet ja bylam tego swiadkiem (byl to jej brat po smierci) a moja mame odwiedzaly osoby ktore albo umieraly albo juz zmarle ale na zasadzie snow.
Przyznam ze jestem roztrzesiona i przestraszona na maxa a zarazem spokojna w srodku od tych paru dni. Moze znacie takie przypadki? nie wiem gdzie sie zwrocic z "trzecim okiem" oraz "uczuciem przyjemnego ciepla i siwecenia sie w srodku" moze wam uda sie wytlumaczyc mi o co moglo chodzic z przekazem/
[...]
Wejście na pokład
Wiadomość z okrętu Nautilus
UFO24
więcej na: emilcin.com
Dziennik Pokładowy
FILM FN
To może być statek obcych. Co naprawdę leci przez Układ Słoneczny?
Archiwalne audycje FN
rozwiń playlistę
zwiń playlistę
Poleć znajomemu
Najnowsze w serwisie
Informacja dotycząca cookies: Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu logowania i utrzymywania sesji Użytkownika. Jeśli już zapoznałeś się z tą informacją, kliknij tutaj, aby ją zamknąć.


Rejestracja